Głoszenie i nauczanie po całej ziemiMaine, USA: Wzorem Jezusa nasi bracia są „rybakami ludzi”
Maine, USA: Wzorem Jezusa nasi bracia są „rybakami ludzi”
DANE ZE ŚWIATA W SKRÓCIE
LICZBA KRAJÓW 239
LICZBA GŁOSICIELI 7 782 346
LICZBA GODZIN SPĘDZONYCH W SŁUŻBIE POLOWEJ 1 748 697 447
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 8 759 988
AFRYKA
LICZBA KRAJÓW 58
LICZBA LUDNOŚCI 968 989 710
LICZBA GŁOSICIELI 1 312 429
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 2 999 639
Aborcja nie dla niej
W Addis Abebie, stolicy Etiopii, mieszkała właścicielka sklepu o imieniu Saba. Pewnego dnia dwie nasze siostry zaproponowały jej Przebudźcie się! poruszające temat aborcji. Kobieta zaprosiła je do środka i ze łzami w oczach wyznała, że właśnie myślała o przerwaniu ciąży. W trakcie rozmowy wszystkie trzy tak się przejęły, że z emocji zaczęły płakać. Tego dnia Saba postanowiła, że jednak urodzi to dziecko, i stanowczo powiedziała mężowi dlaczego. Z czasem urodziła śliczną dziewczynkę. Zaczęła też studiować Biblię i zgłosiła się do chrztu. Teraz jest szczęśliwą pionierką. Również jej mąż zgodził się na studium i został naszym bratem, a w kwietniu 2012 roku chrzest przyjęła też dwójka ich starszych dzieci.
„Czy moglibyśmy sami do niego podejść?”
Nadzorca obwodu w Etiopii głosił od domu do domu z innym bratem. W pewnym miejscu drzwi otworzyła im kobieta zatrudniona jako pomoc domowa. Gdy zapytali, czy mogą rozmawiać z gospodarzem, odparła, że to niemożliwe. Zaproponowali więc, że zostawią dla niego kilka publikacji. Kobieta poszła spytać o zgodę, a po powrocie powiedziała, że gospodarz chce je najpierw zobaczyć.
Bracia wręczyli jej czasopisma. Kiedy po paru minutach wróciła, usłyszeli, że gospodarz zgadza się je przeczytać. Wtedy zapytali: „Skoro nie może do nas wyjść, to czy moglibyśmy sami do niego podejść i z nim porozmawiać?”. Kobieta znowu poszła spytać o zgodę. Tym razem nie było jej dość długo i bracia zaczęli się zastanawiać, czy w ogóle wróci. W końcu się zjawiła i zaprosiła ich do środka. Gospodarzem okazał się starszy mężczyzna o imieniu Yirgu, który od dziesięciu lat był przykuty do łóżka i nie mógł się podnieść ani nawet usiąść. Kobieta nie wracała tak długo, bo musiała najpierw ogarnąć pokój i pomóc gospodarzowi się ubrać.
Głosiciele podzielili się z Yirgu dobrą nowiną. To, co usłyszał, tak mu się spodobało, że zgodził się na studium. W miarę jak poznawał Biblię, jego zdrowie się poprawiało. Wkrótce mógł już wstawać z łóżka i poruszać się na wózku inwalidzkim. Zaczął uczestniczyć w zebraniach, a na ostatnim zgromadzeniu okręgowym został ochrzczony.
Książki po ojcu
Calvin z Zimbabwe miał cztery lata, gdy stracił ojca. Została mu po nim jedynie torba z Biblią w Przekładzie Nowego Świata i z pierwszym tomem książki Proroctwo Izajasza światłem dla całej ludzkości. Przed śmiercią tata mu powiedział: „Trzymaj się blisko kościoła, który wydał te książki. Tam jest prawda”.
Kiedy Calvinowi zmarła również mama, zamieszkał u babci. Przez dziewięć lat odmawiał chodzenia do jej kościoła, upierając się, że kiedyś znajdzie kościół, który wydał tamte książki.
Pewnego razu babcia chłopca spotkała jedną z naszych sióstr. Nie wiedząc, że jest ona Świadkiem, wspomniała jej o swoim upartym wnuczku, który nie chce chodzić z nią do kościoła. Zamiast tego całe niedziele spędza na czytaniu książki po ojcu. Siostra zapytała o jej tytuł. „To jedna z tych bzdurnych książek Strażnicy” — powiedziała babcia.
Siostra odparła, że chciałaby poznać chłopca. Gdy doszło do spotkania, Calvin był zachwycony. Od razu zgodził się na studium za pomocą książki Czego naprawdę uczy Biblia? i mimo ostrego sprzeciwu babci zaczął chodzić na zebrania. Jest zdecydowany trzymać się prawdy i już nie może się doczekać chwili, gdy jego rodzice zmartwychwstaną i znów będzie mógł ich zobaczyć. W sierpniu 2012 roku Calvin został ochrzczony.
„Twój Bóg jest silny”
Caro mieszka w Ugandzie. Zaledwie miesiąc po tym, jak rozpoczęto z nią studium Biblii, jej mąż Martin, który uprawiał czary, zaczął się jej zaciekle sprzeciwiać. „Przez te twoje książki przodkowie nie mogą już wchodzić do naszego domu” — powiedział. Znęcał się nad nią, a nawet groził, że jeśli nie przestanie studiować, to ją zabije. Odmówił też łożenia na utrzymanie rodziny. Caro zachowywała spokój i dalej nabywała wiedzy biblijnej, a żeby zadbać o potrzeby rodziny, zaczęła uprawiać ogród. Kiedy jej życie naprawdę znalazło się w niebezpieczeństwie, uciekła z domu. Nie było jej łatwo się utrzymać. Gdy jednak usłyszała, że jej dzieci są chore, za swoje skromne środki kupiła im lekarstwa.
Jakiś czas później do Caro zadzwonił mąż. „Chcę, żebyś wróciła do domu” — oświadczył. „Przekonałem się, że twój Bóg jest silny i że ci pomaga. Powiedz ludziom, którzy cię uczą, żeby uczyli też mnie. Naprawdę chcę się zmienić”. Martin dotrzymał słowa, a jego rodzina jest teraz zjednoczona i szczęśliwa. Caro i Martin zostali ochrzczeni na zgromadzeniu w sierpniu 2012 roku.
Jedyny głosiciel w odległej wiosce
David mieszkał daleko od swojej rodzinnej wioski Lokichar na północnym zachodzie Kenii. Zaczął wtedy studiować Biblię ze Świadkami Jehowy. Po niedługim czasie musiał jednak wrócić do domu. Najbliższy zbór znajdował się w mieście Lodwar w odległości ponad 150 kilometrów. Przez cztery lata David miał ze Świadkami ograniczony kontakt, ale mimo to dzielił się z sąsiadami i krewnymi wiedzą biblijną, którą zdążył już zdobyć. Niektórzy z nich zareagowali pozytywnie i wkrótce David prowadził kilka studiów. W roku 2007 skontaktował się z braćmi w Lodwarze i wznowił studium, choć musiał jeździć na nie dwa razy w miesiącu motocyklową taksówką i minibusem.
Im więcej David wiedział, tym gorliwiej głosił. Chociaż wciąż nie był ochrzczony, zbudował w pobliżu swojego domu tymczasową „Salę Królestwa” — z glinianymi ścianami i dachem pokrytym strzechą. Organizował tam zebrania dla innych zainteresowanych. Ale nie wszystkim w wiosce podobała się jego działalność, dlatego przez dwa lata doświadczał słownej i fizycznej przemocy. Pewnego razu mieszkańcy pobili go do nieprzytomności, oskarżając o uprawianie w wiosce kultu Diabła. Kiedy David zwrócił się o pomoc do lokalnych władz, prześladowania się skończyły, a on mógł dalej głosić. „Prawda to moje życie” — powiedział. „Nie powstrzyma mnie żaden sprzeciw”.
W roku 2009 David został ochrzczony, a teraz jest sługą pomocniczym i pionierem stałym. Chociaż on i jego 15-letni syn są w tej okolicy jedynymi głosicielami, to na Pamiątkę w kwietniu 2012 roku, zorganizowaną we wspomnianej tymczasowej Sali, przybyło 60 mieszkańców wioski.
„Proszę wziąć Pismo Święte i udowodnić, że jest w błędzie”
Janet, pionierka stała z Ghany, jechała w daleką podróż autobusem i czytała książkę Czego uczy Biblia? Do autobusu wszedł kaznodzieja, wygłosił kazanie i poprosił pasażerów o datki. Janet powiedziała do niego: „Twierdzi pan, że Jezus i Bóg to ta sama osoba. Kto więc odezwał się do Jezusa podczas jego chrztu?”.
Kaznodzieja odparł: „To tajemnica”.
Janet otworzyła książkę na 4 rozdziale, wybrała parę wersetów i poprosiła kilku pasażerów, żeby je przeczytali. Następnie wyjaśniła różnicę między Jezusem a wszechmocnym Bogiem, Jehową.
„Jesteś czarownicą” — oświadczył mężczyzna.
Wtedy pasażerowie stanęli w obronie Janet: „Zamiast nazywać ją czarownicą, proszę wziąć Pismo Święte i udowodnić, że jest w błędzie”. Rozgniewany kaznodzieja wysiadł na najbliższym przystanku. Młoda kobieta siedząca obok Janet powiedziała: „Myślałam, że Jehowa to nazwa kościoła, w którym spotykają się Świadkowie. Dopiero pani rozmowa z tym kaznodzieją uświadomiła mi, że to imię Boga”.
Wywiązała się dyskusja i Janet wzięła od rozmówczyni numer telefonu, obiecując, że się z nią skontaktuje. Po powrocie do domu kobieta opowiedziała o tym zdarzeniu swojej babci. Ona również była zaskoczona, że Jehowa to imię Boże. Janet postarała się, by ktoś ze Świadków odwiedził te kobiety i udzielił im dalszych wyjaśnień. Teraz obie chodzą na zebrania.
AMERYKA PÓŁNOCNA I POŁUDNIOWA
LICZBA KRAJÓW 57
LICZBA LUDNOŚCI 946 087 916
LICZBA GŁOSICIELI 3 861 145
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 4 196 922
Znalazła prawdę w najmniej oczekiwanym miejscu
W pewnym więzieniu w Boliwii strażnicy musieli siłą wyprowadzać na dziedziniec 20-letnią Andreę, miotającą groźby i przekleństwa. Była to osoba agresywna, silna i budząca postrach. Ale jedna więźniarka, Leidy, która była Świadkiem Jehowy i została skazana na podstawie fałszywych zarzutów, nie bała się Andrei, lecz raczej jej współczuła. Każdego ranka czytała na głos jakąś pieśń z naszego śpiewnika. Gdy Andrea to usłyszała, zapytała Leidy: „Czy jesteś Świadkiem Jehowy?”.
Leidy przytaknęła, a wtedy Andrea powiedziała: „Moja mama jest Świadkiem Jehowy i kiedyś chodziłam z nią na zebrania. Studiowała też ze mną Biblię”. Andrea nie wytrzymała i rozpłakała się. Przez kilka następnych dni obie prowadziły głębokie rozmowy na tematy duchowe, a przed rozprawą Andrei wspólnie pomodliły się do Jehowy o pomoc i kierownictwo. Po wyjściu z więzienia Andrea dalej nabywała wiedzy o Jehowie. Wkrótce potem została głosicielką, a obecnie przygotowuje się do chrztu.
Leidy dobrze wykorzystała czas niesłusznie spędzony w więzieniu i zanim wyszła na wolność, zapoczątkowała 21 studiów biblijnych. Teraz wraca tam trzy razy w tygodniu, żeby podtrzymywać okazane zainteresowanie.
Wszystko dzięki serwisowi jw.org
Pewnej niedzieli wiosną 2011 roku do Sali Królestwa w Kanadzie przyszło dobrze ubrane małżeństwo z dwójką małych dzieci. Wszyscy wzięli ich za Świadków Jehowy z jakiegoś innego miasta. Jednak Dominic, miejscowy sługa pomocniczy, od razu rozpoznał mężczyznę. Jakieś 17 lat wcześniej studiował z nim Biblię. Okazało się, że Marc-André i jego żona Josée przez dwa lata czytali Strażnicę oraz Przebudźcie się! pobrane z serwisu jw.org i zrozumieli, że powinni całą rodziną pójść do Sali Królestwa. Od razu zgodzili się na studium biblijne i zaczęli regularnie chodzić na zebrania. Zaledwie po dwóch miesiącach Marc-André wprowadził w rodzinie program wspólnego wielbienia Boga. Wszyscy robią szybkie postępy, a w maju 2012 roku Josée po raz pierwszy miała punkt w teokratycznej szkole służby kaznodziejskiej.
„Dał mi swoją kanapkę i kapelusz”
W roku 2010 na zgromadzeniu okręgowym w Chile dziesięcioletni Marcelo zauważył, że siedzący obok niego starszy mężczyzna nie ma ze sobą żadnej literatury.
„Ten pan nie ma Biblii” — szepnął do mamy.
„To daj mu swoją” — odszepnęła. Marcelo przysunął się więc do tego mężczyzny, który — jak się okazało — miał na imię Victor, i razem z nim odszukiwał wszystkie podawane wersety. Gdy zaczęła się przerwa, odwrócił się do mamy i powiedział: „Ten pan nie ma nic do jedzenia”. Zaproponowała, żeby podzielił się z nim swoim posiłkiem. Marcelo dał mu kanapkę i kubek ciepłej herbaty. Kiedy Victor jadł, chłopiec pokazywał mu wszystkie wersety, jakie tylko mógł sobie przypomnieć.
Po południu słońce grzało bardzo mocno. Marcelo znów odwrócił się do mamy i powiedział: „Ten pan nie ma kapelusza”.
Mama odpowiedziała: „To daj mu swój”. I tak właśnie zrobił. Po programie Marcelo i Victor się pożegnali.
Na następnym zgromadzeniu okręgowym Marcelo rozglądał się wokoło, czy przyszedł Victor. Ku radości chłopca przyszedł — tym razem pod krawatem! Na widok Marcela oświadczył: „Jestem tu dziś dzięki temu młodzieńcowi. W zeszłym roku dostałem zaproszenie na kongres i skorzystałem z niego. Ten chłopiec użyczył mi swojej Biblii i dał mi swoją kanapkę i kapelusz. A teraz jest ze mną prowadzone studium!”. Victor został nieochrzczonym głosicielem.
Pochwała od dziennikarki
Pewna znana dziennikarka z Wenezueli w swojej rubryce w gazecie opisała, co ją spotkało, gdy zadzwoniła z prośbą o pomoc do działu obsługi klienta w krajowej firmie telekomunikacyjnej. Operator, który odebrał połączenie, zachował się nieuprzejmie i szybko ją zbył. Gdy zadzwoniła ponownie, odebrał młody mężczyzna, który przedstawił się jako Misael. Był grzeczny i udzielił jej fachowych wskazówek. Dziennikarka napisała: „Życzliwość, szacunek oraz gotowość do pomocy i współpracy, widoczne u tego młodego człowieka podczas całej rozmowy, uważam za coś niezwykłego. Nie tylko pomógł mi rozwiązać problem, ale też powiedział, jak mogę sobie z nim radzić w przyszłości”.
Gdy kobieta pochwaliła Misaela, wyjaśnił, że jest Świadkiem Jehowy i że zawsze stara się traktować bliźnich tak, jak uczył Jezus. Dziennikarka poprosiła do telefonu jego kierownika i wyraziła uznanie za profesjonalną obsługę. W swoim artykule nazwała Misaela przykładnym Wenezuelczykiem i dodała, że jest Świadkiem Jehowy. Na koniec podsumowała: „Potrzebujemy takich ludzi we wszystkich sferach życia publicznego”.
„Nie bądźcie uparci”
Piętnastoletnia Gabriela z Ekwadoru, która jest niesłysząca, przyjęła chrzest na kongresie w języku migowym w październiku 2011 roku. Była tak podekscytowana, że w poniedziałek w szkole zapytała nauczycielkę, czy może powiedzieć coś klasie. Gdy nauczycielka się zgodziła, Gabriela stanęła przed klasą i z zapałem zamigała: „Chciałabym was poinformować, że w piątek, sobotę i niedzielę byłam na kongresie, na którym zostałam ochrzczona jako Świadek Jehowy. Chcę też powiedzieć, że zbliża się koniec tego systemu rzeczy. Zostało niewiele czasu! Dlatego jak najszybciej musicie dokonać niezbędnych zmian. Nie bądźcie uparci. Bójcie się Boga!”. Klasa była poruszona.
Tego samego dnia, w przerwie, do Gabrieli podeszła Katty, nieczynna niesłysząca siostra. Kiedy zapytała o zgromadzenie, Gabriela szczerze odpowiedziała: „Było pięknie! Ale teraz jestem już ochrzczona i chcę być wierna Jehowie. Dlatego wiedz, że nie mogę być dalej twoją przyjaciółką, bo prowadzisz nieczyste życie i przyjaźń z tobą mogłaby źle wpłynąć na moją więź z Bogiem. Musisz się zmienić. Módl się do Jehowy i porozmawiaj ze starszymi. Wierzę, że potrafisz się zmienić”. Dzięki bezpośredniej, a jednocześnie życzliwej radzie Gabrieli Katty poszła do starszych, otrzymała pomoc duchową i znowu zaczęła głosić.
Skorzystała z laptopa nauczycielki
W Stanach Zjednoczonych 16-letnia siostra odpowiadała na pytania klasy dotyczące swojej religii, ale nie miała przy sobie żadnej literatury ani nawet Biblii. Chcąc się posłużyć tą Księgą, pożyczyła od nauczycielki laptopa i weszła na stronę jw.org. Nie tylko odpowiedziała na wszystkie pytania, ale też pokazała, jak korzystać z naszego serwisu. Wyjaśniła kolegom i koleżankom, że gdy tylko będą mieć jakieś pytania biblijne, a w pobliżu nie będzie żadnego Świadka, zawsze mogą zajrzeć do naszego serwisu i sami poszukać odpowiedzi. Po kilku dniach zauważyła, że klasa zadaje mniej pytań niż wcześniej. Gdy zapytała dlaczego, niektórzy przyznali, że regularnie wchodzą na stronę jw.org ze swoich urządzeń przenośnych. Robiła tak nawet nauczycielka!
AZJA I BLISKI WSCHÓD
LICZBA KRAJÓW 48
LICZBA LUDNOŚCI 4 222 869 785
LICZBA GŁOSICIELI 674 608
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 662 736
Potencjalny konflikt zażegnany
W Indonezji grupa Świadków udająca się na pogrzeb przechodziła przez małą wieś. Jeden z nich, będący pionierem, zauważył przy drodze kilkoro młodych ludzi. Porozmawiał z nimi i zostawił im broszurę Słuchaj Boga i żyj wiecznie. Jakiś czas później nasza siostra wracała tamtędy do domu. Podszedł do niej mężczyzna i podziękował za wręczenie broszury jego synom. „Uratowała im życie!” — powiedział. Siostra nie wiedziała o tej wcześniejszej rozmowie, zapytała więc, co się stało. Mężczyzna wyjaśnił, że grupka młodych ludzi — w tym jego synowie — planowała zaatakować pewną wioskę. Zgodnie z miejscowym zwyczajem chcieli się zemścić za napaść na przyjaciela. Jednak z broszury dowiedzieli się, że ludzie używający przemocy nie znajdą się w nadchodzącym raju. Uspokoili się więc, zaniechali swojego planu i poszli do domu. Dzięki broszurze opartej na Biblii niebezpieczny konflikt został zażegnany.
Transwestyta dokonuje zmian
Rek z Kambodży wychowywał się w zwyczajnej rodzinie, jednak on i jego brat bliźniak już od najmłodszych lat czuli się kobietami. Bawili się lalkami i lubili nosić dziewczęce ubrania. Ich mamie było wstyd, ale nie wiedziała, jak ich powstrzymać. Do szkoły wychodzili ubrani jak chłopcy, a gdy tylko tam doszli, przebierali się za dziewczyny. W wieku 16 lat wzięli udział w konkursie piękności dla transwestytów, gdzie dostrzegli ich ludzie z przemysłu rozrywkowego. W ten sposób obaj trafili do programów telewizyjnych i seriali komediowych. Wkrótce potem Rek prowadził już homoseksualny tryb życia i obracał się wśród innych transwestytów.
Matka Reka zaczęła chodzić do kościoła i skłoniła go, by jej towarzyszył. I chociaż zgodził się ubierać jak mężczyzna, to odmówił ścięcia długich włosów. Pastor często wypowiadał się o Reku poniżająco i wyśmiewał jego styl życia. Mimo to Rek postanowił, że z jego pomocą spróbuje studiować Biblię. Pierwszego tygodnia wstał wcześnie i jechał rowerem kilka kilometrów, by dotrzeć do kościoła, ale pastor wcale nie kwapił się go uczyć i znalazł jakąś wymówkę. Następnego tygodnia nawet nie otworzył drzwi, co zbulwersowało Reka.
Kiedy wrócił do domu, jego brat powiedział, że odwiedziła ich jakaś kobieta i zaproponowała bezpłatne domowe studium Biblii. Zostawiła też książkę Czego naprawdę uczy Biblia? Bliźniacy zgodzili się studiować z tamtą siostrą i jej mężem. Pół roku później brat Reka uznał, że nie jest gotowy na zmianę stylu życia, i przerwał studium. Jednak Rek wziął sobie głęboko do serca słowa z Listu 1 do Koryntian 6:9, 10 i dobrze zrozumiał, co powinien zrobić. Przykładał się do studiowania, czytał Biblię, modlił się i chodził na zebrania, dzięki czemu zdołał uporządkować swoje życie. Jego mama również studiuje i robi szybkie postępy. Kiedy Rek został ochrzczony, ze łzami w oczach powiedziała: „Tak się cieszę, że mój syn przyjął chrzest jako mężczyzna”. Teraz Rek jest pionierem stałym.
Spirytystka przeobraża swoje życie
Or-Ya była spirytystką, uzdrowicielką, doradczynią i wróżką. Małżeństwo pionierów specjalnych usługujących w Hajfie w Izraelu natrafiło na nią podczas głoszenia od domu do domu. Przywitała ich słowami: „Jeśli chodzi wam o Boga, to wejdźcie!”. Jej dom był pełen przedmiotów związanych z okultyzmem i mistycyzmem. Twierdziła, że Bóg przekazuje jej wiadomości poprzez „ducha” zmarłego rabina.
Propozycja domowego studium Biblii za pomocą książki Czego uczy Biblia? przypadła jej do gustu. Zaledwie dwa dni przed przybyciem pionierów Or-Ya modliła się do Boga, żeby przysłał do niej kogoś, kto mógłby jej objaśnić Biblię bez wdawania się w rabiniczne interpretacje. Po miesiącu zapytała: „Czy są też inni ludzie, którzy wierzą w to co wy?”. Gdy udała się na zebranie zborowe, była pod wrażeniem ciepła i miłości, jakie wszyscy jej okazali. Od tamtej pory chodzi na zebrania regularnie.
‛Macie tylko dwa miesiące, żeby przygotować mnie do chrztu!’
Po dwóch miesiącach studiowania Or-Ya, wiedząc o zbliżającym się zgromadzeniu, zapytała: „Czy to prawda, że na zgromadzeniach odbywa się chrzest? Jeśli tak, to macie tylko dwa miesiące, żeby mnie do tego przygotować!”. Pierwszym krokiem, na który się zdobyła, było pozbycie się wszystkich przedmiotów związanych z okultyzmem, wartych sporą sumę pieniędzy. Następnie zakończyła dotychczasową działalność i zaczęła głosić, proponując wszystkim byłym klientom książkę Czego uczy Biblia? oraz nasze czasopisma. Kiedy zachorowała, odmówiła skorzystania ze stosowanych wcześniej metod leczenia. Ponieważ porzuciła poprzedni zawód, przez cztery miesiące nie miała żadnych dochodów. Mimo to — ze względu na teokratyczne zajęcia — szukała zatrudnienia spełniającego określone kryteria: cztery dni w tygodniu, sześć godzin dziennie. W końcu znalazła odpowiednią pracę. Później sprzedała swój spory dom i wynajęła nieduże mieszkanie.
Nie minęło wiele czasu, a Or-Ya nadawała się do chrztu. Ale zaledwie tydzień przed zgromadzeniem złamała nogę. To jej jednak nie powstrzymało i została ochrzczona z nogą w gipsie. Dziś jest gorliwą głosicielką. Dzieli się dobrą nowiną z dawnymi klientami i prowadzi studia biblijne.
Członek sekty poznaje prawdę
W trudno dostępnym rejonie górskim na Filipinach założono studium z niesłyszącymi bliźniakami. Obaj należeli do sekty, której wyznawcy wierzyli, że dzięki noszeniu pewnych amuletów i chust żadna broń nie zrobi im krzywdy. Byli wyszkoleni w używaniu noży, maczet oraz broni palnej i brali udział w wielu walkach przeciw oddziałom rebelianckim. Przywódcy sekty pozwolili im studiować Biblię, pod warunkiem że Świadkowie nie będą ich zmuszać, by opuścili grupę.
Głosiciele oczywiście wyjaśnili im, że sami powinni podjąć decyzję opartą na tym, czego uczą się z Biblii. Jeden z bliźniaków uznał, że nie jest w stanie dokonać niezbędnych zmian, by służyć Bogu. Ale drugi kontynuował studium. Nasz brat, chcąc go zachęcić, otworzył Biblię i wyjaśnił w języku migowym: „Twoje imię — Samuel — znajduje się w Biblii. Biblijny Samuel służył prawdziwemu Bogu, Jehowie, aż do późnej starości. Ty też możesz wiernie Mu służyć”. Te słowa poruszyły serce Samuela. „Skoro moje imię jest w Biblii”, pomyślał, „to ja też muszę stanąć po stronie Jehowy”. Poinformował sektę, że opuszcza góry, spalił wszystkie swoje amulety i przedmioty okultystyczne i zrobił szybkie postępy duchowe. Obecnie jest ochrzczonym Świadkiem Jehowy i z zapałem pomaga innym niesłyszącym w poznawaniu Biblii.
Chłopiec o niezłomnym sercu
Rajiv mieszka w małej wiosce w północnych Indiach. Kiedy miał dziewięć lat i chodził do czwartej klasy, jego nauczyciel, który był Świadkiem Jehowy, zaszczepiał dzieciom zasady moralne za pomocą książki Ucz się od Wielkiego Nauczyciela. Rajiv słuchał tych informacji z zapartym tchem i zaczął wprowadzać je w czyn. Powiedział nauczycielowi, że przestał kłamać i bić się z kolegami, a nawet w czasie przerwy dzieli się z innymi jedzeniem.
„Zmusił pan do pokłonu moją głowę, ale nigdy nie zmusi pan do tego mojego serca”
W miarę jak dowiadywał się więcej o obietnicy raju na ziemi, opowiadał o tym mieszkańcom swojej wioski i ludziom, których spotykał w pociągu. Jego rodzice byli tym rozdrażnieni i zawstydzeni. Zakazali mu mówić o Jehowie i Jezusie. Ponieważ nie przestał, zaczęli go bić, a matka zabierała mu ubrania, żeby po powrocie ze szkoły nie mógł wychodzić z domu i mówić o swojej nowej wierze. Poza tym rodzice nie pozwalali mu spać w jego łóżku i ograniczyli mu jedzenie. Kiedy i te środki zawiodły, wezwali kapłana, żeby przemówił Rajivowi do rozsądku.
Duchowny mieszkał w ich domu przez kilka dni i usiłował zmusić Rajiva do pokłonienia się przed bożkiem. Kiedy chłopiec powiedział, że bożek to zwykły kamień, a nie żywy Bóg, kapłan odparł, że Rajiv powinien „patrzeć sercem”, bo tylko wtedy ujrzy w posągu Boga. Rajiv wziął kawałek papieru i napisał na nim: „100 rupii”. Dał go duchownemu i poprosił, żeby kupił w sklepie czekoladki i przyniósł resztę. Kapłan powiedział, że nie jest głupi — że ten kawałek papieru nie ma żadnej wartości. Na to Rajiv odrzekł: „Jeśli popatrzy pan na ten papier sercem, to dostrzeże pan w nim prawdziwy banknot”. Rozzłoszczony kapłan chwycił chłopca za głowę i zmusił go do pokłonienia się przed posągiem. „Zmusił pan do pokłonu moją głowę, ale nigdy nie zmusi pan do tego mojego serca”. W końcu duchowny stwierdził, że chłopiec jest niereformowalny, i wyszedł, mówiąc, że gdyby został u nich dłużej, to sam straciłby wiarę. Później rodzice przenieśli Rajiva do innej szkoły, ale on nie przestał opowiadać wszystkim o Jehowie i obietnicy raju. Dziś chłopiec ma dziesięć lat i dalej polega na Jehowie, prosząc Go o pomoc w zachowaniu silnej wiary.
Znalazła Biblię, której szukała
Gdy Larisa z Armenii głosiła pracowniczce księgarni, do środka weszła kobieta i zapytała o Biblię „Nowego Świata”. Ekspedientka odpowiedziała, że nie ma takiej Biblii, ale może jej zaproponować miejscowy ormiański przekład. „Czy jest łatwy do zrozumienia?” — zapytała klientka. Pracowniczka przeczytała kilka wersetów i stwierdziła: „Brzmi zrozumiale”. Jednak klientka nie była przekonana i powiedziała, że musi znaleźć Biblię „Nowego Świata”. Wtedy Larisa wyjęła z torebki swoją ormiańską Biblię i wskazała na tytuł. „Przekład Nowego Świata” — przeczytała kobieta. Właśnie tej Biblii szukała!
Klientka wyjaśniła, że jej córka i zięć, którzy mieszkają w Grecji, niedawno zaczęli studiować Biblię z pomocą Świadków Jehowy. Ponieważ jeszcze nie znają języka greckiego, poprosili ją, żeby przywiozła ze sobą Przekład Nowego Świata po ormiańsku. Siostra wręczyła jej Biblię, mówiąc: „Proszę im to dać i powiedzieć, że to prezent od Jehowy”. Gdy Larisa zaproponowała jej studium biblijne, kobieta bardzo się ucieszyła. Wymieniły się numerami telefonów, żeby po jej powrocie z Grecji mogły szybko rozpocząć studium.
EUROPA
LICZBA KRAJÓW 47
LICZBA LUDNOŚCI 738 679 198
LICZBA GŁOSICIELI 1 595 888
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 841 260
Oddała portfel
Nina, pionierka stała mieszkająca w Bośni, prowadzi studium z rodziną Romów. Któregoś dnia dziesięcioletnia dziewczynka z tej rodziny znalazła na ulicy portfel z pieniędzmi, kartami kredytowymi i dokumentami. Wcześniej — zanim zaczęła poznawać prawdę — pomyślałaby, że to dar losu. Ale teraz, po rozmowie z mamą, postanowiła oddać portfel policji, chociaż rodzina ta była biedna i brakowało jej pieniędzy nawet na chleb. Policjant, który przyjął portfel, był zaskoczony. Jakieś dwie godziny później rodzina odebrała telefon — dziewczynkę i jej mamę poproszono, żeby wróciły na komisariat. Czekał tam na nie właściciel portfela, żeby im podziękować oraz dać nagrodę. Wręczył im równowartość około 30 dolarów, co odpowiadało dwudniowym zarobkom.
Zaintrygował go tytuł
Nihad z Bośni właśnie kończył służbę kaznodziejską. Gdy podchodził do samochodu, zauważył stojącego obok mężczyznę. Przywitał go, a wtedy mężczyzna powiedział: „Zauważyłem w pana samochodzie czasopismo z artykułem ‚Jak być dobrym ojcem’. Bardzo chciałbym je mieć. Czekałem tu przez godzinę, aż ktoś przyjdzie. Czy mógłbym je dostać?”. Nihad z przyjemnością wręczył mężczyźnie czasopismo i skorzystał z okazji, żeby dać mu świadectwo.
Pocieszenie załogi tankowca
Pewne małżeństwo z Holandii głosiło w porcie w Rotterdamie. Gdy weszli na tankowiec, zastali posępną załogę. Główny mechanik ze łzami w oczach powiedział, że statek dotyka jedno nieszczęście po drugim — co rusz zdarzają się jakieś awarie, a do tego parę razy byli o włos od kolizji. Zapytał: „Czy możecie się za nas pomodlić?”. Głosiciele zaproponowali wygłoszenie załodze pokrzepiającego wykładu biblijnego. Następnego dnia o godzinie 19.00 to oraz dwa inne małżeństwa zjawiły się na mostku. Zebrało się tam 15 marynarzy z 16-osobowej załogi. Spotkanie rozpoczęto modlitwą, a następnie brat wygłosił przemówienie pod tytułem „Czy nieszczęścia są karą od Boga?”. Głosiciele przynieśli dodatkowe egzemplarze Biblii i pomagali obecnym odszukiwać wersety. Po modlitwie końcowej wszyscy pozostali na miejscach i zadawali braciom pytania. Marynarze czuli się pokrzepieni i wyrażali wdzięczność. Jeden z nich przyznał: „To jest odpowiedź na nasze modlitwy!”. Bracia rozpowszechnili 20 książek, Biblie i inne publikacje, po czym kapitan wręczył im kopertę zawierającą 200 dolarów jako datek za literaturę.
Modliła się, żeby mogła komuś pomóc
Irene ze Szwecji napisała: „Mam 80 lat i z powodu silnego bólu nie wychodzę do służby. Modliłam się do Jehowy, żebym mogła pomóc jakiejś osobie, którą dawno temu odwiedzałam i która chciałaby wznowić kontakt.
„Pewnego dnia zadzwonił telefon, który odebrał mój mąż. Rozmówczyni powiedziała: ‚Przepraszam, że dzwonię, ale tylko wy przyszliście mi na myśl. Czy pana żona mogłaby mnie odwiedzić i porozmawiać ze mną o Słowie Bożym? Jakieś 15—20 lat temu studiowałam, ale mój mąż się sprzeciwiał, więc przerwałam studium’.
„Przypomniałam sobie, że kiedyś byłam u tej kobiety z inną siostrą, która z nią studiowała. Ku mojemu zdziwieniu zapamiętała właśnie mnie. Ucieszona, umówiłam się z nią na spotkanie. Od tamtej pory studium odbywa się każdego tygodnia. Kobieta ta była na Pamiątce i na wykładzie specjalnym. Przychodzi też na zebrania. Codziennie dziękuję Jehowie, że odpowiedział na moją modlitwę”.
Czekolada nie zmieściła się do skrzynki
Ośmioletni Sergio mieszka we Włoszech. Bardzo chciał przekonać starszych, że nadaje się już na nieochrzczonego głosiciela. Któregoś razu towarzyszył tacie, który naprawiał zamek u pewnego małżeństwa po siedemdziesiątce. Miał ze sobą czasopisma. „Kiedy tata pracował”, mówi Sergio, „zaproponowałem temu panu czasopisma, a on był tak zaskoczony, że zawołał swoją żonę. Zanotowałem ich imiona, adres i numer telefonu, żeby potem dokonać odwiedzin. Pani podała mi wszystkie informacje, a oprócz tego dostałem od niej wielką czekoladę”. Kilka dni później Sergio odwiedził to małżeństwo ze starszym zboru. Nacisnął dzwonek, a kiedy wyszła znajoma kobieta, powiedział, że przyniósł dla nich książkę Czego naprawdę uczy Biblia? Kobieta chętnie ją przyjęła i wręczyła chłopcu kolejną czekoladę. „Czekolada nie zmieściła się do skrzynki na datki, więc ją zjadłem” — wyjaśnił Sergio. Następnie dodał: „Starsi w końcu zrozumieli, że naprawdę chcę zostać nieochrzczonym głosicielem”.
Pastor chciał się dowiedzieć więcej
Simeon był pastorem w miejscowości Gurkowo w Bułgarii. Nie ma tam żadnego Świadka. W miarę jak poznawał Biblię, uświadamiał sobie różnice między tym, czego uczy ta Księga, a tym, czego uczy kościół. Pewnego dnia, jadąc pociągiem, dostał kilka naszych czasopism. Kiedy się dowiedział, że Jehowa to prawdziwy Bóg i że Trójca nie istnieje, był poruszony. Chcąc zdobyć więcej informacji, napisał do Biura Oddziału oraz do wszystkich kościołów, jakie znał. Odpowiedź otrzymał tylko z jednego kościoła, który poradził mu, żeby nie zawracał sobie głowy takimi bzdurami. Natomiast Biuro Oddziału wysłało do niego dwóch Świadków z miasta Kazanłyk, oddalonego o jakieś 35 kilometrów. Głosiciele rozpoczęli z Simeonem i jego rodziną studium biblijne. Mężczyźnie bardzo podobało się to, czego się dowiadywał, i zapraszał na studium swoich sąsiadów i przyjaciół. Wkrótce potem co tydzień studiowało Biblię 25 osób. Po pierwszej wizycie na takim spotkaniu 75-letni sąsiad Simeona ze łzami w oczach powiedział: „W jedną godzinę zrozumiałem więcej niż przez 30 lat chodzenia do kościoła”. Na zebrania organizowane w Gurkowie raz w miesiącu przez braci z Kazanłyku przychodzi nawet 60 osób, a na Pamiątce było 79 obecnych.
„W jedną godzinę zrozumiałem więcej niż przez 30 lat chodzenia do kościoła”
„Trzymaj się tej drogi”
Wala, 15-letnia siostra z Ukrainy, zauważyła, że jej nauczycielka przyszła do szkoły ubrana na czarno i że płakała. Gdy dowiedziała się, że nauczycielce zmarła mama, postanowiła pocieszyć ją wersetami na temat zmartwychwstania. Wzięła ze sobą Biblię i broszury Co się dzieje z człowiekiem po śmierci? oraz Gdy umrze ktoś bliski i po lekcjach poszła do nauczycielki. Wspomina: „Czekając pod pokojem nauczycielskim, bardzo się denerwowałam, dlatego pomodliłam się do Jehowy o pomoc”.
Kiedy Wala weszła do środka, nauczycielka zapytała: „O co chodzi?”.
„Chciałam panią pocieszyć, bo rozumiem, jak może się pani czuć. Kilka lat temu straciłam dziadka”.
Nauczycielka była wzruszona zainteresowaniem ze strony Wali. Przez łzy powiedziała, że żaden z krewnych ani znajomych nie okazał jej tak szczerego współczucia. Wala przeczytała jej i objaśniła Księgę Objawienia 21:3, 4, po czym wręczyła jej broszury. Nauczycielka stwierdziła: „Bardzo się różnisz od innych uczniów”.
Wala odrzekła: „Staram się czytać Biblię, żyć zgodnie z nią i słuchać rodziców”.
Na prośbę nauczycielki Wala przyniosła jej potem Biblię i książkę Czego uczy Biblia? Kobieta znów wyraziła wdzięczność i powiedziała: „Twoja religia jest prawdziwa i masz bardzo dobrych rodziców, którzy uczą cię właściwych rzeczy. Trzymaj się tej drogi”.
Czy to na pewno pomyłka?
W roku 2011, pierwszego dnia zgromadzenia okręgowego w Malakasie w Grecji, Natalie dzwoniła do ojca w sprawie autokaru jadącego na kongres. Wybrała jednak zły numer i nikt nie odebrał. Nieco później mężczyzna, do którego przez pomyłkę zadzwoniła, oddzwonił, żeby sprawdzić, kto to był. Ale program już się rozpoczął, więc Natalie zamierzała odrzucić połączenie. Zamiast tego bezwiednie odebrała telefon i mężczyzna wysłuchał części przemówienia przewodniczącego, które przykuło jego uwagę.
Później człowiek ten wysłał SMS-a z pytaniem: „Kim jesteś? Czy jesteś księdzem?”. W przerwie Natalie przeczytała wiadomość i odpisała: „Nie jestem księdzem. Jestem Świadkiem Jehowy i korzystam ze zgromadzenia”.
W sobotę mężczyzna zadzwonił ponownie i zapytał, czy zgromadzenie jeszcze trwa. Ojciec Natalie dał mu świadectwo, po czym człowiek ten wyjaśnił: „Słuchając wykładu przez telefon, w ciągu paru minut otrzymałem odpowiedzi na mnóstwo pytań, które mnie nurtowały”. Jak się okazało, on i jego bliscy byli atakowani przez demony i nie mieli pojęcia, kim są te duchy i dlaczego ich nękają. Powiedział: „Zawsze odprawiałem Świadków Jehowy, ale teraz — jeśli to możliwe — chciałbym się spotkać z mężczyzną, który wygłaszał to przemówienie”.
Oczywiście było to możliwe. W niedzielę mężczyzna przyszedł na kongres i był zdumiony, widząc schludnie ubrane rodziny i szczęśliwe twarze obecnych. Nikt nie śmiecił, nie przeklinał ani nie palił. „Nie sądziłem, że na tej planecie istnieją tacy ludzie!” — przyznał. „Czułem się jak w innym świecie”. Ojciec Natalie zaprowadził go do biura przewodniczącego zgromadzenia, gdzie mógł porozmawiać z mówcą. Mężczyzna był pod wrażeniem kongresu i odpowiedzi, które otrzymał. Przyjął Biblię, książkę Czego uczy Biblia? i kilka czasopism. Umówiono kolejne spotkanie.
AUSTRALIA I OCEANIA
LICZBA KRAJÓW 29
LICZBA LUDNOŚCI 38 495 300
LICZBA GŁOSICIELI 94 924
LICZBA STUDIÓW BIBLIJNYCH 59 431
„Najpiękniejsza pieśń, jaką słyszałem”
Na wyspie Savaii, należącej do Samoa, typowy dzień w szkole rozpoczyna się od odśpiewania pieśni religijnej. Jednak pięcioletnia Celina i sześcioletni Levaai z szacunkiem wyjaśnili dyrektorowi, że nie mogą śpiewać tej pieśni, ponieważ są Świadkami Jehowy. Groziła im za to surowa kara. Ale dyrektor najwyraźniej pomyślał, że lepiej będzie wprawić dzieci w zakłopotanie, i zaproponował: „Skoro nie możecie zaśpiewać naszej pieśni, to zaśpiewajcie swoją”. Wtedy Celina i Levaai zaśpiewali pieśń pod numerem 111, zatytułowaną „Jego głos usłyszą zmarli”, której nauczyli się podczas rodzinnego wielbienia Boga. Gdy skończyli, dyrektor miał w oczach łzy. Stwierdził: „To najpiękniejsza pieśń, jaką słyszałem. Zaśpiewajcie ją jeszcze raz”. I dzieci tak zrobiły. Potem mężczyzna powiedział: „Teraz już zawsze będę was prosił, żebyście śpiewały swoje pieśni, a nie nasze”.
„Teraz już zawsze będę was prosił, żebyście śpiewały swoje pieśni, a nie nasze”
Całe życie modlił się do Jezusa
Pewien mieszkaniec Fidżi, który był duchownym w miejscowym kościele, zgodził się przysiąść do studium biblijnego prowadzonego z inną osobą. Usłyszał na nim, że Jezus nie jest Bogiem. Tak się tym dręczył, że nie mógł zasnąć. Widząc jego rozterki, żona powiedziała mu: „Nie idź tam więcej i nie słuchaj tych ludzi!”. Ale on nie mógł o tym zapomnieć i następnego tygodnia znowu poszedł na studium. Zaledwie kilka dni później — choć sam jeszcze nie studiował — udał się do kościoła i zrezygnował z urzędu duchownego. Jego krewni oraz członkowie kościoła byli zbulwersowani i rozzłoszczeni. Krok ten oznaczał, że mężczyzna nie tylko zrywa z kościołem, ale też porzuca dobrze płatną posadę. Chociaż dzięki studium Biblii świetnie zrozumiał prawdę o Jezusie, to trudno mu było modlić się do Jehowy, ponieważ całe życie modlił się do Jezusa. Po wielu miesiącach w końcu się przełamał. Teraz dzieli się dobrą nowiną z innymi i pomaga im zbliżyć się do Jehowy i Go pokochać.
Duży odzew w małej społeczności
Na wyspie Makatea, leżącej na południowym Pacyfiku, mieszkają zaledwie 62 osoby. O ich potrzeby duchowe troszczy się zbór Świadków Jehowy na Tahiti. Z dziewięcioma mieszkańcami regularnie prowadzone są przez telefon studia biblijne. A w domu jednego z nich spotyka się około 15 osób, by słuchać programu zebrań odbywających się na Tahiti. Biblię studiuje między innymi młoda kobieta, która wcześniej mocno angażowała się w działalność swojego kościoła i wkrótce miała zostać diakonisą. Niedawno poszła do kościoła, żeby wyjaśnić, dlaczego już nie bierze udziału w nabożeństwach. Na podstawie Biblii wykazała, że kobieta nie powinna nauczać w zborze. Wyjaśniła też rolę Jezusa Chrystusa oraz znaczenie Wieczerzy Pańskiej, którą należy obchodzić raz w roku, a nie co niedzielę. Ponadto potrafiła wytłumaczyć, że tylko 144 000 osób będzie żyć z Chrystusem w niebie i że jedynie członkowie tej grupy mogą podczas Pamiątki spożywać emblematy. Dzięki jej przykładowi również inna kobieta wystąpiła z kościoła i teraz regularnie studiuje Biblię z pomocą Świadków.
Rodzina przyjęła zaproszenie
Na Wyspach Salomona podjęto wysiłki, żeby na Pamiątkę śmierci Chrystusa zaprosić nieczynnych głosicieli. Dwóch starszych odwiedziło Joshuę, który nie przychodził na zebrania od 1998 roku. Aby dotrzeć na Pamiątkę, wybrał się on razem z 20 członkami rodziny w dwugodzinną wędrówkę. Ciepłe przyjęcie, z jakim spotkał się w zborze, poruszyło go do łez. Wielu jego krewnych przyszło też na wykład specjalny, po którym poprosili starszych o studium biblijne. Założono je z 15 członkami tej rodziny.
Znał odpowiedź
Spośród przeszło 1000 wysp i atoli podlegających oddziałowi w Guamie zamieszkanych jest około 100. Ale jedynie 13 z nich leży w pobliżu któregoś ze zborów. Ponieważ na wielu wyspach jeszcze nigdy nie zjawili się Świadkowie Jehowy, bracia szukają sposobów, by tam dotrzeć. W kwietniu 2012 roku grupa głosicieli popłynęła łodzią na Polowat — jedną z najbardziej oddalonych wysp, w zasadzie odciętą od świata. Mężczyźni noszą tam przepaski na biodra i budują czółna, a żyje się z tego, co rodzi ziemia.
Jeden z głosicieli zadał młodemu człowiekowi pytanie: „Co się dzieje, kiedy umieramy?”.
„Znam odpowiedź!” — wykrzyknął młodzieniec. Zerwał się z miejsca, chwycił z półki książkę Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na ziemi w języku truk i otworzył ją na spisie treści. Wskazując na rozdział 8, zatytułowany „Co się dzieje po śmierci?”, z zapałem opowiadał o tym, czego się dowiedział.
Ale skąd miał tę książkę? W roku 2009 Świadkowie głosili w porcie na największej wyspie stanu Chuuk. Chcieli dotrzeć do ludzi podróżujących do najdalszych wysp i rozpowszechniali im książki Żyć wiecznie. Jeden z podróżnych płynął na Polowat i chętnie wziął ze sobą karton książek, żeby rozdać je sąsiadom. Wśród nich był właśnie ów młody człowiek.
Przed odpłynięciem z Polowat bracia odwiedzili go kilkakrotnie, aby udzielić mu zachęt i pokazać korzyści płynące ze studium Biblii. Nauczyli go też odszukiwać wersety i notować kluczowe myśli na marginesie książki.
To bardzo pokrzepiające, że nawet na dalekich wyspach, gdzie nie ma telewizji, radia, gazet ani Internetu, nasza literatura pomaga ludziom poznawać prawdę w ich własnym języku!
Trzy naboje, trzy powody
Anna z Papui-Nowej Gwinei miała około 20 lat i była nieochrzczoną głosicielką, gdy w Bougainville przybrała na sile wojna domowa. W roku 1991 jako jedna z grupy sześciorga dorosłych Świadków i siedmiorga dzieci ze zboru Arawa musiała uciekać do buszu, mając ze sobą zaledwie parę rzeczy osobistych. Przez dwa lata mieszkali razem w opuszczonych domach i jedli to, co znaleźli. Urządzali zebrania tylko za pomocą dwóch książek — należącej do Anny Biblii i egzemplarza książki Zjednoczeni w oddawaniu czci jedynemu prawdziwemu Bogu. Wspólnie się modlili, śpiewali pieśni Królestwa i głosili tym, których spotkali.
Odnaleźli ich rebelianci i chcieli, żeby dwóch braci z grupy dołączyło do ich armii, ale ostatecznie uszanowali neutralne stanowisko Świadków. Pewnego razu jeden z rebeliantów pokazał Annie trzy naboje i powiedział: „Wyjdź za mnie albo zginiesz!”. Siostra podała mu trzy powody — po jednym na każdy nabój — dla których nie może za niego wyjść. Głównym powodem był biblijny nakaz, żeby pobierać się „tylko w Panu” (1 Kor. 7:39). Mężczyzna odwrócił się i odszedł.
„Nic nie może powstrzymać dzieła Jehowy, nawet wojna domowa”
W roku 2012 Anna, która była już wtedy pionierką stałą, usłyszała, że w Arawie pilnie potrzeba głosicieli Królestwa. Postanowiła więc udać się tam ze swoją współpracowniczką i pomóc w założeniu grupy na oddaleniu. Zapytana, czy ciężko jej wrócić w okolice, gdzie w czasie wojny widziała tyle okrucieństwa i przeżyła tyle trudności, odpowiedziała: „Wracając tam, czuję tylko radość. Nic nie może powstrzymać dzieła Jehowy, nawet wojna domowa”.