„Boskie zamierzenie” coraz bardziej doceniane
TRAFNIE powiedział ktoś o naszych czasach, że jest to „era niepewności i zwątpienia”. Ludzie nie są pewni jutra; nie wiedzą, jak postąpić ani co przedsięwziąć. W rezultacie często nie mają przed sobą żadnego celu, a wielu żyje po prostu z dnia na dzień i robi, co im akurat przyjdzie na myśl.
Czy jednak nie ucieszyłaby cię wiadomość, że istnieje godny uwagi wyjątek od tej reguły?
W gazecie Sunday Times Advertiser, ukazującej się w mieście Trenton (stan New Jersey, USA), można było przeczytać na wiosnę ubiegłego roku: „Świadkowie Jehowy są bardzo pewni swego. Pośród apatii lat pięćdziesiątych, chaosu lat sześćdziesiątych i rozczarowania, jakie zdążyło przylgnąć do początku lat siedemdziesiątych, byli i są niezmiennie przekonani o swej racji, wciąż też upowszechniają (...) styl życia oparty na ścisłym trzymaniu się Biblii.” — Wydanie z 7 kwietnia 1974 r.
A jakie efekty przynosi ich „styl życia”?
OCHOCZO PODPORZĄDKOWANI BOŻEMU PRZEWODNICTWU
Do czego prowadzi ich sposób życia, to szczególnie wyraźnie uwidoczniło się na zjazdach zorganizowanych w okresie minionego lata, zwanych zgromadzeniami okręgowymi świadków Jehowy pod hasłem „Boskie zamierzenie”. Na przykład młody mężczyzna będący przejazdem w Salt Lake City (stan Utah) postanowił zajrzeć na zgromadzenie, jakie się tam wtedy odbywało. Co zobaczył i usłyszał, wywarło na nim takie wrażenie, że nie opuścił już żadnego z następnych punktów programu. Zanim kongres się zakończył, zadecydował, że musi lepiej poznać zamierzenie Boże, i wyraził pragnienie dostosowania swego życia do tego zamierzenia.
W mieście Portland (stan Oregon) naprzeciw Stadionu Miejskiego, gdzie odbywało się zgromadzenie pod hasłem „Boskie zamierzenie”, mieszkała pewna dyplomowana pielęgniarka. Słowa, które dobiegały do jej okien, tak ją pobudziły, że przyszła bezpośrednio na stadion. Wprost nie mogła się wszystkiemu nadziwić. Wzięła udział w zgromadzeniu podczas ostatnich dwóch dni, po czym powiedziała: „Wiem teraz, że to jest prawda.”
Sporo osób obserwujących te zgromadzenia przyznało, że znalazły się wśród ludzi, którzy naprawdę poszukują kierownictwa Boga Wszechmocnego. Reporter Jonathan Fear napisał w nawiązaniu do zgromadzenia w Toronto (Kanada): „Dla świadka Jehowy Biblia jest przewodnikiem, do którego stosuje się słowo w słowo.” A w gazecie Courier-Post, wydawanej w miejscowości Camden (stan New Jersey), nadmieniono: „Świadkowie Jehowy są przede wszystkim pilnymi badaczami Biblii.”
Czy dziennikarze mieli uzasadnioną podstawę, by tak się wypowiadać? Niejaki Hal Davee w następujący sposób opisuje, co widział i słyszał na stadionie w San Diego, gdzie codziennie zbierało się ponad 30 000 delegatów: „Każdy mówca raz za razem potwierdzał swoje wywody odwoływaniem się do Pisma świętego (...). Chyba po raz pierwszy w dziejach tego stadionu cała publiczność czytała po cichu teksty biblijne.” Gdybyś i ty tam był, czytelniku, zapewne również doszedłbyś do wniosku, że ci ludzie naprawdę pragną przewodnictwa Bożego.
Zaraz w pierwszym dniu program zgromadzenia uwydatniał wagę polegania na Słowie Bożym, a nie na swych osobistych sądach. Z naciskiem uwypuklono to zwłaszcza w wykładzie pt.: „Na jakim autorytecie opierasz swoje wypowiedzi?” „Bez względu na naszą pozycję w zborze” — powiedział mówca — „każdy z nas musi czuwać nad tym, aby jego słowa znajdowały poparcie w Biblii”.
Na każdym z 69 czterodniowych zgromadzeń pod hasłem „Boskie zamierzenie”, jakie się odbyły w Stanach Zjednoczonych, przedstawiono ten sam ściśle biblijny program. Najwyższe liczby obecnych wynoszą po zsumowaniu 891 819 osób, z czego wynika, że były to przeciętnie trzynastotysięczne kongresy. Ludzie ci zbierali się na wielkich stadionach, torach wyścigowych, a także w krytych halach. Identyczny program miał potem być przedstawiony prawie we wszystkich krajach świata. Niepełne jeszcze dane z zaledwie 26 państw poza Stanami Zjednoczonymi wykazują, że w kongresach brało tam udział 793 397 uczestników.
Może się jednak zastanawiasz: Dlaczego setki tysięcy ludzi zbiera się na tak wielkich zgromadzeniach? Co daje się tam zobaczyć, usłyszeć i przeżyć, że ich to tak przyciąga? W grę wchodzi tu cały szereg czynników.
WSPANIAŁE ZAMIERZENIE BOŻE
Świadków Jehowy przyciągnęła przede wszystkim świadomość, że na kongresie otrzymają dalsze wyjaśnienia na temat zamierzenia Bożego. W tym miejscu zapytasz może: „Boskie zamierzenie? Co przez to należy rozumieć?”
Przypomnij sobie, że nauczono nas modlić się do Boga: „Przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi” (Mat. 6:10, NP). Widzimy stąd, że zamierzeniem Boga jest ustanowienie Królestwa, to znaczy po prostu rządu, który zaprowadzi na ziemi sprawiedliwe stosunki. Ale w jaki sposób? Biblia wyjaśnia: „Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. (...) Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na zawsze.” — Dan. 2:44.
Świadkowie Jehowy naprawdę w to wierzą. Jak wynika z powyższego cytatu biblijnego zamierzenie Boże przewiduje ustanowienie Jego rządów kosztem wymazania z istnienia wszelkiej władzy ludzkiej. Stąd też całkiem trafny był nagłówek w gazecie Journal z Milwaukee: „ŚWIADKOWIE MÓWIĄ: KONIEC JEST BLISKI”. W artykule pod tym nagłówkiem zaznaczono: „Wśród około 41 000 świadków Jehowy, którzy zebrali się w niedzielę na County Stadium, panuje nastrój oczekiwania bliskiego końca.”
Wyobraź sobie, jeśli potrafisz, jakim podnieceniem może przejąć przeświadczenie, iż Bóg wkrótce usunie z ziemi doczesny niegodziwy system rzeczy, po czym zostanie ona stopniowo przekształcona w istny raj. Na podstawie nauk Słowa Bożego świadkowie Jehowy osiągnęli absolutną pewność, że to się dokona już niedługo (Ps. 37:9-11, 29; 1 Jana 2:17; Apok. 21:3, 4). Pragną oni lepiej poznać owo wspaniałe zamierzenie Boże i właśnie to było jednym z głównych powodów, dla których tak licznie zjeżdżali się na omawiane zgromadzenia.
OCALENIE — ALE KIEDY?
„Ocalenie za dostosowanie życia do Boskiego zamierzenia” — czy tego rodzaju temat przykuwa twoją uwagę? Taki właśnie był tytuł jednego z kluczowych wykładów zgromadzenia.
Nastąpił koniec ówczesnego świata, zaznaczył mówca, gdy wody potopu zmyły z powierzchni ziemi niegodziwy system istniejący za czasów Noego. Koniec dzisiejszego „świata bezbożnych ludzi” — dodał — jest teraz bardzo bliski (Mat. 24:37-39; 2 Piotra 3:5-7). Noe z rodziną przeżyli w arce, ponieważ dostosowali swe życie do Boskiego zamierzenia. Co posłuży ludziom za ochronę jako odpowiednik arki w czasie końca tego świata?
Będzie nią miejsce przywróconych pokojowych stosunków z Bogiem, wyjaśnił mówca. Jest to stan rzeczy odznaczający się prawdziwym duchowym pięknem, gdzie panuje miłość wraz z innymi owocami ducha Bożego i gdzie występuje szczere chrześcijańskie braterstwo. Krótko mówiąc, jest to duchowy raj, do którego Bóg przywiódł swych wiernych czcicieli w obecnych „dniach ostatnich”. Posłuży on za bezpieczne miejsce schronienia w czasie końca tego świata. Arka właśnie obrazowała ten duchowy raj.
Ale gdzie można znaleźć taki duchowy raj? Gdzie jest lud, pośród którego panuje niekłamane braterstwo i miłość? Reporterka Lenora Steadman nadmieniła w gazecie Star-Telegram z Fort Worth:
„Jest coś, co wyróżnia kongres świadków Jehowy odbywający się u nas w Fort Worth, i nie mam przy tym na myśli jego rozmiarów, choć bierze w nim udział imponująca liczba 11 000 osób z Teksasu, Oklahomy i Luizjany.
„‚Z jednego człowieka [Bóg] wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi (...)’ (Dzieje 17:26).
„Ten werset biblijny ożył i ucieleśnił się w prawdziwym braterstwie, jakie zaznacza się na zgromadzeniu religijnym w Will Rogers Memorial Center.
„Są między nimi ludzie czarni, brunatni, biali i jeszcze inni.” — Wydanie z 20 lipca 1974 r.
Wśród świadków Jehowy rzeczywiście daje się zauważyć tę miłość i braterstwo. Holywoodzki dziennik Sun-Tattler donosił o kongresie w Gulfstream Park na Florydzie:
„Świadkowie Jehowy — skromnie ubrani, uśmiechnięci i życzliwi — byli wszędzie i wydawało się, jak gdyby dzięki nim wszystko dookoła przenikał duch miłości.
„Dowodem tego był chociażby fakt, że tak duże rzesze ludzi posuwały się spokojnie, bez tłoczenia się i rozpychania łokciami. Nie było widać ani jednego policjanta, który by pilnował tych ludzi przechodzących tu i tam, śmiejąc się i rozmawiając wesoło.” — Wydanie z 12 lipca 1974 r.
Czy czasem nie są to właśnie ci ludzie, których Bóg ocali, aby tworzyli rdzeń Jego obiecanego nowego systemu rzeczy? Istotnie, świadkowie Jehowy spodziewają się przeżyć, gdy już niebawem Bóg położy kres teraźniejszemu niegodziwemu systemowi rzeczy. Ale kiedy ten koniec nadejdzie?
Publikacje świadków Jehowy wyjaśniły, że chronologia biblijna zdaje się wskazywać, iż w połowie lat siedemdziesiątych bieżącego stulecia dopełni się 6000 lat istnienia człowieka. Literatura ta bynajmniej nie orzekała, że wtedy nastąpi koniec świata, choć mimo to krążyło na ten temat mnóstwo indywidualnych spekulacji. W tej sytuacji bardzo aktualny był przedstawiony na zgromadzeniu wykład: „Dlaczego nie znamy ‚dnia ani godziny’?” Podkreślono w nim, że nie znamy dokładnej daty, kiedy Bóg zarządzi koniec. Wiemy jedynie, że to ma nastąpić za życia pokolenia, które zobaczy spełnienie się znaku, jaki według słów Jezusa Chrystusa miał się wtedy ukazać. (Zobacz Ewangelię według Mateusza, rozdziały 24 i 25). Wszystko przemawia za tym, iż ów znak zaczął nabierać kształtu w roku 1914. Możemy więc mieć ufną pewność, że koniec jest blisko; nie mamy najmniejszej wątpliwości, że Bóg go sprowadzi — podkreślił mówca. Musimy jednak poczekać, aby się dokładnie dowiedzieć, kiedy on nastąpi, a przez ten czas pilnie się zajmować służbą Bożą.
BOŻE ZARZĄDZANIE I KRÓLESTWO
Punktem szczytowym każdego zgromadzenia bywa przemówienie, na które szczególnie gorąco zaprasza się publiczność. Świadkowie Jehowy niezmiernie się cieszą, widząc tysiące gości, którzy przyjąwszy zaproszenie przychodzą, aby zapoznać się bliżej z Boskim zamierzeniem. W ubiegłym roku ten frapujący temat był omówiony w odczycie pod tytułem: „Ludzkie plany zawodzą — Boskie zamierzenie uwieńczone sukcesem.” Koncentrował on uwagę na tekście biblijnym z Listu do Efezjan 1:10, gdzie jest mowa o postanowieniu Bożym „w sprawie zarządzania przy pełnej granicy wyznaczonych czasów” (NW) ku błogosławieństwu całej ludzkości. Czego dotyczy wspomniane tutaj „zarządzanie”?
„Wyraz ‚zarządzanie’ nie oznacza tu mesjańskiego Królestwa Jego Syna, Jezusa Chrystusa” — podkreślił z naciskiem mówca. Odnosi się on raczej do metody, jaką Bóg zarządza czyli kieruje sprawami, do Jego trybu postępowania, jaki stosuje, mając na względzie doprowadzenie do jedności. Narzędziem zaś, którym Bóg się posługuje w „zarządzaniu”, a więc operatywnym działaniu — jak wykazano — istotnie jest Królestwo Jego Syna, Jezusa Chrystusa.
Królestwo Boże było przewodnim motywem jeszcze innego w napięciu wyczekiwanego przemówienia, mianowicie: „Uczta weselna Króla w zamierzeniu Bożym”. Rozpatrywano w nim przypowieść zanotowaną w 22 rozdziale Ewangelii według Mateusza, zaczynającą się słowami: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi.” Jaką rolę odgrywają w Królestwie odpowiednio odziani goście? Kiedy rozesłano zaproszenia na ucztę, jak to opisuje przypowieść?
W trakcie wykładu stawało się rzeczą jasną, że odpowiednio ubrani goście to ci, którzy będą wraz z Jezusem Chrystusem panować w niebiańskim Królestwie Bożym. Na ucztę pierwotnie zaproszony był naród izraelski, a to wskutek przymierza, jakie z nim zawarł Bóg w roku 1513 p.n.e. (Wyjścia 19:1-6). Jednakże kiedy w roku 29 n.e. nadszedł czas, aby zwołać poszczególnych członków tego narodu na przygotowaną ucztę, niewielu z nich zareagowało na to przychylnie. Dlatego w dniu Pięćdziesiątnicy 33 roku n.e. rozpoczęto ogłaszać powtórne zawiadomienie. Ponieważ liczba przybywających Izraelitów nie wystarczała do zapełnienia miejsc przygotowanych dla gości, Bóg w roku 36 dodatkowo wezwał narody nieżydowskie.
Mówca wyjaśnił też, że człowiek przybyły na ucztę bez szaty weselnej w rzeczywistości wcale nie był zaproszony. Tym samym nie wyobraża bynajmniej osób namaszczonych przez Boga świętym Jego duchem, które by się okazały niewierne, ale rzekomych chrześcijan, nigdy przez Boga nie uważanych za dziedziców Królestwa. A kiedy powiedziano, że „wielu jest powołanych [zaproszonych], lecz mało wybranych”, też nie oznaczało to, iżby namaszczeni duchem masowo mieli się okazywać niewiernymi. Wspomnianymi „wieloma” są raczej Izraelici zaproszeni do zajęcia wszystkich miejsc na uczcie weselnej, z których jednak tylko „mało” zareagowało pozytywnie i zostało „wybranych” do roli godnych tego Królestwa. Zatem „przypowieść Jezusa nigdzie nie obrazuje” — podkreślił mówca — „iż jakaś bliżej nieznana liczba takich namaszczonych chrześcijan popadnie w niewierność i stanie się niegodną ‚Królestwa Niebios’”.
Świadkowie Jehowy mają w wielkim poszanowaniu takie dogłębne rozważanie Słowa Bożego. Ale było jeszcze więcej czynników, które ich pociągały na zgromadzenie.
UPRAGNIONE SPRAWIEDLIWE STOSUNKI
Zastanów się, drogi czytelniku: Gdybyś mógł sobie sam dobrać swoje otoczenie, czy nie chciałbyś mieszkać najchętniej pośród ludzi uprzejmych, życzliwych i skorych do pomocy, pośród ludzi, o których byś wiedział, że każdy jest uczciwy i godny zaufania? Czy nie podobałaby ci się przynależność do społeczności rzetelnych osób ochotnie pracujących i współpracujących, dzięki czemu wszystko funkcjonowałoby bez tarć i zgrzytów? A co byś powiedział, gdybyś rzeczywiście mógł teraz — przynajmniej przez kilka dni — poobracać się w takim otoczeniu zorganizowanym na dużą skalę?
Świadkowie Jehowy wiedzą, że mogą zobaczyć i odczuć takie warunki na swoich kongresach. Jest to również jeden z ważnych powodów, dla których podejmują usilne starania, aby w nich wziąć udział. Wiedzą, że znajdą się tam wśród tysięcy zaufanych braci i sióstr, którym naprawdę leży na sercu wzajemne dobro. Czy potrafisz sobie wyobrazić, do czego to prowadzi? W gazecie Globe and Mail napisano o rzeszach obecnych na zgromadzeniu w kanadyjskim mieście Toronto: „Szczęście widoczne na ich twarzach jest dla osób postronnych wręcz krępujące.” — Wydanie z 27 lipca 1974 r.
Jednakże goście, to znaczy osoby postronne, nie muszą czuć się obco. Co więcej, niejeden z nich dochodzi do przekonania, że w takim układzie stosunków żyłoby się bardzo przyjemnie. Ale warto wiedzieć, co leży u podstaw tej przyjemnej atmosfery. Przytoczona gazeta z Toronto, być może niechcąco, trafiła w samo sedno, nadmieniając: „Kiedy Biblia wypowiada się przeciw czemuś, nie spotka się świadka Jehowy, który by to robił.” Fakt powyższy wywarł duże wrażenie na postronnych obserwatorach przysłuchujących się przemówieniom wygłoszonym podczas zgromadzenia. Na przykład w wykładzie „Pielęgnowanie nienawiści do zła” podkreślono, że umiłowanie dobra jest konieczne, ale bynajmniej jeszcze nie wystarcza. Moglibyśmy przecież mimo to być narażeni na popełnienie jakiegoś wykroczenia. Natomiast gdy w sobie pielęgnujemy prawdziwą nienawiść do tego, co złe — wyjaśnił mówca — będzie to dla nas ochroną, gdyż skutecznie wtedy będziemy unikać wszelkiego niewłaściwego postępowania. — Ps. 97:10.
Inny dziennikarz opisujący program zgromadzenia i oddziaływanie pouczeń podawanych w jego ramach donosi: „W niedzielę wysłuchano wskazówek na temat ‚Poprawy wrażliwości twego sumienia’. W tym zakresie posuwano się tutaj chyba aż do przesady. Na punkt rzeczy zagubionych i znalezionych ludzie przynosili nawet drobny bilon, dosłownie grosze.” — Norfolk Ledger-Star z 22 lipca 1974 r.
Taka uczciwość jednak przysparza wielostronnych korzyści. Na przykład w Los Angeles do kongresowego biura rzeczy znalezionych zgłosiła się zmartwiona uczestniczka, oświadczając, że zgubiła pudełeczko ze swoimi wizytówkami. Odnaleziono je już i przyniesiono. Wielka ulga odmalowała się na jej twarzy, gdy zajrzała pod wizytówki i stwierdziła, że nadal się tam znajdują trzy banknoty 100-dolarowe.
Wspaniałym widokiem były nadto tysiące ochotników, którzy bezinteresownie dbali o potrzeby uczestników kongresów, zajmując się na przykład przygotowywaniem posiłków dla tych licznych rzesz. „Wyobraźcie sobie nakarmienie 4000 ludzi zaledwie w ciągu jednej godziny, z tym, żeby każdemu dać do wyboru porcję ryby, kurczęcia, kiełbasek lub jarzyn. Zdarzyło się to wczoraj w południe na terenach targowych w Allentown, w Sali Rolnictwa, gdzie się odbywa zgromadzenie okręgowe świadków Jehowy” — można było przeczytać w gazecie Allentown Morning Call.
Bez wątpienia cieszyłbyś się i ty z towarzystwa ludzi, którzy są gotowi tak szczerze się udzielać dla drugich.
SPECJALNE PUNKTY PROGRAMU
Prawdziwą atrakcją dla wszystkich uczestników zgromadzeń były kostiumowe dramaty z czasów biblijnych. Zadanie ich nie polegało jedynie na dostarczeniu rozrywki, ale przede wszystkim na tym, by z nich się uczyć. Pewien nadzorca przewodniczący zborowi świadków Jehowy powiedział na ich temat: „Dodają życia wiadomościom zaszczepionym w umysły moich dzieci. Różnicę pomiędzy przeczytaniem sprawozdania biblijnego, a obejrzeniem danych zdarzeń, trafnie uwypukla stare porzekadło: ‚Jeden obraz wart jest tysiąca słów’.”
Na zeszłorocznych kongresach przedstawiono trzy takie dramaty. Najdłuższy z nich unaoczniał ważniejsze fakty z życia apostoła Pawła. Jakże wielką ten apostoł przejawiał gorliwość, wytrwałość i wiarę! Przy zakończeniu tego wzruszającego dramatu mówca pytał: „Gdyby waszą wiarę tak egzaminowano, jak wiarę Pawła, czy ostałaby się w próbach?” Każdemu obecnemu ten punkt programu dał dużo do myślenia.
W dramacie średniej długości pokazano przejście Izraelitów przez Morze Czerwone oraz ich częste narzekania połączone z brakiem wiary podczas czterdziestoletniej wędrówki po pustyni. Dobitnie wyłożono obecnym pouczenie zapisane w Liście do Hebrajczyków 3:12, mianowicie: „Uważajcie, bracia, aby nie było w kimś z was przewrotnego serca niewiary, której skutkiem jest odstąpienie od Boga żywego”. Krótki, półgodzinny dramat podkreślał konieczność posłusznego stosowania się wyłącznie do poleceń właściwych autorytetów — Boga Jehowy i Jego odpowiednio wyznaczonych przedstawicieli. Opierał się na wydarzeniach opisanych w 13 rozdziale Księgi 1 Królewskiej.
Na dużych zgromadzeniach oczekuje się również z niecierpliwością ewentualnego opublikowania nowych wydawnictw. W ubiegłym roku przewidywania w pełni się sprawdziły: uczestnicy kongresów otrzymali dwie nowe 192-stronicowe książki [w języku angielskim]! Jedna z nich, zatytułowana „‚Odwieczne zamierzenie’ Boże uwieńczone triumfalnym sukcesem dla dobra człowieka”, od miesiąca grudnia jest teraz co tydzień szczegółowo studiowana w zborach świadków Jehowy. A książka „Czy tylko tyle można oczekiwać od życia?” także będzie na pewno bardzo pomocna w wyjaśnianiu Boskich zamierzeń tysiącom poszukiwaczy prawdy.
WIĘCEJ LUDZI MA W POSZANOWANIU BOSKIE ZAMIERZENIE
Na zgromadzeniach z lata ubiegłego roku dziesiątki tysięcy takich ludzi publicznie potwierdziło przez chrzest wodny, iż rzeczywiście miłują Boga i oddały życie Jemu na służbę. W samych Stanach Zjednoczonych ochrzczono 22 760 osób!
Kilkoro spośród ochrzczonych było po dziewięćdziesiątce, co dowodzi, że na zmianę nigdy nie jest za późno. Ochrzczono też byłych duchownych różnych wyznań. Niektóre kandydatki do zanurzenia zajmowały się poprzednio prostytucją. Do chrztu zgłosiło się również wielu byłych narkomanów, alkoholików, wszeteczników, cudzołożników, złodziei, ale wszyscy oni przed tym krokiem zmienili tryb swego życia.
Wzruszająca scena miała miejsce na zgromadzeniu w Baton Rouge, w stanie Luizjana. Od szeregu miesięcy świadkowie Jehowy prowadzili studia biblijne z więźniami zakładu karnego w miejscowości Angola. Wielu spośród tych mężczyzn zrobiło znaczne postępy w znajomości Biblii i zadziwiło władze więzienne radykalną zmianą w zachowaniu. Dzięki temu ośmiu z nich otrzymało zezwolenie na wyjazd do Baton Rouge celem uczestniczenia w kongresie. Serca radowały się na widok tych ludzi wysiadających z samochodów ze skutymi rękami i nogami oraz prowadzonych następnie do środka, aby zajęli miejsce pośród innych, którzy tego dnia mieli być ochrzczeni.
Na całym świecie coraz więcej ludzi okazuje zainteresowanie Boskim zamierzeniem. A co z tobą, czytelniku? Przychodź na zebrania świadków Jehowy i przekonaj się, czy nie odczujesz tego samego, co Thomas P. Harris, kierownik komisji do spraw zjazdów i turystyki w Springfield (stan Illinois), który skorzystawszy z takiego zaproszenia napisał:
„Było to dla mnie pod wieloma względami naprawdę budujące przeżycie. (...) Współpraca, życzliwość i uprzejmość, szczegółowe rozplanowanie wszystkiego w połączeniu z panowaniem nad sobą sprawiły, że każdy mógł z tego spotkania wiele skorzystać. (...) Kto chciałby przeżyć coś rzeczywiście cennego, temu radzę pójść na takie zgromadzenie, jeśli tylko będzie urządzane w jego okolicy.”