Choroba Chagasa a transfuzja krwi
Tak zwana choroba Chagasa występuje głównie w Ameryce Południowej, a wywołują ją pierwotniaki podobne do tych, które powodują śpiączkę afrykańską. Odmiana południowoamerykańska potrafi się ujawniać w postaci ataków konwulsji, kończących się czasem śmiercią lub trwałym kalectwem fizycznym albo psychicznym.
Na odbytym niedawno w Montevideo, stolicy Urugwaju, trzecim kongresie Panamerykańskiej Federacji Honorowego Krwiodawstwa choroba Chagasa stała się przedmiotem poważnej dyskusji. Dlaczego?
Otóż przenosi się ona do organizmu ludzkiego, podobnie jak zapalenie wątroby, kiła, malaria i inne cierpienia, między innymi przez transfuzję krwi. Badania przeprowadzone w Urugwaju wykazały, iż na niektórych obszarach tego kraju aż u 15% krwiodawców daje się stwierdzić obecność czynników wywołujących tę groźną chorobę. Szacuje się, iż w obu Amerykach dotkniętych jest nią jakieś 7 milionów ludzi. Największy kłopot tkwi w tym, że zarażony tą chorobą w wyniku transfuzji często dostrzega te objawy wtedy, gdy jest już za późno na wyleczenie. Choroba może się ujawnić dopiero po kilku latach, niosąc ze sobą nagłą śmierć.
Jasno stąd wynika, że ludzie, którzy się trzymają Bożych mierników określających, jak się obchodzić z krwią, i którzy w związku z tym powstrzymują się od transfuzji, unikają przez to wielu niebezpieczeństw. — Dzieje 15:28, 29.