Czy zaręczyny to wiążąca umowa?
Młoda zaręczona Brazylijka razem ze swoim narzeczonym skończyła urządzać przyszłe wspólne mieszkanie. Rozesłano zaproszenia na wesele i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Ślub miał się odbyć za trzy dni. Z myślą o swoim nowym życiu narzeczona zwolniła się z pracy. Wtedy jej przyszły mąż nagle i zupełnie niespodzianie zerwał zaręczyny. Porzucona dziewczyna, oszołomiona i zawiedziona, wystąpiła o odszkodowanie. Adwokat argumentował, że ‛zaręczyny są umową wstępną, a jeśli zostaną zerwane bez powodu, strona pokrzywdzona powinna otrzymać rekompensatę za wszelkie poniesione straty’. Sąd przychylił się do tego zdania. Ustalił wysokość utraconej pensji i nakazał podsądnemu wypłacić jej równowartość powódce. Obciążył go też kosztami procesowymi i honorarium adwokata. Komentując to orzeczenie, mecenas Nereu Mello napisał na łamach gazety „Journal da Lapa”, ukazującej się w Sao Paulo: „Zaręczyny są bardzo poważną umową, toteż z punktu widzenia prawa zerwanie ich nie jest błahostką”.
Taki poważny stosunek do zaręczyn nie jest niczym nowym. Prawo Mojżeszowe przewidywało jednakową karę dla zaręczonej dziewczyny, winnej rozpusty, i dla mężatki, która popełniła cudzołóstwo. Inaczej natomiast traktowało niezaręczoną kobietę przyłapaną na rozpuście (Powt. Pr. 22:23, 24, 28, 29). Zatem zaręczyny były wówczas wiążące, jak gdyby narzeczeni już byli małżeństwem (Mat. 1:19). Dla nowożytnych chrześcijan również jest to poważny krok i nie traktują go lekko (por. Mat. 5:37).