-
Służyć Jehowie z radościąStrażnica — 1963 | nr 22
-
-
drugich przedmiotów, które zebrali. Wypytywali nas i szukali w domu kilka godzin. Lecz gdy im około południa zaofiarowałam herbatę, przystali na to. W ciągu dnia zaczęli powoli poznawać, że nie byliśmy komunistami. Nie mogli znaleźć podstawy do oskarżenia i stali się bardziej uprzejmi.
Gdy wreszcie odeszli, zabrali wiele rzeczy: książki Towarzystwa, egzemplarze Strażnicy, korespondencję, maszyny do pisania, powielacz, pieniądze i różne inne przedmioty. Przodownik policji oddał jednak memu mężowi klucze do strychu, mówiąc: „Te należą do pana, panie Dunham.” Jakże wdzięczni byliśmy za to Jehowie, bo jedyny zapas literatury biblijnej, jaki pozostał do dyspozycji braci dla ich działalności kaznodziejskiej leżał na strychu, a było bardzo trudno dostać tę literaturę.
Trochę później założone zostało towarzystwo łotewskie, która mogło się zajmować dziełem i od tego czasu broszury były drukowane lokalnie. Służba kaznodziejska postępowała naprzód. Nawet pionierzy mogli się swobodniej poruszać po kraju. Lecz nowy zamach stanu w roku 1934 spowodował zmianę rządu i nasze Towarzystwo znalazło się na czele listy organizacji, które miały być zakazane. Mąż mój uczynił wszystko, aby uzyskać zniesienie zakazu, lecz daremnie. Mimo to kontynuowaliśmy nasze zebrania, zgromadzając się niepostrzeżenie w prywatnych mieszkaniach.
W roku 1939, gdy zebraliśmy się, aby obchodzić uroczyście Pamiątkę śmierci Chrystusa, odezwał się dzwonek. Myślałam, że to jeden z braci i otworzyłam. Wtargnęła policja! Rodzina pewnego brata zdradziła nas i przesłała policji powielany egzemplarz Strażnicy. Przodownik policji chciał się szczególnie dowiedzieć, kto powielał Strażnicę. „Ja”, powiedział Percy. „Widzę, że pan to uczynił”, odpowiedział przodownik, ujrzawszy w pokoju stary powielacz Gestetnera. Nie spostrzegł jednak nowego przyrządu korbowego, który był wbudowany w stojące za nim biurko. Przydzieliłam mu miejsce, z którego odwrócony był do biurka tyłem. W międzyczasie drugi policjant przeszukał pokój. Oto stał on przed półkami na których przechowywaliśmy nasz zapas powielanej literatury łotewskiej. Policjant odsunął zasłonę na bok, lecz ściągnął ją znowu mówiąc: „Tu nic nie ma!” Myślałam przy tym o owym zdarzeniu, gdy Jehowa zaślepił za dni Elizeusza oczy Syryjczyków. — 2 Król. 6:18-23.
W latach naszego pobytu na Łotwie mieliśmy tylko wizy krótkoterminowe. Znaczyło to, że co sześćdziesiąt dni musieliśmy przekraczać granicę, aby otrzymać w naszych paszportach pieczęć wyjazdową. Potem mogliśmy znów wrócić. W ten sposób odwiedziliśmy Litwę i Estonię i byliśmy nieraz obecni na kongresach w Finlandii. Byliśmy też w Szwecji i Danii. Sprawiło nam wielką radość, że mogliśmy odwiedzić braci w tych krajach i widzieć ich miłość i gorliwość, lecz każdorazowo byliśmy szczęśliwi, gdy znów mogliśmy powrócić to naszych braci łotewskich przywożąc pokarm duchowy.
Gdy obudziliśmy się pewnego poranka w czerwcu 1940 roku, kraj był okupowany przez żołnierzy rosyjskich. Co się teraz stanie? Wszystkie wizy zagraniczne zostały unieważnione. Co kilka dni musieliśmy się meldować na policji. Niebawem zawiadomiono nas, że będziemy musieli opuście kraj. Poselstwo angielskie poczyniło przygotowania, aby ewakuować wszystkich Anglików, lecz my uważaliśmy Łotwę za nasz przydział i próbowaliśmy uczynić wszystko, aby pozostać. Wiele godzin spędziliśmy w urzędach, lecz daremnie. W końcu zostaliśmy depeszą Towarzystwa zachęceni do opuszczenia kraju. Wobec tego przyjęliśmy trzecią i ostatnią propozycję poselstwa angielskiego. Z ciężkim sercem, że w takim pełnym doświadczeń czasie musieliśmy opuścić naszych braci, wsiedliśmy 27 października do pociągu nadzwyczajnego i pojechaliśmy do Moskwy, a stamtąd koleją transsyberyjską jedenaście dni do Władywostoka, gdzie stał okręt, który miał nas zawieźć do Australii.
SŁUŻBA W AUSTRALII
12 grudnia przybyliśmy do Strathfield, gdzie przywitano nas serdecznie w domu Betel. Służba w tym kraju była dla nas dalszym powodem do wdzięczności Jehowie. Ja pracowałam w kuchni, gotując i przyrządzając prawie w ciągu dwudziestu dwóch lat jedzenie dla rodziny Betel. Wielkim przywilejem jest służyć w ten sposób, bo rodzina Betel ciężko pracuje i jedynym jej calem jest popieranie interesów Królestwa.
Byliśmy w Australii zaledwie miesiąc, gdy Towarzystwo i tu zostało zakazane. Funkcjonariusze bezpieczeństwa i policji wtargnęli do domu i przeszukali wszystkie nasze pokoje. Ponad rok mieszkaliśmy i pracowaliśmy w domu Betel pod nadzorem uzbrojonych policjantów, którzy ciągle tam czuwali. Nawet przy wieczerzy pamiątkowej była obecna policja. Potem, pewnego dnia w maju 1942 r. zawiadomiono nas, że musimy najpóźniej w ciągu dwudziestu czterech godzin opuścić dom. Miało się wprowadzić wojsko.
To utrudniło dzieło, lecz nie doprowadziło do zastoju. Zebrania odbywały się dalej, a mianowicie na pustyni i w innych dyskretnych miejscach. Również służba kaznodziejska od domu do domu dalej się odbywała, przy czym jednak posługiwaliśmy się tylko Biblią. Wreszcie, 14 czerwca 1943 r., zakaz został zniesiony. Dopiero po sześciu dalszych miesiącach mogliśmy powrócić do domu Betel. Jakiż szczęśliwy to był czas! czekała nas tam wielka praca, bo wojsko nie pozostawiło domu w takim samym stanie, jak go objęło. Pięknie jednak było pracować znów razem jako jedna rodzina.
W roku 1951, po przeszło trzydziestoletniej służbie pełnoczasowej dla Jehowy, umarł mój mąż. Jego całkowite oddanie się Jehowie i służba dla braci zawsze dodawały mi otuchy i siły. Jedną z ostatnich rad, którą mi dał, było: „Trzymaj się ściśle organizacji.” Uczyniłam to i miałam dzięki temu zawsze wiele radości w mojej służbie.
Wiele rzeczy przyczyniło się do tej radości. Na przykład w roku 1955 mogłam dzięki szczodrości pewnej siostry zwiedzić kongresy europejskie. Szczególnie w Edynburgu i Londynie spotkałam wielu dawniejszych towarzyszy z moich pierwszych lat w prawdzie; niektórzy z nich jeszcze obecnie czynni są w domu Betel, w służbie kaznodziejskiej lub jako pionierzy. Dalszym uszczęśliwiającym przeżyciem była dla mnie społeczność ze sługami zborów, którzy przybyli z różnych części kraju, aby uczęszczać do Szkoły Służby dla Królestwa.
Patrząc teraz wstecz na wszystkie te lata, stwierdzam, że tyle radości w służbie Jehowy doświadczyć mogłam dlatego, ponieważ już jako młoda siostra usłuchałam rady organizacji. Dałam wtedy pierwszeństwo sprawom Królestwa i podjęłam służbę pionierską. Ten krok prowadził do wielu dalszych błogosławieństw, między innymi do trzydziestu pełnych zadowolenia lat, które mogłam spędzie w Betel. Za to dziękuję Jehowie i wysławiam Jego imię, „albowiem dobry Jest Pan [Jehowa], na wieki trwa miłosierdzie jego”.
-
-
Rozdziały i wiersze w BibliiStrażnica — 1963 | nr 22
-
-
Rozdziały i wiersze w Biblii
◆ Około roku 1250 kardynał Hugo de Sancto Caro podzielił Biblię na rozdziały. Robert Stephanus, drukarz francuski, w roku 1545 podzielił Chrześcijańskie Pisma Greckie na wiersze. Wydana w roku 1560 Biblia Genewska była pierwszą zupełną Biblią, podzieloną na rozdziały i wiersze. Większość wydanych dzisiaj Biblii ma jeszcze ten sam podział.
-