-
Jaki masz cel w życiu?Strażnica — 1983 | nr 4
-
-
pytanie: Czy to już wszystko? Oto stanąłem u szczytu możliwości życiowych, a gdzież jest to wspaniałe przeświadczenie, że się dokonało czegoś wielkiego?” Inni bacznie śledzili jego błyskotliwą karierę rajdowca i biorąc wzór z jego powodzenia, dążyli do tego samego. „Próbowali zdobyć to, co mnie się udało osiągnąć, ale to wszystko było śmiechu warte. Nie miałem przecież nic, a oni chcieli mieć to samo!” Z czasem Mark zajął się gruntownym studiowaniem Biblii przy aktywnej pomocy Świadków Jehowy i uświadomił sobie znaczenie, jakie tkwi w dążeniu do godnego celu. Kiedy sam został Świadkiem Jehowy, oddał życie na zdobywanie uznania Bożego i niesienia pomocy duchowej bliźnim. Zastanawiając się nad swym poprzednim życiem, Mark mający obecnie 27 lat powiedział: „Teraz znalazłem prawdziwych przyjaciół i poznałem, jak przyjemnie jest nieść drugim prawdziwą pomoc duchową. Nareszcie poczułem, że dokonuję w życiu czegoś co ma dla ludzi trwałą wartość”.
Ale w jakim stopniu dążenie do wytkniętego celu wywiera wpływ na życie chrześcijan? Ile wysiłku wymaga od chrześcijanina osiągnięcie takiego celu? Jakim sposobem zdążanie w słusznym kierunku przynosi zadowolenie? Jakie wstępne zadania musi zrealizować każdy, dla kogo celem ostatecznym stało się osiągnięcie życia wiecznego? Sprawy te i podobne omawia następny artykuł.
-
-
Zdążaj ku celom duchowymStrażnica — 1983 | nr 4
-
-
Zdążaj ku celom duchowym
„Zapominając o tym, co za mną, a sięgając po to, co przede mną, pędzę ku mecie, po nagrodę” (Filip. 3:13, 14).
1, 2. Ile wysiłku wkładali w bieg uczestnicy starożytnych zawodów sportowych? Dlaczego? (1 Kor. 9:24).
„DOBRY biegacz z chwilą opadnięcia zapory ma tylko jedno na myśli: pędzić naprzód; skupia uwagę na finiszu i we własnych nogach pokłada nadzieję na zwycięstwo”. Tak opisywał wysiłek szybkobiegaczy historyk z pierwszego wieku imieniem Lukian. Każdy nerw i każdy mięsień drży w napięciu, aby umożliwić dotarcie do mety na pierwszym miejscu. Nagroda, którą często bywał wieniec uwity z liści, w zasadzie zapewniała zwycięzcy „najwyższe uznanie” na całe życie, gdyż wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że dany człowiek dla jej uzyskania nie szczędził „ni kosztów, ni trudów”.a
2 Posłużywszy się przykładem szybkobiegacza dla unaocznienia, na co musi się zdobywać dobry chrześcijanin, apostoł Paweł wezwał zdążających ku życiu wiecznemu: „Tak biegnijcie, abyście ją [nagrodę] otrzymali” (1 Kor. 9:24, Biblia Tysiąclecia). Paweł nadmienił, że ‛sięgał’ po nią — niby biegacz, który pochyla się do przodu na finiszu; ‛pędził ku mecie, po nagrodę powołania w górze, której udziela Bóg’ (Filip. 3:13, 14). Jeżeli chrześcijański „biegacz” ma zdobyć nagrodę, którą jest życie wieczne, to na niej muszą się koncentrować wszelkie jego zainteresowania, musi temu być podporządkowane całe jego istnienie. Czy tak dzieje się u ciebie, czytelniku?
BĄDŹCIE „TEGOŻ USPOSOBIENIA”
3. Jaka postawa winna cechować dojrzałych chrześcijan według Listu do Filipian 3:13?
3 Apostoł Paweł, ‛zapominając o tym, co za nim’, sam pokazał, że zdobycie tej nagrody uczynił swoim najważniejszym celem. Rzeczy pozostawione za sobą nazwał „śmieciami”, „odpadkami”, a według innego tłumacza nawet „gnojem” (BT; Beck; Wujek). Było to mocne określenie, jeśli wziąć pod uwagę, z czego właściwie zrezygnował, gdy rozpoczął bieg po życie. (Spójrz na stronę 2). Powoławszy się na swój przykład, Paweł z kolei nalegał: „Zatem ilu nas jest dojrzałych, bądźmy tegoż usposobienia” (Filip. 3:5-8, 15, 17).
4. Do jakiego wstępnego celu powinni dążyć: (a) ludzie zainteresowani, którzy jeszcze stoją przed chrztem? (b) nowo ochrzczeni?
4 Adresaci powyższych uwag apostoła uczestniczyli już w biegu i osiągnęli znaczny stopień chrześcijańskiej dojrzałości. Jak jednak przedstawia się sprawa z tobą, jeśli nie jesteś jeszcze ochrzczonym chrześcijaninem i masz dopiero zamiar stanąć do tego biegu? Powinieneś w takim razie uczynić to swym celem numer jeden, gdyż ci, którzy nie będą w nim brać udziału, siłą rzeczy też nie zdobędą w nagrodę życia wiecznego. A skoro wystartowałeś, ale dopiero niedawno, to najbliższym twoim celem powinno być dążenie do dojrzałości. Będzie to wymagało dokładania starań, aby w całej rozciągłości przyswoić sobie prawdę chrześcijańską i osiągnąć „spostrzegawczość wyćwiczoną w odróżnieniu, co właściwe, a co opaczne” (Hebr. 5:14 do 6:1).
5. Jakimi pytaniami możemy się posłużyć, aby określić swój stosunek do celu życia?
5 Ponadto słowa Pawła: „Ilu nas jest dojrzałych, bądźmy tegoż usposobienia”, wskazują jasno, że nawet ci, którzy osiągnęli dojrzałość, muszą sprawdzać swoje „usposobienie”, bo również ktoś z nich może być skłonny do czegoś „inaczej się odnosić” (Filip. 3:15). Na przykład: Co pozostawiłeś za sobą? Czy w dalszym ciągu zapatrujesz się na to jak Paweł? A może dążenia materialistyczne lub chęć zdobycia uznania w świecie pochłaniają znowu trochę więcej twego czasu i uwagi? Oczywiście chrześcijanin musi w podstawowym zakresie zapewnić byt sobie i rodzinie. Paweł podjął się trudnej pracy, jaką było wyrabianie namiotów — jakież ogromne przestawienie się po uprzedniej błyskotliwej karierze! Teraz wszakże najważniejszą sprawą w jego życiu stała się „nagroda”, a nie praca zarobkowa. Czy to samo możesz powiedzieć o sobie? (Dzieje 18:3; 20:33, 34).
ZAPRAWIANIE SIĘ W ZBOŻNYM ODDANIU
6. Jaka zaprawa w myśl Listu 1 do Tymoteusza 4:7, 10 jest nieodzownym warunkiem osiągnięcia życia wiecznego?
6 Między radami udzielonymi Tymoteuszowi apostoł Paweł zwrócił uwagę na cechę, którą uznał za nader ważną dla wszystkich pragnących zdobyć „nagrodę”. Niewątpliwie w nawiązaniu do długich lat intensywnego treningu, jakiemu się poddają sportowcy, napisał: „Zaprawiaj się, mając na celu zbożne oddanie. (...) Po to też się trudzimy i wytężamy” (1 Tym. 4:7, 10).
7. Czym jest zbożne oddanie? Jak możemy sprawdzić pobudki swego działania?
7 Zbożne oddanie oznacza osobistą więź z Jehową. Stanowi o nim to, jacy jesteśmy w sercu; niekoniecznie wyrażają je widoczne z zewnątrz czyny kojarzące się z pobożnością.b Musimy zatem co jakiś czas sami u siebie zbadać, dlaczego właściwie uczestniczymy w świętej służbie Bożej. Czy może jedynie z obawy przed tym, co by o nas pomyśleli inni, gdybyśmy nie brali w niej udziału? A może z chęci zaimponowania komuś? Czy po prostu dlatego, że tak sobie życzą rodzice? Czy też dlatego, że pragniemy podobać się Bogu? Wszyscy niekiedy potrzebujemy delikatnej zachęty ze strony drugich. Prywatnie sobie wytyczone cele lub jakieś postanowienia organizacyjne mogą spełnić rolę bodźca, to wszakże, co robimy, powinno naprawdę być „uczynkami zbożnego oddania” (2 Piotra 3:11).
8. Co prócz studiowania Biblii jest potrzebne dla pogłębienia swego zbożnego oddania?
8 Chrześcijanin rozwija u siebie zbożne oddanie, gdy przez osobiste i zborowe studia biblijne ‛karmi się słowami wiary’ (1 Tym. 4:6). Nie wystarczy jednak przebiec tylko oczami pewną liczbę stron. Zadawaj sobie pytania: Czego się z tego dowiaduję o Jehowie? Jak powinno to wpłynąć na moje życie albo stosunek do innych? Czy otrzymane pouczenia naprawdę wprowadzam w czyn? Kiedy? W jaki sposób? — Takie przemyślenia stanowią istotny składnik naszego ćwiczenia się w zbożnym oddaniu.
9. Jaki przykład wskazuje na potrzebę stałego zaprawiania się, mającego na celu zbożne oddanie?
9 Sportowiec podczas treningu stale zastanawia się nad tym, jak osiągnąć jeszcze lepszą formę. Stanąwszy do biegu chrześcijańskiego musimy się wystrzegać, by swego duchowego rozwoju nie uważać za coś, co się dokonuje samo z siebie. Pewna kobieta, która od dzieciństwa chodziła na zebrania Świadków Jehowy, a także brała udział w służbie polowej, przekonała się, iż niestety uczestniczenie w działalności chrześcijańskiej tylko z przyzwyczajenia jeszcze nie rozwiązuje problemu; wniosek ten narzucił się jej, gdy później uwikłała się w niemoralność. Po wydźwignięciu się z upadku powiedziała: „Zdawało mi się, że byłam duchowo usposobiona, lecz uświadomiłam sobie, że pełniłam służbę raczej mechanicznie. Po moim duchowym załamaniu zaczęłam więcej studiować prywatnie i stosować to do siebie. Błagałam o pomoc Jehowę. Dzięki temu zaczęłam umacniać się na duchu i po raz pierwszy powstała u mnie osobista więź ze Stwórcą”.
10. Jak docenianie wiąże nas bardziej z Jehową?
10 Trzeba również pamiętać o docenianiu. Na przykład rozkoszując się smacznym owocem, mógłbyś sobie pomyśleć: Jak wspaniałego mamy Ojca, skoro nam udostępnił tak zachwycający dar! — Albo przypatrując się wielobarwnemu zachodowi słońca, można mimo woli zawołać: Jakim wielkim artystą jest nasz Ojciec! Naucz się dostrzegać dowody opieki Jehowy nawet w codziennych sprawach. Dzięki temu coraz bardziej przybliżysz się do Niego (1 Tes. 5:18; Jak. 4:8).
‛SIĘGANIE PO NAGRODĘ’ MIMO NIEDOSKONAŁOŚCI
11. Czy chrześcijanin od lat znający prawdę może zwolnić biegu?
11 Ponieważ niektórzy członkowie zboru z Filippi w pierwszym stuleciu znali prawdę od dłuższego czasu, być może zaczęli sobie folgować uznawszy, że osiągnęli wystarczający poziom uduchowienia. Paweł powołał się na swój własny przykład, oświadczając: „Nie jakobym [ja — apostoł, a przy tym chrześcijanin od ponad 25 lat] już otrzymał nagrodę [niebiańską] albo już stał się doskonałym, lecz zabiegam [o nią] (...). Bracia, ja jeszcze o sobie nie mniemam, iżbym ją uchwycił” (Filip. 3:12, 13).
12. Dlaczego chrześcijanin musi stale pracować nad tym, by odzwierciedlać nową osobowość?
12 Życie chrześcijanina opiera się na stałym robieniu postępów. Bezustanne postępy są potrzebne w przyoblekaniu nowej osobowości. Stale też muszą być eliminowane dyskwalifikujące słabości (1 Tym. 4:15; 1 Kor. 9:27). Pewna siostra przyznała, że często zachowywała się wyniośle i łatwo oburzała się na kogoś. Kiedy udzielono jej odpowiednich rad, zdała sobie sprawę z faktu, że to może jej przeszkodzić w osiągnięciu życia wiecznego. „Dołożyłam wówczas starań”, powiada, „aby myśleć o drugich pozytywnie. Przez jakiś czas wręcz zmuszałam się do tego, później szło już łatwiej. Jeżeli ktoś mnie zdenerwował, modliłam się: ‛Nie chcę tak dalej, Jehowo. Ty wiesz, co teraz przeżywam, dlatego proszę: pomóż mi!’ I rzeczywiście przychodził mi z pomocą!” Postawiła więc sobie za cel przezwyciężenie konkretnej słabości i wykazywanie w większej mierze owoców ducha Bożego. Starania jej zostały pobłogosławione, a nawet powołano ją do służby misjonarskiej. Czy i tobie przydałoby się wytknięcie sobie tego rodzaju celów? (Gal. 5:22-26).
13. Jaki cel osiągnęła pewna rodzina? Czym się przy tym kierowała?
13 Prawdziwy chrześcijanin zdaje sobie sprawę z tego, że jeszcze nie „stał się doskonałym”, czyli jeszcze nie zdobył w nagrodę życia wiecznego, toteż czuwa nad swoim stosunkiem do służby Bożej. Pewna para małżeńska mieszkająca w Stanach Zjednoczonych rzetelnie przeanalizowała swoje możliwości pod tym względem. W owym czasie (w roku 1958) żona była nauczycielką w szkole podstawowej, a mąż kierownikiem działu sprzedaży, zarabiającym ponad 40 dolarów na godzinę. „Przyszło nam wtedy na myśl, że przecież i w głównej centrali działalności Świadków Jehowy pracują bracia, którzy zrezygnowali z dorabiania się, a podjęli tam służbę bez wynagrodzenia pieniężnego, żeby udostępniać prawdę bliźnim, takim jak my”, powiedziała później żona. Pobudzone tym przykładem, wspomniane małżeństwo sprzedało dom i razem z dwojgiem dzieci przeniosło się na teren, gdzie bardziej potrzebni byli głosiciele Królestwa. Aby zarobić na utrzymanie, oboje byli gotowi zadowolić się zupełnie zwyczajnymi pracami. Całe ich życie było odtąd wypełnione pomaganiem innym ludziom; dlatego też wkrótce każde z nich prowadziło średnio na tydzień po 15 studiów biblijnych u osób zainteresowanych Słowem Bożym. Mąż nadmienił: „Naszym udziałem stała się radość tak głęboka, jakiej nie można by kupić za żadne pieniądze. A szczególnie cieszyło nas oglądanie, jak dzieci rosły w tej samej miłości do Jehowy” (Filip. 4:12, 13).
14. Jakie osobiste cele wytknęło sobie wielu?
14 Rzecz jasna, że nie każda rodzina będzie mogła powziąć taką decyzję. Coraz więcej osób jednak dokonuje u siebie różnych zmian, aby poszerzyć zakres swego udziału w pracy głoszenia; niektórzy w wyniku tego zostają pionierami pomocniczymi, inni nawet stałymi. W ciągu roku 1982 każdego miesiąca pełniło służbę pionierską przeciętnie 172 859 osób, co jest liczbą nigdy dotąd nie notowaną i zarazem stanowi ponad 14-procentowy wzrost w stosunku do roku poprzedniego! Wielu obrało sobie za cel pracę w domach Betel lub na terenie misjonarskim. Od niedawna, z chwilą otwarcia filii Szkoły Gilead w Meksyku oraz w Republice Federalnej Niemiec, znacznie więcej osób mogło wytknąć sobie takie nowe, poszerzone cele życiowe. Inni dalej pracowali pilnie nad pogłębianiem miłości do Jehowy u swoich dzieci. Liczni oddani Bogu mężczyźni, przyswajając sobie wymagane zalety duchowe, sięgali po obowiązki sług pomocniczych, starszych w zborze lub nawet nadzorców podróżujących (1 Tym. 3:1-13).
15. Jak chrześcijańskie żony mogą dopomagać swym mężom w zdążaniu ku najważniejszemu celowi życia?
15 Chrześcijańskie żony wspomagają mężów, gdy również stawiają na pierwszym miejscu „nagrodę”. „Nigdy nie zapomnę tego, co powiedziała mi żona, kiedy przeczytałem, że z tych ludzi, których wyszkoliłem do objęcia mojej pracy po naszym wyjeździe, trzech stało się właśnie milionerami”, przyznaje Świadek Jehowy wspomniany w paragrafie 13. „Powiedziała wtedy: ‛Pieniądz dziś jest, a jutro go nie ma. Ale to, co robimy, pomagając innym pod względem duchowym, ma nieprzemijającą wartość’. Zawsze też zachęcała mnie, abym się nie angażował ponownie w zarabianie dużych pieniędzy. Dzięki jej pomocy, gdy dzieci wyrosły, wstąpiliśmy do służby obwodowej”. Tak, niewiasty, które wspierają swoich mężów w sensie duchowym, mogą przyczynić im „przychylności Jehowy” (Prz. 18:22).
WARUNKI SĄ RÓŻNE
16. (a) Co widocznie miał na myśli Paweł, gdy pisał do zboru w Filippi: „Brak wam było okazji”? (b) Skąd wiemy, że Jehowa nie jest kimś takim, kto nigdy by nie był zadowolony z wysiłków swoich sług?
16 Zbór w Filippi był w pierwszym wieku wyjątkowo szczodry dla apostoła Pawła, ale w pewnym okresie nie udzielał mu żadnego wsparcia materialnego. Dlaczego? Paweł skwitował to słowami: „Brak wam było okazji” (Filip. 4:10). Być może trudne czasy, zmiana warunków lub ewentualnie brak wiadomości o miejscu pobytu apostoła przeszkodziły tamtym chrześcijanom w zrealizowaniu tego, co dyktowało im serce. Nasze warunki życiowe również mogą ograniczać nam możliwości działania. Jehowa to rozumie. Na przykład w czasach obowiązywania Prawa Mojżeszowego przyjmował On w charakterze ofiary za grzech to, cokolwiek ktoś był w stanie przynieść — choćby nawet dwa litry mąki! (Kapł. 5:5-11). Bóg wymagał jedynie, żeby na ofiarę składano rzeczy jak najlepszej jakości (Wyjścia 23:19; Hebr. 13:15, 16).
17. Co przypomina kamienie milowe na trasie naszego biegu do końcowego celu, po nagrodę życia wiecznego?
17 A czy naprawdę dajemy Jehowie to, co mamy najlepszego? Czy codziennie stawiamy sobie przed oczyma wspaniałą nagrodę życia wiecznego? (Porównaj z tym List do Hebrajczyków 12:1, 2). Dużą pomocą pod tym względem mogą być cele duchowe, które będziemy się starali osiągać niejako po drodze. Staną się one kamieniami milowymi na trasie naszego biegu. Jak już wiemy, jednym z nich jest chrzest. Czy osiągnąłeś ten etap? A jak jest z twoją dojrzałością chrześcijańską? Czy szczerze uznajesz w całej rozciągłości chrześcijańską prawdę, dłużej już nie wątpisz, niczego nie kwestionujesz, nie podajesz w wątpliwość każdej nowej myśli? I czy nauczyłeś się w sprawach powszednich podejmować decyzje na podstawie zasad biblijnych? Jeżeli tak, to minąłeś następny kamień milowy. Czy owoce ducha głęboko przeniknęły twoją osobowość? Czy służba polowa ma dla ciebie taką samą wartość, jak dla naszego Wzorodawcy, Jezusa Chrystusa? A co można powiedzieć o powodach, dla których coś robisz? Czy naprawdę pobudza cię zbożne oddanie? Chociaż Tymoteusz był uznany za starszego w zborze, otrzymał mimo wszystko radę, aby obrał sobie za cel postępy w tym kierunku. Czy osiągnęliśmy niektóre z wymienionych celów i zdążamy ku następnym, mając ciągle na uwadze wielką nagrodę, to jest życie wieczne? Czy naprawdę po nią ‛sięgamy’?
18. Dlaczego opłaca się teraz rozwijać zbożne oddanie?
18 Liczne są korzyści wynikające z takiego wysiłku. O zbożnym oddaniu Paweł napisał między innymi, że „zawiera obietnicę życia teraźniejszego” (1 Tym. 4:8). Trafnie podsumował, jakie zadowolenie może już obecnie być naszym udziałem, mimo iż działamy wśród trudności: „Znamy smutek, lecz radości naszej nie da się przytłumić (...) Błogosławimy wielu prawdziwym bogactwem. Jesteśmy bez grosza, a wszakże mamy wszystko, co warto posiadać” (2 Kor. 6:10, Phillips).
19. Dlaczego każdy z nas powinien uważać, jak biegnie w zawodach o życie wieczne?
19 A potem niebawem uchwycimy nasz końcowy cel — ‛życie, które ma nadejść’. Oczekując nagrody niebiańskiej, Paweł słusznie mógł napisać: „Sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (Rzym. 8:18, Nowy Przekład). Istotnie, wszelkie wysiłki w biegu są niczym w zestawieniu z błogosławieństwami osiągniętej nagrody: życiem wiecznym bądź to w niebie, bądź też na ziemi. Dlatego miej wzrok skierowany na cele duchowe. Biegnij po zwycięstwo. Biegnij, jakby od tego zależało wręcz twoje życie; bo faktycznie od tego ono zależy! (Ps. 37:3, 4, 11, 29).
▪ Do jakiego najważniejszego celu musi zmierzać chrześcijanin? W jakim „usposobieniu” powinniśmy ku niemu zdążać?
▪ Jak się zaprawiamy, mając na celu zbożne oddanie?
▪ Jakie cele etapowe mogą nam ułatwić osiągnięcie końcowej nagrody — życia wiecznego?
▪ Czy Jehowa nigdy nie jest zadowolony z naszych starań w Jego świętej służbie?
[Przypisy]
a Z uwag starożytnego poety greckiego Pindara, utrwalonych w jego „Odach istmijskich”, I, 40-50.
b Słowem występującym tu w oryginale greckim: „eusebeia”, posługiwał się w swoim czasie filozof Filon dla określenia osoby naprawdę religijnej w przeciwieństwie do rzekomego czciciela Boga, który obnosił się ze swoją pobożnością na pokaz.
[Ilustracja na stronie 6]
W biegu chrześcijańskim wstępne cele ułatwiają nam zdążanie ku właściwej mecie i osiągnięcie życia wiecznego
Zbożne oddanie
Dojrzałość
Chrzest
Poszerzony zakres służby
Więcej owoców ducha świętego
-
-
Uśmiech dla obcychStrażnica — 1983 | nr 4
-
-
Uśmiech dla obcych
„Kiedy uśmiechnęły się do mnie dwie panie, zastanawiałem się przez chwilę, czy ich gdzieś już nie spotkałem”, napisał Kazuhiko Nagoja, prowadzący kolumnę „Smak życia” w tokijskiej gazecie Daily Jomiuri. „Uśmiech ich sprawiał wrażenie, jak gdyby z radością mnie rozpoznały po dłuższym rozstaniu”. A przecież było inaczej. „Przypatrzyłem się im dokładnie i stwierdziłem, że są to dla mnie zupełnie obce twarze”. Kiedy podobnie zachowało się dwoje innych — jak zaznaczył — „zrobiło mi się miło na duszy. Tak właśnie uśmiechają się ci ludzie do obcego, gdy się natkną na niego podczas któregoś ze swoich zebrań”.
Jacy to ludzie tak witają obcych? „Rzecz działa się na Okoku Kaikan (Sali Królestwa)”, wyjaśnił pan Nagoja, „jednym z tych licznych miejsc w Japonii, gdzie się spotykają [Świadkowie Jehowy]”. Nadmienił także: „Warto zaznaczyć, że ci wszyscy, którzy zbierają się w tej sali trzy razy na tydzień, są żarliwymi stronnikami chrystianizmu i nikt z nich nie przychodzi na zebranie dla pozoru ani z przyzwyczajenia. Moc wiary jednoczy tych mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy odzywają się do siebie nawzajem przez ‛kiodai’ (bracie) albo ‛simai’ (siostro). A siła tej wiary z biegiem lat przyciągnęła do ich społeczności coraz więcej ludzi”.
Pod koniec autor wspomniał o innej wizycie na Sali Królestwa: „Kiedy już miałem wyjść po zebraniu, podszedł do mnie chłopiec w wieku jakichś 10 lat i powiedział: ‛Cieszymy się z tego, że Pan dzisiaj przyszedł. Proszę nas znowu odwiedzić’. Miał przy tym na obliczu ten specjalny uśmiech. Ucieszyłem się i ja, bo po raz pierwszy obce dla mnie dziecko w tym wieku uśmiechnęło się i przemówiło do mnie w ten sposób”.
-