-
Dlaczego jesteśmy tak bardzo zajęci?Strażnica — 1967 | nr 15
-
-
Dzięki temu, że istnieje wiele możliwości, wszyscy mają sposobność przyczynienia się do dzieła odpowiednio do swoich warunków i okoliczności, nikt przy tym nie musi odnosić wrażenia, że się go zmusza do wyruszenia lub wypycha w porze dla niego niemożliwej.
Poza tym nie wszyscy dysponują tą samą siłą lub energią. Niektórzy mogą być w stanie poświęcić w niedzielę rano czy po południu tylko jedną godzinę lub dwie zamiast trzech. Lepiej jednak spędzić w służbie tę jedną godzinę, niż w ogóle nie wyruszyć. Otuchy niech w tym wypadku doda przykład wdowy z pieniążkami bardzo małej wartości. Chodziło wszakże o to, że dała wszystko, co posiadała; nie dała mało dlatego, że jej się nie chciało dać więcej. — Łuk. 21:1-4.
Tak więc każdy z nas może przebadać swoją sytuację. Jeżeli jesteśmy całym sercem oddani służbie Jehowy, to mamy powód do radości. Ale jeśli uchylamy się od służby dlatego, że wolimy się zająć czym innym, wówczas zachodzi potrzeba, byśmy poprawili swe widoki na przyszłość.
DOSYĆ DUCHOWEJ STRAWY DLA WSZYSTKICH
Ta sama zasada dotyczy czytania publikacji Towarzystwa Strażnica. Jedni mają więcej czasu na czytanie niż drudzy; jedni czytają szybciej niż inni; niektórzy łatwiej od innych potrafią pojąć treść czytanego materiału. Nasze duchowe zaopatrzenie moglibyśmy przyrównać do ogromnej uczty, zastawionej dla mnóstwa gości, starych i młodych, wielkich i małych. Nie wszyscy potrafią zjeść tę samą ilość pokarmu, lecz jest go pod dostatkiem dla wszystkich. Tak właśnie ma się rzecz z naszym pokarmem duchowym. — Izaj. 25:6.
Może nie każdy zdoła przyswoić sobie wszystko, co Towarzystwo publikuje. Z pewnością jednak wszyscy powinni starać się o zarezerwowanie czasu na regularne czytanie Biblii oraz przeczytanie „od deski do deski” oficjalnego wydawnictwa Towarzystwa, to jest Strażnicy. Jeżeli spostrzegamy, że tego nie czynimy, byłoby dobrze, gdybyśmy zadali sobie pytanie: Czy robimy możliwie najlepszy użytek z czasu, jakim dysponujemy? Czy ewentualnie nie jest tak, że na przeglądaniu świeckich czasopism spędzamy czas, który moglibyśmy zużyć na czytanie Strażnicy? A może za dużo czasu pochłaniają nam gazety codzienne lub oglądanie telewizji?
Pozostaje jeszcze czasopismo Przebudźcie się! W celu przemówienia do świadomości rozmaitych ludzi, mających wiele różnorakich upodobań, omawia ono szeroki wachlarz tematów (zwłaszcza wydania w tych językach, w których się ukazuje co dwa tygodnie). Ta czy owa siostra może nie być zainteresowana tym, co tam powiedziano w sprawie mechaniki samochodowej, a brat może nie interesować się artykułem o szyciu. Niemniej jednak każdy znajdzie w nim coś dla siebie, bo uwzględniono potrzeby ludzi żyjących w najróżniejszych okolicznościach.
W żadnym razie nie bagatelizuj wartości czasopisma Przebudźcie się! Jeśli tylko możliwe, czytaj każde wydanie od początku do końca. Przebudźcie się! chroni nas przed kultem stworzeń, do którego pisma światowe zachęcają przez przedstawianie popularnych osobistości, a równocześnie wyłuszcza nam teokratyczny pogląd na wszystkie omawiane tematy. Pisma świeckie mogą na przykład donosić o szerzeniu się „etyki sytuacyjnej”, lecz nie podają, jak na nią zapatruje się Bóg. Mogą zawierać ciekawe doniesienia o jakichś domach, gdzie coś straszy, lecz autorzy sami nie mają żadnego pojęcia, co się za tym wszystkim kryje. Artykuły w Przebudźcie się! przygotowane są przez społeczność ludu Bożego, która zainteresowana jest naszą duchową pomyślnością. — Rzym. 8:6.
Będąc chrześcijańskimi świadkami Jehowy, jesteśmy bardzo zajęci czy to osobistym czytaniem Biblii i studiowaniem literatury biblijnej, czy udziałem w zebraniach, czy znowu uczestnictwem w służbie polowej. Skoro jednak zdamy sobie sprawę z tego, dlaczego jesteśmy tak bardzo zajęci — ze względu na doniosłość naszej pracy i ponieważ czas nagli — to nie będziemy narzekać. Nawał pracy jest dla nas prawdziwą ochroną. A przejawiając ducha zdrowego rozsądku, potrafimy zachować szczęśliwą równowagę między tym, co jest do zrobienia, a tym, co jesteśmy w stanie zrobić, oczywiście ku chwale Jehowy i naszemu własnemu dobru.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1967 | nr 15
-
-
Pytania czytelników
• W Ewangelii według Mateusza 27:19 występuje wzmianka o śnie żony Piłata, dotyczącym Jezusa, podczas którego ona „wiele wycierpiała”. Czy był to sen od Boga?
Wspomniany werset brzmi następująco: „A gdy on [Piłat] siedział na krześle sędziowskim, posłała do niego żona jego i kazała mu powiedzieć: Nie wdawaj się z tym sprawiedliwym, bom dzisiaj we śnie przez niego wiele wycierpiała.” Musimy pamiętać, że sprawozdanie ewangeliczne opisuje tu proces wytoczony przeciwko Synowi Bożemu. Proces ten i przybicie Jezusa do pala doprowadziły do pojawienia się cudownych zjawisk, dokonanych mocą Boga: nienaturalnej ciemności, trzęsienia ziemi, rozdarcia zasłony w świątyni na dwoje. (Mat. 27:45, 51-54) Sen występujący w tym kontekście nasuwa myśl o Boskim pochodzeniu, tym bardziej, że jest zanotowany w Słowie Bożym przez Mateusza, który pisał pod natchnieniem świętego ducha Bożego. Nie był to normalny sen, wywołany jakimś przeczuciem, że następnego poranka Jezus będzie doprowadzony przed jej męża celem osądzenia.
Natchnieni pisarze Biblii ukazują, że Jehowa w dawnych czasach nieraz posługiwał się snem dla przekazania ostrzeżeń, i to nie tylko swemu wiernemu ludowi, ale również innym, którzy w jakiś sposób zetknęli się z Jego ludem. Tak było w wypadku Abimelecha, króla Gerary, gdy ten wziął dla siebie żonę Abrahama. Sam Mateusz donosi o innych snach, zawierających w sobie Boskie ostrzeżenia — nie tylko o tych, które były dane Józefowi, opiekunowi Jezusa, lecz także o śnie ostrzegającym pogańskich astrologów, aby nie donieśli Herodowi o miejscu pobytu dzieciątka Jezus. (1 Mojż. 20:3-7; Mat. 1:20-24; 2:12, 13, 19) Tak więc fakt, iż Mateusz uczynił wzmiankę o śnie żony Piłata, ma swoje znaczenie.
W przypadku Piłata sen jego żony miał chyba posłużyć za dobitne ostrzeżenie, iż znajduje się w szczególnej sytuacji, wobec czego musi się bardzo mieć na baczności, by uniknąć popełnienia błędu. Sen podkreślał niewinność Jezusa w taki sposób, że Piłatowi trudno było zignorować ten fakt. Zdążył już zresztą przebadać Jezusa i wiedział, że jest to człowiek niewinny; a wtedy jeszcze otrzymał od żony wiadomość o wspomnianym śnie. Niewątpliwie wpłynęło to na jego postawę, gdyż kilkakrotnie podjął wysiłki, aby skłonić tłum do wycofania się z żądania śmierci Jezusa. Kiedy Piłat w końcu obmył swoje ręce przed tłumem i powiedział: „Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego”, słowa te wprawdzie nie uwolniły go od odpowiedzialności za to, co uczynił, lecz z pewnością już niewątpliwa stała się wina tych, którzy krzyczeli: „Krew jego na nas i na dzieci nasze.” — Mat. 27:24, 25.
-