-
Budowanie na Chrystusie, niezawodnym fundamencieStrażnica — 1965 | nr 12
-
-
możemy Bogu wyjawić nasze duchowe i codzienne materialne potrzeby, i przez to także lepiej sobie uświadomić, ile korzystamy z ręki Bożej. Jakże wielkim pokrzepieniem dla Filipian musiało być odczytanie następujących słów apostoła Pawła: „Nie troszczcie się o nic, ale potrzeby wasze Bogu powierzajcie w każdej modlitwie i dziękczynnej prośbie. A pokój Boży, który przewyższa wszelkie pojęcia, będzie strzegł serc waszych i umysłów waszych w Chrystusie Jezusie.” (Filip. 4:6, 7, NDb) Jezus podał nam wzorcową modlitwę. Czy się trzymasz Modlitwy Pańskiej? Jezus powiedział: „Wy tedy tak się módlcie.” — Zobacz Mateusza 6:9-13.
16. Dlaczego nie powinniśmy nazbyt dręczyć się swymi niedoskonałościami?
16 Jehowa życzy sobie, aby mężczyźni i niewiasty w służbie u Niego byli dojrzali. Apostoł Paweł pisał do Koryntian: „Czuwajcie! Stójcie mocno przy wierze! Zachowujcie męską postawę i bądźcie silni!” (1 Kor. 16:13, Kow) Troską naszą powinno być ścisłe postępowanie za organizacją Jehowy. We wszystkim, co czynimy, bądźmy szczerzy i nie szukajmy usprawiedliwień dla pozostawania w tyle. Jeśli nie dopisujemy, zazwyczaj faktycznie istnieje jakiś powód do tego, lecz rzadko polega on na braku zdolności. Przy tym Jehowa zna nasze braki i wyrówna je, gdy sami ze swej strony zrobimy pełny użytek z posiadanych talentów i umiejętności, jak również nastręczających się sposobności. Jeżeli studiujemy, aktywnie się udzielamy w służbie Bożej, obracamy się we właściwym otoczeniu i stanąwszy przed jakimś zadaniem zawsze szukamy kierownictwa Jehowy, lecz nigdy nie przejawiamy bojaźni, to Jehowa pokryje nasze niedociągnięcia. Kto zaniedbuje nadarzające mu się sposobności, ten może nie otrzymać już dalszych przywilejów, a co gorsza, może w ogóle nie dopisać jako chrześcijanin.
17. Dlaczego nie potrzebujemy się bać, choć żyjemy w „czasie końca”?
17 W obecnym „czasie końca” naprawdę nie ma powodu do bojaźni, zwątpienia lub opadnięcia z sił potrzebnych do dalszej służby. „To mówi Pan [Jehowa, NW] zastępów: Niech się wzmocnią ręce wasze, którzy słyszycie w obecnych dniach te mowy przez usta proroków (...) nasienie pokoju [siewy spokojne, BG] będzie, winnica swój owoc dawać będzie i ziemia da urodzaj swój i niebiosa dadzą rosę swoją, a uczynię, że ostatki ludu tego posiądą to wszystko. I będzie: jak byliście przekleństwem między narodami, domu Judy i domu Izraela, tak zbawię was i będziecie błogosławieństwem. Nie bójcie się, niech się wzmacniają ręce wasze!” — Zach. 8:9-13, Wk.
18, 19. Dzięki czemu będziemy „bez nagany w dzień Pana naszego”?
18 Ręce nasze muszą być mocne, abyśmy potrafili i działać we wszelkich warunkach i w każdym położeniu, jakie Jehowa uzna za stosowne dla nas. „Zbliżył się już kres wszystkiego. Trzeźwymi się stańcie i czuwajcie w modlitwach. A nade wszystko miejcie miłość żarliwą jedni ku drugim, bo miłość osłania mnóstwo grzechów. Kto przemawia, niech wygłasza słowa Boże, kto posługuje, niech czyni to z przekonania, którego udziela Bóg, aby we wszystkim Bóg był uwielbiony przez Jezusa Chrystusa, któremu chwała i panowanie na wieki wieków. Amen.” — 1 Piotra 4:7, 8, 11, NDb.
19 Nasza przyszłość spoczywa w ręku Boga. Dlatego idźcie ściśle za Jego przewodnictwem, przygotujcie się teraz do przyszłych zadań. Budujcie na pewnym podłożu, na Chrystusie Jezusie. Wtedy będziecie mieć udział w znamiennym świadectwie końcowym i tych wielu cennych, chwalebnych przywilejach służby, jakie jeszcze leżą przed nami, a Bóg „was też utwierdzi aż do końca, abyście byli bez nagany w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa”. (1 Kor. 1:8) Teraz jest czas na studiowanie Słowa Bożego w gronie świadków Jehowy, aby budować na Chrystusie, niezawodnym fundamencie. „Jesteście teraz o tym uprzedzeni. Baczcie więc, żeby was nie porwał za sobą błędny nurt.” — 2 Piotra 3:17, Kow.
-
-
Prawda rozprzestrzenia się pomimo oporuStrażnica — 1965 | nr 12
-
-
Prawda rozprzestrzenia się pomimo oporu
PEWNA głosicielka pełnoczasowa z Quebeck w Kanadzie donosi o następującym zdarzeniu: „Na jednym z kongresów obwodowych w Quebeck pewne młode małżeństwo dało mi adres prosząc, aby ich odwiedzić. Mąż, kanadyjczyk pochodzenia francuskiego, chciał niegdyś zostać kapłanem i studiował cztery lata. Jednak to, co zobaczył i przeżył w czasie studiów, uczyniło go przeciwnikiem religii i bardzo go rozgoryczyło. Jego żona, hiszpanka, była pobożną katoliczką. Szczerze przekonana o prawdziwości swej wiary starała się nieustannie skłonić męża do pójścia z nią do kościoła, lecz on nie chciał. Powoływał się przy tym stale na swoje wcześniejsze doświadczenia. W końcu pomyślał, że być może najlepiej uda mu się odwieść żonę od jej poglądów, gdy ją skontaktuje ze świadkami Jehowy. Właśnie dlatego znaleźli się na kongresie obwodowym.
Gdy ich odwiedziłam w ich mieszkaniu, żona po raz pierwszy w swoim życiu usłyszała o cudownej nadziei, którą nam daje Biblia. Jej twarz jaśniała radością, gdy wyjaśniłam, że raj zostanie ponownie ustanowiony na ziemi. Po dwóch studiach była tak zachwycona, że teraz chciała koniecznie nakłonić swego męża, aby poszedł razem z nią do Sali Królestwa. Z każdym rozmawiała o tym, o czym się dowiedziała. Napisała też do swej rodziny w Hiszpanii i wysłała książkę „Od raju”. Oni ją spalili i odpisali, że nie chcą nic więcej o tym słyszeć, ale ona mimo to pisała dalej i w swoich listach przytaczała także cytaty z Biblii.
Wkrótce w całej okolicy wszyscy wiedzieli, że studiuje Biblię ze świadkami Jehowy. Zaczęto prześladować jej męża. On oddał mi jej książki i powiedział, że nie mam jej więcej odwiedzać. Był bardzo wzburzony. Podjął mocne postanowienie odciągnięcia jej od tego. Dlatego pewnego dnia wziął swój rewolwer, pokazał jej nabój, załadował, wycelował w jej skroń i zażądał, aby się zdecydowała. Odpowiedziała mu taktownie, ale nieustępliwie. Ostatecznie odłożył rewolwer. W tym samym tygodniu po raz pierwszy poszła ze mną do służby polowej.
Na kongresie obwodowym w Montrealu usymbolizowała swoje oddanie się Jehowie. To jeszcze bardziej rozgniewało jej męża. W rozpaczy postanowił wysłać ją do jej rodziny w Hiszpanii. Gdy już wszystkie przygotowania zostały zakończone, otrzymała od swojej matki list z wiadomością, że teraz cała jej rodzina studiuje ze świadkami Jehowy. To był cios dla jej męża. Nie widział już żadnej innej możliwości odciągnięcia jej od jej wiary poza uwięzieniem jej w mieszkaniu. Gdy chciała iść na zebrania, usiadł pod drzwiami i nie wypuszczał jej. W ciągu dnia telefonował prawie co godzinę, aby się przekonać, czy jest w domu. Wobec tego rozpoczęła regularnie dawać czasopisma swemu piekarzowi, założyła studium Biblii u sąsiadki i uzyskała u szewca podwójną prenumeratę.
Pewnego dnia zatrzymała ją na ulicy pewna kobieta, której mąż zabronił świadkom Jehowy odwiedzania ich, i poprosiła ją, aby studiowała z nią Biblię. Ta kobieta już kilkakrotnie była z nią na zgromadzeniach.
Pewnego przedpołudnia, gdy byłyśmy razem w służbie polowej, nagle nadjechał jej mąż i zabrał ją ze sobą. Zawiózł ją do znajomej, przeciwniczki prawdy, u której musiała pozostawać przez cały dzień. Już po krótkim czasie ta kobieta powodowana ciekawością zaczęła zadawać pytania. Młoda siostra skorzystała z okazji, aby wydać jej świadectwo. Dała jej także Biblię, dwie książki i dwa czasopisma. Ta kobieta była tak uradowana jej wypowiedziami, że prosiła ją, aby przyszła ponownie i pomogła jej w studiowaniu Biblii.
Ta siostra wykazała nawet w najtrudniejszych warunkach, że jest naprawdę sługą Bożym właściwego rodzaju. Jak podaje, niedawno w jednym miesiącu głosiła trzydzieści godzin i co miesiąc rozpowszechnia ponad pięćdziesiąt czasopism. Teraz czeka tylko z utęsknieniem na dzień, w którym będzie mogła bez przeszkód być obecna na wszystkich zebraniach w Sali Królestwa.
-