Skrzynka pytań
◼ Jak postąpić, gdy w służbie polowej napotkamy kogoś, kto stanowczo nie życzy sobie naszych wizyt?
Opracowując teren, trafiamy czasem na zagorzałych przeciwników naszej działalności i głoszonego przez nas orędzia. Niektórzy grożą nawet użyciem siły. Jeżeli ktoś taki kategorycznie zażąda, żeby nikt ze Świadków Jehowy nie zachodził do jego mieszkania, należy uszanować jego wolę. W takim wypadku trzeba zapisać nazwisko i adres, a następnie przekazać tę notatkę bratu odpowiedzialnemu za przydział terenów. Brat ten dopisze na niej aktualną datę i wyraźnie zaznaczy, w czym tkwi trudność. Następnie każdy głosiciel, który otrzyma ten teren, powinien pamiętać, żeby nie zachodzić do mieszkania takiej osoby i jej nie denerwować.
Ponieważ jednak ludzie się przeprowadzają, a niekiedy też zmieniają swe nastawienie, więc zależnie od sytuacji można co jakiś czas skierować do takich mieszkań umiejętnego głosiciela, by ocenił aktualny stan rzeczy.
Nie należy pochopnie sądzić, że sporządzenie takiej notatki jest konieczne, gdy ktoś zdenerwuje się lub uniesie gniewem, bo przyszliśmy nie w porę. Gdyby jednak stanowczo oświadczył, że nie życzy sobie naszych wizyt, albo gdyby w grę wchodziły względy bezpieczeństwa, powinniśmy postąpić zgodnie z powyższymi wskazówkami. Dzięki temu oszczędzimy naszym braciom nieprzyjemności, a ponadto ‛nie damy żadnego powodu do zgorszenia’ ani podstaw do ‛stawiania zarzutów naszej służbie’ (2 Kor. 6:3, NW).