-
Co się stało z chrześcijańską czujnością?Strażnica — 1985 | nr 12
-
-
Co się stało z chrześcijańską czujnością?
„TO, co mówię do was, mówię wszystkim: Czuwajcie!” Te słowa Jezusa Chrystusa przez całe wieki brzmiały w uszach szczerych chrześcijan. Jednakże ilu członków Kościoła rzymskokatolickiego, prawosławnego czy większych kościołów protestanckich ma jeszcze w pamięci to elektryzujące ostrzeżenie? (Marka 13:37, Biblia poznańska).
Dlaczego chrześcijanie mieli czuwać? Jezus na krótko przedtem powiedział do nich: „Wciąż czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy przyjdzie pan domu (...) aby przybywszy nagle, nie zastał was śpiących” (Marka 13:35, 36).a Tak więc uczniowie Jezusa mieli stale wyczekiwać przyjścia swego pana, to znaczy Chrystusa.
A po co Jezus miał przyjść? Wezwanie do zachowywania czujności należało do jego odpowiedzi na wyraźne pytanie apostołów: „Co będzie znakiem twej obecności i zakończenia systemu rzeczy [końca świata, Biblia warszawska]?” (Mat. 24:3). Jak czytamy w równoległym sprawozdaniu ewangelicznym, po podaniu znaku złożonego z wielu części składowych Chrystus oznajmił: „Wtedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w obłoku z mocą i w wielkiej chwale. A gdy się to pocznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze wyzwolenie. (...) Ujrzawszy, że się to dzieje, wiedzcie, iż bliskie jest Królestwo Boże” (Łuk. 21:27-31).
WAŻNE POWODY DO ZACHOWYWANIA CZUJNOŚCI
Tak więc Jezus Chrystus wskazał swym uczniom na istotne powody zachowywania czujności duchowej i wypatrywania „znaku”. Pojawienie się go miało świadczyć o niewidzialnej „obecności” ich Pana, gdyby to bowiem była obecność widzialna, cielesna, nie byłby potrzebny żaden znak. Poza tym jego duchowa obecność miała dowodzić, że nadeszło „zakończenie”, to znaczy czas końca teraźniejszego złego „świata”, czyli „systemu rzeczy”. Dla chrześcijan zaś wszystko to miało oznaczać, że ‛zbliża się ich wyzwolenie’ — miało świadczyć o tym, że „bliskie jest królestwo Boże”.
Czyż nie to właśnie stanowi istotę chrześcijańskiej nadziei? Czy nie o to wszyscy chrześcijanie mieli się modlić słowami: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje. Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie”? (Mat. 6:9, 10, Biblia Tysiąclecia). Czy nie narzuca się logiczny wniosek, że tak katolicy, jak i wyznawcy innych religii, którzy stale powtarzają Modlitwę Pańską, powinni być czujni, aby umieć zauważyć spełnianie się swojej modlitwy? A może nauki ich kościołów tak ją ograbiły z jej znaczenia, że już niewiele pozostało z tego, nad czym mieliby czuwać?
DLACZEGO WIELU JUŻ NIE CZUWA?
Chrześcijanie mieli wypatrywać znaku obecności (po grecku parousia, co w wielu przekładach Biblii tłumaczy się na „przyjście”) Chrystusa. Dlaczego? Ponieważ pojawienie się znaku miało wskazywać na bliskość Królestwa Bożego, ich wyzwolenia oraz końca „świata”, czyli obecnego złego „systemu rzeczy”. Różne kościoły chrześcijaństwa powinny były pomagać swym wyznawcom w zachowywaniu czujności duchowej, aby przychodzący Pan nie zastał ich śpiących. Czy wywiązały się z tego zadania?
W pewnym leksykonie czytamy: „Z upływem czasu, gdy nie następowała parousia, kościół odsuwał ją coraz dalej w przyszłość, aż w końcu zaistniało niebezpieczeństwo, że się z niej całkiem zrezygnuje jako z artykułu wiary” (The New International Dictionary of New Testament Theology).
No i tak się stało. Kościoły chrześcijaństwa zaniechały zachowywania chrześcijańskiej czujności, której z nakazu Jezusa jego uczniowie nigdy nie mieli zaniedbać. Nie wypatrują już obecności Chrystusa ani nadejścia Królestwa Bożego. Swoim rozumowaniem stłumiły oczekiwanie na „zakończenie systemu rzeczy”, czyli „koniec świata”.
W jednotomowej encyklopedii francuskiej QUID 1984 podano aktualny opis religijnych poglądów na koniec świata. Pod nagłówkiem: „Cechy znamienne religii katolickiej” czytamy: „Wydaje się, że Kościół określa obecnie koniec Świata jako osobistą próbę, którą każdy przechodzi w chwili śmierci”. Jeszcze wyraźniej ujęto to zagadnienie w The New Encyclopaedia Britannica: „Co znaczniejsze kościoły chrześcijańskie pomijają eschatologię [naukę o „rzeczach ostatecznych”] jako pozbawioną znaczenia lub jako nieistotny mit”.
Jak więc brzmi zaskakująca, tym niemniej prawdziwa odpowiedź na pytanie: „Co się stało z chrześcijańską czujnością”? Została uśpiona przez „co znaczniejsze kościoły chrześcijańskie”, to znaczy kościół rzymskokatolicki, prawosławny i główne kościoły protestanckie. Oczywiście trudno za to winić wyznawców tych religii i wielu z nich może zastanawia się nad tym, jak i dlaczego stłumiły one potrzebę zachowywania chrześcijańskiej czujności w związku z zapowiedzianą obecnością Chrystusa, nadejściem Królestwa Bożego i końcem obecnego złego systemu rzeczy. Fakty historyczne, które się do tego przyczyniły, rozpatrzymy w następnym artykule.
-
-
Jak wśród chrześcijan zanikło oczekiwanieStrażnica — 1985 | nr 12
-
-
Jak wśród chrześcijan zanikło oczekiwanie
JEZUS nakazał swym uczniom, aby ‛wciąż czuwali’, wypatrując jego obecności i nadejścia jego Królestwa (Marka 13:37). W Chrześcijańskich Pismach Greckich jest mnóstwo dowodów na to, że żyjący w I wieku jego naśladowcy właśnie tak postępowali. Niektórych nawet ogarnęło zniecierpliwienie (2 Tes. 2:1, 2). Z drugiej strony, aby zapobiec osłabieniu tego chrześcijańskiego oczekiwania, Paweł, Jakub, Piotr i Jan pisali listy, w których usilnie zachęcali braci do cierpliwego wyglądania „obecności” Chrystusa i „dnia Jehowy”, a zarazem zachowywania czujności duchowej (Hebr. 10:25, 37; Jak. 5:7, 8; 1 Piotra 4:7; 2 Piotra 3:1-15; 1 Jana 2:18, 28).
Historycy i teolodzy chrześcijaństwa przyznają to w swych opracowaniach. W obszernym Suplemencie do miarodajnego katolickiego leksykonu Dictionaire de la Bible czytamy: „Daremnie byłoby za wszelką cenę zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca, przebijającej z większości tekstów Nowego Testamentu. (...) We wczesnym chrystianizmie (...) oczekiwanie Paruzji [obecności] odgrywa istotną rolę i przewija się od początku do końca N[owego] T[estamentu]”.
Dlaczego jednak niektórzy teolodzy chrześcijaństwa mieliby „za wszelką cenę zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca” panującej wśród pierwszych chrześcijan? Zapewne po to, by usprawiedliwić stan letargu duchowego, który dziś ogarnął tylu rzekomych chrześcijan i ich przywódców duchowych. Jak do tego doszło?
JAK ZANIKŁO OCZEKIWANIE
Wygaśnięcie nastroju oczekiwania wśród chrześcijan było jednym ze skutków odstępstwa, które zaczęło się ujawniać, zanim jeszcze pomarli apostołowie Chrystusa. Apostoł Paweł ostrzegł, że za jego czasów odstępstwo w zborze chrześcijańskim ‛już działało’ (2 Tes. 2:3, 4, 7). Kilka lat później apostoł Piotr uprzedził swych duchowych braci, żeby się mieli na baczności przed „fałszywymi nauczycielami” i „szydercami”, którzy by mówili: „Gdzież jest ta obiecana jego obecność? Przecież od dnia, gdy nasi przodkowie zasnęli w śmierci, wszystko pozostaje dokładnie tak, jak było od początku stworzenia” (2 Piotra 2:1; 3:3, 4).
Ciekawe, że nastrój oczekiwania, którego słusznie należy się spodziewać u chrześcijan, przetrwał przez jakiś czas wśród ludzi uznających biblijną prawdę, iż obiecana obecność Jezusa będzie zwiastunem bliskości jego tysiącletnich rządów nad ziemią. Justyn Męczennik (zm. około 165 roku n.e.), Ireneusz (zm. około 202 roku n.e.) i Tertulian (zm. po 220 roku n.e.) — wszyscy wierzyli w tysiącletnie panowanie Chrystusa i zalecali wyczekiwanie końca obecnego złego systemu rzeczy.
W miarę upływu czasu i wzmagania się odstępstwa milenijną nadzieję na przeobrażenie naszej planety w ogólnoziemski Raj poddany Królestwu Chrystusa zaczęły wypierać wyimaginowane oczekiwania oparte na zaczerpniętym z filozofii greckiej poglądzie o wrodzonej ludzkiej nieśmiertelności. Nadzieję na Raj przesunięto z życia ziemskiego na życie w niebie, osiągalne po śmierci. W rezultacie chrześcijańskie oczekiwanie na paruzję, czyli obecność Chrystusa, oraz na przyjście jego Królestwa zanikło. „Po cóż wyczekiwać znaku obecności Chrystusa”, rozumowano, „skoro po śmierci będzie można połączyć się z nim w niebie?”
Zaniechanie czuwania skłoniło odstępców spośród chrześcijan do zorganizowania się w zhierarchizowany kościół, który już nie skupiał uwagi na przyszłej paruzji, czyli obecności Chrystusa, tylko na podporządkowaniu sobie wyznawców i w miarę możliwości również reszty świata. W The New Encyclopaedia Britannica powiedziano: „[Pozorne] opóźnienie się paruzji osłabiło panujący w pierwotnym kościele nastrój oczekiwania. W owym procesie deeschatologizacji [odchodzenia od nauki o „rzeczach ostatecznych”] zinstytucjonalizowany kościół w coraz większej mierze zastępował oczekiwane Królestwo Boże. Powstanie kościoła katolickiego jako hierarchicznej instytucji wiąże się bezpośrednio z zanikiem wyczekiwania”.
OSTATECZNY CIOS
„Ojcem” albo inaczej „doktorem” kościoła, który ostatecznie pogrzebał chrześcijańską potrzebę zachowywania czujności, był niewątpliwie Augustyn z Hipony (354-430 n.e.), który napisał w swym słynnym dziele „Państwo Boże”: „Obecny kościół na ziemi jest zarówno królestwem Chrystusa, jak i królestwem niebios”.
Pewien biblijny słownik encyklopedyczny (The New Bible Dictionary) wyjaśnia, jaki wpływ wywarł ten pogląd na teologię katolicką: „Znamienną cechą teologii rzymskokatolickiej jest utożsamienie królestwa Bożego z ziemskim Kościołem. Utożsamienie to nastąpiło w głównej mierze pod wpływem Augustyna. Chrystus staje się Królem królestwa Bożego poprzez hierarchię kościelną. Domena tego królestwa rozciąga się tak daleko, jak daleko sięga władza i autorytet kościoła. Królestwo niebios rozprzestrzenia się przez posłannictwo i ekspansję Kościoła w świecie”.
W ten sposób odsunięto na bok wszelką potrzebę ‛ciągłego czuwania’ i wypatrywania znaku wskazującego na bliskość Królestwa Bożego. Potwierdza to profesor E. W. Benz, pisząc w The New Encyclopaedia Britannica: „[Augustyn] całkowicie odwrócił uwagę od pierwotnego wyczekiwania na bliski koniec twierdząc, iż Królestwo Boże rozpoczęło panowanie na świecie z chwilą ustanowienia kościoła; kościół jest historycznym przedstawicielem Królestwa Bożego na ziemi. Według Augustyna pierwsze zmartwychwstanie ustawicznie dokonuje się w kościele poprzez sakrament chrztu, dzięki któremu wierni zostają wprowadzeni do Królestwa Bożego”.
Augustyn spowodował również, że w chrześcijaństwie ostatecznie porzucono biblijną nadzieję na tysiącletnie panowanie Chrystusa, które ma przywrócić na ziemi Raj (Obj. 20:1-3, 6; 21:1-5). The Catholic Encyclopedia przyznaje: „Św. Augustyn doszedł w końcu do przekonania, że nie będzie żadnego millennium. (...) Tysiącletni sabat po sześciu tysiącach lat historii to całe życie wieczne; innymi słowy, liczba tysiąc jest wyrazem doskonałości”. W Macropaedia Britannica (1977) powiedziano: „Millennium stało się dla niego [Augustyna] stanem duchowym, w którym kościół znalazł się jako zbiorowość w dniu Pięćdziesiątnicy. (...) Nie spodziewano się żadnego bliskiego, nadprzyrodzonego wkroczenia w dzieje świata”. Tym sposobem modlitwa: „Niech nadejdzie Twoje Królestwo” straciła dla katolików wszelki sens.
MROKI ŚREDNIOWIECZA
Wykładnia podana przez Augustyna „stała się w średniowieczu nauką ogólnie obowiązującą”. Doprowadziło to do niebywałego zaniku chrześcijańskiego oczekiwania. W związku z tym czytamy: „W średniowiecznym chrześcijaństwie nowotestamentowa eschatologia została wbudowana w system dogmatyczny, którego podstawą filozoficzną był najpierw platonizm [stworzony przez greckiego filozofa Platona], a potem na zachodzie arystotelizm [doktryna greckiego filozofa Arystotelesa]. Tradycyjne poglądy na paruzję, zmartwychwstanie i tym podobne połączono z greckimi pojęciami duszy i jej nieśmiertelności. (...) W średniowiecznym chrześcijaństwie (...) [zostało] niewiele miejsca dla pasji eschatologicznych. Niemniej one nie wygasły; były wciąż żywe w pewnych ruchach heretyckich” (Encyclopaedia Britannica, 1970).
Kościół rzymskokatolicki wypowiada się lekceważąco o takich „ruchach heretyckich”, nazywając je „sektami millenarystycznymi”. Jego historycy pogardliwie mówią o „panice roku tysięcznego”. Kto jednak był winien temu, że wielu prostych ludzi obawiało się, iż w 1000 roku nastąpi koniec świata? „Panika” ta była bezpośrednim następstwem krzewienia teologii katolickiego „świętego” Augustyna. Twierdził on, że Szatan został związany podczas pierwszego przyjścia Chrystusa. Ponieważ z Księgi Objawienia 20:3, 7, 8 wynika, iż Diabeł ma być obezwładniony na tysiąc lat, a później „wyjdzie, by omamić narody” (Biblia Tysiąclecia), więc nic dziwnego, że niektórzy ludzie w X wieku n.e. bali się tego, co może przynieść rok tysięczny.
Oczywiście Kościół rzymskokatolicki oficjalnie potępił tę „panikę”, podobnie zresztą jak przepowiednie opata cystersów Joachima z Fiore, według którego koniec ery chrześcijańskiej miał nastać w roku 1260. W końcu w 1516 roku na Soborze Laterańskim V papież Leon X formalnie zakazał wszystkim katolikom przepowiadać, kiedy ma nadejść Antychryst i Sąd Ostateczny. Naruszenie tego prawa karano ekskomuniką!
ROZUMOWANIE PROTESTANCKIE
Teoretycznie rzecz biorąc szesnastowieczna reformacja, która miała oznaczać nawrót do Biblii, powinna była na nowo wzniecić wśród chrześcijan nastrój oczekiwania. Przez pewien czas istotnie tak było. Niemniej zarówno pod tym względem, jak zresztą pod wieloma innymi, reformacja zawiodła. Nie była powrotem do prawdziwego biblijnego chrystianizmu. Zrodzone przez nią kościoły protestanckie szybko zatraciły chrześcijańską czujność i poszły na ugodę z tym światem.
Czytamy o tym: „Kościoły powstałe w wyniku reformacji wkrótce przekształciły się w zinstytucjonalizowane kościoły terytorialne [narodowe], co z kolei stłumiło wszelkie oczekiwania na czas końca i w rezultacie nauka o ‛rzeczach ostatecznych’ stała się tylko dodatkiem do dogmatyki”. „Eschatologia nie mogła się rozwinąć w warunkach religijnego liberalizmu, który powstał pod koniec XVIII i w ciągu XIX stulecia, zwłaszcza wśród protestantów i Żydów. Uważano ją za niewybredną, prymitywną i sztuczną pozostałość tradycyjnej religii, która była nie do przyjęcia w dobie oświecenia. Większość pojęć eschatologicznych zupełnie zarzucono, sprowadzając kwestię ludzkiego przeznaczenia jedynie do wiecznego bytowania duszy po śmierci. Inni teolodzy próbowali ujmować oczekiwanie na Królestwo Boże w kategoriach etycznych, pseudomistycznych lub społecznych” (Encyclopaedia Britannica).
Zamiast więc pomóc chrześcijanom, by ‛wciąż czuwali’, wypatrując obecności Chrystusa i przyjścia Królestwa Bożego, teolodzy protestanccy odsunęli na bok potrzebę zachowania prawdziwie chrześcijańskiej czujności. Wielu z nich „w coraz większym zakresie zaczęło pojmować królestwo Boże (...) w sensie indywidualnym jako panowanie łaski i pokoju w sercach ludzkich”. Dla innych „przyjście królestwa to zwycięski pochód sprawiedliwości społecznej i ogólnego postępu”. (The New Bible Dictionary, opracowanie protestanckie).
OCZEKIWANIA WŚRÓD KATOLIKÓW
Katolicy powinni przynajmniej teoretycznie być czujni duchowo i wypatrywać obecności Chrystusa. Chociaż teologia Augustyna położyła kres nadziei milenijnej i oczekiwaniom na Królestwo, to jednak do dogmatów Kościoła katolickiego zalicza się jeszcze chrześcijański obowiązek wypatrywania powrotu Chrystusa. Na przykład w liście rozesłanym przez watykańską Kongregację Doktryny Wiary do biskupów katolickich na całym świecie, zatwierdzonym przez papieża Jana Pawła II i opatrzonym datą 17 maja 1979 roku, czytamy: „Zgodnie z Pismem Świętym Kościół oczekuje ‛chwalebnego objawienia się naszego Pana Jezusa Chrystusa’”.
Taka jest w teorii nauka Kościoła rzymskokatolickiego. A jak to wygląda w praktyce? Jak często przeciętny katolik słyszy swego księdza głoszącego potrzebę wypatrywania obecności Chrystusa i Królestwa Bożego? Jest rzeczą interesującą, iż zasadniczym celem wyżej cytowanego listu kurii rzymskiej było „ugruntowanie wiary chrześcijan w sprawach podawanych w wątpliwość”. Dlaczego jednak rzekomi chrześcijanie w ogóle kwestionują powrót Chrystusa? Czyżby odpowiedzi na to należało szukać w poniższych twierdzeniach, zaczerpniętych z The New Encyclopaedia Britannica? Oto one: „Kościół długo zaniedbywał nauki o rzeczach ostatecznych”. „Od czasu reformacji Kościół rzymski jest całkowicie odporny na wpływ ruchów eschatologicznych”.
CHRZEŚCIJAŃSKA CZUJNOŚĆ NIE WYGASŁA
Nastrój chrześcijańskiego oczekiwania zanikł w kościołach chrześcijaństwa, ponieważ porzuciły czyste prawdy biblijne i poszły za grecką filozofią oraz teologią „świętego” Augustyna. Z następnych artykułów dowiemy się, że prawdziwi słudzy Boży zawsze żyli w oczekiwaniu na obecność Chrystusa oraz że w dzisiejszych czasach istnieje lud, który w ciągu wielu lat dowiódł swej chrześcijańskiej czujności i odkrył na nowo wspaniałą nadzieję, którą ty też możesz żywić. Zechciej je przeczytać, a potem poproś kogoś ze Świadków Jehowy, aby ci pomógł wypatrywać spełnienia się tej biblijnej nadziei.
[Napis na stronie 3]
„Daremnie byłoby (...) zaprzeczać atmosferze wyczekiwania końca, przebijającej z większości tekstów Nowego Testamentu”
[Ilustracja na stronie 4]
Augustyn utrzymywał, że kościół na ziemi jest Królestwem Chrystusa
[Ilustracja na stronie 5]
Papież Leon X zakazał wszystkim katolikom przepowiadać, kiedy nadejdzie Sąd Ostateczny
-
-
Szczęśliwi ci, których zastano na czuwaniu!Strażnica — 1985 | nr 12
-
-
Szczęśliwi ci, których zastano na czuwaniu!
„Szczęśliwi ci słudzy, których pan po powrocie zastanie czuwających!” (Łuk. 12:37, Biblia poznańska).
1. Dlaczego słudzy Jehowy od dawna „trwają w oczekiwaniu na Niego”? Jakie pytanie nasuwa się jednak w odniesieniu do nominalnie chrześcijańskich kościołów?
„JEHOWA jest bowiem Bogiem sądu. Szczęśliwi ci wszyscy, którzy trwają w oczekiwaniu na Niego” (Izaj. 30:18). Odkąd Jehowa zapowiedział nieuchronną klęskę Węża i wyzwolenie za pośrednictwem obiecanego Nasienia, Jego wierni słudzy żyli w oczekiwaniu na urzeczywistnienie się tej obietnicy (Rodz. 3:15). Czy jednak w chrześcijaństwie teolodzy uczą swoich wyznawców wypatrywania tego ostatecznego uwolnienia od Szatana i jego nasienia?
2. Dlaczego „narody” miały oczekiwać kogoś nazwanego „Sziloh”?
2 Jakub na łożu śmierci wypowiedział proroctwo, że Nasienie obietnicy wyłoni się z pokolenia Judy. Określiwszy to Nasienie symbolicznym mianem Sziloh oznajmił, że „temu należeć się będzie posłuch u ludów”. Według greckiej Septuaginty ów Sziloh miał być „oczekiwaniem narodów” (Rodz. 49:10). „Narody” wręcz powinny go wyglądać, tym bardziej że Jehowa przyrzekł jeszcze dziadkowi Jakuba, Abrahamowi: „Za pośrednictwem twojego nasienia stanowczo zjednają sobie błogosławieństwo wszystkie narody ziemi” (Rodz. 22:18). Ale najpierw to Nasienie (Sziloh, czyli Mesjasz) musiało przyjść na ziemię, aby się znaleźć wśród potomków Abrahama i narodzić w pokoleniu Judy.
CZUJNY OSTATEK ŻYDOWSKI
3. Co napisał Łukasz o oczekiwaniach ludu żydowskiego w 29 roku n.e.? Czy historia to potwierdza?
3 Historyk żydowski Łukasz donosi, że „w piętnastym roku panowania Tyberiusza Cezara [29 rok n.e.]” cały „lud żył w oczekiwaniu i wszyscy rozważali w swoich sercach o Janie [Chrzcicielu]: ‛Czy może to jest Chrystus [po hebrajsku: Masziach, a więc Mesjasz]?’” (Łuk. 3:1, 15). Czy świeckie dzieła historyczne potwierdzają tę wypowiedź Łukasza? W zrewidowanej angielskiej edycji książki Emila Schürera pt. History of the Jewish People in the Age of Jezus Christ (Dzieje narodu żydowskiego w epoce Jezusa Chrystusa) zadano pytanie: „Czy ta nadzieja [oczekiwanie na Mesjasza] wciąż pozostawała żywa wśród ludu?” Odpowiedź brzmi: „W ostatnich wiekach przedchrześcijańskich, a zwłaszcza w pierwszym stuleciu naszej ery jeszcze raz bardzo się ożywiła. Wyraźnie o tym świadczą Pseudepigrafy [żydowska literatura apokaliptyczna], Qumran [pisma gminy znad Morza Martwego], Józef Flawiusz oraz Ewangelie (...). Znaczny wpływ na ukształtowanie się idei mesjańskiej wywarły (...) wizje opisane w księdze Daniela”.
4, 5. (a) Dlaczego w tym czasie Żydzi czekali na Mesjasza? Z czego to wynika? (b) Jakiego Mesjasza spodziewało się wielu Żydów? Komu jednak Jehowa wyjawił przyjście prawdziwego Mesjasza?
4 Jeden z uczonych tak skomentował słowa Ewangelii według Mateusza 2:2: „Panował wówczas nastrój oczekiwania na jakąś wybitną osobistość, która miała się pojawić w Judei. Żydzi w napięciu wyglądali przyjścia Mesjasza. Na podstawie wyliczeń wysnutych z Księgi Daniela (r. IX. 25-27) wiedzieli, że nadchodzi pora, kiedy powinien pojawić się Mesjasz”. Warto też wspomnieć, że o tym wyczekiwaniu czynią wzmianki tacy dziejopisarze rzymscy, jak Swetoniusz i Tacyt, oraz autorzy żydowscy Józef Flawiusz i Filon. Potwierdzają to Bacuez i Vigouroux w wydanym po francusku dziele Manuel Biblique (tom 3, strona 191), gdzie czytamy: „Ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że zbliża się koniec siedemdziesięciu tygodni lat podanych przez Daniela; nikogo nie zaskoczyło obwieszczenie Jana Chrzciciela, iż przybliżyło się Królestwo Boże”.
5 Istnieją więc historyczne dowody poświadczające, że Żydzi oczekiwali nadejścia Mesjasza, czyli obiecanego Nasienia, i że było to następstwem ich czujnego wypatrywania, jak spełni się pewne proroctwo dotyczące upływu czasu (Dan. 9:24-27).a Co prawda większość Żydów z pierwszego stulecia, nawet należąc do niejednomyślnych sekt judaistycznych, żyła nadzieją na Mesjasza politycznego, który — jak podaje The Consize Jewish Encyclopedia (Zwięzła encyklopedia żydowska) — „miał wytracić nieprzyjaciół Izraela oraz zapoczątkować wspaniałą erę pokoju i doskonałości”. Tymczasem ostatek wiernych Żydów pilnie czekał na prawdziwego Mesjasza. Należeli do nich Zachariasz i Elżbieta, rodzice Jana Chrzciciela, jak również Symeon, Anna, Józef i Maria (Mat. 1:18-21; Łuk. 1:5-17, 30, 31, 46, 54, 55; 2:25, 26, 36-38). Właśnie im, a nie religijnym przywódcom judaizmu, Jehowa potwierdził to, czego czujnie wyczekiwali na podstawie proroctwa chronologicznego z Księgi Daniela, mianowicie że Mesjasz — obiecane Nasienie, przyszedł, „gdy nastała pełna granica czasu” (Gal. 4:4).
CZUWANIE PIERWSZYCH CHRZEŚCIJAN
6. Jak byli wychowywani młodzi Żydzi? Dlaczego pomogło to niektórym zostać uczniami Jezusa?
6 Józef i Maria rozumieli, że dziecko, które wychowują, ma się stać Mesjaszem. The New Encyclopaedia Britannica podaje na temat jego wychowania: „Jezus najprawdopodobniej rósł w atmosferze pobożności, która panowała zarówno w domu, jak i w synagodze (a obejmowała studiowanie Biblii, posłuszeństwo wobec Prawa, modlitwę, nadzieję na doczekanie się przyjścia Mesjasza)”. W domach wiernego ostatka żydowskiego utwierdzano dzieci w nadziei mesjańskiej i właśnie dzięki temu przynajmniej niektórzy natychmiast zareagowali pozytywnie na wezwanie Jezusa, aby zostać jego uczniami (Marka 1:17-20; Jana 1:35-37, 43, 49).
7. (a) Czy Jezus nauczał, że Królestwo jest wewnętrznym stanem poszczególnego chrześcijanina? (b) Czego mieli czujnie wypatrywać jego uczniowie?
7 Pod koniec swej ziemskiej służby Jezus zachęcał uczniów do czujnego wypatrywania jego przyszłej „obecności” i nadejścia Królestwa. Encyclopaedia Britannica stwierdza: „W wypowiedziach Jezusa zachowanych w przekazach Ewangelii nie brak tych tradycyjnych motywów: końca świata, sądu ostatecznego i nowego świata Bożego. Tak więc Jezus bynajmniej nie przedstawił Królestwa Niebios jako czysto religijnego doznania poszczególnej duszy ludzkiej; nie nadał też żydowskim oczekiwaniom eschatologicznym znaczenia swoistego procesu ewolucyjnego przebiegającego w świecie ani jakiegoś celu osiągalnego dzięki wysiłkom człowieka. (...) Nie podzielał ani nie podtrzymywał nadziei na mesjasza narodowego. (...) Ponadto nie popierał starań zelotów, usiłujących przyspieszyć nadejście Królestwa Bożego”. Przeciwnie, wskazał chrześcijanom wielopłaszczyznowy znak, dzięki któremu mogli rozpoznać nadciągającą zagładę Jeruzalem, a który dużo później miał posłużyć za ‛znak jego obecności i zakończenia systemu rzeczy’ (Mat. 24:3 do 25:46; Łuk. 21:20-22).
8. Z czego wynika, że Jezus nie sądził, iż bardzo prędko obejmie władzę w Królestwie? Jakiej więc rady udzielił naśladowcom?
8 Wolnomyśliciele, a nawet pewni teolodzy chrześcijaństwa, utrzymują, jakoby pierwsi chrześcijanie wierzyli, że paruzja (obecność) Chrystusa nastąpi jeszcze za ich czasów. Niektórzy sugerują wręcz, że sam Jezus uważał, iż bardzo prędko obejmie swoje Królestwo. Tymczasem w przypowieściach o talentach i o minach Jezus wskazał, że dopiero „po długim czasie” powróci z władzą królewską i rozliczy się z niewolnikami, którym powierzył swoje mienie (Mat. 25:14, 19; Łuk. 19:11, 12, 15). A w proroctwie o ‛znaku swojej obecności i zakończenia systemu rzeczy’ przyznał, że „o dniu owym i godzinie [kiedy przyjdzie koniec] nikt nie wie, ani aniołowie niebios, ani Syn, tylko Ojciec”. Dodał jeszcze: „Czuwajcie więc bezustannie, ponieważ nie wiecie, którego dnia przyjdzie wasz Pan” (Mat. 24:3, 14, 36, 42).
9. Czy apostoł Paweł pozostawił wrażenie, iż jego zdaniem obecność Chrystusa już wówczas była bliska? Wyjaśnij to szerzej.
9 Na temat przekonania pierwszych chrześcijan o rychłej obecności Chrystusa pewien naukowo opracowany leksykonb podaje: „Założenie, że Paweł w Liście 1 do Tesaloniczan spodziewał się bliskiej paruzji, wcale nie ma mocnej podstawy. Już w 1 Tes. 5:10 liczy się z tym, iż może umrzeć. Nie należy pomijać ewentualności, że choć przez użycie słowa ‛my’ w 1 Tes. 4:15 i 17 Paweł utożsamił się z ostatnim pokoleniem, to jednak niekoniecznie sam siebie do niego zaliczał”. W swoim drugim liście do Tymoteusza wyraźnie zaznaczył, że nie spodziewa się otrzymania nagrody przed „owym dniem”, dniem „ujawnienia się” Chrystusa w Królestwie, gdy będzie „sądzić żywych i umarłych” (2 Tym. 4:1, 8).
10. Jak należyta czujność w pierwszym stuleciu ocaliła życie chrześcijanom z Judei?
10 Oczekując obecności Jezusa Chrystusa i nadejścia jego Królestwa, chrześcijanie mieli być w stałym pogotowiu. Należyta czujność miała uzdolnić uczniów pochodzenia żydowskiego do rozpoznania znaku podanego przez Jezusa co do zbliżającej się zagłady Jeruzalem (Łuk. 21:20-24). Kiedy w 66 roku n.e. Cestius Gallus obległ to miasto, czuwający chrześcijanie skorzystali z nagłego, właściwie niewytłumaczalnego wycofania się Rzymian i uciekli stamtąd oraz z okolicznych terenów Judei. Według dawnych dziejopisarzy kościelnych: Hegezypa, Euzebiusza i Epifaniusza, chrześcijanie schronili się za Jordanem w miejscowości zwanej Pella. Odpowiednia czujność duchowa uchroniła ich od śmierci lub niewoli, gdy w roku 70 n.e. wojska rzymskie pod dowództwem Tytusa powróciły i zburzyły Jeruzalem. Jakże szczęśliwi musieli być ci chrześcijanie, że nie zaniedbali czuwania!
CHRZEŚCIJAŃSKIE OCZEKIWANIE PO ROKU 70 N.E.
11, 12. Jaka postawa była godna chrześcijan po zburzeniu Jeruzalem w 70 roku n.e.? Jaką stanowiła ona dla nich ochronę?
11 Skoro obecność Jezusa miała nastąpić dopiero „po długim czasie”, jak chrześcijanie mieli się na to zapatrywać po zburzeniu Jeruzalem w 70 roku n.e. i przez następne stulecia aż do czasu końca? Czy ich oczekiwanie miało niejako ulec zawieszeniu, ewentualnie zamrożeniu? Nie! Wszystkie trzy listy apostoła Jana oraz Objawienie (Apokalipsa) zostały spisane po roku 70. Już w pierwszym swoim liście Jan ostrzega przed „antychrystem” i nawołuje chrześcijan, żeby trwali w jedności z Chrystusem, wciąż oczekując jego „obecności” i ujawnienia jej (1 Jana 2:18, 28; 3:2). W każdym z trzech listów apostoł ten uprzedza o działalności odstępców. A jeśli chodzi o Objawienie, to od początku do końca kieruje ono uwagę na przyjście Chrystusa w chwale Królestwa, a w przedostatnim zdaniu czytamy nawet: „Amen! Przyjdź, Panie Jezusie” (Obj. 22:20).
12 Chrześcijanie mieli myśleć o paruzji; znaczy to, że dzień w dzień mieli żyć w oczekiwaniu na „obecność” Chrystusa. Ernst Benz, profesor historii kościelnej, napisał wyraźnie: „U wiernych w pierwotnym Kościele ‛rzeczy ostateczne’ z uwagi na pilność były wysuwane na pierwsze miejsce. Zasadniczą treścią ich wiary i nadziei było nadejście Królestwa Bożego”. Chociaż Królestwo nie miało być ustanowione za ich życia, taka właściwa postawa pełna oczekiwania chroniła chrześcijan przed popadnięciem w ospałość duchową i związaniem się z szatańskim światem (1 Jana 2:15-17).
13, 14. Jakie dwie krańcowości dawały o sobie znać wśród odstępczych chrześcijan w II i III stuleciu n.e.?
13 Przyznać trzeba, że gdy po śmierci apostołów doszło do odstępstwa, niektórzy wyrobili sobie mylne pojęcie o bliskości przyjścia Chrystusa w Królestwie. Niejaki C.J. Cadoux w dziele pt. The Early Church and the World (Kościół pierwotny i świat) stwierdza: „Zarówno Ireneusz [w II wieku n.e.], jak i Hipolit [pod koniec II wieku i na początku III] uważali, że można w miarę dokładnie obliczyć czas, kiedy nastąpi koniec”. Inni na podstawie błędnej chronologii sądzili, że upłynęło już prawie 6000 lat historii ludzkości, wobec czego bliski jest adwent siódmego tysiąclecia. Oczywiście nie mieli racji, ale przynajmniej starali się zachowywać czujność duchową.
14 Z drugiej strony większość odstępczych chrześcijan zatraciła wszelkie poczucie pilności i wyczekiwania Królestwa. W podręczniku Theological Dictionary of the New Testament (Słownik teologiczny do Nowego Testamentu) podano informację: „Pod wpływem metafizyki [filozofii] platońskiej oraz etyki stoickiej u apologetów chrześcijańskich [„ojców” kościoła z II i początków III wieku] bardzo rzadko występuje pojęcie królestwa Bożego. Jeżeli w ogóle zajmowali się eschatologią, dominowała w niej idea doskonalenia się poszczególnego chrześcijanina. (...) Greckie wyobrażenia o nieśmiertelności, wiecznym życiu i wiedzy stały się ważniejsze od koncepcji biblijnej [o Królestwie Bożym]. (...) Podobnie u Orygenesa [od około 185 do około 254 roku n.e.] (...) prawie wcale nie ma miejsca na biblijne wiadomości o Królestwie Bożym”.
15. Jakie stanowisko w sprawie nauczania o „rzeczach ostatecznych” zajęły uznane kościoły, gdy doszło do odstępstwa?
15 Takie pojmowanie sprawy na ogół przeważało długie wieki w kościołach zwanych chrześcijańskimi. The Encyclopaedia Britannica wyjaśnia: „Od czasów rzymskiego cesarza Konstantyna (który zmarł w roku 337) polityczne uznanie chrześcijaństwa rozumiano jako urzeczywistnienie się nadziei na Królestwo Chrystusa. Eschatologia związana z przyszłością utrzymywała się jedynie wśród członków sekt zepchniętych w podziemie”. „W okresie poprzedzającym szesnastowieczną Reformację grupy heretyckie (...) oskarżały Kościół rzymski o zdradę pierwotnych oczekiwań eschatologicznych”.
‛SZCZĘŚLIWI, KTÓRYCH ZASTANO CZUWAJĄCYCH’
16. Jakie ugrupowania powstały w XIX stuleciu? W co wierzyły niektóre z nich?
16 Skoro „uznane kościoły chrześcijańskie” przestały wyglądać obecności Chrystusa i objęcia przez niego władzy w Królestwie, zadanie to wzięli na siebie ludzie określani przez tamte kościoły mianem „grup heretyckich”. W krajach, gdzie prosty lud miał dostęp do Biblii i podręczników pomocnych przy jej studiowaniu, pojawiło się w XIX wieku kilka takich ugrupowań. Wielkie Kościoły, dla których wszelkie nauczanie o „rzeczach ostatecznych” zeszło na dalszy plan, pogardliwie nazwały tych ludzi adwentystami lub milenarystami, ponieważ oczekiwali powtórnego adwentu (przyjścia) Chrystusa i wierzyli, że wkrótce obejmie on władzę na tysiąc lat. Niejedna z owych grup spodziewała się jego powrotu na ziemię, aby tu ustanowić tysiącletnie Królestwo. Niektórzy wyliczali, że powtórny adwent Chrystusa ma nastąpić w roku 1835 (irwingianie w Anglii), w 1836 (stronnicy Bengla w Niemczech), w 1843 (zwolennicy Millera w Stanach Zjednoczonych), ewentualnie w roku 1889 (grupa mennonitów w Rosji).
17, 18. Jaka była reakcja uznanych kościołów chrześcijaństwa? Co jednak Jezus zamierzał skontrolować „po powrocie”?
17 Kiedy owe przepowiednie się nie sprawdzały, „uznane kościoły chrześcijańskie” oczywiście były tym uradowane. Ani Kościół katolicki, ani prawosławny, ani też główni przedstawiciele kierunku protestanckiego, jak sobie to nietrudno wyobrazić, nie popełnili takich pomyłek. Dla nich nauczanie o „rzeczach ostatecznych” było już „bez znaczenia”. Dawno zapomniano w nich o wezwaniu: „Czuwajcie!” (Marka 13:37, Bp).
18 A przecież Jezus powiedział do swych uczniów: „Szczęśliwi ci słudzy, których pan po powrocie zastanie czuwających! (...) Czyż jest taki wierny i roztropny zarządca, którego pan postawi nad swoją służbą, aby jej wydawał żywność w odpowiednim czasie? Szczęśliwy ów sługa, którego pan po powrocie zastanie przy tym zajęciu!” (Łuk. 12:37-43, Bp).
19, 20. (a) Jaka grupa pojawiła się na widowni w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia? Dlaczego odłączyła się od innych? (b) Jakie czasopismo stało się jej oficjalnym organem? Jaką pomocą okazało się ono dla rosnącej liczby prawdziwych chrześcijan?
19 Jedną z tak zwanych grup heretyckich, które w drugiej połowie ubiegłego wieku wypatrywały znaku powrotu Chrystusa, była klasa studiów biblijnych działająca w Pittsburghu na terenie Stanów Zjednoczonych, którą kierował Charles Russell. Napisał on potem: „Lata od 1870 do 1875 były okresem stałego wzrastania w łasce i znajomości oraz miłości do Boga i Jego Słowa (...). Jednakże poznawaliśmy wtedy zaledwie ogólne zarysy planu Boskiego i wyzbywaliśmy się wielu długo hołubionych błędów (...). Bardzo nas smuciła pomyłka, jaką popełnili zwolennicy drugiego adwentu, którzy spodziewali się Chrystusa w ciele”.
20 Russell i jego współtowarzysze szybko zrozumieli, że obecność Chrystusa będzie niewidzialna. Odłączyli się od innych grup i w roku 1879 zaczęli wydawać pokarm duchowy na łamach czasopisma Zion’s Watch Tower and Herald of Christ’s Presence (Strażnica Syjońska i Zwiastun Obecności Chrystusa). Już od pierwszego roku publikowania tego periodyku wskazywano w nim — w wyniku poprawnych wyliczeń biblijnych — że rok 1914 będzie przełomowy w chronologii biblijnej. Kiedy więc w 1914 roku rozpoczęła się niewidzialna obecność Chrystusa, szczęśliwymi okazali się ci chrześcijanie, gdyż zastano ich na czuwaniu! Od przeszło stu lat to czasopismo, noszące teraz nazwę Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy, pomaga ustawicznie rosnącej liczbie prawdziwych chrześcijan ‛mieć stale oczy otwarte i czuwać’ (Marka 13:33). W następnym artykule zostanie omówione, jak do tego doszło.
[Przypisy]
a Szczegółowe omówienie tego proroctwa zawiera książka „Let Your Kingdom Come” („Niech nadejdzie Twoje Królestwo”) na stronach 58-66.
b „The New International Dictionary of New Testament Theology”, tom 2, strona 923.
Kilka pytań do powtórki:
• Z czego wynika, że w I wieku niektórzy Żydzi żywili nadzieje mesjańskie?
• Jaką pomocą dla chrześcijan żydowskiego pochodzenia okazała się czujność?
• Jaki wpływ na oczekiwania chrześcijan wywarło odstępstwo?
• Jakiego sługę miał wypatrywać Chrystus w miarę zbliżania się końca?
• Która grupa chrześcijan odpowiadała tym wymaganiom? Jakie czasopismo było jej pomocne pod tym względem?
[Ilustracja na stronie 10]
Strona tytułowa pierwszego wydania „Strażnicy”; jej wydawcy zawsze zachowywali czujność
-
-
Bądźcie gotowi!Strażnica — 1985 | nr 12
-
-
Bądźcie gotowi!
„Bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o takiej godzinie, której się nie spodziewacie” (Łuk. 12:40, Biblia warszawska).
1. Co powiedział Chrystus o potrzebie ciągłego czuwania?
JEZUS Chrystus niejednokrotnie przypominał swoim naśladowcom, żeby zachowywali czujność. Oświadczył na przykład: „Wypatrujcie więc; z góry zapowiedziałem wam wszystko. (...) A wtedy ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. (...) O dniu tym lub godzinie nie wie nikt: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec. Stale wypatrujcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy nadejdzie wyznaczony czas. Podobnie jest z człowiekiem, który wyruszając w daleką podróż zostawił dom i przekazał uprawnienia niewolnikom, każdemu wyznaczywszy pracę, a odźwiernemu nakazał stać na straży. Dlatego stójcie na straży, gdyż nie wiecie, kiedy przyjdzie pan domu: czy późnym wieczorem, o północy, z pianiem kogutów, czy wczesnym rankiem; aby przybywszy nagle, nie zastał was śpiących. A mówię do was to, co mówię do wszystkich: Stójcie na straży” (Marka 13:23-37).
2. Dlaczego modlitwa wzorcowa sugeruje czujność? Jak jednak kościoły rzekomo chrześcijańskie uśpiły oczekiwanie na Królestwo?
2 W poprzednich artykułach przytoczono z obiektywnych źródeł liczne dowody na potwierdzenie faktu, że kościoły nominalnie chrześcijańskie nie czuwały, nie ‛stały na straży’. Stłumiły żywotność oczekiwania na Królestwo, twierdząc według The Catholic Encyclopedia, że „Królestwo Boże oznacza (...) panowanie Boże w naszych sercach”. W sposób oczywisty pozbawiły przez to wszelkiego sensu wzorcową Modlitwę Pańską, czyli „Ojcze nasz”. Natomiast w dziele The New Encyclopaedia Britannica wyrażono opinię: „Prośby zawarte w Modlitwie Pańskiej zakładają z góry bardzo niepokojącą okoliczność, a mianowicie, że imię Boga i Jego wola są lekceważone, a Królestwo jeszcze nie nadeszło”. Owszem, z modlitwy tej wynika potrzeba czujności. Ale właściwie czego chrześcijanie mieli wypatrywać?
CZEGO ‛WYPATRYWAĆ’?
3. Dlaczego chrześcijanie nie mieli pomijać czynnika czasu?
3 Wnikliwe przebadanie proroctw biblijnych o „rzeczach ostatecznych” wyjawia dokładnie, ze względu na co chrześcijanie mieli ‛czuwać’. Po pierwsze nie mieli tracić z oczu elementu czasu, ponieważ Jezus Chrystus wspomniał o „wyznaczonym czasie”, znanym tylko jego Ojcu (Marka 13:32, 33). Prócz tego powiedział uczniom, że „Jeruzalem będzie deptane przez narody, aż się dopełnią czasy wyznaczone narodom [poganom]” (Łuk. 21:24). Oczywiście udzielił swoim naśladowcom tej informacji, aby im ułatwić rozpoznanie czasu końca, stanowi ona bowiem część jego odpowiedzi na pytanie: „Nauczycielu, kiedy się to urzeczywistni i jaki znak wskaże, że to już ma nastąpić?” (Łuk. 21:7).
4. Jakiego „znaku” mieli chrześcijanie pilnie wypatrywać?
4 Oprócz zwracania uwagi na czas chrześcijanie mieli również wypatrywać „znaku”, o który pytali, a o którym wspomniano także w Ewangelii według Mateusza 24:3 oraz według Marka 13:4. Ten wielopostaciowy znak — obejmujący wojny międzynarodowe, klęski głodu, trzęsienia ziemi, zarazy i prześladowanie prawdziwych chrześcijan — miał się związać ze spełnieniem proroctw dotyczących czasu i w ten sposób umożliwić rozpoznanie „pokolenia”, które „żadną miarą nie przeminie”, aż rzeczywiście wydarzy się to wszystko, co miało nastąpić w czasie końca (Łuk. 21:10-12, 32).
5. W jaki sposób Chrystus miał być wśród swoich prawdziwych naśladowców przez całe stulecia? Czy tylko to miał na myśli, gdy podawał znak swej „obecności”?
5 Jakie ważne zdarzenia skojarzone z „zakończeniem systemu rzeczy” miał zapowiadać ów znak? Uczniowie pytali Jezusa: „Co będzie znakiem twej obecności [po grecku: parousia]?” (Mat. 24:3). A co miała oznaczać „obecność” Chrystusa? Dużo więcej niż samo przebywanie w duchu z prawdziwymi naśladowcami, gdy się zbierają w swoim gronie lub uczestniczą w misji pozyskiwania uczniów. W ten sposób przecież zamierzał wspierać swoich naśladowców przez wszystkie minione stulecia (Mat. 18:20; 28:18-20). Nawet teolodzy chrześcijaństwa przyznają, że słowo „obecność” nabrało szczególnego znaczenia. W książce The New International Dictionary of New Testament Theology (Nowy międzynarodowy słownik teologii Nowego Testamentu) znalazło się stwierdzenie: „Pojęcie paruzji łączy się teraz z oczekiwaniem Kościoła na ukazanie się Chrystusa przy końcu wieków”. Chrześcijańskie Pisma Greckie od początku do końca zachęcają chrześcijan do życia w oczekiwaniu na obecność Chrystusa (Mat. 24:3, 27, 37, 39; Jak. 5:7, 8; 2 Piotra 3:3, 4; 1 Jana 2:28; Obj. 1:7; 22:7).
6. (a) Co obecność Chrystusa miała oznaczać dla tego ginącego systemu rzeczy? (b) Jak miała się odbić na namaszczonych chrześcijanach, którzy umarli w wierności, oraz na tych, którzy by wtedy jeszcze żyli na ziemi?
6 Obecność Chrystusa miała oznaczać ni mniej, ni więcej, tylko „zakończenie systemu rzeczy” (Mat. 24:3; Marka 13:4). Miała wskazywać na fakt, że nastał „czas końca”, czyli „dni ostatnie” doczesnego złego systemu rzeczy (Dan. 12:4, 9; 2 Tym. 3:1-5). Miała też dowodzić, że Chrystus otrzymał już od Ojca rozkaz, aby sprawował nad ziemią władzę królewską „między swoimi nieprzyjaciółmi” (Ps. 110:2; 2:6-9; Obj. 11:15-18). Przed osądzeniem całego świata Chrystus miał przeprowadzić inspekcję we własnym zborze i wzbudzić do życia namaszczonych chrześcijan, którzy niegdyś zachowali wierność aż do śmierci (1 Kor. 15:21, 23; 1 Tes. 2:19; 3:13; 4:13-17; 2 Tes. 2:1). Natomiast ci namaszczeni duchem chrześcijanie, którzy wtedy żyliby jeszcze na ziemi i wiernie działali w charakterze czujnego „niewolnika” Chrystusa, dostarczającego duchowy „pokarm na czas słuszny”, mieli być przez Mistrza ‛ustanowieni nad całą jego majętnością’, czyli nad ziemskimi sprawami jego Królestwa (Mat. 24:45-47; Łuk. 12:42-44). Ten „niewolnik wierny i rozumny” miał się zajmować ogólnoświatowym dziełem głoszenia „dobrej nowiny o królestwie” i je nadzorować, a potem „nadejdzie koniec” (Mat. 24:14).
7. Jakiego następnego znaku chrześcijanie mieli wypatrywać nawet podczas obecności Chrystusa? Dlaczego mieli się dalej modlić o ‛przyjście’ Królestwa Bożego?
7 Prawdziwi chrześcijanie mieli ‛stać na straży’, pilnie wypatrując tego wszystkiego, co by mogło świadczyć, że dożyli okresu obecności Chrystusa i „zakończenia systemu rzeczy”. Ale nawet już w „czasie końca” mieli wyglądać „znaku Syna człowieczego” i jego „przyjścia” celem wykonania wyroku na złym, szatańskim systemie rzeczy (Mat. 24:30, 44; Marka 13:26, 35; Łuk. 12:40; 21:27; 2 Tes. 1:7-10). Chociaż więc już miał być ‛obecny’, a jego Królestwo ustanowione, to jednak dopiero potem miał ze swym Królestwem „przyjść”, aby ‛zdruzgotać’ narody i królestwa szatańskiego świata oraz ‛położyć im kres’ (Dan. 2:44). Wyjaśnia to, dlaczego Chrystus po wymienieniu części składowych „znaku” swojej obecności dodał: „Ujrzawszy, że się te rzeczy dzieją, wiedzcie, iż bliskie jest królestwo Boże” (Łuk. 21:31). A więc nawet podczas obecności Chrystusa chrześcijanie mieli dalej modlić się o przyjście Królestwa Bożego, mieli też w dalszym ciągu ‛wypatrywać’ i ‛czuwać’, by rozpoznać wyznaczony czas „końca” i swojego „wyzwolenia” (Marka 13:7, 29, 32-37; Łuk. 21:9, 28).
KTO SIĘ OKAZAŁ ‛CZUJNYM’?
8. Wymień pokrótce wydarzenia, których chrześcijanie mieli oczekiwać.
8 Jak już zauważyliśmy, chrześcijanie mieli żyć w oczekiwaniu na kres „czasów wyznaczonych narodom”. Mieli wypatrywać ‛znaku obecności Chrystusa i zakończenia systemu rzeczy’. Mieli się spodziewać zmartwychwstania namaszczonych chrześcijan, którzy wcześniej zmarli w wierności, oraz wyraźnego ukształtowania się grona osób, w którym bezspornie można by było rozpoznać klasę „niewolnika wiernego i rozumnego”, przewidzianą do ustanowienia nad ziemskimi sprawami królestwa tegoż Chrystusa. Wreszcie „niewolnik” ów miał bezustannie dostarczać pokarmu duchowego i jednocześnie przewodzić w głoszeniu „tej dobrej nowiny o królestwie” po „całej zamieszkanej ziemi”, zanim „nadejdzie koniec”. A „znak Syna człowieczego” miał się uwidocznić w jego „przyjściu” celem zniesienia niegodziwego, szatańskiego systemu rzeczy.
9. Kto pilnie wypatrywał końca „czasów wyznaczonych narodom”? Jak „Strażnica Syjońska” pomagała chrześcijanom w zachowywaniu duchowej czujności?
9 Kto ‛stał na straży’ i wypatrywał tego wszystkiego? Już w roku 1876 Charles T. Russell z Pittsburgha w stanie Pensylwania (USA) czujnie wyglądał końca „czasów wyznaczonych narodom”, czyli „czasów pogan” (King James Version; Biblia gdańska). Opublikował wówczas artykuł zatytułowany: „Czasy pogan: Kiedy się skończą?”. Wykazał w nim, że „siedem czasów zakończy się w roku Pańskim 1914”. Od roku 1880 tę samą informację publikowano na łamach Strażnicy Syjońskiej. W wydaniu z marca 1880 roku napisano: „Czasy pogan potrwają do roku 1914 i dopiero wtedy Królestwo niebiańskie obejmie pełną władzę”. Co prawda badacze Pisma Świętego, którzy redagowali owe artykuły, nie pojmowali wtedy tak dokładnie biblijnego i historycznego znaczenia tego, na co wskazywał koniec „czasów wyznaczonych narodom”, jak my to rozumiemy dzisiaj.a Ważna jest jednak okoliczność, że stali „na straży” i pomagali współchrześcijanom zachowywać czujność duchową.
10. Jak zostało wyjaśnione prawdziwe znaczenie „obecności” Chrystusa?
10 Ta sama grupa osób studiujących Pismo Święte związana z Charlesem Russellem i czasopismem Strażnica Syjońska, pomogła szczerym chrześcijanom zrozumieć, że „obecność” Chrystusa miała być niewidzialna i że nie powróci on na ziemię, aby tu w ciele rządzić jako król. Stale zwracali uwagę „czeladzi” swego Pana na wydarzenia światowe kojarząc je ze „znakiem” obecności Chrystusa i „czasem końca”.
11. (a) Czego w tamtym okresie nie rozumiano dostatecznie w odniesieniu do ziemskich królestw oraz do ‛pochwycenia’ namaszczonych chrześcijan? (b) Jakie jest dzisiaj poprawniejsze zrozumienie Księgi Daniela 2:44 oraz Listu 1 do Tesaloniczan 4:15-17?
11 Istotnie sądzono wtedy, że ustanowienie Królestwa w niebie będzie oznaczać natychmiastowe usunięcie ziemskich królestw, a namaszczeni chrześcijanie zostaną „pochwyceni”, aby się połączyć ze zmarłymi pomazańcami, mającymi zmartwychwstać z nastaniem „obecności” Chrystusa (2 Tes. 2:1). Kto jednak może ich potępiać za to, że w owym czasie nie rozumieli dokładnie, iż między początkiem a końcem spełniania się proroctwa z Księgi Daniela 2:44 musi jeszcze być przeprowadzone wielkie dzieło zgromadzania oraz że ‛pochwycenie’ wspomniane w Liście 1 do Tesaloniczan 4:15-17 odnosi się do natychmiastowego zmartwychwzbudzenia pomazańców, którzy umierają po rozpoczęciu się pierwszego zmartwychwstania? (1 Kor. 15:36, 42-44; Rzym. 6:3).
12. (a) Przy jakiej pracy Chrystus spodziewał się zastać swego wiernego „niewolnika”, gdy przybył na inspekcję swojego domostwa? Kto rzeczywiście był zajęty tą pracą? (b) Co klasa wiernego „niewolnika” czyni nieprzerwanie od tamtego czasu?
12 Teraz jesteśmy świadomi tych spraw dzięki coraz jaśniejszemu światłu, jakie pada na Słowo Boże za pośrednictwem klasy „niewolnika wiernego i rozumnego” (Prz. 4:18). O tym „niewolniku” Jezus powiedział: „Kto rzeczywiście jest niewolnikiem wiernym i rozumnym, którego pan jego ustanowił nad czeladzią, aby jej dawał pokarm na czas słuszny? Szczęśliwy ten niewolnik, jeśli jego pan, przybywszy, znajdzie go tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam: Ustanowi go nad całą swoją majętnością” (Mat. 24:45-47). Kiedy w roku 1919 osadzony już na tronie Pan Jezus dokonał przeglądu swojego domostwa, stwierdził, że grupa chrześcijan związanych z czasopismem Strażnica lojalnie dokłada starań, żeby ‛stać na straży’, posilając się duchowym „pokarmem na czas słuszny”. Do dnia dzisiejszego ta klasa „niewolnika” wiernie dostarcza pokarmu duchowego, aby „czeladzi” Pana i jej towarzyszom łatwiej było ‛stale wypatrywać i czuwać’ (Marka 13:33).
CZUJNOŚĆ CZY OSPAŁOŚĆ?
13. Jakie pytania powinni sobie zadać krytycy Świadków Jehowy?
13 Tradycyjnym kościołom chrześcijaństwa oraz innym ludziom łatwo krytykować Świadków Jehowy za to, że niekiedy ich publikacje podawały przypuszczalne terminy pewnych wydarzeń. Czy jednak nie jest to zgodne z wezwaniem Jezusa: „Stójcie na straży”? (Marka 13:37). Czy z drugiej strony kościoły nominalnie chrześcijańskie zachęcały chrześcijan do czujności, gdy nauczały, że Królestwo to „panowanie Boże w naszych sercach”? Czy nie sprzyjały raczej ospałości duchowej, kiedy uznały oczekiwanie na „koniec” za „bez znaczenia” lub za „niewiele mówiący mit”? Czy odstępcy, którzy twierdzą, że „dni ostatnie” ciągną się od Pięćdziesiątnicy przez całą erę chrześcijańską, pobudzają kogoś do czujności? Czy nie sprzyja to raczej senności duchowej?
14. Jakie istnieją przykłady wiernych sług Jehowy z przeszłości, którzy z nadmierną gorliwością wyglądali spełnienia się zamierzeń Bożych?
14 Prawda, że pewne oczekiwane wydarzenia nie rozegrały się w spodziewanym czasie, chociaż zdawały się mieć oparcie w chronologii biblijnej. Czy jednak nie jest o wiele lepiej popełnić jakieś omyłki wskutek zbyt niecierpliwego oczekiwania na urzeczywistnienie się zamierzeń Bożych niż przespać spełnienie się proroctwa biblijnego? Czy i Mojżesz nie przeliczył się o 40 lat, gdy próbował przed czasem położyć kres udrękom Izraela? (Rodz. 15:13; Dzieje 7:6, 17, 23, 25, 30, 34). Czy apostołowie Chrystusa nie okazali się nadgorliwi w swoim dążeniu do ujrzenia ustanowionego Królestwa, nie mówiąc już o tym, że wcale nie rozumieli, czym w gruncie rzeczy jest to Królestwo (Dzieje 1:6; porównaj Łukasza 19:11 i 24:21). Czy namaszczeni duchem chrześcijanie w Tesalonice nie wyglądali z niecierpliwością „obecności naszego Pana, Jezusa Chrystusa” oraz „dnia Jehowy”? (2 Tes. 2:1, 2).
15. Jakie przykłady wskazują, że korzystanie z chronologii do ustalenia przypuszczalnego terminu spełnienia się zamierzeń Bożych nie jest niestosowne z biblijnego punktu widzenia? Jakie wołanie licznych wiernych sług Jehowy rozlegało się w przeszłości, a także słyszane jest obecnie?
15 W zasadzie uciekanie się do chronologii, aby poznać „czas wyznaczony” na spełnienie się jakiegoś zamierzenia Bożego, znajduje oparcie w Biblii (Habak. 2:3). Daniel obliczał, kiedy się skończy okres spustoszenia Jeruzalem (Dan. 9:1, 2). W pierwszym stuleciu n.e. wierny ostatek żydowski oczekiwał przyjścia Mesjasza, gdyż na podstawie proroctwa obliczono, że upływa pewien termin (Dan. 9:25; Łuk. 3:15). Pod koniec XIX i w początkach XX wieku, a więc na długo przed rokiem 1914, prawdziwi chrześcijanie mogli żyć w oczekiwaniu na rychłe panowanie Królestwa Bożego, ponieważ wyliczyli, kiedy miały się skończyć „czasy wyznaczone narodom” (Łuk. 21:24; Dan. 4:16, 17 [4:13, 14, Bw]). Jest rzeczą zrozumiałą, dlaczego starano się wykorzystać również inne biblijne wskazówki chronologiczne, żeby ustalić, kiedy długo żywione nadzieje mogą się urzeczywistnić. Wierni słudzy Boży już w dawnych czasach wołali: „Jak długo, Jehowo?” (Izaj. 6:11; Ps. 74:10; 94:3).
PO CO ‛BYĆ GOTOWYM’?
16. (a) Czy słowa z Ewangelii według Marka 13:32 trzeba tak rozumieć, że nie warto się interesować nadejściem końca? (b) Jaki „znak” jest widoczny, a jakiego innego „znaku” jeszcze wypatrujemy?
16 Jezus wyraźnie zaznaczył, że nikt nie może znać „dnia tego” ani „godziny”, kiedy Ojciec rozkaże Synowi wystąpić przeciw złemu, szatańskiemu systemowi rzeczy; w tej sytuacji niektórzy mogą pytać: Dlaczego życie w oczekiwaniu na koniec miałoby być sprawą tak pilną? Rzecz nie cierpi zwłoki, gdyż zaraz po tych słowach sam Jezus dodał: „Stale wypatrujcie, czuwajcie, (...) stójcie na straży” (Marka 13:32-35). „Znak” paruzji Chrystusa jest widoczny od 1914 roku. Teraz czekamy na „znak Syna człowieczego”, gdy „przyjdzie” w charakterze wykonawcy wyroków Jehowy.
17, 18. (a) Dlaczego chrześcijanom z pierwszego stulecia Jezus nakazał uciekać z Jeruzalem natychmiast po zauważeniu znaku zbliżania się jego zagłady? (b) Dlaczego niebezpieczne byłoby dopiero dyskutowanie nad tym, czy obecnie czas nagli?
17 Kiedy podawał znak, po którym chrześcijanie pochodzenia żydowskiego żyjący w I wieku n.e. mieli się zorientować, że nadeszła pora na ucieczkę z Jeruzalem, Jezus podkreślił potrzebę natychmiastowego działania (Łuk. 21:20-23). Po cóż był potrzebny cały ten pośpiech, skoro od pojawienia się znaku w 66 roku n.e. do rzeczywistego zburzenia Jeruzalem w 70 roku n.e. minęły prawie cztery lata? Otóż doskonale wiedział, że gdyby zaczęli się namyślać, potem już stale odkładaliby ucieczkę i w końcu zostaliby okrążeni przez wojska rzymskie.
18 Podobnie dzisiaj byłoby rzeczą wysoce niebezpieczną, gdyby powagę naszych czasów chrześcijanie chcieli dopiero poddawać pod dyskusję i trzymać swą gorliwość niejako „na małym ogniu”, przybrawszy postawę wyrażającą powątpiewanie o bliskości końca.
19. Jakie ostrzeżenia dali Piotr i Jezus?
19 Paruzja, czyli obecność Chrystusa, trwa już przeszło 70 lat, a jego „przyjście” na „dzień Jehowy” celem wykonania wyroku na szatańskim świecie szybko się przybliża. Apostoł Piotr zaznaczył, że ten dzień „nadejdzie jak złodziej”, i dodał, że powinniśmy ‛pełni oczekiwania mieć ciągle na myśli obecność dnia Jehowy’ (2 Piotra 3:10-12). Jezus także udzielił nam przestrogi: „Zwracajcie na siebie uwagę, aby nigdy wasze serca nie były obciążone objadaniem się i nadmiernym piciem, i troskami życiowymi, a nagle by was zaskoczył ten dzień jak sidło. (...) Wciąż więc czuwajcie” (Łuk. 21:34-36).
20. Za co powinniśmy być wdzięczni? Jaką ochroną będzie dla nas stosowne chrześcijańskie oczekiwanie?
20 Jakże szczęśliwi i jakże wdzięczni powinni być Świadkowie Jehowy, za to że wierna i czujna klasa „niewolnika” pobudza ich do duchowego czuwania! Stosowne chrześcijańskie oczekiwanie będzie dla nas ochroną w tych niebezpiecznych „dniach ostatnich” i będzie nas ożywiać do gorliwego uczestniczenia w głoszeniu „dobrej nowiny o królestwie”. W ten sposób będziemy pomagać drugim, by i oni mieli się na baczności oraz by przeżyli do nowego porządku rzeczy, w którym „ma mieszkać sprawiedliwość” (2 Tym. 3:1-5; Mat. 24:14; 2 Piotra 3:13).
[Przypis]
a Zobacz rozdział 14 książki „Let Your Kingdom Come” („Niech nadejdzie Twoje Królestwo”) oraz obszernie udokumentowane uzupełnienie do tego rozdziału, zamieszczone na końcu książki.
Czy sobie przypominasz?
• Dlaczego chrześcijanie nie mogą lekceważyć czynnika czasu, związanego z chronologią biblijną?
• Jakiego szczególnego znaczenia nabrało słowo „obecność”?
• Dlaczego trzeba się dalej modlić o przyjście Królestwa Bożego?
• Co byś odpowiedział ludziom, którzy krytykują Świadków Jehowy za wyliczenia chronologiczne?
• Dlaczego niebezpieczne byłoby teraz dopiero zastanawianie się nad tym, czy rzeczywiście czas nagli?
[Ramka na stronie 16]
Chrześcijanie mieli wypatrywać:
• końca „czasów wyznaczonych narodom” (Łuk. 21:24)
• „znaku” obecności Chrystusa i „zakończenia systemu rzeczy” (Mat. 24:3 do 25:46)
• wyraźnej identyfikacji klasy „niewolnika wiernego i rozumnego” (Mat. 24:45-47)
• „znaku Syna człowieczego”, ‛przychodzącego’ w celu wykonania wyroków Jehowy (Mat. 24:30)
[Ilustracja na stronie 15]
C.T. Russell i jego współpracownicy wytrwale czuwali
-
-
Żniwo głoduStrażnica — 1985 | nr 12
-
-
Żniwo głodu
Jednym ze świadectw dni ostatnich są klęski głodu. Wskazując na nasze czasy, Jezus Chrystus przepowiedział „braki żywności (...) w jednym miejscu po drugim” (Mat. 24:3, 7).
Głód grasuje teraz wśród rzesz mieszkańców Afryki, znacząc swój ślad w szerokim pasie na północ od równika ogromem nieszczęść i śmiercią milionów ludzi. Mało kto jednak wie o tym, że w latach od 1958 do 1961 w Chinach, gdzie już z reguły zbiory są niedostateczne, susza, powodzie i plagi szkodników wywołały naprawdę dotkliwy niedobór żywności. Ostatnio chińskie czynniki oficjalne po raz pierwszy przyznały, że w ciągu tego czteroletniego okresu głodu zmarło ponad dziesięć milionów osób. Jeff Bradley, korespondent agencji Associated Press, powołuje się na wypowiedź rzecznika Państwowego Biura Statystycznego, Xu Ganga, który oświadczył, iż „ponad 10 milionów ludzi” zginęło wówczas przedwczesną śmiercią „spowodowaną zarówno warunkami stworzonymi przez człowieka, jak i groźnymi klęskami żywiołowymi”.
Pomimo wysiłków podejmowanych dla zatajenia faktów nie da się ukryć żniwa śmierci głodowej, zebranego w bieżącym stuleciu. Coraz wyraźniej dowodzą one spełniania się proroctwa Jezusa o ‛znaku jego obecności i zakończenia systemu rzeczy’ (Mat. 24:3).
-