BIBLIOTEKA INTERNETOWA Strażnicy
BIBLIOTEKA INTERNETOWA
Strażnicy
polski
  • BIBLIA
  • PUBLIKACJE
  • ZEBRANIA
  • g87/8 s. 16
  • List matki nie urodzonego dziecka

Brak nagrań wideo wybranego fragmentu tekstu.

Niestety, nie udało się uruchomić tego pliku wideo.

  • List matki nie urodzonego dziecka
  • Przebudźcie się! — 1987
  • Podobne artykuły
  • Co Biblia mówi o aborcji?
    Odpowiedzi na pytania biblijne
  • Czy aborcja nie jest jakimś wyjściem?
    Przebudźcie się! — 1995
  • Aborcja
    Przebudźcie się! — 2017
  • Co ma zrobić dziewczyna, gdy zajdzie w ciążę?
    Przebudźcie się! — 1990
Zobacz więcej
Przebudźcie się! — 1987
g87/8 s. 16

List matki nie urodzonego dziecka

MAM 37 lat, jestem mężatką i matką trojga ślicznych dzieci. Przed szesnastu laty, gdy leżałam na stole kuchennym, odbierano życie komuś, kogo już nikt nie pozna.

Ten ktoś żył zaledwie trzy i pół miesiąca. Sądzę, że jedynym jego przyjacielem był Jehowa Bóg (Ps. 139:13-16). Wyglądało na to, że nikt inny go nie chciał.

Wówczas, przed 16 laty, byłam studentką, pracowałam na pół etatu i miałam własne mieszkanie w wielkim mieście na zachodnim wybrzeżu USA. Marzyłam o tym, żeby „być kimś” wśród „elity”.

Miałam wielkie plany na przyszłość. Dziecko po prostu nie pasowało do mego stylu życia. Jego ojciec podsunął myśl o pozbyciu się ciąży i oboje nie wzięliśmy pod uwagę żadnej innej możliwości. Nie chciałam myśleć o tym, że w gruncie rzeczy odbieramy życie duszy żyjącej. Nie przyszło mi nawet w ogóle na myśl, żeby uwzględnić Boży punkt widzenia na tę sprawę (Wyjścia 21:22, 23; Rzym. 14:12).

W tamtych czasach przerywanie ciąży oczywiście nie było „legalne”. Ojciec dziecka poszukał lekarza, który nielegalnie dokonywał takich zabiegów.

Tak więc leżałam w pokoju mego przyjaciela i pozwoliłam owemu człowiekowi usunąć „przeszkodę”, która stanęła mi na drodze życiowej. Nie chciałam się liczyć z rzeczywistością i dlatego udało mi się jakoś z tym wszystkim uporać psychicznie. Pod względem fizycznym nie wszystko poszło tak dobrze. Nabawiłam się infekcji i przez trzy dni leżałam w łóżku majacząc w gorączce. Po odpowiednim leczeniu wróciłam do zdrowia.

Przynajmniej tak sądziłam. Kto wie, jak doprowadzenie do takiej zatwardziałości serca, żeby popełnić to straszne przestępstwo, odbiło się na mojej osobowości!

Nic nie powiedziałam mężowi o tym okropnym etapie swego życia. (Poznaliśmy się dopiero po wielu latach). Nie wiem nawet, czy powiadomienie go o tym miałoby jakiś sens. Gdy poznałam prawdę (ponad dziesięć lat temu), prosiłam Jehowę, żeby mi przebaczył wszystkie wcześniej popełnione grzechy, w tym również spowodowanie śmierci mego nie urodzonego dziecka. Mam nadzieję, że Jehowa na podstawie ofiary Jezusa okazał mi miłosierdzie i przebaczył. Odkąd uporządkowałam swoje życie i zastosowałam się do tego, czego uczy Słowo Boże, Biblia, już nie prowadzę grzesznego życia. Ale może nigdy nie będę w stanie sama sobie wybaczyć tego postępku (1 Jana 1:7).

Gdybym zabiła dziecko mające kilka miesięcy, 6 lub 20 lat, przynajmniej miałoby nadzieję na zmartwychwstanie w Bożym nowym systemie (Łuk. 23:43; Obj. 20:12, 13). Ale to dziecię nigdy się nie urodziło, nigdy nie zaczęło oddychać. Pozbawiłam je życia i nie dałam mu żadnej szansy na ponowne życie. Tego, co zrobiłam, nie da się naprawić.

Im starsza jestem, tym częściej dręczą mnie te wspomnienia. Przez wszystkie minione lata wybijałam sobie tę myśl z głowy. Gdy wspomnienia odżywały w mojej pamięci, po prostu je odpędzałam. Natychmiast zaczynałam myśleć o czymś innym. Teraz już nie mogę. Życie z ciągłym poczuciem winy jest prawdziwą udręką. Ta istotka nigdy nie miała szansy być kochana. Może mi się uda gdzieś na świecie ocalić życie przynajmniej jednemu dziecku.

Dlatego właśnie piszę wszystko, co przez całe lata kryłam w sercu. Jeżeli jakaś kobieta, która nosi się z zamiarem usunięcia ciąży, przypadkiem przeczyta ten list, może jeszcze raz to przemyśli i pozwoli dalej żyć swemu dziecku. Trzeba mu dać sposobność, żeby mogło żyć i być kochane. Tysiące ludzi marzy o adoptowaniu dziecka. Co więcej, gdy się później odezwie sumienie, nie będzie gnębić myśl, że się zamordowało własne dziecko. Być może chwilowo nie ma się poczucia winy, ale pewnego dnia ono się odezwie i już nigdy nie opuści! (Izaj. 1:18; 55:6, 7).

Pogrążona w żałobie

matka nie urodzonego dziecka

    Publikacje w języku polskim (1960-2025)
    Wyloguj
    Zaloguj
    • polski
    • Udostępnij
    • Ustawienia
    • Copyright © 2025 Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania
    • Warunki użytkowania
    • Polityka prywatności
    • Ustawienia prywatności
    • JW.ORG
    • Zaloguj
    Udostępnij