-
Przysparzanie chwały usługiwaniuStrażnica — 1982 | nr 2
-
-
nie mają zabarwienia politycznego, lecz zawierają sens nadany im w Chrześcijańskich Pismach Greckich (w Nowym Testamencie); nie dyskutujemy bowiem o polityce.
JAK TE POJĘCIA SĄ TRAKTOWANE W PRZEKŁADACH
Sporo już jest współczesnych przekładów Chrześcijańskich Pism Greckich (Nowego Testamentu) na języki nowożytne. W jaki sposób większość tłumaczy woli przedstawiać swoim czytelnikom sens kontrowersyjnego słowa greckiego diakonia? Najczęściej posługują się takimi wyrazami, jak: „służba”, „posługa”, „usługiwanie” (w przekładach angielskich występuje ministry). Z pojęciem tym w Piśmie Świętym łączy się duża doza godności, chodzi bowiem o służbę Bożą. Oddani Bogu i ochrzczeni Świadkowie Jehowy trafnie więc określają powierzoną im działalność chrześcijańską biblijnym słowem „usługiwanie”. A jak ci „słudzy” traktują swoje „usługiwanie”? Czy starają się sprostać mu i związanym z nim powinnościom, czy przeciwnie, w obliczu zarzutów lub ostrych nacisków gotowi są z niego zrezygnować? Wiemy z objawionych proroctw biblijnych, jak obce Bogu czynniki polityczne postąpią z kaznodziejami, diakonami, biskupami, patriarchami i innymi kapłanami Babilonu Wielkiego, ogólnoświatowego imperium religii fałszywej. Nie powinniśmy zamykać oczu na to, co nadchodzi.
Jak wynika z symbolicznej mowy Księgi Objawienia, świeckie żywioły polityczne położą kres jedności kościoła i państwa. Zerwą dotychczas utrzymywane poufałe stosunki z religią, międzynarodową nierządnicą. Zrzucą ją ze swego grzbietu, pozbawią roszczeń do władzy królewskiej w szkarłacie i purpurze, obrabują ze złota, pereł i drogocennych klejnotów, w których wystawnie się pokazywała. Wyrwą jej z ręki „złoty kielich” napełniony wszelkiego rodzaju nieczystościami i obrzydliwościami, to znaczy puchar, z którego poiła wszystkie ludy, aby je zamroczyć, czyli jak gdyby upić. Ozdobne jej budowle religijne przeznaczą na zwykłe, świeckie cele, lub nawet spalą je po ogołoceniu z nieuczciwie zdobytego bogactwa. Biada Babilonowi Wielkiemu w dniu rozrachunku, podczas „wielkiego ucisku”! (Obj. 17:1-18; 7:14).
Co ten przyszły kurs władz politycznych doczesnego świata będzie oznaczał dla chrześcijańskich świadków Boga Jehowy? Rzecz jest pewna: ich posługa na rzecz interesów Królestwa Bożego nie spotka się z uznaniem. Dlatego przestaną ogłaszać „rok dobrej woli ze strony Jehowy”. Ale nawet po splądrowaniu Babilonu Wielkiego będą w dalszym ciągu niezachwianie obwieszczać „dzień pomsty ze strony naszego Boga” (Izaj. 61:1, 2; 59:17, 18).
A do tego czasu co zamierzają robić Świadkowie Jehowy ze swoim „usługiwaniem”? Mając ciągle na myśli wydarzenia nadchodzące zgodnie z proroctwami biblijnymi, będą się trzymać mądrej decyzji, aby postępować za wspaniałym przykładem apostoła Pawła. Ten wysłannik Jehowy Boga do narodów napisał w Liście do Rzymian 11:13, jak się odnosił do powierzonej mu służby. Oto różne współczesne tłumaczenia jego słów: „Do was teraz mówię, do ludzi z narodów. Skoro jestem naprawdę apostołem dla narodów, przysparzam chwały memu usługiwaniu” (New World Translation; Wujek, wydanie z roku 1962; The International Hebrew/Greek English Bible; British Revised Version; Rotherham). „Będę pracował z chwałą dla posługiwania mego” (Dąbrowski, z łaciny; Murdock; The Emphatic Diaglott; The New English Bible). „Posługiwanie moje z chwałą wykonywam” (Nowy Testament wydany staraniem ZKE w roku 1967). „Będę wypełniał gorliwie posługiwanie moje” (Dąbrowski, z greki). „Służbę moją chlubnie wykonuję” (Nowy Przekład, wydanie z roku 1977; Kowalski; Romaniuk). „Szczycę się swoim usługiwaniem” (Weymouth). „Sławię wielkość mego usługiwania” (Revised Standard Version). „Przypisuję duże znaczenie mojemu urzędowi” (The Bible in Living English). „Pracuję (...) ku chwale urzędowania mego” (Symon). Dawna Biblia gdańska podawała: „Usługiwanie moje zalecam”. Natomiast przekład ks. Wujka w pierwszej wersji z roku 1599 brzmiał: „Usługowanie moje czcić będę”.
Powyższy przegląd różnych przekładów prowadzi do wniosku, że diakonia nie była dla Pawła czymś mało ważnym, jakąś tam zwykłą „służbą”. Apostoł w połączeniu ze swoim „usługiwaniem” użył greckiego czasownika doksazo, spokrewnionego z rzeczownikiem doksa, który znaczy „chwała”. Z pewnością więc w „diakonii” Pawła nie było niczego takiego, czego by się należało wstydzić. Dlatego słusznie Biblia Tysiąclecia oddaje List do Rzymian 11:13, jak następuje: „Do was zaś, pogan, mówię: będąc apostołem pogan przez cały czas chlubię się posługiwaniem swoim”. (Podobnie czytamy w Biblii poznańskiej). A Biblia jeruzalemska (według wersji angielskiej) podaje: „Pozwólcie mi powiedzieć wam, poganom: Wysłano mnie do pogan, abym był ich apostołem, i jestem dumny z tego, że mnie posłano”.c
Chrześcijańskie „usługiwanie” oczywiście nie upoważnia nikogo do nadymania się pychą. Powinniśmy raczej przyjmować z wielką pokorą tę łaskę od Boga, że swoim oddanym i ochrzczonym czcicielom powierzył On taką służbę pod przewodem już panującego Króla, Jezusa Chrystusa. Duchowni nominalnego chrześcijaństwa po ukończeniu studiów w seminariach teologicznych bywają określani mianem czcigodnych, wielebnych, przewielebnych, najprzewielebniejszych, ekscelencji, eminencji oraz innymi szumnymi tytułami; w związku z tym być może lekceważą sobie oddanych, ochrzczonych świadków Boga Jehowy. Z drugiej strony jednak czterej apostołowie Jezusa byli rybakami, jeden poborcą podatków, a o siedmiu pozostałych też nie wspomniano, by uczęszczali do jakiejś ówczesnej uczelni rabinistycznej. Mimo to spotykamy chlubną wzmiankę o nich w ostatniej księdze Biblii, gdzie powiedziano, że imiona ich wypisane są na 12 kamieniach węgielnych Nowego Jeruzalem (Obj. 21:14).
Jeżeli chodzi o pełnienie funkcji rządowych, to owszem, ci oddani i ochrzczeni słudzy Jehowy są ministrami najpotężniejszego rządu w całym wszechświecie. Nie przypominają członków gabinetu utworzonego przez jakiegoś człowieka, aby sprawować rządy w którymkolwiek państwie, królestwie bądź republice; są natomiast ministrami suwerennego Władcy wszechświata, Stworzyciela nieba i ziemi. W ramach spełnienia Ewangelii według Mateusza 24:14 są ustanowieni zwiastunami mesjańskiego Królestwa obecnie już rządzącego Króla, Jezusa Chrystusa. Katastrofalny koniec tego starego systemu rzeczy podczas bliskiego teraz „wielkiego ucisku” nie położy kresu ich służbie.
Apostoł Paweł nie mógł chyba mieć na myśli powszednich, zwyczajnych usług, jakie sobie świadczą ludzie świeccy, gdy do chrześcijanina imieniem Archippus napisał: „Wciąż pilnuj usługiwania, które przyjąłeś w Panu, abyś je wypełnił” (Kol. 4:17). Podczas ostatniego uwięzienia Paweł skierował do swego współtowarzysza w działalności misyjnej, Tymoteusza, następujące słowa: „Wykonuj pracę [po grecku: ergon] ewangelizatora, dokładnie spełniaj swe usługiwanie” (2 Tym. 4:5). Natchnione te pouczenia podane wiernym kaznodziejom działającym w pierwotnym zborze chrześcijańskim stanowią wyborne rady dla wszystkich oddanych Jehowie i ochrzczonych Jego świadków w dobie obecnej; skoro je zastosują u siebie teraz w „czasie końca” tego skazanego na zagładę, starego systemu rzeczy, przysporzą tym wiecznej chwały Bogu (Dan. 12:4).
-
-
Słudzy Boży czynni zawodowoStrażnica — 1982 | nr 2
-
-
Słudzy Boży czynni zawodowo
WILLIAM TYNDALE w swoim tłumaczeniu Pisma Świętego z greki na ówczesny ludowy język angielski napisał już w roku 1526 o „siłach wyższych” (czyli „wyższych zwierzchnościach”) tego świata, że są „sługami Bożymi” (po angielsku: „God’s ministers”). W przekładzie polskim ks. Wujka z roku 1599 odnośny tekst biblijny brzmi: „Albowiem jest sługą Bożym tobie ku dobremu. Lecz jeśli uczynisz co złego, bój się; bo nie bez przyczyny miecz nosi, albowiem jest sługą Bożym: mścicielem ku gniewu temu, który złość czyni. Przetóż z potrzeby bądźcie poddani, nie tylko dla gniewu, ale też dla sumienia. Albowiem też dlatego podatki dawacie, albowiem są sługami Bożemi, na to samo służący” (Rzym. 13:1-6).
Nie ma powodu, aby sądzić, że przyznawanie pewnym urzędnikom państwowym w różnych krajach tytułu „Ministra” do spraw takich lub innych albo też „premiera ministrów” wywodzi się z powyższych słów apostoła Pawła. Istnieje mimo wszystko ogromna różnica między świecką służbą publiczną działaczy politycznych, choćby nawet nazwanych „sługami Bożymi”, a religijnym „usługiwaniem” apostoła oraz innych chrześcijan nie będących cząstką tego świata. Działają oni na zupełnie odmiennym polu. Używanie terminu „służba” przez świeckich polityków do określania ich pracy wcale nie oznacza, jakoby nie było można Pawła i drugich chrześcijan nazywać „sługami” (w niektórych językach: „ministrami”) w dostojnym, religijnym sensie tego słowa, związanym ze służbą Bożą.
Kiedy w Liście do Efezjan 6:21 (według Nowego Przekładu) apostoł Paweł napisał o Tychikusie, że jest to „umiłowany brat i wierny sługa w Panu”, bynajmniej tym nie zaszeregował go do duchownych chrześcijaństwa. (Podobnie przedstawia się rzecz w Liście do Kolosan 1:7 i 4:7). Analogicznie Tymoteusza określa Paweł jako „brata naszego i sługę Bożego w głoszeniu ewangelii Chrystusowej” (1 Tes. 3:2, Biblia poznańska). Nie może ulegać wątpliwości, że oddani i ochrzczeni Świadkowie Jehowy doby obecnej, którzy chodzą od domu do domu z „dobrą nowiną o królestwie”, są również ‛sługami Bożymi w głoszeniu ewangelii Chrystusowej’ (Mat. 24:14; Marka 13:10).
Czy to samo można powiedzieć o zborze ochrzczonych chrześcijan jako całości? Zborowi w Tiatyrze na obszarze Azji Mniejszej wyniesiony do chwały Syn Boży, Jezus Chrystus, oświadczył: „Znam twoje uczynki, także miłość twą i wiarę, i usługiwanie” (Obj. 2:18, 19). A do zboru korynckiego w Achai na terenie Grecji napisał Paweł: „Są różnorakie usługiwania, a jednak ten sam Pan” (1 Kor. 12:5). Stosownie do tego począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy 33 roku n.e. pełen chwały Jezus Chrystus obsypywał swój zbór na ziemi darami w postaci ludzi, takimi jak: apostołowie, prorocy, ewangelizatorzy, pasterze, nauczyciele. Dlaczego? „Z uwagi na przysposobienie świętych, dla dzieła usługiwania, dla budowania ciała Chrystusowego” (Efez. 4:7-12). Na koniec do wszystkich chrześcijan pochodzenia hebrajskiego w zborze jeruzalemskim apostoł Paweł napisał: „Bóg bowiem nie jest niesprawiedliwy, żeby zapomniał o waszej pracy i miłości, jaką okazaliście dla jego imienia w tym, że usługiwaliście świętym i dalej usługujecie” (Hebr. 6:10). Okazuje się zatem, iż wszyscy wykonywali służbę mającą uznanie w oczach Jehowy Boga.
KWESTIA PRACY ZAROBKOWEJ
Przynależność do zboru oddanych i ochrzczonych Świadków Jehowy oraz występowanie w roli sługi Bożego w sensie biblijnym bynajmniej nie oznacza beztroskiego życia w zbytkach. Myśl taka może powstawać u ludzi, którzy obserwują styl życia zawodowych kaznodziejów występujących z ramienia systemów religijnych nominalnego chrześcijaństwa. Ale według natchnionych wypowiedzi Pisma Świętego powinno być inaczej. Słudzy Boży odpowiadający biblijnej treści tego pojęcia mogą jednak przeznaczać część swego czasu na pracę zarobkową. Przecież nawet Jezus Chrystus był cieślą w Nazarecie aż do 30 roku życia! Później poświęcał już cały czas służbie publicznej, dla której otrzymał namaszczenie duchem Bożym. Czy władał łaciną i czy używał w tym języku określenia „minister”, tego nie wiadomo. Kiedy jednak Pisma Hebrajskie i Greckie zaczęto przekładać na ten urzędowy język imperium rzymskiego, wtedy słowo minister (sługa) pojawiło się w owych tłumaczeniach.
Ponieważ wyraz minister wywodzi się z łacińskiego przymiotnika minus, czyli „mniejszy”, więc być „ministrem” w gruncie rzeczy znaczy „występować lub działać w roli mniejszego” (po łacinie: qoud minus est). Odpowiadające temu pojęciu greckie słowo diakonos ma podobnie skromne pochodzenie. Istnieje pogląd, że złożono je z cząstki dia („poprzez”) i rzeczownika konis („kurz, pył”). U Greka termin ten kojarzył się z kimś idącym zapyloną drogą, aby stawić się do dyspozycji lub wyświadczyć jakąś usługę. Ale pomimo tak skromnego źródłosłowu wspomnianego wyrazu greckiego Paweł posłużył się nim, gdy napisał: „Przysparzam chwały memu usługiwaniu” (Rzym. 11:13). Potwierdził to, trwając na wyznaczonym posterunku do końca.
Apostoł Paweł gorliwie pełnił swoje usługiwanie, lecz nie dla własnej chwały. Głosił ludziom „dobrą nowinę” za darmo, czyli bez obciążania ich kosztami. Ale bynajmniej nie obniżał tym sposobem wartości swej służby. Odbiorcy „dobrej nowiny”, choć przyjmowali ją bezpłatnie dla własnej korzyści, musieli jednak liczyć się z kosztami swej decyzji. Paweł czuł się wielce zaszczycony powierzeniem mu tak chwalebnej „dobrej nowiny”; żadne nawet najlepiej płatne zajęcia w tym świecie daleko nie dorównywały jego misji, jego usługiwaniu. W dobie obecnej Świadkowie Jehowy wzorują się na przykładzie apostoła Pawła. Jak to rozumieć? Nie pełnią służby rozgłaszania orędzia Królestwa Bożego dla osobistego zysku w sensie materialnym, czyli świeckim. Uważają za niestosowne, by traktować to orędzie jak towar przeznaczony do handlu, na którym można zarobić i zapewnić sobie wygodne życie. Jeżeli warunki zmuszają ich do wykonywania pracy zarobkowej, stawiają ją na miejscu drugorzędnym, mając ją za zajęcie uboczne. Warto ponosić ofiary w służbie dla Królestwa!
Kiedy apostoł Paweł przybył na koniec do Rzymu i nawiązał kontakt ze zborem, w dalszym ciągu czynił to, o czym wspomniał w swoim liście napisanym do Rzymian szereg lat wcześniej: ‛przysparzał chwały swemu usługiwaniu’. Jak to robił, mimo że był wówczas więźniem w okowach? Doktor Łukasz, jego wierny towarzysz, donosi nam: „A gdy przyszliśmy do Rzymu, pozwolono Pawłowi zamieszkać osobno z żołnierzem, który go pilnował. Po upływie trzech dni zwołał on przywódców Żydów, a gdy się zeszli, (...) składał świadectwo o Królestwie Bożym i przekonywał ich (...). I pozostał przez całe dwa lata w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie śmiało, bez przeszkód” (Dzieje 28:16-31, NP; Efez. 6:20).
Jaki był skutek tej działalności Pawła niesprawiedliwie pozbawionego wolności? Sam podaje nam: „A chcę, bracia, abyście wiedzieli, że to, co mnie spotkało, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii, tak, że więzy moje za sprawę Chrystusową stały się znane w całym zamku i wszystkim innym, a większość braci w Panu nabrała otuchy z powodu więzów moich i zaczęła z większą śmiałością, bez bojaźni, głosić Słowo Boże”. „Pozdrawiają was wszyscy święci, zwłaszcza zaś ci z domu cesarskiego” (Filip. 1:12-14; 4:22, NP).
PORA NA TO, BY USŁUGIWANIU DODAWAĆ GODNOŚCI
Świadkowie Jehowy zareagowali na Boskie wezwanie, aby wyjść z Babilonu Wielkiego, ogólnoświatowego imperium religii fałszywej. Podczas pierwszej wojny światowej z lat 1914-1918 tenże Babilon Wielki współpracował z wojującymi siłami politycznymi, aby ograniczyć swobodę oddanego, ochrzczonego ludu Jehowy Boga. Doszło aż do uwięzienia czołowych przedstawicieli głównej siedziby tej społeczności. Ale w powojennym roku 1919 nadeszła ulga, a potem uwolnienie. Lud ten zrozumiał wtedy potrzebę zorganizowania się na nowo z myślą o przepowiedzianym dziele ogłaszania po całym świecie „dobrej nowiny o królestwie” (Mat. 24:14).
Nastąpiła więc w skali całej ziemi niespotykana dotąd reorganizacja ostatka w celu ogłaszania „tej dobrej nowiny o królestwie”. Temu też służyć miało walne zgromadzenie zwołane na wrzesień 1919 roku do Cedar Point (stan Ohio, USA). Publicznie zdemaskowano tam Babilon Wielki jako poplecznika proponowanej wtedy Ligi Narodów, którą duchowni kościołów protestanckich ośmielili się nawet określić mianem „politycznego wyrazu Królestwa Bożego na ziemi”. Uczestnicy tego zjazdu z radością powitali zapowiedź „złotego wieku”, który tu ma zaprowadzić niebiańskie Królestwo Boże pod panowaniem Chrystusa. Zgodnie z informacją podaną na kongresie zaczęło się w październiku roku 1919 ukazywać nowe czasopismo zatytułowane Złoty Wiek, będące uzupełnieniem Strażnicy. Ponieważ pośród całej ludzkości wzrosła z czasem potrzeba jakiegoś pokrzepienia, zmieniono później nazwę wspomnianego czasopisma na Pociecha. Po drugiej wojnie światowej zastąpiono ją tytułem Przebudźcie się!
Wszystko to sprawiło, że usługiwanie tych głosicieli już ustanowionego Królestwa Bożego przybrało nowy charakter. W roku 1931 otrząsnęli się z rozmaitych niechlubnych określeń, jakie ciągle im przypinał Babilon Wielki, ponieważ przyjęli wtedy nazwę opartą na proroctwie biblijnym, mianowicie Świadkowie Jehowy (Izaj. 43:10-12). Tym wyraźniej odcięli się od Babilonu Wielkiego i jego politycznych protektorów. Ostatecznie zdjęli strój religijny zabrudzony i poplamiony wskutek kontaktów z Babilonem Wielkim, co spodobało się ich Bogu, Jehowie. Przybrali nowy wygląd w Jego oczach. Symbolicznie stało się, jak gdyby ostatek pomazańców obleczono w „szaty odświętne”, odpowiadające ich kapłańskiej posłudze (Zach. 3:4, 5, NP). Usługiwanie ich zyskało przez to na dostojeństwie, powadze i chwale przed Bogiem.
Czy po pierwszej wojnie światowej pojawił się jakiś wyraźny dowód przywrócenia namaszczonego ostatka do łaski Bożej? Owszem, bo do stosunkowo nielicznego ostatka „królewskiego kapłaństwa” zaczęły się przyłączać osoby szczerze szukające jedynego żywego i prawdziwego Boga, które w rezultacie okazały się wręcz „wielkim ludem” (1 Piotra 2:9). Sprawa ta skrystalizowała się całkowicie wiosną 1935 roku. Zorganizowano wtedy wolny zjazd w Waszyngtonie, stolicy Stanów Zjednoczonych. Podczas tego zgromadzenia, dnia 31 maja, prezes Towarzystwa Strażnica wygłosił znamienne przemówienie pod tytułem „Lud wielki”, oparte na Księdze Objawienia 7:9-15 (w wersji polskiej — według brzmienia Biblii gdańskiej). Następnego dnia 840 osób usymbolizowało chrztem wodnym swoje oddanie dla Jehowy. Większość tamtych kandydatów do chrztu żywiła nadzieję „ludu wielkiego”; spodziewała się dostania do ziemskiego raju pod władzą Królestwa Chrystusa. Dobrze wiedzieli oni, że w tym celu muszą się przyłączyć do ostatka namaszczonego duchem i w charakterze sług Jehowy Boga podjąć działalność głoszenia od domu do domu. Poczęli więc tak samo ‛przysparzać chwały swemu usługiwaniu’.
Do chwili obecnej osoby o usposobieniu owiec wręcz setkami tysięcy gromadzą się u boku ostatka pomazańców i przyłączają się do nich w usługiwaniu na rzecz Królestwa. Nie wszyscy ci ludzie są w stanie poświęcać temu cały swój czas w roli głosicieli pełnoczasowych, podróżujących przedstawicieli Towarzystwa Strażnica bądź też pracowników biur oddziałów tego Towarzystwa. Powinności związane z życiem na ziemi zmuszają większość spośród nich do przeznaczania prawie całego czasu lub przynajmniej znacznej jego części na pracę świecką. A przecież oddali siebie Bogu, czego symbolem był chrzest wodny; wymaga to, żeby mimo wszystko służyli też interesom Królestwa Bożego.
Znajdują się oni w położeniu przypominającym sytuację Pawła. Apostoł ten przez półtora roku pracował w Koryncie przy wyrobie namiotów; pomagał w tym żydowskiemu współwyznawcy imieniem Akwilas (Dzieje 18:1-11). Mimo to niejeden gotów jest dzisiaj zaliczyć Pawła do kategorii stałych, a nie dorywczych kaznodziejów.
Przypominamy sobie także, co oświadczył Paweł w drodze do Jeruzalem, gdy zatrzymał się w porcie morskim Milecie, w Azji Mniejszej. Posłał stamtąd i zawezwał starszych, czyli nadzorców zboru efeskiego, którym rzekł między innymi: „Dlatego czuwajcie, zachowując w pamięci, że przez trzy lata nocą i za dnia nie przestawałem napominać każdego ze łzami. (...) Nie pożądałem srebra ni złota, ani szaty żadnego człowieka. Sami wiecie, że te oto ręce dbały o potrzeby moje i tych, którzy ze mną byli. Wykazałem wam we wszystkim, że tak się trudząc musicie wspierać słabych i zachowywać w pamięci słowa Pana Jezusa, który sam powiedział: ‛Więcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania’” (Dzieje 20:31-35).
Podejmując przejściowo pracę świecką w intratnym zawodzie, Paweł nie przynosił ujmy swojej służbie dla Królestwa. Po prostu starał się o to, aby głosić i nauczać, nie obciążając kosztami swoich słuchaczy i uczniów. W ten sposób zarazem przekreślał ewentualne zarzuty, że się dorabia na swej działalności wychowawczej (1 Kor. 9:13-18). Czynił więc w gruncie rzeczy to, co zapowiedział, pisząc: „Przysparzam chwały memu usługiwaniu” (Rzym. 11:13). Jako sługa Boży pracujący na własne utrzymanie dowodził, że w swoim usługiwaniu kieruje się czystymi, niesamolubnymi pobudkami. Większość jego oddanych Bogu współchrześcijan również była czynna zawodowo, a niektórzy z nich nawet pozostawali niewolnikami pogańskich panów (Dzieje 18:1-4; Rzym. 16:3-5). Niezbędna praca zarobkowa nie obniża rangi usługiwania na rzecz Królestwa; pamiętajmy, iż w ramach Przymierza Prawa zawartego z Izraelem za pośrednictwem Mojżesza lewici służyli w świątyni jeruzalemskiej tylko jeden tydzień co pół roku, jeśli nie liczyć dorocznych świąt obchodzonych w Jeruzalem. Resztę czasu spędzali w swoich miastach na terenie całego kraju, gdzie pracowali na utrzymanie swych rodzin. Zatem i oni byli sługami Bożymi czynnymi zawodowo.
Sam fakt, że wielu oddanych i ochrzczonych Świadków Jehowy okoliczności zobowiązują lub wprost zmuszają do przeznaczenia na pracę świecką większości swego czasu, nie oznacza ani bynajmniej nie przemawia za tym, jakoby nie byli naprawdę sługami Bożymi, uprawnionymi do wszelkich względów, którymi władze darzą duchownych Babilonu Wielkiego. Chociaż pracują na utrzymanie, to jednak wysuwają sprawy Królestwa Bożego na pierwsze miejsce w swoim życiu. Skoro ogłaszają Królestwo Boże, nawet od domu do domu, są rzeczywiście sługami („ministrami”) tegoż Królestwa i w niczym nie ustępują politycznym ministrom w rządach tego świata. Przez godną pochwały jakość pracy wykonywanej dla świeckich pracodawców ci zawodowo czynni kaznodzieje pośrednio ‛przysparzają chwały swemu usługiwaniu’. Z kolei przynosi to zaszczyt Bogu, dla którego pełnimy świętą służbę.
Ma się rozumieć, że jeśli u kogoś z zarobkujących sług Bożych okoliczności się zmieniają i pozwalają mu przeznaczyć na służbę dla Królestwa wszystek czas, to z docenianiem poszerza on usługiwanie Słowem Bożym do pełnych granic swoich możliwości. W każdym razie niezależnie od tego, czy cały nasz czas, czy tylko jego część możemy poświęcać bezpośrednio dla spraw już ustanowionego Królestwa Bożego pod wodzą Chrystusa, nieustannie ‛przysparzajmy chwały naszemu usługiwaniu’.
-
-
Aktualne wydarzenia w świetle BibliiStrażnica — 1982 | nr 2
-
-
Aktualne wydarzenia w świetle Biblii
Czy chodziło o fale przypływu?
◆ Doktor Hans Goedicke, egiptolog z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, wystąpił z nową teorią tłumaczącą biblijny opis wydarzeń nad Morzem Czerwonym. Twierdzi on, że wyjście Żydów z Egiptu nastąpiło w roku 1477 przed naszą erą i zbiegło się z wybuchem wulkanu na wyspie Thera, położonej około 100 kilometrów na północ od Krety. Wstrząs ten miał wywołać na morzu falę przypływową, która zatopiła ścigające wojsko egipskie.
Wyjaśnienie tego profesora znacznie jednak odbiega od zapisu biblijnego, co w liście do redakcji gazety „New York Times” zaznaczył pewien profesor inżynierii wodnej na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Nadmienił on: „Księga Wyjścia (14:21) stwierdza, że Pan rozpędził morze wiatrem wschodnim, gwałtownie wiejącym przez całą noc, i osuszył morze”. Wody się cofnęły, ponieważ powstało tak zwane spiętrzenie sztormowe, dobrze znane zjawisko zachodzące na płytkich morzach. (...) Skoro jedyną przyczyną cofnięcia się morza był wiatr, więc gdy ucichł, wody bardzo szybko wróciły do swej normalnej głębokości, ‛do mocy swojej’, jak powiedziano w Księdze Wyjścia (14:27). Biblia w tym miejscu stawia sprawę równie jasno, jak współczesny podręcznik budownictwa nadbrzeżnego. Ale niezależnie od tego, czy to dokładnie wyjaśnia, co się wtedy zdarzyło, możemy być pewni, że w grę wchodziła Boska interwencja, a nie tylko zwykłe zjawisko przyrodnicze (Wyjścia 15:8-10, 19).
Czy Paweł popierał przemoc?
◆ Zgodnie z doniesieniem, które się ukazało w zachodnioniemieckiej gazecie „Saarbrückner Zeitung”, 84-letni duchowny, „ojciec” Bertoni występujący jako świadek na procesie terrorystów korsykańskich, zeznał: „Jestem za użyciem siły, jeżeli zachodzi taka konieczność”. Próbując umotywować swoje poparcie dla terroryzmu, duchowny ten powołał się na słowa apostoła Pawła: „Bez przelania krwi nie ma przebaczenia”. Natomiast prokurator okręgowy odparł: „Pierwsze słyszę, że Paweł był doradcą w sprawach terroryzmu”.
Apostoł mówił tu o krwi Jezusa i wypowiedź jego nie ma nic wspólnego ze stosowaniem przemocy (Hebr. 9:22). Ponadto nie mógł on popierać użycia siły, skoro sam oświadczył: „Nie jestem winien niczyjej krwi” (Dzieje 20:26, Biblia Tysiąclecia). Był zresztą pilnym naśladowcą Jezusa Chrystusa, a ten przecież powiedział Piotrowi: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mat. 26:52, BT). Prócz tego Paweł radził: „Nikomu złem za złe nie odpłacajcie (...), żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście Bożej. Napisano bowiem: ‛Do Mnie należy pomsta, Ja wymierzę zapłatę’ — mówi Pan” (Rzym. 12:17-19, BT). Apostoł ten pozostawał zatem całkowicie neutralny wobec ówczesnych konfliktów politycznych (Jana 17:16; Jak. 1:27).
-