Widok z XXVIII piętra
PO WYJŚCIU z windy na XXVIII piętrze gmachu ONZ w Nowym Jorku widać mały niebieski znak wskazujący drogę do Urzędu Wysokiego Komisarza do spraw Ochrony Praw Człowieka (OHCHR). Biuro to stanowi przedstawicielstwo genewskiej centrali OHCHR — głównego ośrodka działań ONZ na rzecz praw człowieka. Centralę prowadzi Mary Robinson, Wysoki Komisarz do spraw Ochrony Praw Człowieka, natomiast nowojorskim biurem kieruje urodzona w Grecji Elsa Stamatopoulou. Na początku tego roku pani Stamatopoulou zechciała przyjąć wysłannika Przebudźcie się! i opowiedzieć o swych spostrzeżeniach na temat minionych 50 lat walki o prawa człowieka. Oto fragmenty tego wywiadu:
PYTANIE: Jaki postęp pani zdaniem dokonał się w propagowaniu praw człowieka?
ODPOWIEDŹ: Można zaobserwować postęp w trzech dziedzinach. Po pierwsze, 50 lat temu pojęcie praw człowieka nie istniało na forum ogólnoświatowym; dzisiaj jest powszechnie znane i używane. Rządy, które kilkadziesiąt lat temu nic nie słyszały o prawach człowieka, teraz o nich mówią. Po drugie, mamy międzynarodowy zbiór aktów prawnych, zawierający liczne konwencje, które czarno na białym pokazują przedstawicielom władz, do czego są zobowiązani wobec obywateli [patrz ramka „Międzynarodowa Karta Praw Człowieka” na stronie 7]. Sporządzenie tego kodeksu kosztowało wiele lat ciężkiej pracy. Bardzo się nim szczycimy. Po trzecie, jeszcze nigdy tyle osób nie działało na rzecz przestrzegania praw człowieka i nie wypowiadało się tak zdecydowanie na ich temat.
P: A jakie dostrzega pani przeszkody?
O: Od 17 lat pracuję na rzecz oenzetowskich programów ochrony praw człowieka i oczywiście wiem, jak niesłychane trudności napotykamy. Największe wynikają stąd, że rządy często uważają mówienie o prawach człowieka za kwestię polityczną, a nie humanitarną. Czasami nie chcą wprowadzać w czyn postanowień co do przestrzegania praw człowieka, gdyż czują zagrożenie dla swej polityki. W takiej sytuacji postanowienia te stają się martwą literą. Do porażek należy zaliczyć również to, iż ONZ nie udało się przeszkodzić rażącemu łamaniu prawa człowieka w różnych miejscach, między innymi w byłej Jugosławii, Ruandzie, a ostatnio w Algierii. Nie umiejąc zapobiec tamtejszym masakrom, ONZ poniosła dotkliwą klęskę. Chociaż w takich wypadkach istnieją odpowiednie tryby postępowania, ktoś musi je uruchomić. Kto ma to zrobić? Jeżeli interesy państw mogących zapewnić ochronę nie są zagrożone, politykom często brakuje chęci, aby poczynić kroki, które położyłyby kres łamaniu praw człowieka.
P: Jakie są według pani widoki na przyszłość?
O: Na drodze do zapewnienia każdemu człowiekowi poszanowania jego praw dostrzegam zarówno zagrożenia, jak i pomyślne perspektywy. Mnie osobiście martwi niebezpieczeństwo związane z globalizacją gospodarki, skłaniającą duże firmy do otwierania zakładów w krajach, gdzie jest tania siła robocza. Obecnie możemy w razie potrzeby oskarżyć rządy o łamanie praw człowieka i stosować pewne środki nacisku. Ale kogo mamy pociągnąć do odpowiedzialności, gdy na mocy wielostronnych porozumień handlowych coraz bardziej ogranicza się władzę państwa i powierza ją siłom rządzącym światową gospodarką? Ponieważ nie podlegają one kontroli, słabnie pozycja organizacji międzyrządowych, takich jak ONZ. Owa tendencja ma zgubny wpływ na przestrzeganie praw człowieka. Dlatego trzeba koniecznie przekonać sektor prywatny, by przyłączył się do ich obrońców.
P: A jakie są pomyślne perspektywy?
O: Upowszechnienie na całym świecie idei obrony praw człowieka. Chodzi o to, aby za pomocą programów edukacyjnych pogłębić wiedzę ludzi na ten temat. Oczywiście stanowi to ogromne wyzwanie, gdyż wymaga zmiany sposobu myślenia. Dlatego też dziesięć lat temu ONZ rozpoczęła międzynarodową akcję informowania obywateli o ich prawach, a państw o ich obowiązkach. Ponadto lata 1995-2004 ogłoszono „Dekadą Popularyzowania Praw Człowieka”. Mam nadzieję, że dzięki edukacji uda się zmienić umysły i serca ludzi. Brzmi to pewnie niemal jak ewangelia, ale mocno wierzę w potrzebę szerzenia wiedzy o prawach człowieka. Gorąco pragnę, by w następnym stuleciu świat uczynił to swoją ideologią.
[Ramka na stronie 7]
Międzynarodowa Karta Praw Człowieka
Oprócz Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka istnieje również Międzynarodowa Karta Praw Człowieka. Jaki zachodzi między nimi związek?
Jeżeliby przyrównać Międzynarodową Kartę Praw Człowieka do książki o pięciu rozdziałach, to Deklaracja jest rozdziałem pierwszym. Rozdziały drugi i trzeci zawierają Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Międzynarodowy Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych, a rozdziały czwarty i piąty — po jednym Protokole Fakultatywnym.
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, mówiąca państwom o ich powinnościach, przedstawia wartość moralną, natomiast cztery dodatkowe dokumenty mają moc prawną — dyktują państwom ich obowiązki. Chociaż pracę nad tymi aktami rozpoczęto w roku 1949, minęły całe dziesięciolecia, zanim wszystkie wcielono w życie. Obecnie te cztery dokumenty łącznie z Powszechną Deklaracją Praw Człowieka tworzą Międzynarodową Kartę Praw Człowieka.
ONZ ratyfikowała poza tym przeszło 80 innych porozumień dotyczących praw człowieka. „Błędem byłoby więc sądzić, że konwencje o prawach człowieka wchodzące w skład Karty są ważniejsze” — zauważył pewien ekspert w tej dziedzinie. „Na przykład Konwencja Praw Dziecka z roku 1990 jest najpowszechniej uznawaną umową oenzetowską, a mimo to nie wchodzi w skład Karty. Samo określenie Międzynarodowa Karta Praw Człowieka zostało ukute głównie dla celów propagandowych, a nie jako formalne pojęcie. I bez wątpienia jest to nazwa chwytliwa”.a
[Przypis]
a Kiedy pisano ten artykuł, Konwencję Praw Dziecka ratyfikowało 191 państw (183 będące członkami ONZ i 8 innych). Nie uczyniły tego tylko dwa kraje członkowskie — Somalia i USA.
[Ilustracja na stronie 6]
Elsa Stamatopoulou
[Prawa własności]
Zdjęcie: UN/DPI, J. Isaac