CHRZEST
Greckie słowo báptisma oznacza zanurzenie, zamoczenie, jak również pogrążenie w wodzie i wydobycie z niej; pochodzi od czasownika bápto — „zanurzyć; umoczyć” (Jn 13:26). Występujący w Biblii termin „chrzcić” jest synonimem wyrazu „zanurzyć”. Trafnie ilustruje to Rzymian 6:3, 4 w brzmieniu Biblii poznańskiej: „Czyż nie wiecie, że wszystkich nas, których przez chrzest zanurzono w Chrystusie Jezusie, w Jego śmierci zanurzono? Pogrzebano nas z Nim razem dzięki zanurzeniu w śmierci” (zob. też BT, PE, Pop). Forma tego samego słowa greckiego pojawia się w Septuagincie w Wyjścia 12:22 (‛zanurzyć’) oraz w Kapłańskiej 4:6 (‛umoczyć’) (zob. przypisy w NW). Osoba zanurzana chwilowo znika z oczu, jakby została pogrzebana w wodzie, z której potem się ponownie wyłania.
Poniżej omówiono cztery rodzaje chrztu i pokrewne zagadnienia: 1) chrzest Janowy; 2) chrzest Jezusa i jego uczniów; 3) chrzest w Chrystusie Jezusie i w jego śmierci oraz 4) chrzest ogniem.
Chrzest Janowy. Pierwszym człowiekiem upoważnionym przez Boga do dokonywania chrztu w wodzie był Jan, syn Zachariasza i Elżbiety (Łk 1:5-7, 57). Już sama okoliczność, że stał się znany jako „Jan Chrzciciel” lub „Jan, który chrzcił” (Mt 3:1; Mk 1:4; „Jochanan Zanurzyciel”, KŻNT), świadczy o tym, iż właśnie on zwrócił uwagę ludzi na znaczenie chrztu, czyli zanurzenia w wodzie. Według Biblii zarówno jego służba, jak i sam chrzest pochodziły od Boga. Anioł Gabriel przepowiedział, że Jan będzie prowadzić dzieło Boże (Łk 1:13-17), Zachariasz zaś pod wpływem ducha świętego oświadczył, iż będzie on prorokiem Najwyższego i przygotuje drogi Jehowy (Łk 1:68-79). Jak wynika ze słów Jezusa, działalność Jana, obejmująca udzielanie chrztu, cieszyła się uznaniem Bożym (Łk 7:26-28). Uczeń Łukasz napisał, że gdy ‛oznajmienie Boże dotarło na pustkowiu do Jana, syna Zachariasza, ten przyszedł, głosząc chrzest’ (Łk 3:2, 3). A apostoł Jan zanotował: „Wystąpił człowiek posłany jako przedstawiciel Boga; miał na imię Jan” (Jn 1:6).
Znaczenie chrztu Janowego można zrozumieć dzięki porównaniu kilku przekładów Łukasza 3:3. Otóż Jan przyszedł, głosząc „chrzest jako symbol skruchy ku przebaczeniu grzechów” (NŚ), „chrzest opamiętania dla odpuszczenia grzechów” (PE), „chrzest pokutny dla odrzucenia grzechów” (Pop), „chrzest wewnętrznej odmiany dla odpuszczenia grzechów” (Br) czy „zanurzenie polegające na odwróceniu się od grzechu” (KŻNT). W jeszcze innym przekładzie Janowi przypisano następujące słowa: „Nawróćcie się i przyjmijcie chrzest, a Bóg odpuści wam grzechy!” (Wp). Jak z tego wynika, chrzest nie zmywał grzechów ludzi, lecz stanowił symbol skruchy i zmiany postępowania, dzięki której doznawali odpuszczenia win.
Chrzest Janowy nie był więc szczególnym aktem oczyszczenia, dokonywanym przez Boga za pośrednictwem Jego sługi Jana, lecz publicznym potwierdzeniem i symbolem skruchy z powodu grzechów przeciw Prawu, mającym doprowadzić daną osobę do Chrystusa (Gal 3:24). W ten sposób Jan przygotowywał ludzi, by ‛ujrzeli Boże narzędzie wybawienia’ (Łk 3:6). Jego dzieło miało „przygotować Jehowie lud przysposobiony” (Łk 1:16, 17). Zostało przepowiedziane przez Izajasza i Malachiasza (Iz 40:3-5; Mal 4:5, 6).
Niektórzy uczeni próbują doszukiwać się zapowiedzi chrztu Janowego i chrześcijańskiego w starożytnych obrzędach oczyszczających, przewidzianych w Prawie (Wj 29:4; Kpł 8:6; 14:8, 31, 32; Heb 9:10, przyp. w NW) lub dokonywanych przez poszczególnych ludzi (Rdz 35:2; Wj 19:10). Nie miały one jednak nic wspólnego z prawdziwym znaczeniem chrztu. Ich celem było osiągnięcie czystości ceremonialnej. Zaledwie w jednym wypadku czyjeś ciało zostało całkowicie pogrążone w wodzie — dotknięty trądem Naaman zanurzył się w niej siedem razy (2Kl 5:14). Nie nawiązał w ten sposób jakichś specjalnych stosunków z Bogiem, a jedynie uwolnił się od trądu. Prócz tego według Biblii prozelici nie mieli być chrzczeni, lecz obrzezywani. Był to warunek uczestnictwa w obchodach Paschy oraz w oddawaniu czci Bogu w sanktuarium (Wj 12:43-49).
Całkowicie bezpodstawne jest też twierdzenie, jakoby chrzest Janowy został zapożyczony od esseńczyków lub faryzeuszy. Obie te sekty żydowskie wymagały od swych członków wielu częstych ablucji. Ale Jezus ujawnił, że były to zwykłe nakazy ludzi, którzy przez swą tradycję odstępowali od przykazań Bożych (Mk 7:1-9; Łk 11:38-42). A Jan wyjaśnił, że to Bóg go posłał, by chrzcił w wodzie (Jn 1:33). Nie posłali go ani esseńczycy, ani faryzeusze. Nie miał pozyskiwać prozelitów żydowskich, lecz chrzcić tych, którzy już należeli do zboru izraelskiego (Łk 1:16).
Jan wiedział, iż celem jego działalności jest tylko przygotowanie drogi dla Mesjasza, Syna Bożego, który podejmie znacznie donioślejszą służbę. Chrzcił ludzi po to, by Mesjasz został ujawniony Izraelowi (Jn 1:31). Jak wynika z Jana 3:26-30, działalność Mesjasza miała nabierać rozmachu, a Jana stopniowo wygasać. Osoby, które podczas ziemskiej służby Jezusa dały się ochrzcić jego uczniom i się do nich przyłączyły, uczyniły to na znak skruchy, podobnie jak ludzie chrzczeni przez Jana (Jn 3:25, 26; 4:1, 2).
Chrzest Jezusa. Chrzest Jezusa, dokonany przez Jana, musiał siłą rzeczy mieć inny cel i znaczenie, gdyż Syn Boży „grzechu nie popełnił ani w jego ustach nie znaleziono nic zwodniczego” (1Pt 2:22). Nie było więc konieczne, by poddał się czynności stanowiącej symbol skruchy. Niewątpliwie właśnie dlatego Jan wzbraniał się przed ochrzczeniem Jezusa. Ten jednak oświadczył: „Niech tym razem tak będzie, bo w ten sposób przystoi nam wykonać wszystko, co prawe” (Mt 3:13-15).
Łukasz donosi, iż podczas chrztu Jezus się modlił (Łk 3:21). A pisarz Listu do Hebrajczyków dodaje, że gdy Jezus Chrystus ‛przyszedł na świat’ (tzn. gdy zgłosił się do chrztu i rozpoczął swą służbę, a nie zaraz po urodzeniu, bo przecież nie mógłby wtedy przeczytać ani wypowiedzieć tych słów), powtórzył za Psalmem 40:6-8 (LXX): „Ofiary i daru ofiarnego nie chciałeś, lecz przygotowałeś mi ciało. (...) Oto przychodzę (w zwoju księgi napisano o mnie), aby wykonywać wolę twoją, Boże” (Heb 10:5-9). Jezus z racji urodzenia był członkiem narodu żydowskiego, złączonego z Bogiem przymierzem Prawa (Wj 19:5-8; Gal 4:4). Wobec tego gdy przyszedł do Jana się ochrzcić, był już związany przymierzem z Jehową Bogiem. Uczynił więc coś, co wykraczało poza wymogi Prawa. Stawił się do dyspozycji swego Ojca, Jehowy, by wykonywać Jego „wolę”, która obejmowała złożenie w ofierze ‛przygotowanego’ mu ciała i zniesienie obowiązku składania ofiar zwierzęcych przewidzianych Prawem. Apostoł Paweł uzupełnia: „Za sprawą wspomnianej ‚woli’ zostaliśmy uświęceni przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze” (Heb 10:10). Jezus stawił się zarazem do wykonywania dzieła na rzecz Królestwa, co było kolejnym aspektem „woli” jego Ojca (Łk 4:43; 17:20, 21). Jehowa zaaprobował ten krok swego Syna, czemu dał wyraz, namaszczając go duchem świętym i oznajmiając: „Tyś jest mój Syn, umiłowany; ciebie darzę uznaniem” (Mk 1:9-11; Łk 3:21-23; Mt 3:13-17).
Chrzest uczniów Jezusa. Chrzest Janowy miał zostać zastąpiony chrztem w wodzie dokonywanym zgodnie z poleceniem Jezusa: „Czyńcie uczniów z ludzi ze wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego” (Mt 28:19). Od dnia Pięćdziesiątnicy 33 r. n.e. tylko ten chrzest cieszył się uznaniem Bożym. Jakiś czas później gorliwy Apollos prawidłowo nauczał o Jezusie, ale wiedział tylko o chrzcie Janowym. Musiał skorygować swe poglądy na ten temat, podobnie jak uczniowie, których Paweł napotkał w Efezie. Ci ostatni zostali ochrzczeni chrztem Janowym najwyraźniej dopiero wtedy, gdy przestał już być ważny, bo Paweł zawitał do Efezu jakieś 20 lat po wygaśnięciu przymierza Prawa. Zostali więc prawidłowo ochrzczeni w imię Jezusa i otrzymali ducha świętego (Dz 18:24-26; 19:1-7).
Chrześcijanin zgłaszający się do chrztu musiał rozumieć Słowo Boże i powziąć przemyślaną decyzję o stawieniu się do wykonywania objawionej woli Bożej. Świadczy o tym przykład 3000 Żydów i prozelitów, którzy znali wcześniej Pisma Hebrajskie, a gdy w dniu Pięćdziesiątnicy 33 r. wysłuchali przemówienia Piotra o Jezusie Mesjaszu, „ochoczo przyjęli jego słowo” i zostali ochrzczeni (Dz 2:41; 3:19 do 4:4; 10:34-38). W Samarii pewni ludzie najpierw uwierzyli w dobrą nowinę głoszoną przez Filipa, a później dali się ochrzcić (Dz 8:12). Etiopski eunuch, który jako pobożny prozelita już znał Jehowę i Pisma Hebrajskie, najpierw wysłuchał wyjaśnień na temat spełnienia się proroctw na Chrystusie i uznał je za przekonujące, a dopiero potem poprosił o chrzest (Dz 8:34-36). Korneliuszowi Piotr wyjaśnił, że Bóg ma upodobanie w „człowieku, który się go boi i czyni to, co prawe” (Dz 10:35), i że każdy, kto pokłada wiarę w Jezusie Chrystusie, dostępuje przez jego imię przebaczenia grzechów (Dz 10:43; 11:18). Wszystko to harmonizowało z poleceniem Jezusa: „Czyńcie uczniów (...), ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam nakazałem”. Ludzie, którzy przyjmowali te pouczenia i przyłączali się do uczniów Jezusa, słusznie dawali się ochrzcić (Mt 28:19, 20; Dz 1:8).
W dniu Pięćdziesiątnicy Żydzi — którzy jako naród ponosili zbiorową odpowiedzialność za śmierć Jezusa i niewątpliwie wiedzieli o chrzcie Janowym — „poczuli się ugodzeni w serce” wywodami Piotra i zapytali: „Bracia, cóż mamy czynić?” Apostoł odrzekł: „Okażcie skruchę i niech każdy z was da się ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa ku przebaczeniu waszych grzechów, a otrzymacie wspaniałomyślny dar ducha świętego” (Dz 2:37, 38). Warto zauważyć, że wspomniał o czymś nowym: otóż do przebaczenia grzechów nie wystarczała sama skrucha potwierdzona chrztem Janowym — musieli okazać skruchę i ochrzcić się w imię Jezusa Chrystusa. Piotr nie obiecał, że sam chrzest zmyje ich grzechy. Wiedział, że to „krew Jezusa, jego [Bożego] Syna, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1Jn 1:7). Nieco później, nazwawszy Jezusa „Naczelnym Pełnomocnikiem w sprawie życia”, nawoływał Żydów zgromadzonych w świątyni: „Okażcie skruchę i nawróćcie się, by zostały zmazane wasze grzechy, żeby od osoby Jehowy nadeszły pory orzeźwienia” (Dz 3:15, 19). Z jego słów wynikało, że do zmazania grzechów potrzebne było przejawienie skruchy za nikczemne potraktowanie Chrystusa oraz ‛nawrócenie się’, czyli uznanie Syna Bożego. Tym razem jednak nie wspomniał o chrzcie.
Przymierze Prawa, zawarte z Żydami, zostało unieważnione, gdy Jezus poniósł śmierć na palu męki (Kol 2:14), a w dniu Pięćdziesiątnicy 33 r. weszło w życie nowe przymierze (por. Dz 2:4; Heb 2:3, 4). Niemniej Bóg jeszcze przez jakieś trzy i pół roku okazywał Żydom szczególne względy. W tym czasie uczniowie Jezusa głosili wyłącznie Żydom i prozelitom oraz Samarytanom. Ale ok. 36 r. Bóg skierował Piotra do domu poganina Korneliusza, oficera rzymskiego, a wylewając ducha świętego na niego i jego domowników, wykazał apostołowi, że odtąd również ludzie z narodów mogą być chrzczeni w wodzie (Dz 10:34, 35, 44-48). Ponieważ Bóg przestał uznawać przymierze Prawa, obejmujące obrzezanych Żydów, a akceptował odtąd wyłącznie nowe przymierze, którego pośrednikiem był Jezus Chrystus, więc rodowici członkowie narodu żydowskiego (bez względu na obrzezanie) nie pozostawali już z Nim w żadnych specjalnych stosunkach. Prawo zostało unieważnione, toteż ani przestrzeganie jego przepisów, ani związany z nim chrzest Janowy nie zjednywały nikomu uznania Bożego. Chcąc je sobie zaskarbić, trzeba było przystąpić do Boga z wiarą w Jego Syna i dać się ochrzcić w wodzie w imię Jezusa Chrystusa (zob. SIEDEMDZIESIĄT TYGODNI [Przymierze utrzymane w mocy „przez jeden tydzień”]).
A zatem po 36 r. n.e. Żydzi i poganie byli równi w oczach Boga (Rz 11:30-32; 14:12). Członkowie narodów pogańskich (wyjąwszy obrzezanych prozelitów) nie byli objęci przymierzem Prawa i nigdy nie pozostawali w specjalnych stosunkach z Bogiem, Ojcem. Teraz otworzono przed nimi sposobność przyłączenia się do Jego ludu. Ale zanim mogli zostać ochrzczeni w wodzie, musieli zbliżyć się do Boga, okazując wiarę w Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Dopiero wtedy zgodnie z przykładem i nakazem Chrystusa można było zanurzyć ich w wodzie (Mt 3:13-15; 28:18-20).
Taki chrzest miał bardzo istotny wpływ na pozycję chrześcijan w oczach Boga. Apostoł Piotr, nawiązawszy do budowy arki, w której Noe z rodziną znaleźli ocalenie podczas potopu, dodał: „Odpowiednik tego teraz i was wybawia, mianowicie chrzest (nie usunięcie brudu z ciała, lecz prośba do Boga o dobre sumienie), przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa” (1Pt 3:20, 21). Arka była widomym dowodem, że Noe oddał się na spełnianie woli Bożej i potem wiernie wykonywał powierzone mu zadanie. Dzięki temu ocalił życie. Podobnego wyzwolenia z obecnego niegodziwego świata dostępują osoby, które oddają się Jehowie na podstawie wiary we wskrzeszonego Chrystusa, symbolizują to chrztem i jako słudzy Boga spełniają Jego wolę (Gal 1:3, 4). Nie muszą się już obawiać zagłady wraz z resztą tego świata. Zostaną z niej wybawieni, obdarzeni przez Boga czystym sumieniem.
Nie dla niemowląt. Skoro osoby zgłaszające się do chrztu w wodzie najpierw ‛wysłuchały słów’, ‛ochoczo przyjęły słowo’ i ‛okazały skruchę’ (Dz 2:14, 22, 38, 41), a także powzięły przemyślaną decyzję, jest oczywiste, iż musiały być przynajmniej w takim wieku, żeby móc słuchać, uwierzyć i zadecydować. Zwolennicy chrztu niemowląt powołują się niekiedy na to, że wraz z niektórymi ludźmi ochrzczono ich „dom” czy też „domowników” — tak było w wypadku Korneliusza, Lidii, dozorcy więziennego z Filippi, Kryspusa czy Stefanasa (Dz 10:48; 11:14; 16:15, 32-34; 18:8; 1Ko 1:16). Ich zdaniem wynika stąd, że ochrzczono także małe dzieci należące do tych rodzin. Ale domownicy Korneliusza przed chrztem wysłuchali słowa, otrzymali ducha świętego, mówili językami i wychwalali Boga, więc nie mogli być niemowlętami (Dz 10:44-46). Lidia była „czcicielką Boga”, a „Jehowa szeroko otworzył jej serce, aby zwracała uwagę na to, co mówi Paweł” (Dz 16:14). Dozorca więzienny z Filippi musiał ‛uwierzyć w Pana Jezusa’, z czego wynika, że również inni członkowie jego rodziny musieli uwierzyć, by mogli zostać ochrzczeni (Dz 16:31-34). „Kryspus, przełożony synagogi, uwierzył w Pana i tak samo uczynili wszyscy jego domownicy” (Dz 18:8). Jak widać, w powiązaniu z chrztem jest mowa o słuchaniu, uwierzeniu i wysławianiu Boga, a niemowlęta tego nie potrafią. Mieszkańcy Samarii najpierw wysłuchali „dobrej nowiny o królestwie Bożym i o imieniu Jezusa Chrystusa”, potem w nią uwierzyli i dopiero wtedy „dawali się ochrzcić”. W tym wypadku Biblia wyraźnie podaje, że wśród ochrzczonych byli „zarówno mężczyźni, jak i kobiety”, ale nic nie mówi o niemowlętach (Dz 8:12).
Pisząc do Koryntian, apostoł Paweł wspomniał, że dzieci wierzących rodziców są „święte”, co jednak absolutnie nie uzasadnia chrzczenia niemowląt. Przeciwnie, z wersetu tego wynika, iż dzieci zbyt małe, żeby samodzielnie podjąć tak poważną decyzję, są „święte” ze względu na swych rodziców, a nie ze względu na tzw. sakrament chrztu. Gdyby można było chrzcić niemowlęta, nie zachodziłaby potrzeba przypisywania im zasług wierzących rodziców (1Ko 7:14).
To prawda, że Jezus powiedział: „Zostawcie te małe dzieci i przestańcie im przeszkadzać w przychodzeniu do mnie, bo do takich należy królestwo niebios” (Mt 19:13-15; Mk 10:13-16). Ale przecież ich nie chrzcił, tylko je pobłogosławił. Potem włożył na nie ręce, lecz nic nie wskazuje na to, żeby był to obrzęd religijny. A ‛królestwo Boże należało do nich’ nie dlatego, że zostały ochrzczone, lecz że były ufne i chętne do nauki. Chrześcijanom polecono, aby byli „niemowlętami co do zła”, natomiast „pod względem zdolności rozumienia” mieli stać się „dorośli” (Łk 18:16, 17; 1Ko 14:20; Mt 18:4).
Historyk religii August Neander tak napisał o chrześcijanach żyjących w I w. n.e.: „W tym okresie nie znano praktyki chrztu niemowląt (...) Okoliczność, że pierwsze wzmianki na temat chrztu niemowląt pojawiają się tak późno — z całą pewnością nie wcześniej niż u Ireneusza [ok. 120/140-ok. 200/203] — i że dopiero w III stuleciu uznano go za tradycję apostolską, przemawia raczej przeciw jego pochodzeniu apostolskiemu” (Geschichte der Pflanzung und Leitung der christlichen Kirche durch die Apostel, t. 1, s. 213).
Całkowite zanurzenie. Z podanej na wstępie definicji chrztu jasno wynika, że nie polega on na pokropieniu lub oblaniu wodą, lecz na całkowitym zanurzeniu. Potwierdzają to przykłady opisane w Biblii. Jezus został ochrzczony w dużej rzece, Jordanie, a po chrzcie „wyszedł z wody” (Mt 3:13, 16; Mk 1:10). Jan chrzcił ludzi w dolinie Jordanu, w pobliżu Salim, „ponieważ było tam wiele wody” (Jn 3:23). Etiopski eunuch poprosił, by Filip go ochrzcił, gdy zbliżyli się do „jakiegoś zbiornika wodnego”. Obaj „zeszli do wody”, a potem „wyszli z wody” (Dz 8:36-40). Ze wszystkich tych relacji wynika, że nie chodziło o mały, płytki staw, lecz o duży zbiornik wodny, do którego trzeba było wejść, a potem z niego wyjść. Za całkowitym zanurzeniem przemawia też okoliczność, iż chrzest przyrównano do pogrzebu (Rz 6:4-6; Kol 2:12).
Źródła historyczne potwierdzają, że pierwsi chrześcijanie praktykowali chrzest przez zanurzenie. New Catholic Encyclopedia (1967, t. II, s. 56) podaje: „Nie ulega wątpliwości, iż w Kościele pierwotnym chrzest odbywał się przez zanurzenie”. A w dziele Larousse du XXe Siècle (Paryż 1928) zaznaczono: „Pierwszych chrześcijan chrzczono przez zanurzenie wszędzie, gdzie była woda”.
Chrzest w Chrystusie Jezusie oraz w jego śmierci. Zgłaszając się do chrztu w Jordanie, Jezus wiedział, iż rozpoczyna służbę ofiarną. Zdawał sobie sprawę, że przygotowane mu ciało musi zostać uśmiercone i że choć jest bez winy, musi umrzeć, a ofiara z jego doskonałego człowieczego życia ma stanowić okup za ludzkość (Mt 20:28). Był świadom tego, że będzie musiał niejako pogrążyć się w śmierci, ale trzeciego dnia zostanie z niej podniesiony (Mt 16:21). Dlatego przyrównał to do chrztu w śmierci (Łk 12:50). Swoim uczniom wyjaśnił, że jest w ten sposób chrzczony już w trakcie pełnienia swej służby (Mk 10:38, 39). Kiedy w dniu 14 Nisan 33 r. n.e. Jezus zawisł na palu męki, tym samym został całkowicie „zanurzony” w śmierci. „Wynurzył” się z niej i ostatecznie zakończył swój chrzest w śmierci, gdy trzeciego dnia jego Ojciec, Jehowa Bóg, wskrzesił go z umarłych. Chrzest w wodzie, któremu Jezus poddał się na początku swej służby, stanowił dopiero początek jego chrztu w śmierci, a więc był czymś zupełnie innym.
Wierni apostołowie Jezusa Chrystusa zostali ochrzczeni w wodzie chrztem Janowym (Jn 1:35-37; 4:1). Ale Jezus wykazał im, że prócz tego mają być ochrzczeni symbolicznym chrztem, którym i on jest chrzczony — chrztem w śmierci (nie byli też jeszcze ochrzczeni duchem świętym) (Mk 10:39). A zatem chrzest w śmierci Jezusa nie jest tym samym co chrzest w wodzie. Paweł tak napisał w liście skierowanym do zboru chrześcijan w Rzymie: „Czyż nie wiecie, że my wszyscy, którzy zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie Jezusie, zostaliśmy ochrzczeni w jego śmierci?” (Rz 6:3).
To Jehowa Bóg dokonuje chrztu w Chrystusie Jezusie oraz w jego śmierci. To On namaścił Jezusa, ustanawiając go Chrystusem, czyli Pomazańcem (Dz 10:38). W ten sposób ochrzcił go duchem świętym, którym za pośrednictwem Jezusa zostali potem ochrzczeni jego uczniowie. Wobec tego jego przyszli współdziedzice mający nadzieję niebiańską musieli też zostać „ochrzczeni w Chrystusie Jezusie”, tzn. w Jezusie Pomazańcu, który w chwili swego namaszczenia został również zrodzony jako duchowy Syn Boży. Dzięki temu jednoczą się z nim, swoją Głową, i stają się członkami zboru będącego ciałem Chrystusa (1Ko 12:12, 13, 27; Kol 1:18).
Naśladowcy Chrystusa Jezusa, którzy zostają ‛w nim ochrzczeni’, są od tej pory zobowiązani do zachowywania lojalności w obliczu prób — aż do śmierci, z którą muszą się liczyć każdego dnia. Apostoł Paweł tak to objaśnił chrześcijanom w Rzymie: „Dlatego też zostaliśmy z nim pogrzebani przez nasz chrzest w jego śmierci, abyśmy jak Chrystus został wskrzeszony z martwych przez chwałę Ojca, tak i my podobnie chodzili w nowości życia. Jeśli bowiem zostaliśmy z nim zjednoczeni w podobieństwie jego śmierci, to na pewno też zostaniemy z nim zjednoczeni w podobieństwie jego zmartwychwstania” (Rz 6:4, 5; 1Ko 15:31-49).
Udzielając dalszych wyjaśnień, Paweł napisał zborowi w Filippi, że ma ‛współudział w cierpieniach Chrystusa, poddając się śmierci podobnej do jego śmierci, aby się przekonać, czy w jakiś sposób nie dostąpi wcześniejszego zmartwychwstania spośród umarłych’ (Flp 3:10, 11). Tego chrztu w Jezusie Chrystusie oraz w jego śmierci może dokonać jedynie Bóg Wszechmocny, Ojciec niebiański. Czyni to za pośrednictwem Chrystusa, wskrzeszając daną osobę z umarłych, dzięki czemu jednoczy się ona z Jezusem Chrystusem w podobieństwie jego zmartwychwstania i dostępuje nieśmiertelnego życia w niebie (1Ko 15:53, 54).
Symboliczne ochrzczenie innej zbiorowości w jej wyzwolicielu i przywódcy opisał apostoł Paweł, gdy nadmienił, że Izraelici „zostali ochrzczeni w Mojżeszu za sprawą obłoku i morza”. Dostąpili tego symbolicznego chrztu, gdy znaleźli się między ścianami wody i zostali zakryci chroniącym ich obłokiem. Mojżesz przepowiedział, że Jehowa wzbudzi proroka takiego jak on, co według Piotra spełniło się na Jezusie Chrystusie (1Ko 10:1, 2; Pwt 18:15-19; Dz 3:19-23).
Na czym polega chrzest, „aby być umarłymi”?
Słowa z 1 Koryntian 15:29 tłumaczone są różnie: „Cóż tedy uczynią ci, którzy się dają chrzcić za umarłych?” (Bw); „którzy się chrzczą nad umarłymi” (Bg); „przyjmują chrzest za zmarłych” (BWP, Wp); „dla zmarłych”, „ze względu na zmarłych” (przyp. w BT); „dają się ochrzcić, aby być umarłymi” (NŚ).
Istnieje sporo propozycji wyjaśnienia tego wersetu. Najczęściej spotyka się pogląd, iż Paweł nawiązał tu do zwyczaju dokonywania chrztów zastępczych, to jest chrzczenia w wodzie osób żywych w imieniu i na korzyść zmarłych. Nie ma jednak dowodów na stosowanie takiej praktyki za dni tego apostoła. Nie byłaby ona również zgodna z wersetami mówiącymi wyraźnie, że chrzest był udzielany „uczniom”, którzy ‛ochoczo przyjęli słowo’ i osobiście „uwierzyli” (Mt 28:19; Dz 2:41; 8:12).
Słownik grecko-polski (red. Z. Abramowiczówna, Warszawa 1965, t. IV, s. 409), podaje, iż wyraz hypér, który w 1 Koryntian 15:29 jest użyty z dopełniaczem, oznacza m.in.: „zamiast”, „za”, „w imieniu”, „z powodu”, „dla”, „co się tyczy”, „względem”, a w zdaniach celowych także „aby”, „ażeby”. Już w r. 1728 J. Elsner zebrał cytaty ilustrujące, jak różni pisarze greccy stosowali wyraz hypér z dopełniaczem w znaczeniu celowym, czyli wyrażającym zamiar, i wskazał, że konstrukcja występująca w 1 Koryntian 15:29 ma właśnie taki sens (Observationes Sacræ in Novi Foederis Libros, Utrecht, t. II, ss. 127-131). Dlatego też w Przekładzie Nowego Świata słusznie użyto w tym wersecie zdania celowego, wprowadzonego słowem „aby”.
Tam, gdzie jakieś sformułowanie ze względu na jego strukturę gramatyczną można przetłumaczyć na rozmaite sposoby, poprawny jest ten przekład, który harmonizuje z kontekstem. Otóż w 15 rozdziale 1 Koryntian omawiana jest głównie sprawa wiary w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, co wynika z wersetów 3 i 4. W następnych wersetach przedstawiono dowody uzasadniające taką wiarę (w. 5-11), wyliczono poważne konsekwencje odrzucenia wiary w zmartwychwstanie (w. 12-19), nadmieniono, iż wskrzeszenie Chrystusa stanowi rękojmię zmartwychwstania innych ludzi (w. 20-23), a ponadto wykazano, jak to wszystko przyczyni się do pojednania wszelkich rozumnych stworzeń z Bogiem (w. 24-28). Werset 29 najwyraźniej stanowi nieodłączny element tych rozważań. Ale o czyim zmartwychwstaniu jest w nim mowa? Czy osób, o których chrzcie tu wspomniano? A może o zmartwychwstaniu tych, którzy zmarli wcześniej, przed owym chrztem? Na co wskazują następne zdania? Z wersetów 30-34 wynika, że przedmiotem analizy są przyszłe perspektywy żyjących chrześcijan, a wersety 35-58 precyzują, iż chodzi o wiernych chrześcijan, którzy mają nadzieję niebiańską.
Pozostaje to w zgodzie z Rzymian 6:3, gdzie napisano: „Czyż nie wiecie, że my wszyscy, którzy zostaliśmy ochrzczeni w Chrystusie Jezusie, zostaliśmy ochrzczeni w jego śmierci?” A zatem nie chodzi o chrzest za kogoś, kto już umarł, lecz o chrzest mający wpływ na przyszłość danej jednostki.
W jakim więc sensie chrześcijanie ci ‛dawali się ochrzcić, aby być umarłymi’, lub zostawali ‛ochrzczeni w śmierci Chrystusa’? Tak jak on wstępowali na drogę życiową, która ze względu na zachowywanie prawości prowadziła ich do śmierci, ale jednocześnie dawała nadzieję na wskrzeszenie do nieśmiertelnego bytu duchowego w niebie (Rz 6:4, 5; Flp 3:10, 11). Nie chodziło tu o chrzest dokonywany szybko, jak to jest w wypadku zanurzenia w wodzie. Ponad trzy lata po ochrzczeniu w wodzie Jezus mówił o chrzcie, który dla niego jeszcze się nie dopełnił i który w przyszłości czekał również jego uczniów (Mk 10:35-40). Ponieważ ów chrzest wiedzie do wskrzeszenia i życia w niebie, więc rozpoczyna się wtedy, gdy duch Boży zaszczepia w danej osobie nadzieję niebiańską, a kończy się nie z chwilą jej śmierci, lecz podczas zmartwychwstania, stanowiącego urzeczywistnienie jej widoków na nieśmiertelne życie duchowe (1Ko 6:14; 2Ko 1:21, 22).
Miejsce ochrzczonego w zamierzeniu Bożym. Warto zauważyć, że osoba ochrzczona w wodzie nawiązuje szczególne stosunki z Jehową — wstępuje do Niego na służbę, aby spełniać Jego wolę. Nie ustala samodzielnie, co jest wolą Boga wobec niej, ale pozwala, by On się nią swobodnie posługiwał i wyznaczył jej miejsce w swym zamierzeniu. Na przykład w przeszłości cały naród izraelski pozostawał w specjalnych stosunkach z Jehową i był Jego własnością (Wj 19:5). Niemniej tylko plemię Lewiego zostało wybrane do pełnienia służby w sanktuarium, kapłanami zaś byli tylko członkowie rodu Aarona (Wj 28:1; 40:13-15; Lb 1:48-51). Również królów wyznaczał sam Jehowa Bóg, i to wyłącznie z linii rodowej Dawida (2Sm 7:15, 16).
Podobnie osoby zgłaszające się do chrztu jako chrześcijanie stają się własnością Boga, Jego niewolnikami, którymi może się On posługiwać wedle swej woli (1Ko 6:20). Przykład kierownictwa Bożego w takich sprawach można znaleźć w Objawieniu, gdzie podano określoną liczbę ostatecznie „opieczętowanych” — 144 000 (Obj 7:4-8). Osoby te już wcześniej zostały przez Boga wstępnie opieczętowane duchem świętym jako zadatkiem przyszłego niebiańskiego dziedzictwa (2Ko 5:1-5; Ef 1:13, 14). Żywiącym taką nadzieję powiedziano ponadto: „Bóg umieścił członki w ciele [Chrystusa], każdy z nich tak, jak mu się spodobało” (1Ko 12:18, 27).
Jezus wskazał na inną grupę ludzi, gdy powiedział: „Mam drugie owce, które nie są z tej owczarni; te również muszę przyprowadzić i będą słuchać mego głosu, i będzie jedna trzoda, jeden pasterz” (Jn 10:16). Nie należą oni do „małej trzódki” (Łk 12:32), ale tak samo muszą przybliżyć się do Jehowy za pośrednictwem Jezusa Chrystusa i ochrzcić się w wodzie.
Z powyższymi wywodami harmonizuje wizja dana w Objawieniu apostołowi Janowi, który po opisaniu 144 000 „opieczętowanych” zwraca uwagę na „wielką rzeszę, której żaden człowiek nie zdołał policzyć”. Jej członkowie „wyprali swoje długie szaty i wybielili je we krwi Baranka” na znak wiary w ofiarę okupu złożoną przez Baranka Bożego, Jezusa Chrystusa (Obj 7:9, 14). Dzięki temu cieszą się uznaniem Boga i ‛stoją przed Jego tronem’, choć nie należą do wybranego grona 144 000 „opieczętowanych”. O tej „wielkiej rzeszy” powiedziano dalej, że służy Bogu dniem i nocą, a On będzie ją ochraniał i się nią opiekował (Obj 7:15-17).
Chrzest ogniem. Jan Chrzciciel nazwał licznie przychodzących do niego faryzeuszy i saduceuszy „pomiotem żmijowym” i zapowiedział, że nadejdzie ktoś, kto będzie „chrzcił duchem świętym i ogniem” (Mt 3:7, 11; Łk 3:16). Chrzest ogniem nie jest tożsamy z chrztem duchem świętym. Nie dokonał się w dniu Pięćdziesiątnicy (jak sądzą niektórzy), bo chociaż na uczniach spoczęły wtedy języki ognia, to nie zostali oni „zanurzeni” w ogniu (Dz 2:3). Jan zapowiedział swym słuchaczom dzieło zgromadzania pszenicy i oddzielania jej od plew, które miały zostać spalone ogniem nie do ugaszenia (Mt 3:12). Ów ogień nie miał być błogosławieństwem ani nagrodą, lecz miał strawić „drzewo, które nie wydaje wybornego owocu” (Mt 3:10; Łk 3:9).
Jezus użył ognia jako symbolu zagłady niegodziwców podczas jego obecności; oznajmił: „W dniu, w którym Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i zgładził ich wszystkich. Tak samo będzie w owym dniu, w którym Syn Człowieczy ma być objawiony” (Łk 17:29, 30; Mt 13:49, 50). Również w innych wersetach, takich jak 2 Tesaloniczan 1:8; 2 Piotra 3:7, 10 oraz Judy 7, ogień wyobraża siłę niszczycielską, a nie zbawczą.