-
„Naród”, który napełnia oblicze ziemi owocamiStrażnica — 1986 | nr 15
-
-
18. Jak zapewne wygnańcy zareagowali na dekret przyznający im wolność?
18 Skarceni Izraelici w Babilonii, a także w Asyrii i Egipcie, byli własnością Jehowy, toteż miał On pełne prawo zerwać ich z przymusowego wygnania i rozproszenia jak symboliczne owoce, a tym samym okazać im miłosierdzie oraz niezasłużoną życzliwość. Jakże musieli się cieszyć ci starożytni Izraelici z dekretu Cyrusa i z jaką gorliwością musieli zabrać się do dzieła, aby w pełni wyzyskać otwierające się przed nimi wspaniałe możliwości! Co więc wyjaśniono o tym dobrze się zapowiadającym „dniu”?
19. (a) Komu w myśl przepowiedni mieli się pokłonić Izraelici, którzy byli rozproszeni po Asyrii i Egipcie? (b) Co to miało oznaczać, jeśli chodzi o wielbienie Jehowy na miejscu poprzedniej świątyni? Na co to wskazuje w odniesieniu do pewnego współczesnego, duchowego narodu?
19 „I zdarzy się w owym dniu, że zadmie się w wielki róg, a ginący w krainie asyryjskiej oraz rozproszeni po krainie egipskiej na pewno przyjdą i pokłonią się Jehowie na świętej górze w Jeruzalem” (Izaj. 27:13).
Cóż innego mogło to oznaczać, jeśli nie ponowne zaludnienie Ziemi Obiecanej i odbudowę świątyni w Jeruzalem celem przywrócenia w niej wielbienia Twórcy odrodzonego narodu izraelskiego? Musiało do tego dojść zgodnie z wcześniejszymi słowami proroka Izajasza, zapisanymi w wersecie 6. Kraj repatriowanego ludu Bożego miał się zaroić mieszkańcami zjednoczonymi w oddawaniu czci Bogu w Jego świątyni, choćby nawet to odbudowane miejsce wielbienia nie dorównywało blaskiem wspaniałej świątyni wzniesionej przez króla Salomona. Wszystko to stało się proroczym zarysem współczesnego duchowego spełnienia zapowiedzi dotyczącej „Izraela Bożego”, mającego napełnić całą „urodzajną niwę” życiodajnymi owocami, czyli „urodzajem” (Gal. 6:16; Izaj. 27:6).
-
-
Wyświadczania dobra trzeba się nauczyćStrażnica — 1986 | nr 15
-
-
Wyświadczania dobra trzeba się nauczyć
Dlaczego w Niemczech hitlerowskich niektórzy ryzykowali życie, aby ratować ludzi, którym groziły prześladowania lub śmierć, i nieśli im pomoc, podczas gdy inni, choć mieli takie możliwości, nie chcieli z nich korzystać? Odpowiedź na to pytanie usiłuje znaleźć zespół naukowców, którym kieruje dr Samuel Oliner, socjolog z Uniwersytetu Stanowego im. Humboltda w Arcata (stan Kalifornia). W gazecie „The New York Times” czytamy, że jak dotąd, badania „koncentrują się na takich przeżyciach z dzieciństwa, których wynikiem jest silniejsza skłonność do niesienia pomocy ludziom dotkniętym nieszczęściem, odzywająca się wiele lat później”.
Harmonizuje to z następującą wypowiedzią Ervina Stauba, psychologa z Uniwersytetu Stanu Massachusetts: „Najskuteczniej wpajają altruizm ci rodzice, którzy nad swymi dziećmi rozciągają ścisłą kontrolę. Troszczą się o nie, ale nie są pobłażliwi. Stanowczo i serdecznie działają perswazją. Uświadamiają dzieciom, jaki wpływ wywiera na drugich ich złe zachowanie, a jaki dobre. Aktywnie pobudzają je do dobrych uczynków, do dzielenia się z drugimi i spieszenia im z pomocą”.
Nie powinno więc dziwić, że rodziców poucza się, by wychowywali dzieci „w karności i podług wytycznych Jehowy”, ponieważ „kto czyni dobro, pochodzi od Boga” (Efez. 6:4; 3 Jana 11).
-