Pytania czytelników
● Czy to możliwe, żeby przyczyną obecnego kryzysu religijnego było niedostosowanie chrystianizmu do praktycznego życia?
Przystępując do odpowiedzi na tego rodzaju pytanie trzeba przede wszystkim przypomnieć, że zachodzi różnica między chrystianizmem kościołów nominalnie chrześcijańskich a chrystianizmem biblijnym. Jeżeli nawet jedna forma chrystianizmu byłaby oderwana od praktycznego życia, nie znaczy to wcale, że na taką samą opinię zasługuje i druga jego forma.
Wiele ludzi uważa, że związek religii z praktyką oznacza czynne jej zaangażowanie się w aktualne kwestie polityczne, społeczne i ekonomiczne. Ludzie ci sądzą, iż nieobecność kościelnictwa na tym polu działalności świadczy właśnie o niedostosowaniu chrystianizmu do praktycznego życia.
Czyż jednak kościoły chrześcijaństwa nie wdały się aktywnie w sprawy świata? Bezsprzecznie! W wielu krajach kościoły nawet uzyskały znaczne wpływy polityczne, do tego stopnia, że po prostu kierowały czynnikami sprawującymi władzę. Oczywiście w tych swoich politycznych powiązaniach systemy kościelne często faworyzowały bogatych. Niemniej jednak twierdzą one zarazem, że pomagają biedocie. Kościoły budowały szpitale, prowadziły akcje dobroczynne i zachęcały swych członków do udzielania się w reformach społecznych. Wprawdzie zdziałano przez to co nieco dobrego, czy jednak staraniami tymi osiągnięto wyniki najlepsze z możliwych? Czy naprawdę zmieniło się życie ludzi, czy stali się lepszymi mężami, żonami, ojcami, matkami lub dziećmi? Smutna rzeczywistość jest taka, że postępowanie członków jakiegoś kościoła często doprawdy niewiele się różni od trybu życia osób nie związanych z żadnym kościołem. Więzienia pełne są ludzi należących do różnych organizacji religijnych. Czy to nie daje poznać, że potrzebne jest coś innego niż forsowanie reform społecznych i temu podobna działalność?
Kierunek aktywności kościołów nominalnego chrześcijaństwa jest wręcz sprzeczny z naukami założyciela chrystianizmu. Jezus Chrystus powiedział o swych uczniach: „Nie są cząstką świata” (Jana 17:16, NW). A apostoł Jan napisał ze swej strony: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego” (1 Jana 5:19). W tym stanie rzeczy bez względu na to, ile na pozór dobrego udałoby się zdziałać, angażowanie się chrześcijanina w sprawy świata oznaczałoby popieranie systemu, który się nie podoba Bogu. Postępowanie takie nie może się cieszyć uznaniem i błogosławieństwem Bożym, co dostatecznie potwierdzają wielokrotnie już powtórzone niepowodzenia ludzi usiłujących naprawić świat. Wysiłki ludzkie w tym zakresie można przyrównać do wylewania łyżką wody z tonącego okrętu. Wodę istotnie się w ten sposób wylewa, ale w praktyce cała praca absolutnie na nic się nie zda.
Z drugiej strony to, co czynił Jezus Chrystus, było ze wszech miar praktyczne. Dawał on szczerze usposobionym ludziom uzasadnione podstawy do zmiany trybu życia ku lepszemu. Pomagał im poznać osobowość Boga, Jego bezgraniczną miłość, miłosierdzie, dobroć i niezasłużoną życzliwość. Wzbudzało to u ludzi chęć naśladowania Boga.
Podobnie w dobie obecnej, gdy tylko ludzie uznają słuszność prawa Bożego i docenią, jak wielką miłość Stwórca okazał przez zgotowanie okupu w osobie swego jednorodzonego Syna, pobudza ich to do dostosowania swego życia do przykazań Bożych. Zaczynają sumiennie przestrzegać natchnionego napomnienia, żeby ‚zadawać śmierć temu, co przyziemne w członkach ciała: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości’. Odrzucają od siebie „gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę”. — Kol. 3:5, 8.
Czyż nie jest prawdą, że byłoby dziś zupełnie inaczej na świecie, gdyby ludzie wszędzie chociaż na tyle się zdobywali? Jak wielkie zmiany na lepsze zaszłyby dzięki temu w życiu rodzinnym i w stosunkach międzyludzkich! Prawdziwy chrystianizm nadaje się do wprowadzenia w praktykę życiową; rzeczywiście potrafi ludzi poprawić. A jak to można zauważyć u świadków Jehowy, prawdziwy chrystianizm nie przechodzi dziś kryzysu, ale pomyślnie się rozwija w ponad dwustu krajach po całej ziemi.
Prawda, że kościoły chrześcijaństwa stoją w obliczu kryzysu, ale nie dlatego, jakoby chrystianizm był oderwany od praktycznego życia. Trzeba to raczej przypisać odstąpieniu od naśladowania przykładu Jezusa, który się trzymał z dala od świata. Poszczególne systemy kościelne poświęciły wiele cennego czasu i wysiłków na podtrzymywanie porządku rzeczy nie mającego uznania u Boga. Kładły wielki nacisk na mądrość człowieczą i sprawy materialne, zaniedbując się całkowicie w pobudzaniu serc ludzi do prowadzenia chrześcijańskiego trybu życia. Stąd też kościoły chrześcijaństwa nie mają nic lepszego do zaofiarowania niż świat w ogólności. Zlekceważyły najbardziej praktyczną działalność, to jest pomaganie ludziom w dostrzeżeniu słuszności i prawości życia zgodnego ze Słowem Bożym.