Rozdział 14
„Nie są częścią świata”
DZISIEJSZE religie na ogół są integralną częścią świata, toteż uczestniczą w jego świętach i odzwierciedlają jego nacjonalistyczną postawę. Duchowni często się do tego przyznają i wielu z nich odpowiada taki stan rzeczy. Tymczasem Jezus wyraźnie oznajmił o swych prawdziwych naśladowcach: „Nie są częścią świata, jak i ja nie jestem częścią świata” (Jana 17:16).
Jaką opinią cieszą się pod tym względem Świadkowie Jehowy? Czy składają przekonujące dowody, iż nie są częścią świata?
Ich stosunek do bliźnich
Pierwsi Badacze Pisma Świętego dobrze wiedzieli, że prawdziwi chrześcijanie nie mogą być częścią świata. Jak wyjaśniono w Strażnicy, namaszczeni naśladowcy Chrystusa zostali uświęceni i zrodzeni z ducha świętego, by mogli mieć udział w Królestwie niebiańskim, a ten akt Boży oddzielił ich od świata. Zaznaczono też, iż muszą unikać ducha tego świata, to znaczy jego dążeń, ambicji, nadziei oraz samolubnego postępowania (1 Jana 2:15-17).
Czy wpłynęło to na stosunek Badaczy Pisma Świętego do ludzi nie podzielających ich poglądów? Z całą pewnością nie stali się pustelnikami. Jednakże ci, którzy rzeczywiście wprowadzali w czyn to, czego się dowiadywali z Biblii, nie próbowali przyswoić sobie stylu życia ludzi świeckich, toteż nie szukali ich towarzystwa. Strażnica przypominała sługom Bożym radę biblijną, by ‛wyświadczać dobro wszystkim’. Radziła im również, żeby w razie prześladowań starali się zwalczać w sobie chęć odwetu i raczej w myśl słów Jezusa ‛miłowali swych nieprzyjaciół’ (Gal. 6:10; Mat. 5:44-48). Zachęcono ich zwłaszcza do dzielenia się z innymi drogocenną prawdą o sposobności wybawienia, udostępnionej przez Boga.
Takie postępowanie musiało rzecz jasna doprowadzić do tego, że świat dostrzegł ich odmienność. Ale to za mało, by można było powiedzieć, iż nie są częścią świata.
Całkowicie oddzieleni od Babilonu Wielkiego
Skoro nie chcieli być częścią świata, nie mogli należeć do systemów religijnych, które głęboko zaangażowały się w jego sprawy oraz przyswoiły sobie nauki i zwyczaje starożytnego Babilonu, odwiecznego wroga prawdziwego wielbienia (Jer. 50:29). Już kilkadziesiąt lat przed pierwszą wojną światową Badacze Pisma Świętego obnażali pogańskie pochodzenie takich doktryn chrześcijaństwa, jak nauka o Trójcy, nieśmiertelności duszy ludzkiej i ogniu piekielnym. Demaskowali też machinacje kościołów, które dla samolubnych celów niejednokrotnie manipulowały rządami świeckimi. Nauki i praktyki chrześcijaństwa skłoniły ich do utożsamienia go z „Babilonem Wielkim” (Obj. 18:2). Wykazywali, że przemieszało ono prawdę z kłamstwem, pozory chrystianizmu z jawną świeckością i że stan ten trafnie opisuje biblijna nazwa „Babilon” („zamieszanie”). Usilnie zachęcali ludzi miłujących Boga, aby wyszli z „Babilonu” (Obj. 18:4). W tym celu pod koniec grudnia 1917 roku i na początku roku 1918 rozpowszechnili 10 000 000 egzemplarzy Miesięcznika Badaczy Pisma Świętego pod tytułem „Upadek Babilonu”, bezlitośnie demaskującego chrześcijaństwo. Ściągnęli tym na siebie zawziętą wrogość duchowieństwa, które wykorzystując histerię wojenną, chciało zdławić działalność Świadków Jehowy.
Wyjście z Babilonu Wielkiego oznaczało siłą rzeczy opuszczenie organizacji popierających jego fałszywe nauki. Tak właśnie uczynili Badacze Pisma Świętego, niemniej przez wiele lat uważali za swych chrześcijańskich braci tych wyznawców innych religii, którzy zapewniali o swym całkowitym „poświęceniu” i wierze w okup. Badacze nie poprzestawali jednak na napisaniu listu, że występują z kościoła, lecz w miarę możliwości odczytywali go podczas nabożeństwa, jeżeli obecnym wolno było na nim zabierać głos. Gdy nie było to przyjęte, niektórzy wysyłali każdemu członkowi swej parafii kopię owego uprzejmego zawiadomienia o wystąpieniu z kościoła — wraz ze stosownym świadectwem.
Czy zważali też, by nie przejąć bezbożnych zwyczajów i praktyk tych organizacji? Jak to wyglądało przed pierwszą wojną światową?
Czy religia powinna się mieszać do polityki?
Polityczni władcy wielu potężnych narodów ze względu na swe powiązania z Kościołem katolickim lub którymś z kościołów protestanckich długo twierdzili, że panują z „łaski Bożej” jako przedstawiciele Królestwa Bożego, cieszący się szczególną przychylnością Boga. Kościół udzielał swego błogosławieństwa rządom, a one z kolei popierały Kościół. Czy Badacze Pisma Świętego również sobie na to pozwalali?
Badacze nie naśladowali kościołów chrześcijaństwa, lecz starali się wyciągać wnioski z nauk oraz przykładu Jezusa Chrystusa i jego apostołów. Czego się dowiedzieli ze studium Biblii? Jak wynika z dawnych publikacji Towarzystwa Strażnica, znali słowa Jezusa, który na przesłuchaniu u rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata oznajmił: „Moje królestwo nie jest częścią tego świata”. Odpowiadając na pytanie dotyczące swej roli, rzekł do namiestnika: „Ja się po to narodziłem i po to na świat przyszedłem, żeby dać świadectwo prawdzie” (Jana 18:36, 37). Badacze Pisma Świętego wiedzieli, iż Jezus nie pozwolił się odciągnąć od tego zadania. Kiedy Diabeł zaofiarował mu wszystkie królestwa świata oraz ich chwałę, odrzucił tę propozycję. A gdy ludzie chcieli go ustanowić królem, oddalił się (Mat. 4:8-10; Jana 6:15). Badacze Pisma Świętego nie przeoczyli tego, iż Jezus nazwał Diabła „władcą świata”, a potem powiedział, że Diabeł ‛nic w nim nie ma’ (Jana 14:30). Pamiętali, że Jezus nie próbował angażować ani siebie, ani swych uczniów w politykę Rzymu, lecz był całkowicie pochłonięty głoszeniem „dobrej nowiny o królestwie Bożym” (Łuk. 4:43).
Czy poleganie na tych doniesieniach ze Słowa Bożego zachęcało ich do lekceważenia władz? Nic podobnego. Pomagało im raczej zrozumieć, dlaczego panujący borykają się z tak ogromnymi problemami, dlaczego szerzy się bezprawie i dlaczego programy rządowe mające zapewnić ludziom poprawę losu tak często zawodzą. Dzięki swej wierze mogli zachować cierpliwość w trudnych czasach, ponieważ ufali, że w stosownej porze Bóg za pośrednictwem swego Królestwa ulży ich doli. W tamtym okresie rozumieli, że „zwierzchnościami wyższymi” wspomnianymi w Liście do Rzymian 13:1-7 (Bg) są władcy świeccy. Dlatego usilnie zachęcali do okazywania szacunku urzędnikom państwowym. W książce Nowe stworzenie (wydanej po angielsku w roku 1904) C. T. Russell napisał na temat Listu do Rzymian 13:7: „Tacy [prawdziwi chrześcijanie] naturalnie bez trudu uznają wielkich ludzi tego świata i są najposłuszniejsi prawom i wymaganiom rządu, z wyjątkiem gdyby prawa te i wymagania sprzeciwiały się Boskim rozporządzeniom i przykazaniom. Zdaje się, że bardzo mało jest obecnie takich władców ziemskich, którzy by poczytywali za przestępstwo uznawanie najwyższego Stwórcy i (...) [posłuszeństwo względem] Jego przykazań. Wobec tego (...) [prawdziwi chrześcijanie powinni] należeć do najbardziej posłusznych prawu ludzi w czasach obecnych — nie należąc do agitatorów, kłótników ani nie wyszukując u innych winy”.
Jako chrześcijanie, Badacze Pisma Świętego wiedzieli, że dzieło, któremu mają się poświęcić, polega na głoszeniu o Królestwie Bożym. W I tomie Wykładów Pisma Świętego powiedziano: „Jeżeli to będzie wiernie wypełnione, to nie będzie czasu ani usposobienia do mieszania się w politykę obecnych rządów”.
Pod tym względem bardzo przypominali pierwszych chrześcijan, opisanych przez Augusta Neandera w książce The History of the Christian Religion and Church, During the Three First Centuries (Historia religii chrześcijańskiej i Kościoła w pierwszych trzech wiekach): „Chrześcijanie (...) trzymali się z dala od państwa, chrystianizm zaś mógł wpływać na życie społeczne chyba tylko w sposób w istocie rzeczy najczystszy, a mianowicie usilnie starając się zaszczepić obywatelom państwa coraz świętszą postawę”.
Gdy świat wyruszył na wojnę
Na całym globie pierwsza wojna światowa wystawiła na ciężką próbę twierdzenia tych, którzy uważali się za chrześcijan. Była to najokropniejsza wojna, jaka wybuchła do tamtej pory. W ten czy inny sposób wciągnęła w swój wir niemal wszystkich mieszkańców ziemi.
Pomimo sympatii Watykanu dla państw centralnych papież Benedykt XV starał się zachować pozory neutralności. Jednakże duchowieństwo — zarówno katolickie, jak i protestanckie — w żadnym państwie nie pozostało neutralne. W książce Preachers Present Arms (Kaznodzieje prezentują broń) dr Ray Abrams tak opisał sytuację w USA: „Kościoły wykazały zgodność celu nie notowaną dotąd w kronikach religijnych. (...) Przywódcy, nie tracąc czasu, w pełni przestawili się na tory wojenne. W ciągu 24 godzin po ogłoszeniu wojny Federalna Rada Kościołów Chrystusowych w Ameryce przedłożyła plany jak najdalej idącej współpracy. (...) Kościół rzymskokatolicki, zorganizowany do podobnej służby pod przewodnictwem Ogólnokrajowej Katolickiej Rady Wojennej, kierowanej przez 14 arcybiskupów z kardynałem Gibbonsem jako prezesem, przejawiał takie samo oddanie dla sprawy. (...) Wiele kościołów posunęło się nawet znacznie dalej, niż się po nich spodziewano. Przekształciły się w wojskowe biura werbunkowe”. A co uczynili Badacze Pisma Świętego?
Chociaż starali się postępować w sposób podobający się ich zdaniem Bogu, to jednak nie zawsze zachowywali całkowitą neutralność. Na ich postawę wpłynął pogląd, który podzielali również inni podający się za chrześcijan, mianowicie że „zwierzchności wyższe (...) od Boga są postanowione” (Rzym. 13:1, Bg). Dlatego w myśl proklamacji prezydenta USA Strażnica zaapelowała do Badaczy Pisma Świętego, by 30 maja 1918 roku przyłączyli się do obchodów dnia modlitw i błagań o pomyślny wynik wojny światowej.a
Poszczególni Badacze Pisma Świętego znaleźli się podczas wojny w rozmaitych sytuacjach i różnie się w nich zachowywali. Niektórzy, poczuwając się do obowiązku okazywania posłuszeństwa ‛zwierzchnościom, które są’ — jak nazywali władców świeckich — szli na front do okopów z karabinami i bagnetami. Mając jednak w pamięci werset: „Nie będziesz zabijał”, strzelali w powietrze lub usiłowali po prostu wytrącić broń z ręki nieprzyjaciela (2 Mojż. 20:13, Bg). Byli i tacy jak Remigio Cuminetti we Włoszech, który odmówił noszenia munduru wojskowego. Rząd włoski w tamtych czasach nie robił żadnego wyjątku dla osób, które ze względu na sumienie nie chciały brać broni do ręki. Wspomniany brat stawał pięć razy przed sądem, trzymano go w więzieniu i klinice psychiatrycznej, ale zachował niewzruszoną wiarę i niezłomnie trwał w swym postanowieniu. W Anglii część osób starających się o zwolnienie ze służby wojskowej skierowano do robót publicznych lub do oddziałów nieliniowych. Inni, na przykład Pryce Hughes, zachowali ścisłą neutralność, nie bacząc na konsekwencje.
Pod tym względem Badacze Pisma Świętego nie całkiem przypominali wtedy pierwszych chrześcijan, których tak opisano w książce E. W. Barnesa The Rise of Christianity (Powstanie chrystianizmu): „Ze starannego przeglądu wszystkich dostępnych informacji wynika, że do czasów Marka Aureliusza [cesarz rzymski od 161 do 180 roku n.e.] żaden chrześcijanin nie został żołnierzem; żaden też żołnierz, gdy stał się chrześcijaninem, nie pozostawał w służbie wojskowej”.
Jednakże pod koniec pierwszej wojny światowej poszczególne ugrupowania religijne otrzymały inną sposobność wykazania, wobec kogo zachowują lojalność.
Polityczny wyraz Królestwa Bożego?
W dniu 28 czerwca 1919 roku zawarto w Wersalu we Francji traktat pokojowy, obejmujący Pakt Ligi Narodów. Jeszcze zanim podpisano ów traktat, Federalna Rada Kościołów Chrystusowych w Ameryce oświadczyła publicznie, że Liga Narodów będzie „politycznym wyrazem Królestwa Bożego na ziemi”. Poza tym do senatu USA napłynęła lawina listów od różnych wyznań, wzywających do ratyfikowania Paktu Ligi Narodów.
Świadkowie Jehowy nie przyłożyli do tego ręki. Dnia 7 września 1919 roku, jeszcze przed zatwierdzeniem traktatu pokojowego (co nastąpiło w październiku), w Cedar Point w stanie Ohio J. F. Rutherford wygłosił przemówienie, w którym wykazał, że jedyną nadzieją dla udręczonej ludzkości nie jest Liga Narodów, lecz Królestwo ustanowione przez samego Boga. Badacze Pisma Świętego co prawda przyznali, że przymierze zawarte przez ludzi w celu poprawienia warunków na świecie mogłoby zdziałać dużo dobrego, ale nie odwrócili się plecami do Królestwa Bożego, by popierać tymczasowe rozwiązania polityków, błogosławione przez duchowieństwo. Zabrali się natomiast do przeprowadzania na całym świecie dzieła świadczenia o Królestwie, które Bóg powierzył Jezusowi Chrystusowi (Obj. 11:15; 12:10). W Strażnicy z 1 lipca 1920 roku wyjaśniono, że chodzi o działalność zapowiedzianą przez Jezusa w Ewangelii według Mateusza 24:14.
Po drugiej wojnie światowej chrześcijanie znowu znaleźli się w podobnej sytuacji. Tym razem chodziło o następczynię Ligi Narodów — Organizację Narodów Zjednoczonych. Już w roku 1942, gdy jeszcze szalała druga wojna światowa, Świadkowie Jehowy zrozumieli na podstawie Biblii, że zgodnie z Księgą Objawienia 17:8 organizacja mająca zapewnić ziemi pokój znowu się pojawi, ale nie zdoła zaprowadzić go na trwałe. Wykazał to N. H. Knorr, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, w wykładzie kongresowym zatytułowanym „Pokój — czy może być trwały?” Świadkowie Jehowy odważnie rozgłaszali ten pogląd na rozwój sytuacji światowej. Natomiast katoliccy, protestanccy i żydowscy przywódcy religijni wzięli udział w obradach toczących się w roku 1945 w San Francisco, których celem było opracowanie Karty Narodów Zjednoczonych. Obserwatorzy tych wydarzeń nie mogli mieć wątpliwości, kto chciał się zaliczać do ‛przyjaciół świata’, a kto starał się ‛nie być częścią świata’, co w myśl słów Jezusa miało charakteryzować jego uczniów (Jak. 4:4; Jana 17:14).
Świadectwo chrześcijańskiej neutralności
Niektóre aspekty stosunku chrześcijan do świata Świadkowie Jehowy pojęli dość szybko, ale zrozumienie innych zajęło im więcej czasu. Kiedy jednak w Europie rozgorzała druga wojna światowa, ważny artykuł zamieszczony w Strażnicy z 1 listopada 1939 roku pomógł im docenić wartość chrześcijańskiej neutralności. Powiedziano tam, iż naśladowcy Jezusa Chrystusa mają obowiązek być całkowicie oddani Bogu i Jego Królestwu, Teokracji. Powinni się modlić o Królestwo Boże, a nie za świat (Mat. 6:10, 33). Jeśli wziąć pod uwagę, kogo Jezus Chrystus zdemaskował jako niewidzialnego władcę świata (Jana 12:31; 14:30) — argumentowano w tym artykule — to czy człowiek oddany Królestwu Bożemu mógłby popierać którąś ze stron w konflikcie między przeciwnymi obozami tego systemu? Czyż Jezus nie powiedział o swych naśladowcach: „Nie są częścią świata, jak i ja nie jestem częścią świata”? (Jana 17:16). Świat na ogół nie rozumiał tego neutralnego stanowiska chrześcijan. Ale czy Świadkowie Jehowy naprawdę potem tak postępowali?
Podczas drugiej wojny światowej ich neutralność została poddana ciężkiej próbie, zwłaszcza w Niemczech. Historyk Brian Dunn powiedział: ‛Świadków Jehowy nie sposób było dopasować do nazizmu. Najpoważniejszy zarzut hitlerowców dotyczył ich politycznej neutralności. Oznaczało to, że żaden ich współwyznawca nie nosił broni, nie piastował urzędu politycznego, nie brał udziału w publicznych uroczystościach ani nie czynił żadnego gestu wiernopoddańczego’ (The Churches’ Response to the Holocaust, 1986). A w książce Historia chrześcijaństwa Paul Johnson napisał: „Wielu (...) skazano na śmierć za odmowę służby wojskowej (...) inni kończyli w Dachau lub w szpitalach psychiatrycznych”. Ilu niemieckich Świadków uwięziono? W późniejszym okresie poinformowali, że 6262 z nich aresztowano, z czego do obozów koncentracyjnych trafiło 2074. Świeccy autorzy zazwyczaj podają wyższe liczby.
W Wielkiej Brytanii, gdzie do wojska powoływano zarówno mężczyzn, jak i kobiety, prawo przewidywało możliwość zwolnienia z tej służby, ale wiele sądów odmawiało stosowania odnośnego przepisu wobec Świadków Jehowy, toteż skazano ich łącznie na przeszło 600 lat więzienia. W USA setki Świadków Jehowy uznanych za chrześcijańskich kaznodziejów zwolniono ze służby wojskowej. Ale ponad 4000 braci nie uzyskało zwolnienia przewidzianego w ustawie o obowiązku służby wojskowej; zostali aresztowani i otrzymywali wyroki nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. We wszystkich krajach świata Świadkowie Jehowy zachowywali taką samą chrześcijańską neutralność.
Jednakże szczerość ich neutralności została poddana próbie również po zakończeniu wojny. Kryzys z lat 1939-1945 wprawdzie minął, ale wybuchały inne konflikty, a poza tym nawet w okresie względnego pokoju wiele państw nie rezygnowało z obowiązkowej służby wojskowej. Tam, gdzie Świadkowie Jehowy nie byli z niej zwalniani, mimo że są chrześcijańskimi kaznodziejami, w dalszym ciągu zamykano ich w więzieniach. Kiedy w roku 1949 Joannis Tsukaris oraz Georgias Orfanidis odmówili podniesienia broni na swych bliźnich, zostali skazani przez władze greckie na śmierć. W Grecji często stosowano wobec Świadków Jehowy rozmaite surowe restrykcje, aż w końcu Komisja Praw Człowieka przy Radzie Europy usiłowała użyć swych wpływów w ich obronie. Niestety, do roku 1992 poza kilkoma wyjątkami obchodzono jej zalecenia, a to na skutek presji greckiego Kościoła prawosławnego. Niektórym rządom niezręcznie jednak było dalej karać Świadków Jehowy za obstawanie przy poglądach religijnych i kierowanie się sumieniem. W latach dziewięćdziesiątych w kilku krajach, takich jak Szwecja, Finlandia, Polska, Holandia i Argentyna, aktywni Świadkowie Jehowy nie są już nakłaniani do podjęcia służby wojskowej ani obowiązkowej służby zastępczej, chociaż każda sprawa jest skrupulatnie badana.
W jednym kraju po drugim rozmaite okoliczności wystawiały na próbę chrześcijańską neutralność Świadków Jehowy. W Ameryce Łacińskiej, Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Irlandii Północnej i w innych rejonach świata ruchy rewolucyjne otwarcie występowały przeciw istniejącym rządom. W rezultacie zarówno władza, jak i opozycja starały się wymusić na Świadkach Jehowy aktywne poparcie. Zachowywali oni jednak ścisłą neutralność. Niektórych za to okrutnie pobito, a nawet stracono. Niemniej taka prawdziwie chrześcijańska neutralność Świadków często zaskarbiała im szacunek po obu stronach, toteż pozwalano im bez przeszkód głosić dobrą nowinę o Królestwie Jehowy.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych brutalnej próbie została poddana neutralność Świadków w Malawi, gdzie od wszystkich obywateli zażądano wykupienia legitymacji rządzącej partii politycznej. Świadkowie Jehowy uznali, że nie da się tego pogodzić z ich chrześcijańskimi przekonaniami. Spadły wówczas na nich bezprzykładne, wręcz sadystyczne prześladowania. Dziesiątki tysięcy musiało uciec za granicę; później wielu zmuszono do powrotu, a w kraju znowu zetknęli się z dalszymi aktami okrucieństwa.
Mimo bestialskich prześladowań Świadkowie Jehowy nie przyjmują buntowniczej postawy. Swymi wierzeniami nie zagrażają żadnemu rządowi, któremu podlegają. Tymczasem Światowa Rada Kościołów wspierała finansowo ruchy rewolucyjne, a duchowni katoliccy udzielali pomocy partyzantom. Gdyby natomiast któryś Świadek Jehowy zaangażował się w działalność wywrotową, oznaczałoby to, że zaparł się swej wiary.
To prawda, iż Świadkowie Jehowy wierzą, że Królestwo Boże usunie wszystkie rządy ludzkie. Wskazuje na to Biblia w Księdze Daniela 2:44. Jak jednak podkreślają, w Piśmie Świętym powiedziano, iż to nie ludzie, lecz „Bóg niebios” stworzy Królestwo. Świadkowie wyjaśniają również, że werset ten nie mówi, jakoby Bóg upoważnił człowieka do utorowania drogi owemu Królestwu przez usunięcie rządów ludzkich. Świadkowie Jehowy wiedzą, iż zadaniem prawdziwych chrześcijan jest głoszenie i nauczanie (Mat. 24:14; 28:19, 20). Ze względu na swój szacunek dla Słowa Bożego są znani z tego, że nigdy nie próbowali obalić żadnego rządu na świecie ani nie knuli zamachów na wysoko postawione osobistości. We włoskim dzienniku La Stampa powiedziano o Świadkach Jehowy: „Są najbardziej lojalnymi obywatelami, jakich można sobie wymarzyć: Nie uchylają się od płacenia podatków ani nie usiłują dla własnej korzyści obejść niewygodnych przepisów”. Niemniej każdy z nich jest zdecydowany nigdy ‛nie być częścią świata’, ponieważ zdaje sobie sprawę, jakie to ważne w oczach Boga (Jana 15:19; Jak. 4:4).
Gdy symbole narodowe stają się przedmiotem kultu
Kiedy w Niemczech doszedł do władzy Adolf Hitler, świat ogarnęła gorączka patriotyzmu. Żeby móc łatwiej rządzić ludźmi, wprowadzono obowiązek uczestniczenia w ceremoniach patriotycznych. W Niemczech każdy musiał salutować w przepisany sposób, wołając przy tym: „Heil Hitler!” Uznawał przez to Hitlera za wybawcę; chodziło o zaznaczenie, że jego przywództwo jest jedyną nadzieją narodu. Ale Świadkowie Jehowy nie mogli podzielać tego poglądu. Wiedzieli, że wolno im oddawać cześć wyłącznie Jehowie i że Wybawcą ludzkości uczynił On Jezusa Chrystusa (Łuk. 4:8; 1 Jana 4:14).
Jeszcze zanim Hitler został dyktatorem w Niemczech, Świadkowie Jehowy opublikowali w roku 1931 broszurę Królestwo — nadzieja świata, w której przypomnieli biblijny przykład trzech odważnych Hebrajczyków towarzyszących prorokowi Danielowi w Babilonie. Gdy król nakazał im pokłonić się przed posągiem na dźwięk określonej muzyki, owi wierni Hebrajczycy odmówili pójścia na kompromis, a Jehowa w dowód swego uznania ich wybawił (Dan. 3:1-26). W broszurze powiedziano, że na podobną próbę wystawiają wierność dzisiejszych Świadków Jehowy ceremonie patriotyczne.
Obowiązkowe uroczystości patriotyczne zaczęły się stopniowo upowszechniać również poza granicami Niemiec. Dnia 3 czerwca 1935 roku na zgromadzeniu w Waszyngtonie brat Rutherford w odpowiedzi na pytanie dotyczące pozdrawiania sztandaru w szkole położył nacisk na wierność wobec Boga. Parę miesięcy później gazety w całym kraju doniosły o tym, że ośmioletni Carleton B. Nichols jun. z Lynn w stanie Massachusetts odmówił pozdrowienia sztandaru amerykańskiego i przyłączenia się do zaśpiewania pieśni patriotycznej.
Chcąc wyjaśnić tę sprawę, brat Rutherford wygłosił 6 października przemówienie radiowe pod tytułem „Pozdrawianie sztandaru”, w czasie którego powiedział: „Dla wielu osób pozdrawianie flagi jest jedynie niewiele znaczącą lub w ogóle nieistotną formalnością. Ale dla osób szczerze rozważających tę sprawę w świetle Pisma Świętego ma to bardzo poważny wydźwięk.
„Sztandar przedstawia czynniki sprawujące władzę. Posługiwanie się prawem w celu zmuszenia obywatela lub jego dziecka do pozdrawiania jakiegoś przedmiotu lub do śpiewania tak zwanych pieśni patriotycznych jest z gruntu niesprawiedliwe i opaczne. Prawa stanowi się i narzuca po to, aby przeszkodzić popełnieniu czynów jawnie przynoszących szkodę innym, a nie po to, by zmusić kogoś do pogwałcenia swego sumienia, zwłaszcza gdy jest ono wyszkolone na podstawie Słowa Jehowy Boga.
„To, że ów chłopiec nie chciał pozdrowić flagi i stał milcząc, nie mogło nikomu zaszkodzić. Jeśli ktoś szczerze wierzy, że pozdrawianie sztandaru jest sprzeczne z przykazaniem Bożym, to zmuszanie go do czynienia tego na przekór Słowu Bożemu i wbrew sumieniu wyrządza mu dotkliwą krzywdę. Państwo nie ma prawa krzywdzić ludzi ani wydawanymi przepisami, ani w żaden inny sposób”.
Dalsze uzasadnienie stanowiska Świadków Jehowy podano w broszurze Lojalność, wydanej również w roku 1935. Zwrócono w niej uwagę między innymi na Księgę 2 Mojżeszową 20:3-7, gdzie sługom Bożym polecono czcić wyłącznie Jehowę, a ponadto zakazano im sporządzać posągi czy inne podobizny czegokolwiek w niebie lub na ziemi i się im kłaniać; na Ewangelię według Łukasza 20:25, gdzie Jezus Chrystus polecił nie tylko oddawać cezarowi to, co należy do cezara, ale także to, co Boże, Bogu; oraz na Dzieje Apostolskie 5:29, gdzie apostołowie zdecydowanie oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom”.
O odpowiedź na pytanie, czy można zmuszać kogoś do pozdrowienia flagi, zwrócono się w USA do sądów. Dnia 14 czerwca 1943 roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uchylił swój wcześniejszy wyrok i w sprawie Wydział Oświaty Stanu Wirginia Zachodnia przeciw Barnette orzekł, że obowiązkowe pozdrawianie sztandaru jest sprzeczne z wolnością zagwarantowaną w konstytucji.b
Problemy związane z uroczystościami państwowymi wyłaniały się nie tylko w Niemczech i USA. W Ameryce Północnej i Południowej, Europie, Afryce i Azji na Świadków Jehowy spadały okrutne prześladowania za to, że nie uczestniczyli w takich obchodach, chociaż z szacunkiem stali podczas pozdrawiania flagi czy w trakcie podobnych ceremonii. Dzieci bito i nieraz wyrzucano ze szkoły. Wiele spraw trafiło do sądu.
Obserwatorzy musieli jednak przyznać, że zarówno pod tym, jak i pod innymi względami Świadkowie Jehowy przypominali pierwszych chrześcijan. Oto co powiedziano w książce The American Character (Amerykański charakter): „Dla przeważającej większości (...) skrupuły Świadków Jehowy były tak samo niezrozumiałe, jak [w cesarstwie rzymskim] dla Trajana i Pliniusza zastrzeżenia chrześcijan wobec składania ofiar boskiemu cesarzowi”. Należało się tego spodziewać, ponieważ Świadkowie Jehowy wzorem pierwszych chrześcijan nie przyswajają sobie świeckiego punktu widzenia, ale trzymają się mierników biblijnych.
Wyraźne przedstawienie stanowiska
Chrześcijańska neutralność przez wiele lat wystawiała Świadków Jehowy na ciężkie próby, niemniej w Strażnicy numer 16 z roku 1980 potwierdzono zasadność ich stanowiska. Wyjaśniono również, dlaczego poszczególni Świadkowie zajmują taką postawę: „Pilne studiowanie Słowa Bożego umożliwiło tym młodym chrześcijanom powzięcie słusznej decyzji. Nikt inny nie uczynił tego za nich. Potrafili dokonać tego sami, przy czym każdy kierował się nakazami swego sumienia wyszkolonego na Biblii. Postanowili powstrzymać się od nienawiści i aktów gwałtu wobec bliźnich z innych państw. Wierzyli przecież słowom znanego proroctwa Izajasza i chcieli wziąć udział w jego spełnieniu; brzmi ono: ‚Swe miecze przekują na lemiesze, a swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą się więcej zaprawiać do wojny’ (Izaj. 2:4 [BT]). Tak właśnie postąpili ci młodzi ludzie ze wszystkich krajów”.
W okresie, w którym przywiązanie do chrześcijańskiej neutralności poddawane było próbie, ponownie zbadano biblijną wypowiedź z Listu do Rzymian 13:1-7, dotyczącą „władz zwierzchnich”, co pozwoliło wyraźniej określić stosunek Świadków do świeckich rządów. Wyjaśnienia na ten temat opublikowano w Strażnicy numer 16, 17 i 18 z roku 1963, a potwierdzono je w Strażnicy z 1 listopada 1990 roku. W artykułach tych uwypuklono, że Jehowa Bóg jest „Najwyższym”, i wykazano, iż świeccy władcy sprawują ‛władzę zwierzchnią’ tylko w stosunku do innych ludzi i tylko w sferze działalności udostępnionej im przez Boga w obecnym systemie rzeczy. Artykuły te ponadto zwróciły uwagę, że prawdziwi chrześcijanie mają okazywać takim świeckim władcom należny szacunek i posłuszeństwo we wszystkich kwestiach, które nie kolidują z prawem Bożym ani z ich sumieniem wyszkolonym na Biblii (Dan. 7:18; Mat. 22:21; Dzieje 5:29; Rzym. 13:5).
Ścisłym przestrzeganiem tych zasad biblijnych Świadkowie Jehowy wyrobili sobie opinię ludzi, którzy podobnie jak pierwsi chrześcijanie trzymają się z dala od świata.
Świeckie uroczystości i święta
Kiedy Świadkowie Jehowy odrzucili pogańskie nauki religijne, odstąpili również od licznych zwyczajów o podobnym rodowodzie. Ale przez jakiś czas niektórych świąt i uroczystości nie poddano dostatecznie gruntownej analizie. Tak było na przykład z Bożym Narodzeniem.
Święta te obchodzono corocznie nawet w Biurze Głównym Towarzystwa Strażnica — w Domu Betel w nowojorskim Brooklynie. Od wielu lat wiedziano, że 25 grudnia to niewłaściwa data, ale uważano, iż od dawna kojarzy się ona z narodzinami Zbawiciela, a każdy dzień jest stosowny do wyświadczania dobra bliźnim. Po bliższym przyjrzeniu się tej sprawie postanowiono jednak zaprzestać świętowania Bożego Narodzenia, toteż po roku 1926 nie obchodzono go już ani w Biurze Głównym, ani w biurach oddziałów Towarzystwa w Anglii i Szwajcarii.
R. H. Barber z Biura Głównego gruntownie zbadał pochodzenie i następstwa zwyczajów bożonarodzeniowych, a wyniki tych studiów przedstawił w audycji radiowej. Opublikowano je także w Złotym Wieku z 12 grudnia 1928 roku. Wyraźnie odsłonięto zniesławiające Boga korzenie Bożego Narodzenia. Od tamtej pory pogańska geneza zwyczajów związanych z tym świętem stała się ogólnie znana, ale mało kto zmienia z tego powodu swój styl życia. Świadkowie Jehowy natomiast chętnie dokonali odpowiednich zmian, by cieszyć się większym uznaniem Boga, któremu służą.
Kiedy Świadkowie Jehowy przekonali się, że ludzie w gruncie rzeczy bardziej interesują się obchodzeniem urodzin Jezusa niż okupem, który złożył przez swą śmierć, że biesiady związane z tym świętem oraz stosunek wielu osób do wręczania prezentów nie przynoszą czci Bogu, że magowie czy królowie składający dary, których naśladuje się w tym okresie, byli w istocie astrologami inspirowanymi przez demony, że rodzice uczą dzieci kłamać, opowiadając im o świętym Mikołaju, że pod imieniem tego „świętego” najwyraźniej kryje się sam Diabeł i że takie święta, jak przyznał kardynał Newman w książce O rozwoju doktryny chrześcijańskiej, są „elementami strukturalnymi i ubocznymi kultu demonów”, przejętymi przez kościół — kiedy dowiedzieli się o tym wszystkim, bezzwłocznie i na zawsze przestali obchodzić Boże Narodzenie.
Świadkowie Jehowy nieraz spędzają miłe chwile w gronie rodziny i przyjaciół. Ale nie uczestniczą w świętach lub uroczystościach mających związek z pogańskimi bogami (jak to jest w wypadku Wielkanocy, Nowego Roku, maika czy Dnia Matki) (2 Kor. 6:14-17). Wzorem pierwszych chrześcijanc nie obchodzą nawet urodzin. Taktownie odmawiają brania udziału w świętach państwowych upamiętniających wydarzenia polityczne czy militarne ani nie czczą bohaterów narodowych. Dlaczego? Ponieważ Świadkowie Jehowy nie są częścią tego świata.
Niesienie pomocy bliźnim
Życie towarzyskie i kulturalne w cesarstwie rzymskim skupiało się wokół oddawania czci bogom. Ponieważ chrześcijanie nie chcieli uczestniczyć w niczym, co było skalane kultem pogańskich bóstw, otoczenie uważało chrystianizm za zniewagę dla swego stylu życia, toteż jak podaje historyk Tacyt, oskarżano chrześcijan o nienawiść do rodu ludzkiego. Zbliżoną opinię przedstawił w swych pismach Minucjusz Feliks, przytaczając, co powiedział pewien Rzymianin do znajomego chrześcijanina: „Nie uczęszczacie do teatru, nie bierzecie udziału w uroczystych procesjach (...). Ze wstrętem odnosicie się do igrzysk na cześć bogów”. Ogół mieszkańców starożytnego świata rzymskiego nie bardzo rozumiał chrześcijan.
Podobnie dzisiaj wiele ludzi ze świata nie rozumie Świadków Jehowy. Czasami podziwiają ich wysokie mierniki moralne, ale są zdania, że Świadkowie powinni się angażować w sprawy otaczającego ich świata i starać się go ulepszać. Kto jednak bliżej pozna Świadków Jehowy, ten stwierdza, że ich postępowanie zawsze ma uzasadnienie biblijne.
Świadkowie Jehowy bynajmniej nie izolują się od reszty ludzkości, lecz za przykładem Jezusa Chrystusa poświęcają swe życie niesieniu pomocy bliźnim. Zapoznając ich ze Stwórcą i z zasadami postępowania podanymi w Jego natchnionym Słowie, pomagają im dowiedzieć się, jak już teraz skutecznie rozwiązywać problemy życiowe. Bezpłatnie przekazują ludziom prawdy biblijne, które potrafią całkowicie przeobrazić stosunek do życia. Istotnym elementem wierzeń Świadków jest przekonanie, że „świat przemija”, że Bóg wkrótce przystąpi do czynu i położy kres obecnemu niegodziwemu systemowi rzeczy oraz że tych, którzy nie są częścią tego świata i głęboko wierzą w Królestwo Boże, czeka wspaniała przyszłość (1 Jana 2:17).
[Przypisy]
a Strażnica z 1 czerwca 1918 roku, s. 174.
b Dalsze szczegóły znajdziesz w rozdziale 30: „Obrona oraz prawne ugruntowywanie dobrej nowiny”.
c August Neander, The History of the Christian Religion and Church, During the Three First Centuries, s. 190.
[Napis na stronie 188]
Nie są pustelnikami, ale również nie przyjmują stylu życia tego świata
[Napis na stronie 189]
Występowali z kościołów chrześcijaństwa
[Napis na stronie 190]
„Chrześcijanie (...) trzymali się z dala od państwa”
[Napis na stronie 194]
Chrześcijańska neutralność została poddana próbie
[Napis na stronie 198]
‛Nikt inny nie powziął decyzji za nich’
[Napis na stronie 199]
Dlaczego przestali obchodzić Boże Narodzenie
[Ramka na stronie 195]
Nie zagrażają żadnemu rządowi
◆ W artykule redakcyjnym gazety „World-Herald”, wydawanej w Omaha w stanie Nebraska, wspomniano o złym traktowaniu Świadków Jehowy w pewnym kraju Ameryki Łacińskiej, po czym napisano: „Trzeba mieć wyobraźnię fanatyka i paranoika, żeby uwierzyć, iż Świadkowie Jehowy stanowią choćby najmniejsze zagrożenie dla jakiegokolwiek reżimu. Trudno o ugrupowanie religijne dalsze od działalności wywrotowej i bardziej pokojowo usposobione; chcą oni jedynie, żeby dano im spokój i pozwalano trzymać się zasad swej wiary”.
◆ We włoskiej gazecie „Il Corriere di Trieste” można było przeczytać: „Niezłomność i solidarność Świadków Jehowy jest godna podziwu. W przeciwieństwie do innych religii są społecznością nader zjednoczoną, dzięki czemu nie modlą się do tego samego Boga i w imieniu tego samego Chrystusa o błogosławieństwo dla dwóch walczących ze sobą stron ani nie mieszają religii z polityką czy to w interesie przywódców państwowych, czy też partii politycznych. Dodajmy, że gotowi są raczej ponieść śmierć, niż sprzeniewierzyć się (...) przykazaniu: NIE ZABIJAJ!”
◆ W roku 1990, po 40 latach zakazu działalności Świadków Jehowy w Czechosłowacji, gazeta „Nová Svoboda” donosiła: „Wiara zabrania Świadkom Jehowy używać broni przeciwko ludziom, a ci, którzy odmówili pełnienia zasadniczej służby wojskowej i nie podjęli pracy w kopalniach, poszli do więzienia, nawet na cztery lata. Już z tego samego wyraźnie wynika, że odznaczają się niebywałą siłą moralną. Takim niesamolubnym ludziom można by powierzyć nawet najwyższe stanowiska polityczne, lecz oni nigdy by ich nie przyjęli. (...) Oczywiście uznają władze państwowe, wierzą jednak, że wyłącznie Królestwo Boże zdoła rozwiązać wszystkie problemy ludzkości. Ale uwaga: Nie są fanatykami. To ludzie, którzy żyją dla innych”.
[Ramka i ilustracje na stronach 200, 201]
Zarzucone zwyczaje i poglądy
W roku 1926 po raz ostatni obchodzono w bruklińskim Betel Boże Narodzenie. Badacze Pisma Świętego stopniowo zrozumieli, że ani geneza tego święta, ani związane z nim zwyczaje nie przynoszą chwały Bogu
Przez lata Badacze Pisma Świętego rozpoznawali się po oznace przedstawiającej krzyż i koronę; od roku 1891 do 1931 symbol ten widniał też na stronie tytułowej „Strażnicy”. Jednakże w roku 1928 zwrócono uwagę, iż nie jakaś ozdoba, ale działalność w charakterze świadka pokazuje, czy ktoś jest chrześcijaninem. W roku 1936 podano dowody, że Chrystus nie umarł na krzyżu wykonanym z dwu poprzecznych belek, lecz na palu
W osobistym egzemplarzu książki „Niebiańska manna” Badacze Pisma Świętego prowadzili listę dat urodzin. Ale gdy przestali święcić Boże Narodzenie i gdy zdali sobie sprawę, że obchodzeniem urodzin oddaje się nadmierną cześć stworzeniu (między innymi dlatego pierwsi chrześcijanie nigdy ich nie obchodzili), zarzucili również ten zwyczaj
Przez jakieś 35 lat pastor Russell uważał, że Wielka Piramida w Gizie była kamiennym świadkiem Bożym, potwierdzającym okresy wspomniane w Biblii (Izaj. 19:19). Świadkowie Jehowy odrzucili jednak pogląd, jakoby jakaś egipska piramida miała cokolwiek wspólnego z prawdziwym wielbieniem (zobacz polską „Strażnicę” z 1 i z 15 stycznia 1929 roku)
[Ilustracja na stronie 189]
Rozprowadzono 10 milionów egzemplarzy
[Ilustracje na stronie 191]
Niektórzy szli z karabinami do okopów, ale inni, jak A. P. Hughes w Anglii i R. Cuminetti we Włoszech, odmówili pełnienia służby wojskowej
[Ilustracje na stronie 193]
Świadkowie Jehowy nie głosili, że Ligę Narodów czy ONZ popiera Bóg, lecz opowiadali się wyłącznie za mesjańskim Królestwem Bożym
[Ilustracja na stronie 197]
Carleton i Flora Nicholsowie. Cały kraj dowiedział się o tym, że ich syn odmówił pozdrawiania sztandaru