Naprzód świadkowie!
„ŚMIAŁO i pewnie, gdy mija system zła, w głoszeniu Królestwa lud Boży udział ma. Choć słudzy Szatana są groźni, świadkowie nie znają bojaźni”.
Tak brzmią po polsku pierwsze słowa pieśni nr 11 ze śpiewnika Świadków Jehowy, zatytułowanego „Śpiewajcie Jehowie”. Zapewne będziesz ją sobie jeszcze bardziej cenić, Czytelniku, gdy się dowiesz, że powstała w jednym z obozów koncentracyjnych na terenie hitlerowskiej Rzeszy. Niedawno około 500 członków rodziny Betel w Selters (RFN) wysłuchało z taśmy magnetofonowej rozmowy z jej kompozytorem, bratem Erichem Frostem. Oto jego wypowiedź:
„‛Naprzód, świadkowie!’ — pragnienie takie ożywiało nasze serca nawet wtedy, gdy musieliśmy ciężko pracować w obozie koncentracyjnym. W umyśle kompozytora wciąż rozbrzmiewają różne melodie, toteż muzyka do wspomnianej pieśni plątała mi się po głowie już od dłuższego czasu. Brygada robocza, do której należałem, składała się z 40 Świadków Jehowy. Codziennie maszerowaliśmy pół godziny do pracy w oczyszczalni ścieków, mieszczącej się poza obszarem obozu w Sachsenhausen. Pewnego ranka pomyślałem sobie tam w drodze: Muszę dodać do tej melodii jakiś tekst, żeby całość można było też zaśpiewać. Po chwili zaczęły mi się składać słowa pierwszej zwrotki.
„Zadanie moje polegało na przewożeniu zwykłą taczką ziemi z pryzmy na odległość około 30 metrów. Prowadzenie rozmów w czasie pracy było surowo zabronione. Niemniej jednak, upatrzywszy odpowiedni moment, dyskretnie zapytałem pracującego opodal brata, czy ma dobrą pamięć. Odpowiedział twierdząco, powierzyłem mu więc treść pierwszej zwrotki. Mniej więcej po godzinie zwróciłem się do drugiego brata, później do trzeciego, a w końcu do czwartego. Każdego z nich poprosiłem o nauczenie się na pamięć jednej zwrotki.
„Wieczorem, po powrocie do obozu, cała czwórka powtórzyła mi kolejno poszczególne strofy. Dzięki temu mogłem zestawić słowa z poprzednio już naszkicowanymi nutami. Funkcjonariusze SS nie zorientowaliby się w niczym, gdyby w ich ręce wpadły same nuty. Teraz jednak sytuacja stała się bardzo niebezpieczna. W razie znalezienia przy mnie tego tekstu zapewne nie ominęłaby mnie śmierć na szubienicy. Zastanawiałem się, jak ukryć tę pieśń.
„Pewien starszy wiekiem brat był przydzielony do doglądania stajni, znajdującej się poza obozem; niektórzy esesmani trzymali tam swoje króliki. Znalazł w niej miejsce na ukrycie prawdziwych skarbów duchowych — kompletnych egzemplarzy Strażnicy oraz paru książek Towarzystwa. Brat ten z narażeniem życia przemycał je do obozu, żeby nam dostarczać materiału do studiowania. We wspomnianej skrytce schował również moje dzieło. Pewnego dnia powiedział: ‛Erich, twoja pieśń wyruszyła w drogę. Znalazłem kogoś, komu się udało wysłać ją do Szwajcarii’. Odetchnąłem z ulgą!
„Szwajcarscy bracia przekazali ją do Brooklynu, a tam dotarła do Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy. Z tekstu mego niezbyt zgrabnego utworu ułożono piękną, trzyzwrotkową pieśń. Nie posiadałem się z radości, gdy później znalazłem ją w nowym śpiewniku Świadków Jehowy.a Oznaczona dziś numerem 11, w dalszym ciągu pobudza wszystkich Świadków do zdecydowanego trwania przy Jehowie i prawdzie!”
[Przypis]
a W USA po raz pierwszy zaśpiewał tę pieśń chór złożony z absolwentów 11 klasy Biblijnej Szkoły Strażnicy — Gilead, który wystąpił 1 sierpnia 1948 roku w ramach programu, jaki przygotowali studenci z okazji zakończenia nauki.
[Ramka na stronie 19]
Erich Frost, urodzony 22 grudnia 1900 roku, zakończył swój ziemski bieg 30 października 1987 roku, przeżywszy ponad 86 lat. Do chrztu zgłosił się 4 marca 1923 roku, a w roku 1928 wstąpił do służby pełnoczasowej. W roku 1936 powierzono mu kierowanie podziemną działalnością prześladowanych świadków Boga Jehowy w Niemczech. Z zadania tego wywiązywał się należycie przez 8 miesięcy, po czym został osadzony w obozie koncentracyjnym. Po wojnie, w latach 1945 — 1955, pracował w charakterze nadzorcy niemieckiego biura oddziału Towarzystwa Strażnica (zob. Strażnicę nr 15 z roku 1966, strony 8 do 10). Później w dalszym ciągu wiernie służył Jehowie. Bóg nie zapomina o pracy takich namaszczonych chrześcijan ani o miłości, jaką darzyli Jego imię (Hebr. 6:10).