-
Czy żony i mężowie rzeczywiście mówią odmiennym językiem?Przebudźcie się! — 1994 | 8 lutego
-
-
Czy żony i mężowie rzeczywiście mówią odmiennym językiem?
PAWEŁ wchodzi do biura Marka ciężkim krokiem, ze zwieszoną głową; wyraźnie widać, że coś go dręczy. Marek patrzy życzliwie na przyjaciela i czeka, aż ten zacznie mówić. „Nie wiem, czy uda mi się sfinalizować tę transakcję” — wzdycha Paweł. „Wyłoniło się mnóstwo trudności, a zarząd ciągle mnie naciska”. „Pawle, niepotrzebnie się tym przejmujesz!” — zdecydowanie reaguje Marek. „Oni wiedzą równie dobrze jak ty, że znasz się na tym najlepiej. Tylko się nie śpiesz. Uważasz, że jest źle? Zaledwie przed miesiącem...” — i Marek opowiada zabawne szczegóły związane z własnym niepowodzeniem. Jego przyjaciel wkrótce opuszcza biuro uspokojony i uśmiechnięty. Marek cieszy się, że mu pomógł.
Tego samego dnia po południu Marek wraca do domu i od razu zauważa, że jego żona, Gosia, także ma jakiś problem. Wita ją zatem wyjątkowo pogodnie i czeka, aż powie, co jej leży na sercu. Po chwili napiętego, grobowego milczenia Gosia wyrzuca z siebie: „Już dłużej tego nie zniosę! Ten nowy szef to istny tyran!” Marek prosi, żeby usiadła, obejmuje ją i mówi: „Kochanie, nie denerwuj się tak. Przecież to tylko praca. Szefowie już tacy są. Szkoda, że nie słyszałaś, jakie mój wygłosił dziś kazanie. Ale jeśli nie możesz już dłużej wytrzymać, to po prostu się zwolnij”.
„Ciebie nie obchodzi nawet, co czuję!” — opryskliwie odpowiada żona. „Nigdy mnie nie słuchasz! Nie mogę się zwolnić! Za mało zarabiasz!” I biegnie do sypialni, żeby się porządnie wypłakać. Marek stoi zaszokowany pod zamkniętymi drzwiami i nic nie pojmuje. Dlaczego jego pocieszające słowa wywołały tak odmienne reakcje?
Dwa różne światy?
Niektórzy uznaliby, że powód jest prosty: Paweł jest mężczyzną, a Gosia kobietą. Znawcy problematyki porozumiewania się sądzą, iż przyczyną trudności w wymianie myśli między małżonkami często bywają różnice płci. Takie książki, jak You Just Don’t Understand (Ty po prostu nie rozumiesz) czy też Men Are From Mars, Women Are From Venus (Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus), przedstawiają pogląd, że mężczyźni i kobiety wprawdzie mówią tym samym językiem, ale zupełnie inaczej wyrażają myśli.
Kobieta na pewno nie jest tylko nieco skorygowaną wersją mężczyzny, chociaż to z niego stworzył ją Jehowa. Oboje zostali troskliwie i po mistrzowsku zaprojektowani, aby mogli nawzajem się uzupełniać pod względem fizycznym, uczuciowym, umysłowym i duchowym. Różnice wynikają jednak nie tylko z odrębnych cech wrodzonych, lecz również z odmiennego wychowania, indywidualnego doświadczenia życiowego, a także wpływów wywieranych przez kulturę, otoczenie oraz przyjęte w danym środowisku zapatrywania na to, co jest cechą męską, a co kobiecą. Toteż w sposobie wyrażania myśli można zauważyć właściwości znamienne dla mężczyzn bądź dla kobiet. Ale doprawdy trudno określić, jaki jest ów „typowy mężczyzna” lub „typowa kobieta” — istnieją oni zresztą tylko na kartach książek psychologicznych.
Uważa się na przykład, że wrażliwość jest charakterystyczna dla kobiet, niemniej również sporo mężczyzn przejawia w kontaktach z drugimi wielką delikatność. Logiczne rozumowanie przypisuje się na ogół mężczyznom, ale i wiele kobiet cechuje wnikliwość i analityczne myślenie. Chociaż więc nie można jakiejś właściwości nazwać wyłącznie męską lub kobiecą, jedno jest pewne: o pokoju lub wojnie, zwłaszcza w małżeństwie, często decyduje to, czy potrafimy wziąć pod uwagę punkt widzenia partnera.
Codzienna wymiana myśli pomiędzy małżonkami przypomina tor przeszkód. Wielu spostrzegawczych mężów poświadczy, że pozornie błahe pytanie: „Jak ci się podoba moja nowa fryzura?” może być najeżone niebezpieczeństwami. Natomiast kiedy mężowi zdarzy się w podróży zabłądzić, niejedna taktowna żona umie się powstrzymać od ciągłego powtarzania: „Dlaczego po prostu nie zapytasz kogoś o drogę?” Kochający partner nie będzie ignorował z pozoru dziwacznego zachowania drugiej strony, obstając zarazem przy własnych słabostkach („no bo ja już taki jestem”), lecz postara się dotrzeć do sedna sprawy. Nie chodzi tu jedynie o dokładne poznanie czyjegoś sposobu komunikowania swych poglądów, ale o podyktowane szczerą troską zrozumienie, co się kryje w czyimś umyśle i sercu.
Każdy człowiek jest niepowtarzalny i to samo można powiedzieć o każdym małżeństwie, stanowiącym związek dwóch indywidualności. Ze względu na to, że natura ludzka jest niedoskonała, harmonii pod względem umysłowym i uczuciowym nie osiąga się przez przypadek, lecz dzięki usilnym staraniom. Na przykład łatwo założyć, że inni widzą świat tak samo, jak my. Często właśnie dlatego zaspokajamy potrzeby drugich w taki sposób, jak byśmy chcieli, aby zaspokojono nasze, próbując może stosować Złotą Regułę: „Wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie” (Mateusza 7:12). Jezus nie sugerował tu jednak, iż to, czego ty chcesz, będzie odpowiednie dla drugich, lecz że życzyłbyś sobie, by dawali ci to, czego ty pragniesz lub potrzebujesz. A zatem innym powinieneś dawać to, czego im potrzeba. Jest to konieczne zwłaszcza w małżeństwie, gdyż partnerzy się zobowiązali, że będą w jak najpełniejszej mierze zaspokajać nawzajem swe potrzeby.
Gosia i Marek złożyli takie ślubowanie małżeńskie. Od dwóch lat tworzą szczęśliwą parę. I choć uważają, iż znają się dosyć dobrze, to w pewnych sytuacjach wychodzi na jaw, że nie potrafią się porozumieć i że same dobre intencje to za mało. „Serce mądrego skłania usta do przejawiania wnikliwości” — powiedziano w Księdze Przysłów [Przypowieści] 16:23 (NW). Właśnie wnikliwość jest kluczem do skutecznej wymiany myśli. Zobaczmy, jak Marek i Gosia mogliby odnieść z niej pożytek.
Punkt widzenia pewnego mężczyzny
Świat Marka to świat rywalizacji, w którym obowiązuje hierarchia społeczna i każdy ma wyznaczone miejsce, stając się w konkretnej sytuacji zwierzchnikiem bądź podwładnym. Porozumiewanie się ma na celu określenie zajmowanych pozycji, jak również czyichś kompetencji, kwalifikacji i walorów. Marek bardzo sobie ceni niezależność. Toteż kategoryczne polecenia budzą w nim sprzeciw. Na delikatną uwagę, że nie wywiązuje się ze swych zadań, reaguje buntem, nawet jeśli jest zgodna z prawdą.
Marek rozmawia przede wszystkim po to, by wymienić informacje. Lubi mówić o faktach, koncepcjach i dzielić się nowo zdobytą wiedzą.
Słuchając kogoś, Marek rzadko wtrąca nawet krótkie uwagi w rodzaju: „coś takiego, naprawdę?”, ponieważ jest zajęty gromadzeniem wiadomości. Ale jeżeli się z czymś nie zgadza, zwykle nie waha się tego powiedzieć, zwłaszcza przyjacielowi. Dowodzi tym, że interesuje się danym zagadnieniem i chciałby je poznać ze wszystkich stron.
Kiedy Marek ma kłopoty, pragnie sam się z nimi uporać. Odsuwa wszystko inne i szuka samotności. Albo próbuje zająć się czymś przyjemnym, żeby na jakiś czas zapomnieć o zmartwieniu. Dyskusję na ten temat podejmie tylko wtedy, gdy zechce zasięgnąć rady.
Jeżeli jakiś mężczyzna zwróci się do niego z problemem, jak to uczynił Paweł, Marek postara się mu pomóc, uważając przy tym, by przyjaciel nie poczuł się niezaradny. Ponadto aby nie myślał, że jest wyjątkiem, Marek powie mu nieco o swoich kłopotach.
Marek lubi robić coś razem z przyjaciółmi. Przyjaźń oznacza dla niego współpracę.
Dom jest schronieniem, miejscem, gdzie nareszcie nie musi dowodzić swej wartości, gdzie jest akceptowany, darzony zaufaniem, kochany i ceniony. Mimo to od czasu do czasu pragnie być sam. Często nie ma to nic wspólnego z Gosią lub jej zachowaniem. Po prostu potrzebuje chwili samotności. Niełatwo jest mu opowiadać żonie o swej niepewności, obawach i troskach. Nie chce jej martwić. Odpowiada za to, by zapewnić Gosi opiekę i ochronę, a skoro ma się z tego wywiązać, ona musi mu ufać. Markowi potrzebne jest wsparcie, ale nie litość. Gdy ktoś okazuje mu litość, czuje się niezaradny i nieprzydatny.
Punkt widzenia pewnej kobiety
Świat Gosi to świat więzi międzyludzkich. Tworzenie ich i umacnianie ma dla niej ogromne znaczenie. Rozmowę uważa za skuteczne narzędzie nawiązywania i podtrzymywania serdecznych stosunków.
Uległość jest dla Gosi czymś naturalnym. Czuje się kochana, gdy Marek przed podjęciem decyzji pyta ją o zdanie, chociaż zarazem chce, aby to on sprawował przewodnictwo. Jeśli ona ma o czymś postanowić, lubi poradzić się męża, niekoniecznie w tym celu, by otrzymać gotowe rozwiązanie; jest to raczej wyraz serdeczności i zaufania.
Trudno jej mówić otwarcie o swych potrzebach. Nie chce nalegać na Marka lub dawać mu do zrozumienia, że jest nieszczęśliwa. Czeka, aż on sam coś zauważy, albo delikatnie mu coś sugeruje.
Podczas rozmowy zwraca uwagę na szczegóły i zadaje mnóstwo pytań. Trudno się dziwić, jest przecież tak wrażliwa, a ponadto żywo interesuje się ludźmi i łączącymi ich więzami.
Przysłuchując się komuś, wtrąca różne okrzyki, pytania lub kiwa głową, poświadczając w ten sposób, że pilnie i z zaciekawieniem śledzi wywody rozmówcy.
Usilnie stara się odgadnąć potrzeby innych. Zaofiarowanie pomocy, zanim ktoś o nią poprosi, to przecież piękny dowód miłości. Zależy jej zwłaszcza na postępach i osiągnięciach męża.
Kiedy pojawiają się problemy, nieraz czuje się przytłoczona. Musi wtedy porozmawiać, nie tyle w celu znalezienia jakiejś rady, ile żeby uzewnętrznić swe uczucia. Potrzebna jest jej świadomość, że ktoś ją rozumie i kocha. Pod wpływem wzburzenia uogólnia i przesadza. Gdy oświadcza: „Ty nigdy mnie nie słuchasz!”, w gruncie rzeczy wcale tak nie myśli.
W dzieciństwie najlepszą jej przyjaciółką nie była ta, z którą się wspólnie coś robiło, lecz ta, z którą o wszystkim dało się porozmawiać. Teraz również o wiele mniej zależy jej na tym, żeby mąż dla rozrywki gdzieś ją zabierał, niż na tym, by potrafił słuchać i wczuwać się w jej położenie, dzięki czemu mogłaby dzielić się z nim swymi uczuciami.
Dom jest miejscem, gdzie Gosia może mówić swobodnie, nie obawiając się krytyki. Bez wahania opowiada Markowi o swych niepokojach i kłopotach. Jeżeli potrzebuje pomocy, nie wstydzi się do tego przyznać, wie bowiem, że ma w nim przyjaciela gotowego wysłuchać.
W małżeństwie na ogół czuje się kochana i bezpieczna. Czasem jednak bez wyraźnej przyczyny zdaje się jej, że jest nie kochana i zagrożona, a wtedy bardzo potrzebuje towarzystwa i zapewnień o miłości.
Widać więc, że Marek i Gosia, choć się wzajemnie uzupełniają, są do siebie zupełnie niepodobni. Różnice między nimi stwarzają niebezpieczeństwo poważnych nieporozumień, do których mogłoby dojść mimo najlepszych intencji obojga — nawet wówczas, gdy chcieliby okazać sobie miłość i dodać otuchy. Jeśliby każde miało przedstawić swój punkt widzenia, co by nam powiedzieli o wyżej opisanym zdarzeniu?
Co każde dostrzegło własnymi oczyma
„Zaraz gdy wszedłem, zauważyłem, że Gosia jest zdenerwowana” — powiedziałby Marek. „Pomyślałem, że kiedy się na to zdecyduje, powie mi, co się stało. Problem nie wydał mi się zbyt poważny. Sądziłem, iż skoro tylko pomogę jej zrozumieć, że nie powinna się tak przejmować i że rozwiązanie jest proste, poczuje się lepiej. Bardzo mnie zabolało, gdy jej wysłuchałem, a ona powiedziała: ‚Nigdy mnie nie słuchasz!’ Odniosłem wrażenie, iż obwinia mnie za wszystkie swe niepowodzenia!”
„Cóż to był za okropny dzień” — powiedziałaby Gosia. „Zdawałam sobie sprawę, że to nie Marek jest winien. Ale kiedy wszedł do domu taki zadowolony, wydało mi się, iż zupełnie go nie obchodzi, że jestem zdenerwowana. Dlaczego nawet nie zapytał, co się stało? A kiedy mu się ze wszystkiego zwierzyłam, to z jego odpowiedzi wynikało, że w gruncie rzeczy jestem głupia, a mój problem zupełnie błahy. Zamiast powiedzieć, że rozumie, co czuję, mój ‚uzdrawiacz’ oczywiście miał zaraz gotowy sposób na załatwienie sprawy. A mnie nie chodziło o radę, tylko o współczucie!”
Mimo takich chwilowych nieporozumień Marek i Gosia bardzo się kochają. Jak wnikliwość mogłaby im pomóc w okazywaniu sobie miłości?
Patrzenie oczyma partnera
Marek uważał, że byłby natarczywy, gdyby wypytywał Gosię, co się stało, toteż postąpił tak, jak życzyłby sobie, aby inni zachowali się względem niego. Czekał, aż sama powie, co jej leży na sercu. Natomiast Gosia była zdenerwowana nie tyle samym problemem, ile postawą Marka, który — jak sądziła — zlekceważył jej wołanie o pomoc. Jego milczenie uznała za przejaw obojętności, a nie delikatności i szacunku. Kiedy w końcu zaczęła mówić, Marek słuchał nie przerywając. Mimo to zdawało jej się, że tak naprawdę nie wczuwa się w jej położenie. Chciała usłyszeć słowa współczucia, a on zaproponował rozwiązanie problemu. To tak, jakby powiedział: „Nieważne, co czujesz, jesteś przewrażliwiona. Przecież to błahostka — spójrz, jak łatwo temu zaradzić”.
Jakże inaczej potoczyłoby się wszystko, gdyby każde potrafiło uwzględniać punkt widzenia partnera! Może na przykład tak:
Marek wraca do domu i zastaje Gosię zdenerwowaną. Pyta delikatnie: „Co się stało, kochanie?” Jej oczy napełniają się łzami, a słowa same płyną z ust. Gosia nie twierdzi: „To ty wszystkiemu jesteś winien!” ani nie sugeruje, że mąż za mało się stara. Marek obejmuje ją i cierpliwie słucha, aż skończy, a wtedy mówi: „Bardzo mi przykro, że jesteś tak przygnębiona. Masz prawo być podenerwowana”. Gosia odpowiada: „Jestem ci naprawdę wdzięczna, że mnie wysłuchałeś. Czuję się znacznie lepiej, gdy wiem, że mnie rozumiesz”.
Niestety, zamiast usuwać nieporozumienia, wiele par decyduje się na rozwód. Brak skutecznej wymiany myśli jest czynnikiem rozbijającym niejeden dom. Wybuchają kłótnie, które wstrząsają fundamentami małżeństwa. Jak dochodzi do takich sytuacji? Wyjaśnia to następny artykuł, w którym udzielono też rad, w jaki sposób uniknąć podobnych kłopotów.
-
-
Anatomia sprzeczkiPrzebudźcie się! — 1994 | 8 lutego
-
-
Anatomia sprzeczki
ONA odczuwa potrzebę uzewnętrzniania uczuć. On chciałby wskazać rozwiązanie. Od dawien dawna miliony małżeńskich sprzeczek ma najróżniejszy przebieg, ale na ogół chodzi w nich o kilka podstawowych spraw. Poznanie odmiennego punktu widzenia lub sposobu wyrażania myśli partnera może sprawić, że groźne pożary zmienią się w ogień kominka ogrzewającego szczęśliwy dom.
„Przestań mną dyrygować!”
Niejednemu mężowi władczej, kłótliwej żony wydaje się, iż na każdym kroku jest krępowany ciągłymi żądaniami, pouczeniami i krytyką. Biblia przyznaje, że takie odczucia są uzasadnione, czytamy bowiem: „Kłótliwa kobieta jest jak stale cieknąca rynna” (Przypowieści 19:13). Na przykład mąż mógł nie spełnić prośby żony z nie znanych jej powodów. Ona myśli, że nie dosłyszał, więc tym razem dokładnie mu mówi, co powinien zrobić. To jeszcze wzmaga jego opór. Kłótliwa żona i mąż — pantoflarz? A może dwoje ludzi, którzy po prostu nie umieją się porozumieć?
Żona sądzi, że najlepszym sposobem okazania mężowi miłości jest udzielenie mu pomocnej rady. Natomiast z punktu widzenia męża ona nim dyryguje i daje do zrozumienia, że jest nieudolny. „Nie zapomnij aktówki” — te słowa żony podyktowane są troską o to, by mąż miał wszystko, czego potrzebuje. Jemu przypomina się wtedy matka, która wołała za nim przez otwarte drzwi: „Czy wziąłeś rękawiczki?”
Zmęczona małżonka delikatnie pyta: „Czy nie masz ochoty zjeść dziś w restauracji?”, co w rzeczywistości oznacza: „Czy nie zabrałbyś mnie gdzieś na obiad? Nie mam siły gotować”. Ale kochający mąż skwapliwie wykorzystuje sytuację, żeby pochwalić jej umiejętności kulinarne i przysiąc, iż jej potrawy najbardziej mu smakują. A może sobie pomyśli: „Próbuje narzucić mi swoją wolę”. Natomiast żona poczuje się dotknięta: „Właściwie to dlaczego muszę zawsze prosić?”
„Nie kochasz mnie!”
„Jak ona może tak myśleć?” — pyta zdumiony i zniechęcony mąż. „Przecież pracuję, łożę na utrzymanie, a czasami nawet przynoszę jej kwiaty!”
Wszystkim ludziom niezbędna jest świadomość, że są kochani, niemniej szczególnie kobiety potrzebują, by je o tym często upewniać. Co prawda żona może nie powiedzieć tego głośno, bywa jednak, że czuje się jak zbędny ciężar, zwłaszcza gdy wskutek cyklu miesięcznego jest nieco przygnębiona. W takich chwilach mąż skłonny jest się odsunąć w przeświadczeniu, że żona chce odrobiny samotności. Ona z kolei uzna tę rezerwę za potwierdzenie najgorszych obaw: już jej nie kocha. Będzie mu robić wymówki, próbując go zmusić, by ją kochał i wspierał.
„Co się stało, kochanie?”
Gdy mężczyzna boryka się z jakimś problemem, często pragnie gdzieś się zaszyć i wszystko przemyśleć. Kobieta intuicyjnie wyczuwa napięcie i odruchowo próbuje nie dopuścić, by zasklepił się w swej skorupie. Jakkolwiek starania te podejmowane są w najlepszych intencjach, mąż może je uznać za upokarzające i natarczywe. Szukając zacisznego kąta, w którym mógłby się skupić, widzi przez ramię lojalną towarzyszkę, wytrwale podążającą za nim krok w krok. Słyszy życzliwy głos powtarzający z uporem: „Kochanie, czy dobrze się czujesz? Co się stało? Porozmawiajmy chwilę!”
Brak odpowiedzi może ją dotknąć. Gdy ona ma kłopoty, pragnie je omówić z mężem. Tymczasem ukochany mężczyzna nie chce jej wyjawić swych uczuć. Wniosek nasuwa się sam: „Widocznie już mnie nie kocha”. Kiedy więc niczego nie podejrzewający mąż wreszcie znajduje rozwiązanie i usatysfakcjonowany kończy samotne rozmyślania, przekonuje się, że zatroskana, kochająca partnerka przeistoczyła się w podenerwowaną kobietę, gotową go oskarżać, że ją zignorował.
„Nigdy mnie nie słuchasz!”
Zarzut wydaje mu się niedorzeczny. Przecież wciąż tylko słucha. Tymczasem żona podczas rozmowy z nim ma nieodparte wrażenie, że jej słowa trafiają do komputera, który je wyświetla i analizuje niczym zadanie matematyczne. Utwierdza się w swych podejrzeniach, gdy w środku zdania mąż nagle jej przerywa: „A czy nie mogłabyś po prostu...?”
Kiedy zwierza się mężowi ze swych kłopotów, zazwyczaj ani nie ma zamiaru go obwiniać, ani nie oczekuje od niego wskazówek. Najbardziej pragnie, by życzliwie wysłuchał nie tyle suchych faktów, ile tego, co ona o nich sądzi. Mniej potrzebuje rady, a bardziej potwierdzenia słuszności swych odczuć. Dlatego już niejeden mąż, mimo najlepszych intencji, spowodował wybuch krótkim stwierdzeniem: „Skarbie, nie powinnaś tak myśleć. Nie jest aż tak źle”.
Nieraz ktoś oczekuje od partnera umiejętności odgadywania myśli. Pewien mężczyzna wyznał: „Jesteśmy małżeństwem od 25 lat. Skoro ona do tej pory nie wie, czego mi potrzeba, to znaczy, że nie przywiązuje do tego wagi albo że jej na mnie nie zależy”. W książce omawiającej stosunki małżeńskie napisano: „Kiedy partnerzy, zamiast rozmawiać o swych pragnieniach, ustawicznie wytykają sobie stracone okazje, trudno się dziwić, że zanikają ciepłe uczucia i gotowość do współpracy. Ich miejsce zajmuje (...) rywalizacja: komu się uda zmusić partnera do zaspokojenia swych potrzeb?”
„Jesteś taki lekkomyślny!”
Choćby żona nie powiedziała tego mężowi wprost, mógłby mu to wyraźnie zakomunikować ton jej głosu. Pytanie: „Czemu wróciłeś tak późno?” z pozoru ma cel czysto informacyjny. Jednak pełne wyrzutu spojrzenie i ręka wsparta na biodrze prawdopodobnie powiedzą: „Ty lekkomyślny dzieciaku, martwiłam się o ciebie. Dlaczego nie zadzwoniłeś? Zupełnie się ze mną nie liczysz! Teraz obiad nadaje się już tylko do wyrzucenia!”
Oczywiście ma rację, jeśli chodzi o obiad. Ale czy w razie sprzeczki nie zostanie wystawiona na niebezpieczeństwo również ich więź? „Przyczyną większości kłótni nie jest to, iż dwoje ludzi się ze sobą nie zgadza; zazwyczaj dochodzi do nich wówczas, gdy on uważa, że ona potępia jego punkt widzenia, albo gdy ona nie może ścierpieć jego sposobu zwracania się do niej” — twierdzi dr John Gray.
Niektórzy są zdania, że w domu powinno się mieć prawo do mówienia wszystkiego, na co przyjdzie ochota. Sztuka wymiany myśli ma jednak służyć utrzymaniu zgodnych, pokojowych stosunków, toteż trzeba w niej uwzględniać uczucia rozmówcy. Różnica jest mniej więcej taka, jak między podsunięciem współmałżonkowi kubka zimnej wody a chluśnięciem mu nią w twarz. Można by powiedzieć, że wszystko zależy od sposobu podania.
Aby uniknąć kłótni i stworzyć szczęśliwy dom, należy wprowadzić w czyn radę zawartą w Liście do Kolosan 3:12-14 (NW): „Przyodziejcie się tkliwymi uczuciami: zmiłowaniem, życzliwością, kornością umysłu, łagodnością i wielkodusznością. Znoście jedni drugich i ochoczo przebaczajcie sobie nawzajem, jeśli ktoś ma przyczynę do uskarżania się na innego. Jak wam Jehowa ochoczo przebaczył, tak czyńcie i wy. A prócz tego wszystkiego przyodziejcie się miłością, bo to jest doskonała więź jedności”.
[Ilustracja na stronie 9]
Dla niego liczą się fakty, natomiast dla niej — uczucia
-
-
Szczęśliwy dom: kiedy dwoje znaczy jednoPrzebudźcie się! — 1994 | 8 lutego
-
-
Szczęśliwy dom: kiedy dwoje znaczy jedno
GDYBYŚ miał zbudować mocny, bezpieczny i wygodny dom, jakich materiałów byś użył? Drewna? Cegły? Kamienia? W Księdze Przysłów 24:3, 4 (NW) powiedziano, czego szczególnie potrzeba: „Mądrością dom będzie zbudowany, a dzięki rozeznaniu okaże się, że stoi mocno. I wiedza napełni komnaty wszelkimi cennymi i miłymi dobrami”. Do stworzenia szczęśliwego domu niezbędna jest więc mądrość, wiedza i rozeznanie.
Kto go wznosi? „Mądra niewiasta buduje swój dom, nierozumna burzy go własnymi rękami” (Przysłów 14:1, Biblia poznańska). Dotyczy to również mądrego mężczyzny, który zdaje sobie sprawę, że właśnie dzięki niemu małżeństwo może być silne i szczęśliwe bądź też chwiejne i nieudane. Od czego zależy końcowy rezultat? To doprawdy interesujące, iż wskazówki udzielane przez część współczesnych specjalistów od spraw małżeńskich bardzo przypominają rady, które od tysięcy lat znajdują się w Słowie Bożym — skarbnicy ponadczasowej mądrości.
Słuchanie. „Uważne słuchanie to dla drugiej osoby jeden z najmilszych komplementów; jest też nieodzowne w procesie budowania i utrwalania zażyłej więzi” — mówi pewien poradnik małżeński. A w Księdze Przysłów 18:15 czytamy: „Ucho mądrych dąży do wiedzy” (BT). Gdy ktoś otwiera oczy lub usta, łatwo to zauważyć, ale jak mógłbyś okazać partnerowi, że masz otwarte uszy i pilnie się przysłuchujesz? Jeden ze sposobów polega na „odzwierciedlaniu” jego słów, czyli na aktywnym słuchaniu. (Zobacz tekst w ramce na stronie 11).
Otwartość i bliskość. „W naszej cywilizacji nie ma miejsca na otwartość” — zauważono w książce One to One—Understanding Personal Relationships (Człowiek człowiekowi — rozumienie intymnej więzi). „Od najmłodszych lat nam się wpaja, żebyśmy pilnowali swego podwórka — zachowywali dyskrecję co do finansów, poglądów, uczuć (...) i wszystkiego, co osobiste. To w nas tkwi i nie znika nawet wówczas, gdy się zakochamy. Bez ciągłego zabiegania o otwartość nie ma mowy o prawdziwej bliskości”. A w Księdze Przysłów napisano: „Plany się załamują, gdzie nie ma poufnej rozmowy” oraz: „U tych, którzy się wspólnie naradzają, jest mądrość” (Przysłów 13:10, NW; 15:22, NW).
Lojalność i zaufanie. Mąż i żona ślubowali przed Bogiem wierność. Kiedy sobie ufają i każde z nich jest lojalnie oddane drugiemu, miłości nie zatruwają podejrzenia, duma, rywalizacja ani egzekwowanie swoich praw.
Dzielenie się. Wspólne przeżycia zacieśniają więź. Można by je przyrównać do splatających się nici, które z czasem tworzą kobierzec bezcenny dla obojga małżonków. Zniszczenie go — rozerwanie więzów przyjaźni — jest dla nich nie do pomyślenia. W Księdze Przypowieści 18:24 powiedziano: „Niejeden przyjaciel jest bardziej przywiązany niż brat”.
Życzliwość i delikatność. Życzliwość łagodzi napięcia i pomaga odrzucić pychę. Nawet gdy wskutek różnicy zdań wzbierają negatywne emocje, dzięki utrwalonym wzorom uprzejmego zachowania można sobie oszczędzić niejednej przykrości. Delikatność rodzi serdeczną atmosferę, w której rozkwita miłość. Wprawdzie mężczyznom nie zawsze łatwo jest przejawiać tę cechę, niemniej w Piśmie Świętym powiedziano: „Rzecz pożądana u ziemskiego człowieka to jego serdeczna życzliwość” (Przysłów 19:22, NW). A o dobrej żonie czytamy: „Na języku jej jest prawo serdecznej życzliwości” (Przysłów 31:26, NW).
Pokora. Lekarstwem na pychę jest pokora. Uwidacznia się ona w chętnym używaniu słów „przepraszam” i „dziękuję”. A jeśli współmałżonek jest obrażony, choć ty zupełnie nie poczuwasz się do winy? Czy nie mógłbyś łagodnie powiedzieć: „Przykro mi, że tak cię to zabolało”? Okaż zainteresowanie uczuciami partnera, a potem starajcie się wspólnie naprawić zło. „Chwałą człowieka jest unikać kłótni” — oznajmiono w Księdze Przysłów 20:3 (Bp).
Szacunek. „Żeby małżonkowie umieli dostrzec istniejące pomiędzy nimi różnice i niwelować je we wzajemnych kontaktach, muszą się przede wszystkim szanować. To, co dla jednego jest ważne, drugiemu nie zawsze wydaje się aż tak istotne. Niemniej każde z nich zawsze może respektować poglądy partnera” (Keeping Your Family Together When the World Is Falling Apart). „Przez zarozumiałość jedynie wszczyna się zwadę, ale u tych, którzy się wspólnie naradzają, jest mądrość” (Przysłów 13:10, NW).
Poczucie humoru. Wystarczy przez chwilę serdecznie się razem pośmiać, żeby rozpędzić czarne chmury zwiastujące sprzeczkę. Taki śmiech pomaga małżonkom przypomnieć sobie o łączącym ich uczuciu i rozładować napięcie, które przeszkadza w jasnym myśleniu. „Radosne serce rozwesela oblicze” (Przypowieści 15:13).
Dawanie. Doszukuj się u partnera zalet i nie żałuj komplementów. To upragnione podarunki, które zjednają ci zapewne większą wdzięczność, niż jedwabny krawat czy bukiet kwiatów. Oczywiście małżonkowie mogą sobie kupować piękne prezenty i dużo dla siebie robić. W książce Lifeskills for Adult Children (Co powinny umieć dorosłe dzieci) powiedziano jednak: „Najwspanialszych upominków nie da się zapakować do pudełka. Dajesz je, gdy wyrażasz swą miłość i docenianie, gdy pokrzepiasz i wspierasz”. „Czym jabłka złote na srebrnej rzeźbie, tym słowo wypowiedziane we właściwym czasie” (Przysłów 25:11, Bp).
Gdyby wszystkie te czynniki przyrównać do cegieł, z których zbudowane jest małżeństwo, wówczas wymiana myśli byłaby zaprawą wiążącą całość. Co zatem mają zrobić małżonkowie, gdy powstaje nieporozumienie? „Zamiast uznawać odmienne poglądy partnera za źródło konfliktów, (...) potraktuj je jako skarbnicę informacji. (...) Życie codzienne z jego mnóstwem szczegółów to prawdziwa kopalnia wiadomości” — powiedziano w książce Getting the Love You Want (Jak zdobyć upragnioną miłość).
Dlatego nie upatruj w każdej różnicy zdań wyzwania na pojedynek, lecz dostrzeż w niej cenną sposobność bliższego poznania ukochanej osoby. Gdy razem będziecie wyjaśniać nieporozumienia i w ten sposób żeglować do cichej przystani harmonii małżeńskiej, nie tylko zacieśni się wasza więź, ale też pogłębi się uczucie, które z was dwojga czyni jedno.
Jehowa Bóg bardzo ceni współpracę, toteż sprawił, że wśród jego tworów istnieją wzajemne zależności, na przykład między orbitami ciał niebieskich, między roślinami a zwierzętami — jeśli chodzi o pobieranie i wydzielanie tlenu, czy też między kwiatami a owadami, żyjącymi ze sobą w symbiozie. Podobnie współmałżonkowie mogą się cieszyć ścisłą, serdeczną więzią, gdy mąż słowem i czynem będzie dawał żonie dowody miłości i zaufania, a kochająca żona będzie się chętnie podporządkowywać jego kierownictwu. W ten sposób dwoje rzeczywiście stanie się jednym, przynosząc radość nie tylko sobie nawzajem, lecz również Twórcy małżeństwa, Jehowie Bogu.
-