-
„Bywajcie zdrowi!”Strażnica — 1983 | nr 14
-
-
gdyż na różne sposoby pomagają nam zachować zdrowie. Na uwagę zasługują jednak inne kwestie, na przykład: Na czym się oprzeć, chcąc zadecydować, na jaki system leczenia się zgodzić? Co sądzić o niekonwencjonalnych metodach diagnostycznych i terapeutycznych? Czy niektóre z nich mogą zagrażać naszemu usposobieniu duchowemu? Jak nasz pogląd na Królestwo Boże powinien oddziaływać na stosunek do zdrowia? Tymi tematami zajmiemy się w następnym artykule.
-
-
Zdrowie a chrześcijańska rozwagaStrażnica — 1983 | nr 14
-
-
Zdrowie a chrześcijańska rozwaga
APOSTOŁ Paweł napisał do chrześcijan w starożytnym mieście Filippi: „Niech wszystkim stanie się znana wasza rozwaga”. Tymi słowami zachęcił ich oraz wszystkich innych chrześcijan do zachowywania umiaru i równowagi podyktowanej rozsądkiem (Filip. 4:5).
Rozwaga jest nam potrzebna w trosce o zdrowie. Musimy na przykład unikać przejadania się lub popadania z jedzeniem w jakieś skrajności. Powinniśmy też pamiętać o odpowiednich ćwiczeniach ruchowych i niezbędnym wypoczynku. Nasz stosunek do metod leczenia podobnie powinien opierać się na rozsądku; powinniśmy zważać na to, żeby pod wpływem emocji nie zdziwaczeć na tle troski o zdrowie. Rozwaga jest też potrzebna do zachowania równowagi między zdrowiem duchowym a fizycznym. Musimy ‛upewniać się o rzeczach ważniejszych’, aby dbałość o zdrowie nie zepchnęła spraw Królestwa Bożego na dalszy plan (Filip. 1:10).
PRZEZORNOŚĆ CO DO METOD LECZENIA
Zanim się zdecydujesz na jakiś lek lub sposób leczenia, powinieneś uwzględnić, że nawet na to wpływ mogą wywierać popularność lub moda. Może jeszcze pamiętasz jakieś niegdyś bardzo modne zabiegi, o których dzisiaj myśli się zupełnie inaczej. Czy pamiętasz, jak lekarze promieniami Roentgena leczyli trądzik, z błahych powodów usuwali dzieciom migdałki albo przepisywali sulfonamidy lub penicylinę prawie na każdą infekcję? Poglądy jednak się zmieniły. Chociaż w niektórych wypadkach te metody leczenia mogą być wskazane, to jednak z praktyki i badań wynika, że występują niepożądane skutki uboczne, toteż w stosowaniu ich należy być bardzo ostrożnym.
Skoro lekarze, opierający się na „metodach naukowych” i wdrażani do czujności wobec nowych leków i sposobów leczenia, potrafią ulec wpływom ogólnie przyjętej opinii, to o ileż łatwiej laik może stracić równowagę i paść ofiarą modnej terapii! Coś takiego zdarzyło się już milionom osób. Ludzie często poddawali się leczeniu mało skutecznemu, ale niezwykle nadużywanemu przez dyletantów. Inne „kuracje” rozpowszechniły się, choć wcale nie pomagały, gdyż polegały na oszustwie.a Propagowali je ludzie, którym zależało tylko na wyciągnięciu pieniędzy od chorych. Poza tym, co ważne dla chrześcijan, część popularnych sposobów leczenia zdaje się mieć związek z ‛mocami tajemnymi’, czyli spirytyzmem, który Biblia wyraźnie potępia (Izaj. 1:13; Powt. Pr. 18:10-12).
Ale skąd mogę wiedzieć — pytają niektórzy — czy dana terapia to oszukańcza sztuczka? Rozpoznanie tego może być niełatwe, gdyż wiele dawnych metod leczenia, które obecnie niemal każdy uważa za bezwartościowe, nosiło miano osiągnięć naukowych, zaś w literaturze na ich temat znajdowały się wyjaśnienia przemawiające niejednemu do przekonania. Gdzie powinniśmy więc szukać pomocy?b
KIEROWANIE SIĘ ROZSĄDKIEM
Uczeń Jakub napisał, że „mądrość z góry jest (...) rozważna” (Jak. 3:17). Jeżeli chrześcijanin nawet nie jest wybitnym znawcą zagadnień zdrowotności, ale stara się postępować rozważnie, nie będzie mu trudno ocenić przydatność proponowanej metody diagnostycznej lub badawczej, ewentualnie leczniczej.
Musimy oczywiście wiedzieć, że są różne możliwości leczenia chorób; aktywny chrześcijanin nie jest w stanie dokładnie poznać ich wszystkich. Kiedy jednak musi się poddać leczeniu i proponują mu określoną metodę, może się zastanowić: Czy zalecona kuracja wydaje się rozsądna, zgodna z tym, co ogólnie wiadomo o organizmie i chorobie. Czy nie sprawia wrażenia czegoś osobliwego, wręcz niesamowitego? Czy do poddania się takiemu leczeniu nie namawiają mnie ludzie niedoinformowani albo czerpiący z tego korzyści finansowe? A jeżeli mam wątpliwości, czy nie należałoby poczekać, aż poznam to lepiej?
Pytania te mogą uchodzić za proste, ale okoliczność, że niektóre dziwaczne kuracje zyskały w przeszłości popularność, wskazuje na potrzebę głębszego zastanowienia się. Do zilustrowania tego niech posłuży niedawne zdarzenie: Kobieta ze średnim wykształceniem i pracująca w biurze poszła do znachora, który kładł nacisk na stosowanie w leczeniu ścisłej diety. Później opowiadała przyjaciółkom, że widziała u niego „słoje z guzami, które wyszły pacjentom”, w tym również „guz mózgu”. Rozsądek podpowiada: Czy przeciętny człowiek wie, jak naprawdę wygląda taki guz i jak miałby go rozpoznać, pomijając już sposób rzekomego „wydalenia” go? W dodatku mózg jest zamknięty w czaszce; jak więc guz mózgu miałby „wyjść” przez jelita lub inną drogą?
Wreszcie wiele dawnych sposobów badania lub leczenia, które okazały się bezwartościowe, opierano na istnieniu rzekomo „cudownych substancji”, niezwykłych „sił organizmu” albo dziwnych systemów wykrywania choroby, w których dokonywano „odczytu” z wahadła lub części ciała w zasadzie nie mającej nic wspólnego z ustalaną diagnozą. Bazowano na uczuciach, mistyce lub wręcz na spirytyzmie, a nie na rozsądku. (Porównaj z tym Księgę Kapłańską 19:26).
CO SĄDZIĆ O REFERENCJACH?
Niemałą pomocą jest następująca rada: „Kto jest niedoświadczony, daje wiarę każdemu słowu, lecz bystry zważa na swoje kroki” (Prz. 14:15).
Faktycznie dobra to rada, gdyż większość z nas słyszała o kuracjach, które zalecano referencjami w rodzaju: „Lekarze orzekli, że panu Kowalskiemu pozostało tylko cztery miesiące życia, ale po zażyciu (...) wyzdrowiał”. Bez względu na to, czy „pan Kowalski” rzeczywiście cierpiał na daną chorobę, wiadomo ci chyba, że wiele dawnych oszustw medycznych podbudowywano takimi pochlebnymi świadectwami. Oczywiście to nie oznacza, że powinniśmy odnosić się nieufnie do czegoś, co nam opowiada znajomy z własnego doświadczenia. Jednakże przy podejmowaniu ważnej decyzji w sprawach zdrowia musimy się zdobyć na coś więcej niż ‛dawanie wiary każdemu słowu’ krzykliwej reklamy.
Warto się na przykład zastanowić: Jeżeli nawet „pan Kowalski” chorował i wrócił do zdrowia, dlaczego się to stało? Przy wielu metodach terapii, nie wyłączając tradycyjnego lecznictwa, silny wpływ wywiera tak zwany „efekt placebo”, czyli po prostu sugestia. Badania wykazały, że jakieś 30 do 40 procent pacjentów odczuwa poprawę po zastosowaniu obojętnych tabletek lub zastrzyków z wody. W czasopiśmie Science Digest (z września 1981 roku) powiedziano: „Wiara, nadzieja, zaufanie — ważne czynniki efektu placebo — mogą niekiedy zagoić rany, zmienić procesy chemiczne zachodzące w organizmie, odwrócić przebieg najbardziej nieustępliwych chorób”. Kiedy więc zechcesz się zdecydować, ile ‛wiary dać każdemu słowu’, pomyśl o „efekcie placebo” i zadaj sobie pytanie: Czy skuteczność rozważanego sposobu leczenia jest poparta solidnym badaniem i wszechstronnymi próbami?
Chociażby informacje nie ograniczały się jedynie do referencji, warto się jeszcze zastanowić, czy dana terapia jest bez zarzutu pod względem moralnym i religijnym. Czasopismo amerykańskiego stowarzyszenia lekarzy, The Journal of the American Medical Association, donosiło o 28-letniej kobiecie, która zachorowała na liszaj rumieniowaty, poważną chorobę immunologiczną, której rozpoznanie wymaga wielu badań klinicznych. Odmówiwszy przyjmowania leków, udała się do czarownika, który „zdjął z niej urok”. Powróciła do domu bez oznak choroby, najwyraźniej uzdrowiona. W artykule tym zapytano, jak azjatycki czarownik mógł „wypędzić złego ducha” i ją uleczyć. Zabieg był na pozór skuteczny, ale chrześcijanie będą unikać takich czy innych metod leczenia, które w ich odczuciu mogą mieć związek z jakąś formą spirytyzmu. (Porównaj z tym Ewangelię według Mateusza 7:22, 23).
SZUKANIE FACHOWEJ POMOCY
W wielu wypadkach oczywiście potrzebujemy porad specjalistów z zakresu pielęgnowania zdrowia i lecznictwa. Któremu z nich możemy zaufać? „Czy przypatrywałeś się człowiekowi biegłemu w swej pracy? Przed królami taki będzie stawał” (Prz. 22:29).
Jeżeli ktoś studiuje jakieś zagadnienie i nabiera doświadczenia, staje się znany jako fachowiec, a nawet specjalista w swojej dziedzinie. Tak samo jest w medycynie. Kiedy więc analizujesz zalecenie lekarza lub czyjąś poradę w sprawach zdrowia, możesz zadać sobie pytanie: Co przemawia za tym, że on zna się na rzeczy? Odpowiedź nie może opierać się jedynie na tytułach czy skrótach występujących przy jego nazwisku. Wielu przybiera tytuły, żeby dodać sobie powagi. (Porównaj z tym Ewangelię według Mateusza 23:6, 7). Niejeden lubi być tytułowany „panie doktorze” i stawia diagnozy albo leczy (darmo lub odpłatniec), chociaż zaledwie przeczytał kilka książek lub ukończył parogodzinny kurs.
Możesz także wziąć pod uwagę następujące czynniki: Jakie ma wykształcenie i w jakim kierunku? Czy ludzie zorientowani uważają go za fachowca? Uczeń Łukasz najwidoczniej miał za sobą studia i zdobył odpowiednie doświadczenie, skoro jego kwalifikacje spotkały się z uznaniem i apostoł Paweł nazwał go „lekarzem umiłowanym” (Kol. 4:14, Nowy Przekład).
Zdarza się oczywiście, że nawet osoba wyspecjalizowana w zagadnieniach medycznych udzieli złych rad albo zastosuje niewłaściwą terapię. Dlaczego? Niekiedy brak jej szczerej troski o pacjentów. Mogła sobie wypracować swoistą teorię na temat zdrowia. Albo nie dotrzymuje kroku postępowi w medycynie i dlatego nie posiada dostatecznej wiedzy specjalistycznej. Tu także Biblia daje nam dobrą wskazówkę.
Powiedziano w niej: „Gdzie nie ma narady, nie udają się zamysły; lecz gdzie jest wielu doradców, tam jest powodzenie” (Prz. 15:22, NP). Wynika stąd, że warto zasięgnąć opinii jeszcze u kogoś drugiego albo nawet trzeciego. Wielu pacjentów powzięło zaufanie do swojego lekarza i nie muszą sprawdzać każdej jego diagnozy. Ale rozsądne jest udanie się do innego specjalisty, gdy chodzi o sprawę poważną albo gdy otrzymana porada cię nie zadowala. Upewnij się jednak, czy konsultujesz się z kimś, komu można wierzyć, że udzieli bezstronnej rady. Choćby inaczej podchodził do sposobu leczenia, to jednak powinien być znawcą. W ten sposób „wielu doradców” pomoże ci odzyskać zdrowie.
RÓWNOWAGA MIĘDZY ZDROWIEM DUCHOWYM A FIZYCZNYM
Przy całych tych rozważaniach o zdrowiu i leczeniu się oddani Bogu chrześcijanie powinni pamiętać o jednym: Jakkolwiek zdrowie fizyczne jest ważne, zdrowie duchowe jest o wiele ważniejsze!
Jezus radził: „Przestańcie się dręczyć troską o swoją duszę, o to, co będziecie jedli, albo o swe ciało, o to, czym je będziecie okrywać”. Istotnie, musimy wystrzegać się nadmiernej troski o żywność, odzież, a nawet kondycję naszych organizmów. Jakież byłoby to smutne, gdyby chrześcijanin tak bardzo zajął się zdrowiem fizycznym, że zaniedbałby swój stan duchowy! Mógłby wpaść w tę samą pułapkę, co bogacz z przypowieści Jezusa, do którego Bóg rzekł: „Tej nocy zażądają twej duszy od ciebie. Czyje więc będzie to, coś nagromadził”, a więc i zdrowie? Jezus dodał: „Tak się dzieje z człowiekiem, który składa sobie skarb, ale nie jest bogaty względem Boga” (Łuk. 12:20-22).
Co prawda zależy nam na zdrowiu, żebyśmy swe życie mogli poświęcić służbie Bożej. Doniesienia z różnych terenów ukazują jednak, że niektórzy chrześcijanie przesadnie zajmują się swoim stanem fizycznym. Oto, co napisał pewien Świadek Jehowy ze środkowozachodnich Stanów Zjednoczonych: „Zbyt wielu zaczęło się nadmiernie przejmować zdrowiem. Ustawicznie zaprzątają sobie tym umysł”, a znajduje to odbicie w ich rozmowach. W liście wyjaśniono, że niejeden chyba nadmiernie się zaniepokoił, odkąd się dowiedział, że ma raka; a wiadomości takie szerzą osoby będące tylko amatorami, ale uważające, że potrafią raka wykryć, a następnie wyznaczające ścisłą dietę i środki dla jej uzupełnienia. Wspomniany Świadek Jehowy słyszał, jak pewien gość z Kalifornii powiedział: „My [z takim stosunkiem do zdrowia] nawet nie przyjaźnimy się z tymi z naszego zboru, którzy wolą zostawać nieświadomi i chodzą do lekarzy”.
Postawa taka jest pod wieloma względami szkodliwa. Zebrania i kongresy chrześcijańskie nie są po to, żeby prowadzić pasjonujące rozmowy o chorobach ani żeby stawiać innym diagnozy bądź namawiać ich na jakąś kurację. Zgromadzenia mają raczej zapewnić serdeczną, duchowo budującą atmosferę. Starsi powinni czuwać nad tym, żeby Sala Królestwa nie stała się miejscem propagowania rozmaitych sposobów leczenia i poglądów w tym zakresie, lecz żeby pozostała ośrodkiem jedności i prawdziwego wielbienia Boga. (Porównaj z tym Ewangelię według Jana 2:16, 17).
W teraźniejszym systemie rzeczy nie można się cieszyć doskonałym zdrowiem. Będzie to możliwe dopiero, gdy nastanie nowy system rzeczy. Wtedy „żaden mieszkaniec nie powie: Jestem chory”. A stanie się to dlatego, że będą im przebaczone uchybienia i grzechy (Izaj. 33:24, NP). Nie kłopoczmy się więc nierozsądnie o obecne zdrowie, jak byśmy już w tej chwili chcieli osiągnąć fizyczną doskonałość. Wykażmy raczej mądrość i rozwagę, skupiając się na naszym zdrowiu duchowym.
Jezus wskazał wyraźnie, na czym powinniśmy się skoncentrować: „Ta dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom; a wtedy nadejdzie koniec” (Mat. 24:14). Nie możemy pozwolić, by coś odwiodło nas od tego Boskiego zadania; sprawa zdrowia nie może odciągać nas od popierania Królestwa całym sercem. ‛Szukanie wpierw Królestwa’ — to mądra i rozsądna droga. Zapewni nam „pokój Boży”, a tym samym nawet wpłynie na poprawę naszego samopoczucia. Ale co ważniejsze, przyczyni się do zaskarbienia uznania Bożego; otworzy się też przed nami cudowna perspektywa, która się stanie rzeczywistością, gdy wobec ludzkości zostanie zastosowana ofiara okupu Chrystusa (Filip. 3:8-11; 4:6, 7; Mat. 6:33).
[Przypisy]
a W mieście St. Louis (stan Missouri) urządzono w muzeum wystawę takich oszustw medycznych. Pokazano tam między innymi różne urządzenia promieniotwórcze, kolorowe światła rzekomo „uzdrawiające” pacjentów, gdy leżą zwróceni głowami na północ, przyrządy mające przekazywać „energię kosmiczną” oraz przybory do stawiania diagnozy lub przeprowadzania badań przy pomocy tajemniczych „sił organizmu”.
b Od czasu do czasu ktoś zwraca się do Towarzystwa Strażnica z pytaniem, czy jakaś forma stawiania diagnozy albo metoda leczenia opiera się na oszustwie lub czy ma związek ze spirytyzmem. Zbadanie rozmaitych zabiegów leczniczych stosowanych na całym świecie i wydanie o nich opinii przekracza nasze możliwości. Ale mamy nadzieję, że rady zawarte w obu tych artykułach pomogą czytelnikom uwzględniać zasady biblijne i rozwagę przy decydowaniu się na jakiś rodzaj leczenia.
c W wielu krajach praktyka lekarska bez odpowiednich uprawnień jest karalna (Mat. 22:21).
[Ramka na stronie 20]
Daleko posunięta troska o zdrowie
W niedawno opublikowanej książce uważanej za bestseller dr Lewis Thomas, prezes Ośrodka Onkologicznego imieniem Sloan-Kettering w Nowym Jorku, napisał:
„Nas jako naród ogarnęła obsesja na punkcie zdrowia. Jest w tym coś z gruntu niezdrowego. Wydaje się, że nie tyle staramy się poprawiać zdrowie, ile usiłujemy łatać dziury i odsuwać śmierć. Straciliśmy wszelkie zaufanie do ciała ludzkiego. Obecnie na ogół uważa się, że zostaliśmy źle zaprojektowani, jesteśmy na wskroś wadliwi, podlegamy mnóstwu szkodliwych wpływów wewnętrznych i spoza naszego organizmu oraz że nasze życie wisi tylko na włosku. Żyjemy pod wrażeniem niebezpieczeństwa, że się rozsypiemy. (...)
„Szkopuł w tym, że idziemy na lep tej propagandy. (...) W rzeczywistości jesteśmy ludźmi stosunkowo zdrowymi. Wcale nie jesteśmy po partacku skleceni, ale mamy zdumiewająco silny, wytrzymały organizm, tryskający zdrowiem, zdolny do zaradzenia prawie każdej sytuacji. Jeżeli nadal będziemy słuchać całej tej gadaniny, to naszemu dobremu samopoczuciu zagrozi nowe niebezpieczeństwo; możemy zostać narodem zdrowych hipochondryków, żyjących z przesadną ostrożnością i zamartwiających się niemal na śmierć.
„Na coś takiego nie mamy już wcale czasu; nie możemy też pozwolić sobie na takie odgradzanie się od innych, znacznie poważniejszych problemów. W gruncie rzeczy powinniśmy się martwić tym, że nadmierne zajmowanie się własnym zdrowiem może być oznaką zasklepiania się w sobie (...), podczas gdy na zewnątrz całe społeczeństwo chyli się ku upadkowi” („The Medusa and the Snail”, 1979, strony 36-40).
[Ilustracja na stronie 17]
MIKRO-DYNAMOMETR. Miał ‛wykrywać niemal każdą znaną chorobę’
[Ilustracja na stronie 18]
Szwajcarski opat Mermet używał wahadła do rozpoznawania chorób i odszukiwania zaginionych osób
-