-
Jehowa — Bóg miłości i cierpliwościStrażnica — 1966 | nr 21
-
-
świętego, że „lud wielki” („wielka rzesza”, NW) wspomniany w Objawieniu 7:9 nie jest swego rodzaju drugorzędną klasą duchową, jak to dotąd rozumiano, ale tą samą klasą ziemską, której dotyczą również inne teksty biblijne powyżej już przez nas wspomniane. Następnie poproszono obecnych, aby ci spośród nich, którzy się uważają za członków „wielkiej rzeszy”, powstali, i takich była spora liczba. Uczestnicy kongresu przeżyli chwile szczególnej radości i duchowego ucztowania. Podobnie działo się na innych zgromadzeniach, z takimi samymi wynikami. „Wielka rzesza” „drugich owiec” przybyła! Znalazła się wśród obecnych!
19 Powiesz może, że to wszystko odbywało się ponad trzydzieści lat temu. A jak sprawa wygląda dzisiaj? Zanim odpowiemy na to pytanie, rozważmy ostatni fragment przypowieści Jezusa, kreślący postawę i postępowanie starszego syna po powrocie młodszego brata.
NIE MA CZYM SIĘ GORSZYĆ
20. Co uczynił starszy syn po powrocie brata? O co prosił go ojciec?
20 Tak się złożyło, że młodszy syn przybył do domu pod nieobecność starszego brata. Ten, zbliżając się do domu, spytał sługę, co oznacza ta muzyka i tańce. Kiedy mu oznajmiono, bardzo się zdenerwował i nie chciał wejść do środka. Sam ojciec prosił go, by wszedł i przyłączył się do uroczystości. Ale nie! Starszy syn nawet oskarżył ojca o niesprawiedliwe traktowanie, o to, że był zbyt miękki i stronniczy na korzyść tego łotra marnotrawcy, a jemu odmawiał, co mu się należy, bo nigdy nie dał mu koźlęcia, aby się zabawił ze swymi przyjaciółmi. Ojciec znowu błagalnym tonem przemawia do niego, zarazem prostując starszemu chłopcu pogląd na jedną i drugą sprawę: „Dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie, i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; był zaginiony, a odnalazł się.” (Łuk. 15:25-32, BT) Na tym opowiadanie się kończy, pozostawiając dla starszego syna otwarte drzwi, aby po przemyśleniu sprawy i opamiętaniu się wszedł do środka.
21. O jakich okolicznościach należy pamiętać, aby stwierdzić, kogo zobrazował starszy syn?
21 Pod tym względem starszy syn nie przedstawia całego ostatka członków „małego stadka”, przebywających jeszcze na ziemi, ale tylko tych, którzy okazali podobne usposobienie. W czym się to przejawiło? Pamiętajmy, że do roku 1931 uwaga skupiała się wyłącznie na zgromadzaniu tych, którzy żywili nadzieję niebiańską. Istnienie klasy ziemskiej przewidywano, ale nikt nie myślał, by Bóg się nią specjalnie zajmował i ją organizował przed przewaleniem się przez ziemię Armagedonu. Nie wyobrażano sobie wtenczas dzieła zgromadzania i pouczania przedstawicieli „drugich owiec” przed Armagedonem, a już najmniej tych, którzy zaprzepaścili swe możliwości jak syn marnotrawny. Poza tym niektórzy mieli dość skrajne poglądy co do tego, w jaki sposób Jehowa ich przygotowuje do niebiańskiego dziedzictwa, uważając, że każde ich przeżycie było z góry ułożone nawet aż do najdrobniejszych szczegółów, aby sprzyjać rozwojowi miłego charakteru. Sprawiło to, że się skoncentrowali na własnej osobie i stali zbyt ważnymi w swoich oczach. Dali się do pewnego stopnia opanować przez egotyzm. Dostrzegali tylko siebie, tak jak to widzieliśmy u starszego syna.
22. Jak Jehowa wykazał, że uznaje klasę „młodszego syna”? Jaki był tego skutek?
22 Czy Jehowa był zobowiązany pohamować swoją dobrą wolę i zaczekać, aż owe tylko o sobie myślące jednostki zdobędą właściwy pogląd i okażą właściwego ducha? Bynajmniej. Gdy nadszedł stosowny czas na publiczne uznanie klasy „młodszego syna”, nie ociągał się ze sprawieniem dla niej uczty z rzeczy tłustych. Zaopatrzył członków tej klasy — mówiąc językiem symbolicznym — w piękną szatę, pierścień i sandały, zaznaczając tym uznanie ich za przyszłych swoich ziemskich synów, zajmujących już teraz w Jego organizacji niepoślednie miejsce i mających ‚obute nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju’. (Efez. 6:15, BT) Ale klasa „starszego syna” nie doceniała tego i wszczęła prowokujące dopytywanie. Wolała pozostać poza domem, poza organizacją Bożą, gdyż nie życzyła sobie udziału w powitaniu klasy, która ją pozbawiała blasku!
23. (a) Dlaczego punkt widzenia klasy „starszego syna” jest niesłuszny? (b) Jaki punkt widzenia jest właściwy?
23 Ten punkt widzenia również był pod dwoma względami niesłuszny. Jeżeli chodzi o nich samych, to przecież mieli zapewnione nagrodzenie działem pierworodnych, skoro tylko pozostaną wierni. Jeśli zaś chodzi o klasę „młodszego syna”, to nie miało tu miejsca żadne wyróżnianie jednej klasy kosztem drugiej. Bóg w swej miłości i cierpliwości sprawił, że ta ziemska klasa się odnalazła i ożyła, pojawiając się na widowni całkiem słusznie, choć wcześniej niż była spodziewana; czyż nie powinniśmy się z tego wszyscy cieszyć razem z naszym niebiańskim Ojcem? Na pewno nie możemy sobie pozwalać na przejawianie usposobienia kłótliwego i małodusznego!
24, 25. (a) W jakim sensie dla członków tej klasy drzwi są jeszcze otwarte? (b) Jakie pytania nadal czekają na odpowiedź?
24 Chociaż Jezus zakończył tę przypowieść, pozostawiając starszego syna jeszcze poza domem, to jednak nie możemy stąd wnioskować, iż nikt z tej klasy nie zareaguje nigdy na wezwanie Jehowy. Drzwi wciąż jeszcze są otwarte. Pamiętajmy, że przytoczenie tej przypowieści sprowokowali faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ich wyniosła postawa wobec grzeszników i poborców podatków ściśle odpowiadała postawie starszego syna względem brata. Niemniej spora liczba tych działaczy religijnych opamiętała się później. Sprawozdanie wyjawia przecież, że „nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę”. — Dzieje 6:7, BT.
25 Czy jeszcze można liczyć na miłość i cierpliwość Jehowy? Czy od roku 1935 zaszły jakieś wydarzenia, które by tego dowodziły? Jaką korzyść możemy odnieść z rozpatrywania fałszywych kroków każdego z synów i czego możemy się nauczyć z postawy ojca, tak barwnie opisanej przez Jezusa? Jesteśmy oczywiście żywo zainteresowani obecną sytuacją i omówimy te pytania w następnym artykule.
-
-
Okazywanie miłości przezwycięża sprzeciwStrażnica — 1966 | nr 21
-
-
Okazywanie miłości przezwycięża sprzeciw
● Pewien młody człowiek na Filipinach sam z całej rodziny przyjął prawdę o Królestwie Bożym. Kiedy się związał ze świadkami Jehowy, szybko napotkał ostry sprzeciw ze strony żony. Donosi o tymi: „Sprzeciw niekiedy był tak gwałtowny, że czułem, iż niedaleki jestem od załamania, lecz pokrzepieniem były mi słowa zapisane w liście do Rzymian 12:21: ‚Nie daj się zwyciężyć złemu, ale złe dobrym zwyciężaj.’
„Po moim oddaniu się Bogu i chrzcie nienawiść żony do prawd biblijnych nauczanych przez świadków Jehowy spotęgowała się jeszcze bardziej. Gdy zobaczyła, że regularnie biorę udział w zebraniach zborowych i działalności kaznodziejskiej, powiedziała mi, że jeśli nie przestanę chodzić na zebrania, to pójdzie na Salę Królestwa i zrobi mi awanturę przed wszystkimi innymi świadkami Jehowy, żeby mnie wprawić w zakłopotanie. Ja nadal nie odwzajemniałem się tą samą monetą ani nie wpadałem w gniew, lecz starałem się okazywać miłość i nie przerywałem służenia Jehowie.
„Podczas następnych kilku miesięcy żona robiła, co tylko mogła, żeby mnie powstrzymać od pracy kaznodziejskiej. Odmawiała wyprania i prasowania mi odzienia lub przyrządzania posiłku, gdy się przygotowywałem do pracy polowej. Zamiast odpłacać ‚pięknym za nadobne’, nie zapominałem tekstu z listu do Rzymian i okazywałem jej nawet więcej względów niż dawniej. Pomagałem jej w obowiązkach domowych i nie narzekałem, gdy sam sobie musiałem przygotować posiłek czy odzież, w wyniku tej pełnej miłości postawy żona zaczęła sobie uświadamiać, że postępuję prawdziwie po chrześcijańsku, i całkiem zmieniła swoje usposobienie. Obecnie pomaga mi, gdy się przygotowuję do zebrań, i jest szczęśliwa, że służę Jehowie. Możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy teraz razem ze mną studiuje Biblię.”
-