Ciekawe wydarzenia z minionego roku
„PRZYJDŹCIE do mnie (...), a ja was pokrzepię”. Te słowa Jezusa Chrystusa, zapisane w Ewangelii według Mateusza 11:28, stanowiły tekst roczny na rok 2002. W minionym roku służbowym rzeczywiście ‛przyszło’ liczne grono — z zaproszenia tego skorzystało 265 469 osób, które zostały ochrzczonymi uczniami Chrystusa i razem z przeszło sześcioma milionami innych znalazły pokrzepienie pod jego miłym jarzmem.
Z następnych stron dowiemy się, jak Jehowa w dalszym ciągu obficie błogosławi swym sługom na całej ziemi. Rozważmy niektóre ważne wydarzenia teokratyczne z roku służbowego 2002.
Zgromadzenia okręgowe zachęcające do gorliwości
W setkach miejsc na całym świecie Świadkowie Jehowy jak zwykle uczestniczyli w dorocznych zgromadzeniach okręgowych, których myśl przewodnia brzmiała: „Gorliwi głosiciele Królestwa”. W przemówieniu kluczowym wykazano, że dzisiejsi słudzy Boży starają się naśladować gorliwość i odwagę Jezusa Chrystusa. Inni mówcy wyjaśnili, że gorliwość można pielęgnować dzięki studiowaniu Słowa Bożego, a uzewnętrzniać przez wyświadczanie dobra, zwłaszcza przez entuzjastyczne głoszenie o Królestwie Bożym.
Główną postacią dramatu kostiumowego pod tytułem „Pozostań niezłomny w ciężkich czasach” był prorok Jeremiasz. Mimo trudności okazywał on, podobnie jak później Jezus, niezwykłą gorliwość i wytrwałość. Ufał Jehowie i nieustraszenie oznajmiał orędzie Boże. Cóż za wspaniały przykład dla dzisiejszych chrześcijan!
Na zgromadzeniu tym ogłoszono wydanie dwóch publikacji. W piątek obecni otrzymali 192-stronicową książkę zatytułowaną Oddawaj cześć jedynemu prawdziwemu Bogu. Będziemy ją studiować z zainteresowanymi jako drugi podręcznik, aby prawda ze Słowa Bożego mogła się głębiej zakorzenić w ich sercach. Jesteśmy przekonani, że publikacja ta pomoże im wzrastać duchowo i kroczyć wąską drogą prowadzącą do życia w sprawiedliwym nowym świecie Bożym.
W sobotę otrzymaliśmy książkę Zbliż się do Jehowy. Została ona podzielona na cztery części, omawiające główne przymioty Jehowy: moc, sprawiedliwość, mądrość i miłość. We wstępie tak nakreślono jej cel: „Oby ta książka pomogła Ci jeszcze bardziej zbliżyć się do Jehowy Boga, nawiązać z Nim nierozerwalną więź, tak byś mógł żyć i wysławiać Go już na zawsze”. Dzięki programowi tego zgromadzenia oraz nowym publikacjom szczere osoby na całym świecie jeszcze mocniej pokochają naszego Stwórcę.
Radzenie sobie w „krytycznych czasach”
Apostoł Paweł napisał do Tymoteusza, że „w dniach ostatnich nastaną krytyczne czasy trudne do zniesienia” (2 Tym. 3:1). Problemów przysparzają klęski żywiołowe i inne nieszczęścia. Ale chrześcijanie widzą w nich sposobność okazania sobie nawzajem miłości. W minionym roku służbowym nie brakowało tragicznych wydarzeń. Przypomnijmy dwa z nich.
Atak na Światowe Centrum Handlu. W sobotę 8 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych odbyło się uroczyste zakończenie nauki przez 111 klasę Biblijnej Szkoły Strażnicy — Gilead. Trzy dni później, 11 września, absolwenci wraz z rodzinami zwiedzali Nowy Jork. Wstał ciepły i pogodny dzień. Nagle o godzinie 8.46 w północną wieżę Światowego Centrum Handlu na Dolnym Manhattanie uderzył odrzutowiec pasażerski. Kilkanaście minut później drugi samolot wbił się w wieżę południową.
O godzinie 9.59 południowa wieża runęła, wskutek czego okolicę zasypał gruz i spowiły gęste kłęby pyłu. Potem zawaliła się wieża północna. Zginęło prawie 3000 ludzi. Wieżowce te, wzniesione w roku 1973, miały po 110 pięter. Pył powstały z zawalenia się obu budynków dotarł z wiatrem między innymi do oddalonego o niespełna trzy kilometry bruklińskiego Betel.
Bracia z amerykańskiego Biura Oddziału natychmiast zaczęli ustalać, czy w tej strasznej tragedii ucierpiał ktoś ze Świadków i jakiej pomocy należałoby udzielić. We wtorek wieczorem 11 września było już wiadomo, że nie brakuje nikogo z członków rodziny Betel, pracującej w trzech kompleksach — w Brooklynie, Patterson i Wallkill. Do czwartkowego popołudnia wszyscy nowi absolwenci Szkoły Gilead powiadomili jej sekretariat, że wraz z rodzinami są bezpieczni. W tym czasie skontaktowano się telefonicznie z 37 nadzorcami obwodu z Nowego Jorku i okolic. Oni z kolei nawiązali kontakt ze starszymi w poszczególnych zborach, a ci z pojedynczymi głosicielami. W piątek rano 14 września Biuro Oddziału otrzymało informację o śmierci lub zaginięciu 14 naszych braci i sióstr. Liczba ta już się nie zmieniła.
Ci, którzy ocaleli, opowiadali swoje przeżycia. Cynthia Tucker, będąca pionierką stałą, pracowała w budynku Światowego Centrum Finansowego stojącym na wprost wieżowców WTC. Znajdowała się na 37 piętrze, gdy zobaczyła, jak pierwszy odrzutowiec uderzył w wieżę. Sądząc, że to straszliwy wypadek, wybiegła na zewnątrz, by się temu przyjrzeć. Wszędzie leżał gruz. Potem bardzo nisko przeleciał drugi samolot. Siostra Tucker wspomina: „Był ogromny. Zorientowałam się, że też uderzy w budynek. Chciałam uciec, ale po prostu zamarłam — nie wiedziałam, co robić. Wyglądało na to, że samolot przebije wieżowiec na wylot. Rozległ się tak ogłuszający huk, że dźwięki odbierałam, jak gdybym znajdowała się pod wodą — ja je po prostu czułam. Powietrze było ciężkie i jakby pełne piachu. Trudno się oddychało. Ludzie uciekali we wszystkie strony. Wbiegłam do budynku i patrzyłam, jak wali się pierwszy wieżowiec. Wielu zdejmowało koszule i zasłaniało nimi twarze przed pyłem. Z budynków wychodzili ludzie z dziećmi i zwierzętami. Każdy był przerażony. Nawet zwierzęta nie zachowywały się normalnie. Nie potrafię opisać tego strachu”. Siostra Tucker jest wdzięczna za pomoc starszych, którzy ją odwiedzili i pocieszyli kojącymi słowami z Biblii.
W następnych miesiącach głosiciele w Nowym Jorku dzielili się z mieszkańcami miasta biblijnym orędziem niosącym pociechę i nadzieję. Grupie braci pozwolono prowadzić tę działalność w „strefie zero”, czyli tam, gdzie runęły obie wieże. W gronie tym znalazł się Roy Klingsporn, będący pionierem. Powiedział: „Pewien sierżant lotnictwa uczestniczący w akcji ratunkowej zauważył: ‚Wszyscy przynoszą nam jedzenie, gorącą kawę i suchą odzież, ale wy jako pierwsi przeczytaliście coś z Pisma Świętego. W takich chwilach potrzebujemy Boga’”.
Wybuch wulkanu na wschodzie Afryki. Wielu naszych braci we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga ucierpiało na skutek wojny domowej, chorób, ubóstwa i bezrobocia. Niektórzy byli lub dalej są uchodźcami. Dodatkowych problemów przysporzyła nagła erupcja wulkanu Nyiragongo, znajdującego się niedaleko miasta Goma. Rankiem 17 stycznia 2002 roku z wulkanu zaczął się wydobywać dym i ogień, a wieczorem już lawa, która spływała w kierunku Gomy. Tysiące przerażonych ludzi ratowało się ucieczką do pobliskiej miejscowości Gisenyi na terenie Ruandy. Podążali zatłoczonymi drogami, niosąc ze sobą nieliczne rzeczy, które zdołali zabrać. Gisenyi również było zagrożone, ale tamtejsi bracia zorganizowali w Sali Królestwa obóz dla współwyznawców uciekających z Konga. Część z nich natychmiast przyjęli do swych domów.
Jeden z miejscowych starszych wspomina: „Widząc, co się dzieje, razem z kilkoma braćmi od razu udałem się na główną drogę łączącą Gomę z Gisenyi. W uniesionych do góry dłoniach trzymaliśmy Strażnicę i Przebudźcie się! Było już ciemno, ale stanęliśmy tam, gdzie dało się je dojrzeć. Na widok czasopism bracia podchodzili do nas, a my kierowaliśmy ich do Sali Królestwa przekształconej w obóz dla uchodźców. Staliśmy przy drodze aż do rana. W ten sposób zrobiliśmy to, co kilka lat wcześniej uczynili dla nas bracia z Gomy. Gdy w Ruandzie wybuchła wojna i do Gomy zaczęło uciekać setki tysięcy osób, Świadkowie z tego miasta dzień i noc stali przy drogach, trzymając czasopisma, byśmy mogli ich rozpoznać. Kierowali nas do zorganizowanych przez siebie obozów dla uchodźców”.
Uciekający przed wulkanem na ogół musieli spędzić noc pod gołym niebem. Spotkało to także braci, którzy z powodu ciemności lub ogólnego chaosu nie zauważyli osób z czasopismami. Pewien starszy opowiada: „Nazajutrz wczesnym rankiem bracia i siostry znowu wyruszyli z publikacjami w rękach. Przeszli przez całe Gisenyi, aby każdy mógł ich zobaczyć. Dzięki temu odnaleźli wszystkich braci z Gomy, którzy poprzedniego dnia wieczorem ich nie dostrzegli. Wkrótce jednak naszej Sali Królestwa zagroziła wciąż spływająca lawa, toteż obozy dla uchodźców natychmiast urządziliśmy jeszcze w pięciu innych Salach”. Niektórzy bracia z 24 zborów w Gomie udali się w głąb Konga, natomiast większość, czyli jakieś 2000, schroniła się właśnie w Ruandzie.
Ruandyjskie Biuro Oddziału w Kigali szybko zakupiło żywność, lekarstwa, koce oraz plastikowe pojemniki na wodę i bezzwłocznie rozesłało te rzeczy do obozów. Jakże szczęśliwi byli bracia z Gomy, gdy zaledwie dzień po tragedii przyjechała ciężarówka z niezbędnymi artykułami! Sporo osób niebędących Świadkami Jehowy przychylnie się o tym wypowiadało. Pewien brat przypadkowo usłyszał, jak ludzie mówili: „To dobra religia. Oni naprawdę się kochają”.
Zniszczeniu uległa mniej więcej jedna trzecia Gomy. Sporo braci i sióstr straciło cały dobytek. Pod swój dach chętnie przyjęli ich jednak współwyznawcy, których domy pozostały nietknięte (Rzym. 12:12, 13). Później ruandyjscy bracia zadbali o bezpieczny powrót wszystkich uchodźców do Gomy. Z pomocą pośpieszyli również Świadkowie z Europy, którzy potrzebne rzeczy wysłali z Belgii dwoma samolotami.
Wybuch wulkanu Nyiragongo pociągnął za sobą katastrofalne skutki. Pochłonął wiele istnień ludzkich i spowodował ogromne straty materialne, ale prawdziwi chrześcijanie dali się poznać po wzajemnej miłości (Jana 13:35).
Kurs Służby Królestwa podkreśla wagę usposobienia duchowego
Kurs Służby Królestwa został wprowadzony w Stanach Zjednoczonych w roku 1959 i trwał cały miesiąc. Odbywał się w South Lansing w stanie Nowy Jork. W innych krajach urządzano go w miejscach wskazanych przez dane biuro oddziału. Początkowo uczestniczyli w nim starsi zboru (nazywani wówczas sługami zboru) oraz pionierzy specjalni. Jednakże w roku 1966 program tego szkolenia zrewidowano — skrócono je do dwóch tygodni i objęto nim tylko starszych. W roku 1977 zorganizowano dla wszystkich starszych 15-godzinny kurs. Od tego czasu co kilka lat urządzano podobne szkolenia różnej długości. W roku 1984 z Kursu Służby Królestwa zaczęli korzystać również słudzy pomocniczy.
W minionym roku szkolenie to składało się z trzech części. Pierwsza, trwająca od wtorku do czwartku, była przewidziana dla nadzorców podróżujących; druga, organizowana w piątek i sobotę, dla starszych zboru; a trzecia, urządzana w niedzielę, dla sług pomocniczych. Cały kurs kładł nacisk na zachowywanie usposobienia duchowego. Dawno temu Mojżesz modlił się do Jehowy: „Daj mi, proszę, poznać twoje drogi, bym cię znał, żebym znalazł łaskę w twoich oczach” (Wyjścia 33:13). Mojżesz wypowiedział te słowa po tym, jak na własne oczy oglądał dziesięć plag, przeżył rozdzielenie wód Morza Czerwonego, przez 40 dni przebywał na górze Synaj w bliskim kontakcie z Jehową oraz otrzymał Dziesięcioro Przykazań. Choć miał już 80 lat i w niezwykły sposób służył Jehowie za narzędzie, wciąż uświadamiał sobie swe potrzeby duchowe. Zgodnie z tym przykładem zachęcono starszych i sług pomocniczych, żeby dalej robili postępy jako ludzie duchowi, bez względu na to, od jak dawna służą Jehowie.
Program tego kursu przetłumaczono i przedstawiono w oddziałach na całym świecie. Z wielu krajów nadeszły listy z podziękowaniami. Pewien starszy z Gwinei napisał: „Nie żałuję, że zdobyłem się na poświęcenia i pokonałem 1000 kilometrów, by uczestniczyć w tym kursie”. Ktoś inny stwierdził: „Brak mi słów, by wyrazić wdzięczność za to szkolenie. Bardzo dziękuję!”
Brat z Korei przyznał: „Kurs pomógł mi poważnie się zastanowić, czy jestem człowiekiem duchowym”.
Biuro Oddziału w Salwadorze poinformowało: „Szczególne zainteresowanie wzbudziły nowe postanowienia dotyczące zborowego studium książki. Sądzimy, że pomoże to zwracać większą i baczniejszą uwagę na pojedynczych członków grupy”.
Pewne grono starszych z Niemiec napisało: „Podane sugestie i wskazówki są realistyczne, a ich zastosowanie przyniesie pożytek tym, których powierzono naszej pieczy”.
A oto refleksja braci ze Szwajcarii: „Na kursie udzielono zachęt potrzebnych do walki z duchową apatią”.
Batalie prawne
ARMENIA. Uwagę zagranicznych obserwatorów zwróciła sprawa Liowy Margariana. Postawiono mu zarzuty w związku z działalnością, którą prowadził jako Świadek Jehowy. Oskarżono go między innymi o „propagowanie niezarejestrowanej religii”. Dnia 18 września 2001 roku sąd pierwszej instancji uniewinnił brata Margariana ze wszystkich zarzutów. Orzeczenie to zaskarżono do sądu apelacyjnego, ale ten utrzymał je w mocy, stwierdzając, że krzewienie nauk Świadków Jehowy nie stanowi przestępstwa i jest chronione przez konstytucję. Wówczas oskarżyciele odwołali się do Sądu Kasacyjnego, czyli najwyższego sądu apelacyjnego w tym kraju. Dnia 19 kwietnia 2002 roku sześcioosobowy skład sędziowski podtrzymał oba wcześniejsze wyroki uniewinniające. Cieszymy się z tego zwycięstwa, niemniej tamtejsi młodzi bracia w wieku poborowym w dalszym ciągu trafiają do więzienia za odmowę służby wojskowej ze względów religijnych.
GRUZJA. Wobec Świadków Jehowy w tym kraju nadal bezkarnie używa się brutalnej przemocy. Od października 1999 roku zdarzyło się tam z górą 80 udokumentowanych napaści, których ofiarą padło ponad 1000 osób — mężczyzn, kobiet, dzieci, a także ludzi w podeszłym wieku i niepełnosprawnych. Domy niektórych Świadków splądrowano i doszczętnie spalono. Poszkodowani złożyli przeszło 700 zawiadomień o przestępstwie, ale żadnego ze sprawców tych ataków nie pociągnięto do odpowiedzialności. Wreszcie we wrześniu 2001 roku o udział w nich zostali oskarżeni Petre Iwanidze i były pop prawosławny Wasilij Mkalawiszwili. Wielokrotnie próbowano rozpocząć proces, jednak z powodu sytuacji na sali rozpraw nie było to możliwe. W sądzie bez przeszkód pojawiali się zwolennicy obu oskarżonych i wymachiwali dużymi krzyżami, które przedtem służyły im za oręż, oraz transparentami z hasłami wyrażającymi nienawiść do Świadków Jehowy. Do 30 maja 2002 roku rozprawę odraczano siedmiokrotnie. Wcześniej Świadkowie Jehowy skierowali dwa wnioski do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC). W pierwszym zaprotestowali przeciwko temu, że władze nic nie robią, by poskromić przemoc, w drugim zaś zakwestionowali orzeczenie gruzińskiego Sądu Najwyższego anulujące rejestrację dwóch narzędzi prawnych, którymi się posługiwali. Już w październiku 2001 roku ETPC połączył oba wnioski, aby je rozpatrzyć w trybie przyśpieszonym.
Dnia 23 lipca 2002 roku Świadkowie Jehowy złożyli w ETPC kolejną skargę. Szczegółowo opisali 30 wypadków atakowania gruzińskich Świadków przez ekstremistów religijnych, kler prawosławny i policjantów. Z jednym z tych zdarzeń wiąże się pewien ważny dokument. Nakreślono w nim zrealizowany przez prawie 100 policjantów plan przerwania pokojowego zgromadzenia, które we wrześniu 2002 roku zorganizowali Świadkowie Jehowy w mieście Zugdidi na zachodzie Gruzji. Dokument ten zatwierdzili i podpisali miejscowi wysocy urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
ROSJA. Dnia 12 lutego 2002 roku wznowiono proces zmierzający do zdelegalizowania działalności Świadków Jehowy w Moskwie. Już po raz siódmy muszą oni odpierać te same bezpodstawne zarzuty. Dnia 4 kwietnia 2002 roku, po dwumiesięcznym rozpatrywaniu wniosku prokuratury, sąd zlecił zbadanie literatury religijnej Świadków Jehowy oraz ich wewnętrznej korespondencji. Wydał to postanowienie, mimo iż prokurator nie przedstawił żadnych konkretnych dowodów, że Świadkowie Jehowy podżegają do waśni religijnych, rozbijają rodziny lub naruszają prawa i swobody obywatelskie. Proces został odroczony do czasu, gdy znane będą wyniki owej ekspertyzy.
KOREA POŁUDNIOWA. Pod koniec grudnia 2001 roku liczba Świadków Jehowy w tym kraju uwięzionych za podyktowaną sumieniem odmowę służby wojskowej wyniosła 1640 — i stale rośnie. W myśl tamtejszego ustawodawstwa ten, kto nie chce brać broni do ręki, może otrzymać wyrok do trzech lat pozbawienia wolności. W Korei Południowej nie udziela się zwolnień od służby wojskowej ani kaznodziejom, ani osobom odmawiającym jej ze względu na sumienie. Wskutek tego od lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia do tamtejszych więzień trafiło ponad 7000 Świadków. Dnia 29 stycznia 2002 roku doszło do zdarzenia bez precedensu — sędzia Si-hwan Park z sądu rejonowego w Seulu skierował sprawę brata Kyung-soo Lee do Trybunału Konstytucyjnego. Poprosił o opinię na temat tego, czy — jak twierdzi brat Lee — nieuznanie prawa do podyktowanej sumieniem odmowy służby wojskowej jest pogwałceniem prawa do wolności sumienia i wyznania. Po złożeniu wniosku do trybunału sędzia Park zawiesił proces i zwolnił brata Lee za kaucją. Proces zostanie wznowiony, gdy tylko trybunał wypowie się w tej kwestii.
STANY ZJEDNOCZONE. Dnia 17 czerwca 2002 roku amerykański Sąd Najwyższy wydał historyczne orzeczenie w sprawie Nowojorskie Towarzystwo Biblijne i Traktatowe — Strażnica przeciw miasteczku Stratton. Wynikła ona z powodu obstawania tamtejszych władz przy tym, iż Świadkowie Jehowy przed wyruszeniem do działalności kaznodziejskiej od domu do domu muszą uzyskać zgodę burmistrza. Sąd stwierdził: „Na procesie [Świadkowie Jehowy] wyjaśnili, że nie ubiegali się o zezwolenia, ponieważ do głoszenia upoważnia ich Pismo Święte. [Oznajmili:] ‚Występowanie do władz z prośbą o zgodę na głoszenie byłoby w naszym przekonaniu niemalże obrazą Boga’”. Unieważniając ów kontrowersyjny przepis, sąd orzekł, że „nie tylko narusza on wartości chronione Pierwszą Poprawką, ale jest też zaprzeczeniem samej koncepcji wolnego społeczeństwa, gdyż nakazuje obywatelowi wpierw poinformować władze o chęci porozmawiania z sąsiadami i uzyskać na to zezwolenie”. W dalszej części uzasadnienia powiedziano: „Nawet jeśli wydanie takiego zezwolenia przez biuro burmistrza należy do zwykłych czynności administracyjnych i odbywa się na poczekaniu oraz bez obciążania petenta jakimikolwiek kosztami, to i tak przepis wymagający posiadania zezwolenia na prowadzenie takich rozmów rażąco odbiega od naszego narodowego dziedzictwa i tradycji konstytucyjnej”.
Sędziowie pozytywnie wyrazili się też o ogromnym wpływie Świadków Jehowy na kształtowanie amerykańskiego prawa konstytucyjnego. Powiedzieli: „W minionym półwieczu Sąd unieważniał ograniczenia nakładane na chodzenie od domu do domu w celu pozyskiwania zwolenników oraz rozpowszechniania literatury. To więcej niż historyczny przypadek, że przeważająca część tych spraw dotyczyła kwestii związanych z Pierwszą Poprawką i została wniesiona przez Świadków Jehowy, którzy chodzą od domu do domu zgodnie z wymogami swej religii”. Jak zauważył sąd, „sprawy te dowodzą, że wysiłki Świadków Jehowy mające na celu zwalczanie ograniczeń w zakresie swobody wypowiedzi nie są walką o prawa wyłącznie tej społeczności”.
Poza tym 1 lipca 2002 roku Sąd Najwyższy stanu Karolina Południowa podtrzymał prawo jednego ze Świadków Jehowy do odmowy transfuzji krwi (Dzieje 15:28, 29). Charles Harvey sądownie zażądał od swego lekarza odszkodowania za to, że rozmyślnie zlekceważył jego odmowę przyjęcia krwi. Przed operacją brat Harvey wyraźnie przedstawił lekarzowi swoje oparte na Biblii stanowisko. Kiedy jednak po zabiegu pojawiły się komplikacje, a brat był nieprzytomny, lekarz za zgodą jego matki niebędącej Świadkiem podał mu krew. Sąd odrzucił przyzwolenie matki, oświadczając, że „jeśli przed operacją lekarz dowie się o sprzeciwie pacjenta wobec określonego sposobu leczenia bądź zabiegu, musi się zastosować do jego woli”. Dlatego w myśl orzeczenia sądu bratu Harveyowi przysługuje prawo do rozstrzygnięcia przed ławą przysięgłych, czy lekarz złamał umowę co do leczenia go bez krwi i czy przetaczając mu ją bez jego zgody, pogwałcił etykę lekarską.
Na pamiątkę ich niezłomności
Przez ponad 30 lat muzeum istniejące przy dawnym hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie nic nie wspominało o Świadkach Jehowy. Po prostu nie pasowali oni do kreowanego przez władze NRD wizerunku ofiar i przeciwników reżimu hitlerowskiego. Nawet obecnie wielu ludziom w Niemczech trudno uwierzyć w wyjątkową niezłomność Świadków. Dlatego 9 maja 2002 roku był dniem o szczególnym znaczeniu. Pan Rikola Lüttgenau, wicedyrektor Fundacji Miejsc Pamięci w Buchenwaldzie i Dorze-Mittelbau, odsłonił tablicę upamiętniającą Świadków Jehowy, którzy cierpieli w Buchenwaldzie.
Dzień był ciepły i pogodny. Dawny obóz, położony na zalesionym wzgórzu, z którego roztacza się malowniczy pejzaż, przyozdabiała świeża wiosenna zieleń. A jednak miejsce to nazywano zielonym piekłem Buchenwaldu. Obecnie większości zwiedzających trudno sobie wyobrazić, jak zrozpaczeni musieli być więźniowie, którzy podczas apelów patrzyli poza baraki na ten sam piękny krajobraz, ale nie mieli szans na odzyskanie wolności.
Tymczasem osadzeni tam Świadkowie Jehowy żywili nadzieję opartą na Biblii i całkowicie ufali Jehowie. Dzięki temu zachowali niezłomną lojalność i odważnie brali przykład z apostołów, którzy oświadczyli: „Musimy być bardziej posłuszni Bogu jako władcy niż ludziom” (Dzieje 5:29). Za swe przekonania śmierć poniosło w obozie lub poza nim (pracując w jednej z brygad roboczych) co najmniej 38 Świadków. Na wspomnianej tablicy umieszczono powyższy cytat z Dziejów Apostolskich, a pod nim napis: „Ku pamięci Świadków Jehowy, którzy tu cierpieli i zginęli, prześladowani za swoje wierzenia”.
Około 800 więźniów noszących na ubraniu fioletowy trójkąt i nazywanych Bibelforscherami (Badaczami Pisma Świętego) stanowiło cząstkę ponad ćwierćmilionowej rzeszy osób, które w ciągu kilku lat hitlerowcy osadzili w tym obozie. Niektórzy Świadkowie trafili tam już w roku 1937 i musieli pomagać przy jego budowie. Kiedy w roku 1945 ocalałych więźniów wyzwolono, oswobodzeni bracia wysławiali Jehowę za wybawienie. Przez większą część istnienia obozu w Buchenwaldzie zawsze znajdowało się w nim od 300 do 450 Świadków.
Wspomniana tablica przyznaje więźniom noszącym fioletowy trójkąt przysługujące im miejsce wśród ofiar reżimu hitlerowskiego. Zwiedzającym przypomina też o niezłomności naszych współwyznawców. Jak powiedział pan Lüttgenau, „dowodzi, że dzisiejsze społeczeństwo zwróciło należną uwagę na los Świadków Jehowy”.
W czwartek 7 marca 2002 roku urzędnicy w mieście Körmend na zachodzie Węgier odsłonili tablicę pamiątkową poświęconą trzem Świadkom Jehowy, którzy ponieśli męczeńską śmierć. Byli to: Bertalan Szabó, Antal Hőnisch i Ján Žondor. Wszyscy trzej w czasie II wojny światowej nie chcieli wstąpić do wojska i zginęli w publicznej egzekucji. Napis na tablicy głosi: „Ku pamięci chrześcijan, którzy w marcu 1945 roku zostali straceni za podyktowaną sumieniem odmowę służby wojskowej”. Jak informuje tamtejsze Biuro Oddziału, w uroczystości odsłonięcia tablicy wzięło udział ponad 500 osób, które przemaszerowały przez miasto pod budynek, gdzie stracono owych braci.
Powołanie Komitetu Oddziału w USA
W piątek 9 lutego 2001 roku Ciało Kierownicze powiadomiło amerykańską rodzinę Betel, że z dniem 1 kwietnia 2001 roku w Stanach Zjednoczonych zacznie działać Komitet Oddziału. W roku służbowym 2002 jego członkowie stopniowo brali na siebie kolejne obowiązki. Oddział ten nadzoruje dzieło głoszenia o Królestwie w samych Stanach Zjednoczonych oraz na Bermudach i Wyspach Turks i Caicos. W USA w przeszło 11 700 zborów działa ponad milion głosicieli, z czego 215 000 w 2600 zborach hiszpańskojęzycznych. W minionym roku służbowym utworzono 210 nowych zborów — 123 hiszpańskojęzyczne, 63 angielskojęzyczne i 24 inne.
Obecnie w USA istnieją zbory lub grupy w 37 językach, oprócz angielskiego i hiszpańskiego. W wielu zborach hiszpańskojęzycznych i innych frekwencja na wykładzie publicznym często wynosi ponad 200 procent. Niektóre zbory prowadzą więcej studiów biblijnych, niż mają głosicieli. Bracia i siostry mówiący po angielsku uczą się nowych języków, by pomagać szybko rosnącemu gronu obcokrajowców interesujących się Biblią.
Cechą charakterystyczną amerykańskiego oddziału jest to, że obiekty Betel znajdują się w trzech miejscach — w Brooklynie, Patterson i Wallkill. W pobliżu South Lansing w stanie Nowy Jork oraz Immokalee na Florydzie są też farmy zaopatrujące rodzinę Betel w owoce. Rodzina Betel w USA liczy ogółem 5465 osób.
Na całym świecie jest teraz 109 oddziałów. Postanowienie o komitetach oddziałów, mających się troszczyć o duchowe potrzeby braci w poszczególnych krajach, wprowadzono w roku 1976. Komitety te stosują się do biblijnych wskazówek i zaleceń Ciała Kierowniczego. Mają za zadanie nadzorować głoszenie dobrej nowiny na terenie przydzielonym danemu oddziałowi. Sprawują pieczę nad zborami, misjonarzami i pionierami. Poza tym organizują zbory w obwody i okręgi, a także przesyłają Ciału Kierowniczemu zalecenia na nadzorców obwodu i okręgu, członków rodziny Betel oraz studentów Szkoły Gilead. Oprócz roztaczania ogólnego nadzoru nad działalnością kaznodziejską w terenie organizują też pracę w Betel. Nie ulega wątpliwości, że Jehowa sowicie błogosławi temu postanowieniu.
Tłumaczenie z myślą o potrzebach wielu
Ostatnimi laty mnóstwo publikacji ukazuje się w coraz większej liczbie języków. Setki pracowitych tłumaczy pozostających w cieniu nie szczędzi starań, aby te wydawnictwa były dokładne, zrozumiałe i łatwe w czytaniu.
Słudzy Boży szczególnie potrzebują wiernego przekładu Biblii. Dlatego Przekład Nowego Świata opublikowano już w 44 językach, z czego w 29 ukazał się w całości. W minionym roku służbowym w trzech językach afrykańskich — ibo, kibembe i lingala — wydano Chrześcijańskie Pisma Greckie, a w języku afrikaans całą Biblię.
Opublikowane niedawno wersje językowe tego przekładu spotykają się z wielkim uznaniem. W pewnym sprawozdaniu z Europy napisano: „Bracia pracujący wśród osób, które mówią po chińsku, są wdzięczni zwłaszcza za Biblię w tym języku; uważają ją za ‚świetny przekład’”. W Kanadzie pewni Chińczycy studiujący Pismo Święte wręcz wykrzyknęli: „Tę Biblię musiał tłumaczyć Chińczyk! Naprawdę łatwo ją zrozumieć!” W RPA domowniczka władająca językiem khosa zapytała: „Skąd wzięliście Biblię, którą tak dobrze się czyta?” W Albanii jeden brat po prostu oświadczył: „W Przekładzie Nowego Świata tak oddano wersety, że myśli Jehowy trafiają do serca”. A głosiciel z Chorwacji napisał: „Różne rzeczy potrafię sobie lepiej wyobrazić i mam wrażenie, jak gdybym to ja wypowiadał te słowa. Nowy przekład brzmi niezwykle prosto, naturalnie, a zarazem mądrze. Teraz jeszcze wyraźniej dostrzegam piękno orędzia i wskazówek, które przekazuje nam Jehowa”.
Aby dobra nowina o Królestwie mogła dotrzeć do „wszystkich narodów i plemion, i ludów, i języków”, wciąż potrzeba podstawowych publikacji (Obj. 7:9). W ostatnich latach bardzo skuteczne okazują się broszury w języku lahu, którego używają członkowie górskich plemion żyjących na północy Tajlandii oraz w sąsiednich krajach. Jeden z misjonarzy napisał: „Najważniejszym narzędziem w języku lahu jest bez wątpienia broszura Wymagania. Rozpowszechnia się ją wszędzie”. Jakie to przynosi rezultaty? „Otrzymujemy zaproszenia do wielu wiosek, ale ze względu na odległości i stan dróg nie dajemy rady dotrzeć do wszystkich tych miejsc. Wyraźnie przekonujemy się o prawdziwości słów z Ewangelii według Mateusza 9:37. Na przykład dowiedzieliśmy się, że w odległej wiosce, leżącej około 160 kilometrów na północ od miasta Cziang Maj, jakaś zainteresowana regularnie uczyła z broszury Wymagania grupę sierot”.
W Stanach Zjednoczonych do wielu rdzennych mieszkańców Ameryki dobra nowina dociera w ich ojczystej mowie. W języku Nawahów wydano już kilka publikacji, między innymi kasetę magnetofonową z nagraną broszurą Czego wymaga od nas Bóg? Pewna głosicielka napisała: „Na górze Nawahów, w najdalszym zakątku naszego terenu, żyje były hodowca owiec, który jest już po osiemdziesiątce i niedowidzi. Kiedy wnuczka zapytała go, czy chciałby posłuchać kasety o Biblii w rodzimej mowie, przytaknął i chociaż był chory, wyszedł z łóżka i usiadł na kanapie. Szkoda, że nie widzieliście wyrazu jego twarzy, gdy słuchał wersetów odczytywanych z Biblii w jego języku. Kiedy to opisuję, łzy cisną mi się do oczu. Potem powiedział: ‚Nizhoni’, co znaczy ‚piękne’”.
W Mozambiku publikacje wydaje się w pięciu tamtejszych językach. Aby czytelnicy mogli odnosić z tego większy pożytek, w każdym z tych języków opublikowano broszurę Przykładaj się do czytania i pisania i rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę akcję zwalczania analfabetyzmu. Na prezydencie Chissano zrobiło to takie wrażenie, że wyraził szczere poparcie dla naszego programu szkoleniowego i biblijnej działalności wychowawczej.
Czasopisma Strażnica i Przebudźcie się! są obecnie dostępne odpowiednio w 146 i 87 językach, mają więc naprawdę międzynarodowy nakład. Ich wartość duchową i edukacyjną ogromnie się ceni we wszystkich zakątkach ziemi. Na przykład około 80 000 mieszkańców Kiribati, grupy wysp na Pacyfiku, mówi po gilbertańsku. W ostatnich latach niespełna 100 tamtejszych Świadków co miesiąc gorliwie rozpowszechniało prawie po 20 czasopism. A w kwietniu 2002 roku w Bułgarii 1200 głosicieli udostępniło ludziom ponad 100 000 czasopism.
Jehowa z całą pewnością wyposaża swych sług do dzieła, które im zlecił i które na całym świecie jest prowadzone w mnóstwie języków (Filip. 4:20).
Oddanie do użytku obiektów oddziałów
W roku służbowym 2002 oddano do użytku obiekty oddziału na Trynidadzie, pięknej wyspie na Morzu Karaibskim. Uroczystość taka odbyła się tam już w roku 1985, ale od tego czasu liczba głosicieli na Trynidadzie wzrosła o 94 procent. Dlatego obiekty te musiano gruntownie odnowić i rozbudować, dzięki czemu ich powierzchnia dwukrotnie się zwiększyła. Teraz w Biurze Oddziału są nowe budynki mieszkalne, biura, biblioteka, recepcja, jadalnia i kuchnia. Odremontowano i powiększono również przyległą Salę Królestwa. Całe to przedsięwzięcie zrealizowali tamtejsi ochotnicy.
Dnia 29 września 2001 roku na uroczystość oddania tych obiektów do użytku przybyło około 220 delegatów z 14 krajów oraz 695 miejscowych braci i sióstr. Wysłuchali oni pokrzepiających informacji na temat teokratycznej historii dzieła w tym kraju, a także roli, jaką odegrali Evander J. Coward i William R. Brown. Kilkoro zagranicznych misjonarzy, a wśród nich pewna 88-letnia siostra, która wciąż pełni stałą służbę pionierską, opowiedziało parę wzruszających przeżyć sprzed ponad pół wieku, gdy usługiwało na Trynidadzie.
Przemówienie okolicznościowe wygłosił Stephen Lett z Ciała Kierowniczego. Omawiając temat „Docenianie domów wielbienia Jehowy dawniej i dziś”, podkreślił, że to ludzie, a nie budynki, oddają cześć Jehowie. Dlatego życzliwie zachęcił braci, aby cenili ten przywilej, dowodząc tego swym posłuszeństwem i właściwym postępowaniem.
Dla tych, których nie można było pomieścić, zorganizowano nazajutrz specjalne zgromadzenie w Port of Spain. Skorzystało z niego przeszło 13 000 osób. Na sąsiedniej wyspie, Tobago, ponad 300 braci wysłuchało programu za pośrednictwem linii telefonicznej. Brat Lett przedstawił wykład „Strzeż swej więzi z Jehową, pielęgnując pokorę”. Oddanie do użytku wspomnianych obiektów sprawiło wszystkim obecnym ogromną radość (Powt. Pr. 16:15).
Ostatnio powiększono też Biuro Oddziału w Czechach. Na otwarcie rozbudowanego Betel oraz dwóch Sal Zgromadzeń przyjechał Samuel F. Herd z Ciała Kierowniczego. Uroczystość ta odbyła się w sobotę 4 maja 2002 roku, a przemówienia brata Herda wysłuchało 2125 osób. Nazajutrz zorganizowano specjalne zgromadzenie, na którym brat Herd wygłosił krzepiący wykład „Nabieraj nowych sił, nie poddawaj się zmęczeniu” do 5286 zebranych. Spotkania te dodały czeskim braciom wiele otuchy.
W oddziałach rozsianych po całym świecie pracuje 19 823 ordynowanych sług Bożych. Wszyscy należą do Ogólnoświatowej Społeczności Specjalnych Sług Pełnoczasowych Świadków Jehowy.
[Diagram i ilustracje na stronach 12, 13]
NIEKTÓRE WYDARZENIA W ROKU SŁUŻBOWYM 2002
1 września 2001
11 września: Zniszczenie Światowego Centrum Handlu.
29 września: Oddanie do użytku Biura Oddziału na Trynidadzie.
20 listopada: Początek Kursu Służby Królestwa.
1 stycznia 2002
17 stycznia: Wybuch wulkanu w Kongu.
4 kwietnia: Odroczenie procesu w Moskwie wytoczonego w celu zdelegalizowania działalności Świadków Jehowy.
1 maja 2002
4 maja: Oddanie do użytku Biura Oddziału w Czechach.
9 maja: Odsłonięcie tablicy upamiętniającej Świadków, którzy cierpieli w jednym z hitlerowskich obozów koncentracyjnych.
17 czerwca: Sąd Najwyższy USA uznaje prawo do głoszenia od drzwi do drzwi bez potrzeby uzyskiwania zezwolenia władz.
31 sierpnia 2002
31 sierpnia: W 234 krajach działa 6 304 645 głosicieli.
[Ilustracje na stronie 11]
Powyżej: w obliczu takich nieszczęść nasi współwyznawcy wzorem Chrystusa okazują sobie miłość
[Ilustracja na stronie 11]
Poniżej: ta Sala Królestwa w Ruandzie służyła za obóz dla uchodźców
[Ilustracja na stronie 22]
Niedawno powołany amerykański Komitet Oddziału, od lewej: (siedzą) John Kikot, Max Larson, George Couch, Maxwell Lloyd; (stoją) Baltasar Perla, Harold Corkern, Leon Weaver, William Van De Wall, John Larson i Ralph Walls
[Ilustracja na stronie 26]
„Przekład Nowego Świata” w języku afrikaans
[Ilustracja na stronie 27]
Broszura „Czego wymaga od nas Bóg?” w języku Nawahów
[Ilustracje na stronach 28, 29]
Na oddanie do użytku obiektów oddziału na Trynidadzie przybyli delegaci z 14 krajów oraz miejscowi bracia i siostry
[Ilustracje na stronie 29]
Bracia w Czechach cieszyli się z oddania do użytku rozbudowanego Betel oraz dwóch Sal Zgromadzeń