Obserwujemy świat
Czemu służy celibat?
„Spór o celibat to w Kościele katolickim bodaj największy problem kapłaństwa” — donosi czasopismo Veja. „W 1970 roku doliczono się 10 000 księży, którzy porzucili swój stan, by zawrzeć związek małżeński. Obecnie jest ich 120 000, czyli 12 razy więcej. W tym samym okresie w Brazylii liczba kapłanów decydujących się na ten krok wzrosła 20-krotnie”. Chociaż argumenty obrońców celibatu nie mają żadnych podstaw biblijnych, przywódcy Kościoła twierdzą, że bezżenność pozwala kapłanowi „poświęcić więcej uwagi Bogu” i skupić się na swej pracy. „Jednakże prawdziwy powód jest bardzo przyziemny” — twierdzi Veja. „Pomysł ten zrodził się w średniowieczu i miał na celu ochronę dóbr materialnych Kościoła, który nie chciał dopuścić, by potomkowie dziedziczyli jego ziemie i inne posiadłości”.
W USA rośnie liczba więźniów
„W Ameryce dokonuje się obecnie aresztowań na skalę nieporównywalną do żadnego innego kraju demokratycznego; nawet większość rządów totalitarnych nigdy nie mogła się poszczycić taką liczbą” — podaje pismo The Economist. „W ubiegłym roku co 150 obywatel [USA] (wliczając także dzieci) siedział za kratkami”. Odsetek skazanych jest tutaj 20 razy większy niż w Japonii, 6 razy większy niż w Kanadzie i 5 do 10 razy większy niż w krajach zachodnioeuropejskich. Od 1980 roku liczba więźniów w USA wzrosła czterokrotnie. Ponad 400 000 osób odbywa teraz karę za przestępstwa związane z narkotykami, choć liczba narkomanów nie zmieniła się od roku 1988. The Economist zapytuje: „Pominąwszy kwestię tego, czy więzienia rzeczywiście są skutecznym narzędziem do walki z przestępczością, jak długo jeszcze Ameryka może sobie pozwolić na utrzymywanie systemu, w którym stale rośnie liczba skazanych?”
Związki chemiczne w zabawkach
„Grupa związków chemicznych powszechnie używanych do zmiękczania zabawek dla dzieci jest prawie 20 razy bardziej niebezpieczna, niż dotąd sądzono” — informuje londyński dziennik The Independent. Badania przeprowadzone w Holandii ujawniły, że w smoczkach i innych zabawkach przeznaczonych do gryzienia znajdują się ftalany — zmiękczacze takich twardych mas plastycznych jak polichlorek winylu — łatwo przedostające się do śliny. Okazało się, że duże dawki dwóch często wykorzystywanych ftalanów „mogą wywołać raka wątroby i nerek oraz spowodować pomniejszenie jąder”. Małe dzieci są szczególnie zagrożone „ze względu na niewielką masę ciała, rozwijanie się ich organizmu oraz potencjalnie długi kontakt z chemikaliami” — powiedziano w tym samym artykule. Brytyjski profesor James Bridges, badający tę sprawę na zlecenie Komisji Europejskiej, wyraził swą troskę zwłaszcza o „dzieci znajdujące się w instytucjach borykających się z kłopotami finansowymi, takich jak żłobki, przedszkola czy szpitale, gdzie dzieci z braku innego zajęcia często gryzą zabawki”. W sześciu krajach już wydano zakaz stosowania wspomnianych związków chemicznych przy produkcji zabawek, a w czterech następnych zamierza się to uczynić.
Śmiercionośne sieci
„Każdego roku za pomocą włoków przeczesuje się dno morskie o powierzchni większej niż cała Kanada” — oznajmiono w raporcie opublikowanym w dzienniku The Globe and Mail. „Podczas trałowania ciągnie się po dnie morskim ciężkie sieci, zwane włokami, które zagarniają bez wyjątku zarówno ryby, jak i zwierzęta żyjące przy dnie, niezwykle ważne dla oceanicznego łańcucha pokarmowego. W sieciach ginie wiele gatunków nie będących celem połowów”. Zdaniem uczonych „na każdą krewetkę złowioną za pomocą trału przypada 10 albo więcej małych turbotów lub młodych dorszy, które wpadają w sieci i giną”. Jak czytamy w raporcie, tam, gdzie używa się włoków ciągniętych po dnie, następuje wyniszczenie prawie całej populacji gąbek, małży i skorupiaków. Profesor oceanografii Les Watling, z Uniwersytetu Stanu Maine, wyjaśnia: „Nie trzeba być znawcą biologii morza, by rozumieć, jak okrutne są takie metody połowów dla fauny morskiej. Jest to największa ze wszystkich szkód, które ludzie wyrządzają morzu”. Biolodzy przyrównują tę dewastację do trzebienia lasów na lądzie i nawołują, by wydzielić pewne akweny jako morskie rezerwaty.
Coraz więcej bankructw
„W Ameryce poważnym problemem są bankructwa” — oświadczył amerykański senator Charles Grassley. Odkąd około 100 lat temu ustanowiono w USA prawa regulujące ogłaszanie upadłości, zbankrutowało już jakieś 20 milionów obywateli tego kraju, w większości po roku 1985. W połowie roku 1998 zanotowano rekordową liczbę 1,42 miliona upadłości w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Skąd taki gwałtowny wzrost? Zdaniem Alana Greenspana, przewodniczącego Rady Systemu Rezerwy Federalnej USA, częściowo można to przypisać zmianie „nastawienia wobec ogłaszania upadłości”. Innym czynnikiem może być „pojawienie się społeczeństwa uzależnionego od kredytów, przyzwyczajonego do obciążania się stale rosnącymi długami” — czytamy w The Wall Street Journal.
Parafie bez duchownych
Jak wynika z pewnego sondażu przeprowadzonego we Włoszech, wiele tamtejszych parafii katolickich — a dokładnie 3800 — nie ma stałego proboszcza. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o wieś lub odległe tereny. Według dziennika La Repubblica „‚stałego proboszcza’ często brakuje nawet w średniej wielkości miasteczkach (liczących od 1000 do 3000 mieszkańców)”. Aby ukryć te luki, kilka parafii powierza się opiece jednego księdza lub grupie duszpasterzy. „W ten sposób jednak”, wyjaśnia gazeta, „zatraca się bezpośredni, codzienny kontakt duchownych z parafianami, a (...) księża biegają zadyszani z jednego miejsca do drugiego”. Brakom tym próbuje się zaradzić bardzo różnie. W dużych miastach, takich jak Rzym, korzysta się z usług księży z zagranicy. A co najmniej dwie włoskie parafie podlegają osobom świeckim, które nie mogą odprawiać mszy, lecz tylko w razie nagłej potrzeby mają prawo udzielić komunii lub chrztu.
Kolejne problemy z wodą
„Wygląda na to, że woda, którą pijemy, zawiera nie tylko mnóstwo pestycydów, ale też wiele rozmaitych leków” — czytamy w periodyku New Scientist. Pochodzą one z różnych źródeł. Niepotrzebne lekarstwa wyrzuca się niekiedy do toalety. Poza tym są one wydalane z moczem. „W wypadku większości antybiotyków podawanych ludziom i zwierzętom od 30 do 90 procent każdej dawki zostaje wydalonych z moczem” — mówi Bent Halling-Sorensen z Królewskiej Szkoły Farmacji w Danii. Moczem i obornikiem rolnicy zawsze nawozili swe pola. Leki, które przedostają się do środowiska, występują w postaci naturalnej lub zmienionej przez ludzki organizm i wówczas mogą szybciej wchodzić w reakcje lub być bardziej toksyczne, a często też łatwiej rozpuszczają się w wodzie. „Leki to jeden z kilku rodzajów związków chemicznych obecnych w wodzie, których nie kontrolujemy” — mówi Steve Killeen z brytyjskiej agencji zajmującej się ochroną środowiska.
Bezzapachowa odzież?
„Od dwóch lat specjaliści z przemysłu włókienniczego są świadomi znaczenia odzieży bioaktywnej, zwanej antybakteryjną (...) lub bezzapachową” — informuje francuski dziennik Le Monde. Odzież tego rodzaju cieszy się coraz większym popytem. Chociaż z takich materiałów wyrabiano dotąd głównie pościel, teraz produkuje się też skarpetki i bieliznę. Nie wszystkich jednak zachwyca możliwość noszenia tkanin zawierających fenole oraz metale ciężkie, które zakłócają działanie bakterii, gdyż wiele drobnoustrojów jest pożytecznych dla człowieka. „Aby skóra mogła prawidłowo spełniać swoje funkcje, potrzebuje wszystkich swych naturalnych gości” — zauważa Le Monde. „Producenci antybakteryjnych materiałów muszą sprostać naprawdę trudnemu zadaniu” — jak ograniczyć rozwój szkodliwych bakterii, a zarazem nie zabijać tych, które są niezbędne do zwalczania infekcji.
Spekulacje na temat Armagedonu
Co tydzień wielu Brytyjczyków „robi zakłady o Armagedon” — donosi The Guardian. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego wśród 1001 dorosłych, 33 procent ankietowanych uważa, że koniec nastąpi w wyniku wojny światowej, a zdaniem 26 procent — wskutek globalnego ocieplenia. Inni przewidują, iż przyczyną zagłady będzie zderzenie z planetoidą. W sumie 59 procent respondentów „myśli, że ma większe szanse dożyć końca świata, niż wygrać na loterii państwowej” — informuje The Guardian. Skąd te spekulacje na temat Armagedonu? Ludzie snują takie domysły „prawdopodobnie ze względu na bliskość nowego milenium oraz związane z nim katastroficzne przeczucia” — komentuje wspomniana gazeta.