-
Co o tym sądzić?Strażnica — 1986 | nr 8
-
-
nie należy” (Ps. 146:3). Na podstawie niezawodnych proroctw biblijnych zapowiadają, że w obecnych czasach sytuacja będzie się pogarszać, dopóki do akcji nie wkroczy Bóg, który zastąpi wszystkie rządy ziemskie ustanowionym przez siebie Królestwem (Dan. 2:44; Mat. 24:6-8, 14).
Chociaż słudzy Boży też bywają narażeni na skutki takich wstrząsów społecznych, na ich obliczu nie maluje się „głucha rezygnacja”, o jakiej wspomina autor artykułu. Idą raczej za radą Jezusa: „Wyprostujcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze wyzwolenie” (Łuk. 21:28).
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1986 | nr 8
-
-
Pytania czytelników
◼ Skoro chrześcijański tryb życia już teraz ma przynosić liczne korzyści, to dlaczego apostoł Paweł napisał: „Jeżeli tylko co do tego życia pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania”?
Prawdziwy chrystianizm bezsprzecznie jest drogą życiową słuszną, dającą zadowolenie. Natomiast wypowiedź apostoła Pawła z Listu 1 do Koryntian 15:19 wskazuje, że człowiek, który znosił cierpienia ze względu na nadzieję, zasługuje na litość, jeśli ta nadzieja była bezpodstawna.
Istnieją dostateczne powody, by twierdzić, że tryb życia wynikający z praktykowania prawdziwego chrystianizmu jest pożyteczny. Rozpatrzmy niektóre z nich. Szczery chrześcijanin należy do zboru czystych, zdrowych duchowo i wzajemnie się miłujących bliźnich, zainteresowanych jego pomyślnością i śpieszących mu z pomocą zarówno duchową, jak i materialną. Kierowanie się radami Bożymi chroni go od wielu niebezpieczeństw i chorób, związanych choćby z niemoralnością, pijaństwem, paleniem tytoniu i zażywaniem narkotyków (Rzym. 1:26, 27; 1 Kor. 6:18; 2 Kor. 7:1; Efez. 4:18, 19). Nie płynie on bezwolnie z prądem, niepewny sensu ani celu życia, lecz ceni sobie więź ze Stwórcą i znajduje radość w spełnianiu woli Bożej. Ponieważ trzyma się zasad biblijnych, razem z rodziną czuje się bezpieczniej i szczęśliwiej. Dzięki swej rzetelności bywa też poszukiwanym pracownikiem, mniej zagrożonym przez zwolnienie i bezrobocie.
Już ta krótka lista dowodzi, że postępowanie po chrześcijańsku naprawdę się opłaca, że przynosi korzyści.
Czasami jednak chrześcijanin spotyka się ze sprzeciwem, prześladowaniem, a nawet zastosowaniem wobec niego przemocy (2 Tym. 3:12). Jezus przepowiedział to z góry (Mat. 24:9, 10; Marka 8:34; 10:30; Łuk. 21:12; Jana 16:2). Wiedzieli o tym również chrześcijanie w starożytnym Koryncie. Zdawali sobie sprawę, że Paweł, który ‛prześladował zbór Boży’, sam teraz podlega prześladowaniom. Napisał do nich zresztą: „Błogosławimy, gdy nam urągają, znosimy, gdy nas prześladują” (1 Kor. 15:9; 4:12; 2 Kor. 11:23-27). Argumentował jednak: „Po co również każdej godziny narażamy się na niebezpieczeństwo? Codziennie staję w obliczu śmierci. (...) Jeżeli po człowieczemu walczyłem z dzikimi zwierzętami w Efezie, cóż mi z tego za pożytek? Skoro umarli nie mają powstać, to ‛jedzmy i pijmy, bo jutro przyjdzie nam pomrzeć’” (1 Kor. 15:30-32).
Prześladowania, które spotykały chrześcijan, miały związek z ich nadzieją. Gdyby to była zwykła ułuda, wówczas znoszenie tych cierpień okazałoby się daremne. Toteż słusznie Paweł mógł napisać: „Jeżeli tylko co do tego życia pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania” (1 Kor. 15:19).
Wiedział jednak ponad wszelką wątpliwość, że Chrystus powstał z umarłych. Po zmartwychwstaniu ukazał się setkom świadków, między innymi samemu Pawłowi (1 Kor. 15:3-8). Dlatego apostoł usilnie zachęcał Koryntian: „A zatem, moi umiłowani bracia, bądźcie niezachwiani, niewzruszeni, zawsze bardzo zajęci dziełem Pańskim, wiedząc, że wasz trud w łączności z Panem nie jest daremny” (1 Kor. 15:58).
Paweł był przekonany o tym, że ani on, ani inni chrześcijanie znoszący cierpienia ze względu na Chrystusa, nie są w sytuacji godnej politowania. Żył pełnią życia, które pozostawia po sobie niezatarte wspomnienia i którego nawet można mu pozazdrościć. Potwierdziło to pewną zasadę, która się odnosi również do nas, mianowicie, że „pobożność jest użyteczna wszechstronnie, gdyż niesie obietnicę życia teraźniejszego i tego, które ma nadejść” (1 Tym. 4:8).
◼ Czy jest coś, czego powinno się unikać w modlitwach do Jehowy?
Owszem, jest. W modlitwach powinniśmy na przykład unikać sformułowań, które brzmią zbyt poufale i mogłyby nasuwać myśl (w wypadku modlitwy publicznej), że nie okazujemy Bogu należnego szacunku. Takie wypowiedzi, jak: „Dobry wieczór, Jehowo”, albo „Pozdrów od nas Jezusa”, są nie na miejscu, podobnie jak uwagi humorystyczne czy nawet żarty. Dlaczego?
Po pierwsze, tego rodzaju zwroty użyte w publicznej modlitwie mogą zaszokować lub zgorszyć słuchających (Rzym. 14:21). Ale istnieje jeszcze ważniejszy powód, dla którego należałoby ich unikać nawet w modlitwach prywatnych. Wypowiedzi tego typu są dopuszczalne, gdy rozmawiamy z kimś sobie równym. Natomiast w modlitwie stwarzają one wrażenie braku szacunku i czci; nasuwają myśl, że modlący się zapomniał o swej bezwzględnej znikomości wobec Jehowy (Rodz. 18:27; por. Łukasza 18:9-14).
To prawda, że jako chrześcijanie mamy pielęgnować bliską więź z Jehową. Miłujemy Go i jest On naszym niebiańskim Ojcem (Mat. 6:9; 22:37). Niektórzy ludzie mogą nawet być nazywani Jego przyjaciółmi (Jak. 2:23). Prócz tego zachęcono nas, żebyśmy zwracali się do Jehowy ze swobodą mowy, powierzając Mu nasze najskrytsze myśli i najintymniejsze sprawy (Ps. 55:2, 3, Biblia warszawska; Filip. 4:6; Hebr. 4:16; 1 Jana 3:21, 22).
Niemniej jednak od wszystkich przystępujących do Niego Jehowa oczekuje, że będą się zwracać do Niego z właściwym usposobieniem. Rzekł przecież: „Patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu, i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa” (Izaj. 66:2, Bw). Wymaga też od nas żarliwości. „Nawróćcie się do mnie całym swym sercem”, powiedział do swojego ludu (Joela 2:12, 13, Bw). Stając przed Nim, nie możemy sobie przypisywać żadnych zasług, nie mamy się czym szczycić, nie mamy prawa niczego żądać.
Tym, którzy modlą się do Jehowy, Biblia radzi ponadto: „Niechże więc ludzie się Go boją. Nie ma On względu na nikogo, kto we własnym sercu uważa się za mądrego”. „Pragnienie tych, co się Go boją, spełni, a ich wołanie o pomoc wysłucha i wybawi ich” (Hioba 37:24; Ps. 145:19; zobacz też Psalm 39:6, 13, Bw). Chociaż więc Jehowa zawsze jest gotów słuchać naszych modlitw, powinniśmy tak zwracać się do Niego, by to świadczyło o poczuciu własnej nicości, a zarazem o najwyższym szacunku dla Boga. Każdy inny sposób przystępowania do Jehowy dowodziłby zarozumiałości oraz braku pokory lub powagi.
Czasami dzieci wyrażają się w modlitwach bardzo swojsko, czym nawet budzą uśmiech rodziców. Takie wypowiedzi są wzruszającym dowodem ich prostoduszności i pokazują, jak realną osobą jest dla nich Jehowa. Jednakże dorośli, którzy mają lepsze rozeznanie, nie mogą tych rzeczy traktować lekko. Powinni przybliżać się do Jehowy pokornie, przejęci gorliwością i czcią, z dostojeństwem i powagą (1 Kor. 13:11).
-