-
Pogoń za sukcesemStrażnica — 1988 | 15 listopada
-
-
Do czego to prowadzi?
Taki świecki sukces może dać pewną miarę zadowolenia, ale pomyśl, jakim kosztem. Felietonista Achike Okafo napisał: „Dobrze sytuowane rodziny (...) coraz częściej się rozpadają, głównie z powodu pieniędzy i tego, co można za nie kupić. (...) Małżonkowie, którzy jeszcze jakoś wytrzymują ze sobą, rzadko rozmawiają o swych obowiązkach rodzicielskich (...) gdyż zbytnio ich pochłania zabieganie o zewnętrzne oznaki dobrobytu”. Jeżeli dodać do tego zaniedbane dzieci, które sięgają po narkotyki, popełniają przestępstwa lub uciekają z domu, to okazuje się, że cena istotnie jest bardzo wysoka.
Pogoń za sukcesem popchnęła niektóre ambitne jednostki do nieuczciwości i niemoralności. Młode kobiety posuwają się do sprzedawania swych wdzięków w zamian za zdanie egzaminu lub dobrą posadę. Nawet dojście do czegoś w sposób uczciwy może wzbudzać niechęć i zawiść tych, którym się nie powiodło, a bogactwo i prestiż — przyciąga obłudnych „przyjaciół” (Kaznodziei 5:11 [5:10, Biblia warszawska, przedtem znana jako Nowy Przekład Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa Biblijnego albo NP]). Czy można to uznać za sukces?
Otóż nie — odpowiada mądry pisarz biblijnej Księgi Kaznodziei. Miał on ogromny majątek, władzę i szacunek u drugich oraz mógł się tym wszystkim cieszyć, ale gdy ocenił swe osiągnięcia, uznał je za „marność i gonitwę za wiatrem” (Kaznodziei 2:3-11).
Czy to znaczy, że wszelkie dążenia w życiu są bezsensowne? Czy można w zrównoważony sposób zmierzać do czegoś, co jest pożyteczne? Czego uczy doświadczenie? Jaki cel najlepiej sobie wytknąć?
-
-
Sukces za wszelką cenę?Strażnica — 1988 | 15 listopada
-
-
Sukces za wszelką cenę?
KOMU zależy na sukcesie, ten widocznie zmierza do określonego celu. A co jest Twoim celem, Drogi Czytelniku? Co jesteś gotów zrobić, by go urzeczywistnić? O co właściwie powinieneś zabiegać, żeby być naprawdę zadowolony i szczęśliwy?
W niejednym kraju Trzeciego Świata poziom życia ogółu ludności pozostawia dużo do życzenia. Zastanówmy się nad tamtejszymi problemami i rozważmy stosowne rady ze Słowa Bożego, a niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, pomoże nam to ocenić własne dążenia i osiągnięcia.
Kiedy wokół panuje ubóstwo, dla wielu ludzi liczą się tylko pieniądze. Aby je zdobyć, niektórzy uciekają się do nieuczciwości. Ale kto zostaje sługą Bożym, musi zerwać z takim postępowaniem, by odpowiadać sprawiedliwym wymogom przedstawionym w Biblii.
Tymczasem nawet niektórzy chrześcijanie ponownie zaczynają zdążać do celów świeckich. Pogoń za sukcesem naraża ich na niebiblijne uczynki. Rodzice zaniedbują dzieci. Inni opuszczają się w służbie dla Boga. Jak sądzisz, czy dzięki temu będą zadowoleni z życia i szczęśliwi?
Biblia uprzedza, do czego to prowadzi: „A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości (...). Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia” (1 Tymoteusza 6:9, 10, Biblia warszawska).
„Wszelkie zło”. ‛Uwikłani w przeróżne cierpienia’. Chyba nie tak opisano by kogoś, kto jest zadowolony i szczęśliwy. Jednakże przeżycia milionów ludzi przez całe wieki potwierdzały i po dziś dzień potwierdzają prawdziwość tych wypowiedzi. Na co to wskazuje, jeśli chodzi o cele i postępowanie, które ma obrać chrześcijanin?
Zboczyli z drogi — w jaki sposób?
Jak chrześcijanie mogliby zboczyć z drogi? Niektórzy posunęli się do całkowitego odrzucenia zasad wiary i moralności, ustanowionych przez Boga. Inni dali się odwieść od postępowania nacechowanego pobożnością, a nawet zaczęli ją wykorzystywać, by wywierać wpływ na drugich. Dlatego Biblia mówi o „mających spaczone umysły i wyzutych z prawdy, myślących, że pobożność przysparza zysków” (1 Tymoteusza 6:5). Wprawdzie nie odwrócili się oni całkowicie od chrystianizmu, ale niekiedy naruszają zasady biblijne leżące u podstaw naszej wiary.
Jezus powiedział uczniom, by nie naśladowali ludzi świeckich, którzy drugich traktują władczo. Oznajmił: „Nie tak między wami; lecz kto chciałby się stać wielkim pośród was, musi być waszym sługą”. Szerzej rozwinął tę myśl, gdy potępił żydowskich przywódców religijnych. Wykazał, że komu bardzo zależy na poważaniu u świata, ten ściąga na siebie niezadowolenie Boga (Mateusza 20:26; 23:6-9, 33). Tak więc chrześcijanie powinni starać się usługiwać drugim, zamiast dążyć do przyćmienia ich lub uzyskania nad nimi przewagi. Kto się lubuje w pieniądzach i za wszelką cenę chce je zdobyć, łatwo może zboczyć z drogi.
A co powiedzieć o tobie? Czy miarą powodzenia jest dla ciebie władza nad drugimi? Czy po to, by ją zdobyć lub sprawować, żonglujesz naukami chrześcijańskimi albo naciągasz zasady? Czy uważasz, że bez względu na koszty musisz prześcignąć innych? Czy sprawia ci przyjemność rozmawianie o swoim majątku lub osiągnięciach zawodowych? Jeżeli tak, to powinieneś się zastanowić, czy nie schodzisz z drogi wiary na manowce.
Gorycz „sukcesu”
Jezus powiedział również: „Przestańcie gromadzić sobie skarby na ziemi (...). Gdzie bowiem jest skarb twój, tam będzie też twoje serce. (...) Nie zdołacie być niewolnikami Boga i Bogactwa” (Mateusza 6:19-24). Czy słuchają tej rady rodzice, którzy uwagę swoich latorośli kierują głównie na cele materialistyczne i robienie świeckiej kariery? Czy warto przywiązywać znaczenie do sukcesu w świecie i przypłacić to odejściem dziecka od prawdy oraz przyswojeniem sobie przez nie niechrześcijańskiego trybu życia? Czy dla „skarbów na ziemi” warto poświęcać lub w najlepszym wypadku narażać na niebezpieczeństwo jego życie duchowe? Rodzice, którzy tak postąpili, często stwierdzają, że „uwikłali się sami w przeróżne cierpienia”; martwią się o dzieci i boleją nad tym, że utracili je pod względem duchowym, a czasem też i fizycznym.
Osoby, które się lubują w bogactwie, obrały sobie surowego pana. Wymaga on, by mu poświęcać czas, siły i umiejętności, a sam zagłusza pobożność. Najczęściej kusi ludzi do pomnażania majątku i zabiegania o jeszcze większe poważanie w świecie, czym coraz bardziej odciąga ich od prawdy. Słusznie powiedziano w Biblii: „Kto miłuje tylko srebro, nie nasyci się nim, ani ten, kto miłuje zamożność — dochodami” (Kaznodziei 5:10 [5:9, Bw]).
Pewien przedsiębiorca z Afryki został Świadkiem Jehowy, ale pierwsze miejsce w jego życiu dalej zajmowało dążenie do sukcesów finansowych. Zamiast uczestniczyć w działalności chrześcijańskiej, wolał spotkania towarzyskie ze świeckimi osobami, z którymi łączyły go interesy. Nie robił postępów duchowych, chociaż starsi zboru usiłowali mu pomóc. W rezultacie żył w rozterce duchowej, niejako na ziemi niczyjej. Trudno go było uważać za chrześcijanina, choć chciał za niego uchodzić. Zapewne nie czuł się w tym położeniu zadowolony ani szczęśliwy.
Ludzi podobnego pokroju nieodwołalnie czekają udręki duchowe. Utrzymywanie kontaktów zawodowych i towarzyskich z osobami nie mającymi skrupułów w kwestiach uczciwości lub moralności płciowej wystawia ich na zgubne wpływy. Muszą się opierać temu oddziaływaniu i zazwyczaj toczą wówczas walkę ze swym sumieniem. Niejeden w końcu upodabnia się do swego otoczenia i całkowicie schodzi na bezdroża (1 Koryntian 15:33, Kowalski). Jaki zatem pożytek z sukcesów finansowych, jeśli prowadzą do bankructwa pod względem moralnym i duchowym? Jezus rzekł: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby zdobył cały świat, lecz postrada swoją duszę?” (Mateusza 16:26).
Prawdziwy sukces
Doświadczenie uczy, że mądrze jest usłuchać następujących rad biblijnych: „Nie upodabniajcie się do tego świata (...), abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe”. „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeżeli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca”. Postępujemy więc mądrze, gdy nie naśladujemy świata ani nie tęsknimy do tego, co nam oferuje. Przede wszystkim powinniśmy się starać o uznanie Boże, którego nie da się pozyskać zabieganiem o sprawy świeckie (Rzymian 12:2, Bw; 1 Jana 2:15, 16).
Jezus zilustrował to opowiadaniem o pewnym rolniku, który ufał swemu bogactwu, lecz do którego Bóg rzekł: „O nierozsądny, tej nocy zażądają twej duszy od ciebie. Czyje więc będzie to, coś nagromadził?” Przypowieść tę Jezus zakończył słowami: „Tak się dzieje z człowiekiem, który składa sobie skarb, ale nie jest bogaty względem Boga”. Wykazał, że „choćby ktoś opływał w dostatki, życie jego nie zależy od tego, co posiada” (Łukasza 12:15-21).
Dla unaocznienia tej samej kwestii Jezus posłużył się przykładem bogatego młodzieńca. Z punktu widzenia świata dostojnik ten miał się czym poszczycić, a pod względem moralnym najwyraźniej pragnął postępować sprawiedliwie. Ale Jezus nie uznał tego za sukces. Przeciwnie, powiedział, iż takim ludziom
-