-
Ebedmelek — człowiek wielkiej odwagiStrażnica — 1979 | nr 14
-
-
powrozów, którymi Jeremiasza wyciągnięto ze zbiornika (Jer. 38:11-13).
Skąd Ebedmelek miał tyle odwagi? Chociaż przybył jako cudzoziemiec między ludzi, którzy przynosili wiele ujmy Jehowie Bogu, to jednak zaufał Najwyższemu. Tak, właśnie ufność w Jehowie skłoniła go do tego, by bez obawy przyjść z pomocą prorokowi, który padł ofiarą nienawiści. Etiopskiego eunucha nie minęła nagroda. Przez usta Jeremiasza otrzymał zapewnienie od Jehowy: „Oto zamierzam wypełnić swą zapowiedź przeciw temu miastu ku zagładzie, a nie ku pomyślności. Tego zaś dnia, gdy się to stanie na twoich oczach, ocalę ciebie (...) tak że nie będziesz wydany w ręce ludzi, przed którymi odczuwasz lęk. Z całą bowiem pewnością uratuję ciebie i nie zostaniesz zabity mieczem, a swoje życie mieć będziesz jako zdobycz, albowiem mi ufałeś” (Jer. 39:16-18). Zgodnie z tymi słowami Ebedmelek miał być świadkiem zagłady Jeruzalem, zapowiedzianej przez Jeremiasza. Jednakże nie potrzebował się jej bać. Ebedmelek uważał życie Jeremiasza za cenne i tak samo Jehowa zamierzał cenić życie Ebedmeleka, nie pozwalając mu go odebrać.
Jakiż wspaniały przykład dla nas ustanowił Ebedmelek, odważnie stanąwszy w obronie proroka Jehowy i nie dopuszczając do siebie strachu przed człowiekiem! Najwyższy nie zapomniał sprawiedliwych czynów Ebedmeleka. Będzie pamiętał również o naszej wiernej służbie, która między innymi obejmuje śpieszenie z pomocą naszym braciom w nagłej potrzebie. Biblia zapewnia nas: „Nie jest bowiem Bóg niesprawiedliwy, aby zapomniał o czynie waszym i miłości, którą okazaliście dla imienia Jego, gdyście usługiwali świętym i jeszcze usługujecie” (Hebr. 6:10). A zatem starajmy się być ludźmi tak wielkiej odwagi, jak niegdyś Ebedmelek.
-
-
Mądre dzieci radują serca rodzicówStrażnica — 1979 | nr 14
-
-
Mądre dzieci radują serca rodziców
„MĄDRY syn radością dla ojca” (Prz. 15:20). Jakże słuszne są te natchnione słowa! Kiedy dzieci postępują mądrze, radują serca swych rodziców.
Chcąc osiągnąć takie uszczęśliwiające rezultaty, trzeba jednak odpowiednio je wychowywać. Mogą to potwierdzić Świadkowie Jehowy w Birmie, jak zresztą we wszystkich zakątkach świata.
Mieszka tam na przykład sześcioletnia Joanna. Matka wychowuje ją dobrze. Pewnego dnia, gdy matka szła z wizytą do znajomych, zabrała z sobą Joannę. Przed rozpoczęciem obiadu dziewczynka zapytała dzieci tamtej rodziny, czy modlą się przed jedzeniem. Stwierdziwszy, że nie wiedzą, jak się modlić, poprosiła, aby każde z nich powtarzało za nią modlitwę wypowiadaną na głos. Nawet matka tych dzieci się dołączyła. Po obiedzie Joanna wyszła na dwór, aby innym dzieciom opowiadać o swym Bogu, Jehowie. Pytała je, czy mają Boga. Odpowiedziały, że mają, a wtedy zadała im pytanie: „Jak nazywa się wasz Bóg?” Oczywiście nie potrafiły odpowiedzieć. Wówczas Joanna z dumą rzekła: „Mój Bóg ma na imię Jehowa” (Ps. 83:18, NW).
Ośmioletniego Piotra rodzice nauczyli, jak ma się posługiwać Biblią przy objaśnianiu innym swoich wierzeń. Odpowiednimi karteczkami zaznacza sobie właściwe wersety w swojej Biblii. Kiedy jedna z zakładek mu wypadła, Piotr po prostu powtórzył z pamięci dany werset.
Ale co wtedy, gdy nie ma czasu zrobić znaczka w Biblii ani pod ręką kartki na notatki? W takiej sytuacji można pójść za przykładem siedmioletniego Jozuego. Przysłuchiwał się uważnie mianowanemu
-