Wybieranie współczesnego przekładu biblijnego
PO CO w ogóle nowoczesne przekłady biblijne? Czyż dawne, takie jak tłumaczenie ks. J. Wujka lub Biblia gdańska, są nie dość dobre? Z całą pewnością mają one swoje zalety i pomogły niezliczonym ludziom w nabyciu wiary w Boga oraz w Jego Słowo. Czy jednak nie może już być lepszych przekładów?
Oczywiście mogą być i rzeczywiście istnieją przekłady z wielu względów lepsze od wyżej wymienionych. Katolicki przekład ks. Wujka i protestancka Biblia gdańska bez wątpienia należą do najpiękniejszych dzieł złotego okresu piśmiennictwa polskiego. Podobnie na terenach, gdzie się mówi po angielsku, przekład King James (Króla Jakuba) uchodzi za arcydzieło literatury. Mimo to słuszna jest odniesiona do niego uwaga: „Naczelnym obowiązkiem tłumacza jest oddanie w sposób możliwie najjaśniejszy tego, co pisał autor oryginału. Nie powinno mu zależeć na wprowadzaniu krasomówstwa (...), które wprawdzie charakteryzowało pierwszy okres elżbietański w Anglii, ale obce jest stylowi hebrajskich oryginałów. (...) Z pewnością niebezpieczne byłoby przedkładanie stylu tłumaczenia nad jego sens.”
Jedną z przyczyn, dla których współczesne przekłady mogą być lepsze od wydanego w roku 1599 przekładu ks. Wujka (później zresztą już kilkakrotnie unowocześnianego) i od pochodzącej z roku 1632 Biblii gdańskiej, jest zmiana, jaka się od tamtego czasu dokonała w języku polskim. Na przykład słowo „zapamiętanie” oznaczało dawniej zapomnienie; dzisiaj natomiast — wręcz przeciwnie — określa zachowanie, zatrzymanie w pamięci (Łuk. 12:6; Filip. 3:14 [13]; Kazn. [Eklez.] 9:5, Gd. i Wk. 1599). Dzisiaj mówi się i pisze „zamiast”, lecz w swoim czasie tę samą treść wyrażało słowo „miasto” (Ps. 45 [44]:17; Izaj. 60:17; 61:3, Gd. i Wk. 1599). Podobnie nie posługujemy się dziś wyrazem „świekra”, gdy mamy na myśli teściową (Mat. 8:14; 10:35, Gd. i Wk.). Dla większości ludzi doby obecnej słowo „miesiąc” nie oznacza księżyca, lecz wyłącznie określony przeciąg czasu. — Ps. 8:4; Izaj. 13:10, Gd.
Opracowanie lepszych tłumaczeń umożliwił też postęp w zrozumieniu starożytnego języka greckiego, w którym spisane były Chrześcijańskie Pisma Greckie. Odkryto dawne papirusy, z których można się było zorientować, jak używano w mowie potocznej pewnych wyrazów, dotychczas nie rozumianych dostatecznie jasno. Tak na przykład do niedawna zakładano, że określenie „raka” oznaczało jedynie „pusta głowo”, co jednak nie pasowało do surowego potępienia przez Jezusa wypadków stosowania tego słowa (Mat. 5:22, BT, uw. marg.). Obecnie dzięki odnalezieniu pewnego papirusowego listu znany uczony, E. Goodspeed, wykrył, że słowo „raka” było ordynarnym wyzwiskiem, „które niegdyś można było usłyszeć z ust plugawych ludzi, ale nigdzie nie spotkano go w literaturze”. Przekład Nowego Świata tłumaczy je na „niepowtarzalne słowo wzgardy”.
Innym przykładem jest czasownik apecho, tłumaczony w starszych przekładach na „odebrać”, lecz ściślej biorąc oznaczający „pobrać wszystko” i — według pewnego słownika biblijnego Vine (Expository Dictionary of New Testament Words) — stosowany „jako termin fachowy przy wystawianiu pokwitowania”. W związku z tym Jezus, potępiwszy tych, którzy obłudnie dawali jałmużnę tylko na pokaz, powiedział: „Odbierają już całą swą nagrodę”. Nigdy nie otrzymają niczego więcej, ponieważ już pobrali wszystko, czego pragnęli — chwałę u ludzi. — Mat. 6:2, NW.
Współczesne przekłady często wyjaśniają znaczenie niezrozumiałych dziś dla nas zwrotów retorycznych, używanych powszechnie wśród Hebrajczyków bądź Greków. Na przykład w Liście 1 Piotra 1:13 czytamy u Wujka o ‚przepasaniu bioder umysłu’. A przecież dzisiejszy czytelnik o wiele lepiej zrozumie zawartą tu myśl, oddaną słowami: „Przystosujcie umysły do działalności”. — NW.
Szczególnie pomocne w ulepszeniu przekładów Pisma świętego okazały się dokonane w ostatnich czasach odkrycia starych rękopisów. Kiedy na przykład tłumaczono Biblię gdańską, do dyspozycji stało tylko kilka greckich manuskryptów i to z dość późnego okresu. Od tamtej pory jednak światło dzienne ujrzało wiele dobrze zachowanych na pergaminie rękopiśmiennych zbiorów ksiąg biblijnych, przy czym niektóre z nich pochodzą aż z czwartego stulecia naszej ery. Odkryto też niejedne manuskrypty papirusowe i ich fragmenty, datujące się z trzeciego wieku, a nawet sięgające drugiego stulecia naszej ery. Zazwyczaj im starszy jest taki manuskrypt, tym mniej ucierpiał od zmian ewentualnie wprowadzonych przy przepisywaniu.
Nie można ponadto przeoczyć takiego czynnika, jak lepsze ogólne zrozumienie Słowa Bożego. Osiągnięto je zgodnie z przepowiednią: „Ścieżka sprawiedliwych [jest] jak światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego” (Prz. 4:18). W miarę coraz lepszego rozumienia zamierzeń Bożych można coraz dokładniej tłumaczyć Słowo Boże.
MUSI BYĆ ŚCISŁY
Słuszny jest powyżej przytoczony pogląd, że naczelny obowiązek tłumacza Biblii polega na tym, aby w sposób możliwie jak najbardziej ścisły oddać jej treść w swoim języku.
Wydawałoby się, że słuszność tego poglądu jest po prostu oczywista, niemniej jednak tylko stosunkowo niewielu tłumaczy trzyma się go, gdy chodzi o imię wyróżniające Boga, które brzmi Jehowa. W Pismach Hebrajskich imię to ukazuje się w formie tetragramu, a więc słowa wyrażonego na piśmie czterema literami: JHWH. Waga jego nie może ulegać wątpliwości, ponieważ nie tylko występuje ono tam ponad 6900 razy, ale także zostało użyte do określenia Stwórcy częściej niż jakiekolwiek inne miana zastosowane do Niego w tych świętych Pismach.
Ważność imienia „Jehowa” trafnie uwydatniono w przedmowie do przekładu American Standard Version (Amerykańska Wersja Standardowa) z roku 1901, gdzie między innymi powiedziano: „Pamiętne to Imię, objaśnione w księdze 2 Mojżeszowej 3:14, 15 i wielokrotnie uwypuklone jako takie w tekście pierwotnym Starego Testamentu, podkreśla osobowość Boga, podkreśla fakt, że (...) jest Przyjacielem swego ludu; (...) wiecznie żyjącym Wspomożycielem (...). Imię to zostało teraz wraz z całym bogactwem jego uświetniających określeń przywrócone na swoje miejsce w świętym tekście, do którego to miejsca ma bezsprzeczne prawo.”
Chociaż zdanie to zostało wyrażone przed siedemdziesięciu laty, znajduje ono potwierdzenie w jednym z najnowszych naukowo opracowanych tłumaczeń, jakim jest Bible de Jerusalem (Biblia jeruzalemska). Wprawdzie wiele zamieszczonych w nim uwag marginesowych zdradza wpływ tak zwanej wyższej krytyki, niemniej jednak przekład ten również przywraca imię Boże na należne mu miejsce, choć opowiada się za formą „Jahwe”. W przedmowie wydawcy angielskiego można między innymi przeczytać: „Nie bez wahania użyto tej ścisłej formy i chyba każdy, kto by chciał posługiwać się Psalmami naszego przekładu, może po prostu zastąpić to imię tradycyjnym ‚Pan’. Z drugiej strony jednak taka metoda postępowania zaprzepaściłaby wiele z posmaku, a nawet i ze sensu oryginałów. Na przykład powiedzenie: ‚Pan jest Bogiem’, niewątpliwie stanowi tautologię [niepotrzebne nagromadzenie słów bliskoznacznych lub ich powtarzanie], czego nie da się powiedzieć o wyrażeniu: ‚Jahwe jest Bogiem’.”
Spośród polskich przekładów tylko nieliczne są pod tym względem opracowane mniej lub więcej sumiennie. Należą do nich: tłumaczenie ks. J. Kruszyńskiego, Pismo święte Starego Testamentu w wydaniu wielotomowym Pallottinum, Biblia Tysiąclecia; wszystkie stosują formę „Jahwe”. W „Uwagach wstępnych” do Biblii Tysiąclecia (poniekąd wzorowanej na „Biblii jeruzalemskiej”) czytamy na przykład: „Troska o autentyzm kazała nam nie stylizować zbyt współcześnie hebrajskiego sposobu opisywania, który tak się różni od dzisiejszego. Wprowadzamy dalej (poza Psałterzem [...]) wszędzie Boże imię Jahwe tam, gdzie dotąd w przekładach idących za Wujkiem, Wulgatą i Septuagintą czytaliśmy zastępcze imię ‚Pan’, nie będące wcale przekładem Imienia Bożego”. W Biblii gdańskiej imię „Jehowa” występuje w jednym miejscu, w księdze 2 Mojżeszowej 6:3.
Z tłumaczeń na język angielski przykładowo Rotherham w opracowanej przez siebie Emphasised Bible (Biblii Akcentowanej) używa formy „Jahwe”, zaś przekład Younga Literal Translation of the Holy Bible (Przekład dosłowny Biblii świętej), American Standard Version (Amerykańska Wersja Standardowa) i New World Translation (Przekład Nowego Świata) stosują formę „Jehowa”. Imię „Jehowa” występuje w licznych miejscach także w niemieckiej Elberfelder Bibel oraz w Parallel-Bibel.
ZALETA KONSEKWENCJI
W wypadku tłumaczeń biblijnych konsekwencja jest zaletą, z którą nie da się posuwać za daleko. Niemniej jednak wydaje się, że w wielu przekładach położono na nią stanowczo zbyt mały nacisk albo nawet z powodu religijnych uprzedzeń w ogóle z niej zrezygnowano. Słuszna okazuje się następująca uwaga: „Wyrażenia mające ściśle określone znaczenie muszą być konsekwentnie tłumaczone zawsze jednakowo; przekład nie powinien zacierać różnic zaznaczonych w tekście pierwotnym przez użycie odmiennych słów. Na przykład Nowy Testament rozróżnia takie pojęcia, jak ‚Hades’ i ‚Gehenna’. Pierwszy z tych wyrazów jest odpowiednikiem hebrajskiego słowa ‚Szeol’ i oznacza świat umarłych; drugi zaś wskazuje na miejsce ostatecznej kary dla niegodziwych.” — Why So Many Bibles (Po co tyle Biblii), wydawnictwo Amerykańskiego Towarzystwa Biblijnego.
Tymczasem niemało przekładów, w tym prawie wszystkie katolickie, są pod tym względem podwójnie niekonsekwentne, gdyż niejednolicie tłumaczą greckie słowo Hades, oddając je między innymi jako „piekło”, a z drugiej strony tłumaczą na „piekło” zarówno wyraz Gehenna, jak i Hades. W języku angielskim konsekwentne są w tym zakresie przekłady American Standard Versiona i New World Translation: w języku niemieckim Elberfelder Bibel. — Mat. 5:22; 10:28; 11:23; 16:18.
Wielu tłumaczy przejawia też brak konsekwencji, nie zaznaczając różnicy między słowem doulos, które oznacza nabytego niewolnika, a diakonos, którym określano sługę, w tym także sługę Bożego, kaznodzieję. W Piśmie świętym do chrześcijan bywa stosowane miano niewolników, ponieważ istotnie zostali drogo kupieni; stąd są niewolnikami swych Panów, Jehowy Boga i Jezusa Chrystusa. Nie są najemnymi sługami, którzy mogą według własnego uznania w każdej chwili porzucić służbę. Widocznie wielu tłumaczom po prostu nie podoba się słowo „niewolnik”, lecz pisarze biblijni celowo i z uzasadnieniem używali tego wyrazu zamiast „sługi”. Do nielicznych konsekwentnych pod tym względem przekładów należą: „Nowy Testament” C. B. Williamsa (w języku angielskim) i „Przekład Nowego Świata”. — Rzym. 1:1; 1 Kor. 7:22.
Przytoczyliśmy tu tylko niektóre z licznych przykładów ukazujących, jak niekonsekwentni są niekiedy tłumacze biblijni. Wystarczy ich jednak do zorientowania czytelnika, jaką zaletą jest jednolity sposób tłumaczenia wyrażeń, który wybitnie ułatwia zrozumienie sensu tego, co pierwotnie napisano.
PRZEKŁAD WIERNY
Tłumaczenie Biblii bynajmniej nie jest pracą łatwą. W wielu wypadkach nie można nawet orzec bezwzględnie, czy dane brzmienie jest lepsze od innego sposobu przetłumaczenia. Chodzi o to, że pierwotny tekst nie zawsze jest jednoznaczny. Na przykład są miejsca, które w wielu najstarszych i najlepszych rękopisach brzmią inaczej niż w paru innych, jeszcze wyżej cenionych manuskryptach.
Niekiedy jednak tłumacze po prostu odstępują od tekstu pierwotnego. Na przykład według angielskiego przekładu Catholic Confraternity Jezus na weselu w Kanie miał zadać matce pytanie: „Co chciałabyś, żebym uczynił, niewiasto?” Wręcz przeciwny sens wydobywa z tego pytania równie katolicki przekład ks. E. Dąbrowskiego, który podaje: „Zostaw to mnie, niewiasto”. Oczywistą jest rzeczą, że księża pracujący nad przekładem Catholic Confraternity działali pod wpływem z góry założonych poglądów religijnych. — Jana 2:4; zobacz też uwagę marginesową w Biblii Tysiąclecia i „Objaśnienia” do przekładu ks. Kowalskiego.
Na temat pracy tłumacza Pisma świętego nazwiskiem Phillips powiedziano, że zlekceważył sobie trzy najważniejsze przykazania tłumacza, którymi są „po pierwsze, po drugie i po trzecie: Trzymaj się wiernie oryginału! Dlaczego na przykład uznał za konieczne tekst Ewangelii według Łukasza 24:49 oddać w ten sposób: ‚Oto przekazuję wam [nakaz] mego Ojca’, skoro przecież sens jego jest jasny i prosty: ‚Ześlę na was to, co obiecał mój Ojciec’? Wzmianka z Listu 2 do Tymoteusza 4:8 o przyszłym przyjściu Pana do ‚wszystkich, którzy umiłowali pojawienie się jego’, została spłycona przez oddanie słowami: ‚wszystkich, którzy umiłowali to, co widzieli u niego’.” Po wyliczeniu kilku dalszych przykładów owa krytyczna ocena konkluduje: „Można by jeszcze przytoczyć więcej przykładów, ale i tych już powinno wystarczyć”. — Why So Many Bibles (Po co tyle Biblii).
Do nowoczesnych przekładów, którym można zarzucić, że nie trzymają się wiernie pierwotnego tekstu, trzeba również zaliczyć A New Translation of the Bible (Nowy przekład Biblii) Jamesa Moffatta. Tak w Pismach Hebrajskich, jak i w Chrześcijańskich Pismach Greckich, tłumacz ten według własnego uznania poprzestawiał wiele rozdziałów i wierszy. Łatwo można podważyć to, co zrobił na przykład z księgą Izajasza, ułożywszy poszczególne rozdziały i wiersze według swego zdania. Zwój księgi Izajasza z nad Morza Martwego, który jest około tysiąca lat starszy od ogólnie uznanego tekstu masoretycznego, żadną miarą nie wspiera nowych porządków, jakie w tej księdze wprowadził dr Moffatt. Podobny zarzut nieuzasadnionego przesunięcia niektórych fragmentów tekstu, zwłaszcza w zakresie Pism Hebrajskich, można postawić Biblii Tysiąclecia. Utrudnia to tylko odnalezienie określonych wersetów biblijnych.
CZY JEST POMOCNY?
Niekiedy nawet sumienny tłumacz dochodzi do przeświadczenia, że troska o właściwe oddanie sensu usprawiedliwia dodanie do tekstu jednego czy dwóch słów. W wypadku takich posunięć istnieje jednak stałe niebezpieczeństwo wprowadzenia czytelnika w błąd. Tak na przykład tłumacze Nowego Testamentu, wydanego w języku niemieckim pod nazwą Gute Nachricht für Sie (Dobra nowina dla Ciebie), chcieli zapewne pomóc czytelnikom, zastąpiwszy w Liście 1 Jana 3:2 zaimek „on” imieniem „Chrystus”. Tymczasem pomylili się w tym, ponieważ dane słowa nie odnoszą się do Jezusa Chrystusa, lecz do Jehowy Boga, co jasno wynika choćby z poprzedniego wiersza. W Liście 1 do Tymoteusza 6:15 dodali do tekstu słowo „Bóg”, wprowadzając tym samym czytelników w błąd, ponieważ apostoł mówił tu o Jezusie Chrystusie, że jest ‚błogosławionym i jedynym władcą, Królem królów i Panem Panów’. — Porównaj z tym wiersz 14.
Jeżeli wszakże takie opracowanie harmonizuje z kontekstem i nie wynika z religijnych uprzedzeń, może ono być wielką pomocą. W Przekładzie Nowego Świata czytamy w Ewangelii według Mateusza 26:26: „To oznacza moje ciało”; jest rzeczą oczywistą, że Jezus właśnie to miał na myśli: był przecież jeszcze w ciele i stąd chleb żadną miarą nie mógł być literalnie jego ciałem. Podobnie gdy odnoszące się zazwyczaj do snu słowo koimaomai bywa użyte na określenie śmierci, Przekład Nowego Świata oddaje je zwykle przez „zasnął [w śmierci]”, jak w Dziejach Apostolskich 7:60. Klamrami zaznaczono, że wyrazy „w śmierci” nie występują w oryginale.
Przekład ten jest także cenną pomocą dzięki swemu sposobowi oddawania słowa kyrios, oznaczającego „pana” lub „władcę”. Kiedy z kontekstu wynika, że chodzi o Jehowę Boga, słowo kyrios jest tam tłumaczone na „Jehowa”. Czy w tym nie posunięto się zbyt daleko? Nie, gdyż w każdym z tych wypadków (wyjąwszy tylko jeden) spora liczba hebrajskich przekładów również oddaje w ten sposób greckie słowo kyrios (Mat. 1:20, 22, NW). Występowanie imienia Jehowa w Chrześcijańskich Pismach Greckich jest szczególnie uzasadnione w miejscach, gdzie przytoczono cytat z Pism Hebrajskich, zawierający to imię. — Mat. 3:3; 4:7, 10, NW.
Polski czytelnik Pisma świętego ma dzisiaj do dyspozycji kilka jego przekładów. Jeszcze większa jest liczba przekładów obejmujących jedynie Chrześcijańskie Pisma Greckie. Niektóre ze współczesnych tłumaczeń dzięki płynnemu stylowi i udanemu doborowi wyrażeń zdobyły sobie dość szeroką popularność. Jak jednak wynika z wyżej przytoczonych przykładów, mogą one też zawierać błędy, które należy przypisać zbytniej swobodzie tłumaczy, niewłaściwemu zrozumieniu albo też wpływowi przekonań religijnych. Ponieważ ścisłość i niezawodność są najważniejszymi wymaganiami stawianymi dobremu współczesnemu przekładowi biblijnemu, więc wydaje się, że zwłaszcza czytelnicy, którzy wierzą, iż Biblia jest natchnionym Słowem Bożym, powinni dawać pierwszeństwo bardziej dosłownym tłumaczeniom. A jaki przekład, drogi czytelniku, wolisz ty osobiście?
[Przypis]
a Dla jeszcze pełniejszej konsekwencji przekład „A.S.V.” powinien pozostawiać nieprzetłumaczone słowo „Tartaros”, zamiast oddawać je słowem „piekło”. — 2 Piotra 2:4.