-
Medo-Persja — czwarte wielkie mocarstwo światowe w dziejach biblijnychStrażnica — 1988 | nr 12
-
-
MEDO-PERSJA POWALONA PRZEZ GRECJĘ
Medo-Persję przedstawiał w widzeniu Daniela dwurożny baran. Następnie prorok ujrzał coś, co się spełniło 200 lat później: „Samiec z kóz nadciągał od zachodu”, poruszając się tak szybko, że „nie dotykał ziemi”. Rozpędzony kozioł „powalił barana i złamał jego dwa rogi i okazało się, że baran nie miał mocy, aby mu się oprzeć” (Dan. 8:5-7). Czy z historii wynika, że Medo-Persję istotnie spotkał taki los?
Tak. W 334 roku p.n.e. z Grecji, a więc z zachodu, wyruszył Aleksander Wielki. Z szybkością symbolicznego kozła przemierzył Azję, raz po raz odnosząc zwycięstwa nad Persami. Wreszcie w 331 roku p.n.e. rozbił milionową armię perską pod Gaugamelą. Wódz Persów, Dariusz III uciekł, a później został zamordowany przez byłych przyjaciół. Czwarta potęga światowa upadła, jej rogi zostały złamane, a imperium Aleksandra stało się piątym wielkim mocarstwem światowym w dziejach biblijnych. Artykuł na jego temat ukaże się w Strażnicy nr 14, z 15 lipca 1988 roku.
Medo-perskie mocarstwo światowe istniało niewiele dłużej niż 200 lat — od pamiętnej nocy w 538 roku p.n.e., gdy zdobyło Babilon, do momentu, gdy pokonał je Aleksander. Mniej więcej taki sam okres dzieli nas od Wielkiej Rewolucji Francuskiej czy od utworzenia Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. W ciągu tak stosunkowo krótkiego czasu Medowie i Persowie bezwiednie brali udział w urzeczywistnianiu się zamierzeń Jehowy Boga i Jego nieomylnych proroctw.
-
-
Pytania czytelnikówStrażnica — 1988 | nr 12
-
-
Pytania czytelników
■ Na czym polegał błąd Mojżesza, przez który ominął go przywilej wejścia do Ziemi Obiecanej? Czy chodziło o to, że uderzył skałę, zamiast tylko do niej przemówić, czy o to, że nie oddał chwały Jehowie Bogu?
Wydaje się, że na błąd Mojżesza złożyło się coś więcej niż jedynie to, że uderzył w skałę, zamiast do niej przemówić, jak mu polecił Bóg.
Pod koniec 40-letniej wędrówki Izraelici zatrzymali się w Kadesz-Barnea na pustyni Sin (inaczej Paran). Obozowali w tej okolicy już kilkadziesiąt lat wcześniej. Widocznie dlatego, że dzięki trzem źródłom zieleniła się tam oaza. (Patrz zdjęcie obok). Tym razem jednak wody było mało, toteż mogli nie znaleźć dość żywności. Zaczęli się więc kłócić z Mojżeszem, przedstawicielem Jehowy, mówiąc: „Dlaczegoście wywiedli nas z Egiptu i przyprowadzili na to nędzne miejsce, gdzie nie można siać, nie ma drzew figowych ani winorośli, ani drzewa granatowego, a nawet nie ma wody do picia?” (Liczb 20:5, Biblia Tysiąclecia, wyd. II).
Wówczas Bóg powiedział do Mojżesza i Aarona: „Weź laskę i zbierz całe zgromadzenie, (...) przemów w ich obecności do skały, a ona wyda z siebie wodę. Wyprowadź wodę ze skały i daj pić ludowi oraz jego bydłu” (Liczb 20:8, BT). Co było dalej?
„Zebrał Mojżesz wraz z Aaronem zgromadzenie przed skałą i wtedy rzekł do nich: ‛Słuchajcie, wy buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?’ Następnie podniósł Mojżesz rękę i uderzył dwa razy laską w skałę. Wtedy wypłynęła woda” (Liczb 20:10, 11, BT).
Niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Bóg polecił Mojżeszowi i Aaronowi ‛przemówić do skały’, a oni w nią ‛uderzyli’. Czy wywołało to u Jehowy aż takie niezadowolenie, że zapowiedział Mojżeszowi i Aaronowi, iż nie pozwoli im wprowadzić Izraela do Ziemi Obiecanej?
Wydaje się, że nie. Zaledwie kilka miesięcy po wyjściu z Egiptu lud uskarżał się już na brak wody. Działo się to w pobliżu góry Synaj (Horeb), na miejscu nazwanym później Meriba (w okolicy przedstawionej poniżej). Zwróćmy uwagę, co Bóg powiedział wtedy Mojżeszowi: „Stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie” (Wyjścia 17:2-7; 33:6, BT). Kiedy więc w Kadesz kazano Mojżeszowi przemówić do skały, mógł się on zasugerować wcześniejszym poleceniem, nawet jeśli Bóg uważał, że tym razem wystarczy do skały przemówić.
Podstawę takiego osądzenia Mojżesza i Aarona musiało stanowić raczej coś poważniejszego. Co to mogło być? Mojżesz rzucił kłótliwemu ludowi pytanie: „Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?” Wgląd w tę sprawę daje nam Psalm 106:33, gdzie wyjaśniono, że działał on w rozgoryczeniu ducha i „wypowiedział nierozważne słowa ustami swymi” (Biblia warszawska). Przemawiając w gniewie, zwrócił uwagę bardziej na siebie i Aarona niż na Tego, kto rzeczywiście mógł cudownie dostarczyć wody. Toteż krótko przed śmiercią Mojżesza u wrót Ziemi Obiecanej Jehowa nawiązał do incydentu w Kadesz-Barnea i zaznaczył, że omawiany tu błąd polegał na tym, iż nie objawił on przed ludem świętości Bożej (Liczb 27:12-14, BT).
Możemy wyciągnąć z tego naukę. Chociaż jest rzeczą ważną, żeby się wstrzymywać od gniewnych poczynań, to jednak nie mniejsze znaczenie ma panowanie nad swoim duchem, zwłaszcza gdy drudzy nie dopisują. Jeśli pozwolimy sobie na zbytnie zdenerwowanie, możemy zacząć patrzyć na sług Bożych z ludzkiego punktu widzenia, zamiast w dalszym ciągu widzieć w nich „owce” Boże. To prawda, że będąc niedoskonali mogą robić coś, co nas denerwuje, ale są „Jego ludem i owcami Jego pastwiska” (Ps. 100:3). Skoro Bóg się zgodził, żeby Jego Syn za nich umarł, to czy nie powinniśmy dokładać starań, by okazywać im cierpliwość i koncentrować się nie tyle na tym, co odczuwamy lub co nas dotyka, ile raczej na ich pozycji przed Bogiem?
■ Czy słowa z Księgi Przysłów 30:4, które brzmią: „Jakie jest jego imię i jakie imię jego syna?”, odnoszą się do Jehowy i Jezusa?
Werset ten dobitnie świadczy o tym, jak ograniczone są możliwości człowieka w porównaniu z Najwyższym. Zawarte w nim pytania retoryczne można by odnieść do jakiegokolwiek mężczyzny, ale osobie rozumnej powinny one przywieść na myśl Stwórcę.
Pisarz Agur pyta: „Kto wstąpił do nieba, żeby mógł zstąpić? Kto zebrał wiatr w zagłębieniach obu dłoni? Kto zawinął wody w płaszcz? Kto kazał się podnieść wszystkim krańcom ziemi? Jakie jest jego imię i jakie jest imię jego syna, czy wiesz?” (Prz. 30:1, 4).
Żaden niedoskonały człowiek nie wstąpił do nieba i nie powrócił stamtąd wyposażony we wszelką wiedzę; nikt z ludzi nie jest też w stanie zapanować nad wiatrem, morzami i ruchami tektonicznymi, kształtującymi powierzchnię ziemi. Agur zapytał jak gdyby: Czy znasz imię lub rodowód człowieka, który by tego dokonał? Trzeba przyznać, że takiego nie ma (por. Hioba od 38:1 do 42:3; Izaj. 40:12-14; Jer. 23:18; 1 Kor. 2:16).
Chcąc zatem znaleźć kogoś, kto dysponuje nadludzką władzą nad siłami przyrody, należy sięgnąć myślą poza sferę widzialną. Nie jesteśmy jednak zdani na poznawanie Go wyłącznie przez obserwowanie Jego dzieł (Rzym. 1:20). Sam przecież niejako przyniósł nam wiadomości o sobie samym i swoich czynach. Zadbał o dostarczenie nam wielu szczegółowych informacji. Uczynił to na przykład wtedy, gdy ‛zstąpił’, aby Mojżeszowi przy górze Synaj dać Prawo (Wyjścia 19:20; Hebr. 2:2). Ponadto pomógł swoim sługom pojąć głęboki sens swego imienia — Jehowa (Wyjścia 3:13, 14; 6:3). Później wskazał na Syna, któremu nadał imię Jezus i który dosłownie zstąpił z nieba z dodatkowymi wiadomościami o Stwórcy (Jana 1:1-3, 14, 18).
Wszystkich nas powinno to doprowadzić do następujących wniosków: Podobnie jak Agur nie potrafimy o własnych siłach nabyć prawdziwej mądrości (Prz. 30:2, 3). Nie możemy też wskazać żadnego człowieka, który by posiadł niezwykłą siłę lub umiejętności. Powinniśmy więc pokornie spoglądać ku Temu, który jest w stanie udzielić nam wszelkiej niezbędnej wiedzy. Jest nim Najwyższy, którego imię znamy i którego Syn zmarł, abyśmy zostali odkupieni oraz uzyskali życie wieczne (Mat. 20:28).
[Ilustracja na stronie 31]
Oaza wokół jednego ze źródeł w rejonie Kadesz-Barnea w porze wiosennej
-