-
„Jehowa jest mim Pasterzem, niczego mi nie zabraknie”Strażnica — 1964 | nr 1
-
-
jak niegdyś Daniela, jeśli to będzie zgodne z Jego wolą.
A jakże pełne wrażeń było potem wyzwolenie! Jak sobie łatwo wyobrazić, stan mego zdrowia był teraz bardzo zły. Nie wiedziałem też czy żyje moja żona, która przez wiele lat była w więzieniu, i od której już ponad rok nie miałem żadnej wiadomości. Mimo wszystko miałem ogromną ochocę jak najszybciej powrócić znowu na swój stary teren i kontynuować służbę pionierską.
PONOWNIE ZOBACZENIE SIĘ
Udając się tam, starałem się znaleźć po drodze swych bliskich, jeśli w ogóle jeszcze żyją. Ale co za radość! W środku wielkiego, zburzonego miasta przemysłowego, gdzie mieszkali teściowie, spotkałem na ulicy moją żonę.
Kilka dni później odnalazłem mego ojca, który również po dziewięciu latach uwięzienia powrócił z obozu koncentracyjnego. Nigdy nie zapomnę mej radości, gdy stwierdziłem, że i oni dochowali wierności Jehowie. — Psalm 124.
Po miesiącu wyruszyłem w drogę wraz z żoną, aby znowu dostać się na nasz stary teren położony o 500 km dalej na zachód. Po dwóch tygodniach uciążliwej podróży spotkaliśmy się w połowie drogi z siostrą, która powiedziała nam, że nasze mieszkanie zostało zniszczone podczas nalotu bombowego na kilka tygodni przed zakończeniem wojny. Musiałem znowu, tak jak zresztą często w latach od 1933 do 1945 przypominać sobie doświadczenia Ijoba i jak zawsze było to dla mnie źródłem siły. Nazajutrz kontynuowaliśmy dalej naszą uciążliwą podróż.
Był wrzesień 1945 roku. Nie mieliśmy jeszcze mieszkania. Stan mego zdrowia pozostawiał jeszcze wiele do życzenia, a z braku innej odzieży nosiłem nadal moje obozowe pasiaki. Nie uważałem jednak tego za przeszkodę do wstąpienia od razu do służby pionierskiej. Ale jakże wielka była moja radość, gdy dzięki mej decyzji otworzyły się dla mnie nieoczekiwanie inne sposobności służby. Podczas gdy odpowiedzialni słudzy w Magdeburgu walczyli o odzyskanie mienia Towarzystwa, mogłem pomagać w organizowaniu zborów w Niemczech Zachodnich. Niedostatku, który teraz dawał się nam we znaki, nie można było w ogóle porównać z tym, co już przeżyliśmy. Także i w tej sytuacji mogliśmy z ufnością zdać się na kierownictwo Jehowy.
Powróciwszy na nasz teren mogliśmy zamieszkać w małym pokoju, który należał do nieobecnego sublokatora w pewnym domu, w którym na krótko przedtem wynająłem sklep. Nasz mały pokój był naszym pierwszym Domem Betel w Wiesbaden, a mały sklep naszym pierwszym biurem. Przeszło rok później z uwagi na fakt, że byłem prześladowany przez reżim nazistowski dano mi dwupokojowe mieszkanie i prócz tego wynajęto nam jeszcze większe pomieszczenie na biuro. Był to nasz drugi Dom Betel. Tutaj w 1947 roku odwiedzili nas brat Knorr, Henschel i Covington. Przy tej sposobności udało się zawrzeć z miastem Wiesbaden umowę o odstąpienie pewnych ruin, które potem sami odbudowaliśmy.
Z roku na rok było potrzeba coraz więcej miejsca, aż zostało odbudowane ostatnie wolne pomieszczenie. Założono drukarnię i już w 1952 roku trzeba ją było powiększyć przez dobudowywanie. Ale wkrótce okazała się znowu za mała i w 1958 roku doszedł do tego dalszy wielki budynek. Obecnie możemy pomieścić ponad 100 pracowników Betel i 28 braci ze Szkoły Służby Królestwa dla nadzorców.
Jakież to uszczęśliwiające uczucie, że się to wszystko przeżywało. Jakże często mogłem odczuć nadzwyczajną pomoc i ochronę Jehowy. Kilkakrotnie musiałem stawać w obliczu śmierci, ale mogę za Psalmistą powiedzieć: „Jehowa jest Pasterzem moim, niczego mi nie zabraknie.” Ponad 38 lat on utrzymał mnie w swej służbie i karmił. Zgodnie z jego obietnicą zawsze miałem odzież, pokarm i schronienie. Nawet w „dolinie cienia śmierci” Jego laska i Jego kij, te mie pocieszały. Zaprowadził mnie wraz z całym swym ludem na zielone łąki i do cichych wód i dodał mi wiele pięknych przywilejów służby, które były dla mnie dowodem niezasłużonej dobroci.
Doprawdy Jehowa więcej błogosławi niż możemy prosić i zrozumieć, gdy stawiamy się na Jego wezwanie i całym sercem wykonujemy służbę jako Jego świadkowie.
-
-
„Maż” i „człowiek” w Pismach HebrajskichStrażnica — 1964 | nr 1
-
-
„Maż” i „człowiek” w Pismach Hebrajskich
CO BÓG myśli o człowieku? Jego Słowo mówi nam: „Oto narody są jako kropla z wiadra, a jako proszek na szalach poczytane są. (...) Ten, który siedzi nad okręgiem ziemi, której obywatele są jako szarańcza.” — Izaj. 40:15, 22.
Myśląc o niezrównanej osobowości, chwale, wzniosłym stanowisku, o wiekuistym istnieniu i wszechmocy Stwórcy, musimy się jak psalmista dziwić, że On w ogóle darzy nas swoją uwaga. — Ps. 144:3.
Moglibyśmy przytoczyć jeszcze liczne inne teksty biblijne, które pokazują, co Bóg myśli o człowieku. Lecz Bóg nasuwa nam przed oczy tę prawdę jeszcze w inny sposób. Jakże? Przez różne słowa, jakich używali pisarze Pism Hebrajskich w związku z człowiekiem.
Dwa polskie słowa „mąż” i „człowiek” oddają rożne wyrazy hebrajskie, z których każdy pokazuje człowieka z pewnego punktu widzenia: isz odnosi się po prostu do męża; geber znaczy krzepki, silny; adam — człowiek lub syn ziemski, a enosz — słaby lub śmiertelny.
Subtelne różnice znaczeniowe tych słów giną często wskutek przetłumaczenia; jeśli je jednak poznajemy, jesteśmy zdumieni, z jaką troskliwością pisarze Pism Hebrajskich używali tych słów, aby określić to, co chcieli powiedzieć. Weźmy dla przykładu Psalm 8:5: „Cóż jest człowiek, iż nań pamiętasz? albo syn człowieczy, iż go nawiedzasz?” Dawid, który napisał ten psalm, nie użył w obu wypadkach tego samego słowa hebrajskiego. Chciał on podkreślić różnicę między Jehową Bogiem, Stwórcą, a Jego stworzeniem, człowiekiem i napisał przeto: „Cóż jest enosz (...) i adam?” Istotnie, czym jest to słabe, śmiertelne, wzięte z ziemi stworzenie, żeby wszechmocny, nieśmiertelny, boski Duch miał na nie zważać?
„ISZ” I „ISZA”
Słowo isz znaczy przede wszystkim mąż, to jest osoba, czyli jednostka. Ono ukazuje się dopiero po wyrazie mężyca, isza, gdyż w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa dopiero wtedy wystąpił na plan isz; przedtem nazwany on był człowiekiem, adam. Jeśli w Pismach Hebrajskich człowiek wspomniany jest w związku z żoną albo intymnymi stosunkami płci miedzy sobą, wtedy bez wyjątku — ogółem około siedemdziesiąt razy — ukazuje się słowo isz (pomijając zakhar (męski, mężczyzna), które począwszy od 1 Mojżeszowej 1:27 występuje siedemdziesiąt dziewięć razy.) Typowym przykładem tego jest 20 rozdział 3 księgi Mojżeszowej, w którym jest mowa o prawie Bożym odnośnie do intymnych stosunków między mężczyzną a niewiastą.
Isz to też wyraz, którym pisarze Biblii określili „męża Bożego” lub „rozsądnego męża”. Gdy Natan zwrócił uwagę Dawida na jego grzech, użył on również tego słowa. Nie powiedział do niego, że jest enosz, adam lub geber, lecz: „Tyś jest tym mężem [isz].” — Joz. 14:6; Przyp. 10:23; 2 Sam. 12:7.
-