Będziesz mile widziany na zjeździe „Ludu zachowującego prawość”
ŚWIADKOWIE JEHOWY są powszechnie znani nie tylko z gorliwości w głoszeniu od domu do domu, ale też z wielkich zgromadzeń chrześcijańskich. Takie zjazdy odbywają się już od ponad stu lat, historia ich sięga bowiem roku 1879. Mają przy tym trafne pierwowzory biblijne.
Izraelici mieli obowiązek spotykać się trzy razy do roku z okazji pewnych świąt. Jehowa przywiązywał do tego tak wielką wagę, że wielokrotnie kazał Mojżeszowi położyć na to nacisk w Pięcioksięgu. (Zobacz Księgę Wyjścia 23:14-17; 34:22-24; Kapłańską 23:4-22; Liczb 28:16 do 29:12 i Powtórzonego Prawa 16:1-16). Czytamy też, że rodzice Jezusa regularnie chodzili do Jeruzalem na święto Paschy (Łuk. 2:41, 42).
Od 38 lat Świadkowie Jehowy do pewnego stopnia wzorują się w tym zakresie na starożytnym Izraelu. Gdzie to możliwe, dwa razy do roku z radością spotykamy się na zgromadzeniach obwodowych, obejmujących na ogół od 8 do 20 zborów. Oczekujemy też w napięciu odbywających się raz w roku zgromadzeń okręgowych, krajowych lub międzynarodowych. Czy cenimy sobie należycie te uczty duchowe? Nie wszędzie na świecie bracia mają możność korzystania z błogosławieństw takich kongresów. Jak wynika ze sprawozdań, w jednym z krajów bałkańskich, gdzie działalność była od dawna ograniczona, Świadkowie „po raz pierwszy mogli się spotkać na zgromadzeniu okręgowym w wynajętym obiekcie. (...) Bracia byli tym bardzo uszczęśliwieni”.
Oczywiście mieli po temu powody, bo im więcej osób jest na takim spotkaniu, tym większa zdaje się być ich radość. W roku 1983 z pewnego kraju doniesiono, że „grudniowe zgromadzenie pod hasłem: ‛Jedność dzięki Królestwu’ było prawdziwym ukoronowaniem roku”, a w innym kraju nazwano je „kulminacyjnym wydarzeniem roku”. Nic więc dziwnego, że większość Świadków Jehowy planuje, nierzadko kosztem wielu wyrzeczeń, by uczestniczyć w zgromadzeniu okręgowym od początku do końca.
W ubiegłym roku mogliśmy korzystać ze zjazdów, które się odbyły pod hasłem „Rozwój Królestwa”. Program ich uwypuklił, jak trafne było to hasło z uwagi na zwiększanie się na całym świecie liczby głosicieli Królestwa. Podkreślono też obowiązki, jakie ten wzrost nakłada na każdego Świadka. W tym roku czeka nas kolejna uczta duchowa. Już teraz cieszymy się, że będziemy mogli przybyć na zjazd pod hasłem: „Lud Zachowujący Prawość”. Ta myśl przewodnia zwraca uwagę na znaczenie naszego udziału w obronie imienia Jehowy przez zachowywanie prawości aż do końca szatańskiego systemu rzeczy.
Jakże głęboką treść zawiera to hasło! Ma ścisły związek z najważniejszą kwestią sporną dotyczącą wszystkich rozumnych stworzeń; chodzi mianowicie o prawowitość zwierzchniej władzy Jehowy. Właśnie po jej stronie stoją ci, którzy dochowują prawości pomimo wszystkiego, do czego by się posunął Szatan Diabeł. Niełatwo jest zachowywać prawość w obecnych „czasach krytycznych, trudnych do zniesienia” (2 Tym. 3:1-5). Stanowi to proste przeciwieństwo tendencji do pójścia po linii najmniejszego oporu. Oznacza ‛wchodzenie przez wąską bramę i kroczenie ciasną drogą prowadzącą do życia’ (Mat. 7:13, 14).
Jeżeli słudzy Jehowy chcą zachować niezłomną prawość, muszą sprostać dwom zasadniczym wymaganiom. Po pierwsze: muszą wydawać owoce ducha, aby „we wszystkim byli ozdobą nauki naszego Wybawiciela, Boga” (Tyt. 2:10). Po drugie: powierzono nam zadanie głoszenia i pozyskiwania uczniów, przez co uczestniczymy w spełnianiu proroctw biblijnych (Mat. 24:14; 28:19, 20).
Chcąc odpowiadać tym warunkom, powinniśmy bezustannie szukać najpierw Królestwa i sprawiedliwości Bożej. Musimy dawać odpór rozmaitym machinacjom Szatana Diabła, wszelkim pokusom, które nam podsuwa dzisiejszy stary świat w postaci materializmu i pogoni za przyjemnościami. Aby tego dokonać, trzeba na wzór Pawła ‛smagać swe ciało i prowadzić je jak niewolnika’ (1 Kor. 9:27; 1 Piotra 5:8; 1 Jana 2:15-17). Niełatwo jest zmagać się z tym wszystkim, co zagraża naszej prawości.
Jeżeli w pełni zdajemy sobie sprawę z tego, jaką próbę sił stanowi zachowywanie prawości, i jeżeli jesteśmy „świadomi swych potrzeb duchowych”, postaramy się przybyć na zgromadzenie (Mat. 5:3). Będziemy przysłuchiwać się pilnie treści przemówień, robić notatki, z całego serca uczestniczyć w śpiewie i jednoczyć się duchowo w zanoszonych modlitwach. Zechcemy też zważać na podawane rady na temat trwania w prawości względem Boga Jehowy, naszych partnerów małżeńskich oraz współchrześcijan. Przez poszczególne wykłady, wywiady, pokazy i dramaty zostaniemy zachęceni i wyposażeni do jeszcze bardziej zdecydowanego zachowywania prawości do końca tego starego, niegodziwego systemu rzeczy.
Nie chcemy też zapominać o tym, że nasze wielkie kongresy są świadectwem dla świata. W styczniu tego roku czterodniowe zgromadzenie pod hasłem: „Rozwój Królestwa” odbyło się w Argentynie, na stadionie River-Plate w Buenos Aires. Nabrało ono wielkiego rozgłosu! Tamtejsze pismo Ahora zamieściło piękny reportaż na temat tego zjazdu, ilustrowany kolorowymi zdjęciami i opatrzony na całej szerokości strony nagłówkiem: „Wiara napełnia stadiony”.
W innym dwustronicowym artykule pt. „Rozwijające się Królestwo Świadków Jehowy” powiedziano między innymi: „Rzecz wprost nie do wiary. Trzeba to zobaczyć, żeby uwierzyć. Wiara przenosi góry. Wiara musiała być tym czynnikiem, który pobudzał przeciętnie 42 000 ludzi, by spokojnie i w zadziwiającym porządku zapełniali trybuny stadionu piłkarskiego River-Plate w ciągu czterech dni tego upalnego lata. Tak samo tylko wiara potrafiła zgromadzić nie mniej niż 46 000 wiernych bez różnicy płci, wieku, wykształcenia, rasy lub narodowości w ostatnim dniu okręgowego zgromadzenia Świadków Jehowy. (...) Bez względu na to, czy się zgadzamy z ich ideami i doktrynami, owe rzesze zasługują na największy szacunek. Ludzie ci okazują się pokorni, odlegli od małostkowych spraw życia codziennego i współczesnego świata, które są naszym udziałem; pokój i miłość wśród braci jest u nich artykułem wiary”.
W doniesieniu tym napisano jeszcze: „Co można powiedzieć o ich organizacji? Wszystko przebiegało idealnie. Przydzieleni tam policjanci wręcz się nudzili, gdyż nie mieli co robić (...). W ciągu tych czterech dni nie zdarzył się najmniejszy incydent, nie było zdenerwowania ani żadnego nieporządku. (...) Pozostajemy pod wrażeniem niezmąconego spokoju, który zdawał się być udziałem Świadków. (...) Mają rację, czy nie, ale zdobyli nasz szacunek. W czym tkwi ich siła? Właśnie w wierze. Jest to wiara, która przenosi góry”.
Nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że swoim zachowaniem godnym chrześcijańskich sług Jehowy, naszego Boga, dajemy piękne świadectwo ludziom postronnym. Owszem, pozostawanie chrześcijaninem nigdy nie było łatwe. Jezus powiedział nawet, iż oznacza to wzięcie na siebie pala męki. Należyte docenienie nadchodzących zgromadzeń „Ludu Zachowującego Prawość” pomoże nam być jeszcze lepszymi naśladowcami Jezusa Chrystusa (Mat. 16:24).