Miłość nie daje sposobności do zgorszenia
„Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie była potępiona posługa nasza, okażmy się we wszystkim sługami Boga.” — 2 Kor. 6:3, 4, BT.
1. (a) Jak zostało zdefiniowane pojęcie „miłości”? (b) Dlaczego warto ją pielęgnować?
MIŁOŚĆ bywa określana jako oparte na zasadach, niesamolubne zainteresowanie drugimi. W poprzednim rozważaniu stwierdziliśmy, że przejawianie miłości chrześcijańskiej pomaga w rozwiązywaniu powstałych niekiedy problemów osobistych; niemniej jednak miłość potrafi zdziałać znacznie więcej. To niesamolubne zainteresowanie duchową pomyślnością innych może w wielu wypadkach po prostu zapobiec powstawaniu takich problemów. Właściwie zastosowana miłość może usunąć kamienie obrazy spod czyichś nóg, nawet zanim jeszcze potknie się on na nich, czyli zanim staną się dla niego powodem do zgorszenia. Zarazem też miłość do Boga i do bliźniego umożliwi nam wyrobienie sobie właściwego poglądu tak co do nas samych, jak co do drugich; dobrze zrozumiemy, iż wszyscy urodziliśmy się niedoskonali, poddani ludzkim słabościom, ułomnościom i ograniczeniom, a dzięki temu nie będziemy się zaraz gorszyć tym, co inni by zrobili lub powiedzieli. Czyż więc ten owoc ducha Bożego nie zasługuje stanowczo na pielęgnowanie?
2. (a) Dlaczego można powiedzieć, że postępowanie chrześcijanina wywiera wpływ na innych? (b) Dlaczego sprawa gorszenia kogoś jest tak poważna?
2 Oddani Bogu chrześcijanie bardziej niż inni uznają potrzebę wydawania w swym życiu codziennym tego owocu ducha. Udzielają się w ogólnoświatowej działalności kaznodziejskiej, która wywiera wpływ na życie wielu ludzi, i pragną, żeby to był wpływ ku dobremu i by wszystkich tych, z którymi się stykają, wiódł na błogosławioną drogę życia. Chcieliby też postępowaniem swoim wywierać korzystny wpływ i nie dawać nikomu powodu do zgorszenia. Apostoł Paweł również zdawał sobie sprawę, jaka to ważna okoliczność, wobec czego napisał: „Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia [powodu do potknięcia, NW] aby nie była potępiona posługa nasza, okażmy się we wszystkim sługami Boga.” (2 Kor. 6:3, 4, BT) Ponadto słowa Jezusa zanotowane w 18 rozdziale Ewangelii według Mateusza, rozdziale specjalnie poświęconym stosunkom między chrześcijańskimi braćmi, dobitnie wykazują, że doprowadzanie kogoś do zgorszenia nie jest sprawą błahą. Jezus powiedział: „Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Wprawdzie zgorszenia muszą przyjść, lecz biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi!” — Mat. 18:6, 7, NP.
NIE DAJ SIĘ DOPROWADZIĆ DO ZGORSZENIA
3. (a) Z jakich dwóch stron należy rozpatrywać sprawę zgorszenia? (b) Jaka cecha pomoże nam uniknąć gorszenia się?
3 Kwestię zgorszenia można oczywiście rozpatrywać z dwóch stron; chrześcijanin może być doprowadzony do zgorszenia cudzym postępowaniem, a może też sam stać się przyczyną czyjegoś zgorszenia. Rozpatrzmy najpierw, w jaki sposób uniknąć gorszenia się tym, co inni mówią lub czynią. Nadmieniliśmy na wstępie, że pomocą będzie tu zaleta miłości chrześcijańskiej, gdyż umożliwia wyrobienie sobie właściwego poglądu na ludzkie niedociągnięcia, jakim podlegają ci drudzy, i uświadamia potrzebę przebaczenia im pomniejszych uchybień. Czyż nie prosimy w Modlitwie Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”? A podawszy uczniom tę wzorcową modlitwę, Jezus powiedział jeszcze: „Bo jeśli odpuścicie ludziom przewinienia ich, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski.” (Mat. 6:12, 14, NT) A zatem nasze stanowisko wobec Jehowy Boga zależy od tego, czy potrafimy przebaczać innym drobne wykroczenia, jakie popełnili przeciwko nam. Chcąc jeszcze lepiej wpoić nam tę sprawę w umysły, Jezus przy innej okazji podał bardzo wymowną przypowieść, zanotowaną w Ewangelii według Mateusza 18:23-35 (BT).
4, 5. (a) Wyjaśnij krótko przypowieść Jezusa, ukazującą potrzebę przebaczania innym. (b) Co Jezus chciał tym sposobem wpoić słuchaczom?
4 Przypowieść tę poprzedziło pytanie apostoła Piotra — pytanie, jakie być może wielu naszych czytelników nieraz już w życiu sobie zadawało. Piotr zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” Czy Jezus potwierdził, że powinniśmy być gotowi aż do siedmiu razy przebaczyć bratu, który przeciw nam coś zawinił? Posłuchajmy jego odpowiedzi: „Nie mówię ci: aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.” Następnie Jezus uwypuklił swoje słowa podaniem przypowieści o królu, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Przyprowadzono mu między innymi jednego ze sług, który był winien 10 000 talentów (około 250 000 000 zł.); jednak gdy ów sługa zaczął prosić o cierpliwość i miłosierdzie, król nie tylko dał się ubłagać, ale nawet skreślił cały dług! Wyobraźmy sobie radość owego sługi po darowaniu mu tak olbrzymiego długu. Ale co sam zrobił? Kiedy wyszedł i spotkał jednego ze swoich dłużników, który mu był winien 100 denarów (około 400 zł.), nie przejawił podobnej gotowości przebaczenia, jakiej zaznał u swego pana, lecz „chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: ‚Oddaj, coś winien’”. Usłyszawszy o tym król uniósł się gniewem i oddał niemiłosiernego sługę w ręce sprawiedliwości, dopóki nie spłaci wszystkiego, co mu był winien. Jezus zakończył słowami: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.”
5 Zapewne pomyślisz: Jakże mógłby ktoś być tak okrutny, żeby domagać się oddania 400 złotych po darowaniu mu 250 000 000 złotych? — W takim razie weź sobie do serca znaczenie końcowych słów Jezusa. Niezależnie bowiem od tego, jaką krzywdę by tobie wyrządzili twoi bracia, będzie ona znaczyła tyle, co dług kilkuset złotych w porównaniu z ogromną winą darowaną nam przez Boga na podstawie ofiary okupu, złożonej przez Jego Syna. Czy zatem wobec owej niesłychanie wielkiej winy grzechu, którą On nam darował, mamy się gorszyć znacznie mniejszym wykroczeniem swego brata? Czy nie powinniśmy raczej być gotowi wybaczyć mu i to nawet siedemdziesiąt siedem razy? „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.” — Mat. 5:7.
ZWYCZAJE, NAWYKI LUB SŁOWA
6. Czy chrześcijanin ma się gorszyć czyimiś zwyczajami lub nawykami?
6 Czy zdarza się czasem, że cię gorszą jakieś zwyczaje, nawyki lub szczególne upodobania ludzi należących do innej rasy albo narodowości? W pewnych krajach istnieje zwyczaj picia wina przy posiłkach; cudzoziemiec mógłby to wziąć za powód do zgorszenia. Może się też zdarzyć odwrotna sytuacja, gdy ktoś, kto jest przyzwyczajony do używania wina przy posiłkach, uzna, iż pewna rodzina ma zbyt skrajne poglądy, skoro u siebie na to nie zezwala. Jak wtedy należy postąpić? Dopóki nie chodzi o zwyczaj lub nawyk sprzeczny z Pismem świętym, dopóty nie ma podstawy do niepokoju. A już na pewno nie należy gorszyć się tym, czyli brać to za kamień obrazy. W pierwszym stuleciu najwidoczniej powstawały podobne sytuacje. Apostoł Paweł wspomina, że niektórzy spożywali wszystko, inni zaś jedli tylko jarzyny; byli tacy, co uznawali jeden dzień za ważniejszy niż drugi, zaś inni traktowali wszystkie dni jednakowo. Dlatego radził im: „Niech się każdy trzyma swego przekonania. Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana [Jehowy, NW] (...). A kto nie jada wszystkiego — nie jada ze względu na Pana (...). Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość.” (Rzym. 14:5, 6, 17, BT) Zatem owe nawyki dotyczące jedzenia i im podobne nie są wcale ważne; są to jedynie sprawy uboczne. Nie dopuść, by one stały ci się powodem do zgorszenia albo cię powstrzymywały od ogłaszania dobrej nowiny o Królestwie Bożym.
7. (a) Jaki błędny pogląd doprowadził niektórych do zgorszenia? (b) Dlaczego jest to pogląd błędny?
7 Może się na przykład zdarzyć, iż uznasz za niewłaściwe czyjeś postępowanie, powiedzmy, w sprawach dotyczących rozrywek, zatrudnienia czy też ubioru, ale i wtedy nie ma powodu tak się tym przejmować, żeby to aż doprowadziło cię do zgorszenia. Jeżeli dana osoba naprawdę postępuje opacznie, to Jehowa pouczy ją za pośrednictwem swej organizacji; nie działaj więc na własną rękę ani Jego nie wyprzedzaj, ale zaczekaj na Niego. W takiej sytuacji ktoś niedojrzały mógłby sobie pomyśleć: Dopóki tamten pozostanie w zborze, nie pójdę na żadne zebranie ani nie będę brał udziału w służbie głoszenia. — Taka postawa na pewno byłaby niesłuszna i już równałaby się zgorszeniu. Poza tym niczego nie rozwiązuje. Mylne postępowanie innych nie powinno nas skłaniać do rezygnowania ze studium Słowa Bożego i odstępowania od organizacji Jehowy. Czyniąc tak, stosowalibyśmy się do pragnień Szatana, który właśnie chce, żebyśmy osłabli w naszych wysiłkach, potknęli się o jakiś kamień obrazy, a w końcu porzucili społeczność ludu Bożego.
8. Jak apostoł Piotr okazał właściwe usposobienie, które pozwala unikać gorszenia się zasłyszanym słowem?
8 Ileż lepiej byłoby pójść za przykładem apostoła Piotra! Jezus przemawiał kiedyś w Kafarnaum do tłumu ludzi i w tym kazaniu przyrównał swoje fizyczne ciało do życiodajnego chleba, po czym rzekł: „Kto pożywa ten chleb, żyć będzie na wieki.” Niejedni słysząc to mówili: „Twarda [oburzająca, NW] to mowa, któż jej słuchać może?” Wielu też wtedy opuściło go „i już z nim nie chodziło”. Jakże to nierozsądne było z ich strony gorszyć się tym, czego nie zrozumieli! Dlatego Jezus zapytał swych apostołów: „Czy i wy chcecie odejść?” — a Piotr odpowiedział: „Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz Słowa żywota wiecznego.” (Jana 6:53-69, NP) Chociaż Piotr wówczas też nie rozumiał w pełni słów Jezusa, to jednak widział w tym Synu Bożym źródło mądrości i życia. Zatem gdybyś się znalazł w podobnej sytuacji, „nie oburzaj się na złoczyńców” i nie pozwalaj się doprowadzać do zgorszenia. — Przysłów 24:19, BT.
9. Jakie wersety biblijne pomogą chrześcijaninowi, żeby się zbyt prędko nie obrażał?
9 To prawda, że niektóre osoby są z natury bardzo wrażliwe i szybko czują się czymś dotknięte. Wydaje się, jak gdyby zawsze im ktoś „następował na odciski”. Osoby te powinny czynić wszystko, co tylko jest z ich strony możliwe, aby przybrać nową osobowość, która odpowiada przykładowi pozostawionemu przez Mistrza i która wydaje owoce ducha, takie jak łagodność i panowanie nad sobą. W nowej osobowości nie ma miejsca na zbytnie przewrażliwienie i przejmowanie się drobnostkami ani też na gniewanie się i złoszczenie z powodu rzeczywistej bądź urojonej obrazy. „Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego (...). Jako przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków.” (Jak. 5:9, 10, BT) Jeżeli nie wchodzi w grę poważne wykroczenie, które uzasadnia podjęcie z twej strony kroków omówionych w poprzednim artykule, to czy nie lepiej jest pozwolić, by miłość do twego brata zakryła jego uchybienia, prawdziwe lub powstałe tylko w twojej wyobraźni? Stale pamiętaj, ile zawdzięczasz miłości Bożej, która się przejawiła w zgotowaniu ofiary okupu Jego Syna. „Kto szuka miłości, cudzy błąd tai, kto sprawę rozgłasza, poróżnia przyjaciół.” — Przysłów 17:9; 19:11, BT; Kazn. 7:9.
NIE DAWAJ SPOSOBNOŚCI DO ZGORSZENIA
10, 11. (a) Jakie przeanalizowanie samego siebie pomoże chrześcijaninowi, żeby się nie stał nikomu przyczyną zgorszenia? (b) Przedstaw, jak ktoś mógłby dać sposobność do zgorszenia?
10 Rozważmy teraz drugą stronę kwestii zgorszenia, mianowicie, w jaki sposób nie dawać nikomu przyczyny ani sposobności do zgorszenia. Apostoł Paweł napisał: „Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego.” (1 Kor. 10:24, BT) Rzecz jasna, że omówione wyżej uchybienia, które chrześcijanin ma pomijać lub darować, gdy je dostrzega u innych, mogłyby kogoś doprowadzić do zgorszenia, gdyby je widział u niego. Jak więc należy zadbać o to, żeby nikomu, to jest „Żydom i Grekom i zborowi Bożemu”, nie dać powodu do zgorszenia? — 1 Kor. 10:32.
11 W tym miejscu dobrze będzie skrupulatnie przeanalizować siebie samego. Mógłbyś sobie zadać kilka pytań, jak na przykład: Czy mam jakieś osobliwe zwyczaje lub nawyki, które mogłyby się stać przyczyną zgorszenia komuś z moich braci, zwłaszcza nowych i mniej dojrzałych? Czy upieram się przy tym, że mam prawo do pewnego zawodu, do pewnych form rozrywki, czy zajęć amatorskich albo towarzyskich, ponieważ nie narażają mnie jeszcze na kompromis pod względem zasad chrześcijańskich? Czy mój tryb życia, moje czyny lub słowa mogą być przez jakąś niedojrzałą osobę tak dalece źle zrozumiane, żeby się nimi zgorszyła? Skoro odpowiedź na któreś z tych pytań wypadnie twierdząco, to możemy być pewni, że nie ‚szukamy dobra bliźniego’, ale raczej swego własnego, oraz że w określonych okolicznościach naprawdę kogoś zgorszymy. Na przykład ten czy ów uważa, że ma słuszne prawo do oglądania jakiegoś programu telewizyjnego czy do pójścia na film, który ma opinię trochę drastycznego, i nikt nie ma tu nic do powiedzenia. Dojrzały chrześcijanin jednak nie będzie myślał o tym, czy ma prawo coś zrobić, ale raczej zapyta sam siebie, czy to jest budujące: Czy gdyby ktoś duchowo słaby widział mnie wchodzącego do kina, aby obejrzeć taki film, zaniepokoiłoby to jego sumienie? Apostoł Paweł oświadczył: „Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (...) Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (...), podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim, nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni.” — 1 Kor. 10:23, 31-33, BT; Rzym. 14:21; 15:1, 2.
12. Jak dojrzały chrześcijanin powinien się ustosunkować do nowych, mniej dojrzałych członków zboru?
12 Ktoś może twierdzić: Tylko człowiek niedojrzały pod względem znajomości Słowa Bożego mógłby się zgorszyć tym, co robię. Może to nawet polegać na prawdzie. Niemniej jednak chodzi nam przecież szczególnie o niedojrzałych. Właśnie za tych niedojrzałych chrześcijanin ponosi odpowiedzialność. Nie chce ich gorszyć, ale raczej jest zainteresowany ich wieczystym zbawieniem. Dlatego kierując się życzliwością i miłością, bierze ich pod uwagę. Czyż nie to miał na myśli apostoł Paweł, gdy opracowywał list do Koryntian? Napisał on tam: „Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wiarę taką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, nie byłbym niczym.” Owszem, ktoś taki byłby tylko jak „miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”, gdyby przy tamtym wszystkim nie okazywał również tego niesamolubnego zainteresowania innymi, które jest równoznaczne z miłością. (1 Kor. 13:1, 2, BT) W tymże liście apostoł przyrównał zbór chrześcijański do organizmu ludzkiego i wskazał, że niektóre członki ciała, na przykład oczy, mogą z pozoru uchodzić za ważniejsze od innych, co jednak nie znaczy, by oczy mogły twierdzić, iż jakiś inny członek, powiedzmy mały palec, jest niepotrzebny. Przecież nawet mały palec u nogi spełnia swoje zadanie i współdziała z całym ciałem, przyczyniając się do sprawnego chodzenia. Nie mniemaj więc, że nowi, słabi lub niedojrzali członkowie zboru nie potrzebują albo nie zasługują na tyle uwagi i szacunku, co inni. Przeciwnie, apostoł Paweł wywodzi dalej, że „niezbędne są dla ciała te członki, które uważamy za słabsze; a te, które uchodzą za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem”. (1 Kor. 12:19-25, BT) Tak więc słabszym członkom zboru należy się jeszcze więcej troski i uwagi niż dojrzałym.
13. (a) Dlaczego tak ważne jest pilnowanie języka, jeśli się nie chce dawać przyczyny do zgorszenia? (b) Co znaczy ‚zaprawianie solą’ swojej mowy?
13 Jakże ważne jest w związku z tym również właściwe panowanie nad językiem! Może on bowiem łatwo stać się przyczyną zgorszenia. Niewątpliwie należy języka używać do zbudowania drugich przez udostępnianie im dokładnej wiedzy o spisanych w Biblii zamierzeniach Bożych. Pisarz biblijny Jakub przyrównał język do uzdy w pysku konia, do małego steru u wielkiego okrętu i do małej iskierki, która może wywołać olbrzymi pożar lasu; jest to więc niepozorny członek ciała, który jednak może wiele uczynić: albo ku dobremu, albo ku złemu. Miłość do braci oraz wszystkich bliźnich pomoże nam ustrzec się przed niewłaściwym użyciem tego maleńkiego członka. Należy unikać wszelkiej skłonności do plotkowania, które może łatwo prowadzić do oczernienia komuś opinii. Mamy też podaną radę: „Niechaj nawet mowy nie będzie wśród was (...) o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub błazeństwie, co wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie.” (Efez. 5:3, 4, BT) Zamiast sobie pozwalać na uwagi, które kogoś mogą obrazić, postaraj się, żeby twoja mowa była budująca; niech pobudza innych do miłości i dobrych uczynków. (Hebr. 10:24) „Mowa wasza zawsze miła, niech będzie solą zaprawiona, tak iż byście wiedzieli, jak należy każdemu odpowiadać.” (Kol. 4:6, BT) Mowa zaprawiona solą nie oznacza mowy pikantnej, dwuznacznej czy też graniczącej ze sprośnością, ale raczej oznacza wypowiedzi przyjemne, niejako „apetyczne”. Sól jest środkiem konserwującym; niech więc również twoje słowa wywołane i poparte życzliwym, niesamolubnym zainteresowaniem dla innych będą środkiem zachowawczym, który słuchaczom pomoże przeżyć do nowego porządku Bożego.
14. Jakie postępowanie może prowadzić do zgorszenia innych?
14 Chrześcijanin będzie też czynił wszystko, co tylko może, aby mieć pewność, że z jego rozumnymi, budującymi wypowiedziami w pełni harmonizuje jego sposób postępowania. Zadba o to, żeby nigdy nie ściągnąć na siebie podejrzenia, iż jest podobny do żydowskich faryzeuszy za dni Jezusa, o których powiedziano: „Wszystko (...), cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie; ale według uczynków ich nie postępujcie; mówią bowiem, ale nie czynią.” (Mat. 23:3, NP) Nieumiarkowanie w piciu, nieodpowiednie towarzystwo albo korzystanie z rozrywek w miejscach nie cieszących się dobrą opinią — może nawet łatwo prowadzić do gorszenia innych. Taniec sam w sobie nie jest przez Biblię potępiony. Niemniej jednak nieodpowiedni, zmysłowy taniec wychodzi poza ramy rozrywki; chrześcijanin, który kierując się miłością pragnie unikać dawania komuś sposobności do zgorszenia, nie pozwala sobie na to. Ogranicza też swe kontakty towarzyskie do członków Społeczeństwa Nowego Świata, utworzonego przez Jehowę, i wybiera rozrywki, które zapewniają zarówno odprężenie, jak i zbudowanie. W ten sposób niewątpliwie postępuje w myśl rady apostoła Pawła, zawartej w liście do Rzymian 14:19: „Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu.” — BT.
15. W jaki sposób również nadzorcy mogą uniknąć dawania powodu do zgorszenia innym osobom w zborze?
15 Prawdziwi chrześcijanie są obecnie najbardziej zajętymi ludźmi na ziemi, zważywszy, że poświęcają czas na zebrania zborowe, służbę kaznodziejską oraz na osobiste czytanie i studiowanie Biblii, oczywiście poza wieloma innymi zadaniami, które muszą spełnić w życiu codziennym. Nigdy jednak nie powinni być aż tak zajęci, żeby nie mieć czasu na okazanie z miłości pomocy tym, którzy jej potrzebują. Odnosi się to zwłaszcza do nadzorców, którym powierzono większą odpowiedzialność w zborze. Nadzorca, który zlekceważy prośbę członka zboru o pomoc lub nie zajmie się jego problemami, traktując je jako błahe czy uboczne, łatwo mógłby się stać przyczyną zgorszenia słabego brata. Dlatego raczej będzie zawsze gotowy i chętny do wysłuchania oraz wyciągnięcia pomocnej dłoni, gdy ktoś zgłosi się do niego z osobistym problemem. Został przecież wyznaczony do ‚pasienia powierzonego mu stada Bożego, nie pod przymusem, lecz chętnie, i nie z miłości do nieuczciwego zysku, lecz ochoczo’. (1 Piotra 5:2, NW) Miłość do ludzi o usposobieniu owiec, powierzonych jego pieczy, doda mu sił do ‚znoszenia słabości tych, którzy są słabi, a nie szukania tylko tego, co dla niego dogodne’. — Rzym. 15:1, 2, BT.
16. Jakie postanowienie powinien dziś powziąć każdy dojrzały chrześcijanin? Jak dobroczynnie odbije się to na jego stosunkach z Bogiem i ludźmi?
16 Podobnie jak apostołowie Jezusa Chrystusa, tak też dzisiejsi prawdziwi chrześcijanie są przedmiotem licznych obserwacji, stawszy się „widowiskiem dla świata, dla aniołów i dla ludzi”. (1 Kor. 4:9, Kow) Dlatego ważne jest, żeby wszyscy postępowali rozważnie, w codziennym życiu pilnie strzegąc swego postępowania i mowy, aby nie rzucać innym pod nogi kamieni obrazy, czyli nie dawać nikomu sposobności do zgorszenia. Pomoże im ku temu szczera miłość do Jehowy Boga i do chrześcijańskich bliźnich. Ta sama miłość uchroni ich zarazem przed gorszeniem się z powodu tego, co ktoś inny by powiedział lub uczynił. Od chrześcijan oczekuje się, by bezustannie, każdego dnia stosowali w służbie kaznodziejskiej to królewskie prawo miłości. Dążeniem ich jest urzeczywistnienie w swoim życiu słów apostoła: „Nie dając nikomu sposobności do zgorszenia, aby nie była potępiona posługa nasza, okażmy się we wszystkim sługami Boga, w wielkiej cierpliwości.” (2 Kor. 6:3, 4, BT) Przez pilne wysiłki, przez regularne studium Słowa Bożego i stosowanie jego zasad w życiu, a także przez ciągłą łączność ze Społeczeństwem Nowego Świata, złożonym ze świadków Jehowy, i przez nieustanną modlitwę badają siebie w świetle wymagań Biblii, aby się jeszcze lepiej dostosować do doskonałego przykładu swego Mistrza i Wzorodawcy, Jezusa Chrystusa. Jednocześnie nadal pomagają sobie wzajemnie i zachęcają się, „by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia”. „Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi.” — Rzym. 14:13, 17, 18, BT.