Szczęście — jak je znaleźć?
TRZEBA oddychać i spać, jeść i pić. To oczywiste. Organizm wymaga tego, żeby żyć, ale do szczęścia potrzeba czegoś więcej — znacznie więcej. Na przykład nie ulega wątpliwości, że potrzebujemy odzieży i dachu nad głową. Na pewno potrzeba też innych dóbr materialnych jak również trochę wygody i zwykłych przyjemności. Niektórym się zdaje, że gdyby mieli mnóstwo pieniędzy, byliby szczęśliwi, tymczasem wśród nieszczęśliwych jest także sporo ludzi zamożnych.
Czego nam więc potrzeba do szczęścia?
Rozważmy następujący przykład: Gdy kupujemy samochód, producent informuje, czego wymaga pojazd — paliwa w zbiorniku, wody w chłodnicy, powietrza w oponach, oleju w skrzyni korbowej i tak dalej. Gdy dbamy o zaspokojenie tych potrzeb, samochód pięknie się spisuje.
A czego nam potrzeba? Nasze potrzeby są o wiele bardziej złożone niż wymagania którejkolwiek maszyny. Oprócz potrzeb materialnych człowiek ma także potrzeby duchowe i dopóki ich nie zaspokoi, dopóty nie jest zadowolony ani szczęśliwy. Szczęście jest zatem swego rodzaju stanem wewnętrznym. Tak już zostaliśmy stworzeni. Należy więc uwzględniać zarówno potrzeby ciała, jak i ducha. Jezus podkreślił to następująco: „Człowiek ma żyć nie samym tylko chlebem, lecz każdą wypowiedzią pochodzącą z ust Jehowy” (Mat. 4:4).a
Należy więc zachować równowagę między tym, co cielesne, a tym, co duchowe. Gdy się zaniedba jedną z tych dziedzin, daje się odczuć jakiś brak. Z nich obu częściej bywa lekceważona ta ważniejsza. Życie w zbytku nie jest jednak warunkiem szczęścia. Człowiek szczęśliwy nie zadowala się przyjemnościami, którymi się handluje, w tym również formami zabawy zaofiarowywanymi przez dyskoteki lub kluby nocne. Zważa na mądre słowa Jezusa „Szczęśliwi ci, którzy są świadomi swych potrzeb duchowych” (Mat. 5:3). Niestety, wiele ludzi stawia sprawy materialne ponad duchowe, nie ma spokoju wewnętrznego ani zadowolenia i nie domyśla się przyczyny tego stanu.
Niektórzy poważni naukowcy wiedzą, skąd się to bierze: Obecny system rzeczy jest zły.
René Dubos pisze: „Dzisiejsza technika spycha współczesną cywilizację na drogę, która doprowadzi do samobójstwa, jeśli się w porę nie obierze innej. (...) [Bogate państwa] tak się zachowują, jak gdyby jedynym kryterium postępowania było natychmiastowe zaspokajanie wszelkich ich kaprysów i pragnień (...) Nie chodzi więc tylko o rujnowanie przyrody, ale wręcz o przyszłość rodzaju ludzkiego. (...) Wątpię, czy ludzkość jeszcze długo potrafi znieść naszą niedorzeczną filozofię życiową, nie zatracając tego, co w jej naturze jest najlepsze. Człowiek typu zachodniego musi wybrać nowe społeczeństwo albo nowe społeczeństwo się go pozbędzie”.
Erich Fromm podziela tę opinię, ale uważa, że „nastanie nowego społeczeństwa i nowego człowieka będzie możliwe tylko wówczas, gdy stare pobudki działania: zysk, władza i intelekt ustąpią miejsca nowym: istnieniu, dzieleniu się i rozumieniu”. Miał przy tym na myśli raporty przygotowane na zlecenie Klubu Rzymskiego, według których ludzkość zdoła „uniknąć poważnej, a w końcu ostatecznej katastrofy światowej” jedynie pod warunkiem dokonania drastycznych zmian w ekonomii i technice. Zdaniem Fromma przemiany te mogłyby dojść do skutku tylko wtedy, gdyby przedtem „nastąpiło zasadnicze przeorganizowanie struktury osobowości człowieka współczesnego. (...) Po raz pierwszy w dziejach fizyczne przetrwanie rodu ludzkiego zależy od radykalnej zmiany w sercu człowieka”. Albert Schweitzer przyznał, że problemy „uda się ostatecznie rozwiązać wyłącznie dzięki dokonaniu zmiany osobowości”.
„Zasadnicze przeorganizowanie struktury osobowości człowieka”? „Zmiana w sercu”? Tak, właśnie o to chodzi, i w Biblii zwrócono na to uwagę już 19 stuleci temu. Czytamy w niej: „Porzućcie ukształtowanie według tego systemu rzeczy, natomiast przemieńcie się przez przeobrażenie umysłu”. Ponadto: „Zrzućcie starą osobowość z jej praktykami, a przyodziejcie się nową osobowością, która dzięki dokładnej wiedzy odnawia się na obraz Tego, kto ją stworzył” (Rzym. 12:2; Kol. 3:9, 10).
„Na obraz Tego, kto ją stworzył”? Tak! Na obraz Jehowy Boga, gdyż człowiek został stworzony na Jego podobieństwo (Rodz. 1:27, 28). Właśnie ten obraz człowiek powinien starać się odzwierciedlać. Tak został stworzony i to określa też jego potrzeby duchowe, a ponadto jego szczęście zależy od zaspokajania tych potrzeb.
Jehowa jest Bogiem, który powziął pewne zamierzenie i działa w celu urzeczywistnienia go. Człowiek, stworzony na Jego obraz, również odczuwa potrzebę wykonywania sensownej pracy. Nasuwa się tu jednak pewna trudność. W gruncie rzeczy, jak mówi psychiatra Smiley Blanton, „w warunkach narzucanych przez współczesny przemysł coraz więcej ludzi uważa się (...) z reguły za maleńkie trybiki w ogromnej machinie zdalnie kierowanej przez jakiś zespół zarządzający. Praca stała się wyspecjalizowana i rozczłonkowana do tego stopnia, że przestała być interesująca, a sam robotnik przeobraził się w bezimienny pedał, na który naciska ktoś inny”.
W takim systemie większość zajęć sprzyja powstawaniu stresu i traci znaczenie. Tymczasem koniecznie chcemy, żeby nasze życie miało sens. Psychiatra Viktor Frankl napisał: „Dążenie do znalezienia sensu życia jest u człowieka głównym motywem postępowania. (...) Śmiem twierdzić, iż nic tak nie pomaga pomyślnie przetrwać nawet najgorsze warunki, jak świadomość, że się prowadzi sensowne życie”.
Skąd jednak możemy wiedzieć, czy nasze życie ma sens? W niezmierzonej przestrzeni Wszechświata nasza Ziemia jest pyłkiem. Każdy z nas to tylko jeden z ponad czterech miliardów mieszkańców tego pyłku, a przy tym jest niewiele większy od ameby. Jaką rolę zatem odgrywamy? Nawet Biblia mówi, że człowiek przypomina więdnącą trawę, przekwitający kwiat, przemijający cień oraz mgłę, która się ukazuje, ale zaraz szybko znika (Ps. 103:15, 16; 144:4; Jak. 4:14). Tak też będzie z nami, chyba ... chyba że zdołamy się porozumieć z wszechpotężną Istotą, która stworzyła Wszechświat, i że ta potężna Istota, która dała nam życie, powzięła wobec nas jakieś zamierzenie. Tylko pod tymi dwoma warunkami nasze życie może nabrać sensu i trwać dłużej niż trawa, kwiat, cień lub mgła.
I tak rzeczywiście jest. Bóg stworzył człowieka i powierzył mu zadanie opiekowania się ziemią oraz znajdującymi się na niej roślinami i zwierzętami. Była to niezwykle interesująca praca, której ludzie niestety nie wykonali. Nie tylko całkowicie sprzeniewierzyli się obowiązkowi, który im powierzono, ale w dodatku zrujnowali ziemię (Rodz. 1:28; 2:15; Obj. 11:18). W ten sposób ich życie straciło wszelki sens.
Ludzie potrzebują Boga. Nieprzeparte pragnienie wprost zmusza ich, „aby szukali Boga, czyby Go czasem nie mogli po omacku wyczuć i rzeczywiście znaleźć, choć w istocie nie jest daleko od każdego z nas” (Dzieje 17:27). Otaczające nas niebiosa i ziemia są odbiciem tego wielkiego Stwórcy. Jego niewidzialne przymioty — moc, mądrość, boskość — można dojrzeć w tym, co uczynił. Wielu zachowuje się wręcz niewybaczalnie i nierozumnie, nauczając, iż ziemia i istniejące na niej formy życia są po prostu dziełem ślepego przypadku. Odrzucają tym samym zasady przewodnie i wartości, których człowiek tak bardzo potrzebuje. Na chybił trafił wiodą swych zaślepionych zwolenników, odbierając im jedyną szansę zaznania głębokiego, prawdziwego szczęścia (Rzym. 1:20; Mat. 15:14).
Tymczasem wszyscy ludzie, nie wyłączając nawet przemądrzałych intelektualistów, szukają Boga po omacku i niejednokrotnie znajdują różne bóstwa, tylko nie prawdziwego Boga Wszechmocnego. Niejeden psychiatra przyznaje, że potrzeba oddawania czci jakiejś wyższej Sile jest człowiekowi wrodzona. Rollo May powiedział, że przez wiarę w Boga „człowiek może wykształcić w sobie świadomość swojej małości i znikomości w porównaniu z ogromem Wszechświata oraz odzwierciedlającymi się w nim zamierzeniami Boga. (...) Uzna, że istnieją zamierzenia daleko wykraczające poza jego mały krąg spraw osobistych i postara się do nich dostosować”.
Z kolei C.G. Jung napisał: „Człowiek, który nie szuka oparcia w Bogu, nie potrafi o własnych siłach stawić oporu fizycznym i moralnym powabom świata. (...) Religia (...) jest instynktowną postawą właściwą człowiekowi, a jej przejawy można znaleźć w całych jego dziejach. (...) Pojęcie wszechmocnej istoty Boskiej spotyka się wszędzie, jeśli nawet nie przyjmuje się go świadomie, to jednak podświadomie się je akceptuje (...) Uważam zatem, że mądrzej jest świadomie przyjąć pojęcie Boga; w przeciwnym razie bogiem staje się coś innego, zwykle coś zupełnie nieodpowiedniego i nierozsądnego”.
Cała historia ludzkości ponad wszelką wątpliwość świadczy o tym, że pragnienie oddawania komuś czci jest człowiekowi wrodzone. Począwszy od najprymitywniejszych plemion, a skończywszy na najbardziej kulturalnych społeczeństwach, ludzie obierali sobie, i to często niemądrze, różne bóstwa, na przykład kamienie, drzewa, góry, zwierzęta, przywódców, pieniądze, własny brzuch, nawet Szatana Diabła (zresztą sam Szatan chciał, żeby Jezus uczynił go swoim bogiem). Nienaukowa filozofia ewolucji stała się dla milionów ludzi współczesną religią opartą wyłącznie na czci „boga Szczęścia”, czyli pomyślnego przypadku. Również wielu takich, którzy utrzymują, że wielbią prawdziwego Boga, czci Go jedynie wargami i zachowuje tylko „pozór zbożnego oddania” (Izaj. 65:11; 2 Tym. 3:5; Filip. 3:19; Kol. 3:5; Mat. 4:9; 7:21). Dopóki człowiek należycie nie zaspokoi tej potrzeby, oddając cześć jedynemu prawdziwemu Bogu Jehowie, tak jak zaspokaja wszystkie inne potrzeby, dopóty nie zazna głębokiego zadowolenia ani tym bardziej trwałego szczęścia. Jest to niezbędny warunek zdobycia szczęścia.
Jehowa jest Bogiem miłości. Jego Syn Jezus oddał życie z miłości do nas. Dwa największe przykazania streszczają się w słowach: Miłuj Boga i swego bliźniego. Miłość zakrywa mnóstwo grzechów. Jest też źródłem zdyscyplinowania, które nas wdraża do przestrzegania sprawiedliwości. Miłość jest wśród nas doskonałą więzią jedności. Stanowi znak rozpoznawczy uczniów Jezusa. Chodzi tu o życzliwą miłość agape, to znaczy o taki rodzaj miłości, która nigdy nie zawodzi (1 Jana 4:8; Jana 15:13; Mat. 22:36-40; 1 Piotra 4:8; Hebr. 12:6, 11; Kol. 3:14; Jana 13:35).
Jest to właśnie zbożna miłość, którą tak wspaniale opisuje apostoł Paweł w Liście 1 do Koryntian 13:4-8: „Miłość jest wielkoduszna i życzliwa. Miłość nie jest zazdrosna, nie chełpi się i nie nadyma, nie zachowuje się nieprzyzwoicie, nie szuka własnych korzyści, nie daje się rozdrażnić. Nie prowadzi rachunku krzywdy. Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrzymuje. Miłość nigdy nie zawodzi”.
Właśnie taką zbożną miłość musimy odzwierciedlać. Chodzi tu o potrzebę duchową, którą należy zaspokoić, jeśli chcemy być szczęśliwi. Erich Fromm powiedział na ten temat: „Zasada leżąca u podstaw społeczeństwa kapitalistycznego i zasada miłości są nie do pogodzenia”. Następnie dodał: „Miłość jest jedyną rozsądną i zadowalającą odpowiedzią na pytanie, po co człowiek istnieje (...), jest podstawową i rzeczywistą potrzebą odczuwaną przez każdą istotę ludzką”. Zdaniem Smileya Blantona jest to potrzeba nieodzowna. Oto, co pisze w tej sprawie: „Bez miłości tracimy chęć do życia. (...) Trochę miłości własnej to normalna cecha charakterystyczna każdego zdrowego człowieka. Chcąc pracować i odnosić sukcesy trzeba koniecznie mieć trochę szacunku dla samego siebie. Jeżeli jesteśmy zbyt surowi i krytyczni wobec samych siebie, to poczucie winy może nam odbierać chęć do życia, a w skrajnych wypadkach nawet doprowadzić do samobójstwa”.
Już długo przedtem Jezus zwrócił uwagę na miłość do siebie jak i do innych, mówiąc: „Będziesz miłować swego bliźniego jak siebie samego”. Miłość, podobnie jak mięsień, wzmacnia się przez używanie. Z drugiej strony miłość, podobnie jak wiara, bez uczynków jest martwa. Kto sieje miłość, ten ją też zbiera. Tak więc kochać znaczy też dawać. „Dawajcie, a będą wam dawać”. Jednakże ten, kto kocha i daje, nie czyni tego z zamiarem otrzymania czegoś w zamian. Już samo dawanie jest swego rodzaju wynagrodzeniem. Jezus tak to wyjaśnił: „Więcej szczęścia wynika z dawania niż z otrzymywania”. Raz się daje, raz otrzymuje, ale nie daje się po to, żeby otrzymywać (Mat. 22:39; Łuk. 6:38; Dzieje 20:35; Jak. 2:26).
Czynnością pokrewną dawaniu jest dzielenie się — nie dobrami materialnymi, tylko swoimi myślami, przeżyciami, radościami, tęsknotami, najskrytszymi uczuciami, a nawet smutkami. Pewien psychiatra napisał, że „jedna z form najwyższego szczęścia człowieka polega na dzieleniu się radościami”. Czy zdarzyło ci się już samotnie podziwiać efektowny zachód słońca i zapragnąłeś, by ktoś ukochany był przy tobie i żebyście razem przeżywali te chwile? A może otrzymałeś pomyślną wiadomość, ale nie miałeś z kim o niej pomówić? Albo przypatrywałeś się z zachwytem, jak potężne fale wzburzonego morza rozbijają się z hukiem o skalisty brzeg, po czym strzelają wysoko w górę, i żałowałeś, że nie ma przy tobie nikogo, z kim mógłbyś się podzielić tymi imponującymi wrażeniami? Może nawet byłeś świadkiem bardzo smutnego zdarzenia, które wzruszyło cię do głębi, ale nigdy nie potrafiłbyś dokładnie opowiedzieć o tym komuś drugiemu? Pragniemy więc dzielić się swymi uczuciami i wzruszeniami, jak to napisał apostoł Paweł: „Radujcie się z ludźmi, którzy się radują; płaczcie z tymi, którzy płaczą” (Rzym. 12:15).
Wydaje się to takie proste, a przecież trafia w sedno. Psychiatra James Fisher oświadczył: „Wielcy myśliciele (...) ostrzegali przed niebezpieczeństwem pogoni za skarbami materialnymi i gorąco zalecali proste życie”. Prawdziwą przyjemność można znaleźć w rzeczach prostych jak i w niezwykłych dziełach stwórczych Boga. Podziwiamy aksamitną czerń sklepienia niebieskiego, a na nim migoczące mnóstwo gwiazd; cieszy nas ciepło słońca, chłód wietrzyku, zapach kwiatów, śpiew ptaków i zwinność zwierząt. Zachwycamy się również falistymi wzgórzami i stromymi skałami, rwącymi potokami i leniwie płynącymi rzekami, bujnymi łąkami i gęstymi lasami, iskrzeniem się śniegu w promieniach słońca. Słuchamy urzeczeni bębnienia deszczu po dachu, cykania świerszcza w piwnicy, rechotania żaby w stawie i plusku wyskakującej ryby, która wywołała kręgi na wodzie widoczne w świetle księżyca.
Jeszcze więcej przyjemności można zaznać w gronie miłych ludzi, gdyż człowiek jest stworzeniem towarzyskim, odczuwającym potrzebę przynależności do grupy. Pogodna myśl, dotknięcie będące wyrazem sympatii lub współczucia, uprzejmy gest, ciepły uśmiech, życzliwy uczynek, śmiech rozbawionego dziecka, gaworzenie niemowlęcia w kołysce, powaga i mądrość starszego człowieka bogatego w doświadczenie życiowe — wszystko to daje zadowolenie.
Liczy się to, jacy naprawdę jesteśmy, a nie za jakich uchodzimy. Liczy się miłość, którą przejawiamy, a nie zdobyta pozycja społeczna. Liczy się to, co możemy dać, a nie to, co otrzymujemy. Liczy się skarb nagromadzony w niebie, a nie góra złota na ziemi. Liczy się bardziej zadowolenie, nawet gdy się ma niewiele dóbr materialnych, niż niepokój pomimo opływania w dostatki. Bogaty młodzieniec posiadał majątek, faryzeusze wydawali się święci, lecz w gruncie rzeczy ani on nie był szczęśliwy, ani oni nie byli święci. Poznanie myśli Boga, dzięki którym możemy być mądrzy, korzystanie z tej mądrości w ukierunkowaniu naszej siły i zdolności, stosowanie się do Jego zasad, żeby strzec sprawiedliwości, naśladowanie Go w okazywaniu miłości — wszystko to jest niezbędne do zaspokojenia pragnień, które nam wszczepił Bóg.
I właśnie tego wszystkiego nam potrzeba, aby zaznać szczęścia.
[Przypis]
a Wersety biblijne, przy których nie podano nazwy ani symbolu przekładu, są tłumaczone z „New World Translation of the Holy Scriptures” (Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata).
[Napis na stronie 4]
Przetrwanie ludzkości „zależy od radykalnej zmiany w sercu człowieka”
[Napis na stronie 6]
„Dążenie do znalezienia sensu życia jest u człowieka głównym motywem postępowania”
[Napis na stronie 7]
„Bez miłości tracimy chęć do życia”
[Ramka na stronie 8]
Szczęście dzięki mądrości Bożej
„Szczęśliwy każdy, kto w swoim postępowaniu ma wzgląd na poniżonego” (Ps. 41:1).
„Szczęśliwi ci, którzy przestrzegają prawa, zawsze kierują się sprawiedliwością” (Ps. 106:3).
„Szczęśliwy lud, którego Bogiem jest Jehowa!” (Ps. 144:15).
„Szczęśliwy jest człowiek, który znalazł mądrość, i człowiek, który nabywa rozeznania, bo posiadanie jej w zysku jest lepsze niż posiadanie w zysku srebra, a posiadanie jej jako dochodu lepsze od samego złota” (Prz. 3:13, 14).
„Szczęśliwy jest ten, kto okazuje przychylność tym, których dotknęło nieszczęście” (Prz. 14:21).
„Szczęśliwy jest ten, kto pokłada ufność w Jehowie” (Prz. 16:20).
„Szczęśliwi ci, którzy są świadomi swych potrzeb duchowych” (Mat. 5:3).
Ten, kto na samym początku wszczepił nam pragnienie szczęścia, jest również jego Źródłem, mianowicie nasz Stwórca, Jehowa Bóg.
[Ilustracja na stronie 5]
Bóg stworzył człowieka i powierzył mu zadanie troszczenia się o ziemię oraz o znajdujące się na niej rośliny i zwierzęta