-
Pierwsze graduowanie w Galaad w BrooklynieStrażnica — 1962 | nr 2
-
-
Pierwsze graduowanie w Galaad w Brooklynie
PONIEDZIAŁEK, 27 listopada ubiegłego roku jeszcze długo nie uleci z pamięci. „Rodzina Betel cieszyła się, że mogła mieć u siebie klasę szkoły Galaad”, powiedział prezes do 720 słuchaczy, wśród których znalazło się również 100 studentów trzydziestej szóstej klasy Szkoły Galaad. „Dzień dzisiejszy jest dla was dniem szczególnie błogosławionym”, powiedział on do absolwentów.
Fred Rusk, jeden z instruktorów, udzielił im rady, aby zawsze pamiętali słowa Jezusa: „Jeśli się ja sam chwalę, chwała moja nic nie jest.” (Jana 8:54) „Pogłębiona wiedza w parze z miłością — to cudowne połączenie”, powiedział Harry Peloyan, inny instruktor, „pogłębiona wiedza bez miłości — to nie powinno się nam nigdy przytrafić!” U. V. Glass wskazał na to, że ta klasa, która studiowała w Brooklynie jako pierwsza, „miała taki przywilej, jakiego nie dostąpiła jeszcze żadna inna”. Żadna klasa nie słyszała tylu wykładów wygłoszonych przez członków ciała kierowniczego i rodziny Betel. Żadna inna klasa nie pozostawała w tak bliskiej styczności z organizacją biura głównego. Sekretarz szkoły, Edward Dunlap, przyrównał to powiązanie do nauki, którą Tymoteusz pobierał od Pawła, członka ciała kierowniczego pierwszego kościoła.
Po odczytaniu niektórych telegramów i życzeń z całego świata, studenci wysłuchali sługę fabryki, Maxa Larsona. On powiedział do nich, że wyszkolenie, które otrzymali w dziedzinie organizacyjnej, to znaczy na rzecz uporządkowanej działalności, pomoże im skutecznie pełnić służbę. George Couch, sługa Domu Betel wyraził swe docenianie dla dobrego przykładu, który dali przez swe dobre chęci i współpracę.
Wiceprezes Towarzystwa, Fred Franz, przypomniał absolwentom, że biorą udział w boju duchowym. On oświetlił szczególnie zagadnienie wyszkolenia pod względem organizacyjnym, które otrzymali w centrali widzialnej organizacji Jehowy, i powiedział: „Zostaliście tu wyszkoleni, abyście w razie potrzeby mogli kogoś zastąpić.” „Nadejdzie czas, gdy w organizacji będą luki”, tłumaczył on dalej, wskazując na spodziewane zabiegi Diabła, aby „wyprzeć ze stanowisk ludzi, na których ciąży w organizacji szczególna odpowiedzialność, którzy są poniekąd filarami.” „Każdy wyłom na froncie walki musi zostać zamknięty. Macie teraz przywilej i sposobność, aby to czynić. Zostaliście tutaj po to wyszkoleni.” — Izaj. 58:12.
Brat Knorr mówił potem, jak koniecznie trzeba być odważnym i bać się Jehowy sercem zespolonym. „Diabeł będzie chciał skłonić was do pójścia na kompromis”, powiedział mówca i wskazał na niebezpieczeństwo pójścia do więzienia oraz na wysiłki wrogów, aby rozbić organizację od wewnątrz. „Wielu wam jako sługom będzie powierzona szczególna odpowiedzialność. Jako nadzorcy będziecie musieli bardzo poważnie traktować waszą służbę.” W dalszej części swego przemówienia powiedział: „Nie powinniście się bać swego zadania służbowego. Bądźcie za to wdzięczni Jehowie.” Wezwał absolwentów do naśladowania skromności Jezusa i skwapliwej gorliwości Pawła, który pracował, aby wykonać swą służbę. Zapytał ich, co by zrobili, gdyby ich łączność z Towarzystwem została przerwana. Czy nadal wykonywaliby dzieło? Napominał ich, aby zachęcali i budowali swych braci oraz byli ich przewodnikami. Oni powinni wziąć na siebie odpowiedzialność związaną z ich zadaniem. „Oby Jehowa wam błogosławił.” „Pomnożyliście swą wiarę,” powiedział prezes, „a tak jak zwiększyła się wasza wiara, tak też wzrosła wiara Towarzystwa do was. Wierzymy, że potraficie zrobić jeszcze więcej.”
Trzydziesta szósta klasa istotnie otrzymała znakomite wyszkolenie co do zadań organizacyjnych w biurze oddziału, nadzoru działalności kaznodziejskiej, zakładania nowych zborów i opracowania nowych terenów. Studiowała historię religii prawdziwej i fałszywej, zajmowała się analitycznym i połączonym z komentarzami rozpatrywaniem tekstu bo tekście całego „Przekładu Nowego Świata Pisma Świętego” [w języku angielskim]. Tak wyposażeni podchodzili pod odbiór swego przydziału, aby potem udać się do trzydziestu pięciu krajów w charakterze misjonarzy, pionierów, członków rodziny Betel, sług obwodów, okręgów lub oddziałów.
O godzinie 1930 rozpoczęło się skrócone studium „Strażnicy”, zatytułowanej: „Nosiciele imienia przejmującego bojaźnią”, podczas którego wypowiadała się wybrana grupa studentów. Potem prezes poprosił na podium kilka studentów, którzy jako przedstawiciele czterdziestu czterech krajów pożegnali się w paru słowach. Przepełnieni wdzięcznością, wyrażali swą miłość do Jehowy i swe docenianie dla dziesięciomiesięcznego szkolenia. Pierwszy z nich powiedział, że organizacja staje się coraz piękniejsza im dokładniej się jej przypatruje. Wszyscy byli wdzięczni, że mogli uczęszczać do nowej szkoły Galaad.
Interesujący program, w którym studenci opowiadali doświadczenia i wrażenia z życia w Galaad, skończył się o godzinie 2330 na odśpiewaniu pieśni. Potem jeszcze brat Knorr zmówił modlitwę. Pierwsze uroczyste graduowanie w Galaad w Brooklynie było uroczystością, którą Jehowa obficie pobłogosławił.
-
-
Społeczeństwo Nowego Świata dba o swą młodzieżStrażnica — 1962 | nr 2
-
-
Społeczeństwo Nowego Świata dba o swą młodzież
Chrześcijańskich ojców obowiązuje rada: „Nie rozdrażniajcie swych dzieci, lecz nadal wychowujcie je w karności i autorytatywnej radzie Jehowy.” (Efez. 6:4, NW) Chrześcijańscy świadkowie Społeczeństwa Nowego Świata zważają na te słowa, jak to niejednokrotnie poświadczają ludzie postronni.
Na przykład pewien fotograf żydowski współpracujący z jedną z czołowych gazet nowojorskich, który na zgromadzeniu okręgowym „Zjednoczeni Wielbiciele” odbywającym się na Yankee Stadionie zobaczył bardzo duło młodych ludzi, zadał pytanie: „Co Państwo robią, że wszystkie te dzieci tutaj przychodzą? Mój chłopiec chodzi niechętnie do synagogi. Potem wraca do domu i mówi: ‚Naprawdę nic mi to nie dało.’” Gdy wyjaśniono mu potem, jak świadkowie Jehowy dbają o swą młodzież, wówczas odpowiedział: „Właściwie powinienem Państwu oddać mego syna!”
Wydawca siedmiu dzienników lokalnych w Nowym Jorku powiedział: „Jedną z wielu rzeczy, które cenię u świadków Jehowy, jest porządek i spokój na stadionie. Cieszę się, gdy dzieci interesują się religią, a przecież Państwo widzą, jak dużo ich tu jest! Powiedziałem do naszego zarządu kościelnego, że powinniśmy być tacy, jak świadkowie Jehowy. My także powinniśmy mieć zebrania dla całej rodziny. Świat byłby lepszy, gdyby religie protestanckie wzięły wzór ze świadków Jehowy. Ich organizacja jest wspaniała!”
Wśród młodych świadków Jehowy, którzy z okazji zgromadzenia na Yankee Stadionie pojawili się na podium dla mówców, był mały Gary, mieszkający w Branx. Chociaż ma tylko sześć lat, chodzi sam od domu do domu, aby głosić dobrą nowinę o Królestwie Bożym. Pewnego dnia, gdy zaofiarowywał u drzwi prenumeratę „Strażnicy”, spotkał w pewnym miejscu niewiastę, która wręcz zapytała: „Czy dla ciebie, chłopcze, odwiedzanie ludzi od drzwi do drzwi nie jest zbyt męczące? Tacy mali chłopcy, jak ty, powinni się bawić i zajmować czymś innym niż pukaniem do drzwi ludzi.”
Sześcioletni Gary dobrze znał zasady biblijne i mógł na to trafnie odpowiedzieć: „W Biblii napisano, że wszystkie rzeczy mają swój czas. Gdy pracujemy od drzwi do drzwi, powinniśmy rozmawiać z ludźmi o Bogu i o Jego Królestwie, jedynej nadziei dla ludzkości.” Z uwagi na tą biblijną odpowiedź, ta niewiasta zaprenumerowała „Strażnicę”. Od tego czasu Gary i jago ojciec odwiedzili ją kilkakrotnie.
-