Co o tym sądzić?
„ZANIECHAJ GNIEWU”
„Zaniechaj gniewu i porzuć zapalczywość, nie rozdrażniaj siebie, abyś nie szedł ku złemu”, radzi Biblia (Ps. 37:8, „Miłosz”). Przez wiele lat mądrość ludzka pozostawała w sprzeczności z tą radą. Kierowano się dewizą: „Musisz się wyładować?” Wielu psychoterapeutów zalecało: „Trzeba dać upust gniewowi, to wychodzi na zdrowie”. Współczesne badania naukowe uwypuklają jednak wartość pohamowania gniewu. Na przykład pani Carol Tavris, specjalizująca się w psychologii społecznej, pisze w swej nowej książce pt.: „Anger: The Misunderstood Emotion” (Gniew: uczucie źle pojmowane): „Gniew okazywany na zewnątrz wprawia w jeszcze większy gniew, podsyca gniewne usposobienie i przyzwyczaja do wrogości”. W związku z tym autorka radzi: „Jeżeli zachowujesz spokój mimo chwilowego rozdrażnienia i rozpraszasz złe myśli jakimś przyjemnym zajęciem, aż złość ci przejdzie, są szanse, że poczujesz się lepiej — i to o wiele szybciej, niż gdybyś sobie pofolgował i zaczął krzyczeć”.
Siedmioletnie badania przeprowadzone w centrum medycznym Uniwersytetu Duke, prowadzą do wniosku, że ludzie, którzy szybko wpadają w gniew, mogą żyć krócej niż ci, którzy się tak łatwo nie denerwują. Stwierdzono, że niepohamowana wrogość tak samo szkodzi sercu jak palenie i wysokie ciśnienie krwi. Skoro więc statystyki raczej nie dostarczają dowodów na to, że gwałtowne wybuchy gniewu wychodzą na zdrowie, czy nie lepiej jest kierować się sugestią z Księgi Przysłów 14:29: „Jeżeli zachowujesz spokój, to jesteś mądry, ale jeśli masz wybuchowe usposobienie, to tylko dowodzisz swojej głupoty” („Today’s English Version”).
PRZEMOC W RODZINIE
„Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że w Stanach Zjednoczonych zdarza się obecnie w ciągu roku co najmniej 1 000 000 wypadków złego traktowania lub zaniedbywania dzieci”, czytamy w raporcie sporządzonym przez Państwowy Ośrodek Opieki nad Opuszczonymi Dziećmi. Gazeta „The New York Times” donosi, że w USA od 2 do 6 milionów żon jest bitych, a co najmniej 500 000 osób w podeszłym wieku doznaje złego traktowania ze strony najbliższych krewnych. Awantury domowe są przyczyną „20 procent zgonów i 40 procent obrażeń ciała u policjantów na służbie”.
Zjawisko to stało się tak powszechne, że wiele ludzi nie uzmysławia sobie, co to właściwie oznacza. Po pierwsze: takie dane statystyczne dowodzą, że rozpada się podstawowy związek międzyludzki, jakim jest rodzina. Ponadto spełnia się w ten sposób nieomylne proroctwo biblijne, według którego ‛ludzie będą się lubować w sobie samych, będą nieposłuszni rodzicom, pozbawieni naturalnych uczuć, nieprzejednani, bez panowania nad sobą, zawzięci’. Nieokiełznane stosowanie przemocy wobec własnych domowników, a także w innych sytuacjach, oraz piętrzące się na całym świecie trudności dowodzą, że żyjemy w „dniach ostatnich” i że istotnie nastały „czasy krytyczne, trudne do zniesienia” (2 Tym. 3:1-3).
„SCHRYSTIANIZOWANIE” WIERZEŃ POGAŃSKICH
„W 601 roku n.e. papież Grzegorz Wielki skierował do swoich misjonarzy edykt dotyczący wierzeń i obyczajów panujących u ludów, które chciał nawrócić”, czytamy w jednym z ostatnich wydań czasopisma „Natural History”. „Zamiast dążyć do wyrugowania pogańskich wierzeń i obrządków, papież zalecił, by je „wyzyskać”. Jeżeli jakaś grupa ludzi otaczała czcią drzewo, to zamiast je ścinać, należało poświęcić je Chrystusowi i pozwolić w dalszym ciągu oddawać mu cześć”. Artykuł nazywa to „genialnym pomysłem” oraz „podstawową zasadą katolickiej działalności misyjnej”, po czym dodaje: „Czas obchodzenia świąt katolickich celowo ustalano zbieżnie z miejscowymi dniami świątecznymi. Na przykład Boże Narodzenie wyznaczono arbitralnie na 25 grudnia, ponieważ wiele ludów celebrowało wtedy pełnię zimy. Z tej samej przyczyny dzień świętego Jana przypadł na przesilenie letnie”.
Bez względu na to, za jak „genialny” uchodziłby taki sposób rozprzestrzeniania rzekomego chrystianizmu, jest on całkowicie sprzeczny z postępowaniem Boga. Kiedy Izraelici mieli wejść do Ziemi Obiecanej, otrzymali nakaz doszczętnego zniszczenia wszelkich śladów pogańskiego kultu (Liczb 33:52; Powt. Pr. 7:5, 6). A jeśli chodzi o prawdziwych chrześcijan, to warunkiem „czystego i nieskalanego” wielbienia jest wystrzeganie się „splamienia światem” (Jak. 1:27).
ZNIEŚĆ RELIGIE?
„Jeżeli w żaden sposób nie da się oddzielić dyplomacji i polityki wewnętrznej od religii, to należałoby się zastanowić nad usunięciem samej religii”. Takie zdanie wyraził były ambasador John Bartlow Martin w czasopiśmie „USA Today”. Przypomniawszy wiodącą rolę kościołów w takich wydarzeniach, jak wyprawy krzyżowe i inkwizycja hiszpańska, obecne sianie niezgody przez kler oraz rozlew krwi i zamieszki wywoływane przez współczesnych „apostołów zagorzalstwa”, autor stwierdza: „Przy oglądaniu wieczornego serwisu informacyjnego narzuca się mocno wrażenie, że sprawcą większości kłopotów w dzisiejszym świecie jest właśnie religia. Doprawdy w niewielu świeckich sporach politycznych dochodzi do takiej krwiożerczości, jaka cechuje wojny religijne”.
Jehowa Bóg również dostrzega „krwiożercze” zapędy religii fałszywej. W swoim Słowie nazwał ją Babilonem Wielkim i zapowiedział jej unicestwienie przez czynniki polityczne, co będzie zwiastunem nadejścia całkowitej zagłady teraźniejszego niegodziwego systemu rzeczy. I chociaż w przekonaniu pana Martina usunięcie obłudnych religii jest „chyba niemożliwe”, Bóg zapewnia nas, że sprawiedliwy wyrok, jaki na nie wydał, stanowczo zostanie wykonany (Obj. 17:1-6, 15-17; 18:4, 5).