-
Co o tym sądzić?Strażnica — 1986 | nr 19
-
-
„pogląd ten jest zwykłym przesądem”. Podstawowe pytania dotyczące sensu życia (Kim jestem? Skąd się tu wziąłem? — i tym podobne) to jego zdaniem „tajemnice pozostające poza zasięgiem nauki”. Jego wypowiedzi przypominają nam, że większość tego, co dziś nosi miano nauki, w rzeczywistości opiera się na kruchym rozumowaniu ludzkim.
Psalmista napisał: „Lepiej ufać Panu niż polegać na ludziach” (Ps. 118:8, Biblia warszawska). Dlaczego tak jest? Po części dlatego, że nauka nie sięga poza świat materialny. Natomiast Jehowa ma niedoścignioną wiedzę, a przy tym udziela nam zadowalających wyjaśnień co do naszego pochodzenia struktury i celu życia (Rodz. 1:26-28; 2:4; Kazn. 12:13). Niemniej jednak Pismo Święte oznajmia, iż niektóre sprawy przekraczają ludzką zdolność pojmowania (Ps. 139:1-6; Rzym. 11:33). Toteż mądrze jest nie przeceniać możliwości nauki.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1986 | nr 19
-
-
Pytania czytelników
◼ Czy Świadkowie Jehowy uważają alkoholizm za chorobę?
Wiele ludzi mówi o uzależnieniu od alkoholu jako o chorobie, nawiązując do poszerzonej definicji słowa alkoholizm. Należą do nich naukowcy, lekarze i inne osoby mające do czynienia z alkoholikami. Przy opisywaniu lub określaniu tego nałogu nierzadko używa się takich terminów, jak: „dolegliwość”, „zaburzenie” bądź „choroba”. Na przykład w czasopiśmie „Science Digest” z maja 1984 roku czytamy:
„Alkoholizm jest chorobą, której przyczyny ciągle czekają na wyjaśnienie. Swego czasu uchodził wyłącznie za zaburzenie w pracy umysłu, lecz obecnie sądzi się, że ma również podłoże genetyczne i biochemiczne. (...) Najnowsze badania potwierdzają wcześniejsze doniesienia ze Szwecji, że nałóg alkoholowy często ‛przerzuca się’ z jednego członka rodziny na drugiego” (str. 16).
Istnieją jednak powody do ostrożniejszego uznawania alkoholizmu za chorobę. Niektórzy alkoholicy, i nie tylko oni, zdradzają chęć usprawiedliwiania swej skłonności do picia lub upijania się twierdzeniem, iż nic na to nie poradzą, bo taką mają chorobę. Inni są zdania, że skoro alkoholik ma jakąś wrodzoną predyspozycję w tym kierunku albo skoro jego organizm wykazuje nieprawidłową reakcję biochemiczną na alkohol, to nie można mu nic zarzucić z punktu widzenia moralności.
Ale chrześcijan interesuje przede wszystkim Boży punkt widzenia. Jest on słuszny, zrównoważony i niezmienny w przeciwieństwie do hipotez lekarzy czy psychologów, które przez jakiś czas bywają modne, by później ulec zmianie lub pójść w zapomnienie. Doskonałe Słowo Jehowy otwarcie potępia pijaństwo, zaliczając je do rzeczy, które mogą uniemożliwić dostanie się do Królestwa Bożego (Gal. 5:19-21). W Liście do Rzymian 13:12, 13 jest zalecenie: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości” (Biblia Tysiąclecia). Choćby istnienie w pewnych wypadkach jakiegoś uwarunkowania biologicznego skłaniało niektórych do patrzenia na alkoholizm jako na problem medyczny lub chorobę, chrześcijanie biorą pod uwagę jego aspekty moralne.
Apostoł Piotr napisał: „Wystarczy bowiem, że w czasie minionym wykonywaliście wolę narodów, tkwiąc w postępkach wyuzdanych, w pożądliwościach, nadużywaniu wina, w hulankach, orgiach pijackich i występnych bałwochwalstwach. Zdziwieni są tym, że nie biegniecie z nimi dalej ku temu nurzaniu się w rozpasaniu, toteż wypowiadają się o was obelżywie” (1 Piotra 4:3, 4). Sam Piotr był niedoskonały i rozumiał upadły stan, w jakim znalazł się człowiek. Mimo to nie mówił, że wszyscy chrześcijanie odwrócili się od nadużywania wina — prócz tych, którzy w związku ze spożywaniem alkoholu
-