Rozdział 5
Obwieszczanie powrotu Pana (1870-1914)
„Piszę tę historię nie tylko z powodu nalegań, bym przedstawił w ogólnym zarysie, jak Bóg prowadzi ścieżką światłości, ale głównie dlatego, iż jestem przekonany, że prawda musi być przekazywana z poczuciem skromności, aby można było odeprzeć błędne rozumowania i podyktowane uprzedzeniami fałszywe twierdzenia oraz aby nasi czytelnicy mogli zobaczyć, jak Pan dotąd pomagał i kierował”.a
PO TYCH słowach Charles Taze Russell opisał wydarzenia, które doprowadziły do publikowania serii Brzask Tysiąclecia (zwanej później Wykładami Pisma Świętego) oraz czasopisma Strażnica Syjońska i Zwiastun Obecności Chrystusa (znanego teraz jako Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy). Historia ta bardzo interesuje Świadków Jehowy. Dlaczego? Ponieważ ich działalność i obecne zrozumienie prawd biblijnych są kontynuacją dzieła, które w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia zapoczątkował C. T. Russell i jego współtowarzysze, a które sięga korzeniami Biblii i pierwotnego chrystianizmu.
Kim był Charles Taze Russell? Czy jego działalność dowodzi, że Pan udzielał mu swej pomocy i kierownictwa?
Poszukiwanie prawdy
C. T. Russell urodził się 16 lutego 1852 roku w Stanach Zjednoczonych, w Allegheny (obecnie część Pittsburgha) w Pensylwanii. Był drugim synem Josepha L. i Anny Elizy (z domu Birney) Russellów, którzy byli prezbiterianami, a ich przodkowie pochodzili ze Szkocji i Irlandii. Matka zmarła, gdy miał zaledwie dziewięć lat, niemniej już od wczesnego dzieciństwa był wychowywany przez swych pobożnych rodziców w duchu religijnym. Jeden z jego późniejszych współpracowników tak to określił: „Pielęgnowali tę młodą gałązkę, a ona rosła ku Panu”. Pomimo prezbiteriańskiego wychowania Charles przyłączył się potem do Kościoła kongregacjonalistów, ponieważ ich poglądy bardziej mu odpowiadały.
Młody Charles był bez wątpienia uzdolnionym handlowcem. Mając zaledwie 11 lat, został wspólnikiem ojca, który prowadził dobrze prosperujący sklep z odzieżą męską. Charles powiększył firmę i w końcu sam kierował kilkoma sklepami. Wprawdzie sprawy zawodowe układały mu się pomyślnie, jednak pod względem duchowym był w głębokiej rozterce. Dlaczego?
Jego rodzice szczerze wierzyli we wszystko, co głosiły kościoły chrześcijaństwa, i w tym duchu wychowywali syna. Charlesa uczono więc w dzieciństwie, iż Bóg jest miłością, ale stwarzając ludzi, obdarzył ich nieśmiertelnością i przygotował pewne ogniste miejsce, gdzie będzie zadawał wieczne męki wszystkim z wyjątkiem tych, których przeznaczeniem jest zbawienie. Takie wyobrażenia działały odpychająco na prawe serce kilkunastoletniego Charlesa. Rozumował w ten sposób: „Bóg, który użyłby swej mocy do stworzenia istot ludzkich, z góry wiedząc, że będą poddane wiecznym mękom, ba, przeznaczając je na to, nie byłby ani mądry, ani sprawiedliwy, ani miłujący. Kierowałby się niższymi miernikami niż wiele ludzi”.
Jednakże młody Russell nie był ateistą; po prostu nie mógł się pogodzić z powszechnie uznawanymi naukami kościołów. Oświadczył: „Z czasem zrozumiałem, że chociaż każde spośród rozmaitych wyznań wiary zawierało jakieś elementy prawdy, to jednak ogólnie rzecz biorąc, wszystkie wprowadzały w błąd i były sprzeczne ze Słowem Bożym”. Rzeczywiście, w naukach kościołów „elementy prawdy” tonęły w bagnie nauk pogańskich, które przeniknęły do skażonego chrystianizmu podczas wieluset lat odstępstwa. Russell odwrócił się od kościelnych wyznań wiary i w swych poszukiwaniach prawdy przyjrzał się bliżej głównym religiom Wschodu, ale i one go nie zadowoliły.
Ponownie utwierdzony w wierze
„Gałązkę” tę pielęgnowali jednak bogobojni rodzice i skłaniała się ona „ku Panu”. W trakcie poszukiwań prawdy pewnego wieczora w roku 1869 wydarzyło się coś, co wzmocniło zachwianą wiarę Charlesa. Idąc ulicą w pobliżu swego sklepu na Federal Street, usłyszał pieśń religijną, dobiegającą z sali w suterenie. Oto jego relacja:
„Któregoś wieczora na pozór przypadkiem wszedłem do zakurzonej, obskurnej sali, gdzie — jak usłyszałem — odbywały się zebrania religijne. Chciałem zobaczyć, czy zbierająca się tam garstka ludzi ma do zaoferowania coś rozsądniejszego niż wyznania wiary wielkich kościołów. Po raz pierwszy usłyszałem coś o poglądach adwentystów, przedstawianych tam przez kaznodzieję Jonasa Wendella (...) Przyznaję więc, że mam pewien dług wdzięczności zarówno wobec adwentystów, jak i innych wyznań. Chociaż jego wykładnia Pisma Świętego nie była całkiem jasna, (...) to jednak wystarczyła, aby z Bożą pomocą ponownie ugruntować we mnie zachwianą wiarę w Boskie natchnienie Biblii i wykazać, że pisma apostołów i proroków są ze sobą nierozłącznie związane. To, co usłyszałem, skłoniło mnie do gorliwszego i uważniejszego niż dotąd studiowania Biblii i zawsze będę wdzięczny Panu za to kierownictwo; bo chociaż adwentyzm nie pomógł mi poznać żadnej konkretnej prawdy, to jednak wielce się przyczynił do odrzucenia błędów, a tym samym przygotował mnie na przyjęcie Prawdy”.
Zebranie to umocniło młodego Russella w postanowieniu szukania prawdy biblijnej. Skłoniło go do ponownego zwrócenia się ku Biblii z jeszcze większą żarliwością. Szybko zrozumiał, że dla służących Panu zbliża się czas dokładnego poznania Jego zamierzenia. Dlatego pełen zapału spotkał się w roku 1870 z paroma znajomymi z Pittsburgha i pobliskiego Allegheny i wspólnie założyli klasę studiów biblijnych. Jak wynika z relacji późniejszego współpracownika Russella, zebrania tej grupki przebiegały następująco: „Ktoś z obecnych zadawał pytanie. Potem rozwijała się dyskusja. Odszukiwano wszelkie wersety związane z tematem, a gdy wszyscy byli już przekonani, że one ze sobą harmonizują, formułowali na koniec wynikający z nich wniosek i go zapisywali”. Jak powiedział później Russell, „w okresie od roku 1870 do 1875 następował stały wzrost w łasce, wiedzy i miłości do Boga oraz Jego Słowa”.
W miarę dalszego badania Pisma Świętego ci szczerzy poszukiwacze prawdy coraz lepiej pojmowali wiele spraw. Zrozumieli prawdę biblijną o śmiertelności duszy ludzkiej i dowiedzieli się, że nieśmiertelność jest darem uzyskiwanym wyłącznie przez tych, którzy mają zostać współdziedzicami Chrystusa w jego niebiańskim Królestwie (Ezech. 18:20, Bg; Rzym. 2:6, 7). Zaczęli stopniowo pojmować naukę o ofierze okupu złożonej przez Jezusa Chrystusa i uświadamiać sobie, jakie możliwości otwiera ona przed ludzkością (Mat. 20:28). Zrozumieli, że chociaż Jezus najpierw przyszedł na ziemię w ciele, jako człowiek, to jednak po swym powrocie będzie obecny jako istota duchowa, w sposób niewidzialny (Jana 14:19). Ponadto zdali sobie sprawę, iż Jezus przyjdzie ponownie nie po to, aby wszystkich zniszczyć, lecz aby pobłogosławić posłuszne rodziny ziemi (Gal. 3:8). Russell napisał: „Głęboko zasmucał nas błąd adwentystów, którzy oczekiwali Chrystusa w ciele i nauczali, że świat i wszystko na nim, z wyjątkiem nich samych, zostanie spalony”.
Prawdy z Pisma Świętego zrozumiane przez członków tej niewielkiej klasy biblijnej stanowiły oczywiście odejście od nauk pogańskich, które przeniknęły do chrystianizmu w okresie setek lat odstępstwa. Czy jednak Russell i jego duchowo usposobieni współtowarzysze znaleźli te prawdy biblijne bez niczyjej pomocy?
Wpływ innych
Russell całkiem otwarcie mówił o pomocy, z której korzystał przy studiowaniu Biblii. Nie tylko przyznawał, że winien jest wdzięczność adwentyście Jonasowi Wendellowi, lecz także wyrażał się życzliwie o dwóch innych ludziach, którzy mu pomogli w badaniu Biblii. Powiedział o nich: „Studiowanie Słowa Bożego z tymi dwoma drogimi braćmi prowadziło krok po kroku na coraz zieleńsze pastwiska”. Pierwszy z nich to George W. Stetson, szczery badacz Biblii i pastor Adwentystycznego Kościoła Chrześcijańskiego w Edinboro w stanie Pensylwania.
Drugim był George Storrs, wydawca czasopisma The Bible Examiner, ukazującego się w Brooklynie, dzielnicy Nowego Jorku. Storrs urodził się 13 grudnia 1796 roku; po przeczytaniu (wydanej wówczas anonimowo) pracy, którą napisał szczery badacz Biblii Henry Grew z Filadelfii w stanie Pensylwania, zachęcił się do przeanalizowania, co Biblia mówi o stanie umarłych. W rezultacie stał się gorliwym obrońcą tak zwanej nieśmiertelności warunkowej — nauki głoszącej, iż dusza jest śmiertelna, a nieśmiertelność stanowi dar dla wiernych chrześcijan. Doszedł też do wniosku, że skoro źli nie są nieśmiertelni, to nie ma wiecznych mąk. Odbywał długie podróże, podczas których wygłaszał przemówienia wyjaśniające, iż niegodziwi nie dostąpią nieśmiertelności. Opublikował między innymi dzieło Six Sermons (Sześć kazań), które osiągnęło nakład 200 000 egzemplarzy. Ugruntowane na Piśmie Świętym poglądy Storrsa w kwestii śmiertelności duszy, jak również przebłagania i restytucji (przywrócenia tego, co zostało stracone w wyniku grzechu Adama; Dzieje 3:21) niewątpliwie wywarły silny, korzystny wpływ na młodego Charlesa T. Russella.
Niemałą rolę w życiu Russella odegrał jeszcze inny człowiek, który jednak wystawił też na próbę jego lojalność wobec prawdy biblijnej.
Proroctwa dotyczące chronologii a obecność Pana
Pewnego styczniowego poranka 1876 roku 23-letni Charles Russell otrzymał egzemplarz czasopisma religijnego Herald of the Morning (Zwiastun Poranka). Po ilustracji na stronie tytułowej zorientował się, że wydają je adwentyści. Redaktor naczelny, Nelson H. Barbour z Rochesteru w stanie Nowy Jork, głosił pogląd, że celem powtórnego przyjścia Chrystusa nie miało być zniszczenie wszystkich rodzin ziemi, lecz błogosławienie im, oraz że Chrystus nie miał przyjść w ciele, lecz jako duch. A właśnie w to od pewnego czasu wierzyli Russell i jego towarzysze z Allegheny!b Co jednak ciekawe, powołując się na proroctwa biblijne dotyczące chronologii, Barbour wyrażał przekonanie, że Chrystus jest już obecny (niewidzialnie) i że nastała pora na żniwo „pszenicy” — prawdziwych chrześcijan tworzących klasę Królestwa (Mat., rozdz. 13).
Jak dotąd Russell unikał zajmowania się tego typu proroctwami biblijnymi. Teraz jednak zaczął się zastanawiać: „Czyżby proroctwa dotyczące chronologii, które tak długo lekceważyłem ze względu na ich błędne tłumaczenie przez adwentystów, miały rzeczywiście wskazywać, kiedy Pan będzie niewidzialnie obecny, żeby ustanowić swe Królestwo?” Chłonący prawdy biblijne Russell koniecznie chciał się dowiedzieć na ten temat czegoś więcej, toteż umówił się z Barbourem na rozmowę w Filadelfii. W czasie tego spotkania mogli wymienić poglądy i okazało się, że są zgodni w kwestii rozumienia wielu nauk biblijnych. „Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy”, pisał później Russell, „Barbour dużo się ode mnie dowiedział o pełni restytucji ugruntowanej na odpowiedniej wartości okupu złożonego za wszystkich, a ja wiele się od niego nauczyłem o chronologii”. Barbourowi udało się przekonać Russella, że w roku 1874 rozpoczęła się niewidzialna obecność Chrystusa.c
„Postanowiłem wszcząć energiczną kampanię na rzecz Prawdy”
C. T. Russell był człowiekiem czynu. Ponieważ uwierzył, że niewidzialna obecność Chrystusa już się rozpoczęła, postanowił głosić o tym innym. W późniejszym czasie wyznał: „Przeświadczenie, że już żyjemy w okresie żniwnym, dodało mi niesłychanego bodźca do głoszenia Prawdy. Od razu więc postanowiłem wszcząć energiczną kampanię na rzecz Prawdy”. Russell zdecydował się wtedy ograniczyć swą działalność handlową, aby poświęcić się głoszeniu.
Pobudzany pragnieniem zwalczania fałszywych poglądów na temat powrotu Pana, Russell napisał broszurę Cel i sposób powrotu naszego Pana, którą opublikował w roku 1877. W tym samym roku Barbour i Russell wspólnie wydali książkę Trzy światy i żniwo tego świata. Ta 196-stronicowa publikacja omawiała kwestię restytucji oraz proroctw biblijnych odnoszących się do chronologii. Mimo że oba te tematy poruszali już wcześniej inni, zdaniem Russella owa książka była „pierwszą, w której połączono myśl o restytucji z proroctwami dotyczącymi chronologii”. Przedstawiono w niej pogląd, że niewidzialna obecność Jezusa Chrystusa rozpoczęła się jesienią 1874 roku.
Podczas swych podróży połączonych z głoszeniem Russell uświadomił sobie w końcu, że jeśli ziarna prawdy, które zasiewał, mają zakiełkować i być podlewane, to potrzeba czegoś więcej. Czego? Russell pomyślał o miesięczniku. W związku z tym obaj z Barbourem postanowili wznowić wydawanie Zwiastuna Poranka, wstrzymane z powodu licznych rezygnacji z prenumerat i wyczerpania się funduszy. Russell wniósł własne środki, żeby postawić to czasopismo na nogi, i został jego współredaktorem.
Przez jakiś czas, to jest do roku 1878, wszystko układało się pomyślnie.
Russell zrywa z Barbourem
W Zwiastunie Poranka z sierpnia 1878 roku ukazał się artykuł Barboura, kwestionujący wartość ofiarnej śmierci Chrystusa. Russell, prawie 30 lat młodszy od Barboura, zrozumiał, że w gruncie rzeczy oznaczało to odrzucenie istotnego elementu nauki o okupie. Toteż zaraz w następnym numerze (wrześniowym) zamieścił artykuł zatytułowany „Przebłaganie”, w którym stanął w obronie okupu i przeciwstawił się wypowiedziom Barboura. Przez kilka następnych miesięcy na łamach Zwiastuna toczyła się polemika. W końcu Russell postanowił zerwać współpracę z Barbourem i przestał wspierać finansowo wydawanie tego pisma.
C. T. Russell uznał jednak, że nie wystarczy wycofać się ze Zwiastuna — należało bronić nauki o okupie i ogłaszać obecność Chrystusa. Dlatego w lipcu 1879 roku zaczął publikować czasopismo Strażnica Syjońska i Zwiastun Obecności Chrystusa.d Russell był zarówno wydawcą, jak i redaktorem, a początkowo na liście współpracowników widniało jeszcze pięć innych osób. Pierwszy numer ukazał się w nakładzie 6000 egzemplarzy. W roku 1914 drukowano już około 50 000 egzemplarzy każdego wydania.
„Nie jako nowe, nie jako nasze własne, ale jako pochodzące od Pana”
C. T. Russell posługiwał się Strażnicą i innymi publikacjami, by bronić prawd biblijnych i obalać fałszywe nauki religijne oraz ludzkie filozofie sprzeczne z Pismem Świętym. Wcale jednak nie twierdził, jakoby odkrył nowe prawdy.
W drugiej połowie XVIII wieku wielu kaznodziejów i biblistów demaskowało fałszywe nauki o nieśmiertelności duszy i wiecznym potępieniu złych. Bardzo szczegółowo uczynił to Aaron Ellis w książce Bible Vs. Tradition (Biblia przeciwko tradycji), która najpierw ukazała się w Anglii, a w roku 1853 została opublikowana w USA nakładem George’a Storrsa. Ale w owych czasach nikt nie zrobił tyle dla oznajmiania tej prawdy bliźnim, co Russell i jego współtowarzysze.
A jak przedstawiała się sprawa z innymi naukami biblijnymi omawianymi w Strażnicy i w pozostałych publikacjach? Czy Russell przypisał sobie całą zasługę za odkrycie tych klejnotów prawdy? On sam oświadczył: „Stwierdziliśmy, że przez całe wieki różne społeczności religijne i rozmaite grupy rozdzieliły między siebie nauki biblijne i stapiały je — mniej lub bardziej — z ludzkimi spekulacjami i błędnymi poglądami (...) Przekonaliśmy się, że ważna nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę, a nie przez uczynki, została jasno sformułowana już przez Lutra, a w nowszych czasach przez wielu chrześcijan, że prezbiterianie z wielkim szacunkiem odnosili się do Bożej sprawiedliwości, mocy i mądrości, chociaż tych przymiotów dokładnie nie rozumieli, że metodyści cenili i wychwalali miłość i miłosierdzie Boga, że adwentyści głosili cenną naukę o powrocie Pana, że baptyści między innymi dobrze pojmowali symboliczne znaczenie chrztu, mimo iż stracili z oczu prawdziwy chrzest, że niektórzy uniwersaliści już od dłuższego czasu mają mgliste pojęcie o ‚restytucji’. W ten sposób niemal wszystkie wyznania dowiodły, że ich założyciele poszukiwali prawdy. Ale niewątpliwie wielki Przeciwnik walczył z nimi i nie mogąc całkowicie zniszczyć Słowa Bożego, przewrotnie je między nich rozdzielił”.
W nawiązaniu do często omawianej przez siebie chronologii Russell oświadczył: „Kiedy mówimy o ‚naszej’ chronologii, mamy po prostu na myśli chronologię używaną przez nas — chronologię biblijną, stanowiącą własność wszystkich sług Bożych, którzy ją uznają. W gruncie rzeczy już dawno przed nami była ona przedstawiana mniej więcej w takiej formie, w jakiej my ją podajemy, podobnie jak różne proroctwa, na które się powołujemy, omawiali już w innym celu adwentyści, a rozmaite nauki, które popieramy i które wydają się tak nowe i świeże oraz tak odmienne, głoszono już w takiej czy innej postaci dawno temu — na przykład naukę o wybraniu, wolnej łasce, restytucji, usprawiedliwieniu, uświęceniu, uwielbieniu czy zmartwychwstaniu”.
Jak zatem Russell rozumiał rolę, którą wraz ze swymi towarzyszami odegrał w rozgłaszaniu prawdy biblijnej? Wyjaśnił to tak: „Wykonujemy pracę (...) zbierania rozproszonych przez długi czas fragmentów prawdy oraz przekazywania ich ludowi Pańskiemu — nie jako nowych, nie jako naszych własnych, ale jako pochodzących od Pana. (...) Nie powinniśmy mniemać, że to nam należy się jakakolwiek zasługa za odkrycie i ponowne uporządkowanie klejnotów prawdy”. Powiedział również: „Dzieło, w którym spodobało się Panu użyć naszych skromnych talentów polega nie tyle na tworzeniu, ile na odtwarzaniu, dopasowywaniu, harmonizowaniu”.
Tak więc Russell dość skromnie oceniał swoje osiągnięcia. Niemniej ‛rozproszone fragmenty prawdy’, które zebrał i przekazał ludowi Pańskiemu, były wolne od zniesławiających Boga pogańskich nauk o Trójcy i duszy nieśmiertelnej, mocno zakorzenionych w kościołach chrześcijaństwa na skutek wielkiego odstępstwa. Jak nikt inny w tamtych czasach Russell i jego towarzysze głosili po całym świecie, co oznacza powrót Pana oraz na czym polega i czego dotyczy zamierzenie Boże.
‛Wzmacniajmy jedni drugich w najświętszej wierze’
Szczerze usposobieni ludzie szybko zareagowali na zbawcze prawdy ogłaszane przez C.T. Russella i jego współtowarzyszy zarówno drukiem, jak i w przemówieniach. Niespełna trzydziestoletni wówczas Russell szybko zrozumiał, że osoby czytające Strażnicę powinny się zapoznać ze współwyznawcami i dodawać sobie nawzajem otuchy. Badacze Pisma Świętego w Pittsburghu czynili tak na systematycznych spotkaniach, ale jak pomóc czytelnikom z innych miejscowości?
Odpowiedzi udzielono w Strażnicy z maja i z czerwca 1880 roku. Russell ogłosił, że zamierza odwiedzić szereg miast w stanach: Pensylwania, New Jersey, Massachusetts i Nowy Jork. Po co? „Nasi czytelnicy są bardzo rozproszeni”, wyjaśniało ogłoszenie, „w niektórych miejscowościach jest ich 2 lub 3, a w innych do 50. Często wcale się nie znają, toteż pozbawieni są wsparcia i zachęt, których z woli naszego Ojca powinni zaznawać dzięki ‚społecznemu zgromadzeniu naszemu jako niektórzy obyczaj mają’. Bóg chce, abyśmy ‛jedni drugich napominali’ i wzmacniali w najświętszej wierze. Mamy nadzieję, że zaplanowane zebrania ułatwią wzajemne poznanie się” (Żydów [Hebr.] 10:24, 25, Bg).
„Zaplanowane zebrania” odbywały się podczas podróży Russella i okazały się niezwykle owocne — bardzo przybliżyły do siebie czytelników Strażnicy. Zarówno ta, jak i inne podróże podejmowane z myślą o odwiedzaniu „grupek oczekujących” doprowadziły wkrótce do utworzenia we wspomnianych stanach oraz w stanie Ohio i Michigan szeregu klas, czyli eklezji (nazwanych później zborami). Klasy te zachęcano do regularnego organizowania zebrań. A jak one przebiegały?
Klasa w Pittsburghu wprowadziła zwyczaj spotykania się co najmniej dwa razy w tygodniu. Na jednym z tych zebrań, odbywających się na przykład w wynajętej sali, zdolny mówca często wygłaszał wykład przed całą eklezją. Drugie organizowano na ogół w domach prywatnych, a jego uczestników zachęcano, by przynosili ze sobą Biblię, konkordancję, papier i ołówek oraz by brali w nim czynny udział.
Serdeczne towarzystwo duchowo usposobionych osób obecnych na tych cotygodniowych zebraniach stanowiło całkowite przeciwieństwo zimnej, bezdusznej atmosfery panującej podczas nabożeństw w wielu kościołach chrześcijaństwa. Jednakże to nie Russell i jego współtowarzysze byli autorami pomysłu, by regularnie się zgromadzać. Zwyczaj urządzania zebrań — również w domach prywatnych — wprowadzili chrześcijanie w I stuleciu (Rzym. 16:3, 5; Kol. 4:15).
„Czy głosisz?”
C. T. Russell i jego współtowarzysze żywili głębokie przekonanie, że żyją w okresie żniwa i że ludzie muszą usłyszeć niosącą wolność prawdę. Niestety, była ich tylko garstka. Oczywiście Strażnica zaspokajała w pewnym stopniu tę żywotną potrzebę, ale czy nie można by uczynić czegoś więcej? Russell oraz jego współpracownicy doszli do wniosku, iż jest to możliwe. W latach osiemdziesiątych zaczęli wydawać Traktaty Badaczy Pisma Świętego (później znane jako Kwartalniki Staroteologiczne), które dostarczano czytelnikom Strażnicy w celu bezpłatnego rozpowszechniania.
W ten sposób zachęcono czytelników Strażnicy do dzielenia się z innymi ludźmi cennymi prawdami, które poznawali. „Czy głosisz?” — zapytano w podwójnym numerze Strażnicy z lipca i sierpnia 1881 roku. Jaką wagę przywiązywano wówczas do głoszenia? W artykule czytamy dalej: „Jesteśmy przekonani, że małe stadko będzie się składać wyłącznie z głosicieli. (...) Istotnie, zostaliśmy powołani, aby cierpieć wraz z nim i aby teraz oznajmiać dobrą nowinę, żebyśmy mogli w stosownym czasie dostąpić chwały i wykonywać to, o czym teraz głosimy. Nie zostaliśmy wezwani ani pomazani po to, żeby odbierać cześć i gromadzić bogactwa, ale żeby dawać z siebie wszystko i głosić dobrą nowinę”.
To całkiem naturalne, że ci Badacze Pisma Świętego odczuwali pilną potrzebę głoszenia dobrej nowiny. Przecież takie właśnie zadanie zlecono chrześcijanom w I wieku i obowiązek ten po dziś dzień spoczywa na wszystkich szczerych chrześcijanach (Mat. 24:14; 28:19, 20; Dzieje 1:8). Ale w jakim celu Russell i ówcześni czytelnicy czasopisma Strażnica zajmowali się głoszeniem? Czy chodziło im jedynie o rozpowszechnianie literatury biblijnej lub o zainteresowanie wyznawców innych religii prawdami zawartymi w Piśmie Świętym?
„Musisz go opuścić”
„Wyjdźcie z niej, mój ludu” — już dawno temu ostrzegła Biblia. Skąd należy wyjść? Z „Babilonu Wielkiego, matki nierządnic i obrzydliwości ziemi” (Obj. 17:5; 18:4). A dlaczego? „Bo grzechy jej nagromadziły się aż do nieba i Bóg przywołał na pamięć jej niesprawiedliwe uczynki” (Obj. 18:5). Kim jest ta matka nierządnic, od której trzeba się odłączyć?
Marcin Luter i inni przywódcy reformacji utożsamiali Babilon Wielki z Kościołem katolickim i papiestwem. A co sądzić o kościołach protestanckich, które się pojawiły w wyniku reformacji? Prawdę mówiąc, niektóre z nich — pomijając to, że odrzuciły prymat papieża — niewiele się różnią od katolicyzmu pod względem organizacji kościelnej, a ponadto zachowały niebiblijne nauki o Trójcy, nieśmiertelności duszy, wieczystych mękach i inne. Z tego powodu kaznodzieje nieraz wzywali ludzi, by się wyswobodzili z pęt zarówno Kościoła katolickiego, jak i wielkich religii protestanckich.
Również Russell i jego współtowarzysze rozumieli, że tą ohydną nierządnicą jest nie tylko Kościół katolicki. Co prawda Strażnica z listopada 1879 roku utożsamiła Babilon Wielki z „papiestwem jako SYSTEMEM”, ale w tym samym artykule powiedziano też: „Musimy pójść dalej i odnieść to także do innych kościołów, które się łączą z królestwami ziemi (nie chodzi o poszczególnych wiernych, lecz o systemy religijne). Każdy kościół, który się mieni czystą dziewicą zaślubioną Chrystusowi, ale w rzeczywistości łączy się z tym światem (bestią) i u niego szuka poparcia, musimy potępić jako kościół nierządny — mówiąc językiem biblijnym”.
Do czego więc zachęcano czytelników Strażnicy? Russell pisał: „Jeżeli kościół, do którego należysz, żyje w cudzołożnym związku z tym światem, a ty chcesz, by twoje szaty pozostały białe, to musisz go opuścić”. Russell i jego towarzysze nie zdawali sobie wtedy sprawy, jak daleko w istocie sięgał wpływ Babilonu Wielkiego. Niemniej czytelników Strażnicy wezwano do odłączenia się od zepsutych i zeświecczałych systemów kościelnych (Jana 18:36).
„Zawarta w niej prawda od razu ujęła mnie za serce”
Ważnym krokiem na drodze do upowszechniania prawd biblijnych było wydanie w roku 1886 pierwszego tomu zapowiedzianej serii książek Charlesa T. Russella, zatytułowanej Brzask Tysiąclecia. Pierwszy tom nosił tytuł Boski plan wieków. Zawierał studia nad 16 tematami, na przykład: „Istnienie inteligentnego Stwórcy udowodniono”, „Biblia, jako Boskie objawienie, rozpatrywana rozumowo”, „Wtóre przyjście naszego Pana. Cel jego przyjścia. Naprawienie wszystkich rzeczy” czy „Dopuszczenie złego i jego stosunek do Boskiego planu”. Z biegiem czasu Russell napisał jeszcze pięć innych książek z serii Brzask Tysiąclecia.e
Russell zmarł, zanim zdążył napisać planowany siódmy tom tej serii, jednakże sześć ukończonych tomów, które rozprowadzono w dużym nakładzie, wywołało żywy oddźwięk w szczerych ludziach. „Minionej jesieni otrzymałam Pańską książkę BRZASK TYSIĄCLECIA” — napisała pewna czytelniczka w roku 1889. „Dotąd nie miałam pojęcia, że istnieje takie dzieło. Dostałam tę książkę w któryś sobotni wieczór, natychmiast zabrałam się do czytania i nie odkładałam jej — jeśli nie było to konieczne — dopóki całej nie skończyłam. Zawarta w niej prawda od razu ujęła mnie za serce; bezzwłocznie wystąpiłam z Kościoła prezbiteriańskiego, gdzie od lat po omacku poszukiwałam prawdy, ale jej nie znalazłam”.
W tamtych czasach trzeba było nie lada odwagi, by porzucić swój kościół. Unaocznia to przeżycie pewnej kobiety z kanadyjskiej prowincji Manitoba, która w roku 1897 stała się posiadaczką Brzasku Tysiąclecia. Początkowo próbowała pozostać wierna swemu kościołowi i dalej uczyć w szkółce niedzielnej. Niemniej w roku 1903 nadszedł dzień, kiedy postanowiła z tym skończyć. Powstała i oświadczyła wszystkim obecnym, dlaczego uważa, iż musi odciąć się od kościoła. Jej najbliższa sąsiadka (a podówczas w małych wioskach bardzo ceniono sąsiadów) próbowała ją namawiać do powrotu. Ona jednak pozostała nieugięta, mimo że w pobliżu nie było zboru Badaczy Pisma Świętego. Syn tak opisał potem jej sytuację: „Żadnego sługi studiów [starszego], w którym mogłaby znaleźć oparcie. Żadnych zebrań. Tylko skruszone serce, zaczytana Biblia i długie godziny spędzane na modlitwach”.
Co szczególnego sprawiało, że Brzask Tysiąclecia, Strażnica i inne publikacje Towarzystwa chwytały ludzi za serce i pobudzały do tak stanowczego działania? Otóż sposób, w jaki C. T. Russell objaśniał Biblię, różnił się od metod wielu ówczesnych pisarzy. Uznawał ją za nieomylne Słowo Boże i wierzył w wewnętrzną zgodność jej nauk. Jeśli więc jakiś urywek Biblii był trudny do zrozumienia, to jego zdaniem dawało się go wyjaśnić i wytłumaczyć innym fragmentem natchnionego Słowa. Nie próbował popierać swych wywodów twierdzeniami współczesnych mu teologów ani poglądami tak zwanych Ojców Kościoła. W I tomie Brzasku Tysiąclecia napisał: „Uważamy to za błędne, jeżeli ktoś wierzył w dane doktryny jedynie dlatego, iż wierzył w nie już poprzednio ktoś, (...) [kto] cieszył się zaufaniem. (...) Szukający prawdy powinni wyzbyć się wszelkich tradycyjnych uprzedzeń i czerpać wiadomości u samego źródła prawdy, jakiem jest Słowo Boże”.
Ponieważ coraz więcej poszukiwaczy prawdy zgadzało się z treścią publikacji Towarzystwa Strażnica, niezbędne okazało się dokonanie w Allegheny pewnych nie przewidywanych wcześniej zmian.
Siedziba w Domu Biblijnym
Badaczy Pisma Świętego pracujących w Allegheny nad wydawaniem Strażnicy uważano za najbardziej doświadczonych w dziele Pana i wszystkie eklezje, czyli zbory, właśnie od nich oczekiwały przewodnictwa. Początkowo ich główne biuro mieściło się przy Fifth Avenue 101 w Pittsburghu, a później przy Federal Street 44 w Allegheny. Jednakże pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia zaszła konieczność rozbudowy. Russell wystąpił więc z inicjatywą wzniesienia większych obiektów. W roku 1889 ukończono budowę czterokondygnacyjnego gmachu z cegły przy Arch Street 56-60 w Allegheny, którego wartość oceniono na 34 000 dolarów. Nazwano go Domem Biblijnym i mniej więcej 19 lat był siedzibą Towarzystwa.
Do roku 1890 mała rodzina Domu Biblijnego usługiwała kilkuset aktywnym współpracownikom Towarzystwa Strażnica. Ale podczas ostatniego dziesięciolecia ubiegłego wieku ich działalnością zaczęło się interesować coraz więcej ludzi. Z niekompletnego sprawozdania opublikowanego w Strażnicy wynika, że dnia 26 marca 1899 roku Pamiątkę śmierci Chrystusa obchodziło 2501 osób, zebranych w 339 różnych miejscach. Ale jak utrzymać jedność wśród tej rosnącej rzeszy Badaczy Pisma Świętego?
Jednoczenie rozrastającej się trzody
C. T. Russell zachęcał wszystkich czytelników Strażnicy, aby w miarę możności zgromadzali się w większych lub mniejszych grupach w celu wzajemnego budowania się pod względem duchowym. Na łamach Strażnicy podawano rady biblijne. Poza tym z siedziby Towarzystwa Strażnica wysyłano podróżujących przedstawicieli, by utrzymywali łączność z różnymi grupami i ugruntowywali je w wierze.
Co pewien czas urządzano również większe zgromadzenia, na które przybywali Badacze Pisma Świętego z bliska i z daleka. W Strażnicy z marca 1886 roku powiedziano: „Jest to SPECJALNE ZAPROSZENIE dla wszystkich czytelników, którzy mogą przybyć”. Z jakiej okazji? Na doroczną Pamiątkę Wieczerzy Pańskiej, która miała się odbyć 18 kwietnia 1886 roku w Allegheny. Zaplanowano jednak coś jeszcze: serię specjalnych zebrań, przewidzianych na każdy wieczór następnego tygodnia. Badacze Pisma Świętego w Allegheny otworzyli dla przybywających delegatów swe serca oraz mieszkania, które udostępnili im nieodpłatnie. Również w następnych kilku latach w okresie Pamiątki śmierci Pana odbywały się w Allegheny podobne zgromadzenia.
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia zaczęto organizować zjazdy w różnych miejscowościach. Często wygłaszał na nich przemówienia C. T. Russell. Jak się go słuchało?
Ralph Leffler, który słyszał przemawiającego brata Russella, wspomina: „Na podium przed publicznością zawsze pojawiał się w długim czarnym surducie i białym krawacie. Nie miał zbyt donośnego głosu, a nie mógł korzystać z mikrofonu i głośnika, bo wtedy ich jeszcze nie wynaleziono. Niemniej jego głos zawsze w jakiś sposób docierał do najodleglejszego zakątka sali. Potrafił przykuć uwagę wielkiego audytorium nie tylko przez godzinę, lecz niekiedy nawet przez dwie i trzy godziny. Przed wykładem zawsze robił lekki ukłon w kierunku słuchaczy. Podczas przemówienia nie stał w miejscu jak posąg, lecz cały czas był w ruchu — gestykulował lub przechadzał się to w jedną, to w drugą stronę, do przodu albo do tyłu. Nigdy nie widziałem, żeby trzymał jakieś notatki lub rękopis — jedynie Biblię, z której korzystał bardzo często. Mówił z serca i w sposób bardzo przekonujący. W tamtych czasach na podium zwykle stał tylko stolik, a na nim Biblia, dzbanek z wodą i szklanka, z której mówca od czasu do czasu popijał łyk wody”.
Te pierwsze zgromadzenia zacieśniały serdeczne więzi i pokrzepiały duchowo. Służyły umocnieniu jedności wszystkich Badaczy Pisma Świętego oraz rozprzestrzenianiu prawd biblijnych. U schyłku ubiegłego stulecia Badacze Pisma Świętego uświadomili sobie, że w dziedzinie rozkrzewiania prawdy biblijnej jest jeszcze wiele do zrobienia. Tymczasem ciągle byli stosunkowo nieliczni. Czy nie było jakiejś skuteczniejszej metody dotarcia do dalszych milionów ludzi? Owszem, była!
Otwarcie drzwi do „ewangelizacji przez prasę”
Pod koniec XIX wieku cały świat pokrywała już sieć linii telegraficznych. Łączność telegraficzna była niedroga i szybka, toteż wprost zrewolucjonizowała prasę. Informacje można było błyskawicznie przesyłać na duże odległości, a potem drukować w gazetach. Na początku XX wieku Russell i jego współtowarzysze dostrzegli, że prasa jest skutecznym środkiem umożliwiającym dotarcie do sporej liczby ludzi. Russell powiedział później: „Gazeta zaczęła odgrywać dużą rolę w życiu codziennym cywilizowanego świata”.
W Strażnicy z 1 grudnia 1904 roku podano do wiadomości, że trzy gazety zamieszczają kazania Russella. W następnym wydaniu Strażnicy, w artykule zatytułowanym „Ewangelizacja przez prasę”, powiedziano: „W ten sposób rozesłano na wszystkie strony świata miliony kazań i przynajmniej niektóre z nich zdziałają coś dobrego. Jeśli to będzie wolą Pana, będziemy się cieszyć, gdyby te ‚drzwi’ pozostały tak otwarte albo gdyby nawet otwarły się szerzej”. Drzwi „ewangelizacji przez prasę” istotnie otworzyły się jeszcze szerzej. Świadczy o tym choćby fakt, że w roku 1913 kazania Russella docierały za pośrednictwem 2000 gazet do 15 000 000 czytelników!
Ale jak Russellowi udawało się każdego tygodnia zamieszczać w prasie kazanie, i to nawet gdy był w podróży? Gotowy tekst (długości około dwóch szpalt) co tydzień przesyłał telegraficznie do agencji prasowej. Ta z kolei przekazywała go taką samą drogą do różnych gazet w USA, Kanadzie i Europie.
Russell był przekonany, że Pan szeroko otworzył drzwi działalności głoszenia za pomocą prasy. W pierwszym dziesięcioleciu XX wieku dzięki tym kazaniom zamieszczanym w gazetach orędzie biblijne szerzone przez Russella i jego współtowarzyszy stało się powszechnie znane. W publikacji The Continent napisano kiedyś o Russellu: „Jego artykuły ukazywały się co tydzień podobno w większym nakładzie prasowym niż pisma jakiegokolwiek innego żyjącego człowieka, a może nawet większym niż łączny nakład artykułów wszystkich duchownych i kaznodziejów Ameryki Północnej”.
Przeprowadzka do Brooklynu
Kiedy głoszenie za pośrednictwem prasy nabierało rozmachu, Badacze Pisma Świętego zaczęli się rozglądać za innymi pomieszczeniami, w których można by redagować kazania. Dlaczego? Dom Biblijny w Allegheny stał się za mały. Uznano również, że jeśli kazania Russella będą rozsyłane z większego i bardziej znanego miasta, to więcej gazet zechce je publikować. Ale które miasto wybrać? W Strażnicy z 15 grudnia 1908 roku wyjaśniono: „Szukaliśmy kierownictwa Bożego i zgodnie doszliśmy do wniosku, że nowojorski Brooklyn, zamieszkany przez liczną społeczność należącą do klasy średniej i znany jako ‚miasto kościołów’, będzie właśnie z takich powodów najlepiej się nadawać na centrum dzieła żniwnego w ciągu tych niewielu lat, jakie jeszcze pozostały”.
W roku 1908 wysłano do Nowego Jorku kilku przedstawicieli Towarzystwa Strażnica, a wśród nich radcę prawnego, Josepha F. Rutherforda. W jakim celu? Mieli nabyć budynki, na które Russell zwrócił uwagę podczas jednej ze swych wcześniejszych podróży. Zakupiono więc stary „Plymouth Bethel” przy Hicks Street 13-17 w Brooklynie, służący przedtem jako dom misyjny pobliskiego Kościoła kongregacjonalistów, w którym pastorem był swego czasu Henry Ward Beecher. Przedstawiciele Towarzystwa kupili również dawną rezydencję Beechera — trzypiętrowy budynek obłożony piaskowcem, stojący zaledwie kilka przecznic dalej, przy Columbia Heights 124.
Budynek przy Hicks Street przebudowano i nazwano Przybytkiem Bruklińskim. Mieściły się tam biura Towarzystwa i sala zebrań. Po gruntownym remoncie dawniejsza rezydencja Beechera przy Columbia Heights 124 stała się nowym domem pracowników głównej siedziby Towarzystwa. Jak go nazwać? W Strażnicy z 1 marca 1909 roku napisano: „Ten nowy dom będzie się nazywać ‚Betel’ [to znaczy „Dom Boży”]”.f
Po przeprowadzce do Brooklynu „ewangelizacja przez prasę”, jak nazywano tę działalność, nabrała dodatkowego rozmachu. Niemniej prasa nie była jedynym środkiem umożliwiającym dotarcie do szerokich rzesz.
Obwieszczanie dobrej nowiny na jeszcze większą skalę
W roku 1912 Russell i jego towarzysze zdobyli się na realizację śmiałego przedsięwzięcia o charakterze oświatowym, które wyraźnie wyprzedziło swoją epokę. Chodziło przy tym o dotarcie do milionów ludzi na całym świecie. Była to „Fotodrama stworzenia” — zestaw filmów i przezroczy, zsynchronizowanych z płytowymi nagraniami muzyki i tekstu. Trwała ogółem osiem godzin i składała się z czterech części. Oprócz „Fotodramy” powstał też „Dramat Eureka”, wydany w formie płyt z przemówieniami i utworami muzycznymi oraz w formie nagrań i przezroczy. Chociaż dramat ten nie zawierał części filmowej, jednak na terenach słabiej zaludnionych cieszył się sporym powodzeniem.
Wyobraźmy sobie taką historyczną scenę: Jest styczeń 1914 roku, era filmu niemego.g W Temple, budynku przy 63 Ulicy w zachodniej części Nowego Jorku, zebrało się 5000 widzów. Dla wielu innych zabrakło miejsc. Cóż takiego miało się tam odbyć? Premiera „Fotodramy stworzenia” w Nowym Jorku! Publiczność zasiadła przed dużym ekranem. Do oczu — i uszu — obecnych dotarło coś naprawdę zdumiewającego. Na ekranie nagle pojawił się C. T. Russell, mający wówczas nieco ponad sześćdziesiąt lat. Jego wargi zaczęły się poruszać i można było usłyszeć to, co mówi! W trakcie tego pokazu widzowie — za pomocą słów, kolorowych obrazów i muzyki — odbywali podróż w czasie, od stworzenia ziemi aż do końca Tysiącletniego Panowania Chrystusa. Oglądali też (na przyśpieszonych zdjęciach) inne zadziwiające zjawiska, jak rozwijanie się kwiatu czy wykluwanie pisklęcia. Byli wprost urzeczeni!
Do końca roku 1914 „Fotodramę” obejrzały miliony ludzi w Ameryce Północnej, Europie, Nowej Zelandii i w Australii. Okazała się rzeczywiście skutecznym środkiem umożliwiającym dotarcie w stosunkowo krótkim czasie do szerokich rzesz.
A co z październikiem roku 1914? Przez dziesiątki lat Russell wraz ze swymi współpracownikami ogłaszał, iż w roku 1914 skończą się Czasy Pogan. Wiele sobie po tym obiecywano. Charles T. Russell był krytycznie ustosunkowany do tych, którzy jak William Miller czy pewne grupy adwentystów wyznaczali różne daty powrotu Pana. Jednakże od chwili podjęcia współpracy z Nelsonem Barbourem nabrał przekonania, że istnieje dokładna chronologia biblijna i że wskazuje ona na rok 1914 jako na koniec Czasów Pogan.
W miarę zbliżania się tego znamiennego roku wśród Badaczy Pisma Świętego narastała atmosfera oczekiwania, ale nie wszystko, czego się spodziewali, było bezpośrednio oznajmione w Piśmie Świętym. Co się więc wydarzyło?
[Przypisy]
a Strażnica z 15 lipca 1906 roku, s. 229. Cytaty ze Strażnicy do roku 1950 włącznie tłumaczone są z wydania angielskiego.
b Ani Barbour, ani Russell nie byli pierwszymi, którzy głosili, że powrót Pana oznacza jego niewidzialną obecność. Znacznie wcześniej Isaac Newton (1642-1727) napisał, że Chrystus powróci i będzie panował „niewidzialnie dla śmiertelnych”. W roku 1856 Joseph Seiss, kaznodzieja luterański z Filadelfii w stanie Pensylwania, pisał o dwóch fazach drugiego przyjścia: najpierw miała nastąpić niewidzialna parousía, czyli obecność, a po niej widzialna manifestacja. Potem w roku 1864 Benjamin Wilson wydał przekład międzywierszowy Emphatic Diaglott, w którym słowo parousía przetłumaczył na „obecność”, a nie na „przyjście”. Na ten szczegół zwrócił uwagę Barboura i jego towarzyszy współpracujący z nim B. W. Keith.
c Ściślejszą chronologię biblijną opublikowano w latach późniejszych. Zobacz rozdział 10: „Coraz dokładniejsze poznawanie prawdy”.
d Nazwa „Strażnica” nie występuje wyłącznie w pismach Russella lub Świadków Jehowy. W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia George Storrs wydał książkę zatytułowaną The Watch Tower: Or, Man in Death; and the Hope for a Future Life (Strażnica, czyli człowiek a śmierć i nadzieja na przyszłe życie). Słowo to występowało też w tytułach różnych innych pism religijnych. Podkreśla ono konieczność czujnego wypatrywania realizacji zamierzenia Bożego (Izaj. 21:8, 11, 12; Ezech. 3:17; Hab. 2:1).
e Oto ich tytuły: tom II — Nadszedł czas (1889), tom III — Przyjdź Królestwo Twoje (1891), tom IV — Dzień pomsty (1897, później nazwany Walka Armagieddonu), tom V — Pojednanie pomiędzy Bogiem i człowiekiem (1899) oraz tom VI — Nowe stworzenie (1904). Gdy tomy Brzasku Tysiąclecia zaczęto nazywać Wykładami Pisma Świętego, tom I oznaczano „serya I”, tom II — „serya II” itd. Tytułu Wykłady Pisma Świętego użyto do określenia ograniczonego nakładu wydanego około października roku 1904, a od 1906 roku ta nowa nazwa stopniowo się upowszechniła.
f Później zakupiono przyległą posiadłość przy Columbia Heights 122, dzięki czemu Dom Betel się powiększył. W roku 1911 na tyłach Domu Betel wzniesiono jeszcze jeden budynek z pomieszczeniami mieszkalnymi.
g Co prawda już wcześniej podejmowano próby połączenia filmu i dźwięku, jednakże erę filmów dźwiękowych zapoczątkowano dopiero w sierpniu 1926 roku premierą Don Juana (z muzyką, lecz bez dialogu), a jesienią 1927 roku wyświetlono film Śpiewak jazzbandu (z dialogiem).
[Napis na stronie 51]
‛Wezwani, by głosić dobrą nowinę’
[Ramka i ilustracja na stronie 44]
„Pozwólcie obojgu rosnąć razem aż do żniwa”
Co się stało z prawdziwym chrystianizmem po I stuleciu? W pewnej przypowieści Jezus ostrzegł, że między „pszenicę”, czyli prawdziwych chrześcijan, „synów królestwa”, Diabeł nasieje „chwastów”, to znaczy rzekomych chrześcijan. Zarówno „chwasty”, jak i „pszenica” miały rosnąć razem aż do „żniwa”, czyli „zakończenia systemu rzeczy” (Mat. 13:24-30, 36-43). Podczas wielkiego odstępstwa, które nastało po śmierci apostołów, „chwasty” przez całe stulecia swobodnie się pleniły.
A co z „pszenicą”? Kto w czasie długich wieków odstępstwa należał do „synów królestwa”? Nie mamy co do tego pewności. Chwast z przypowieści Jezusa to w powszechnym mniemaniu życica roczna, która przed dojrzeniem bardzo przypomina pszenicę, ale potem już bez trudu można ją rozpoznać po mniejszych, czarnych nasionkach. Podobnie dopiero w okresie „żniwa” miało być możliwe wyraźne odróżnienie rzekomych chrześcijan od prawdziwych „synów królestwa”. Niemniej Jezus powiedział: „Pozwólcie obojgu rosnąć razem aż do żniwa”. A zatem nigdy nie zdołano całkowicie wyeliminować prawdziwego chrystianizmu.
W minionych wiekach zawsze żyli ludzie miłujący prawdę. Oto kilku z nich: Jan Wiklif (ok. 1330-1384) i William Tyndale (ok. 1494-1536) z narażeniem życia lub wolności popierali dzieło tłumaczenia Biblii. Wolfgang Fabricius Capito (1478-1541), Martin Cellarius (1499-1564), Johannes Campanus (ok. 1500-1575) i Thomas Emlyn (ok. 1663-1741) uznawali Biblię za Słowo Boże i odrzucali naukę o Trójcy. Henry Grew (1781-1862) i George Storrs (1796-1879) nie tylko uznawali Biblię i odrzucali doktrynę o Trójcy, lecz także wyrażali docenianie dla Chrystusowej ofiary okupu.
Chociaż o żadnym z nich nie możemy z całym przekonaniem powiedzieć, że był członkiem klasy „pszenicy” z przypowieści Jezusa, to jednak na pewno „Jehowa zna tych, którzy do niego należą” (2 Tym. 2:19).
[Ramka na stronie 45]
George W. Stetson — „człowiek o wybitnych zdolnościach”
C. T. Russell z wdzięcznością przyznawał, że George W. Stetson z Edinboro (stan Pensylwania) pomógł mu w studiowaniu Biblii. Stetson zmarł 9 października 1879 roku w wieku 64 lat. Następnego miesiąca ukazało się w „Strażnicy” zawiadomienie o jego śmierci, w którym 27-letni Russell wypowiada się o Stetsonie z wielkim szacunkiem. „Nasz brat był człowiekiem o wybitnych zdolnościach”, pisał Russell, „i zrezygnował z obiecujących widoków na dostąpienie zaszczytów w świecie i polityce, aby móc głosić Chrystusa”. Na łożu śmierci Stetson poprosił, żeby przemówienie na jego pogrzebie wygłosił C. T. Russell, który rzeczywiście spełnił to życzenie. „W ceremonii pogrzebowej uczestniczyło około 1200 osób, co dowodzi, że nasz brat cieszył się ogromnym poważaniem” — oświadczył Russell („Strażnica” z listopada 1879 roku).
[Ramka i ilustracja na stronie 46]
George Storrs — „przyjaciel i brat”
C. T. Russell odczuwał ogromną wdzięczność wobec starszego o 56 lat George’a Storrsa. Dużo się od niego dowiedział na temat śmiertelności duszy. Pod koniec roku 1879, gdy Storrs ciężko zachorował, Russell opublikował w „Strażnicy” komunikat o stanie jego zdrowia. „Nasz brat”, pisał Russell, „długoletni redaktor ‚The Bible Examiner’, znany jest większości naszych czytelników; jak wiemy, ze względu na ciężką chorobę musiał zawiesić wydawanie swego czasopisma”. Zdaniem Russella Storrs miał „wszelkie powody, by dziękować Bogu, iż obdarzył go długim życiem, które mógł poświęcić Mistrzowi”. Storrs zmarł 28 grudnia 1879 roku w wieku 83 lat. W „Strażnicy” z lutego 1880 roku ukazało się zawiadomienie o jego śmierci, w którym powiedziano: „Opłakujemy stratę przyjaciela i brata w Chrystusie, ale nie tak, ‚jako i drudzy, którzy nadziei nie mają’”.
[Ilustracja]
George Storrs
[Ramka i ilustracja na stronie 48]
„Pozostawiam Ci ‚Zwiastuna’”
Wiosną 1879 roku C. T. Russell całkowicie wycofał się z publikowania czasopisma „Zwiastun Poranka”, które wydawał wspólnie z N. H. Barbourem. W liście z 3 maja 1879 roku tak przedstawił mu powód swej decyzji: „Powstała między nami różnica poglądów co do nauki Słowa naszego Ojca [na temat wartości ofiary okupu] i chociaż z szacunkiem przyznaję, że przedstawiasz swe poglądy szczerze i uczciwie — a śmiem twierdzić, że podobnie wyrażam swe przeciwstawne poglądy — muszę kierować się własnym zrozumieniem Słowa naszego Ojca, a ono mówi mi, że się mylisz. (...) Różnice wydają mi się tak zasadnicze i istotne, że nie można już mówić o ścisłej więzi i sympatii, jaka powinna łączyć wydawców i redaktorów gazety czy czasopisma, wobec czego uważam, iż powinniśmy zerwać nasze stosunki”.
W późniejszym liście z 22 maja 1879 roku Russell napisał: „A zatem pozostawiam Ci ‚Zwiastuna’. Wycofuję się z niego całkowicie i niczego od Ciebie nie chcę (...) Proszę, ogłoś w następnym numerze ‚Zwiastuna’ wiadomość o moim odejściu i usuń moje nazwisko”. Nazwisko Russella jako współredaktora przestało figurować w tym czasopiśmie od czerwca 1879 roku.
Barbour wydawał „Zwiastuna” do roku 1903. Jak wynika z dostępnych katalogów bibliotecznych, czasopismo to właśnie wtedy przestało się ukazywać. Barbour zmarł kilka lat później, w roku 1906.
[Ilustracja]
Nelson H. Barbour
[Ramka na stronie 54]
Dlaczego nazywano go pastorem
Towarzysze Charlesa Taze’a Russella nazywali go pastorem. Dlaczego? Z uwagi na jego działalność jako pasterza trzody Bożej. W Liście do Efezjan 4:11 czytamy, że Chrystus miał niektórych ustanowić w zborze „pasterzami”, a „Biblia króla Jakuba” mówi tu o „pastorach”. Brat Russell z całą pewnością usługiwał w zborze chrześcijańskim jako duchowy pasterz.
Ze względu na pracę pasterską wykonywaną pod kierownictwem Naczelnego Pasterza, Jezusa Chrystusa, niektóre zbory przez głosowanie uznały Russella za swego pastora. Tytułu tego nie nadał sobie sam. Pierwszy wybrał go na swojego pastora zbór w Pittsburghu w stanie Pensylwania w roku 1882. Potem uczyniło to około 500 zborów w USA i Wielkiej Brytanii.
W tamtych czasach zbory miały zwyczaj co roku wybierać tych, którzy sprawowali nad nimi nadzór. Dzisiaj chrześcijańskich starszych wśród Świadków Jehowy nie wybierają zbory, lecz wyznacza Ciało Kierownicze. Ponadto zważa się na to, aby nie używać określeń typu „pastor” czy „starszy” jako tytułów.
[Ramka i ilustracje na stronach 56, 57]
„Fotodrama stworzenia”
„Fotodrama stworzenia” stanowiła zestaw filmów i przezroczy, zsynchronizowanych z dźwiękiem. Podczas tej pasjonującej projekcji widzowie odbywali podróż w czasie — od stworzenia świata do końca Millennium.
Przygotowano co najmniej 20 czteroczęściowych zestawów, co umożliwiało wyświetlanie po jednej części „Fotodramy” codziennie w 80 różnych miastach. Dotrzymywanie tych 80 terminów stanowiło prawdziwe wyzwanie. Połączenia kolejowe nie zawsze były dogodne. Zbory niekiedy miały trudności z wynajęciem sal na przewidziane terminy. A jednak do końca 1914 roku „Fotodramę” obejrzało ponad 9 000 000 widzów w Ameryce Północnej, Europie i Australii.
[Ilustracje]
„Scenariusz” do „Fotodramy” zawierający tekst i liczne ilustracje
Kino-teatry, w których non stop wyświetlano „Fotodramę”
Chicago
Nowy Jork
Projektor filmowy
Projektor do przezroczy
Płyty gramofonowe
Przezrocza „Fotodramy”
Druk reklamowy
[Ramka na stronie 60]
„Wypatrujcie roku 1914!”
Kiedy w roku 1914 wybuchła pierwsza wojna światowa, w cotygodniowym dodatku do czołowego podówczas dziennika nowojorskiego „The World” napisano: „Wybuch okropnej wojny w Europie spełnił niezwykłe proroctwo. (...) ‚Wypatrujcie roku 1914!’ — nawoływały setki wędrownych ewangelizatorów, którzy jako przedstawiciele tego osobliwego wyznania [związanego z Charlesem Russellem] przemierzali kraj wzdłuż i wszerz, nauczając, że ‚przybliżyło się Królestwo Boże’” („The World Magazine” z 30 sierpnia 1914 roku).
[Ilustracja na stronie 42]
Charles Taze Russell
[Ilustracja na stronie 43]
Joseph L. Russell, ojciec Charlesa, do swej śmierci w roku 1897 należał do klasy studium Biblii w Allegheny i blisko współpracował z synem w dziele prowadzonym przez Towarzystwo Strażnica
[Ilustracje na stronie 50]
Badacze Pisma Świętego rozpowszechnili dziesiątki milionów traktatów, które demaskowały błędy religijne, objaśniały prawdy biblijne i wskazywały na znamienny rok 1914
[Ilustracja na stronie 52]
W okresie mniej więcej 37 lat C. T. Russell napisał sześć tomów „Brzasku Tysiąclecia” (w latach od 1886 do 1904), a także liczne traktaty, broszury oraz artykuły do „Strażnicy”
[Ilustracja na stronie 53]
Podczas wygłaszania wykładów publicznych brat Russell nie korzystał z notatek, lecz ciągle był w ruchu, gestykulował oraz przechadzał się po podium
[Ilustracje na stronie 58]
Ocenia się, że jednego roku kazania Russella za pośrednictwem 2000 gazet docierały do 15 000 000 czytelników