Rozdział 13
Rozpoznawani po swym postępowaniu
W DZISIEJSZYM świecie mnóstwo ludzi odrzuca mierniki moralne, które długo cieszyły się szacunkiem. Podobnie postępuje większość religii chrześcijańskich, zasłaniając się tolerancją lub argumentem, że czasy się zmieniły i nie ma potrzeby przestrzegać zakazów uznawanych przez wcześniejsze pokolenia. Samuel Miller, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Harvarda tak się wypowiedział o następstwach tej postawy: „Kościół po prostu przestał nadawać ton społeczeństwu. Przejął i przyswoił sobie kulturę naszych czasów”. Wywiera to zgubny wpływ na życie ludzi, którzy oczekują od takich kościołów przewodnictwa.
Natomiast w kanadyjskim tygodniku L’Eglise de Montréal, wydawanym w katolickiej archidiecezji montrealskiej, napisano, iż Świadkowie Jehowy „wykazują godne uwagi przymioty moralne”. Zgadza się z tym wielu nauczycieli, pracodawców i urzędników państwowych. Czemu zawdzięczają Świadkowie tę opinię?
Być Świadkiem Jehowy to znacznie więcej niż tylko trzymać się określonego zbioru podstawowych nauk religijnych i głosić o nich drugim. Pierwotny chrystianizm nazywano „Drogą” i Świadkowie Jehowy dobrze wiedzą, że również dzisiaj religia prawdziwa musi stanowić drogę życiową (Dzieje 9:2). Niemniej podobnie jak w innych sprawach nowożytni Świadkowie Jehowy nie od razu wyrobili sobie zrównoważony pogląd na wszystko, co się z tym wiąże.
„Charakter czy przymierze”?
Już od samego początku Badacze Pisma Świętego otrzymywali zdrowe rady biblijne wskazujące na potrzebę wzorowania się na Chrystusie, jednak część z nich przykładała w tamtych czasach tak dużą wagę do — jak to nazywali — „rozwijania charakteru”, że pewne aspekty prawdziwego chrystianizmu schodziły na dalszy plan. Niektórzy najwyraźniej doszli do wniosku, iż zapewnią sobie wstęp do nieba dzięki miłemu obejściu — to znaczy, gdy zawsze będą się wydawać życzliwi i dobrzy, mówić łagodnie, wystrzegać się wszelkich przejawów gniewu i codziennie czytać Pismo Święte. Zapomnieli jednak, że Chrystus zlecił swym uczniom wykonanie pewnego dzieła.
Kwestię tę jasno przedstawiono w artykule „Charakter czy przymierze”, zamieszczonym w Strażnicy z 1 maja 1926 roku.a Powiedziano w nim, że starania o ukształtowanie jeszcze za życia w ciele „doskonałego charakteru” doprowadziły jednych do zniechęcenia i rezygnacji, w drugich zaś wzbudziły mniemanie, iż są lepsi od innych, wskutek czego nietrudno im było stracić z oczu wartość ofiary Chrystusa. Po uwypukleniu roli wiary w przelaną krew Chrystusa wykazano, że konieczne jest czynienie „tych rzeczy” przez gorliwe uczestniczenie w służbie dla Boga na dowód, iż staramy się zaskarbić sobie Jego uznanie (2 Piotra 1:5-10, Bg). W tamtych czasach, gdy znaczna część chrześcijaństwa jeszcze stwarzała pozory, że trzyma się biblijnych mierników moralnych, takie akcentowanie znaczenia działalności wyraźnie podkreślało kontrast między Świadkami Jehowy a rzekomymi chrześcijanami. Różnica ta uwydatniła się tym bardziej, gdy wszyscy uważający się za chrześcijan musieli zająć stanowisko w wyłaniających się kwestiach natury moralnej.
‛Powstrzymujcie się od rozpusty’
W Biblii już dawno temu wyraźnie wyłuszczono chrześcijańskie mierniki moralne odnoszące się do życia płciowego. „Albowiem to jest wolą Bożą: wasze uświęcenie, abyście się powstrzymywali od rozpusty (...) Gdyż Bóg nie powołał nas z przyzwoleniem na nieczystość, lecz w związku z uświęceniem. Kto więc okazuje lekceważenie, ten lekceważy nie człowieka, lecz Boga” (1 Tes. 4:3-8). „Małżeństwo niech będzie w poszanowaniu u wszystkich, a łoże małżeńskie — niczym nie skalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (Hebr. 13:4). „A czyż nie wiecie, że nieprawi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Ani rozpustnicy, (...) ani cudzołożnicy, ani mężczyźni utrzymywani do celów sprzecznych z naturą, ani mężczyźni kładący się z mężczyznami (...) nie odziedziczą królestwa Bożego” (1 Kor. 6:9, 10).
Na te normy obowiązujące prawdziwych chrześcijan zwrócono uwagę już w listopadowym wydaniu Strażnicy z 1879 roku. Ale nie poświęcano tej kwestii zbyt dużo czasu ani miejsca, więc dla pierwszych Badaczy Pisma Świętego nie był to chyba większy problem. Jednakże w miarę jak świat stawał się coraz bardziej pobłażliwy, zaczęto systematyczniej przypominać o tych wymaganiach, zwłaszcza w okresie drugiej wojny światowej. Okazało się to konieczne, ponieważ niektórzy Świadkowie Jehowy dochodzili do wniosku, że dopóki się pilnie głosi, pozwalanie sobie na nieco swobody w dziedzinie moralności płciowej jest sprawą czysto osobistą. Wprawdzie w Strażnicy z 1 marca 1935 roku otwarcie powiedziano, że udział w służbie polowej nikogo nie upoważnia do niemoralnego postępowania, ale nie wszyscy wzięli to sobie do serca. Dlatego w Strażnicy z 15 maja 1941 roku jeszcze raz dość obszernie omówiono to zagadnienie w artykule pod tytułem „Dni Noego”. Zwrócono uwagę na to, że za życia Noego Bóg zniszczył świat między innymi z powodu rozwiązłości i że Jego postępowanie stanowiło pierwowzór tego, czego dokona w naszych czasach. Było to niedwuznaczne ostrzeżenie — lojalny sługa Boży nie może poświęcać części dnia na spełnianie woli Pana, a potem — niejako „po godzinach” — oddawać się „uczynkom ciała” (Gal. 5:17-21). Następnie w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku zamieszczono artykuł potępiający zachowanie niezgodne z biblijnymi miernikami moralnymi odnoszącymi się zarówno do osób samotnych, jak i do małżeństw. Nikt nie powinien sądzić, że udział w publicznym głoszeniu orędzia Królestwa w charakterze Świadka Jehowy uprawnia do rozwiązłego życia (1 Kor. 9:27). Z czasem w celu zachowania czystości moralnej w obrębie organizacji zaczęto podejmować jeszcze bardziej stanowcze środki.
Niektórzy ludzie pragnący przyłączyć się wówczas do Świadków Jehowy wychowywali się w okolicach, gdzie tolerowano małżeństwo na próbę i stosunki płciowe między narzeczonymi, a mieszkanie ze sobą bez ślubu uważano za coś normalnego. Z kolei część małżeństw powstrzymywała się od współżycia. W innych zaś partnerzy postępowali nieroztropnie, żyjąc oddzielnie, chociaż nie mieli rozwodu. Aby zapewnić potrzebne kierownictwo, w latach pięćdziesiątych omówiono w Strażnicy wszystkie te sytuacje, wyjaśniono obowiązki małżeńskie, przypomniano z naciskiem biblijny zakaz dopuszczania się rozpusty i dla uniknięcia wszelkich nieporozumień wykazano, czym ona jest (Dzieje 15:19, 20; 1 Kor. 6:18).b
Szczególną uwagę poświęcono tej kwestii tam, gdzie ludzie nawiązujący kontakt z organizacją Jehowy nie traktowali dotąd poważnie biblijnych mierników moralnych. Na przykład gdy N. H. Knorr, trzeci prezes Towarzystwa Strażnica, odwiedził w roku 1945 Kostarykę, wygłosił przemówienie na temat moralności chrześcijańskiej, w którym powiedział: „Wszystkim obecnym tutaj dziś wieczorem, którzy żyją z jakąś kobietą bez ślubu, dam pewną radę: Idźcie się zapisać do Kościoła katolickiego, ponieważ tam można się tak prowadzić. Ale tu jest organizacja Boża i w niej nie wolno tak postępować”.
Kiedy w latach sześćdziesiątych homoseksualiści zaczęli bardziej otwarcie przyznawać się do swych praktyk, wiele kościołów podjęło dyskusję na ten temat i potem zaakceptowało ich jako swych członków. Dzisiaj w niektórych wyznaniach nawet wyświęca się homoseksualistów na duchownych. Chcąc pomóc szczerym osobom zastanawiającym się nad tymi sprawami, również Świadkowie Jehowy poruszyli je w swych publikacjach. Nigdy jednak nie mieli najmniejszych wątpliwości, jak się zapatrywać na homoseksualizm. Dlaczego? Ponieważ mierniki wyłuszczone w Biblii nie są dla nich jedynie wyrazem poglądów ludzi z innej epoki (1 Tes. 2:13). Na studiach biblijnych chętnie zapoznają homoseksualistów z wymaganiami Jehowy i zapraszają ich na swe zebrania, na których mogą się przysłuchiwać pouczeniom, ale kto nie zerwie z homoseksualizmem, nie może zostać Świadkiem Jehowy (1 Kor. 6:9-11; Judy 7).
W ostatnich latach na całym świecie młodzi ludzie coraz częściej współżyją ze sobą bez ślubu. Młodzież z rodzin Świadków Jehowy znalazła się pod presją otoczenia i zaczęła czasem przejmować styl życia tego świata. Jak zareagowała na to organizacja? W Strażnicy i Przebudźcie się! publikowano artykuły, które miały pomóc rodzicom i ich dzieciom przyswoić sobie biblijny pogląd na te sprawy. Na zgromadzeniach przedstawiano dramaty oparte na autentycznych wydarzeniach, aby wszystkim uprzytomnić, jakie następstwa pociąga za sobą odrzucanie biblijnych mierników moralnych i jakie korzyści daje przestrzeganie przykazań Bożych. Jeden z pierwszych takich dramatów zaprezentowano w roku 1969; nosił tytuł „Ciernie i sidła na drodze szukających niezależności”. Specjalnie dla młodych przygotowano książki mające pomóc im docenić mądrość rad biblijnych, na przykład: Twoja młodość — korzystaj z niej jak najlepiej (wydana w języku angielskim w roku 1976) oraz Pytania młodych ludzi — praktyczne odpowiedzi (opublikowana po angielsku w roku 1989). Miejscowi starsi udzielali wsparcia duchowego zarówno pojedynczym osobom, jak i całym rodzinom. Poza tym zapewniono ochronę zborom Świadków Jehowy przez wykluczanie zatwardziałych grzeszników ze społeczności.
Widoczny w świecie upadek obyczajów nie skłonił Świadków Jehowy do większej pobłażliwości. Przeciwnie, ich Ciało Kierownicze kładzie coraz silniejszy nacisk na konieczność wystrzegania się nie tylko niedozwolonych praktyk seksualnych, lecz także wpływów i sytuacji wypaczających normy moralne. Przez minione trzy dziesięciolecia dostarczało pouczeń, które pomagały różnym osobom w walce ze „skrytymi grzechami”, takimi jak masturbacja, i wyczulały na niebezpieczeństwa tkwiące w pornografii, tasiemcowych serialach telewizyjnych i deprawującej muzyce. Chociaż więc mierniki tego świata stale się obniżają, poziom moralny Świadków Jehowy nieustannie się podnosi.
Stosowanie się do mierników Bożych w życiu rodzinnym
Ścisłe trzymanie się biblijnych mierników moralnych wpłynęło niezwykle korzystnie na życie rodzinne Świadków Jehowy. Jednakże przynależność do ich społeczności nie stanowi wcale gwarancji uwolnienia się od wszelkich problemów rodzinnych. Niemniej Świadkowie są przekonani, że najlepsze rady co do przezwyciężania takich trudności podaje Słowo Boże. Organizacja udostępnia im wiele publikacji pomocnych w stosowaniu się do tych wskazówek, a wprowadzanie ich w życie naprawdę wychodzi na dobre.
Już w roku 1904 w VI tomie Wykładów Pisma Świętego szczegółowo omówiono obowiązki małżeńskie i rodzicielskie. Od tamtej pory opublikowano setki artykułów, a w każdym zborze Świadków Jehowy wygłoszono mnóstwo przemówień, w których przypominano poszczególnym członkom rodziny rolę wyznaczoną im przez Boga. Takie pouczenia na temat tego, jak prowadzić szczęśliwe życie rodzinne, nie są adresowane wyłącznie do młodych małżeństw, lecz stanowią trwały element programu przewidzianego dla całego zboru (Efez. 5:22 do 6:4; Kol. 3:18-21).
Czy można zaakceptować poligamię?
Chociaż zwyczaje związane z małżeństwem i życiem rodzinnym różnią się w zależności od kraju, Świadkowie Jehowy wszędzie trzymają się jednakowych mierników, wyłuszczonych w Biblii. Gdy w XX wieku dotarli ze swym dziełem do Afryki, nauczali jak gdzie indziej, że w chrześcijańskim małżeństwie wolno mieć tylko jednego partnera (Mat. 19:4, 5; 1 Kor. 7:2; 1 Tym. 3:2). Co prawda setki osób uznało biblijne argumenty demaskujące bałwochwalstwo i chętnie przyjęło to, co Świadkowie Jehowy głosili o Królestwie Bożym, ale dało się ochrzcić, pozostając w związkach poligamicznych. Aby zmienić tę sytuację, w Strażnicy z 15 stycznia 1947 roku podkreślono, że bez względu na miejscowe zwyczaje chrystianizm nie zezwala na poligamię. W liście wysłanym do zborów zaznaczono, że wszyscy poligamiści uważający się za Świadków Jehowy muszą w ciągu sześciu miesięcy dostosować swe małżeństwa do wzorca biblijnego. Jeszcze tego samego roku brat Knorr podczas wizyty w Afryce wygłosił przemówienie, w którym dobitnie potwierdził to stanowisko.
W Nigerii sporo osób postronnych przepowiadało, że jeśli Świadkowie Jehowy spróbują zakazać poligamii, to ich szeregi mocno się przerzedzą. Rzeczywiście, nawet do końca roku 1947 nie wszyscy poligamiści ochrzczeni wcześniej jako Świadkowie Jehowy dokonali wymaganych zmian. Nadzorca podróżujący Asuquo Akpabio opowiada na przykład, jak pewien Świadek, u którego się zatrzymał w Ifiayong, obudził go o północy i zażądał, żeby odwołał ogłoszenie o wymaganiu co do monogamii. Ponieważ nie chciał tego zrobić, gospodarz jeszcze tej samej nocy wyrzucił go za drzwi podczas rzęsistej ulewy.
Jednakże innym miłość do Jehowy dodała sił potrzebnych do przestrzegania Jego przykazań. Oto kilka przykładów: W Zairze chciał zostać Świadkiem Jehowy pewien katolik będący poligamistą. Odprawił więc dwie ze swych żon, co stanowiło dla niego nie lada próbę wiary, gdyż jedną szczególnie kochał, lecz nie była ona ‛żoną jego młodości’ (Prz. 5:18). W Dahomeju (obecny Benin) dawniejszy metodysta, który ciągle jeszcze miał pięć żon, musiał pokonać liczne trudności prawne, by otrzymać konieczne rozwody i zostać dopuszczonym do chrztu. Niemniej dalej troszczył się o potrzeby materialne byłych żon i ich dzieci, podobnie jak inni, którzy odprawili swe drugorzędne małżonki. Z kolei Nigeryjka Warigbani Whittington była drugą żoną swego męża. Gdy postanowiła nade wszystko zaskarbić sobie uznanie Jehowy, prawdziwego Boga, ściągnęła na siebie gniew męża, a potem własnej rodziny. Mąż pozwolił jej odejść z dwójką dzieci, ale odmówił wszelkiego wsparcia finansowego — nie dał jej pieniędzy nawet na podróż. Mimo to oświadczyła: „Żadne materialne dobra, z których zrezygnowałam, nic nie znaczą w porównaniu ze świadomością, że podobam się Jehowie”.
Jak się zapatrywać na rozwód?
W krajach zachodnich rzadko kiedy spotyka się poligamię, modne są natomiast inne praktyki sprzeczne z Pismem Świętym. Często słyszy się na przykład opinię, że lepiej się rozwieść, niż żyć w nieudanym małżeństwie. Ostatnimi czasy niektórzy Świadkowie Jehowy zaczęli podzielać ten pogląd i wnosić o rozwód z takich powodów, jak „niezgodność charakterów”. Co się robi, żeby temu przeciwdziałać? Organizacja regularnie przedstawia z naciskiem pogląd Jehowy na rozwód, co wychodzi na dobre zarówno długoletnim Świadkom, jak i setkom tysięcy ludzi, którzy co roku się do nich przyłączają.
Na jakie wytyczne z Pisma Świętego zwraca uwagę Strażnica? Oto niektóre z nich: W biblijnej relacji o pierwszym małżeństwie podkreślono, że mąż i żona stanowią jedno; powiedziano mianowicie: ‛Mężczyzna złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem’ (1 Mojż. 2:24). Później w Izraelu Prawo zakazywało cudzołóstwa, a dla winnych przewidywało karę śmierci (5 Mojż. 22:22-24). Co prawda dopuszczono rozwód nie tylko na podstawie cudzołóstwa, ale jak wyjaśnił Jezus, uczyniono tak jedynie ‛z powodu zatwardziałości ich serca’ (Mat. 19:7, 8). A jak Jehowa zapatrywał się na tego, kto chciał się uwolnić od współmałżonka, by poślubić kogoś innego? W Księdze Malachiasza 2:16 oświadczył: „Nienawidzę bowiem rozwodów” (Bp). Mimo to pozwolił rozwodnikom pozostać w zborze izraelskim. Jeżeli przyjmowali karcenie, którego Jehowa udzielał swemu ludowi, to ich kamienne serca być może z czasem dawały się zmiękczyć i zaczynali okazywać szczerą miłość do dróg Bożych (por. Ezech. 11:19, 20).
W Strażnicy wielokrotnie zwracano uwagę na to, że mówiąc o rozwodach praktykowanych w starożytnym Izraelu, Jezus wskazał na wyższy miernik, który miał obowiązywać jego naśladowców. Oświadczył, że kto się rozwodzi z żoną z innego powodu niż rozpusta (pornéia, „niedozwolone stosunki płciowe”) i poślubia drugą, popełnia cudzołóstwo; a nawet jeśli się już nie żeni, naraża na cudzołóstwo swą żonę (Mat. 5:32; 19:9). A zatem, jak wyjaśniono w Strażnicy, rozwód jest dla chrześcijan sprawą znacznie poważniejszą, niż był kiedyś dla Izraelitów. Co prawda Pismo Święte nie poleca, żeby każdy, kto się rozwiedzie, został usunięty ze społeczności, niemniej jeśli osoba taka w dodatku popełnia cudzołóstwo i nie okazuje skruchy, jest wykluczana ze zboru Świadków Jehowy (1 Kor. 6:9, 10).
Ostatnimi czasy stosunek świata do małżeństwa i życia rodzinnego uległ wręcz rewolucyjnym przeobrażeniom. Mimo to Świadkowie Jehowy dalej trzymają się mierników, które wyłuszczył w Biblii Bóg, Twórca małżeństwa. Na podstawie tych wytycznych starają się pokazać szczerym osobom, jak mogą sobie radzić w trudnym położeniu, w którym się nieraz znajdują.
Dzięki temu mnóstwo ludzi dających posłuch pouczeniom biblijnym przekazywanym im przez Świadków Jehowy dokonało w życiu gruntownych zmian. Tysiące mężczyzn, którzy przedtem bili żony, nie wywiązywali się ze swych obowiązków bądź też zaniedbywali potrzeby emocjonalne i duchowe domowników, nawet jeśli dbali o nich pod względem materialnym, teraz stało się czułymi mężami i ojcami, szczerze troszczącymi się o swych bliskich. Wiele kobiet, które zapamiętale dążyły do niezależności, nie zajmowały się dziećmi i nie dbały ani o siebie, ani o dom, zaczęło respektować zasadę zwierzchnictwa i zaskarbiać sobie swym postępowaniem czułą miłość mężów i dzieci. Sporo młodych ludzi, którzy jawnie buntowali się przeciw rodzicom i społeczeństwu, a swymi poczynaniami rujnowali sobie życie i ranili serca najbliższych, znalazło zbożny cel w życiu, co pomogło im przeobrazić osobowość.
Oczywiście niezbędnym warunkiem szczęścia w życiu rodzinnym jest wzajemna uczciwość. Ma ona też żywotne znaczenie w innych stosunkach międzyludzkich.
Jak daleko winna sięgać uczciwość?
Świadkowie Jehowy zdają sobie sprawę z tego, że muszą być uczciwi we wszystkich swych poczynaniach. Pogląd ten opierają między innymi na następujących wersetach: Sam Jehowa jest „Bogiem prawdy” (Ps. 31:5, NW [31:6, Bw]). Natomiast Diabeł, jak powiedział Jezus, jest „ojcem kłamstwa” (Jana 8:44). Nic więc dziwnego, że do rzeczy, których Jehowa nienawidzi, należy „kłamliwy język” (Prz. 6:16, 17). Jego Słowo nakazuje nam: „Przeto odrzuciwszy fałsz, mówcie prawdę” (Efez. 4:25). Chrześcijanie nie tylko mają mówić prawdę, ale na wzór apostoła Pawła muszą „we wszystkim (...) postępować uczciwie” (Hebr. 13:18). Nie ma takiej dziedziny życia, w której Świadkowie Jehowy byliby uprawnieni do trzymania się innego systemu wartości.
Kiedy poborca podatkowy Zacheusz gościł w swym domu Jezusa, przyznał się do niewłaściwych praktyk finansowych i postarał się zwrócić to, co przedtem wymusił (Łuk. 19:8). Niektórzy ludzie nawiązujący dzisiaj łączność ze Świadkami Jehowy postępują podobnie, żeby mieć czyste sumienie przed Bogiem. Na przykład w Hiszpanii Świadkowie Jehowy rozpoczęli studium biblijne z pewnym notorycznym złodziejem. Wkrótce zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia, wobec czego zwrócił to, co ukradł byłemu pracodawcy oraz sąsiadom, a inne przedmioty zaniósł na policję. Skazano go na grzywnę i musiał na krótko pójść do więzienia, ale teraz ma czyste sumienie. W Anglii zaledwie po dwóch miesiącach studiowania Biblii ze Świadkiem Jehowy oddał się w ręce policji były złodziej diamentów. Zupełnie zaskoczył tym funkcjonariuszy, poszukiwali go bowiem już od sześciu miesięcy. W czasie dwuipółletniego pobytu w więzieniu pilnie studiował Biblię i starał się opowiadać innym o zawartych w niej prawdach. Po wyjściu na wolność dał się ochrzcić jako Świadek Jehowy (Efez. 4:28).
Świadkowie Jehowy są znani z uczciwości. Pracodawcy wiedzą, że nie tylko nic im nie ukradną, ale również — nawet pod groźbą utraty pracy — nie będą kłamać ani fałszować żadnych danych, choćby tego żądali ich zwierzchnicy. Dla Świadków Jehowy dobre stosunki z Bogiem są znacznie ważniejsze niż uznanie u któregokolwiek człowieka. Doskonale również rozumieją, że bez względu na to, gdzie są i co robią, „wszystko jest obnażone i zupełnie odsłonięte dla oczu Tego, któremu mamy zdać rachunek” (Hebr. 4:13; Prz. 15:3).
We włoskiej gazecie La Stampa tak się wypowiedziano o Świadkach Jehowy: „Postępują zgodnie z tym, co głoszą. (...) Ideały moralne — miłość bliźniego, wyrzeczenie się stosowania przemocy oraz osobista uczciwość (będące dla większości chrześcijan ‚odświętnymi regułami’, o których można co najwyżej mówić z ambony) — należą do ich ‚powszedniego’ trybu życia”. A Louis Cassels, redaktor działu religijnego amerykańskiej agencji prasowej United Press International w Waszyngtonie, napisał: „Świadkowie wiernie trzymają się swych poglądów religijnych, nawet gdy muszą za to zapłacić wysoką cenę”.
Dlaczego nie mają kłopotów z hazardem
W przeszłości uczciwość zazwyczaj kojarzono z gotowością do ciężkiej pracy. Granie o pieniądze lub zawieranie zakładów było na ogół potępiane. Ale w miarę jak w XX wieku upowszechniał się duch samolubstwa i pogoni za bogactwem, rozprzestrzeniał się też hazard — legalny i nielegalny. Jest on propagowany nie tylko przez świat przestępczy, ale często również przez kościoły i rządy, które chcą zdobyć pieniądze. Jak Świadkowie Jehowy reagują na tę zmianę poglądów społeczeństwa? Trzymają się zasad biblijnych.
W swych publikacjach Świadkowie wyjaśniają, że Biblia nie zawiera żadnego konkretnego przykazania zabraniającego hazardu. Niemniej ma on zgubne skutki, na które już od pół wieku zwraca uwagę Strażnica oraz Przebudźcie się! Ponadto czasopisma te przypominają, iż hazard w każdej swej postaci rozwija skłonności, przed którymi Biblia ostrzega, jak choćby miłość pieniędzy: „Korzeniem wszelkich szkodliwych rzeczy jest umiłowanie pieniędzy” (1 Tym. 6:10), samolubstwo: „Nie będziesz samolubnie pożądał (...) niczego, co należy do twego bliźniego” (Powt. Pr. [5 Mojż.] 5:21, NW; por. 1 Kor. 10:24) oraz chciwość: „Żebyście przestali się zadawać z każdym, kto jest zwany bratem, a jest (...) chciwcem” (1 Kor. 5:11). Pismo Święte przestrzega też przed wzywaniem „bóstwa szczęścia”, jak gdyby było jakąś siłą nadprzyrodzoną, która potrafi wyświadczać przysługi (Izaj. 65:11). Ponieważ Świadkowie Jehowy biorą sobie do serca te przestrogi biblijne, zdecydowanie stronią od hazardu. A od roku 1976 szczególnie dbają o to, żeby nikt z ich grona nie był przez swą pracę zawodową niedwuznacznie kojarzony z jakąś instytucją zajmującą się grami hazardowymi.
W gruncie rzeczy hazard nigdy nie był wśród Świadków Jehowy poważnym problemem. Wiedzą oni, że Biblia nie pochwala dążenia do wzbogacania się kosztem drugich, lecz zachęca do pracy własnymi rękami, wiernego spełniania powierzonych zadań, hojności i dzielenia się z potrzebującymi (Efez. 4:28; Łuk. 16:10; Rzym. 12:13; 1 Tym. 6:18). Czy ludziom mającym styczność ze Świadkami łatwo jest się o tym przekonać? Owszem, zwłaszcza osobom, które utrzymują z nimi kontakty zawodowe. Świeccy pracodawcy nieraz chętnie zatrudniają Świadków Jehowy, gdyż są oni znani z sumienności i rzetelności. Wiedzą, że Świadkowie zawdzięczają te przymioty swej religii.
Co powiedzieć o tytoniu i narkotykach?
Biblia nie zawiera żadnej wzmianki o tytoniu ani o wielu narkotykach zażywanych w naszych czasach. Niemniej podaje wskazówki, które pomagają Świadkom Jehowy ustalić, jakie postępowanie podoba się Bogu. Toteż już w 1895 roku Strażnica w komentarzu na temat tytoniu skierowała uwagę na List 2 do Koryntian 7:1, gdzie czytamy: „Skoro więc mamy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się z wszelkiego skalania ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej”.
Przez wiele lat rada ta zdawała się wystarczać. Kiedy jednak przemysł tytoniowy sięgnął po reklamę, żeby przydać uroku paleniu, i gdy zaczęły się upowszechniać narkotyki, potrzeba było czegoś więcej. Zwrócono uwagę na jeszcze inne zasady biblijne: na darzenie szacunkiem Jehowy, Dawcy życia (Dzieje 17:24, 25), na miłość wobec bliźnich (Jak. 2:8), na okoliczność, że kto nie miłuje bliźniego, w gruncie rzeczy nie miłuje Boga (1 Jana 4:20), oraz na okazywanie posłuszeństwa względem władców świeckich (Tyt. 3:1). Podkreślono, że greckie słowo farmakía właściwie znaczy „stosowanie narkotyków”, a pisarze Biblii odnosili je do „uprawiania spirytyzmu”, ponieważ przy tego rodzaju praktykach używano narkotyków (Gal. 5:20).
W czasopiśmie Pociecha już w roku 1946 wyjawiono, że opłacane wypowiedzi reklamujące papierosy często są oszustwem. Kiedy udostępniono materiały naukowe na ten temat, również w Przebudźcie się!, które zastąpiło Pociechę, publikowano dowody na to, że palenie tytoniu powoduje raka, choroby serca i uszkodzenia płodu, że jest groźne dla niepalących, zmuszonych do oddychania powietrzem przesyconym dymem tytoniowym, oraz że nikotyna uzależnia. Zwrócono też uwagę, iż marihuana działa odurzająco i może wywołać uszkodzenia mózgu. Ponadto dla dobra czytelników wydawnictw Towarzystwa Strażnica nieraz omawiano poważne niebezpieczeństwa, jakie pociąga za sobą branie innych narkotyków.
Na długo przedtem, zanim urzędy państwowe uzgodniły, jak dalece należy ostrzegać ludzi przed szkodliwością tytoniu, w Strażnicy z 1 marca 1935 roku wyraźnie oświadczono, że palacz nie może być zamianowanym przedstawicielem Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego — Strażnica ani członkiem personelu Biura Głównego. Po wprowadzeniu w roku 1938 postanowienia o wyznaczaniu wszystkich sług w zborach Świadków Jehowy przez Towarzystwo w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku powiedziano, iż zakaz palenia odnosi się również do każdego z tych zamianowanych sług. Gdzieniegdzie zastosowano się do niego w całej pełni dopiero po kilku latach. Jednakże większość Świadków Jehowy chętnie przyjęła tę radę biblijną i poszła za dobrym przykładem tych, którzy im przewodzili.
Kolejny krok w konsekwentnym przestrzeganiu owej wskazówki biblijnej polegał na tym, że od roku 1973 nie dopuszczano żadnego palacza do chrztu. W następnych miesiącach udzielono pomocy tym, którzy pracowali przy produkcji tytoniu lub popierali jego sprzedaż, aby zrozumieli, że nie mogą dalej tak postępować i jednocześnie pozostać Świadkami Jehowy. Rady Słowa Bożego muszą być konsekwentnie respektowane w każdej dziedzinie życia. To przestrzeganie zasad biblijnych dotyczących tytoniu, marihuany i tak zwanych twardych narkotyków jest dla Świadków ochroną. Posługując się Pismem Świętym, zdołali też pomóc tysiącom ludzi, którym narkotyki rujnowały życie.
Czy inaczej ma się rzecz z napojami alkoholowymi?
Wydawnictwa Towarzystwa Strażnica nie stawiają znaku równości między piciem alkoholu a braniem narkotyków. Dlaczego? Otóż Stwórca wie, jakim tworem jesteśmy, a Jego Słowo zezwala na umiarkowane spożywanie napojów alkoholowych (Ps. 104:15; 1 Tym. 5:23). Z drugiej strony Biblia ostrzega przed piciem bez umiaru i stanowczo potępia pijaństwo (Prz. 23:20, 21, 29, 30; 1 Kor. 6:9, 10; Efez. 5:18).
Ponieważ nadużywanie napojów wyskokowych zrujnowało życie wielu ludzi, Charles Taze Russell opowiadał się osobiście za całkowitą abstynencją. Przyznawał jednak, iż Jezus pił wino. W wieku XIX i na początku XX w USA gorąco agitowano za wprowadzeniem zakazu produkcji i sprzedaży alkoholu. Strażnica otwarcie sympatyzowała z tymi, którzy starali się zwalczać szkodliwe skutki picia, ale nie przyłączyła się do ich kampanii o przeforsowanie prohibicji. Mimo to dobitnie wskazywała na zgubne następstwa nadużywania alkoholu i wielokrotnie wyjaśniała, iż lepiej jest wcale nie pić wina ani napojów spirytusowych. Osoby uważające, że mogą je z umiarem spożywać, zachęcano do przemyślenia Listu do Rzymian 14:21, gdzie czytamy: „Dobrze jest nie jeść mięsa ani nie pić wina, ani nie czynić niczego, czym twój brat się gorszy”.
Kiedy jednak w roku 1930 przewodniczący amerykańskiej ligi walczącej o wprowadzenie prohibicji (Anti-Saloon League) pozwolił sobie publicznie oświadczyć, że jego organizację „powołał do życia Bóg”, J. F. Rutherford, ówczesny prezes Towarzystwa Strażnica, wykazał w przemówieniach radiowych, iż takie twierdzenie jest bluźnierstwem przeciw Bogu. Dlaczego? Ponieważ Słowo Boże wcale nie zakazuje picia wina, potępia natomiast pijaństwo, prohibicja zaś nie tylko nie położyła mu kresu, ale wręcz przyczyniła się do rozkwitu nielegalnej produkcji, sprzedaży i przemytu alkoholu oraz do korupcji wśród urzędników państwowych.
Świadkowie Jehowy uważają spożywanie napojów alkoholowych czy też powstrzymywanie się od nich za sprawę osobistą. Jednakże stosują się do biblijnego wymagania, żeby nadzorcy ‛zachowywali umiar w nawykach’. Wyrażenie to jest tłumaczeniem greckiego słowa nefálion, które dosłownie znaczy „trzeźwy, wstrzemięźliwy; powstrzymujący się od wina całkowicie albo przynajmniej od nadmiernego jego spożycia”. Również słudzy pomocniczy nie mogą ‛oddawać się piciu mnóstwa wina’ (1 Tym. 3:2, 3, 8). Kto dużo pije, nie nadaje się zatem do piastowania specjalnych przywilejów służby. Ponieważ mężczyźni sprawujący przewodnictwo wśród Świadków Jehowy świecą pod tym względem przykładem, mogą ze swobodą mowy pomagać osobom, które pod wpływem stresu zdradzają skłonność do sięgania po alkohol lub muszą zachowywać pełną abstynencję. Jakie przynosi to rezultaty?
Na przykład w pewnej gazecie ukazującej się w środkowopołudniowej Afryce napisano: „Z wszystkich doniesień wynika, że tam, gdzie wśród Afrykanów żyje najwięcej Świadków Jehowy, jest najmniej problemów. Najwyraźniej stanowią oni przeciwwagę dla agitatorów, czarów, pijaństwa i wszelkiej przemocy” (The Northern News, Zambia).
Niemniej Świadkowie Jehowy odróżniają się od tego świata jeszcze pod innym ważnym względem.
Szacunek dla życia
Szacunek ten wynika z uznania faktu, że życie to dar od Boga (Ps. 36:10; Dzieje 17:24, 25). Łączy się również z przeświadczeniem, iż w Jego oczach cenne jest nawet życie nie narodzonego dziecka (2 Mojż. 21:22-25, Bg; Ps. 139:1, 16, Bg). Ponadto towarzyszy mu świadomość, że „każdy z nas sam za siebie zda sprawę Bogu” (Rzym. 14:12).
Zgodnie z tymi zasadami biblijnymi Świadkowie Jehowy konsekwentnie opowiadają się przeciwko aborcji. Chcąc zapewnić swym czytelnikom mądre kierownictwo, czasopismo Przebudźcie się! pomagało im zrozumieć, że Bóg wymaga zachowywania czystości moralnej. Wiele razy obszernie opisywało cud prokreacji, jak również psychologiczną i fizjologiczną stronę narodzin dziecka. Kiedy po drugiej wojnie światowej kobiety coraz częściej zaczęły przerywać ciążę, w Strażnicy wyraźnie wykazano, że jest to sprzeczne ze Słowem Bożym. W numerze 19 z roku 1970 powiedziano bez ogródek: „Przerwanie ciąży po prostu dla pozbycia się niepożądanego dziecka równa się świadomemu zniszczeniu życia ludzkiego”.
Dlaczego nie godzą się na transfuzję
Szacunek dla życia ukształtował również stanowisko Świadków Jehowy w sprawie przetaczania krwi. Gdy transfuzje zaczęły się upowszechniać, Strażnica z 1 lipca 1945 roku szczegółowo objaśniła chrześcijański pogląd na świętość krwi.c Zwrócono uwagę, że Boży zakaz dany Noemu i wszystkim jego potomkom dotyczył zarówno krwi zwierzęcej, jak i ludzkiej (1 Mojż. 9:3-6). Poza tym podkreślono, iż wymaganie to zostało przypomniane w I wieku, gdy chrześcijanom polecono ‛powstrzymywać się od krwi’ (Dzieje 15:28, 29). Na podstawie Biblii wyjaśniono w tym samym artykule, że Bóg pozwolił na używanie krwi jedynie w celach ofiarnych, a ponieważ ofiary ze zwierząt przewidziane przez Prawo Mojżeszowe wyobrażały ofiarę Chrystusa, więc lekceważenie danego chrześcijanom nakazu co do ‛powstrzymywania się od krwi’ oznaczałoby rażący brak szacunku dla ofiary okupu złożonej przez Jezusa Chrystusa (3 Mojż. 17:11, 12; Hebr. 9:11-14, 22). Zgodnie z takim zrozumieniem tej sprawy osoby, które wbrew wymaganiu Bożemu przyjmują transfuzję i nie okazują skruchy, są od roku 1961 wykluczane ze zboru Świadków Jehowy.
Początkowo w wydawnictwach Towarzystwa Strażnica nie omawiano groźnych dla zdrowia skutków ubocznych przetaczania krwi. Kiedy z czasem stały się dostępne informacje na ten temat, zaczęto je również publikować — nie po to, by nimi uzasadnić, dlaczego Świadkowie Jehowy nie godzą się na transfuzję, lecz żeby pogłębić ich docenianie dla zakazu co do używania krwi, wydanego przez samego Boga (Izaj. 48:17). W tym celu w roku 1961 opublikowano starannie udokumentowaną broszurę Krew, medycyna a prawo Boże. W roku 1977 ukazała się następna broszura na ten temat, zatytułowana Świadkowie Jehowy a kwestia krwi. Ponownie podkreślono w niej, że stanowisko Świadków Jehowy ma podłoże czysto religijne, jest oparte na Biblii i nie zależy od zagrożeń medycznych. Najnowsze wiadomości z tej dziedziny przedstawiono w roku 1990 w broszurze Jak krew może ocalić twoje życie? Posługując się tymi publikacjami, Świadkowie Jehowy starają się przybliżyć lekarzom swój punkt widzenia i pozyskać ich do współpracy. Niemniej przez wiele lat transfuzja cieszyła się w medycynie dużą popularnością.
Chociaż Świadkowie Jehowy wyjaśniali lekarzom, iż nie mają żadnych religijnych zastrzeżeń co do alternatywnych metod leczenia, odmówienie zgody na transfuzję przysparzało wielu kłopotów. Na Świadków oraz ich rodziny często wywierano ogromny nacisk, żeby zaakceptowali ten powszechnie wówczas stosowany zabieg. W listopadzie roku 1976 w Portoryko 45-letnia Ana Paz de Rosario zgodziła się na operację i konieczną terapię, ale ze względu na swe przekonania religijne prosiła, by nie podawano jej żadnej krwi. Tymczasem po północy do jej pokoju w szpitalu wtargnęło pięciu policjantów i trzy pielęgniarki; powołując się na nakaz sądowy, przywiązali ją do łóżka i siłą przetoczyli jej krew, choć nie życzyła sobie tego ani ona, ani jej mąż, ani dzieci. Chora doznała szoku i zmarła. Nie był to wcale odosobniony wypadek, ponieważ do takich aktów przemocy dochodziło nie tylko w Portoryko.
W roku 1975 w Danii małżeństwo Świadków Jehowy było ścigane przez policję, gdyż nie chciało, by ich synkowi wmuszono krew, lecz poszukiwało alternatywnej metody leczenia. W roku 1982 we Włoszech pewne małżeństwo, powodowane miłością do swej nieuleczalnie chorej córeczki, zabiegało w czterech krajach o pomoc lekarską, a gdy dziecko zmarło w czasie nakazanego sądownie przetaczania krwi, rodziców oskarżono o morderstwo i skazano na 14 lat więzienia.
Gdy w grę wchodziło przymusowe przetoczenie krwi dzieciom Świadków Jehowy, prasa często podjudzała opinię publiczną. Zdarzało się, że sąd nakazywał transfuzję nawet bez rozprawy, podczas której mogliby się wypowiedzieć rodzice. A przecież w Kanadzie zdarzyło się przeszło 40 razy, iż dzieci, którym w takiej sytuacji przetoczono krew, oddano rodzicom martwe.
Nie wszyscy lekarze i sędziowie popierali tak bezwzględne metody. Niektórzy opowiadali się za większą gotowością do niesienia pomocy. Sporo zdolnych lekarzy podejmowało się leczenia bez krwi. Dzięki temu zdobyli duże doświadczenie w różnych gałęziach bezkrwawej chirurgii. Z czasem okazało się, że każdą operację — zarówno osoby dorosłej, jak i niemowlęcia — można z powodzeniem przeprowadzić bez transfuzji.d
Chcąc uniknąć niepotrzebnych konfrontacji w nagłych wypadkach, na początku lat sześćdziesiątych Świadkowie Jehowy zaczęli składać swym lekarzom specjalne wizyty, żeby im przedstawić swoje stanowisko i dostarczyć odpowiednią literaturę. Później prosili o dołączenie do ich kartotek pisemnego oświadczenia, iż nie życzą sobie transfuzji. W latach siedemdziesiątych wśród Świadków upowszechnił się zwyczaj noszenia przy sobie oświadczenia informującego służbę zdrowia, że w żadnych okolicznościach nie zgadzają się na przetoczenie im krwi. Po konsultacjach z lekarzami i prawnikami dokumentowi temu nadano taką formę, by miał on moc prawną.
Ponieważ Świadkowie Jehowy byli zdecydowani nie przyjmować transfuzji, więc aby im pomóc w prostowaniu błędnych wyobrażeń lekarzy i personelu szpitali oraz nawiązać lepszą współpracę między placówkami służby zdrowia a pacjentami będącymi Świadkami Jehowy, Ciało Kierownicze postanowiło utworzyć Komitety Łączności ze Szpitalami. W roku 1979 była ich zaledwie garstka, ale w roku 1992 w ponad 70 krajach działało już z górą 800 takich komitetów. Wybrano do nich i przeszkolono umiejętnych starszych, którzy działają w Ameryce Północnej i Łacińskiej, na Dalekim Wschodzie, w Australii i Oceanii oraz w Europie. Poza wyjaśnianiem stanowiska Świadków Jehowy zadanie tych komitetów polega również na wskazywaniu personelowi szpitali, że istnieją skuteczne metody leczenia alternatywnego. W nagłych sytuacjach pomagają lekarzom prowadzącym skontaktować się z chirurgami, którzy już leczyli podobne przypadki u Świadków Jehowy bez stosowania krwi. W razie potrzeby komitety te składają wizyty nie tylko lekarzom, lecz także sędziom rozpatrującym wnioski szpitali o wydanie nakazu transfuzji.
Aby zapewnić sobie poszanowanie dla swych poglądów religijnych związanych ze świętością krwi, Świadkowie Jehowy po wyczerpaniu innych możliwości czasami podają lekarzy i szpitale do sądu. Zazwyczaj chodzi im jedynie o zakaz przetoczenia krwi lub tymczasowy zakaz, obowiązujący do chwili wydania przez sąd orzeczenia w toczącej się sprawie. Niemniej w ostatnich latach sądownie domagali się od lekarzy i szpitali odszkodowań za samowolnie podjęte decyzje. W 1990 roku Sąd Apelacyjny w kanadyjskiej prowincji Ontario przyznał odszkodowanie w takiej sprawie, ponieważ lekarz nie uwzględnił oświadczenia, które znajdowało się w portfelu pacjenta i w którym wyraźnie zaznaczono, że jako Świadek Jehowy w żadnych okolicznościach nie zgadza się na transfuzję. Od roku 1985 w różnych rejonach USA wytoczono co najmniej dziesięć takich procesów, a pozwani często woleli rozstrzygnąć sprawę polubownie i zapłacić uzgodnioną sumę, niż ryzykować, że sąd przyzna jeszcze większe odszkodowanie. Świadkowie Jehowy są w pełni zdecydowani przestrzegać Boskiego zakazu co do krwi. Woleliby nie pozywać lekarzy przed sądy, ale w razie potrzeby to czynią, żeby nie narzucano im metody leczenia, która ze względów etycznych jest dla nich nie do przyjęcia.
Opinia publiczna zaczyna coraz lepiej uświadamiać sobie niebezpieczeństwa związane z przetaczaniem krwi. Częściowo wynika to z lęku przed AIDS. Jednakże postawa Świadków jest podyktowana szczerym pragnieniem podobania się Bogu. W roku 1987 we francuskim dzienniku medycznym Le Quotidien du Médecin napisano: „Świadkowie Jehowy chyba mają rację, że nie godzą się na przyjmowanie preparatów krwi, ponieważ wskutek transfuzji rzeczywiście można przenieść sporo czynników chorobotwórczych”.
Świadkowie Jehowy nie opierają swego stanowiska na jakiejś własnej wiedzy medycznej wyższego rzędu. Po prostu nie mają żadnych wątpliwości, że wytyczne Jehowy są słuszne i że On „nie odmawia tego, co dobre”, swym lojalnym sługom (Ps. 19:8, 12; 84:12). Nawet gdyby któryś z nich zmarł wskutek utraty krwi, co się niekiedy zdarza, Świadkowie Jehowy są całkowicie przeświadczeni, iż Bóg nie zapomni o swych wiernych sługach, ale przywróci im życie podczas zmartwychwstania (Dzieje 24:15).
Gdy jednostki lekceważą zasady biblijne
Miliony ludzi studiowało Biblię ze Świadkami Jehowy, ale nie wszyscy się do nich przyłączyli. Po zapoznaniu się z wysokimi miernikami niektórzy dochodzą do wniosku, że nie chcą prowadzić takiego życia. Zanim ktoś da się ochrzcić, jest szczegółowo zaznajamiany z podstawowymi naukami biblijnymi, po czym (zwłaszcza od roku 1967) jeszcze raz omawiają je z nim starsi zboru. Starają się upewnić, czy kandydat do chrztu dobrze rozumie nie tylko same nauki, lecz także wszystko, co wchodzi w zakres chrześcijańskiego postępowania. Ale co wtedy, gdy później miłość do świata popchnie kogoś do poważnego występku?
Już w roku 1904 w książce Nowe stworzenie zaznaczono, że należy odpowiednio zapobiegać demoralizacji zboru. Zgodnie z ówczesnym zrozumieniem Badaczy Pisma Świętego objaśniono tam kroki, które należy poczynić wobec winowajców w myśl Ewangelii według Mateusza 18:15-17. Na tej podstawie sporadycznie odbywały się „posiedzenia Kościoła”, podczas których przedstawiano całemu zborowi dowody poważnego przewinienia. Wiele lat później, w Strażnicy z 15 maja 1944 roku, ponownie omówiono to zagadnienie w świetle całej Biblii i wykazano, że takie sprawy dotyczące zboru powinni rozpatrywać odpowiedzialni bracia sprawujący w nim nadzór (1 Kor. 5:1-13; por. 5 Mojż. 21:18-21). Z kolei w Strażnicy z 1 marca 1952 roku (wyd. pol. numer 15 z 1952 roku) opublikowano artykuły, które nie tylko przedstawiały właściwy tryb postępowania, ale również uzasadniały konieczność czynienia konkretnych kroków w celu utrzymywania organizacji w czystości. Od tamtej pory temat ten poruszano wielokrotnie. Zawsze jednak chodziło o to samo: 1) o zachowanie czystości organizacji oraz 2) o uświadomienie winowajcy potrzeby okazania szczerej skruchy i dopomożenie mu w odzyskaniu zdrowia duchowego.
W I stuleciu niektórzy odeszli od wiary i zaczęli prowadzić rozwiązłe życie. Inni dali się odciągnąć odstępczym naukom (1 Jana 2:19). Zdarza się to również wśród Świadków Jehowy w XX wieku. Niestety, ostatnimi czasy trzeba było co roku wykluczać kilkadziesiąt tysięcy zatwardziałych grzeszników. W gronie tym znaleźli się także znani starsi. Mierniki biblijne są jednakowe dla wszystkich (Jak. 3:17). Świadkowie Jehowy dobrze wiedzą, że jeśli dalej chcą się cieszyć uznaniem Jehowy, muszą dbać o czystość moralną organizacji.
Przyobleczenie nowej osobowości
Jezus usilnie zachęcał do zachowywania czystości nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz (Łuk. 11:38-41). Wykazał, że nasze słowa i czyny odzwierciedlają to, co mamy w sercu (Mat. 15:18, 19). Jak wyjaśnił apostoł Paweł, jeśli naprawdę uczy nas Chrystus, to ‛odnawiamy się w sile pobudzającej nasz umysł’ i ‛przyoblekamy się w nową osobowość, stworzoną według woli Bożej w rzeczywistej prawości i lojalności’ (Efez. 4:17-24). Osoby pouczane przez Chrystusa pragną myśleć i postępować jak on, toteż starają się przejawiać „takie samo nastawienie umysłu, jakie miał Chrystus Jezus” (Rzym. 15:5). Tryb życia poszczególnych Świadków Jehowy ukazuje, jak dalece im się to udaje.
Świadkowie Jehowy wcale nie twierdzą, że ich postępowanie jest bez skazy. Szczerze starają się jednak naśladować Chrystusa, dostosowując swe życie do wzniosłych zasad biblijnych. Nie zaprzeczają, że również inne jednostki trzymają się wysokich mierników moralnych. Ale Świadkowie Jehowy nie tylko jako jednostki, lecz także jako międzynarodowa organizacja dają się łatwo rozpoznać po tym, że przestrzegają norm wyłuszczonych w Biblii. Pobudza ich do tego natchniona rada z Listu 1 Piotra 2:12: „Trwajcie w swym szlachetnym postępowaniu wśród narodów, żeby (...) mogły dzięki waszym szlachetnym uczynkom, których są naocznymi świadkami, wychwalać Boga”.
[Przypisy]
a Temat ten omówiono ponownie, choć nieco krócej, w Strażnicy z 15 października 1941 roku, w artykule „Charakter czy niezłomne oddanie?”
b W Strażnicy numer 14 z roku 1951 zdefiniowano wszeteczeństwo, czyli rozpustę, jako „umyślny stosunek płciowy osoby stanu wolnego z osobą innej płci”. W wydaniu angielskim z 1 stycznia 1952 roku dodano, że z biblijnego punktu widzenia słowo to może się również odnosić do niemoralnego postępowania osoby żonatej lub zamężnej.
c Świętość krwi omówiono już w Strażnicy z 15 grudnia 1927 roku, a w numerze z 1 grudnia 1944 roku wspomniano wyraźnie o transfuzjach.
d Contemporary Surgery z marca 1990 roku, ss. 45-49; The American Surgeon z czerwca 1987 roku, ss. 350-356; Miami Medicine ze stycznia 1981 roku, s. 25; New York State Journal of Medicine z 15 października 1972 roku, ss. 2524-2527; The Journal of the American Medical Association z 27 listopada 1981 roku, ss. 2471, 2472; Cardiovascular News z lutego 1984 roku, s. 5; Circulation z września 1984 roku.
[Napis na stronie 172]
„Wykazują godne uwagi przymioty moralne”
[Napis na stronie 174]
Czy mieli kiedyś wątpliwości, jak się zapatrywać na homoseksualizm?
[Napis na stronie 175]
Upadek obyczajów na świecie nie skłonił Świadków Jehowy do większej pobłażliwości
[Napis na stronie 176]
Niektórzy chcieli być Świadkami Jehowy, nie rezygnując z poligamii
[Napis na stronie 177]
Z naciskiem przedstawia się pogląd Jehowy na rozwód
[Napis na stronie 178]
Dokonali w życiu gruntownych zmian
[Napis na stronie 181]
Tytoń? Nie!
[Napis na stronie 182]
Napoje alkoholowe? Jeśli już, to z umiarem.
[Napis na stronie 183]
Zdecydowanie nie przyjmują krwi
[Napis na stronie 187]
Wykluczanie — żeby organizacja pozostała czysta moralnie
[Ramka na stronie 173]
„Rozwijanie charakteru” nie zawsze dawało dobre skutki
W pewnym doniesieniu z Danii powiedziano: ‛Wielu braci, zwłaszcza starszych wiekiem, szczerze starając się przyoblec chrześcijańską osobowość, wystrzegało się choćby najdrobniejszego śladu świeckości, aby stać się bardziej godnymi niebiańskiego Królestwa. Uśmiech na zebraniu traktowano jak coś niestosownego, a sporo starszych braci nosiło wyłącznie czarne ubrania, czarne obuwie i czarne krawaty. Często poprzestawali na prowadzeniu spokojnego i cichego życia w Panu. Uważali, że wystarczy chodzić na zebrania, a głoszenie należy pozostawić kolporterom’.
[Ramka na stronie 179]
Co u Świadków dostrzegają inni
◆ W niemieckiej gazecie „Münchner Merkur” tak napisano o Świadkach Jehowy: „Uchodzą za najuczciwszych i najpunktualniejszych podatników w Republice Federalnej, a ich posłuszeństwo wobec przepisów widoczne jest w ruchu drogowym i w statystykach kryminalnych. (...) Mają w poszanowaniu władze (rodziców, nauczycieli, państwo). (...) Opierają się na Biblii, podstawie wszelkiego ich działania”.
◆ Po zgromadzeniu, które się odbyło na miejscowym stadionie, mer francuskiego miasta Lens powiedział do Świadków Jehowy: „Podoba mi się u was to, że dotrzymujecie obietnic i umów, a poza tym jesteście czyści, zdyscyplinowani i zorganizowani. Lubię waszą społeczność. Nienawidzę bałaganu i nie znoszę ludzi, którzy wszystko brudzą i niszczą”.
◆ Książka „Voices From the Holocaust” (Głosy z holocaustu) zawiera wspomnienia pewnej Polki, byłej więźniarki obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i w Ravensbrück. Pisze ona: „Widziałam takich, którzy stali się ludźmi niezwykle szlachetnymi, oraz takich, którzy stali się na wskroś podli. Najsympatyczniejszą grupę stanowili Świadkowie Jehowy. Chylę przed nimi czoło. (...) Dokonywali dla drugich wspaniałych rzeczy. Pomagali chorym, dzielili się własnym chlebem i wszystkich dokoła podnosili na duchu. Niemcy ich nienawidzili, ale zarazem poważali. Wyznaczali im najgorsze prace, a oni przyjmowali je z podniesioną głową”.