-
Strona 2Przebudźcie się! — 1988 | 8 lipca
-
-
Strona 2
„Czuję się tak, jak bym się jeszcze raz narodziła!”
Sara stała się obojętna na wszystko, jakby jakaś „czarna chmura” otulała jej umysł. „Czułam się jak pogrążona w martwocie” — wyznała. „Teraz czuję się tak, jak bym się jeszcze raz narodziła”.
Podobnie jak miliony ludzi na całym świecie, Sara musiała walczyć z nieprzejednanym wrogiem, który atakuje młodych i starych, bogatych i biednych, samotnych i żyjących w stanie małżeńskim, mężczyzn i kobiety. Jest on zabójcą, ponieważ do 70 procent wszystkich samobójstw przypisuje się depresji. Wróg ten niweczy kariery i rozbija rodziny.
Na następnych stronach piszemy o tym, jak Sara i inni przezwyciężyli depresję.
-
-
Walka z nieprzejednanym wrogiemPrzebudźcie się! — 1988 | 8 lipca
-
-
Walka z nieprzejednanym wrogiem
„BYŁ TO najtrudniejszy okres w moim życiu” — powiedziała Elizabeth. „Cudownie jest stanąć znów na własnych nogach. Czuję się jak nowo narodzona. Teraz mogę znowu cieszyć się życiem!” Ta 42-letnia kobieta pokonała wroga, o którym się mówi, że wywołuje większą udrękę niż wszystkie inne zaburzenia psychiczne — zwyciężyła depresję.
Aleksander nie miał takiego szczęścia. Ten 33-letni mężczyzna popadł w okropne przygnębienie, stracił radość życia i zupełnie odsunął się od ludzi. „Zdawało mu się, że cały jego świat runął i nie ma po co żyć” — mówiła jego żona Esther. „Uważał, że nic nie jest wart”. Nabrał przekonania, że już nigdy nie będzie lepiej, i odebrał sobie życie.
Elizabeth i Aleksander nie należą do wyjątków. Każdego roku na całym świecie objawy depresji notuje się u 100 000 000 ludzi. Co czwarty Amerykanin i co piąty Kanadyjczyk popada w ciągu swego życia w głęboką depresję. Choroba ta rozprzestrzenia się zarówno w Afryce, jak i w RFN. Jest więc wielce prawdopodobne, że w gronie twoich znajomych lub krewnych ktoś cierpi lub cierpiał na depresję.
Żona Aleksandra, która zrobiła wszystko, co tylko mogła, żeby pomóc mężowi, ostrzega: „Gdy ktoś mówi, że jest przygnębiony i czuje się niepotrzebny, trzeba to traktować poważnie”. A zatem głęboka depresja to coś więcej niż chwilowy nastrój lub stan przygnębienia. To nieubłagany wróg, który potrafi okaleczyć, zranić, a nawet zabić. Rozpoznanie tego schorzenia stanowi niekiedy o życiu lub śmierci.
„Plaga w moim mózgu”
Każdy z nas przeżywa niekiedy bolesną stratę, zawód i rozczarowanie. Nic więc dziwnego, że jest nam wtedy smutno. Zamykamy się w sobie, liżemy się z ran, a w końcu godzimy się z losem i zaczynamy działać w nowych warunkach. Pocieszamy się, że jutro będzie lepiej, i wkrótce znowu odczuwamy radość życia. Natomiast w przypadku głębokiej depresji wygląda to zupełnie inaczej.
„Przez osiem miesięcy nic, nawet robienie zakupów, nie było w stanie poprawić mojego nastroju” — wspomina Elizabeth. Carol, która także cierpiała na depresję, dodała: „Było to jak jakaś plaga w moim mózgu, czułam się tak, jakby zawisły nade mną czarne chmury. Nawet gdyby mi ktoś dał milion dolarów, nie poprawiłoby to mego okropnego samopoczucia”. Pewien mężczyzna wyznał: „Człowiek czuje się tak, jakby stale nosił czarne okulary — wszystko wygląda ponuro. A ponieważ okulary mają soczewki powiększające, więc każda trudność wydaje się nie do przezwyciężenia”.
Stany depresyjne wyrażają się całą gamą uczuć — od smutku poprzez rozpacz do myśli i tendencji samobójczych (zob. tekst w ramce na stronie 4). Takie czynniki, jak liczba, intensywność i czas utrzymywania się konkretnych objawów, decydują o tym, kiedy przygnębienie przeradza się w głęboką depresję.
Nie zawsze łatwa do rozpoznania
Nieraz trudno jest rozpoznać depresję, ponieważ u chorego mogą jednocześnie występować dolegliwości fizyczne. „Odczuwałam kłucie w nogach, a czasami bolało mnie wszystko. Radziłam się wielu lekarzy” — wspomina Elizabeth. „Byłam przekonana, że nabawiłam się jakiejś ciężkiej choroby wewnętrznej, której nie potrafią rozpoznać, i będę musiała umrzeć”. Około 50 procent pacjentów, którzy cierpią na depresję i szukają pomocy u lekarza, uskarża się — podobnie jak Elizabeth — raczej na dolegliwości cielesne niż na zaburzenia emocjonalne.
„Skarżą się zwykle na ból głowy, bezsenność, brak łaknienia, zaparcie i nieustanne zmęczenie”, pisze dr Samuel Guze, dziekan Wydziału Psychiatrycznego na Uniwersytecie im. Waszyngtona w St. Louis (USA), „ale nic nie wspominają o ogarniającym ich uczuciu smutku, zniechęcenia lub rozpaczy. (...) Wygląda na to, że niektórzy pacjenci cierpiący na depresje wcale sobie tego nie uświadamiają”. Do klasycznych objawów depresji należą również chroniczne bóle, przybieranie albo tracenie na wadze oraz obniżenie popędu płciowego.
Dr E. B. L. Ovuga ze szpitala w Umzimkulu w Transkei (RPA) zauważył, że Afrykanie będący w stanie depresji rzadko mówią o poczuciu winy lub bezwartościowości życia, natomiast skarżą się na nadmierny niepokój psychoruchowy albo przygnębienie, któremu towarzyszy apatia, oraz na bóle fizyczne. Z raportu opublikowanego w roku 1983 wynika, że u znacznej większości cierpiących na depresję przebadanych w Szwajcarii, Iranie, Kanadzie i Japonii, występowały te same podstawowe objawy: utrata radości życia, stany lękowe, zniechęcenie i poczucie niższości.
Niektórzy usiłują ukrywać swoje przygnębienie, uciekając się na przykład do nadużywania alkoholu i narkotyków oraz do szukania przygód miłosnych. Tak to „nawet podczas śmiechu sercem może targać ból” (Przysłów 14:13). Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych. W wywiadzie dla czasopisma Przebudźcie się! dr Donald McKnew z Państwowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (NIMH) oświadczył: „Po dorosłych zaraz widać, że są przygnębieni, ale gdy do gabinetu wchodzi dziecko, trudno coś zauważyć. Właśnie dlatego przez tak długi czas nie rozpoznawano depresji u dzieci. Wystarczy jednak porozmawiać z nimi na ten temat, a natychmiast zwierzą się ze swej choroby”.
W latach osiemdziesiątych osiągnięto znaczne postępy w zrozumieniu istoty depresji i jej leczeniu. Spenetrowano wiele tajemnic procesów chemicznych zachodzących w mózgu. Opracowano nawet testy pozwalające rozpoznać niektóre formy depresji. Dużą pomocą w zwalczaniu tej choroby są leki przeciwdepresyjne oraz środki odżywcze, na przykład pewne aminokwasy. Z dobrym skutkiem stosuje się również terapie polegające na przeprowadzaniu krótkich rozmów. Zdaniem naukowców z instytutu NIMH przy zastosowaniu odpowiedniej metody leczenia u 80 do 90 procent wszystkich chorych na depresję może nastąpić znaczna poprawa.
Co jest jednak przyczyną tych obezwładniających zaburzeń emocjonalnych?
[Tabela na stronie 4]
Skala stanów depresyjnych
Zwykłe przygnębienie
Głęboka depresja
Nastrój
Smutek, normalne zmartwienie
Przytłaczająca beznadziejność
Rozczulanie się nad sobą, zniechęcenie
Poczucie bezsensowności życia
Samooskarżanie się i poczucie winy
Destrukcyjne poczucie winy i samooskarżanie się
Ograniczona zdolność odczuwania przyjemności
Niezdolność odczuwania zadowolenia, całkowite zobojętnienie
Stan umysłu
Wyrzuty sumienia i rozżalenie
Myśli i skłonności samobójcze
Trudności w koncentracji uwagi
Czas trwania
Krótki okres (kilka dni)
Dłuższy okres (dwa tygodnie lub dłużej)
Objawy fizyczne
Organizm funkcjonuje normalnie
Nieustanne znużenie; bóle z nie wyjaśnionych powodów
Nieznaczne dolegliwości fizyczne (przejściowe)
Zaburzenia w rytmie snu i w sposobie odżywiania
Niepokój ruchowy, chodzenie tam i z powrotem, wykręcanie rąk
Spowolnienie mowy lub ruchów ciała
-
-
Czy przyczyny depresji tkwią wyłącznie w mózgu?Przebudźcie się! — 1988 | 8 lipca
-
-
Czy przyczyny depresji tkwią wyłącznie w mózgu?
POPADŁ w depresję, gdy zaczął odnawiać swój 200-letni dom. Źle sypiał, a dłuższy wysiłek umysłowy stawał się dla niego nadzwyczaj uciążliwy. Rodzina już się nawet zastanawiała, czy w domu nie straszy! Zauważył, że najsilniejsze objawy, między innymi bóle w jamie brzusznej, następowały za każdym razem, gdy usuwał starą farbę z boazerii. W końcu lekarz ustalił, że przyczyną depresji jest zatrucie ołowiem znajdującym się w warstwach starej farby, zdrapywanej przez tego człowieka.
Istotnie, czasami przyczyną depresji bywają nawet trujące substancje. Może to brzmi dziwnie, ale tę chorobę naprawdę może wywołać cały szereg czynników fizycznych.
Kilka lat temu specjaliści w pewnym szpitalu miejskim przebadali 100 osób z zaburzeniami psychicznymi, między innymi z depresją. Okazało się, że w 46 przypadkach zaburzenia natury emocjonalnej miały bezpośredni związek z chorobami fizycznymi. Z raportu opublikowanego w czasopiśmie American Journal of Psychiatry wynika, że po wyleczeniu dolegliwości fizycznych u 28 pacjentów „zaobserwowano znaczne i szybkie ustępowanie objawów zaburzeń psychicznych”, a u 18 nastąpiła „wyraźna poprawa”.
Jednakże rola schorzeń cielesnych w depresji jest złożona. Praktyka zawodowa wielu lekarzy potwierdza, że pacjent w stanie depresyjnym może jednocześnie cierpieć na jakąś dolegliwość fizyczną, która nie stanowi podłoża depresji, ale znajduje się w centrum zainteresowania chorego. Często trzeba najpierw wykryć depresję, żeby zacząć ją leczyć.
Zaburzenia emocjonalne mogą co prawda powstawać lub rozwijać się pod wpływem niektórych schorzeń cielesnych, w niejednym wypadku pojawiają się jednak także jako reakcja na wcześniej przebytą chorobę. Na przykład po poważnej operacji, zwłaszcza serca, rekonwalescent prawie zawsze popada w depresję. Gdy wraca do zdrowia, depresja najczęściej ustępuje. Niekiedy wyczerpanie organizmu przebyciem ciężkiej choroby także wywołuje zaburzenia. Ponadto głęboką depresję mogą wywołać reakcje alergiczne na różne artykuły żywnościowe albo na inne substancje.
W niektórych przypadkach depresji nie można wykluczyć czynników genetycznych. Na początku roku 1987 naukowcy donieśli o odkryciu dziedziczonego defektu genetycznego, który podobno sprawia, że niektóre osoby mają skłonność do zapadania na psychozy maniakalno-depresyjne.
Zdaniem niektórych specjalistów na depresję o pełnym obrazie klinicznym zapada 10 do 20 procent matek rodzących po raz pierwszy. Jednakże uczeni nie są zgodni co do tego, czy zaburzenia te należy tłumaczyć zmianami hormonalnymi związanymi z porodem, czy też napięciami psychicznymi towarzyszącymi macierzyństwu. Z rezultatów ostatnich badań wynika również, że depresję u kobiet mogą wywoływać hormonalne zmiany przedmiesiączkowe oraz tabletki antykoncepcyjne.
Ostatnio stwierdzono również, że u niektórych osób pojawiają się cykliczne zmiany nastroju, czyli tak zwane sezonowe zaburzenia afektywne. Jesienią i zimą tacy ludzie odczuwają silne przygnębienie. Stają się powolni i ogarnia ich nadmierna senność, izolują się od przyjaciół i krewnych, a poza tym występują u nich zaburzenia smaku i apetytu. Gdy tylko przychodzi wiosna i lato, ożywiają się, znowu są aktywni i energiczni i zazwyczaj czują się dobrze. Niektórych skutecznie leczono stosowaniem w sposób kontrolowany sztucznego oświetlenia.
Z tego widać, iż przyczyny depresji nie zawsze tkwią w mózgu. Jeśli więc nastrój przygnębienia się przedłuża, trzeba się koniecznie poddać gruntownym badaniom lekarskim. Ale co zrobić, gdy nie udaje się ustalić żadnej przyczyny fizycznej?
[Ramka na stronie 6]
Niektóre fizyczne przyczyny depresji
Badania medyczne wykazały, że zachodzi związek między niżej podanymi czynnikami a rozwojem depresji u niektórych ludzi:
Trujące metale i chemikalia: ołów, rtęć, aluminium, tlenek węgla i niektóre środki owadobójcze
Niedobory składników odżywczych: pewne witaminy i niektóre podstawowe minerały
Choroby zakaźne: gruźlica, mononukleoza, wirusowe zapalenie płuc, zapalenie wątroby i grypa
Choroby układu wewnątrzwydzielniczego: choroby tarczycy, choroba Cushinga, hipoglikemia i cukrzyca
Choroby ośrodkowego układu nerwowego: stwardnienie rozsiane i choroba Parkinsona
Narkotyki „odprężające”: PCP, marihuana, amfetamina, kokaina, heroina i metadon
Środki dostępne na receptę: barbiturany, leki przeciwdrgawkowe, kortykosteroidy i leki hormonalne. Niektóre leki stosowane w chorobie nadciśnieniowej, zapaleniu stawów, schorzeniach sercowo-naczyniowych i pewnych zaburzeniach psychicznych.
(Oczywiście nie wszystkie te lekarstwa powodują depresję. Choćby nawet istniało takie niebezpieczeństwo, dotyczy ono zwykle tylko niewielkiej liczby osób stosujących te leki pod odpowiednim nadzorem lekarza).
-
-
Przyczyny psychicznePrzebudźcie się! — 1988 | 8 lipca
-
-
Przyczyny psychiczne
„POLECIŁEM wykonać wszystkie badania, które nic nie wykazały” — powiedział do Elizabeth uprzejmy lekarz. „Moim zdaniem cierpi pani na głęboką depresję, i to chyba nie bez przyczyny”.
Elizabeth była przekonana, że jej dolegliwości wynikają z jakiegoś schorzenia fizycznego, teraz jednak zaczęła się zastanawiać, czy lekarz nie ma racji. Pomyślała o kłopotach, których od kilku lat przysparzał jej niesforny, często wymykający się spod kontroli, sześcioletni syn. W końcu rozpoznano u niego zaburzenia na tle nadmiernej potrzeby akceptacji i podziwu ze strony otoczenia. „Trwający całymi dniami stres i ciągły niepokój odbiły się niekorzystnie na mojej psychice” — wyznała Elizabeth. „Ogarnęła mnie czarna rozpacz i już myślałam o samobójstwie”.
Podobnie jak Elizabeth wiele osób, które popadły w depresję, boryka się ze stanem ogromnego napięcia psychicznego. W trakcie przeprowadzania badań mających znaczenie przełomowe brytyjscy uczeni George Brown i Tirril Harris stwierdzili, że „poważne trudności”, z którymi zmagają się kobiety chore na depresję, na przykład złe warunki mieszkaniowe lub napięte stosunki rodzinne, przewyższają trzykrotnie liczbę takich problemów u kobiet zdrowych. Trudności te wywoływały „znaczne i często nieustępliwe wyczerpanie”, trwające co najmniej dwa lata. Badania te wykazały również, że kobiety cierpiące na depresję przechodziły czterokrotnie częściej ciężkie próby życiowe, takie jak śmierć bliskiego krewnego lub przyjaciela, poważna choroba lub nieszczęśliwy wypadek, utrata pracy albo wyjątkowo niepomyślne wiadomości.
Jednakże zdaniem Browna i Harrisa same niepowodzenia nie wywołują depresji. Dużo zależy od reakcji psychicznej i wrażliwości emocjonalnej danej osoby.
„Wszystko wyglądało beznadziejnie”
Na przykład Sara, ciężko pracująca mężatka i matka trojga małych dzieci, doznała urazu kręgosłupa wskutek wypadku przy pracy. Lekarz powiedział, że z powodu uszkodzenia krążka międzykręgowego będzie musiała znacznie ograniczyć wysiłek fizyczny. „Odniosłam wrażenie, że runął cały mój świat. Zawsze byłam bardzo aktywna i wygimnastykowana. Uprawiałam sport razem z dziećmi. Bolałam nad tą stratą i czułam, że już nigdy sprawy nie ułożą się pomyślnie. Wkrótce straciłam całą radość życia. Wszystko wyglądało beznadziejnie” — wyznała Sara.
Sposób zareagowania na wypadek sprawił, że opanowały ją myśli o beznadziejności samego życia, i tak powstała depresja. Brown i Harris napisali w książce Social Origins of Depression (Społeczne uwarunkowania depresji): „To [zdarzenie inicjujące, takie jak wypadek Sary] może podsuwać myśli o beznadziejności życia w ogóle. Takie uogólnianie beznadziejności jest naszym zdaniem głównym źródłem nastroju depresyjnego”.
Ale dlaczego wiele ludzi nie potrafi znieść bolesnej straty i popada w głęboką depresję? Skąd na przykład wzięła się u Sary taka skłonność do snucia ponurych myśli?
„Jestem do niczego”
„Zawsze brakowało mi pewności siebie” — mówiła Sara. „Miałam słabe poczucie własnej wartości i sądziłam, że jestem do niczego”. Przykre doznania wynikające ze zbyt krytycznej oceny samego siebie często odgrywają decydującą rolę. W Księdze Przysłów 15:13 czytamy: „Boleść serca pociąga za sobą upadek ducha”. Biblia przyznaje więc, że przygnębiony duch może być następstwem nie tylko nacisków zewnętrznych, lecz także obaw wewnętrznych. A co doprowadza do powstania takiego poczucia niższości?
Niektóre wzorce myślenia kształtuje proces wychowania. „Gdy byłam dzieckiem, rodzice nigdy mnie nie pochwalili” — zwierzyła się Sara. „Nie przypominam sobie, żebym do chwili wyjścia za mąż usłyszała kiedykolwiek jakiś komplement. Dlatego szukałam uznania u innych. Okropnie się boję dezaprobaty ze strony otoczenia”.
Odczuwana przez Sarę silna potrzeba uznania jest typowa dla wielu przypadków popadnięcia w głęboką depresję. Z badań naukowych wynika, że takie osoby są skłonne budować swe poczucie godności osobistej nie tyle na własnych osiągnięciach, co na okazywanej im miłości i aprobacie innych. Oceniają siebie na podstawie tego, w jakiej mierze drudzy ich lubią i cenią. Zdaniem pewnego zespołu badaczy „utrata takiego poparcia doprowadza do zatracenia poczucia własnej godności, co ma decydujący wpływ na powstanie depresji”.
Perfekcjonizm
Przesadne zabieganie o zdobycie uznania u innych często wyraża się w niezwykły sposób. Sara wyjaśnia: „Starałam się wszystko robić bardzo dokładnie, aby zasłużyć na aprobatę, której mi brakowało w dzieciństwie. W zakładzie pracy było podobnie. Również w rodzinie wszystko musiało się układać ‛doskonale’. Temu ideałowi chciałam dorównać za wszelką cenę”. Kiedy uległa wypadkowi, prysły wszystkie nadzieje. Sara dodaje: „Zdawało mi się, że jestem motorem całej rodziny. Bałam się więc, iż gdybym nie mogła się wywiązać ze swych obowiązków, mąż i dzieci sobie nie poradzą, a wówczas ludzie zaczną mówić: ‛Ona jest złą żoną i matką’”.
Sposób myślenia Sary wywołał u niej głęboką depresję. Z badań nad osobowością ludzi chorujących na depresję wynika, że przypadek Sary nie jest wyjątkiem. Margaret, która również popadła w głęboką depresję, przyznała: „Martwiłam się, co inni sobie o mnie pomyślą. Byłam perfekcjonistką, wszystko musiało iść jak w zegarku, miałam bzika na punkcie organizacji zajęć”. Wyznaczanie sobie nieosiągalnych celów i przesadna skrupulatność w działaniu przy jednoczesnej niemożności sprostania stawianym sobie wymaganiom — to częste źródło depresji. W Księdze Kaznodziei 7:16 mamy ostrzeżenie: „Nie stawaj się nadmiernie sprawiedliwy ani nie pokazuj siebie jako przesadnie mądrego. Po cóż miałbyś na siebie sprowadzać spustoszenie?” Chęć uchodzenia w oczach drugich za prawie „doskonałego” może wywierać destrukcyjny wpływ na psychikę i organizm. Również zawiedzione nadzieje prowadzą niekiedy do zgubnego w skutkach obwiniania samego siebie.
„Wszystko robię na opak”
Robienie sobie wyrzutów miewa niekiedy dobre strony. Na przykład ktoś zostaje napadnięty i okradziony, ponieważ spacerował samotnie w niebezpiecznej dzielnicy. Człowiek taki może winić samego siebie za nieostrożność, ale jednocześnie postanawia, że już nigdy tak nie postąpi, aby w przyszłości nie narazić się na podobne problemy. Załóżmy jednak, iż zrobi krok dalej. Potępia siebie, że jest takim niedorajdą, mówiąc: „Jestem nierozważny i zawsze muszę się wpakować w jakieś kłopoty”. Takie wyrzuty wypaczają charakter i podkopują szacunek dla samego siebie.
Zgubnych skutków samooskarżania się doświadczyła na sobie 32-letnia Maria. Z powodu jakiegoś nieporozumienia przez sześć miesięcy chowała urazę do starszej siostry. Pewnego wieczoru zwymyślała ją przez telefon. Gdy matka dowiedziała się o wszystkim, zadzwoniła do Marii i ostro ją skarciła.
„Rozzłościłam się na mamę, ale jeszcze bardziej na siebie, zrozumiałam bowiem, jak bardzo obraziłam siostrę” — wyjaśniła Maria. Wkrótce potem zaczęła krzyczeć na 9-letniego syna, który był niegrzeczny. Chłopiec, który wpadł w rozdrażnienie, powiedział później: „Mamusiu, krzyczałaś tak, jakbyś chciała mnie zabić!”
Maria była zdruzgotana. Wyznała potem: „Doszłam do wniosku, że jestem okropną kobietą. Mówiłam sobie: Wszystko robię na opak. Ciągle myślałam tylko o tym. Wtedy ogarnęła mnie głęboka depresja”. W jej przypadku samooskarżanie się miało niszczycielskie działanie.
Czy to oznacza, że wszyscy cierpiący na silną depresję mają poczucie niższości? Ależ nie. Przyczyny są złożone i różnorodne. Nawet to, co Biblia nazywa „boleścią serca”, ma rozliczne uwarunkowania emocjonalne, takie jak nie wyładowany gniew, niechęć, poczucie winy (uzasadnione lub przesadne) oraz nie załagodzone konflikty z innymi (Przysłów 15:13). Wszystko to może wywołać uczucie zniechęcenia, czyli depresję.
Kiedy Sara uprzytomniła sobie, że podłożem jej depresji jest głównie sposób myślenia, w pierwszej chwili była zdruzgotana. „Później jednak”, jak sama przyznała, „odczułam znaczną ulgę, ponieważ zrozumiałam, że jeśli przyczyną mej depresji jest sposób myślenia, to sposób myślenia pomoże mi też wrócić do zdrowia”. To ją zafascynowało. Powiedziała: „Zrozumiałam, że gdy zacznę zapatrywać się inaczej na pewne sprawy, może to wpłynąć korzystnie na całe moje życie”.
Sara dokonała niezbędnych zmian i depresja ustąpiła. Maria, Margaret i Elizabeth postąpiły podobnie i odniosły zwycięstwo. Jakich zmian dokonały?
[Napis na stronie 10]
„Później odczułam znaczną ulgę, ponieważ zrozumiałam, że jeśli przyczyną mej depresji jest sposób myślenia, to sposób myślenia pomoże mi też wrócić do zdrowia”.
[Ramka na stronach 8, 9]
Depresja u dzieci: „Nie chce mi się żyć”
Wywiad z pracownikiem Państwowego Instytutu Zdrowia Psychicznego (USA), drem Donaldem McKnew, który od 20 lat prowadzi badania w tej dziedzinie.
Przebudźcie się!: Jakie rozmiary przybiera problem depresji u dzieci?
Dr McKnew: Przeprowadzone ostatnio w Nowej Zelandii badania 1000 dzieci wykazały, że do dziewiątego roku życia około 10 procent dzieci miało już jakieś przygnębiające przeżycia. Wydaje się, że u 10 do 15 procent dzieci w wieku szkolnym występują zaburzenia nastroju. Ale na głęboką depresję cierpi mniejszy odsetek.
Przebudźcie się!: Jak można rozpoznać u dziecka przypadek ciężkiej depresji?
Dr McKnew: Jednym z głównych objawów jest to, że nic go nie cieszy. Nie chce wychodzić z domu, aby się pobawić lub być razem z rówieśnikami. Nie interesuje go rodzina. Widać, że nie potrafi się skupić nawet na oglądaniu telewizji, a tym bardziej na odrabianiu lekcji. Zdradza przekonanie, że wszystko jest nic nie warte, oraz poczucie winy. Chodzi i mówi, że się do niczego nie nadaje i że nikt go nie lubi. Sypia albo za krótko, albo za długo; traci apetyt albo się przejada. Do tego dochodzą samobójcze myśli w rodzaju: „Nie chce mi się żyć”. Jeśli takie objawy występują jednocześnie i utrzymują się przez tydzień lub dwa, to dziecko przeżywa głęboką depresję.
Przebudźcie się!: Jakie są główne przyczyny depresji u dzieci?
Dr McKnew: Jeśli w ogóle udaje się ustalić konkretne czynniki wywołujące u dziecka depresję, to najczęściej odgrywa tu rolę jakaś strata. Zazwyczaj chodzi o utratę ojca lub matki, może to jednak być również utrata przyjaciela, bliskiego krewnego a nawet ulubionego zwierzęcia. Na drugim miejscu wymieniłbym poniżanie oraz brak akceptacji ze strony otoczenia. Spotyka się zastraszająco wiele dzieci łajanych przez rodziców, którzy dają im do zrozumienia, że są małe i nie mają dla nich żadnego znaczenia. Czasami robi się z dziecka kozła ofiarnego, na którego zwala się w rodzinie wszelkie zło bez względu na to, czy coś zawiniło. Dziecko myśli sobie wtedy, że jest nic nie warte. Powodem depresji mogą też być zaburzenia nastroju u jednego z rodziców.
Przebudźcie się!: W książce Why Isn’t Johnny Crying? (Dlaczego Johnny nie płacze?), której pan jest współautorem, czytamy, że część dzieci w stanie depresji zaczyna sięgać po narkotyki albo alkohol, a nawet wchodzi na drogę przestępczą. Dlaczego tak się dzieje?
Dr McKnew: Naszym zdaniem usiłują ukryć depresję, i to nawet przed sobą. Sposób zwalczania jej często polega na zajęciu się innymi sprawami, na przykład kradzieżą samochodów, zażywaniem środków podniecających lub piciem alkoholu. W ten sposób maskują złe samopoczucie. Chęć zatajenia depresji jest jedną z najwyraźniejszych różnic między zachowaniem dzieci a dorosłych.
Przebudźcie się!: Jak ustalić, że chodzi o depresję, a nie o zwykły brak wychowania?
Dr McKnew: Gdy się porozmawia z takimi dziećmi i zachęci je do wynurzenia się, wtedy zazwyczaj okazuje się, że chodzi o depresję. A jeśli się ją właściwie leczy, zachowują się coraz lepiej. Chociaż pozornie wygląda to na coś zupełnie innego, przez cały czas kryje się za tym depresja.
Przebudźcie się!: Jak zachęcić dziecko w stanie depresji, żeby się szczerze wypowiedziało?
Dr McKnew: Przede wszystkim trzeba wybrać odpowiedni czas i miejsce, żeby nikt nie przeszkadzał. Wtedy zadaje się szczegółowe pytania, na przykład: „Czy masz jakieś zmartwienie?” „Czy nie czujesz się smutny albo przygnębiony?” „Czy cię coś nie gniewa?” Gdyby chodziło o bolesną stratę, można zapytać zależnie od okoliczności: „Czy i tobie tak bardzo brakuje babci jak mnie?” Trzeba dać dziecku możliwość wypowiedzenia tego, co czuje.
Przebudźcie się!: Co by pan radził dziecku, które popadło w głęboką depresję?
Dr McKnew: Żeby porozmawiało o tym z rodzicami. Wykrycie depresji u dziecka jest trudne, ponieważ z reguły tylko ono wie o swej chorobie. Rodzice i nauczyciele zazwyczaj tego nie widzą. Znam jednak młodocianych, którzy poszli do rodziców i powiedzieli: „Jestem przygnębiony, potrzebuję pomocy”, i rodzice im pomogli.
Przebudźcie się!: Jak rodzice mogą pomóc dzieciom cierpiącym na depresję?
Dr McKnew: Jeżeli depresja doprowadza do wycieńczenia, to nie da się jej już leczyć sposobami domowymi, tak samo jak zapalenia płuc. Taką wycieńczającą depresję musi leczyć specjalista, ponieważ może być konieczne podawanie odpowiednich leków. Stosujemy leki u ponad połowy naszych pacjentów, nawet u dzieci poniżej pięciu lat. Staramy się też korygować ich sposób myślenia. Leczenie depresji tymi metodami daje znakomite rezultaty.
Przebudźcie się!: Co mogą zrobić rodzice, gdy u chorego dziecka nie ma objawów wycieńczenia?
Dr McKnew: Powinni się uczciwie zastanowić nad sobą i dziećmi. Może rodzinę dotknęła ciężka strata, którą należałoby omówić i przeboleć? W takim wypadku nie wolno bagatelizować smutku dziecka, lecz dać mu możliwość uporania się z tym zmartwieniem. Dziecko w stanie depresji wymaga szczególnie dużo uwagi, pochwał i wsparcia moralnego. Trzeba mu poświęcać więcej czasu. Najlepszą metodą leczenia jest okazywanie mu czułej troskliwości.
-
-
Jak przezwyciężyć depresjęPrzebudźcie się! — 1988 | 8 lipca
-
-
Jak przezwyciężyć depresję
„POD roztropnym dowództwem możesz prowadzić wojnę” — czytamy w księdze Przypowieści 24:6 (Biblia warszawska). Do wygrania bitwy oprócz dobrych intencji potrzebne są umiejętności. Cierpiący na depresję z pewnością nie zechcą nierozważnie pogarszać swego stanu. Tymczasem z badań przeprowadzonych w roku 1984 wynika, że niektórzy chorzy na depresję usiłują z nią walczyć wyładowywaniem gniewu na innych albo szukają odprężenia w nadużywaniu alkoholu, przejadaniu się oraz zażywaniu coraz większych dawek środków uspokajających. Rezultat: „Nasilanie się depresji i dolegliwości fizycznych”.
Niektórzy cierpiący na depresje unikają „roztropnego dowództwa”, żeby ich nie uznano za ograniczonych umysłowo. Jednakże głęboka depresja nie jest objawem słabości duchowej ani niedorozwoju umysłowego. W świetle badań naukowych to poważne schorzenie wywołują niekiedy pewne zaburzenia procesów chemicznych zachodzących w mózgu. Ponieważ przyczyną mogą też być dolegliwości fizyczne, więc gdy silna depresja utrzymuje się dłużej niż dwa tygodnie, lepiej jest poddać się badaniom lekarskim. Gdyby się okazało, że przyczyną złego samopoczucia nie jest schorzenie organiczne, to poprawa może nastąpić po skorygowaniu sposobu myślenia przy jednoczesnym przyjmowaniu odpowiednich leków lub środków odżywczych.a Wygranie walki z depresją wcale nie oznacza, że już nigdy nie powróci nastrój przygnębienia. Smutek jest częścią składową życia. Jednakże przy roztropnym pokierowaniu życiem łatwiej jest przezwyciężyć depresję.
Lekarz najczęściej przepisuje leki przeciwdepresyjne. Mają one na celu przywrócenie równowagi chemicznej w organizmie. Elizabeth, o której już była mowa, przyjmowała takie lekarstwa i po kilku tygodniach jej samopoczucie zaczęło się poprawiać. „Musiałam jednak pielęgnować pozytywne nastawienie, aby wzmóc działanie leków” — powiedziała. „Lekarstwa stały się bodźcem, który umocnił moją chęć wyzdrowienia. Poza tym codziennie starałam się używać ruchu”.
Stosowanie leków przeciwdepresyjnych nie zawsze daje pożądane wyniki. U niektórych osób wywołuje przykre skutki uboczne. Jeśli ktoś leczy tylko zaburzenia procesów chemicznych, bez korygowania sposobu myślenia, depresja może powracać. Ogromną pomocą może się tu jednak okazać gotowość do wynurzania swoich uczuć.
Wyrażanie swoich uczuć
Sara nie miała łatwego życia. Musiała się sama troszczyć o rodzinę, a ponadto pracować zawodowo (zob. stronę 7). „Ale tłumiłam swoje uczucia” — wyjaśniła. „Jednak pewnego wieczora, gdy byłam blisko załamania, zadzwoniłam do młodszej siostry i po raz pierwszy w życiu otworzyłam przed kimś serce. Rozmowa ta przyniosła mi taką ulgę, że stała się dla mnie punktem zwrotnym”.
Jeśli więc kogoś ogarnia depresja, dobrze zrobi, gdy się zwierzy osobie, która potrafi się wczuć w cudze położenie. Może to być współmałżonek, bliski przyjaciel, krewny, dojrzały współwyznawca, lekarz albo zawodowy doradca. Według wyników pewnych badań, omówionych w czasopiśmie Journal of Marriage and the Family, „wsparcie osoby, której można się zwierzyć ze swych kłopotów”, ma pierwszorzędne znaczenie w walce z depresją.
Uzewnętrznienie swoich uczuć wywiera kojący wpływ. Nie trzeba wtedy dusić w sobie istniejącego problemu czy też straty, dając się tym przytłoczyć. Dlatego warto się zwierzać ze swoich prawdziwych uczuć. Nie powinno się ich ukrywać z powodu fałszywej dumy, chęci uchodzenia w oczach innych za kogoś, kto daje sobie radę z przeciwnościami życiowymi. W księdze Przypowieści 12:25 (Bw) czytamy: „Zmartwienie w sercu człowieka przygnębia go, lecz słowo dobre znowu go rozwesela”. Inni zrozumieją nasze „zmartwienie” i wypowiedzą „dobre słowo” zachęty dopiero wtedy, gdy wynurzymy swoje uczucia.
„Gdy dzwoniłam do siostry, pragnęłam jedynie trochę współczucia, ale otrzymałam dużo więcej” — wspomina Sara. „Siostra pomogła mi zrozumieć, na czym polegał błąd w moim sposobie myślenia. Powiedziała mi, że biorę na siebie za dużo obowiązków. W pierwszej chwili nie chciałam nic o tym słyszeć, kiedy jednak usłuchałam jej rady, poczułam się tak, jak by mi zdejmowano wielki ciężar”. Jakże prawdziwe są słowa z Przypowieści 27:9 (Bw): „Olejek i kadzidło cieszą serce, lecz słodki jest przyjaciel, który radzi szczerze”.
Przyjemnie jest mieć przyjaciela albo współmałżonka, który szczerze porozmawia i pomoże spojrzeć na sprawy z innego punktu widzenia. Może to pomóc skoncentrować uwagę każdorazowo na jednym tylko problemie. Zamiast więc zamknąć się w sobie, lepiej jest zdać się na „roztropne dowództwo”. Może potrzeba kogoś, kto po kilku rozmowach byłby w stanie wytknąć bliskie cele, których osiągnięcie mogłoby zmienić stan rzeczy i w rezultacie ograniczyć a nawet usunąć przyczyny napięcia psychicznego.b
Walka z depresją często wymaga pozbycia się kompleksu niższości. Jak sobie z tym poradzić?
Uwolnienie się od kompleksu niższości
Z poprzedniego artykułu dowiedzieliśmy się, jak Maria popadła w depresję wskutek konfliktów rodzinnych. W końcu doszła do wniosku: „Jestem okropną kobietą i wszystko robię na opak”. Ale tak nie było. Gdyby się głębiej zastanowiła, mogłaby to podważyć prostym rozumowaniem: „Tak jak każdy, jedno robię dobrze, a drugie źle. Popełniłam kilka błędów i muszę być rozważniejsza, ale nie ma co robić z igły wideł”. Przy takim rozumowaniu nie zatraciłaby poczucia własnej wartości.
Potępiający głos we wnętrzu człowieka bywa niekiedy zbyt krytyczny i za surowy. W ramce obok wyliczono szereg typowych nieprawidłowych myśli sprzyjających rozwojowi depresji. Trzeba się nauczyć rozpoznawać takie myśli oraz wiedzieć, jak świadomie podważać ich zasadność.
Ofiarą kompleksu niższości padła też Jean, 37-letnia samotna matka. „Wychowywanie dwóch synów wymagało nie lada wysiłku. Gdy widziałam, jak inne samotne matki wychodzą za mąż, pomyślałam sobie, że chyba ze mną coś nie jest w porządku” — oświadczyła. Gdy tak owładnęły mną same myśli negatywne, szybko urosły do katastrofalnych rozmiarów, i w końcu wylądowałam w szpitalu w stanie depresji.
„Po wyjściu ze szpitala”, ciągnie dalej Jean, „przeczytałam zamieszczony w Przebudźcie się! (wydanie angielskie z 8 września 1981) wykaz ‛myśli, które sprzyjają wystąpieniu depresji’. Czytałam ten wykaz co wieczór. Oto niektóre z nich: ‛Moja wartość zależy od tego, co myślą o mnie inni’. ‛Nigdy nie powinnam czuć się urażona’, ‛zawsze powinnam być pogodna, szczęśliwa’, ‛powinnam być doskonałą matką’. Miałam skłonność do perfekcjonizmu, toteż kiedy tylko nawiedzały mnie takie natrętne myśli, modliłam się do Jehowy, żeby mi pomógł je odrzucić. Przekonałam się, że negatywne myślenie wpędza człowieka w kompleks niższości, wtedy bowiem widzi się w życiu same problemy, zamiast dostrzegać też dobro, które zawdzięczamy Bogu. Przez unikanie pewnych negatywnych myśli otrząsnęłam się z depresji”. Każdy powinien się więc zastanowić, czy nie przychodzą mu do głowy myśli, które należałoby odrzucać.
Czy to moja wina?
Chociaż Aleksander popadł w depresję, mógł jeszcze uczyć w szkole (zob. stronę 3). Gdy kilku uczniów nie zdało ważnego egzaminu, chciał sobie odebrać życie. „Uważał, że to on nie dopisał” — powiedziała jego żona Esther. „Mówiłam mu, że to nie jego wina, że nie można odnosić samych stuprocentowych sukcesów”. Owładnięty takim przesadnym obarczaniem się winą, zamknął się w sobie i w końcu popełnił samobójstwo. Nierozsądne obarczanie siebie zbyt wielką odpowiedzialnością za postępowanie innych często prowadzi do wyolbrzymionego poczucia winy.
Nawet ojciec czy matka nie potrafi niezawodnie pokierować życiem dziecka, chociaż może wywierać na nie silny wpływ. Jeżeli coś nie wychodzi tak, jak by się chciało, warto się zastanowić: Czy nie wchodzą tu w grę nieprzewidziane zdarzenia, na które nie mam wpływu? (Kaznodziei 9:11). Czy uczyniłem wszystko, na co mnie stać w granicach rozsądku pod względem fizycznym, umysłowym i uczuciowym? Czy nie oczekuję za wiele? Czy nie muszę stać się rozsądniejszy i skromniejszy? (Filipian 4:5).
Ale co zrobić, gdy rzeczywiście popełnisz poważny błąd i to z twojej winy? Czy zadręczanie się tym może coś zmienić? Czyż Bóg nie jest gotów „wspaniałomyślnie” przebaczyć każdemu, kto okazuje szczerą skruchę? (Izajasza 55:7). Jeżeli nawet Jehowa ‛nie będzie przez cały czas doszukiwał się błędu’, to czy człowiek ma przez całe życie skazywać siebie na udręki duchowe z powodu jakiegoś przewinienia? (Psalm 103:8-14). Przecież pogrążaniem się w smutku nie uradujesz Jehowy Boga, ani nie otrząśniesz się z depresji. Trzeba podjąć stosowne kroki, żeby „naprawić zło” (2 Koryntian 7:8-11).
‛Zapominaj o tym, co za tobą’
Niektóre zaburzenia emocjonalne mogą sięgać dalekiej przeszłości, zwłaszcza gdy ktoś został niesprawiedliwie potraktowany. Dobrze jest wtedy zapomnieć o tym, co było, i przebaczyć. „Niełatwo zapomnieć” — może ktoś powiedzieć. To prawda, ale lepiej jest zapomnieć niż zmarnować resztę życia na rozmyślaniu o czymś, czego już i tak nie da się odwrócić.
„Zapominając o tym, co za mną, a sięgając po to, co przede mną”, napisał apostoł Paweł, „pędzę ku mecie, po nagrodę” (Filipian 3:13, 14). Paweł nie rozpamiętywał złego postępowania, jakiego się dopuszczał w judaizmie, kiedy to nawet zgadzał się na zabójstwo (Dzieje Apostolskie 8:1). Przeciwnie, skoncentrował wszystkie siły na zaskarbianiu sobie przyszłej nagrody w postaci życia wiecznego. Również Maria nauczyła się zapominać o tym, co minęło. Kiedyś miała pretensje do matki o to, jak ją wychowała. Matka kładła wielki nacisk na piękno fizyczne. Dlatego Maria stała się perfekcjonistką i miotała nią zazdrość o bardziej atrakcyjną siostrę.
„Ta utajona zazdrość była źródłem konfliktów, ale o to, co ja robiłam, obwiniałam rodzinę. W końcu doszło do tego, że powiedziałam sobie: Czy to rzeczywiście ma jakieś znaczenie, kto tu jest winien? Być może pewne moje wady są rezultatem metod wychowawczych stosowanych przez matkę, ale przecież chodzi o to, żeby temu jakoś zaradzić! Tak dalej być nie może”. Uświadomienie sobie tego pomogło Marii dokonać niezbędnych zmian w sposobie myślenia, dzięki czemu przezwyciężyła depresję (Przysłów 14:30).
Rzeczywista wartość człowieka
Krótko mówiąc, do skutecznego przezwyciężenia depresji potrzebna jest zrównoważona ocena samego siebie. „Mówię każdemu z was”, napisał apostoł Paweł, „niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo” (Rzymian 12:3, Biblia Tysiąclecia). Fałszywa duma, niedostrzeganie własnych ograniczeń i perfekcjonizm to cechy charakteryzujące kogoś, kto przecenia siebie. Trzeba się przeciwstawiać takiej skłonności, unikając przy tym popadnięcia w drugą skrajność.
Jezus Chrystus podkreślił wartość każdego ze swych uczniów z osobna, kiedy powiedział: „Czy nie sprzedają pięciu wróbli za dwie drobne monety? Mimo to żaden z nich nie jest zapomniany u Boga. A nawet włosy na głowach waszych wszystkie są policzone. Nie obawiajcie się: jesteście więcej warci niż wiele wróbli” (Łukasza 12:6, 7). W oczach Boga przedstawiamy taką wartość, że ceni w nas nawet najdrobniejsze szczegóły. Wie o nas więcej niż my sami, bo się nami żywo interesuje (1 Piotra 5:7).
Gdy Sara sobie uświadomiła, że Bóg interesuje się każdym człowiekiem, wzrosło jej poczucie własnej wartości. „Zawsze odczuwałam głęboki szacunek dla Stwórcy, wtedy jednak zrozumiałam, że Jehowa troszczy się o mnie osobiście, że łączy mnie z Nim osobista przyjaźń, która istnieje bez względu na to, co robią moje dzieci lub mój mąż, oraz niezależnie od tego, jak mnie wychowali rodzice. Odtąd zaczęło rosnąć moje poczucie własnej wartości”.
Ponieważ Bóg bardzo ceni swych sług, więc ich wartość nie jest uzależniona od uznania innych ludzi. Oczywiście pogarda ze strony otoczenia nie należy do przyjemności. Gdybyśmy jednak oceniali siebie na podstawie tego, czy drudzy nas uznają, czy odrzucają, łatwo popadlibyśmy w depresję. Pewnego razu król Dawid, mąż bliski sercu samego Boga, został nazwany „nicponiem”, dosłownie „człowiekiem bezwartościowym”. Dawid wiedział jednak, że Szimei, który mu ubliżał, błędnie ocenił sytuację, i dlatego nie traktował tej wypowiedzi jako oceny ostatecznej. I jak to często bywa, Szimei go później przeprosił. Nawet gdy ktoś zostaje słusznie zganiony, dobrze jest pamiętać, że chodzi przy tym o konkretny czyn, a nie o człowieka w ogóle (2 Samuela 16:7; 19:18, 19).
Dzięki studium Biblii oraz literatury na niej opartej, jak również dzięki uczęszczaniu na zebrania Świadków Jehowy Sara zadzierzgnęła bliską więź z Bogiem. „Największą pomocą stała się jednak zmiana stosunku do modlitwy” — wspomina Sara. „Dotąd myślałam, że w modlitwie należy prosić Boga tylko o ważne sprawy i nie powinno się Go zanudzać mało znaczącymi problemami. Teraz wiem, że mogę z Nim rozmawiać o wszystkim. Gdy się denerwuję przed podjęciem jakiejś decyzji, proszę Go, żeby mi pomógł się uspokoić i postąpić rozsądnie. Ponieważ często stwierdzam, że Bóg wysłuchuje moje modlitwy i codziennie pomaga mi wybrnąć z trudnych sytuacji, więc coraz bardziej się do Niego zbliżam” (1 Jana 5:14; Filipian 4:7).
Istotnie, niezłomne przekonanie, że Bóg osobiście się nami interesuje, że zna nasze ograniczenia oraz że doda nam sił potrzebnych do radzenia sobie z codziennymi kłopotami, ma decydujące znaczenie w walce z depresją. Czasami jednak mimo usilnych starań depresja nie ustępuje.
Zmaganie się godzina po godzinie
„Próbowałam wszystkiego, nie wyłączając środków odżywczych i przeciwdepresyjnych” — skarżyła się Eileen, 47-letnia matka, która od lat walczy z głęboką depresją. „Nauczyłam się korygować błędne myślenie i to pomogło mi być bardziej rozsądną. Ale depresja nie ustępuje”.
Utrzymywanie się depresji wcale nie oznacza, że się z nią walczy niewłaściwie. Lekarze nie wiedzą wszystkiego o tej chorobie ani o jej leczeniu. Niekiedy depresja pojawia się jako uboczny skutek działania leków podawanych w innej ciężkiej chorobie. Mimo szkodliwego działania takiego lekarstwa stosuje się je, ponieważ pomaga na inne schorzenia.
Otwarcie serca przed wyrozumiałą osobą na pewno doda otuchy. Jednakże nikt nie potrafi wczuć się całkowicie w nasze cierpienia. Ale Bóg to potrafi i udziela nam pomocy. „Jehowa dodaje mi sił, żebym nie rezygnowała z walki” — oświadczyła Eileen. „Sprawia, że się nie poddaję, i podtrzymuje we mnie nadzieję”.
Dzięki pomocy Bożej, wsparciu duchowemu ze strony bliźnich oraz własnym wysiłkom nie poczujemy się przytłoczeni do tego stopnia, żeby zrezygnować z walki. Z czasem można się nauczyć żyć z depresją jak się żyje z innymi przewlekłymi chorobami. Niełatwo wytrwać, ale jest to możliwe! Jean, która cierpiała na uporczywą silną depresję, przyznała: „Zmagaliśmy się z nią nie tyle dzień po dniu, co godzina po godzinie”. Zarówno Eileen, jak i Jean dodaje sił nadzieja czerpana z Biblii. Jaka to nadzieja?
Drogocenna nadzieja
Biblia mówi, że bardzo bliski jest czas, kiedy Bóg ‛otrze wszelką łzę z oczu ludzi, i nie będzie już śmierci, nie będzie żałoby ani krzyku, ani bólu. Rzeczy dawniejsze przeminęły’ (Objawienie 21:3, 4). Królestwo Boże zapewni wszystkim ludziom na ziemi całkowite uzdrowienie pod względem fizycznym i duchowym (Psalm 37:10, 11, 29).
Zostanie położony kres nie tylko cierpieniom fizycznym, ale też dokuczliwym troskom i zmartwieniom. Jehowa obiecał: „Rzeczy dawne nie będą wspominane ani nie wstąpią do serca. Unoście się (...) radością i weselcie się na zawsze tym, co stwarzam” (Izajasza 65:17, 18). Jakąż ulgę sprawi ludziom, gdy zostaną uwolnieni od brzemion przeszłości i każdego ranka będą się budzić z jasnym umysłem, gotowi podjąć zadania przewidziane na dany dzień! Nigdy już nie będą cierpieć z powodu depresji.
Nikt już nie zazna bólu z powodu tragicznej straty ani nie będzie przeżywał codziennych napięć emocjonalnych, które obecnie wywołują depresje, gdyż ‛śmierci, żałoby i krzyku’ już nie będzie. Dzięki temu, że stosunki międzyludzkie będą nacechowane serdeczną życzliwością, prawdomównością i pokojem, ustaną ostre konflikty (Psalm 85:11, 12, Bw). Po usunięciu skutków grzechu jakże wielką radość sprawi w końcu dopasowanie się w doskonały sposób do Boskiego miernika sprawiedliwości oraz zaznawanie w pełni spokoju wewnętrznego!
Te fascynujące widoki stanowią silny bodziec do uporczywej walki z każdym rodzajem depresji. W nowym świecie Bożym ludzie doprowadzeni do doskonałości odniosą nad nią całkowite zwycięstwo. Czyż nie jest to dobra nowina?
-