Pytania czytelników
• Niekiedy następują zmiany zapatrywania na pewne tematy biblijne, omawiane w publikacjach Towarzystwa Strażnica. O tym, w co wierzymy, mówimy, że to jest „prawda”. Ale czy „prawda” ulega zmianie?
Wierzenia zgodne z Pismem świętym w gruncie rzeczy sama Biblia nazywa „prawdą”. W Liście 2 Piotra 2:2 określenie „droga prawdy” dotyczy właśnie wielbienia opartego na takich wierzeniach. O tej „drodze prawdy” czytamy jednak w Przypowieściach 4:18: „Ścieżka sprawiedliwych [jest] jako światłość jasna, która im dalej, tym bardziej świeci, aż do dnia doskonałego.” A zatem nie znamy wszystkiego, co jest do poznania. W samej rzeczy nawet wtedy, kiedy już wprowadzony zostanie porządek poarmagedonowy, nie będziemy wiedzieli wszystkiego, poprzez całą wieczność zawsze będzie coś nowego do zapoznania. Wskazują na to słowa apostoła Pawła z Listu do Rzymian 11:33: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” — BT.
Można się więc spodziewać, że niekiedy wystąpią zmiany zapatrywania. Może tak być, że nasze podstawowe wierzenia to zdrowe prawdy biblijne, ale niektórych szczegółów ewentualnie w przeszłości nie rozumieliśmy w całej pełni. Z czasem, z pomocą ducha Jehowy, dochodzimy do wyjaśnienia tych spraw.
Na przykład kilka lat temu mieliśmy w „Strażnicy” świetną serię artykułów na temat „władz zwierzchnich”. (Tytuły czołowych artykułów brzmiały: „‚Bądźcie poddani’ — komu?”, „Poddanie się władzom zwierzchnim — Dlaczego?” oraz „Korzyści wynikające z poddania się władzom zwierzchnim”.) Już przed opublikowaniem tych artykułów wiedzieliśmy i nauczaliśmy, że Jehowa jest Najwyższym, a Jezus Chrystus pod względem władzy i autorytetu zajmuje po Nim drugie miejsce. Wiedzieliśmy, że powinniśmy się podporządkowywać prawu, ale w wypadku zaistnienia sprzeczności między prawem ludzkim a prawem Bożym, będziemy jako władcy słuchać raczej Boga niż ludzi. Te podstawowe prawdy są dziś takie same, jak kiedyś; nie uległy one zmianie. Po starannym zbadaniu Pisma świętego doszliśmy jednak do przekonania, że pewne teksty biblijne powinny być inaczej wykładane. Zdaliśmy sobie na przykład sprawę z tego, że „władze zwierzchnie” wspomniane w Liście do Rzymian 13:1 [NW], to nie Jehowa Bóg i Jezus Chrystus, ale władze polityczne. To samo dotyczy wersetów z Listu do Tytusa 3:1 i 1 Piotra 2:13, 14. Podstawowe prawdy pozostały mimo tego niezmienione. Nasza postawa wobec Boga i wobec państwa jest taka sama, jak i poprzednio.
Podobnie z naszymi dociekaniami co do zmartwychwstania. W powstanie ludzi umarłych wierzyliśmy zanim otrzymaliśmy ostatnią serię artykułów „Strażnicy” na ten temat, i wierzymy w to obecnie. (Chodzi o artykuły: „Śmierć i Hades wydadzą umarłych”, „Umarli, których czeka zmartwychwstanie”, „Kto może mieć nadzieję na zmartwychwstanie”, „Kto będzie wzbudzony z martwych?” oraz „Kto zmartwychwstanie — Dlaczego?”) Wierzyliśmy, że 144 000 zostanie wzbudzonych do niebiańskiego życia z Chrystusem. Wierzyliśmy też, że znacznie większa liczba dozna wskrzeszenia w ciele ludzkim; że wśród nich znajdą się osoby, które w przeszłości wiernie służyły Bogu, a ponadto dalsi, którzy żyli ‚niesprawiedliwie’. Wierzyliśmy również, że po ich wzbudzeniu będzie przeprowadzane wielkie działo wychowawcze. Prawdy te nie uległy zmianie. Teraz jednak rozumiemy, że według Pisma świętego zmartwychwstać ma więcej ludzi niż się spodziewaliśmy dawniej. Prawda o zmartwychwstaniu nie została więc odrzucona, ale poszerzyła się, a my głębiej doceniamy miłość i miłosierdzie Jehowy, których przejawem jest postanowienie co do zmartwychwstania.
Wprost przeciwnie było w wypadku pewnych ludzi, o których pisał apostoł Paweł do Tymoteusza, jak czytamy w liście 2 do Tymoteusza 2:18: „Którzy z drogi prawdy zboczyli, powiadając, że zmartwychwstanie już się dokonało, przez co podkopują wiarę niektórych.” Tamci ludzie nie żywili już żadnej nadziei na zmartwychwstanie; uważali, że wszystko, czego się można było spodziewać w tym zakresie, dokonało się już w przeszłości. Ale tym samym odrzucali prawdę, której nauczał Jezus. Podobnie też w nominalnym chrześcijaństwie mają miejsce zmiany zapatrywań; polegają one jednak na odrzucaniu Biblii jako rzekomego mitu i na odstępowaniu od jej zasad moralnych jako rzekomo przestarzałych.
Jakaż ogromna różnica istnieje między tym, co się dzieje w chrześcijaństwie, a tym, co Jehowa sprawia dla swego ludu, aby nasz sposób myślenia był coraz lepiej dostosowany do Jego natchnionego Słowa prawdy!
• Czy w pewnych okolicznościach dopuszczalna jest sterylizacja mężczyzny lub niewiasty, na przykład gdy chodzi o ochronę życia niewiasty albo gdy ktoś cierpi niedostatek pod względem materialnym?
Co oznacza sterylizacja u ludzi? Rozumie się przez to operację, wskutek której mężczyzna lub kobieta stają się niepłodni. Według dzieła „Encyclopedia Americana” niejedne metody sterylizacji powinny raczej być określane jako kastracje, ponieważ mają „szkodliwe następstwa dla ciała i umysłu”. Na mężczyznach najczęściej stosuje się dzisiaj metodę polegającą na przewiązaniu albo przerwaniu drożności nasieniowodu, który przewodzi nasienie przeznaczone do zapłodnienia do organizmu żeńskiego, u kobiet zazwyczaj przewiązuje się jajowody, przez które jajo, czyli komórka jajowa, dociera do macicy. Tym samym sterylizacja polega na pozbawieniu człowieka płodności przez przerwanie czynności organów płciowych otrzymanych od Jehowy Boga, albo nawet przez ich usunięcie. — Zobacz „Encyclopedia Americana”, wydanie 1929.
Jak w ogóle pojawiła się sterylizacja? Na przykład w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej istnieje dzisiaj ustawa, która przewiduje pozbawienie pewnych osób zdolności do płodzenia czy to z przyczyn eugenicznych, dla celów zdrowotnych, albo też jako wymiar kary. W roku 1907 uchwalono pierwszą ustawę o sterylizacji w stanie Indiana i odtąd różne inne stany amerykańskie wydały podobne ustawy. W jakim celu wydano właściwie te ustawy? Mają one uniemożliwić rozród zawodowym przestępcom oraz ludziom upośledzonym i chorym umysłowo. Zatem pozbawienie płodności usprawiedliwia się tym, że należy chronić społeczeństwo przed dziećmi o skłonnościach przestępczych oraz umysłowo chorymi lub upośledzonymi. Poszczególne stany albo państwa uważają, że to je uprawnia do wydawania ustaw o sterylizacji, na których podstawie pozbawia się ludzi danej im od Boga zdolności rozrodczej, do której mają naturalne prawo.
Nie mamy zamiaru krytykować państw, w których takie ustawy obowiązują, lecz zapytujemy dla własnej orientacji: Czy przy wydawaniu tego rodzaju ustaw opierano się na Prawie, jakie Bóg nadał teokratycznej społeczności swego ludu? Czy sterylizacja powstała u ludu Bożego, czy też w tym świecie, do którego należą owe państwa?
Dlaczego Bóg miałby dążyć do przerwania naturalnych czynności pewnych organów, które sam dał mężczyźnie i niewieście dla określonego celu? Jakże mógłby Bóg wydać prawo, które by żądało pozbawienia kogoś płodności lub chociaż dopuszczało takie postępowanie, kiedy przecież w zgromadzeniu swego ludu nie tolerował eunuchów, co więcej, zabronił swemu wybranemu narodowi izraelskiemu czynić mężczyzn eunuchami, to znaczy poddawać ich trzebieniu, aby następnie zatrudniać ich jako sług domowych niegroźnych dla Izraelitek, albo na innych odpowiedzialnych stanowiskach? Bóg nie zezwolił, żeby Izraelici trzymali takich stróżów żeńskiej części swoich domów. „Nikt, kto ma zgniecione jądra lub odcięty członek, nie wejdzie do społeczności Jahwe” — powiedziano w Księdze Powtórzonego Prawa 23:2, BT. (5 Mojż. 23:1, BG) A te części ciała należą do organów rozrodczych. Z tej samej przyczyny nikt z rodziny arcykapłana Aarona nie mógł pełnić służby kapłańskiej w świątyni Bożej, jeśli pod tym względem był ułomny. (3 Mojż. 21:16-21) Bóg chciał, żeby Jego kapłani stawali się ojcami dalszych kapłanów; chciał, żeby Izraelici wydawali na świat innych Izraelitów.
Bóg wyposażył człowieka w zdolność rozradzania się i ponadto dał dobry przykład, ogłosiwszy ustawę chroniącą tę zdolność. Jego prawo orzekało: „Życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę.” (Ks. Powt. Pr. 19:21, BT) Przypuśćmy teraz, że mąż jakiejś Izraelitki wdał się w bójkę z innym mężczyzną; dana niewiasta nadbiegła i chcąc obronić swego męża oraz zapobiec pokonaniu i pobiciu go chwyciła tamtego mężczyznę za części płciowe, czyniąc go niezdolnym do dalszej walki. Zarazem jednak pozbawiła go także zdolności płodzenia, a to było poważnym naruszeniem Prawa Bożego, które zakazywało zgniecenia mężczyźnie jąder. Poza tym pozbawiła tego człowieka przywileju należenia do zgromadzenia ludu Bożego. Niewiasta taka nie mogła się usprawiedliwić tym, że w obronie swego męża — a przez to również we własnej obronie — zastosowała po prostu jeden z chwytów dżu-dzit-su. Musiała zostać ukarana. A jak?
Uczyniła współ-Izraelitę niezdolnym do rozrodu. Czy teraz Bóg nakazywał, że należy jej podwiązać jajowody albo usunąć organy płciowe, aby więcej nie mogła mieć dzieci, albo czy Bóg w myśl zasady wet za wet powiedział, żeby z kolei żona mężczyzny, któremu zgnieciono części płciowe, zgniotła te same organy u jej męża, ponieważ cudzego męża uczyniła niepłodnym? Czy Bóg powiedział, że ją albo jej męża należy pozbawić płodności, aby zapobiec rozmnożeniu przestępców? Prawo Boże miało wzgląd na jej i męża zdolność rozrodczą, ponieważ nakazywało: Utniesz jej rękę i nie zlituje się nad nią oko twoje.” (5 Mojż. 25:11, 12) Nakaz ten następował w Prawie Bożym zaraz po ustawie o małżeństwie lewirackim, która przewidywała, by mężczyzna uchylający się od wzięcia za żonę wdowy po zmarłym bracie został publicznie zelżony właśnie za to, że nie chciał zaślubić wdowy po swoim zmarłym bracie, aby utrzymać imię tego brata. — 5 Mojż. 25:5-10.
Wszystko to poniekąd ukazuje nam, jak Bóg ustosunkowuje się do faktu, gdy ktoś — czy to poszczególna jednostka, czy też naród Jemu oddany — wykracza przeciw organom rozrodczym, przerywając ich normalną czynność, prawo Mojżeszowe, które zawiera powyższe rozporządzenie, zostało wprawdzie z przyjściem Jezusa Chrystusa uchylone, ale stosunek Boga wobec pozbawienia kogoś zdolności rozrodczej pozostał nie zmieniony. Sens, siła i istotna treść tego Prawa obowiązuje dziś jeszcze chrześcijan, którzy w gruncie rzeczy podlegają prawu wyższemu niżeli tamto nadane za pośrednictwem Mojżesza. Oddany Bogu chrześcijanin podlega prawu, aby miłować Jehowę Boga całym sercem, całym umysłem, z całej duszy i całej siły. Pozbawienie zdolności do rozrodu pozostaje z tym w sprzeczności, ponieważ odbija się szkodliwie na ciele i duchu odnośnego człowieka. Ponadto chrześcijanin nie jest przecież zawodowym przestępcą ani osobnikiem umysłowo niedorozwiniętym, żeby musiał podlegać sterylizacji.
Cóż jednak wypada uczynić w przypadku, gdy lekarz twierdzi, iż poród dalszego dziecka może oznaczać śmierć matki? W tym wypadku istnieje inna możliwość uchronienia się przed niebezpieczną dla życia ciążą — możliwość, przez którą prawo Boże, tak stanowczo przeciwne umyślnemu wyjałowieniu mężczyzny lub niewiasty, nie będzie naruszone. Podobnie dla rodziców, którzy z przyczyn materialnych nie mogą sobie pozwolić na więcej dzieci, istnieje inna możliwość rozwiązania tego problemu niż przewiązanie czy usunięcie tych organów, w jakie został wyposażony doskonały mężczyzna i jego żona, a odgrywających zasadniczą rolę przy spełnianiu szlachetnego celu małżeństwa. Trzeba w tym wypadku wydawać owoce ducha Bożego, ducha Jehowy, a jednym z tych owoców jest panowanie nad sobą. — Gal. 5:22, 23, NW.
Kiedy chrześcijanin zaczyna rozumieć, że opanowanie służy dobremu celowi, to zarazem staje się ono dla niego sprawą rozsądną; a duch Boży doda mu sił do stosowania tego.
• W dwudziestym trzecim rozdziale Dziejów Apostolskich, w wierszach od pierwszego do piątego, czytamy, że apostoł Paweł nazwał arcykapłana Ananiasza „ścianą pobielaną”. Następnie, rzec by można, usprawiedliwiał się, powiadając: „Napisano bowiem: O przełożonym ludu twego źle mówić nie będziesz.” Chociaż na równi z apostołem Pawłem zdajemy sobie sprawę z tego, że władcy chrześcijaństwa są fałszywymi kapłanami, to czy jednak można uznać za słuszne słowa ostrego potępienia, kierowane pod ich adresem przez „Strażnicę”, skoro nadal są przełożonymi ludu?
Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że Słowo Boże nigdy sobie nie zaprzecza. Chociaż prawdą jest, że słowa z Księgi 2 Mojżeszowej 22:28 zakazywały ludowi izraelskiemu przeklinania przywódców spośród własnego narodu, to jednak prawdą jest również, że prorocy Boży niejednokrotnie otrzymywali nakaz wystąpienia ze stanowczym potępieniem władców Izraela. Poza tym „słowa ostrego potępienia” pod adresem władców chrześcijaństwa, zamieszczane na łamach publikacji Towarzystwa Strażnica, znajdują usprawiedliwienie w wypowiedziach samego Jezusa, dotyczących władców, a zanotowanych w Ewangelii Łukasza 13:31-35, Mateusza 23:1-37, Jana 8:44 oraz w Objawieniu 1:1 i 13:1 do 18:9. Do tych wypowiedzi można jeszcze dodać wszelkie podobne słowa, jakie padły z ust starożytnych proroków hebrajskich.
W takim razie apostoł Paweł, kiedy dla usprawiedliwienia przytoczył tekst 2 Mojżeszowej 22:28, musiał go odnosić do wiernych władców ludu Jehowy. Niegodziwi władcy z całą pewnością nie stoją poza wszelką krytyką czy potępieniem, szczególnie wtedy, gdy należy przed nimi ostrzec lud. Jezus powiedział kiedyś: „To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy prowadzi ślepego, obydwaj w dół wpadną.” (Mat. 15:14, BT) Jeżeli chodzi o apostoła Pawła, to był on stawiony przed żydowski Sąd Najwyższy i nie chciał się dopuścić obrazy tego sądu. Dlatego też po zorientowaniu się, że nazwał ścianą pobielaną głównego sędziego, arcykapłana Ananiasza, starał się usprawiedliwić, gdyż chodziło mu o to, aby jego sprawa przed tym sądem nie została z góry skazana na niepowodzenie. W następstwie tego udało mu się potem część składu sądzącego zdobyć dla siebie okrzykiem: „Bracia, jestem faryzeuszem i pochodzę z rodziny faryzejskiej! Stoję przed sądem oskarżony o naszą nadzieję, o zmartwychwstanie.” (Kow) Apostoł Paweł postąpił więc mądrze, taktownie, a można też dodać, że postąpił zgodnie z zasadą zapisaną w Księdze Kaznodziei 10:20, w myśl której nie należy złorzeczyć królowi, aby czasem takie słowa nie doszły jego uszu.
Podobnie też my, kiedy tylko znajdziemy się przed miejscowymi czynnikami rządzącymi lub sędziami, zachowujemy się uprzejmie wobec tych przedstawicieli władzy i prawa. W stosunku do ludzi, do których bezpośrednio się zwracamy, chyba nie użyjemy potępiających zwrotów występujących w różnych przez nas rozprowadzanych publikacjach. Nie zrobimy tego, jeśli nie chcemy stać się natychmiast męczennikami jak Szczepan, który według doniesienia Dziejów Apostolskich 7:51-53 powiedział Sądowi Najwyższemu, to jest Sanhedrynowi w Jeruzalem: „Ludzie twardego karku i nieobrzezanych serc i uszu, wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu, jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali ojcowie wasi? Pozabijali też tych, którzy przepowiedzieli przyjście Sprawiedliwego, któregoście wy teraz stali się zdrajcami i mordercami, wy, którzyście otrzymali zakon, jak wam go dali aniołowie, a nie przestrzegaliście go.” Wypowiedź Szczepana wszakże była słuszna i usprawiedliwiona, czego dowodem jest fakt, że Jehowa Bóg udostępnił mu niebiańską wizję — akurat wtedy, gdy go kamienowano.
Podsumowując powyższe można powiedzieć, że przykazanie z Księgi 2 Mojżeszowej 22:28 dotyczyło poszczególnego Izraelity i zawierało ogólną zasadę, pozostającą w zgodzie ze słowami księgi Kaznodziei 10:20 oraz mającą zastosowanie głównie w stosunku do wiernych władców. Przykazaniem tym nie można się posługiwać celem przekreślenia licznych innych przykazań, wobec których okazują posłuszeństwo świadkowie Jehowy, publikując „słowa ostrego potępienia” władców jako klasy ludzi zajmujących dziś podobnie wysokie stanowiska, jak niegdyś władcy starożytnego Izraela. Niemniej rozsądek i takt nakazuje nam, byśmy się nie obarczali winą osobistej nieuprzejmości wobec takich przedstawicieli władzy, gdy bezpośrednio do nich przemawiamy. Zawsze możemy występować w sposób przynoszący korzyść poszczególnej osobie, nie wysuwając pod jej adresem stanowczych twierdzeń, chociaż czasami duch Boży może wskazać sposób postępowania obrany przez Szczepana.