-
Misjonarze zachęceni do odzwierciedlania zbożnych przymiotówStrażnica — 1969 | nr 2
-
-
innych krajów. Przypomniano im, że powierzchowność fizyczna nie liczy się u Boga, ponieważ „Bóg nie ma względu na osobę człowieka”. (Gal. 2:6, Db) Znacznie ważniejsza jest okoliczność, jak wyglądają w porównaniu z wymaganiami Słowa Bożego. Ponieważ ci misjonarze będą w obcych krajach zanosić ludziom prawdy natchnionego Pisma świętego, konieczne jest, żeby dali tym ludziom poznać, jak naprawdę wyglądają, żeby byli wierni Bogu i popierali Jego Słowo oraz żyli według Jego rozporządzeń.
Po tym przemówieniu absolwentom wręczono dyplomy oraz podano do publicznej wiadomości, do jakiego kraju przeznaczono każdego z nich. Biorąc ogólnie, dziewięćdziesięciu dziewięciu studentów pochodziło z ośmiu krajów, a posłani mieli być do trzydziestu dwóch krajów, położonych po większej części w Ameryce Łacińskiej i Afryce.
Poprzednio jeszcze wiceprezes Towarzystwa, F. W. Franz, wykazał, że jak literalny oddech człowieka świadczy o jego stanie fizycznym czy uczuciach albo też o tym, co przyjął do ust, tak i to, co człowiek symbolicznie „wydycha”, czyli co z siebie wydaje, jest świadectwem jego osobowości, jego wewnętrznej natury. (Prz. 20:27, NW) Powołał się między innymi na księgę Dziejów Apostolskich, rozdział 9, wiersz 1, gdzie czytamy, jak Saul ‚dyszał groźbą i chęcią mordu przeciwko uczniom Pańskim’. Ale po nawróceniu na chrystianizm, kiedy się stał apostołem Pawłem, wypowiedzi jego służyły dobru innych ludzi.
Wiceprezes nadmienił, że kto wdycha atmosferę tego niegodziwego świata poddanego władzy Szatana, ten siłą rzeczy będzie wdychał to, co działa na szkodę innych. Natomiast ci, którzy ciągle przybierają wiedzę o Bogu i ją stosują w życiu, będą się skłaniać do działania dla dobra innych. Będą „oddychać” miłością, pokojem, miłosierdziem i pragnieniem zbawienia drugich ludzi. Misjonarze i w ogóle wszyscy, którzy z siebie wydają dobrą nowinę o Królestwie Bożym, dostąpią łaski Boga i zostaną pobłogosławieni literalnym tchnieniem życia wiecznego w nowym systemie rzeczy.
Po przerwie na posiłek rozpoczął się program popołudniowy, który obejmował wybrane utwory muzyczne i bardzo ciekawą dyskusję na temat: „Czy słuchasz, kiedy przemawia doświadczenie?” Budujące doświadczenia starszych braci i sióstr chrześcijańskich stanowią wielką zachętę dla młodszych, zwłaszcza tych, którzy zamierzają pracować pełnoczasowo w działalności misjonarskiej albo w Domach Betel, jak na przykład w głównym biurze Towarzystwa Strażnica w Nowym Jorku.
Program zakończył się wspaniałym dramatem pod tytułem „Odwaga dzięki ufności w Jehowie.” Uwypuklono w nim, że dzisiaj, tak jak w czasach przeszłych, lud Jehowy może się z pełnym zaufaniem odnosić do Jego obietnic, bo co On przyrzekł uczynić, to z całą pewnością też się stanie. Żywo zobrazowano wiarę proroka Daniela w obietnicę Jehowy za czasów babilońskiego króla Balsazara. Po tym dodającym otuchy dramacie końcowa pieśń i modlitwa zamknęły uroczystość promocji. Wśród obecnych dało się słyszeć wyrazy głębokiego doceniana tego naprawdę budującego materiału, który chrześcijanom dodaje sił do wykonania leżącego przed nimi zadania.
-
-
Ci dążą do pokojuStrażnica — 1969 | nr 2
-
-
Ci dążą do pokoju
JEŻELI ktoś tęskni w głębi serca za tym, by nadeszły czasy, kiedy na ziemi nie będą więcej szalały pustoszące wojny, to aktualne są dla niego słowa natchnionej rady: „Niech szuka pokoju i dąży do niego.” (1 Piotra 3:11) Nie chodzi tylko o to, żeby utrzymywać pokojowe stosunki z bliźnimi. Przede wszystkim trzeba szukać pokoju z Bogiem, dostosowując swoje życie do wymagań Jego Słowa; wtedy stwierdzimy, że potrafimy żyć w pokoju również ze swym bliźnim, a prócz tego przygotujemy się tym sposobem do egzystencji w warunkach bliskiego już, pokojowego, nowego porządku Bożego.
Ludzie miłujący pokój z głębokim zainteresowaniem czytają, co według Słowa samego Boga, a więc Biblii świętej, miało się wydarzyć za naszych dni: „Będzie [Jehowa Bóg] wymierzał sprawiedliwość między licznymi ludami i rozsądzał narody potężne, odległe; i przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie podniesie naród przeciw narodowi miecza ani się więcej ćwiczyć nie będą do wojny.” — Mich. 4:3, BT.
Mając na uwadze spełnienie się tych proroczych słów, ktoś mógłby się spodziewać, że przede wszystkim duchowieństwo dążyć będzie do posłusznego wprowadzenia w życie wskazań Bożych. Niestety, fakty dowodzą, że przywódcy religijni raz w raz udzielali swego błogosławieństwa rozmyślnym rzeziom, w których ginęły całe masy ludzi. Poparcie, jakim się cieszył Adolf Hitler ze strony kleru katolickiego i luterańskiego, stanowi dobrze znany szczegół historii nowożytnej. To samo można powiedzieć o poparciu Watykanu dla faszystów Mussoliniego. Duchowieństwo protestanckie na całym świecie okazywało nie mniejszą gotowość do wznoszenia modłów za zwycięstwo poszczególnych swoich krajów.
Przywódcy religii „niechrześcijańskich” tak samo okazywali pod tym względem dużo zapału. Na przykład w Japonii ugrupowania szyntoistyczne, jak i większość buddyjskich, odegrały poważną rolę w utwierdzeniu wśród ludzi przekonania, iż masowe mordy dokonywane w innych krajach zupełnie odpowiadają woli bogów, a największy zaszczyt, jakiego człowiek może dostąpić, to złożenie życia za cesarza. Nie dziw, że tak w krajach rzekomo „chrześcijańskich”, jak też w „pogańskich”, bardzo podupadło zaufanie mas ludzkich do przywódców religijnych, którzy potrafią z jednej strony modlić się o pokój, a z drugiej błogosławić wojnę.
W tym stanie rzeczy nietrudno jest zrozumieć, dlaczego biblijna księga Objawienia łączy wszystkie tego rodzaju fałszywe religie pod wspólnym mianem symbolicznej nierządnicy pijanej krwią ludzką i pisze o niej dosłownie, że jest to „Babilon Wielki, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi”; ponadto stwierdza się tam, że właśnie ona ponosi odpowiedzialność za krew „wszystkich pomordowanych na ziemi”. — Obj. 17:5, 6; 18:24, NT.
Aczkolwiek przywódcy religijni tak sromotnie nie dopisali, na całym świecie nadal spotkać można dziś chrześcijan, którzy pozostali wolni od tej winy krwi i którzy się stosują do Boskiego nakazu co do usilnego dążenia ku pokojowi, w życiu swoim wprowadzając w czyn słowa o ‚przekuciu mieczy na lemiesze’. W gazecie South African Voice ukazał się w tej sprawie jakiś czas temu następujący komentarz: „Stanowisko, jakie w Południowej Afryce zajmują Kościoły w kwestii służby wojskowej (...), zmieniło się do tego stopnia, że obecnie właściwie tylko jedno ugrupowanie religijne trwa nieugięcie w ‚buncie’ przeciwko niej. (...) Z wnikliwych dociekań przeprowadzonych przez Die STEM wynika, że wyłącznie świadkowie Jehowy zdecydowanie odmawiają poparcia ćwiczeniom wojskowym i tak samo obowiązkowej służbie wojskowej. (...) Przy swoim negatywnym stanowisku wobec ćwiczeń wojskowych i toczenia wojen trwają bezkompromisowo.”
W istocie rzeczy świadkowie Jehowy nie wszczynają „buntu” przeciw działalności jakiegokolwiek rządu, lecz po prostu zachowują bezkompromisową neutralność w politycznych i militarnych konfliktach tego świata, ponieważ traktują poważnie nakaz Pisma świętego, żeby ‚szukać pokoju i dążyć do niego’. Nie są pacyfistami. Nie zwalczają żadnej przedsięwziętej przez poszczególne rządy akcji poboru do wojska, nie urządzają przeciw nim manifestacji, lecz sami podporządkowują się Bożemu porządkowi rzeczy. Biblia mówi o nich: „Chociaż żyjemy w ciele, nie walczymy cielesnymi środkami
-