Obcowanie ze Społeczeństwem Nowego Świata sprawia radość
„Masz się radować przed Jehową, twym Bogiem, w każdym twoim przedsięwzięciu.” — 5 Mojż. 12:18, NW.
1, 2. (a) Jaki przymiot mamy zgodnie z postanowieniem Jehowy przejawiać w naszej służbie? (b) Jak to się ujawniło w związku z założeniem pierwszego kościoła?
JEHOWA nasz Bóg, jest „szczęśliwym Bogiem” i niewątpliwie raduje się każdym swym przedsięwzięciem. (1 Tym. 1:11, NW) On chce, aby wszystkie Jego wierne stworzenia się cieszyły i były szczęśliwe w służbie dla Niego. Wobec tego całkiem słusznie znajduje się w Biblii następujący nakaz skierowany do obrazowego ludu Bożego, Izraela: „Macie jeść przed Jehową, waszym Bogiem, i radować się w każdym waszym przedsięwzięciu, wy i wasze domostwa, ponieważ Jehowa, twój Bóg, pobłogosławił ci.” „Masz się radować przed Jehową, twym Bogiem, w każdym twoim przedsięwzięciu.” — 5 Mojż. 12:7, 18, NW.
2 Gdy później założony został zbór chrześcijański, który się stał „Izraelem Bożym”, Jehowa wskazał wyraźnie wszystkim powołanym na jego członków, że powołano ich do szczęśliwej społeczności, w której powinni się wspólnie radować. W swym kazaniu na górze Jezus nazwał szczęśliwymi ludzi, którzy są świadomi swych potrzeb duchowych, łakną i pragną sprawiedliwości i postępują pokojowo. Nawet w wypadku zaciekłych prześladowań oni mogą się cieszyć i skakać z radości. Również w zachęcającym liście, który apostoł Paweł napisał do Filipian, znajdujemy następującą wypowiedź: „Nadal radujcie się w Panu.” „Zawsze radujcie się w Panu. Chciałbym powtórzyć jeszcze raz: Radujcie się!” — Gal. 6:16; Mat. 5:3-12; Filip. 3:1; 4:4, NW.
3. Jaki rozsądny powód do radości swego ludu dał nam Jehowa?
3 Obecnie Jehowa zaprasza wszystkich miłośników prawdy i sprawiedliwości do zgromadzania się ze szczęśliwym Społeczeństwem Nowego Świata, Jego świadkami. Bóg sam dba o to, aby Jego lud miał rozsądne powody do radości. Niegdyś, szczególnie w roku 1918 pod koniec pierwszej wojny światowej, świadkowie Jehowy czasów nowożytnych znajdowali się w stanie poniżonym i nieszczęśliwym. W proroctwie przedstawiono ich jako dwóch świadków ubranych w wory, a potem nawet jako trupy, które miały leżeć na ulicy. (Obj. 11:3, 7-10) Lecz Jehowa zmienił położenie swego ludu, przeobrażając smutek i zmartwienie w radość i szczęście. Wyzwolił swych wiernych świadków z ich podobnego do śmierci stanu bezczynności, wylał na nich swego ducha i sprawił, że spełniły się na nich następujące prorocze słowa Izajasza: „Ci, którzy są odkupieni od Pana [Jehowy, NW] powrócą i przyjdą do Syjonu ze śpiewem, a wesele wieczne na głowach ich; radość i wesele mieć będą, ucieknie ból i wzdychanie.” — Izaj. 51:11, Wu.
4. Na co zwracają uwagę ludzie dobrej woli i czego oni sobie życzą?
4 Nic więc dziwnego, że tyle ludzi na świecie zwraca uwagę na radość panującą wśród ludu Jehowy. Ona rzeczywiście skłania wiele osób do przyłączenia się do nas. Tacy ludzie życzą sobie tego samego, co psalmista, który napisał: „Abym oglądał dobra wybranych twoich i weselił się weselem ludu twego.” — Psalm 105:5, Wu, uw. marg. [Gd Ps. 106].
5. Wymień niektóre rzeczy przyczyniające się do radości Społeczeństwa Nowego Świata.
5 Wiele rzeczy przyczynia się do radości Społeczeństwa Nowego świata. Jakąż radość sprawia znajomość i zrozumienie prawdy biblijnej oraz świadomość faktu, że Jehowa objął władzę, aby panować, osadzając Chrystusa Jezusa jako Króla w Królestwie niebiańskim, i że wkrótce wszechświatowe zwierzchnictwo Jehowy zostanie usprawiedliwione przez to Królestwo, gdy ono zniszczy wszystkich sprzeciwiających się jego władzy! (Psalm 97:1-12) Nasza nadzieja na niekończące się życie w bliskim już nowym świecie, dowody świadczące o tym, że w tych ostatecznych dniach Jehowa wylał swego ducha na swój lud, a ponadto uszczęśliwiające objawienia prawdy i zgromadzanie wielkiej rzeszy ludzi dobrej woli do owczarni nowego świata — to dalsze powody do radości. Znając potrzeby swych stworzeń, Jehowa dba o właściwą radosną atmosferę, która wynika z szczęśliwej społeczności i towarzyskich stosunków z innymi ludźmi wyznającymi tą samą wiarę.
6, 7. Od czego zależy szczęście stworzeń Jehowy? Czego więc powinniśmy strzec?
6 Jehowa nie potrzebuje towarzystwa innych, aby być szczęśliwym. On jest sam w sobie doskonały. Pomimo to znajduje upodobanie w radowaniu się swymi sługami, a radość z Jego ludu sprawia Mu rozkosz. „Pan [Jehowa, NW], Bóg twój, wpośród ciebie mocny, on zbawi, rozweseli się nad tobą radością, milczeć będzie w miłości swej, radować się będzie z ciebie w chwale.” O przywróceniu swemu ludowi dobrobytu duchowego w tych ostatnich dniach Jehowa mówi następująco: „I radować się będę w Jeruzalem, i weselić się będę w ludzie moim.” Z drugiej strony żadne ze stworzeń Bożych nie jest samo w sobie zupełne i doskonałe jak On. Wszyscy są pod względem swego szczęścia zależni od Jehowy. Wszyscy mają określone potrzeby, które muszą być zaspokojone, jeśli mają być naprawdę szczęśliwi. I to jest na pewno zgodne z prawdą, jeśli chodzi o nas, niedoskonałych ludzi tu na ziemi. Jedną z tych potrzeb jest potrzeba odpowiedniego towarzystwa oraz odpowiedniej społeczności, i Jehowa w różny sposób ją zaspokaja, szczególnie przez chrześcijańską łączność ze Społeczeństwem Nowego Świata. — Sof. 3:17; Izaj. 65:19.
7 Jeśli więc pragniemy zachować radość we wszystkim, co podejmujemy jako lud Boży, to musimy strzec radości, która wynika z naszej społeczności, i musimy ją podtrzymywać. Radość nie przychodzi samorzutnie, lecz jest wynikiem właściwego postępowania w atmosferze harmonii i pokoju z ludem Bożym. Ona jest jednym z darów ducha. (Gal. 5:22) Powinniśmy się koniecznie o to modlić, aby radość panowała wpośród nas, ale również powinniśmy się sami przyczyniać do pogłębiania uczucia radości w społeczności zborowej.
OKAZYWANIE SZCZODROŚCI WE WZAJEMNYM OBCOWANIU
8. Kto osiąga korzyść, gdy ktoś okazuje ducha szczodrości i jaki przykład to unaocznia?
8 Szczodrość i wielkoduszność, to przymioty mające ścisły związek z radością. Czy widziałeś kiedy człowieka chciwego, skąpego, upartego i nieczułego, o którym by można powiedzieć, że cieszył się z wszystkich swoich przedsięwzięć? Nigdy nie może być szczęśliwy ktoś, kto w każdej sprawie spodziewa się zysku dla siebie, ale sam nic nie chce dać. Radość rodzi szczodrość, a szczodrość jest źródłem radości. Mówiąc o chrześcijanach w Macedonii, apostoł Paweł napisał, że „obfitość ich radości (...) uczyniła bogactwo ich szczodrości obfitującym”. Szczodrość sprawia radość dawcy i to tym większą, gdy on zdaje sobie z tego sprawę, że tylko dzięki niezasłużonej dobroci Jehowy jest w stanie coś dawać. Ona sprawia radość również odbiorcy, a nawet tym, którzy są świadkami jej skutku. Gdy król Dawid zebrał materiały budowlane na budowę świątyni, którą miał później wznieść jego syn Salomon, wtedy „lud cieszył się ze swoich ofiar dobrowolnych, albowiem ze szczerego serca chętnie składali Bogu; Król Dawid również odczuwał wielką radość”. Tak więc Dawid modlił się do Jehowy: „Zachowajże na zawsze tę chęć, jako wyraz uczuć serca ludu Twego i nakłoń serca ich ku sobie.” — 2 Kor. 8:1, 2, NW; 1 Kron. 29:14, 18, Krusz.
9. W jaki inny sposób poza szczodrym łożeniem dóbr materialnych oraz naszego trudu i pracy możemy przejawiać szczodrość?
9 Tak samo rzecz ma się obecnie. Gdy wspólnie bierzemy udział w urzeczywistnianiu jakiegoś projektu, na przykład w budowie Sali Królestwa lub współdziałamy w przygotowaniach do większego zgromadzenia, gdy łożymy trud i pracę albo dobrowolnie ofiarujemy pieniądze, a więc nie z musu lub dlatego, że ktoś nas o to nachodzi, wówczas sprawia to nam radość. Gdy jesteśmy świadkami szczodrości naszych braci w takim dziele, wtedy skłania nas to do radości i rzeczywiście budzi ducha szczodrości w sercach wszystkich członków zboru. Jednak sama tylko szczodrość w udzielaniu naszych dóbr materialnych, czasu i pracy nie wystarcza, jeśli chcielibyśmy mieć pełny udział w radości ludu Jehowy. Musimy sami być szczodrzy w naszym postępowaniu wobec innych, w przebaczaniu, w cierpliwości, jak również we wzajemnym dotrzymywaniu sobie towarzystwa i okazywaniu przyjaźni, szczególnie w związku z naszą działalnością chrześcijańską.
10. (a) Z czego w gruncie rzeczy wynika pragnienie towarzystwa? (b) Co decyduje często u ludzi światowych o wyborze przyjaciół?
10 Szukanie kontaktu z innymi ludźmi jest w gruncie rzeczy wyrazem miłości własnej, choć niekoniecznie źle pojętej. Potrzebujemy towarzystwa, ponieważ tak już zostaliśmy stworzeni. Na samym początku Bóg uznał za rzecz słuszną dać człowiekowi towarzyszkę i pomocnicę, ponieważ nie było mu dobrze samemu. (1 Mojż. 2:18) To pragnienie towarzystwa jest jedną z pierwszych pobudek, które skłaniają mężczyznę lub niewiastę do zawarcia małżeństwa. (1 Mojż. 2:24) Również obieranie sobie przyjaciół stanowi w zasadzie zaspokajanie potrzeby towarzystwa. W obecnym świecie ludzie wyszukują sobie za przyjaciół osoby z tego samego środowiska społecznego lub o podobnym wykształceniu, zbliżonych zainteresowaniach lub upodobaniach, tak że znajdują wspólny język w odniesieniu do jakiejś rozrywki lub działalności. Wybierają sobie za przyjaciół osoby, które mogą się trochę przyczynić do ich własnego szczęścia. Zbyt często celem takiej światowej przyjaźni jest po prostu zaspokojenie samolubnych potrzeb, a jeśli druga ze stron nie może ich spełnić lub gdy nadarza się przyjaźń korzystniejsza, wtedy więzy poprzedniej przyjaźni zostają zerwane. Ten brak trwałości sympatii w tak zwanych przyjaźniach daje się zauważyć szczególnie w obecnych czasach, ponieważ ludzie bardzo ‚miłują samych siebie’. — 2 Tym. 3:2, 3, NW.
11. Czego musimy się strzec, jeśli chcemy zachować radość z obcowania ze Społeczeństwem Nowego Świata?
11 W naszym chrześcijańskim obcowaniu ze Społeczeństwem Nowego Świata musimy się wystrzegać ograniczania naszych stosunków z braćmi jedynie do spraw związanych z własną osobą i do zaspokajania własnych potrzeb towarzystwa. Poznając prawdę stwierdzamy, że znaleźliśmy się w gronie rozmaitych ludzi, którzy pochodzą z różnych ras i warstw społecznych oraz różnią się wykształceniem. Gdybyśmy byli w świecie, wówczas być może nie wybralibyśmy niektórych z nich na swych przyjaciół, sądząc, że oni nie przyczynią się do naszego szczęścia. Nawet będąc w Społeczeństwie Nowego Świata spostrzegamy, że niektórzy bardziej nas pociągają niż inni, prawda? Szukanie styczności z takimi ludźmi, wśród których szybko czujemy się swobodnie i których towarzystwo działa zachęcająco, i nas zadawala, jest oczywiście rzeczą naturalną. Ale jeśli staramy się obcować tylko z tymi, z którymi jest nam dobrze, to czy wtedy nie ubiegamy się wyłącznie o naszą własną korzyść? Czy stałe i wyłączne utrzymywanie stosunków z tymi samymi osobami, gdy przychodzimy na zebrania zborowe, nie sprzyja tworzeniu się klik i powstawaniu podziałów? Mogłoby się zdarzyć, że patrząc na to, kim inni są według ciała, bezmyślnie robilibyśmy stronnicze podziały. — Jak. 2:4.
12, 13. Czy utrzymywanie specjalnych przyjaźni jest niewłaściwe? Co jednak musimy czynić?
12 Czyżby to znaczyło, że utrzymywanie z członkami zboru specjalnych przyjaźni, które nas z nimi ściślej łączą niż z innymi, jest rzeczą niewłaściwą? Nie, niekoniecznie. W Piśmie Świętym czytamy o Janie jako o ‚uczniu, którego Jezus miłował [wyróżniał, NW]’, a inne teksty wskazują na to, że między Janem a Jezusem istniała przyjaźń większa od zwykłej, powszedniej przyjaźni. A jednak Jezus nie przestał okazywać innym swej miłości i nie unikał ich towarzystwa. On był nad wyraz wspaniałomyślny w swym okazywaniu miłości do braci i działając na ich rzecz oddał za nich swe życie. On cieszył się z wszystkiego, co czynił. Pragnąc dla swych naśladowców takiej radości, jakiej on sam doświadczył spełniając wolę swego Ojca i okazując innym tę niesamolubną miłość, Jezus napomniał ich krótko przed swą śmiercią następującymi słowami: „To wam powiedziałem, aby moja radość w was trwała, a wasza radość była zupełną. Takie jest przykazanie moje, abyście się miłowali wzajemnie, jak ja was umiłowałem.” — Jana 21:7; 15:11, 12, NT.
13 Ciesząc się społecznością z wszystkimi braćmi, musimy też uwzględnić istnienie takiej osobistej przyjaźni. Osoby, które przez długi czas są razem w prawdzie i zdobyły wspólne doświadczenia oraz przeszły podobne próby swej wiary, w zupełnie naturalny sposób dochodzą do wzajemnego zrozumienia i obopólnej przyjaźni. Taka przyjaźń pogłębia się przez to, że każdy poznał osobiście kwalifikacje tego drugiego, jego wierność oraz nienaganność, i takie przyjaźnie powinny być powodem radości, a nigdy zazdrości. Zazdrość niekiedy może być powodem czyjegoś ubiegania się o osobistą przyjaźń z innymi braćmi, a szczególnie z tymi, którzy zajmują w organizacji wybitne stanowisko. Ale ponieważ zazdrość wypływa z samolubstwa, więc nie sprawia radości. Gdy dorastamy w prawdzie, pracujemy wspólnie z naszymi braćmi w służbie na rzecz Królestwa i znosimy wraz z nimi prześladowania oraz obelgi, wówczas ku wzajemnej radości coraz bardziej zacieśniają się w sposób naturalny więzy miłości i społeczności chrześcijańskiej.
OKAZYWANIE NASZEJ PRZYCHYLNOŚCI DALSZEMU GRONU OSÓB
14. W jaki sposób zasada, która głosi, że „bardziej uszczęśliwiające jest dawanie niż otrzymywanie”, może się stosować do naszych kontaktów ze Społeczeństwem Nowego Świata?
14 Nie możemy skąpić serca, jeśli chodzi o przychylność do naszych braci. Rozszerzmy raczej naszą miłość do nich, obejmując nią ich wszystkich, obcując z nimi w sposób wielkoduszny. Zasada, która głosi, że „bardziej uszczęśliwiające jest dawanie niż otrzymywanie”, ma trafne zastosowanie do społeczności. Na przykład jakiś człowiek dobrej woli zaczyna przychodzić na zebrania. Wskutek nieśmiałości lub braków w wykształceniu może mieć trudności w wypowiadaniu się. Początkowo nam również trudno jest z nim rozmawiać, ale ponieważ miłujemy tę nową owcę, więc pomagamy jej, aby mogła się czuć u nas swobodnie. W atmosferze szczęśliwej społeczności chrześcijańskiej ten nowy zaczyna się pozbywać swej nieśmiałości. Dzięki szkoleniu w teokratycznej szkole służby kaznodziejskiej uczy się wyrażać o zamysłach Bożych, a potem staje się zdolny do skutecznego uczestniczenia w służbie kaznodziejskiej. Wkrótce zaczyna się cieszyć radosnymi doświadczeniami w dziele głoszenia i dzieli się tym z innymi. Jego milczenie i nieśmiałość ustępują. Teraz jest pełen radości, a my cieszymy się razem z nim, patrząc na jego postępy w prawdzie i szczęśliwe obcowanie z nami jako braćmi. Nie zaznalibyśmy tego, gdybyśmy nie rozszerzyli swych serc, aby przyjąć tę nową osobę do swego grona. — 2 Kor. 6:12, 13; Dzieje 20:35, NW.
15, 16. W jaki sposób możemy okazać zainteresowanie naszymi braćmi?
15 Chcąc być wielkodusznym w swym obcowaniu z braćmi, trzeba się nimi interesować, „mając na oku nie tylko osobiste zainteresowanie własnymi sprawami, ale też osobiste zainteresowanie sprawami innych”. Interesuj się szczerze duchowym postępem twych braci i ciesz się każdym ich krokiem na drodze wiodącej do dojrzałości chrześcijańskiej. Jakże szczęśliwi jesteśmy, gdy ktoś, z kim studiujemy, zaczyna uczęszczać na zebrania, podczas studium „Strażnicy” zdobywa się na swą pierwszą odpowiedź, a potem wyrusza do służby polowej. Z zapałem informujemy innych głosicieli o postępie zainteresowanego. Gdy przychodzi na zebrania, cieszymy się, że możemy go przedstawić sługom i innym obecnym. Czyż on nie jest listem zalecającym nas jako kaznodziejów? Aby się jednak ustrzec od chełpienia się tym, jak gdyby to był rezultat naszych własnych wysiłków, powinniśmy być również gotowi podzielać radość naszych braci z podobnych doświadczeń, jak również radość innych nowych osób, które robią postępy w chrześcijańskim wzroście. — Filip. 2:4; Rzym. 12:15, 16, NW.
16 Interesuj się również takimi, którzy są słabi, uczęszczają na zebrania nieregularnie i grozi im niebezpieczeństwo choroby duchowej. Bądź gotów porozmawiać z nimi zachęcająco, gdy przyjdą na zebranie lub gdy ich odwiedzisz. Niech takie spotkania działają na nich zachęcająco. Apostoł Paweł pisze: „Niech każdy nadal szuka nie własnej korzyści, ale korzyści drugiego.” Czasami życzliwy uśmiech, przyjazny uścisk dłoni lub opowiedziane doświadczenie wzbudza w sercu duchowo chorego pragnienie wznowienia działalności w służbie Jehowy. To wielkoduszne działanie na rzecz innych, wynikające z wzajemnego zainteresowania, przyczynia się w znacznym stopniu do radości zboru, z którym jesteśmy związani. — 1 Kor. 10:24, NW.
17. Co należałoby zrobić, jeśli się odczuwa brak serdecznej społeczności wśród braci?
17 Od czasu do czasu można usłyszeć skargę: „W naszym zborze coś nie jest w porządku. Nie ma ciepła wśród braci i odnoszę wrażenie, że mnie nikt nie spostrzega, gdy przychodzę na zebranie. Niewątpliwie w takim wypadku brak w zborze ducha Jehowy, a w związku z tym również radości, i to powinno niepokoić wszystkich głosicieli, a szczególnie nadzorcę. Ale czy nie byłoby dobrze, gdyby ten, kto odczuwa brak serdeczności, szczerze zadał sobie pytanie: „Co robię, aby się przyczynić do radości wśród braci? Czy chodzę na zebrania tylko po to, aby uzyskać coś dla siebie, czy też idę tam z pragnieniem, aby coś dać przez udzielenie komentarzy i przez społeczność z braćmi? Czy uważam za swój obowiązek serdeczne pozdrawianie i poznawanie innych? Czy jestem rzeczywiście zainteresowany moimi braćmi, czy też myślę jedynie o sobie, mając na oku tylko własne sprawy? Być może właśnie ten, kto się skarży, jest oziębły, nieprzystępny, zimny i brak mu serdeczności. Aby miłość mogła zrodzić radość, potrzebny jest wkład obu stron! Jeśli ktoś nie reaguje na naszą uprzejmość, to mimo to nie zaprzestaniemy postępować właściwie, ale będziemy nadal mówić do niego zachęcająco, gdy tylko nadarzy się okazja.
18. Jakimi rzeczami dotyczącymi naszych braci powinniśmy się interesować, ale czego należy unikać?
18 „Osobiste zainteresowanie” naszymi współchrześcijanami nie oznacza wtrącanie się w ich prywatne sprawy i rodzinne, co oznaczałoby mieszanie się „do nie swoich spraw”. Oczywiście możemy się cieszyć towarzystwem braci, gdy się nadarza okazja, i takie okazje mogą być nadzwyczaj radosne i mogą nam przysporzyć wiele szczęścia. Jednakże wtrącanie się w prywatne sprawy innych lub spędzanie zbytniej ilości czasu na towarzyskich odwiedzinach mogłoby nas szybko odwieść od radości wynikającej ze społeczności duchowej albo mogłoby nam ją nawet zepsuć. (1 Piotra 4:15, Kow; Przyp. 25:17) Powinniśmy być zainteresowani działalnością teokratyczną oraz duchowym dobrem naszych braci i powinniśmy czerpać radość z teokratycznego obcowania z nimi, ciesząc się z ich doświadczeń, które poczynili w służbie, i radośnie wielbiąc wspólnie z nimi imię naszego Boga, Jehowy. Doprawdy, u naszych braci możemy znaleźć wielką radość. Apostoł Paweł napisał: „Bracia ukochani i najmilsi, wy, radości moja.” — Filip. 4:1; 1 Tes. 2:19, 20, Kow.
19, 20. (a) Co nam pomaga oprzeć obcowanie ze Społeczeństwem Nowego Świata na właściwej podstawie? (b) Pod jakim względem obcowanie z członkami Społeczeństwa Nowego Świata jest podobne do wzajemnego obcowania członków rodziny?
19 Aby nasza radość z przywileju obcowania z członkami Społeczeństwa Nowego Świata była zupełna, musimy nasz stosunek do braci oprzeć na właściwej podstawie. Młodzi ludzie powinni się wystrzegać okazywania braku szacunku wobec starszych w zborze, przez zbyt poufałe ich traktowanie. Raczej traktujcie ich jak ojców. Uwzględniajcie z szacunkiem różnicę płci, utrzymując z innymi łączność opartą na czystych i zdrowych zasadach, i nigdy nie nadużywajcie przywileju społeczności chrześcijańskiej, którą się cieszycie. Radości, której doznajemy w obcowaniu z braćmi, nie potrzeba wyrażać w sposób nadmierny czy nawet przesadny. Chcemy się wystrzegać przejawiania przyjaźni jedynie w sposób obłudny, a więc takiej przyjaźni, w której brak szczerego zainteresowania się bliźnim. — 1 Tym. 5:1, 2; Rzym. 12:9.
20 Kto nawiązuje stosunki ze Społeczeństwem Nowego Świata, ten staje się jak gdyby członkiem rodziny. Członkowie rodziny dobrze się wzajemnie znają zarówno pod względem swych wad, jak i zalet. Ale są dla siebie nawzajem wyrozumiali. Nie usiłują przybierać pozy ludzi przeświadczonych o własnej sprawiedliwości, ponieważ wiedzą, że inni członkowie rodziny szybko by przejrzeli ich grę. I w rzeczywistości oni są szczęśliwi z tego powodu, ponieważ mogą być naturalni, mogą być samymi sobą, i mają zaufanie do innych członków rodziny, że będą wobec nich pobłażliwi, i nie odtrącą ich ze względu na ich niektóre zwyczaje i odmienne postępowanie. Podobnie w Społeczeństwie Nowego Świata, nasi bracia ufają nam i dlatego są sobą, a więc są naturalni i nie przybierają pozy ludzi przeświadczonych o własnej sprawiedliwości. To prowadzi do szczęśliwych wzajemnych stosunków. Jednocześnie wszyscy jesteśmy zainteresowani w pomaganiu sobie nawzajem w przekształcaniu naszych umysłów, aby je dostosować do życia na sposób nowego świata. Dbajmy o to, aby osobiście przyczyniać się do ducha radości w obrębie Społeczeństwa Nowego Świata przez wspaniałomyślność, dobrotliwość, okazywanie innym względów, zainteresowanie się innymi więcej niż sobą samym, przez wzajemne budowanie się w radosnej służbie Królestwa ku chwale Jehowy. — Rzym. 12:2; Przyp. 19:22.