Pytania czytelników
● Pracuję zarobkowo, podobnie jak mąż. Czy z uwagi na fakt, że wnoszę cześć pieniędzy, nie byłoby słuszne, abym również decydowała o ich zużytkowaniu?
Rozstrzygnięcie kwestii, kto ma decydować o czasie i sposobie wydania pieniędzy zarobionych przez żonę, nie jest rzeczą łatwą. Wynika to choćby z okoliczności, że przepisy regulujące te sprawy w rozmaitych stronach świata bardzo się między sobą różnią. Są takie tereny, gdzie wszystko, co zarabia żona, należy praktycznie biorąc do męża, który zarobkiem tym rozporządza według swego uznania. W innych krajach tego rodzaju skrajności zostały złagodzone i prawo uznaje, że żona jest osobą dorosłą posiadającą swoje prawa, podobnie jak pewne prawa przysługują mężowi. Zatem poszczególne systemy prawne traktują tę kwestię niejednolicie.
Wypada stwierdzić, że sytuacja byłaby nader smutna, gdyby dwie osoby, które są związane węzłem małżeńskim i które prawdopodobnie ślubowały sobie wzajemną miłość i przywiązanie, miały zacząć siebie uważać za strony przeciwstawne w świetle prawa. Według stanowiska Słowa Bożego mąż i żona ‚już nie są dwoma, ale jednym ciałem’. (Mat. 19:6) Mają ze sobą współpracować, jednomyślnie starając się wspólnymi siłami o dobro i szczęście małżeństwa. Jehowa wyłuszczył w swym Słowie zasady, które potrafią zredukować albo zgoła wyeliminować takie problemy małżeńskie, jak wspomniany wyżej, jeśli będą ich przestrzegali zarówno mąż, jak i żona, pozostając na odpowiednim dla siebie miejscu w małżeństwie. Często można uzyskać dobre wyniki nawet w wypadku, gdy tylko jedna strona jest wierząca, czyli jest chrześcijaninem lub chrześcijanką.
Pismo święte radzi: „Mąż jest głową żony, jak i Chrystus jest głową zboru.” (Efez. 5:23, 25, NW) Cóż to jednak oznacza w zastosowaniu do spraw finansowych rodziny?
Po pierwsze oznacza to, że na mężu ciąży zasadnicza odpowiedzialność za podejmowanie decyzji co do sposobu użytkowania pieniędzy, jakimi dysponuje rodzina. Kochający małżonek prawdopodobnie zechce omawiać takie sprawy z żoną, aby poznać jej zdanie i sugestie, ale szczególnie w sprawach większej wagi on ma ostatecznie zadecydować. Zależnie od czasu, zdolności i upodobań obojga mąż może upoważnić żonę do samodzielnych wydatków, zwłaszcza w sprawach życia powszedniego, takich jak zakupy żywności czy drobniejszej odzieży albo pokrywanie pewnych rachunków czy stałych opłat. Skoro od niej tego oczekuje, to oczywiście musi ją zaopatrzyć w odpowiednie fundusze. Gdzieniegdzie ustawy przyznają też żonie prawa do posiadania pieniędzy „na drobne wydatki”, czyli na artykuły osobistego użytku oraz na inne wydatki, na przykład związane z praktykowaną przez nią formą wielbienia Boga. Roztropni mężowie nie będą w takich sprawach nazbyt rygorystyczni wobec swych żon, natomiast będą z nimi postępować „z wyrozumiałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim” (1 Piotra 3:7) Każda para małżeńska może w tych sprawach dojść między sobą do porozumienia.
Ale wróćmy jeszcze do zadań głowy rodziny: stanowisko męża nie uprawnia go do nieodpowiedzialnego dysponowania finansami rodziny. Ponadto głównie na nim ciąży obowiązek troszczenia się o utrzymanie rodziny. W normalnych warunkach nie od żony, lecz właśnie od niego oczekuje się zarabiania na potrzeby rodziny! Powinien się wczuwać w niezmierną powagę następującej zasady biblijnej: „Jeżeli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego.” — 1 Tym. 5:8.
Jak jednak przedstawia się sprawa w wypadku, gdy żona pracuje zawodowo i zarabia pieniądze? Czy sytuacja ulega wtedy zmianie? Wniknijmy w przyczyny, dla których chrześcijańska żona podejmuje taką pracę.
Dojrzała chrześcijańska małżonka z pewnością nie podejmie pracy zarobkowej dla samego uroku życia zawodowego ani dla podkreślenia swej niezależności i konkurowania z mężem, nie uczyni tego dla wykupienia się od swych podstawowych obowiązków ani po to, aby sobie kupować, „co dusza zapragnie”. Kobiety świeckie, które w gruncie rzeczy nie potrzebują pracować zarobkowo, ale czynią to właśnie z powyższych względów, często ściągają sobie na głowę rozmaite kłopoty w sferze uczuciowej i stwarzają poważne trudności w małżeństwie. Jakże słuszna jest więc rada Pisma świętego, aby zamężna niewiasta raczej skupiła uwagę na swych najistotniejszych zadaniach, do których należy troska o dom i rodzinę. (Przypowieści, rozdział 31; 1 Tym. 5:14) Wtedy żona najprawdopodobniej będzie też miała więcej czasu na sprawy duchowe. Będzie więc mogła różnymi sposobami lepiej się przyczynić do szczęścia całej rodziny. — Prz. 6:20-22.
Załóżmy wszakże, iż z powodu jakichś przeciwności losu zarobek męża nie starcza na pokrycie zasadniczych potrzeb (nie pragnień) rodziny. Po rozważeniu sprawy mogła zapaść decyzja, by żona przejściowo podjęła pracę zarobkową. Czy jednak okoliczność, że żona będzie zarabiać pieniądze, zmieni pozycję męża w odniesieniu do funduszy rodziny? Nie! Jeżeli muszą pracować zarówno mąż, jak i żona, to powinno być rzeczą oczywistą, iż zarabiają pieniądze na wyżywienie, odzież i dach nad głową. Należycie podporządkowana małżonka chrześcijańska gotowa będzie uznawać, że na mężu spoczywa biblijny obowiązek kierowania rodziną pod tym względem, chociażby sama także wnosiła część pieniędzy.
Nie potrzeba, byśmy próbowali ustanawiać szczegółowe przepisy regulujące kwestię dysponowania finansami rodziny. Możemy tylko zachęcić tak mężów, jak i żony, aby każde z nich starało się wywiązać ze swych powinności wobec rodziny i jej spraw bytowych. Dobro małżeństwa wymaga, żeby małżonkowie współdziałali w duchu miłości. Jeżeli dążą do tego również w zakresie swoich wydatków, pozwoli im to utrzymać te sprawy na właściwym miejscu i zapobiegnie przesłonięciu ważniejszych, duchowych stron życia w związku małżeńskim.
● Czy niewiasta, która się dopuściła cudzołóstwa, lecz okazuje skruchę i na dowód tego wyznała winę przed komitetem sądowniczym zboru chrześcijańskiego, musi się przyznać do swego czynu również mężowi? — M. A.
Tak, postąpienie w ten sposób jest zarówno konieczne, jak i słuszne — bez względu na to, czy jej małżonek jest chrześcijaninem.
Chrześcijanie dobrze wiedzą, że Bóg potępia cudzołóstwo. (5 Mojż. 5:18; 1 Kor. 6:9, 10) Kto woli pod tym względem nie trzymać się w ryzach, ten nie może być tolerowany przez czysty zbór ludu Jehowy. Biblia nakazuje, aby takie moralnie zdeprawowane osoby wykluczać ze zboru chrześcijańskiego, zarówno ze względu na ochronę pozostałych jego członków, jak i z uwagi na to, aby duch Boży mógł nadal bez przeszkód oddziaływać na zbór. — 1 Kor. 5:5, 9-13.
Nie znaczy to jednak, że każdy podający się za chrześcijanina zawsze się doskonale stosuje do sprawiedliwych wymagań Bożych. Bywa tak, że człowiek dąży do tego, a mimo wszystko z braku należytego rozeznania lub z powodu słabości ciała popełni poważny grzech. (Rzym. 7:21-23) Jeżeli na przykład niewiasta ze zboru ulegnie pokusie i wda się w cudzołóstwo, powinna być głęboko w sercu przejęta tym ciężkim grzechem. A co musi uczynić, aby zyskać pomoc i przebaczenie?
Sprawą największej wagi jest dla niej zjednanie sobie przebaczenia Bożego na podstawie okazanej skruchy, co zresztą podkreślił też apostoł Piotr, przemawiając swego czasu do Żydów: „Okażcie więc skruchę i zawróćcie, abyście dostąpili zmazania swych grzechów.” (Dzieje 3:19, NW) Powinna postanowić, że nigdy więcej nie powtórzy takiego grzechu, a w tym celu będzie stanowczo unikać wszystkiego, co by mogło prowadzić do nawrotu. Niemniej konieczne jest wyznanie grzechu przed Bogiem w modlitwie. Zachętą do tego może być świadomość, że Jehowa gotów jest przebaczyć chrześcijaninowi, jeśli ten szczerze wyznaje winy i przejawia skruchę. — 1 Jana 1:9.
Kto poważnie zgrzeszył, ten według rady biblijnej poza wyznaniem winy przed Bogiem powinien uczynić jeszcze dalszy krok. Sprawę tę wyłuszcza nam list Jakuba 5:13-16, gdzie czytamy: „Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim (...); jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone. Wyznawajcie tedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni.” W każdym zborze świadków Jehowy istnieje obecnie komitet złożony z trzech dojrzałych chrześcijan, na których ciąży obowiązek spieszenia z pomocą szczerze skruszonym grzesznikom albo przedsięwzięcia kroków zmierzających do wykluczenia ze zboru kogoś, kto stanowi zagrożenie dla moralnej czystości zboru przez popełnianie grzechów, jakich ze względu na brak skruchy Bóg mu nie przebacza.
Czy to już wszystko, co dana osoba powinna uczynić? Czy wystarczy jej zwrócić się do Boga i do przedstawicieli zboru? Nie, w tym wypadku potrzebny jest jeszcze inny krok, a powinien on nawet poprzedzać zwrócenie się do starszych pod względem duchowym braci działających w interesie zboru. Grzech cudzołóstwa dotyczy przecież małżonka danej niewiasty. Ślubowała mu dotrzymanie wierności. Tylko on ma wyłączne prawo do cielesnego obcowania z nią i właśnie to jego prawo zostało naruszone. Przyrównawszy tę powinność małżeńską do wody wypływającej z czyjegoś zdroju, księga Przypowieści 5:15, 18 wskazuje, że osoba związana węzłem małżeńskim ma przywilej czerpania od współmałżonka czystej „wody” owej powinności. „Woda” ta nie powinna być skażona cudzołóstwem, a jeśli to już nastąpiło, strona niewinna ma prawo o tym wiedzieć. W dodatku popełnienie cudzołóstwa kala wspólne, czcigodne łoże małżeńskie. — Hebr. 13:4.
Bywa, że strona winna nie może się zdecydować na przyznanie się do występku, gdyż obawia się reakcji współmałżonka i nie jest pewna, czy uzyska przebaczenie. Ale o tym trzeba było pomyśleć przed dopuszczeniem do sytuacji, która się skończyła cudzołóstwem.
Jeżeli taka niewiasta zamierza przed zborowym komitetem sądowniczym powoływać się na skruchę, to komitet ten będzie chciał widzieć dowody skruchy. Na przykład gdy naprawdę żałuje swego czynu, nie będzie kryła człowieka, z którym dopuściła się grzechu. W wypadku, gdy był nim członek zboru, komitet będzie mógł zająć się również jego osobą, aby utrzymać godne stanowisko zboru wobec Boga. W omawianej sytuacji jednak dalszym dowodem szczerej skruchy ze strony danej niewiasty byłoby przyznanie się do upadku niewinnemu małżonkowi, ubieganie się o jego pomoc i przebaczenie. Jeśli strona winna nie wykazuje gotowości do przejawienia w ten sposób pokory i poniesienia odpowiedzialności za swój grzech, to czy można o niej naprawdę powiedzieć, że okazała skruchę? Chyba nie!
Skoro oddana Bogu chrześcijanka pozwoliła sobie na wdanie się w sytuację, która ją doprowadziła do cudzołóstwa, to tym samym dała dowód, że potrzebuje pomocy i ściślejszego nadzoru. Dojrzali słudzy w zborze zapewne postarają się jej dopomóc, starając się wzmocnić u niej stronę duchową i umiejętność prowadzenia życia chrześcijańskiego. (Gal. 6:1) Niemniej jednak mąż jest razem z nią jakby jednym ciałem i ponieważ przestaje z nią najbliżej, jest osobą najbardziej odpowiednią do udzielenia jej wsparcia, dodania otuchy, jak również do roztoczenia nad nią nadzoru, jakiego najwidoczniej potrzebuje; może jej na przykład pomóc w unikania towarzystwa tamtego człowieka, z którym popełniła grzech. (1 Mojż. 2:24) Gdyby nawet mąż nie był wierzącym, prawdopodobnie będzie mógł jej ułatwić opieranie się dalszym pokusom i wystrzeganie się sytuacji, które mogłyby prowadzić do powtórzenia występku.
Zatem staranie się o uzyskanie przebaczenia i pomocy ze strony współmałżonka jest przejawem zarówno mądrości, jak i skruchy, a to bez względu na okoliczność, czy w grzech popadła żona, czy mąż. Krok ten jest także konieczny w celu unormowania swego stosunku do Boga i do zboru chrześcijańskiego.