WYJŚCIE IZRAELITÓW Z EGIPTU (EXODUS)
Kiedy Jehowa obiecał Abrahamowi (przed 1933 p.n.e.), że jego potomkowie odziedziczą wyznaczoną ziemię, powiedział jeszcze: „Wiedz z całą pewnością, że twoje potomstwo będzie osiadłym przybyszem w nie swojej ziemi i będą musieli im służyć, ci natomiast będą ich dręczyć przez czterysta lat. Ale ja osądzam naród, któremu będą służyć, i potem wyjdą z wielkim dobytkiem. (...) Lecz w czwartym pokoleniu tu powrócą, gdyż jeszcze się nie dopełniła wina Amorytów” (Rdz 15:13-16).
Oczywiście ten 400-letni ucisk nie mógł się rozpocząć przed pojawieniem się obiecanego „potomstwa”. Kiedy wcześniej, podczas klęski głodu w Kanaanie, Abraham (Abram) udał się do Egiptu, gdzie doszło do nieporozumienia między nim a faraonem, był jeszcze bezdzietny (Rdz 12:10-20). Niedługo po Bożej zapowiedzi dotyczącej czterech wieków ucisku został w wieku 86 lat (1932 p.n.e.) ojcem Ismaela, którego urodziła mu egipska służąca i nałożnica. Ale 14 lat później (1918 p.n.e.) jego żona Sara, będąca kobietą wolną, urodziła Izaaka, a Bóg postanowił, że to z tego syna wyłoni się obiecany Potomek. Jednakże nie nadeszła jeszcze wyznaczona przez Boga pora, by dać Abrahamowi i jego potomkom ziemię Kanaan, dlatego też zgodnie z proroctwem byli ‛osiadłymi przybyszami w nie swojej ziemi’ (Rdz 16:15, 16; 21:2-5; Heb 11:13).
Data wyjścia z Egiptu. Kiedy zatem rozpoczęło się 400 lat ucisku i kiedy się zakończyło? Tradycja żydowska przyjmuje za punkt początkowy narodziny Izaaka. Niemniej pierwsze wydarzenie związane z uciskiem rozegrało się w dniu odstawienia Izaaka od piersi. Wszystko przemawia za tym, że było to w 1913 r. p.n.e., gdy Izaak miał ok. 5 lat, a Ismael ok. 19. Właśnie wtedy ten starszy syn „urodzony według ciała zaczął prześladować urodzonego według ducha” (Gal 4:29). Ismael, będący pół-Egipcjaninem, z zazdrości i nienawiści zaczął ‛stroić sobie żarty’ z małego Izaaka — i nie była to jedynie dziecięca kłótnia (Rdz 21:9). W innych przekładach powiedziano, że ‛szydził’ albo ‛naśmiewał się’ z niego (Bw, BT). Dręczenie potomstwa Abrahama trwało przez całe życie Izaaka. Oczywiście cieszył się on błogosławieństwem Jehowy, niemniej był prześladowany przez mieszkańców Kanaanu i z powodu trudności, jakich mu przysparzali, musiał się przenosić z miejsca na miejsce (Rdz 26:19-24, 27). W końcu w ostatnich latach życia jego syna Jakuba potomkowie Abrahama zamieszkali w Egipcie. Tam z czasem popadli w niewolę.
Jak sama Biblia pozwala ustalić datę wyjścia Izraelitów z Egiptu?
A zatem 400-letni ucisk trwał od r. 1913 do 1513 p.n.e. Był to zarazem okres tolerowania przez Boga mieszkańców Kanaanu, wśród których główne plemię stanowili Amoryci. Właśnie do r. 1513 miała się dopełnić ich wina — miało się stać oczywiste, że zasługują na całkowite usunięcie ze swej ziemi. Zmierzając do ich wyrugowania, Bóg najpierw miał zwrócić uwagę na swój lud w Egipcie, wyzwolić go z niewoli i wyprawić w drogę powrotną do Ziemi Obiecanej (Rdz 15:13-16).
Okres 430 lat. Inny sposób ustalenia tej daty opiera się na wypowiedzi z Wyjścia 12:40, 41: „A pobyt synów Izraela, którzy mieszkali w Egipcie, trwał czterysta trzydzieści lat. I stało się pod koniec czterystu trzydziestu lat, w tymże dniu stało się, że wszystkie zastępy Jehowy wyszły z ziemi egipskiej”. W przypisie do Wyjścia 12:40 (NW) na temat zwrotu „którzy mieszkali” powiedziano: „W języku hebr. czasownik ten występuje w lm. Zaimek względny ʼaszér („który”) odnosi się raczej do wyrażenia ‚synowie Izraela’ niż do słowa ‚pobyt’”. W greckiej Septuagincie werset 40 oddano następująco: „Ale pobyt synów Izraela, podczas którego mieszkali w ziemi egipskiej i w ziemi Kanaan, [trwał] czterysta trzydzieści lat”. W Pięcioksięgu samarytańskim też czytamy, że było to „w ziemi kananejskiej i w ziemi egipskiej”. Ze wszystkich tych przekładów wynika, iż ów 430-letni okres obejmował pobyt Izraelitów nie tylko w Egipcie.
Apostoł Paweł wskazał, że ten 430-letni okres (z Wj 12:40) trwał od chwili uprawomocnienia przymierza zawartego z Abrahamem do wyjścia Izraelitów z Egiptu. Wyjaśnił: „To jeszcze mówię: Przymierza [Abrahamowego], które Bóg poprzednio uprawomocnił, Prawo powstałe w czterysta trzydzieści lat później [w roku wyjścia Izraela z Egiptu] nie unieważnia, tak by znieść obietnicę (...); a przecież Bóg życzliwie dał je [dziedzictwo] Abrahamowi na podstawie obietnicy” (Gal 3:16-18).
Ile więc czasu upłynęło od uprawomocnienia przymierza Abrahamowego do chwili osiedlenia się Izraelitów w Egipcie? Przymierze to, wynikające z obietnicy, którą Abraham otrzymał w Ur Chaldejczyków, weszło w życie, gdy w wieku 75 lat — jak czytamy w Rodzaju 12:4, 5 — opuścił Charan i w drodze do Kanaanu przekroczył Eufrat (1943 p.n.e.). Ze wzmianek genealogicznych w Rodzaju 12:4; 21:5; 25:26 oraz z wypowiedzi Jakuba zanotowanej w Rodzaju 47:9 wynika, że od uprawomocnienia tego przymierza do momentu, gdy Jakub przeniósł się z rodziną do Egiptu, minęło 215 lat. A zatem w rzeczywistości Izraelici mieszkali w Egipcie 215 lat (1728-1513 p.n.e.). Harmonizuje to z innymi szczegółami chronologicznymi.
Od wyjścia z Egiptu do budowy świątyni. Pogląd ten potwierdzają jeszcze dwie inne wzmianki chronologiczne. Salomon rozpoczął budowę świątyni w czwartym roku panowania (1034 p.n.e.), który zgodnie ze słowami z 1 Królów 6:1 był „czterysta osiemdziesiątym rokiem” od wyjścia Izraelitów z Egiptu (1513 p.n.e.).
‛Mniej więcej 450 lat’. Z kolei w Dziejach 13:17-20 zanotowane jest przemówienie Pawła w Antiochii Pizydyjskiej, nawiązujące do okresu „mniej więcej czterystu pięćdziesięciu lat”. Apostoł przedstawia tam historię Izraelitów od chwili, gdy Bóg ‛wybrał ich praojców’, czyli od narodzenia Izaaka, przez którego miało przyjść obiecane potomstwo (1918 p.n.e.). (Narodziny Izaaka bezspornie rozstrzygnęły kwestię, kogo Bóg uzna za potomstwo; wcześniej pozostawała ona otwarta ze względu na bezpłodność Sary). Począwszy od tego punktu wyjścia, Paweł opowiada, jak Bóg postępował ze swym wybranym narodem do czasu, gdy „dał im sędziów, aż do proroka Samuela”. A zatem „okres mniej więcej czterystu pięćdziesięciu lat” najwidoczniej trwał od narodzin Izaaka w r. 1918 p.n.e. do r. 1467 p.n.e. — kiedy to upłynęło 46 lat od wyjścia Izraelitów z Egiptu w r. 1513 (40 lat wędrowali po pustkowiu i 6 lat podbijali Kanaan) (Pwt 2:7; Lb 9:1; 13:1, 2, 6; Joz 14:6, 7, 10). Otrzymana w ten sposób liczba zgadza się z zaokrągloną liczbą lat podaną przez apostoła. Tak więc obie omówione wzmianki chronologiczne potwierdzają, że Izraelici wyszli z Egiptu w 1513 r. p.n.e., a także harmonizują z biblijną chronologią dotyczącą sędziów i królów Izraela (zob. CHRONOLOGIA [Od 1943 r. p.n.e. do wyjścia Izraelitów z Egiptu]).
Inne poglądy. Niektórzy krytycy kwestionują to, że Izraelici wyszli z Egiptu w 1513 r. p.n.e., a tym samym że w r. 1473 — po 40 latach — zdobyciem Jerycha rozpoczęli podbój Kanaanu; umieszczają te wydarzenia znacznie później: w XIV albo nawet w XIII w. p.n.e. Co prawda pewni archeolodzy datują upadek Jerycha na XIII w. p.n.e., ale czynią to nie na podstawie jakichś starożytnych dokumentów lub bezpośrednich świadectw, lecz znalezionej ceramiki. Tymczasem takie obliczanie dat jest sprawą niezwykle dyskusyjną, co potwierdzają badania dotyczące Jerycha. Opierając się na tamtejszych znaleziskach, archeolodzy dochodzą do sprzecznych wniosków i wskazują na różne daty (zob. ARCHEOLOGIA [Różnice w datowaniu]; CHRONOLOGIA [Datowanie znalezisk archeologicznych]).
Podobne trudności mają egiptolodzy — podawane przez nich daty panowania egipskich dynastii różnią się między sobą o całe stulecia, więc przy ustalaniu jakiegoś konkretnego okresu okazują się bezużyteczne. Z tego powodu nie można z całą pewnością stwierdzić, za którego faraona Izraelici wyszli z Egiptu; wymienia się m.in. Totmesa (Tutmozisa) III, Amenhotepa II i Ramzesa II, przy czym każda z tych hipotez oparta jest na chwiejnych podstawach.
Wiarogodność opisu wyjścia z Egiptu. Jako argument przeciwko relacji o wyjściu Izraelitów z Egiptu podaje się fakt, że egipscy faraonowie nie pozostawili żadnej wzmianki o tym wydarzeniu. Nie ma w tym jednak nic dziwnego — przecież nawet królowie żyjący w bliższych nam czasach opisywali tylko swe zwycięstwa, a nie porażki, i często próbowali wymazać z historii wszystko, co psuło wizerunek ich samych lub ich narodu albo było sprzeczne z ideologią, którą starali się zaszczepić swym poddanym. Również niektórzy nowożytni przywódcy usiłowali niszczyć dzieła swych poprzedników i szargać im reputację. W Egipcie wszelkie informacje uznane za kompromitujące i wstydliwe pomijano milczeniem lub jak najszybciej eliminowano z inskrypcji. Na przykład Totmes III kazał usunąć imię i wizerunek swej poprzedniczki, królowej Hatszepsut, z kamiennego reliefu znalezionego w Dajr al-Bahri w Egipcie (zob. J. P. Free, Archaeology and Bible History, 1964, s. 98, oraz zdjęcie obok s. 94).
Maneton (Manetos), egipski kapłan, który najwyraźniej nienawidził Żydów, ok. 280 r. p.n.e. spisał po grecku historię Egiptu. Żydowski historyk Józef Flawiusz tak przekazuje relację Manetona: „Pisarz ten zaczyna od stwierdzenia, że przodkowie nasi przybyli do Egiptu w liczbie wielu dziesiątków tysięcy i wzięli ludność tubylczą pod swoją władzę. Następnie, jak sam wyznaje, po niejakim czasie, wygnani stamtąd, zajęli dzisiejszą Judeę, założyli Jerozolimę i wznieśli Przybytek” (Przeciw Apionowi, I, 26 [228]).
Chociaż ogólnie rzecz biorąc, sprawozdaniu Manetona brakuje ścisłości historycznej, ważny jest fakt, że wspomina on o pobycie Żydów w Egipcie i o ich wyjściu stamtąd, a dalej — jak donosi Flawiusz — utożsamia Mojżesza z egipskim kapłanem Osarsifem. A zatem przyznaje, że Żydzi byli w Egipcie i że Mojżesz był ich wodzem, mimo iż tamtejsze zabytki tego nie potwierdzają. Ponadto Flawiusz pisze o jeszcze jednym egipskim historyku, Chajremonie, który twierdził, że Józef i Mojżesz zostali wypędzeni z kraju w tym samym czasie, a także o niejakim Lizymachu, autorze podobnej opowieści (Przeciw Apionowi, I, 26 [228, 238, 250]; 32 [288, 290]; 33 [299]; 34 [304-311]).
Ile osób wyszło z Egiptu. W Wyjścia 12:37 podano zaokrągloną liczbę 600 000 „krzepkich mężczyzn pieszych, nie licząc maleństw”. Podczas spisu ludności przeprowadzonego w rok po opuszczeniu Egiptu — wspomnianego w Liczb 1:2, 3, 45, 46 — doliczono się 603 550 mężczyzn powyżej 20 roku życia, oprócz Lewitów (Lb 2:32, 33) — tych było 22 000 „osób płci męskiej od miesiąca wzwyż” (Lb 3:39). Hebrajskie określenie gewarím („krzepcy mężczyźni”) nie obejmuje kobiet (por. Jer 30:6). Słowo „maleństwa” jest tłumaczeniem hebrajskiego taf i odnosi się do osób stawiających drobne kroczki (por. Iz 3:16). Większość z tych „maleństw” z pewnością trzeba było nieść, gdyż nie były w stanie iść same, przynajmniej nie przez całą drogę.
„W czwartym pokoleniu”. Należy pamiętać, iż Jehowa powiedział Abrahamowi, że do Kanaanu powróci czwarte pokolenie jego potomków (Rdz 15:16). W ciągu 430 lat od uprawomocnienia przymierza Abrahamowego do wyjścia Izraela z Egiptu było więcej pokoleń — nawet jeśli uwzględnić to, że jak podaje Biblia, ludzie żyli wtedy bardzo długo. Niemniej w samym Egipcie Izraelici przebywali tylko 215 lat. Gdy się weźmie za przykład jedno z plemion izraelskich, plemię Lewiego, to ‛cztery pokolenia’ od przybycia do Egiptu mogły tworzyć następujące osoby: 1) Lewi, 2) Kehat, 3) Amram i 4) Mojżesz (Wj 6:16, 18, 20).
Skoro z Egiptu wyszło 600 000 mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci, to w sumie liczba uchodźców mogła nawet przekraczać trzy miliony. Choć niektórzy kwestionują te liczby, wcale nie są one bezpodstawne. To prawda, że od Lewiego do Mojżesza były zaledwie cztery pokolenia, ale ze względu na długowieczność ówczesnych ludzi za życia każdego z nich mogło się narodzić kilka pokoleń dzieci. Nawet obecnie 60- czy 70-letni mężczyzna często ma już wnuki, a niekiedy nawet prawnuki (a zatem jednocześnie żyją cztery pokolenia).
Niezwykły przyrost naturalny. Sprawozdanie biblijne donosi: „A synowie Izraela stali się płodni, tak iż zaroiło się od nich; i wciąż się pomnażali, i potężnieli w tak niezwykłej mierze, iż kraj się nimi napełnił” (Wj 1:7). W końcu było ich już tyle, że król Egiptu powiedział: „Oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy niż my”. „Ale im bardziej byli ciemiężeni, tym bardziej się pomnażali i tym bardziej się rozprzestrzeniali, tak iż z powodu synów Izraela ogarnął tamtych okropny strach” (Wj 1:9, 12). W zrozumieniu, skąd się wzięła liczba 600 000 mężczyzn, pomaga także pamiętanie, że popularna była poligamia i posiadanie nałożnic oraz że niektórzy Izraelici poślubili Egipcjanki.
Najbliższa rodzina Jakuba składała się z 70 osób, które przybyły do Egiptu lub urodziły się krótko potem (Rdz 46). Jeżeli od tych 70 odliczymy Jakuba, jego 12 synów, córkę Dinę, wnuczkę Serach, trzech synów Lewiego oraz ewentualnie jeszcze inne osoby, pozostanie nam 50 głów rodzin — mężczyzn, którzy zaczęli wydawać potomstwo w Egipcie. (Synowie Lewiego nie są brani pod uwagę, gdyż Lewici nie zostali później wliczeni do wspomnianych 603 550 mężczyzn). Jeśli zatem przyjmie się skromnie, że na początku było 50 głów rodzin, oraz uwzględni biblijną wypowiedź, że „synowie Izraela stali się płodni, tak iż zaroiło się od nich; i wciąż się pomnażali, i potężnieli w tak niezwykłej mierze, iż kraj się nimi napełnił” (Wj 1:7), nietrudno będzie wykazać, jak to możliwe, by z Egiptu wyszło 600 000 mężczyzn zdolnych do służby wojskowej, czyli w wieku od 20 do 50 lat. Rozważmy, co następuje:
Ponieważ rodziny zazwyczaj były wówczas duże, a ponadto Izraelici chcieli mieć potomstwo, by spełniła się Boża obietnica, więc można śmiało założyć, iż każdemu mężczyźnie między 20 a 40 rokiem życia urodziło się przeciętnie dziesięcioro dzieci (z czego połowę stanowili chłopcy). Ostrożnie przyjmijmy, że każdy ze wspomnianych 50 głów rodzin został ojcem dopiero po 25 latach od przybycia do Egiptu. A ponieważ śmierć i inne okoliczności mogły spowodować, że niektórzy chłopcy nigdy nie doczekali się dzieci lub przestali płodzić potomstwo przed osiągnięciem 40 lat, należałoby jeszcze zmniejszyć liczbę potomków płci męskiej, którzy zostali ojcami, o 20 procent. Krótko mówiąc, załóżmy, że w ciągu 20 lat tym pierwszym 50 głowom rodzin urodziło się nie 250, lecz 200 synów, którzy założyli własne rodziny.
Rozkaz faraona. Pod uwagę należałoby wziąć jeszcze jeden czynnik: zarządzenie faraona o uśmiercaniu wszystkich nowo narodzonych chłopców. Wydaje się, że raczej nie przyniosło ono oczekiwanego rezultatu i obowiązywało dość krótko. Kiedy urodził się Aaron — trzy lata przed Mojżeszem (czyli w 1597 p.n.e.) — najwidoczniej jeszcze nie było wprowadzone. Biblia wyraźnie też mówi, że okazało się niezbyt skuteczne. Hebrajki Szifra i Pua, którym przypuszczalnie podlegały wszystkie inne położne, nie usłuchały królewskiego rozkazu. Możliwe, iż w ogóle nie powiedziały o nim innym położnym. „Lud zaś stawał się coraz liczniejszy i bardzo potężniał”. Wówczas faraon polecił całemu swemu narodowi wrzucać do Nilu każdego nowo narodzonego syna Izraelitów (Wj 1:15-22). Ale Egipcjanie chyba nie żywili do Izraelitów aż tak wielkiej nienawiści. Nawet własna córka faraona uratowała Mojżesza. Z drugiej strony sam władca mógł szybko dojść do wniosku, iż na dłuższą metę taki rozkaz może go pozbawić cennych niewolników. Jak wiemy, po latach faraon właśnie dlatego nie chciał wypuścić Hebrajczyków z Egiptu, że był świadomy, jaką wartość przedstawiają ci przymusowi robotnicy.
Tak czy inaczej, aby jeszcze bardziej urealnić nasze ostrożne obliczenia, możemy uwzględnić ewentualne następstwa tego niezbyt skutecznego rozkazu faraona i zmniejszyć liczbę chłopców z pięcioletniego okresu prawie o jedną trzecią.
Wyliczenie. Mimo tych wszystkich czynników naród rozrastał się w coraz szybszym tempie, a to dzięki błogosławieństwu Bożemu. Liczba dzieci urodzonych w poszczególnych pięcioletnich okresach między r. 1563 (czyli 50 lat przed wyjściem z Egiptu) a 1533 p.n.e. (20 lat przed wyjściem) mogła się przedstawiać następująco:
WZROST LICZBY MĘŻCZYZN
Lata p.n.e.
Liczba urodzonych synów
od 1563 do 1558
47 350
od 1558 do 1553
62 300
od 1553 do 1548
81 800
od 1548 do 1543
103 750
od 1543 do 1538
133 200
od 1538 do 1533
172 250
—
W sumie 600 650*
* Teoretyczna liczba mężczyzn, którzy podczas wyjścia z Egiptu (1513 p.n.e.) mieli od 20 do 50 lat
Warto zauważyć, że nawet tak niewielka zmiana w przyjętych założeniach, jak zwiększenie o jeden przeciętnej liczby synów każdego mężczyzny, spowodowałaby, iż końcowy wynik przekroczyłby milion.
Jak liczny był lud, który Mojżesz wyprowadził z Egiptu?
Wspomnianym w Biblii 600 000 „krzepkich mężczyzn” towarzyszyło wielu mężczyzn starszych wiekiem, jeszcze więcej kobiet i dzieci oraz „ogromna mieszana społeczność” nie-Izraelitów (Wj 12:38). A zatem w sumie z Egiptu wyszło prawdopodobnie ponad trzy miliony ludzi. Nic dziwnego, że egipski władca nie mógł się pogodzić ze stratą tylu niewolników, których praca miała zasadnicze znaczenie dla gospodarki kraju.
O istnieniu w narodzie dużej liczby mężczyzn zdolnych do walki świadczy następujące doniesienie biblijne: „Moab bardzo się przestraszył tego ludu, gdyż byli liczni; i padł na Moab okropny strach przed synami Izraela” (Lb 22:3). Oczywiście strach Moabitów był częściowo spowodowany cudami, których na rzecz Izraelitów dokonał Jehowa, ale również ich liczebnością — co nie wchodziłoby w rachubę, gdyby było ich zaledwie kilka tysięcy. W czasie wędrówki po pustkowiu stan liczebny narodu zbytnio się nie zmienił, gdyż wiele osób zmarło na skutek niewierności (Lb 26:2-4, 51).
Podczas spisu przeprowadzonego wkrótce po wyjściu z Egiptu oddzielnie policzono Lewitów w wieku od miesiąca wzwyż — było ich 22 000 (Lb 3:39). W związku z tym może nasuwać się pytanie, dlaczego wśród pozostałych 12 plemion było zaledwie 22 273 pierworodnych płci męskiej od miesiąca wzwyż (Lb 3:43). Łatwo to zrozumieć, gdy się pamięta, że nie policzono głów rodzin, że ze względu na poligamię każdy mężczyzna mógł mieć wielu synów, ale tylko jednego pierworodnego, i że brano pod uwagę pierworodnych synów mężczyzn, nie kobiet.
Inne kwestie. Kiedy nadszedł wyznaczony czas, Bóg zgodnie z obietnicą daną Abrahamowi wyzwolił naród izraelski z Egiptu — nazwanego obrazowo „piecem do wytopu żelaza”. Na podstawie tej samej obietnicy Jehowa uznawał Izraela za swego pierworodnego syna. Jakub z rodziną udał się do Egiptu dobrowolnie, ale później jego potomkowie zostali niewolnikami. Ponieważ jako naród byli cenni dla Jehowy niczym pierworodny syn, miał On pełne prawo wyzwolić ich z Egiptu, nie płacąc żadnego okupu (Pwt 4:20; 14:1, 2; Wj 4:22; 19:5, 6).
Faraon sprzeciwiał się zamierzeniu Jehowy, bo nie chciał stracić tak wielkiego narodu niewolników. Ponadto gdy Mojżesz w imieniu Jehowy poprosił go o wypuszczenie Izraelitów, by mogli obchodzić na pustkowiu święto dla swego Boga, odpowiedział: „Któż to jest Jehowa, żebym miał usłuchać jego głosu i odprawić Izraela? Wcale nie znam Jehowy” (Wj 5:2). Faraon sam uważał się za boga i nie uznawał pozycji Jehowy, choć bez wątpienia niejednokrotnie słyszał, jak Hebrajczycy wymawiali to imię. Słudzy Jehowy znali je od samego początku; kiedy Abraham zwracał się do Boga, też używał Jego imienia (Rdz 2:4; 15:2).
Swoją postawą i zachowaniem faraon podniósł kwestię, kto jest prawdziwym Bogiem. Jehowa Bóg musiał teraz wykazać swą wyższość nad bóstwami Egiptu, łącznie z faraonem, którego czczono jako boga. Uczynił to, zsyłając na Egipt dziesięć plag, po których Izraelici zostali uwolnieni (zob. BOGOWIE I BOGINIE [Dziesięć plag]). Podczas ostatniej plagi, śmierci pierworodnych, Izraelici mieli spożywać posiłek paschalny gotowi do opuszczenia Egiptu. Chociaż wychodzili w pośpiechu — przynaglani przez Egipcjan, którzy wołali: „Wkrótce wszyscy pomrzemy!” — nie odeszli z pustymi rękami (Wj 12:33). Zabrali swe stada i trzody oraz naczynia z ciastem, które nie zdążyło się zakwasić. Oprócz tego otrzymali wszystko, o co poprosili — przedmioty ze srebra i złota, a także odzież. I wcale nie była to grabież. Egipcjanie nie mieli prawa ciemiężyć Izraelitów, więc byli im winni zapłatę (Wj 12:34-38).
Razem z Izraelitami wyruszyła „ogromna mieszana społeczność” (Wj 12:38). Wszyscy jej członkowie musieli wielbić Jehowę, bo w czasie, gdy Egipcjanie chowali swych zmarłych, byli gotowi do wymarszu. Niewątpliwie obchodzili święto Paschy, w przeciwnym bowiem razie sami uczestniczyliby w uroczystościach żałobnych i pogrzebowych. W skład tej społeczności mogły wchodzić osoby spowinowacone z Izraelitami. Na przykład wielu Izraelitów ożeniło się z Egipcjankami, a niektóre Izraelitki poślubiły Egipcjan. Właśnie z takiego związku pochodził człowiek, który poniósł śmierć na pustkowiu za znieważenie imienia Jehowy. Był synem Egipcjanina i Izraelitki Szelomit z plemienia Dana (Kpł 24:10, 11). Warto też zauważyć, iż Jehowa ustalił wymagania dla osiadłych przybyszów i niewolników, którzy chcieliby spożywać posiłek paschalny po wejściu Izraelitów do Ziemi Obiecanej (Wj 12:25, 43-49).
Trasa wędrówki. Izraelici zapewne wyruszali z różnych miejsc w Egipcie, toteż początkowo nie stanowili zwartej grupy. Niektórzy mogli dołączać do głównego pochodu po drodze. Wymarsz nastąpił z Rameses — miasta lub okręgu noszącego tę nazwę — a pierwszy etap wędrówki zakończył się w Sukkot (Wj 12:37). Część uczonych sugeruje, że Mojżesz wyruszył z Rameses, a Izraelici wyszli z różnych stron ziemi Goszen i wszyscy spotkali się w punkcie zbornym w Sukkot (MAPA, t. 1, s. 536).
Izraelici opuszczali Egipt w pośpiechu, ponaglani przez Egipcjan, lecz w żadnym wypadku nie byli niezorganizowani: „Synowie Izraela wyszli z ziemi egipskiej w szyku bojowym”, czyli najpewniej na wzór armii podzieleni na pięć oddziałów — straż przednią, straż tylną, grupę główną oraz dwa oddziały po bokach. Oprócz umiejętnego przewodnictwa Mojżesza korzystali z kierownictwa samego Jehowy, które było wyraźnie widoczne co najmniej od ich postoju w Etam — w postaci słupa obłoku prowadzącego ich za dnia i słupa ognia świecącego im nocą (Wj 13:18-22).
Długość najkrótszej drogi lądowej z okolic na pn. od Memfis powiedzmy do Lachisz w Ziemi Obiecanej wynosiła ok. 400 km. Ale wtedy Izraelici musieliby iść brzegiem Morza Śródziemnego i wzdłuż ziemi filistyńskiej. W przeszłości ich przodkowie Abraham i Izaak mieli kłopoty z Filistynami. Bóg wiedział, że w razie ataku Filistynów Izraelici mogą się zniechęcić — nie znali przecież sztuki wojennej, a poza tym mieli ze sobą rodziny i trzody — kazał im więc zawrócić i rozłożyć się obozem pod Pi-Hachirot, między Migdol a morzem, naprzeciw Baal-Cefon. Obozowali tam nad morzem (Wj 14:1, 2).
Obecnie trudno stwierdzić z całą pewnością, jaką drogą szli Izraelici z Rameses nad Morze Czerwone, ponieważ nie można dokładnie zlokalizować miejsc wspomnianych w biblijnym opisie. Większość opracowań wskazuje na obszar znany jako Wadi Tumilat, leżący w delcie Nilu. Niemniej takie wytyczenie trasy opiera się głównie na założeniu, że Rameses leżało na pn.-wsch. krańcu Delty. Tymczasem egiptolog John A. Wilson zauważa: „Niestety, uczeni nie są zgodni co do dokładnej lokalizacji Rameses. Faraonowie noszący imię Ramzes, a zwłaszcza Ramzes II, bardzo chętnie nazywali miasta od swego imienia. Co więcej, wzmianki o tym mieście odnaleziono w miejscowościach Delty, z którymi raczej trudno byłoby je utożsamić” (The Interpreter’s Dictionary of the Bible, red. G. A. Buttrick, 1962, t. 4, s. 9).
Snuje się w tej sprawie różne przypuszczenia, które z czasem ustępują miejsca innym. Pod uwagę często jest brane Tanis (obecnie San al-Hadżar), oddalone o 56 km na pd. zach. od leżącego nad Morzem Śródziemnym Port Saidu, ale niektórzy wskazują też na Kantir, położone jeszcze ok. 20 km dalej na pd. Jeśli chodzi o pierwsze z tych miejsc, to warto zaznaczyć, że pewien egipski tekst wymienia Tanis i (Per-)Rameses jako dwie odrębne miejscowości, a nie jedną, oraz że przynajmniej część znalezisk odkopanych w Tanis najwyraźniej pochodzi skądinąd. Dlatego jak wyjaśnia dalej John A. Wilson, „nie ma gwarancji, że inskrypcje z nazwą Rameses powstały właśnie tam”. Zarówno w odniesieniu do Tanis, jak i Kantir można powiedzieć, iż znalezione w nich napisy nawiązujące do Ramzesa II jedynie wskazują na związek z tym faraonem, ale nie dowodzą, jakoby którekolwiek z nich było biblijnym Raamses, spichlerzem budowanym przez Izraelitów jeszcze przed narodzinami Mojżesza (Wj 1:11). Jak wykazano w haśle RAAMSES, RAMESES, niewiele przemawia za tym, że w czasie wyjścia Izraelitów z Egiptu faraonem był Ramzes II.
Trasę przez Wadi Tumilat preferuje się także ze względu na popularną obecnie teorię, że Izraelici w rzeczywistości przechodzili nie przez Morze Czerwone, lecz przez jakieś miejsce na pn. od niego. Niektórzy uczeni twierdzili nawet, że Izraelici szli wzdłuż Morza Śródziemnego przez Jezioro Serbonickie (Bardawil) lub obok niego, czyli że po minięciu Wadi Tumilat skręcili na pn. w kierunku wybrzeża. Jednak wyraźnie temu przeczy biblijna wypowiedź, iż sam Bóg postanowił nie prowadzić ich drogą przez ziemię Filistynów (Wj 13:17, 18). Inni również opowiadają się za trasą przez Wadi Tumilat, przy czym uważają, że przejście przez „morze” odbyło się w rejonie Jezior Gorzkich na pn. od Suezu.
Morze Czerwone, a nie „morze sitowia”. Ten ostatni pogląd opiera się na twierdzeniu, że hebrajskie jam-súf (tłumaczone na „Morze Czerwone”) dosłownie znaczy „morze sitowia” lub „morze trzcin” i że w związku z tym Izraelici nie przeszli przez Zatokę Sueską, będącą odnogą Morza Czerwonego, lecz przez jakieś bagniste tereny porosłe trzciną, np. w okolicach Jezior Gorzkich. Tymczasem tłumacze starożytnej greckiej Septuaginty oddali hebrajskie jam-súf greckim wyrażeniem erythrá thálassa, które dosłownie znaczy „czerwone morze”. Ale co jeszcze ważniejsze, zarówno Łukasz (który w Dziejach Apostolskich cytuje Szczepana), jak i apostoł Paweł użyli tej samej greckiej nazwy, gdy nawiązywali do wydarzeń z czasów izraelskiego exodusu (Dz 7:36; Heb 11:29; zob. CZERWONE, MORZE).
Poza tym przejście przez bagna nie byłoby tak wielkim cudem, a o Egipcjanach nie można by powiedzieć, że zostali „pochłonięci” w Morzu Czerwonym, że „zakryły ich rozkołysane wody” i że „wpadli w głębiny niczym kamień” (Heb 11:29; Wj 15:5). Tymczasem był to zdumiewający cud, na który w późniejszych latach powoływali się nie tylko Mojżesz i Jozue; również apostoł Paweł napisał, że Izraelici „zostali ochrzczeni w Mojżeszu za sprawą obłoku i morza”. Musieli więc zewsząd być otoczeni wodą — po obu stronach mieli morze, a nad sobą i z tyłu obłok (1Ko 10:1, 2). Wynika stąd też wniosek, iż ów zbiornik był zbyt głęboki, by dało się go przebyć w bród.
Wyznaczenie trasy wędrówki w dużej mierze zależy od ustalenia dwóch spraw: gdzie znajdowała się wówczas stolica Egiptu oraz przez jaki zbiornik wodny przeszli Izraelici. Ponieważ w natchnionych przez Boga Chrześcijańskich Pismach Greckich użyto wyrażenia „Morze Czerwone”, możemy być przekonani, że chodziło właśnie o to morze. A stolicą Egiptu najpewniej było Memfis, główna siedziba władców przez większą część dziejów tego kraju (zob. MEMFIS). W takim razie miejsce wymarszu musiało znajdować się na tyle blisko Memfis, że Mojżesz wezwany po północy przez faraona zdążył jeszcze przed końcem 14 Nisan dotrzeć do Rameses i rozpocząć wędrówkę w kierunku Sukkot (Wj 12:29-31, 37, 41, 42). Według najstarszej tradycji żydowskiej, odnotowanej przez Flawiusza, miejsce wymarszu leżało nieco na pn. od Memfis (Dawne dzieje Izraela, II, XV, 1).
Trasa przez Wadi Tumilat biegnie zbyt daleko na pn. od Memfis, by w związku z powyższym mogła wchodzić w grę. Dlatego wielu wcześniejszych komentatorów opowiadało się raczej za jedną z przecinających Egipt tzw. tras pielgrzymów, np. za Darb al-Hadżdż, prowadzącą z Kairu w kierunku Suezu (starożytna Klysma, późniejsze Kolsum) na krańcu Zatoki Sueskiej.
W którym miejscu Morza Czerwonego wody zostały rozdzielone, by umożliwić Izraelitom przejście?
Należy zaznaczyć, że gdy w Etam, „na skraju pustkowia”, Izraelici zakończyli drugi etap podróży, Bóg nakazał Mojżeszowi, by „zawrócili i rozłożyli się obozem pod Pi-Hachirot, (...) nad morzem”. Manewr ten miał wywołać u faraona wrażenie, że ‛bezładnie się błąkają’ (Wj 13:20; 14:1-3). Jak zauważają uczeni opowiadający się za trasą wędrówki wzdłuż Darb al-Hadżdż, hebrajski czasownik tłumaczony na „zawrócić” jest jednoznaczny i określa nie tyle skręcenie w bok, ile całkowite zawrócenie lub przynajmniej radykalną zmianę kierunku. Sugerują, że po dotarciu do jakiegoś punktu na pn. od Zatoki Sueskiej Izraelici się cofnęli i zaczęli od wsch. obchodzić Dżabal ʽAtaka, pasmo górskie przylegające do zach. brzegu zatoki. Będąc w tym miejscu, tak wielki tłum ludzi zaatakowany od pn. nie miałby szans na szybką ucieczkę i znalazłby się w pułapce, gdyż drogę zamykałoby mu morze.
Taki obraz wypadków pasuje do żydowskiej tradycji z I w. n.e. (zob. PI-HACHIROT). Ale co ważniejsze, zgadza się z relacją zamieszczoną w Biblii, czego nie można powiedzieć o popularnych poglądach głoszonych przez wielu uczonych (Wj 14:9-16). Wszystko przemawia za tym, że przejście nastąpiło dość daleko od pn. krańca Zatoki Sueskiej (zach. odnogi Morza Czerwonego), toteż wojska faraona nie były w stanie szybko przedostać się na drugą stronę, by tam zaatakować Izraelitów (Wj 14:22, 23).
Kiedy tylko faraon dowiedział się o odejściu Izraelitów, zaczął żałować, że ich wypuścił. Strata tak licznej rzeszy niewolników niewątpliwie oznaczała silny cios dla egipskiej gospodarki. Dogonienie rydwanami wędrującego narodu wydawało się prostą sprawą, zwłaszcza gdy ten ‛zawrócił’. Dlatego pewny siebie faraon, zachęcony myślą, że zagubieni Izraelici błąkają się po pustkowiu, ruszył za nimi w pościg. Na czele swych 600 doborowych rydwanów, a także wszystkich innych rydwanów z wojownikami i jeźdźców oraz całego wojska, dogonił ich pod Pi-Hachirot (Wj 14:3-9).
Ze strategicznego punktu widzenia Izraelici znaleźli się w beznadziejnej sytuacji — najwyraźniej zamknięci między morzem i górami, a z tyłu otoczeni przez Egipcjan. Poczuli się jak w pułapce i owładnięci strachem, zaczęli narzekać na Mojżesza. Wtedy w ich obronie wystąpił Bóg, przenosząc obłok sprzed obozu na tyły. Od strony Egipcjan obłok powodował ciemność, natomiast Izraelitom rozświetlał mroki nocy. Kiedy obłok powstrzymywał Egipcjan od ataku, Mojżesz na rozkaz Jehowy wyciągnął laskę i rozdzielił wody morza, umożliwiając Izraelitom przejście po suchym dnie (Wj 14:10-21).
Szerokość i głębokość w miejscu przejścia. Skoro Izraelici przeszli przez morze w ciągu jednej nocy, rozdzielone wody nie mogły utworzyć tylko wąskiego przesmyku. Powstały korytarz raczej musiał mieć co najmniej kilometr szerokości. Tak duży tłum — mimo iż szedł w dość zwartym szyku — razem z wozami, tobołami i stadami zapewne zajmował jakieś 8 km2 lub więcej. Jak się zatem wydaje, korytarz w morzu umożliwił Izraelitom przemarsz całkiem szeroką kolumną. Jeśli miała ok. 1,5 km szerokości, to była długa przynajmniej na 5 km. Przy szerokości ok. 2,5 km długość wyniosłaby 3 km lub więcej. Zejście na dno morskie i pokonanie go musiało zająć takiemu pochodowi kilka godzin. Izraelici nie wpadli w panikę i zachowali szyk bojowy, ale z pewnością posuwali się w pośpiechu.
Gdyby nie obłok, Egipcjanie dogoniliby i zabili wielu uciekających (Wj 15:9). Ale po wejściu Izraelitów do morza obłok się przesunął i Egipcjanie, widząc, co się dzieje, rzucili się w pościg. To też wskazuje, że suchy fragment dna musiał mieć znaczną szerokość i długość, bo przecież armia faraona była ogromna, a cała zeszła na dno morskie z zamiarem zaatakowania i wyłapania byłych niewolników. Wtedy — podczas straży porannej, która trwała mniej więcej od godziny 2 do 6 — Jehowa ‛spojrzał z obłoku’ i wywołał zamieszanie w obozie Egipcjan, sprawiając, że od ich rydwanów odpadały koła (Wj 14:24, 25).
Z nastaniem poranka Izraelici dotarli bezpiecznie na wsch. brzeg Morza Czerwonego. Wówczas Bóg kazał Mojżeszowi wyciągnąć rękę i sprowadzić wody na Egipcjan. „Morze zaczęło wracać do normalnego stanu”, a Egipcjanie przed nim uciekali. Również ta okoliczność dowodzi, że wody rozstąpiły się szeroko i dlatego potem nie zalały ich w jednej chwili. Egipcjanie uciekali w kierunku zach. brzegu przed zbiegającymi się ścianami wody, ale te wciąż się przybliżały, aż w końcu całkowicie zakryły wszystkie rydwany wojenne i jeźdźców z armii faraona; nie ocalał ani jeden.
Oczywiście takie gwałtowne zatopienie nie mogło się zdarzyć na bagnach. Poza tym w płytkich moczarach ciała zmarłych nie zostałyby wyrzucone na brzeg, a tak się właśnie stało, gdyż czytamy, że „Izrael zobaczył Egipcjan martwych na brzegu morza” (Wj 14:22-31; MAPA i ILUSTRACJA, t. 1, s. 537).
Wody „zakrzepły”. Zgodnie z biblijnym opisem rozkołysane wody zakrzepły, by umożliwić Izraelitom przejście (Wj 15:8). Słowo „zakrzepły” zostało też użyte w Biblii warszawskiej oraz w Biblii Tysiąclecia. Słownik współczesnego języka polskiego pod red. B. Dunaja tak wyjaśnia znaczenie wyrazu „zakrzepnąć”: „przejść od stanu ciekłego do stanu stałego najczęściej w wyniku obniżenia temperatury, ostudzenia”; Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego uzupełnia jeszcze: „stwardnieć, zsiąść się, ściąć się”. Hebrajskie słowo przetłumaczone w Księdze Wyjścia na „zakrzepnąć” występuje w Hioba 10:10 w odniesieniu do zsiadania się mleka. A zatem użycie go nie musi oznaczać, że ściany wody zmieniły się w lód; być może konsystencją przypominały galaretę lub zsiadłe mleko. Nie było żadnych widocznych zapór podtrzymujących wody Morza Czerwonego, wydawało się więc, że woda się ścięła i zastygła — utworzyła niejako mur i nie zalewała przechodzących Izraelitów. Właśnie tak wyglądało to w oczach Mojżesza, gdy silny wiatr wsch. rozdzielił morze i wysuszył jego dno, by nie było ani grząskie, ani skute lodem i by tłum Izraelitów mógł po nim łatwo przejść.
Ponieważ ten morski korytarz miał odpowiednią szerokość, obóz izraelski, liczący przypuszczalnie trzy miliony osób, nad ranem w całości dotarł do wsch. wybrzeża. Wówczas zakrzepłe wody zostały uwolnione i z dwóch stron zalały Egipcjan. Izraelici stali na brzegu, podziwiając niezwykły sposób, w jaki Jehowa ocalił ich z rąk ówczesnego mocarstwa światowego. Zrozumieli, że dosłownie spełniły się słowa Mojżesza: „Egipcjan, których dzisiaj widzicie, już więcej nie zobaczycie, nie, nigdy więcej” (Wj 14:13).
Za sprawą tego spektakularnego przejawu swej potęgi Jehowa wywyższył swoje imię i wyzwolił Izraelitów. Gdy już wszyscy byli bezpieczni na wsch. brzegu Morza Czerwonego, Mojżesz z synami Izraela zaczęli śpiewać, a kobiety z siostrą Mojżesza, prorokinią Miriam, na czele wtórowały im na tamburynach i tańczyły (Wj 15:1, 20, 21). Izraelici zostali całkowicie uwolnieni od swych nieprzyjaciół. Kiedy wychodzili z Egiptu, nie doznali krzywdy od człowieka ani od zwierzęcia; nawet żaden pies na nich nie warknął ani ‛nie ruszył przeciw nim językiem’ (Wj 11:7). Chociaż w Księdze Wyjścia nie ma wzmianki o tym, czy sam faraon również wszedł w morze ze swą armią i zginął, to Psalm 136:15 donosi, iż Jehowa ‛strząsnął w Morze Czerwone faraona z jego wojskiem’.
Pierwowzór późniejszych wydarzeń. Wyprowadzając Izraela z Egiptu zgodnie z obietnicą daną Abrahamowi, Jehowa dowiódł, że uważa ten naród za swego syna, tak jak powiedział do faraona: ‛Izrael jest moim pierworodnym’ (Wj 4:22). Później oznajmił: „Gdy Izrael był chłopcem, umiłowałem go i z Egiptu wezwałem mego syna” (Oz 11:1). To nawiązanie do izraelskiego exodusu było zarazem proroctwem, które ziściło się po śmierci Heroda, kiedy to Józef i Maria wrócili z Jezusem z Egiptu i zamieszkali w Nazarecie. Historyk Mateusz odniósł proroctwo Ozeasza do tego wydarzenia, pisząc o Józefie: „Pozostał tam aż do śmierci Heroda, żeby się spełniło to, co Jehowa powiedział przez swego proroka, mówiąc: ‚Z Egiptu wezwałem mego syna’” (Mt 2:15).
Apostoł Paweł wymienił wyjście z Egiptu wśród innych przeżyć, które spotkały Izraelitów jako przykład lub pierwowzór (1Ko 10:1, 2, 11). A zatem zapowiadało ono coś większego. Izrael cielesny wyobraża w Biblii Izrael duchowy, Izrael Boży (Gal 6:15, 16). Poza tym Mojżesz wspomniał o pojawieniu się proroka takiego jak on (Pwt 18:18, 19). Żydzi spodziewali się, że będzie to wybitny wódz i wyzwoliciel, a apostoł Piotr utożsamił z tym Większym Mojżeszem Jezusa Chrystusa (Dz 3:19-23). Tak więc wyzwolenie Izraelitów nad Morzem Czerwonym i zniszczenie armii egipskiej musi mieć odpowiednik w uwolnieniu Izraela duchowego z symbolicznego Egiptu i pokonaniu wrogów za sprawą potężnego cudu dokonanego przez Jezusa Chrystusa. I jak to, co Jehowa sprawił nad Morzem Czerwonym, przyczyniło się do wywyższenia Jego imienia, tak wyobrażone w ten sposób znacznie donioślejsze wydarzenia jeszcze bardziej i na jeszcze większą skalę rozsławią to imię (Wj 15:1).