Spełnianie nowego przykazania miłości
„Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem, abyście się i wy wzajemnie miłowali.” — Jana 13:34, NP.
1. Jaki rodzaj miłości, według argumentacji apostoł Pawła, okazał Bóg dostarczeniem okupu?
NAJWIĘKSZY dar Boży dla ludzkości nie został nam udzielony w chwili rozczulenia, lecz z miłości ugruntowanej na zasadach. Przekonuje nas o tym apostoł Paweł w liście do Rzymian 5:7-10, gdzie pisze: „Z największą tylko trudnością podejmuje się ktoś umrzeć za człowieka sprawiedliwego. Jeszcze za człowieka życzliwego może odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś miłość [agápe] swoją ku nam okazuje przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. (...) Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez jego życie.” (BT) Jehowa Bóg, ofiarując w darze swego Syna, na pewno nie kierował się szczególnym upodobaniem do niedoskonałej, grzesznej ludzkości. Jakież jej cechy zasługiwałyby na takie upodobanie? Niemniej dał wyraz miłości — opartemu na zasadach, niesamolubnemu zainteresowaniu jej pomyślnością i jej potrzebami. Zatroszczył się o zaspokojenie jej najważniejszej potrzeby, mianowicie postarał się o to, żeby za pośrednictwem ofiary okupu, złożonej przez Jego Syna, mogła pojednać się z Nim, ze Źródłem życia.
2, 3. (a) Dlaczego do spełnienia nakazu z Ewangelii według Mateusza 24:14 potrzebna jest miłość ugruntowana na zasadach? (b) Jak świadkowie Jehowy dają dowody takiej miłości? (c) Czym różnił się Jezus od filantropów doby obecnej?
2 Chcąc być dzisiaj chrześcijańskimi naśladowcami Syna Bożego, musimy okazywać tę samą miłość. Inaczej nie mielibyśmy udziału w spełnianiu proroctwa Jezusa, że przed końcem tego systemu rzeczy „dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na świadectwo wszystkim narodom”. Przy tym ostrzegł on nosicieli tej dobrej nowiny, iż ludzie „będą was wydawać na udręczenie i zabijać, i z powodu mego imienia będziecie przedmiotem nienawiści wszystkich narodów”. — Mat. 24:9, 14, NW.
3 Świadkowie Jehowy zanoszą teraz dobrą nowinę o Królestwie mieszkańcom 197 krajów i wysp, kierując się w tym niesamolubną miłością. Cóż innego mogłoby ich pobudzać do tego, aby w poszczególnych miastach, miasteczkach i wsiach wstępować do ludzi, nie szczędząc czasu i energii, a do tego spotykając się w wielu domach z nieprzychylną odprawą, nawet z obelgami? Nie korzystają z tak łatwej drogi, jak pewni współcześni filantropi, którzy sobie torują drogę do ludzkich uczuć darami pieniężnymi, rozdzielaniem posiłków lub innymi przedsięwzięciami odpowiadającymi interesom ciała. Prawdą jest, że Chrystus Jezus przy dwóch okazjach spowodował cudowne pomnożenie żywności dla rzeszy ludzkiej, przybyłej z daleka, aby go słuchać. Nie uczynił tego jednak stałym swoim zwyczajem, lecz dał wyraz temu, iż wśród swoich naśladowców nie pragnie „chrześcijan ryżowych”.a Do tłumu takich słuchaczy powiedział: „Szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, żeście jedli chleb i nasycili się. Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy.” Następnie Jezus począł im mówić „twarde” słowa prawdy, które niejedni uznali za oburzające, tak iż „wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło”. Faktycznie umiłowali raczej chleb, który ginie, a nie prawdę, „pokarm żywota wiecznego”. — Jana 6:25-27, 60, 66, NP.
4, 5. Z czego wynika, iż Jezus, ustanawiając nowe przykazanie miłości nie miał na myśli ogólnie pojętej miłości bliźniego?
4 Inni uczniowie pozostali przy nim aż do końca jego służby. Ostatniej wspólnie z nimi spędzonej nocy powiedział: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem, abyście się i wy wzajemnie miłowali.” (Jana 13:34, NP) Dlaczego mógł się wyrazić, że to jest „nowe przykazanie”?
5 Prawo dane Izraelitom za pośrednictwem Mojżesza około piętnastu stuleci wcześniej nakazywało: „Miłuj swego bliźniego jak siebie samego.” (3 Mojż. 19:18, NW) Chociaż historia tego narodu wyjawia, iż w zachowywaniu tego prawa fatalnie nie dopisali, to jednak przez wszystkie te stulecia figurowało ono w ich ustawodawstwie. Wobec tego sama miłość bliźniego na pewno nie była nowym przykazaniem. Jezus przytoczył ten przepis, kiedy na zapytanie pewnego żydowskiego znawcy Prawa miał określić, które jest największe przykazanie w Prawie. Odpowiedział mu: „‚Miłuj Jehowę, Boga twego, całym swym sercem i całą swą duszą, i całym swym umysłem, i całą swoją siłą.’ Drugie jest to: ‚Miłuj swego bliźniego jak siebie samego.’” (Marka 12:29-31, NW) Zawarte z Izraelem przymierze Prawa zostało przez śmierć Jezusa dopełnione i zastąpione nowym przymierzem, niemniej jednak zasady tych dwóch wielkich przykazań przeniesiono do nowo ustanowionego zboru chrześcijańskiego. (Rzym. 12:1, 2; 13:8-10; Jak. 2:8) Aby należycie zrozumieć znaczenie nowego przykazania Jezusa, dobrze będzie najpierw stwierdzić, czego wymagały owe wcześniejsze przykazania.
UMYSŁ, SERCE, DUSZA I SIŁA
6. Czego wymaga od nas miłowanie Boga całym umysłem?
6 Ileż treści mieści się w powiedzeniu, iż musimy miłować Jehowę całym swoim umysłem, sercem, duszą i siłą! (Marka 12:30; Mat. 22:37, NW) Umysł jest siedliskiem rozumu; w takim razie miłowanie Boga całym swym umysłem niewątpliwie oznacza użycie całej posiadanej inteligencji do dowiadywania się o Bogu, Jego zamierzeniach i zasadach, a następnie rozumne stosowanie tak pozyskanej wiedzy we wszystkich sprawach życiowych w harmonii z Jego wolą. Warunkowi temu na pewno nie odpowiada życie wypełnione obrządkami, przestrzeganiem ustalonych form ceremonialnych lub powtarzaniem wyuczonych na pamięć modlitw i hymnów, co przecież nie wymaga większego nakładu inteligencji, niż jej ma dziecko. Wszechmądry Bóg, który utworzył ten ogromny i cudowny wszechświat z całą jego wspaniałością i różnorodnością, nigdy nie uzna tak skarłowaciałych przejawów za godne nazwy prawdziwej miłości do Niego. Chcąc miłować Boga całym umysłem, trzeba uczynić zadość wezwaniu: „Bądźcie przemienieni przez przeobrażenie swego umysłu, abyście się mogli przekonać, co jest dobrą i godną przyjęcia i doskonałą wolą Bożą.” — Rzym. 12:2, NW.
7. Czy rozumowe przyjęcie na siebie obowiązku służenia Bogu i okazywanie Jemu na tej podstawie posłuszeństwa jest wystarczającym dowodem prawdziwej miłości do Niego? Dlaczego?
7 Serce jest równoznaczne z wrodzonym człowiekowi popędem do działania bezinteresownego, niesamolubnego, jest punktem wyjściowym uczuć i pobudek, siłą napędową sumienia i obyczajności. Miłowanie Boga całym sercem nigdy nie dopuści, byśmy posłuszni byli i służyli Jemu tylko z poczucia obowiązku lub konieczności czynienia tego, w czym On ma upodobanie. Taki objaw połowicznego serca pokazałby, że dany człowiek zainteresowany jest tylko jednym: wytargowaniem od Boga korzyści; zupełnie by przypominał robotnika, pracującego u kogoś wyłącznie dla zarobku, jaki się spodziewa otrzymać. Kto miłuje Jehowę Boga całym sercem, spełniać będzie wolę Stwórcy nie tylko dlatego, że wie, iż powinien, to czynić i że od tego po prostu zależy jego życie, ale też dlatego, że pragnie tak czynić i raduje się tym. Do podobania się Ojcu niebiańskiemu skłania go serdeczne przywiązanie. — 1 Jana 5:3.
8. Jak można miłować Boga „całą swą duszą”?
8 Miłować Boga całą duszą znaczy miłować Go całym swoim życiem obdarzonego rozsądkiem stworzenia. Na pewno więc nie wystarczy być chrześcijaninem tylko od niedzieli, miłować Boga jeden dzień w tygodniu albo ograniczyć oddawanie Jemu czci tylko do pewnych okresów w roku. Czas i życie są dla nas nierozłączne; dopóki żyjemy, rozporządzamy czasem, a kiedy umrzemy, czas nasz się skończy — przynajmniej do chwili, którą nasz niebiański Ojciec uzna za stosowną, by w niej wzbudzić nas ponownie do życia przez zmartwychwstanie. Jeżeli miłujemy Boga całą duszą, to życie nasze w całości obracać się będzie wokół spełniania Jego woli. Nie zwrócimy się do mniemania, iż można pierwszą połowę zarezerwować dla siebie, a dla Niego przeznaczyć drugą połowę, to znaczy starsze lata. — Kazn. 12:1.
9, 10. (a) Czy można miłować Jehowę Boga „całą swoją siłą”, a mimo to pracować dla potrzeb własnych i swojej rodziny? Jak daje się to pogodzić? (b) Dlaczego prawdziwa miłość do Boga jest uczuciem tak głębokim?
9 Użycie całej siły w służbie miłości do Boga oznacza energiczne zajmowanie się Jego sprawami, usilne staranie się o wykonywanie tego, co ma Jego upodobanie. Wprawdzie wolno nam odpowiednio zatrudnić swoje siły przy zapracowaniu sobie na utrzymanie, przy zaspokajaniu potrzeb rodziny lub nawet od czasu do czasu przy rozrywce, jednak Jehowa Bóg zawsze ma pierwszeństwo w korzystaniu z naszej energii życiowej. W piśmie skierowanym do ludzi, którzy już oddali swe życie Bogu, apostoł wypowiedział się następująco: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej.” Ponadto „wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra”. Czy w takim razie nie jest rozsądnym wniosek, że i my ze swej strony powinniśmy się starać, by wszystkie nasze poczynania współdziałały ku Jego chwale i służyły dobru tych, którzy Go miłują? — Rzym. 12:1; 8:28, BT.
10 Czyż może istnieć uczucie głębsze niż ta miłość, którą w myśl Biblii musimy być związani z Bogiem? Można odrębnie omawiać rolę, jaką w przejawianiu jej odgrywa umysł, serce, dusza i siła, ale w rzeczywistości wszystkie te czynniki muszą ze sobą współdziałać, jeśli ona ma osiągnąć swoją prawdziwą wartość. Trzeba dać się tej miłości ogarnąć w całości, niczego nie pozostawiając poza jej obrębem.
MIŁOWANIE BLIŹNIEGO JAK SIEBIE SAMEGO
11. Jakimi sposobami można okazać, że się miłuje „swego bliźniego jak siebie samego”?
11 Jezus powiedział, że mamy miłować swego bliźniego, ale nie zamiast siebie, tylko jak siebie samego, czyniąc dla niego to, co byśmy chcieli, żeby i nam czynił. Nie będziemy oczekiwać ani pragnąć tego, by inni dostarczali nam wszystkich potrzebnych rzeczy bez jakiegokolwiek wysiłku z naszej strony. Życie straciłoby wiele ze swego uroku, gdyby drudzy stale nas we wszystkim wyręczali. Z drugiej strony cenimy czyjąś szczodrość, dzielenie się posiadanymi dobrami, nie tylko fizycznymi, materialnymi, ale w jeszcze większej mierze tymi, które czynią zadość potrzebom naszego umysłu i ducha, jak pobudzająca rozmowa, budujące słowa zachęty. Cenimy sobie ochronę przed poniesieniem szkody, ostrzeżenie, gdy nie jesteśmy świadomi niebezpieczeństwa, wskazówkę, gdy mamy wątpliwości, radę, gdy jesteśmy w kłopotach; ale cenimy sobie również, gdy inni nie pozbawiają nas prawa do ostatecznego zadecydowania o sobie lub postąpienia w osobistych sprawach według własnego sądu, skoro już znamy odnośne fakty. Nie życzylibyśmy sobie, by inni naruszali nasze słuszne prawa, na przykład przez kradzież lub złe obchodzenie się z rzeczami stanowiącymi naszą własność, a jeszcze mniej by się nam podobało, gdyby powodowani samolubstwem stawali między nami a tymi, których kochamy: współmałżonkiem, członkami rodziny albo przyjaciółmi. Wszystkie te rzeczy lub przywileje pragniemy zachować dla siebie. Powinniśmy również godzić się z tym, że bliźni ma prawo cieszyć się podobnie, i powinniśmy w miarę swoich możliwości przyczyniać się do tego. Jezus uzasadnił to, mówiąc: „Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.” — Mat. 7:12, BT.
NOWE PRZYKAZANIE
12, 13. (a) W jaki szczególny sposób miała się przejawiać miłość w myśl nowego przykazania Jezusa? (b) Jak Jezus pełniąc swą misję na ziemi okazał niezwykłą miłość?
12 Skoro miłość bliźniego w sensie ogólnej troski o jego dobro zalecana bywa już od wielu stuleci przez Prawo i Proroków, to Jezus musiał mieć na myśli co innego, gdy swoim uczniom mówił, że im daje „nowe przykazanie”. A co? Odpowiedź stanowią własne słowa Jezusa: „Abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem”. Nawet oni sami nie zrozumieli od razu pełnego znaczenia tych słów, jednak już wkrótce mieli je poznać. — Jana 13:34, NP.
13 Jak to uczniowie niebawem pojęli, Jezus opuścił dla nich swój dom rodzinny, więcej, opuścił swego Ojca, swoich braci, najbliższe otoczenie, swych najmilszych przyjaciół, wszystko, co posiadał, i wszystkie swoje przywileje. Miał to wszystko w dziedzinie niebiańskiej, skąd przybył z określoną misją, rezygnując z życia duchowego jako „Słowo Boże”, by się w zwykłej stajence urodzić człowiekiem. (Jana 1:14; Łuk. 2:7) Była to istotnie niesłychana zmiana, o wiele większa niż ta, którą by przeżył ktoś, kto by dziś opuścił kraj najsilniej rozwinięty i cieszący się największym dobrobytem, a udał się do najbardziej zacofanego, najbiedniejszego kraju na ziemi. Ale to wcale jeszcze nie był szczytowy przejaw jego miłości; to był dopiero początek. Mimo że stał się człowiekiem doskonałym, bez grzechu, pod każdym względem przewyższającym całe otoczenie — żył i pracował, jadł, pił i spał wśród ludzi niedoskonałych, grzesznych, chorych i umierających. Jeżeli nawet pierwsze trzydzieści lat jego życia można by określić jako „normalne”, to o ostatnim trzy i półrocznym okresie na pewno nie można tego powiedzieć. Przez wszystkie tamte lata miłował swoich bliźnich jak siebie samego, lecz teraz okazał miłość ku nim w sposób całkiem szczególny. Wędrował od jednego krańca Palestyny do drugiego, niestrudzenie nauczając ich i oddając wszystkie swe siły dla nich i dla prawdy o zamierzeniach swego Ojca. Kiedy nie uczył publicznie, udzielał wskazówek swoim uczniom; a napływ ludu ku niemu był niekiedy tak wielki, że „nie mieli już nawet czasu, aby coś spożyć”. — Marka 6:31, Kow.
14. Co wskazuje, że Jezus nie był ascetą, chociaż ofiarował siebie na rzecz drugich?
14 Czy chciał w ten sposób propagować ascezę? Bynajmniej. Jezus przyjął liczne zaproszenia na posiłki, nawet uczty (jak również przynajmniej na jedno wesele), i niewątpliwie brał w nich udział. Doceniał dobro jemu wyświadczane. Kiedy raz spożywał posiłek u swego przyjaciela Łazarza, Maria, siostra tego ostatniego, użyła do pomazania jego stóp drogocennego olejku wartości około 3 500 złotych. Judasz oburzył się na to, udając miłosierdzie i troskę o ubogich, którzy by mogli skorzystać ze sprzedaży tego olejku. Jezus jednak powiedział jemu: „Zostaw ją, żeby dopełniła tego zwyczaju ze względu na dzień mego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, lecz mnie nie zawsze będziecie mieli.” (Jana 12:1-8, NW) Ale czy niesamolubna miłość Jezusa, którą wyrażał przez swą służbę, pobudziła drugich do odwzajemnienia się, czy też nie — on sam przejawiał ją nadal w niepomniejszonej mierze.
15. (a) Jak Jezus podkreślił swoim uczniom potrzebę miłości? (b) Kogo mieli miłować w myśl nowego przykazania i na jakiej podstawie?
15 Czyż dziwi nas teraz, że Jezus ostatniej nocy, którą spędził z uczniami, położył tak wielki nacisk na miłość — prawdziwą miłość ugruntowaną na zasadach? Ponad trzydzieści razy mówił o miłości i miłowaniu, a trzykrotnie powtórzył nakaz, aby „się wzajemnie miłowali”. (Jana 13:34; 15:12, 17, NP) Jakże wobec tego mogliby się okazać jego uczniami, gdyby nie mieli takiej miłości? Czy kazał im ‚miłować swego bliźniego jak siebie samych’? Oczywiście należało to do ich obowiązków i tak też czynili, lecz nie na tym polegało nowe przykazanie. Mieli miłować się wzajemnie, miłować się między sobą jako uczniowie Chrystusa, miłością taką, jaką Jezus okazał im, swoim umiłowanym uczniom, którzy z kolei umiłowali jego Ojca, umiłowali prawdę i jego samego. Powiedział do nich: „Nikt nie ma większej miłości [agápe] od tej, że ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.” (Jana 15:13, 14, BT) Następnego poranka już wiedzieli, co Jezus miał na myśli.
16. (a) Jak Jezus dał dowód największej miłości do swoich przyjaciół? (b) Jakie słowa mieli uczniowie wówczas pamiętać?
16 Jeden z nich chyba to widział, chociaż z pewnej odległości, a my możemy sobie tylko wyobrazić: przytrzymano mu ręce, jedną na drugiej, aż gwóźdź przebił je na wylot i zagłębił się w drewno. Czerwień krwi poczęła już zabarwiać jego ręce, gdy drugim gwoździem przebite zostały stopy. Wtedy podniesiono pal do pozycji pionowej, i cały ciężar zawisł na tych dwóch punktach. Sześć godzin później zmarł i w ten sposób uniknął brutalnego łamania kończyn. Jeżeli nawet nie wszyscy uczniowie to widzieli, na pewno rychło usłyszeli o tym z ust naocznych świadków. (Jana 19:25-27) Czy teraz będą się go wstydzili? Czy zechcą się wyprzeć tego, że naśladowali owego człowieka, że uwierzyli jego naukom, że uwierzyli, iż jest tym wybranym Bożym, który miał panować w Jego Królestwie? Przynajmniej Piotr musiał sobie przypominać, co mu Jezus mówił, skarciwszy go za wystąpienie z pobudek uczuciowych ze sprzeciwem, gdy Jezus zapowiadał wszystkie te zdarzenia. „Jeśli kto chce pójść za mną,” rzekł wtedy Jezus, „niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój [swój pal męki, NW] i naśladuje mnie. Bo kto by chciał duszę swoją zachować, utraci ją, a kto by utracił duszę swoją dla mnie i dla ewangelii, zachowa ją. (...) Kto bowiem wstydzi się mnie i słów moich przed tym cudzołożnym i grzesznym rodem, tego i Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami świętymi.” — Marka 8:34-38, NP.
17, 18. (a) Jakie podyktowane miłością cele osiągnął Jezus przez swą śmierć? (b) Jakie wprost cudowne stosunki możemy dzisiaj utrzymywać i dzięki czemu?
17 Jezus przez swą śmierć wywiązał się z głównego zadania, z jakim przyszedł na ziemię: obronił przed zarzutami imię swego umiłowanego Ojca. (Jana 17:6; 18:37) Ponadto dostarczył okupu za wszystkich, którzy by gotowi byli z niego skorzystać i o których by mógł powiedzieć: ‚Jesteście przyjaciółmi moimi, [ponieważ] czynicie to, co wam przykazuję.’ (Jana 15:14, BT) Uzyskał również prawo do stanowiska Króla nowego rządu centralnego z siedzibą w niebiosach oraz do służenia na rzecz swoich naśladowców jako arcykapłan Boży; „nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu”. — Hebr. 4:15, BT.
18 Czterdzieści dni po zmartwychwstaniu Jezus powrócił do sfery niebiańskiej, nigdy jednak nie zapomniał o swym terenie misjonarskim, na którym służył przez trzydzieści trzy i pół roku. Dzisiaj w odniesieniu do naszej ziemi jest Królem, panującym w ustanowionym już Królestwie, i możemy nawet teraz cieszyć się miłością i przywiązaniem z jego strony, jak również ze strony jego Ojca, Jehowy Boga — jeżeli okażemy się jego uczniami. Ale będzie to wymagać miłości również z naszej strony. — Mat. 25:31-40; Jana 15:7-10.
19. (a) Jaką znamienną cechę dostrzegli ludzie na całym świecie u świadków Jehowy i dlaczego jest to coś niezwykłego? (b) Dlaczego prawdziwa miłość skłania ich do takiego życia, które wielu obserwatorom nie wydaje się „normalne”?
19 Wierni uczniowie Jezusa spełniali to nowe przykazanie, a dzisiejsi świadkowie Jehowy w Społeczeństwie Nowego Świata również szczerze starają się je stosować. Kongresy krajowe i międzynarodowe zwróciły na nich uwagę opinii publicznej, podczas gdy działalność głoszenia od domu do domu przyniosła im możliwość dotarcia do poszczególnych rodzin w milionach mieszkań po całej ziemi. Wielka ich miłość do Boga, do bliźniego, jak i do siebie nawzajem komentowana była w prasie, radiu i kronice filmowej wielu krajów. Tarcia międzynarodowe, rozdźwięki panujące w każdym kraju z osobna, różnice rasowe — nie są w stanie rozerwać u nich więzi miłości. Prześladowanie i urąganie, z jakim się spotykają, nie rozgoryczyło ich. (1 Kor. 13:6, 7) Wielu obserwatorom wydaje się może, iż życie ich nie jest „normalne”, skoro trzy razy w tygodniu regularnie chodzą na zebrania zborowe i sporą część swego wolnego czasu wieczorami i w święta spędzają w dziele nauczania Biblii. Jednakże świadkowie Jehowy wiedzą, że cały obecny świat nie jest światem „normalnym”, jak też „normalne” nie są obecne czasy. Jawne spełnianie się proroctw biblijnych, z których wynika, że teraz przeżywamy najbardziej niezwykły i znamienny okres w historii świata — to okoliczność, której prawdziwa miłość nie może przeoczyć. Dlatego też dzisiaj, stojąc w obliczu Armagedonu, musimy stale mieć świeżo w pamięci, że wkrótce miliony, a nawet miliardy ludzi mogą nagle i ostatecznie zakończyć życie, po czym już nie będzie żadnego sposobu na okazanie im z naszej strony miłości. — Mat. 24:34-42.
20. (a) Czego wymaga od każdego z nas nowe przykazanie miłości, jeśli chodzi o tzw. „normalne” życie? (b) Dlaczego uczenie się i pogłębianie prawdziwej miłości jest teraz tak żywotną kwestią?
20 A jak rzecz się ma z nami jako poszczególnymi jednostkami? Czy spełniamy przykazanie: „Abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem”? Czy gotowi jesteśmy zrzec się tego, co świat nazywa „normalnym” życiem, aby się zająć niesieniem pomocy naszym braciom i ludziom zainteresowanym, którzy miłują sprawiedliwość, by mogli pozyskać życie wieczne? Czy potrafimy się zdobyć na to, żeby dla nich narazić własne życie, lub nawet je utracić? Nie ma dnia, w którym by świadkowie Jehowy gdzieś na świecie (na przykład w krajach dyktatorskich) tego nie czynili. A zresztą dlaczego by nie mieli się na to zdobyć? Przecież „przez to poznaliśmy miłość, że On za nas życie swoje ofiarował. My również powinniśmy za braci życie ofiarować.” (1 Jana 3:16, Pal) Musimy się teraz uczyć prawdziwej miłości i dobrze się jej nauczyć, aby w przyszłych próbach, chwilach pokuszenia bądź trudnych decyzjach miłość pobudzała nas do właściwych posunięć i do wytrwania. Wówczas choćby świat próbował zagrać nam na uczuciach, roztkliwić nas, albo zaślepić co do zasad lub żywotnych interesów innych osób, będziemy mimo to jasno widzieć, czego od nas wymaga miłość. — Jak. 1:12; 1 Jana 4:17, 18.
21. O czym zapewnia nas prawdziwa miłość teraz, w obliczu nowego porządku Bożego, i do czego powinna ona nas pobudzać?
21 Przewidziany przez Boga nowy porządek rzeczy jest tuż przed nami, a w nim Jego ziemscy poddani dokonują miłością rzeczy tysiąckroć cudowniejszych niż wszystko, co kiedykolwiek osiągnięto w obecnym porządku samolubstwem. Uczynią ziemię rajem nie tylko literalnym, lecz i duchowym, który napełniony będzie owocami ducha Bożego: miłością, radością, pokojem, cierpliwością, życzliwością, dobrocią, wiarą, łagodnością i zrównoważeniem. Naprawdę leży nam na sercu twoje życie i życie tych wszystkich ludzi; dlatego modlimy się, „żeby wasza miłość jeszcze coraz bardziej obfitowała w dokładną wiedzę i pełne rozeznanie; żebyście się upewniali o rzeczach ważniejszych, aby być bez skazy i nie powodować zgorszenia aż do dnia Chrystusa; i żebyście byli napełnieni sprawiedliwym owocem, dostępnym przez Jezusa Chrystusa, ku chwale i sławie Boga”. — Filip. 1:9-11, NW.
[Przypis]
a Określenie powstałe w krajach Azji południowo-wschodniej, gdzie spośród głodującej ludności niejedni po to dali się ochrzcić misjom nominalnego chrześcijaństwa, aby codziennie w tych misjach otrzymać po miseczce ryżu.