-
Najpilniejsze ostrzeżenie, jakie dotąd słyszanoStrażnica — 1968 | nr 22
-
-
uprowadziły, aby na targach niewolników rozsprzedać ich po całym imperium rzymskim.
20 Zatem bez względu na to, co robisz, bez względu na to, jak bardzo lubisz swoje zajęcie, bez względu na to, jak bezpiecznie czujesz się w swoim obecnym położeniu — nie omieszkaj zwrócić uwagi na rozbrzmiewające po całym świecie ostrzeżenie, które pochodzi od Stwórcy wszechświata. Usłuchaj go. Dowiedz się, jakie kroki należy poczynić, żeby ujść z Babilonu Wielkiego, i działaj natychmiast, ponieważ jego zagłada jest niepokojąco bliska. Nie chodzi przy tym o samą ucieczkę, lecz o uwolnienie się z więzów religijnej niewoli do przyszłego życia w doskonałych warunkach nowego porządku pod panowaniem Królestwa Bożego. Świadkowie Jehowy ochotnie pomogą ci uzyskać zrozumienie Biblii, abyś mógł się zabrać do rzeczy niezwłocznie, napełniony mądrością Bożą. (B-69)
-
-
Czy twoje dziecko mądrze wyzyskuje czas?Strażnica — 1968 | nr 22
-
-
Czy twoje dziecko mądrze wyzyskuje czas?
„CO ZA bezbożność, żeby się takim czymś zajmowały dzieci!” O cóż tu chodziło? Czy kradły coś lub dopuszczały się jakiegoś wandalizmu? Nie. Szły od domu do domu i opowiadały ludziom o Biblii. Ależ chyba nikt by nie powiedział, że poświęcanie na to czasu stanowi przejaw „bezbożności”? Owszem, ty może byś tak nie powiedział, lecz innego zdania był Raymond Wilcox, ksiądz Kościoła anglikańskiego z Bentley (Walsall) w angielskim hrabstwie Stafford.
Nie podobało mu się „cytowanie Biblii przez dzieci” świadków Jehowy i nazwał to „bezbożnością” z tej racji, że owe dzieci podejmują się tego u boku swych rodziców w trakcie działalności religijnej, prowadzonej od domu do domu; zarzuty jego zostały opublikowane w londyńskiej gazecie The Sunday Express. W tym samym artykule przytoczono podobne poglądy księdza z Garrett’s Green (Birmingham), niejakiego Petera Haywarda.
Wspominając o dwunastoletniej dziewczynce, która zawitała do jego mieszkania, Hayward ubolewał: „Recytowała wersety z Biblii, jak lekcję w szkole. Było mi zupełnie jasne, że nie rozumie tego, co mówi.” Gdyby zapytał ją o coś, zamiast się zaraz oburzać, zapewne byłby zdziwiony jej odpowiedziami. Każdy zbór świadków Jehowy prowadzi Teokratyczną Szkołę Służby Kaznodziejskiej i w niej młodzież uczy się zgłębiać bardzo różnorodne tematy. Chłopcy z mównicy wygłaszają kazania, które sobie sami przygotowali. Dziewczynki przygotowują się podobnie i przedstawiają swoje kazanie wybranej osobie, podczas gdy reszta zboru słucha i obserwuje. Kiedy więc ta panienka rozmawiała z księdzem, dlaczego jej raczej nie pochwalił za umiejętność recytowania wersetów z Pisma świętego? Czyżby kościół anglikański potępiał dzieci, które się na to zdobywają?
Uczenie się na pamięć i publiczne cytowanie Pisma świętego przez dzieci nie jest niczym nowym. W rozdziale 21 Ewangelii według Mateusza czytamy, że gdy Jezus wygnał ze świątyni handlarzy wymieniających pieniądze, „dzieci (...) wołały w świątyni” i przytaczając urywek Psalmu 118 mówiły: „Hosanna Synowi Dawidowemu”. Jedynymi ludźmi, którzy się temu sprzeciwiali, byli kapłani i uczeni w Piśmie, lecz Jezus strofował ich za to. Dla udzielenia tym działaczom religijnym nagany i wykazania, że dzieci jak najbardziej powinny używać swego czasu i ust do wysławiania Boga, Jezus wyjaśnił: „Czyście nigdy nie czytali: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?” Ale widocznie wymienieni rzecznicy Kościoła anglikańskiego inaczej się zapatrują na tę sprawę niż Jezus Chrystus. — Mat. 21:15, 16.
Jak wynika ze wspomnianego artykułu prasowego, ksiądz Wilcox wychodzi z założenia, że działalność religijna prowadzona od domu do domu nie jest mądrym wyzyskaniem czasu; udając zainteresowanie bezpieczeństwem dzieci, które się w tym udzielają, powiada on: „Jest to nie tylko bezbożność, ale po prostu naraża dzieci.” Gdyby głębiej wniknął w sprawę czy choćby spojrzał na ulicę, bez wątpienia zauważyłby dorosłych świadków Jehowy nie dalej niż w odległości kilkorga drzwi. W rzeczy samej dziennikarz z redakcji The Sunday Express przeprowadził na ten temat wywiad z pewnym kaznodzieją spośród świadków Jehowy i otrzymał następującą informację: „Dzieci mają ścisłe instrukcje, aby nie wchodziły do domu bez dorosłego członka naszej społeczności, i zawsze najwyżej o kilka drzwi dalej znajduje się ktoś dorosły, kogo mogą zawołać, gdyby się wyłoniły jakieś kłopoty.” Skoro się weźmie pod uwagę rzeczywiście niezbożne spędzanie czasu przez wielu młodocianych (przy czym wystarczy przypomnieć skandaliczne akty wandalizmu, jakie miały miejsce, gdy podczas niedawnych ferii wielkanocnych zebrało się w Clacton-on-Sea w hrabstwie Essex 600 wyrostków mających do dyspozycji zbyt wiele wolnego czasu), to czy nie można się zdumiewać nad faktem, że duchowni zniechęcają dzieci do poświęcania go na działalność religijną? Nic dziwnego, że frekwencja w kościołach angielskich tak bardzo spadła.
Dzieci prostą swoją mową i szczerością nieraz już zdołały pobudzić do czynu dorosłych. Biblia na przykład wspomina o człowieku cieszącym się wielką sławą, który dużo na tym skorzystał, że postąpił według słów dziecka. Chodzi tu o Naamana, hetmana wojsk króla syryjskiego, niestety dotkniętego trądem. Okazuje się, że do domu jego przyprowadzono brankę z ziemi izraelskiej, „dzieweczkę maluczką; była ona na posłudze u żony Naamanowej i rzekła do pani swojej: ‚Oby to pan mój był u proroka, który jest w Samarii! Pewnie by go uzdrowił od trądu.’” Naaman został uzdrowiony, ponieważ wykazał tyle pokory, że postąpił w myśl słów małej dziewczynki. — 2 (4) Król. 5:2, 3, Wk.
Wiadomość oznajmiona przez dziecko może być również ostrzeżeniem lub sędziowskim orzeczeniem od Boga. Z taką misją został wysłany do kapłana Helego chłopiec imieniem Samuel. Bóg powiedział Samuelowi: „Oto Ja uczynię rzecz w Izraelu, którą ktokolwiek usłyszy, zabrzmi mu w obu uszach jego.” Co pomyślałby dzisiejszy duchowny o dziecku użytym do przekazania wiadomości, od której zaszumiałoby mu w uszach? Heli odpowiedział: „Pan jest; co dobrego w oczach jego, niech czyni.” (1 Sam. 3:11-18) Natomiast ksiądz Hayward miał w związku z wiadomością przyniesioną mu przez dziecko powiedzieć: „Próbowała mi opowiadać, że bliski jest czas, kiedy Bóg zniszczy wszystkich niegodziwych ludzi na ziemi. Doprawdy coś strasznego, żeby uczyć dziecko takich rzeczy!” A przecież nie kto inny, tylko sam Jezus Chrystus nauczał, że grzesznicy będą wytraceni. Kiedy nadmienił, jak to potop zmył złych ludzi za dni Noego i jak „spadł z nieba ogień z siarką” na bezbożnych mieszkańców starożytnej Sodomy, dodał: „Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi.” — Łuk. 17:26-30.
Wszelkie dowody z proroctw biblijnych wykazują, że właśnie teraz nastał czas, o którym mówił Jezus. Dlatego wypada zarówno rodzicom, jak i dzieciom starać się tak spożytkować czas, żeby sobie zasłużyć na uznanie u Boga, a nie na zagładę. Dobrze jest iść za radą apostoła Pawła, który upominał: „Zatem pilnie czuwajcie nad tym, żebyście postępowali nie jak niemądrzy, ale jak mądrzy, wykupując sobie dogodny czas, ponieważ dni są złe.” (Efez. 5:15-17, NW) Nawet jeśli Kościoły potępiały dzieci, które okazują miłość bliźniego przez chodzenie od domu do domu i szerzenie wiadomości z Biblii, to Bóg pochwala ich zajęcie. Jego spisane Słowo zawiera w Psalmie 148:7, 12, 13 następującą zachętę: „Chwalcie Pana [w tekście orygin.: Jehowę] (...) młodzieńcy, także i panny, starzy i młodzi. Chwalcie imię Pańskie.” Jeżeli sam tak czynisz i pomagasz w tym swojej rodzinie, to możesz być pewny, że twoje dziecko mądrze wyzyskuje czas.
-