Czy oczekujesz na „powołanie”?
„Wykrzykujcie triumfalnie przed Jehową, wszyscy ludzie na ziemi. Służcie Jehowie z radością. (...) Wiedzcie, że Bogiem jest Jehowa”. — Ps. 100:1-3, NW.
1, 2. (a) Na jakie trudności natrafia w życiu wiele ludzi? (b) Jakie nasuwają się w związku z tym pytania?
WIELE osób stwierdza, że niezmiernie trudno jest tak pokierować swoim losem, jak by się najbardziej chciało. Porwani przez nurt życia, zaaferowani problemami, które codziennie wyłaniają się przed nimi jak skały i wiry w wartkiej rzece, ludzie częstokroć tracą z oczu własne cele i pragnienia. Młodzież zazwyczaj wytycza sobie wręcz fantastyczne cele, marzy o czymś, co ją zaciekawiło lub jej zaimponowało. U wielu jednak te młodzieńcze zainteresowania pozostają niezaspokojone. Nierzadko ludzie się przekonują, że dość się natrudzą, chcąc chociaż zarobić na utrzymanie, i tracą nadzieję na osiągnięcie celów, jakie sobie początkowo wyznaczyli.
2 Dlaczego jest tak wielu rozczarowanych tym, czego zdołali dokonać w życiu? Czy może nie dopisali w czymś? Albo może obrali sobie nieodpowiedni cel? Czy minęli się ze swoim „powołaniem”?
3. Co pozwala się zorientować, czy Bóg przewidział dla ludzi zajmowanie się rozmaitymi pracami?
3 Na pewno nie dzieje się tak z braku poradnictwa zawodowego czy prywatnych doradców, gdyż młodym udziela się dziś wszechstronnej pomocy dla jak najskuteczniejszego wyzyskania ich zdolności. Obmyślono przeróżne testy, mające określać, jaką pracę lub zawód dana osoba mogłaby najlepiej wykonywać. Nawet Pismo święte wyjaśnia, że Stwórca człowieka zapewnił mu możliwość radowania się ogromną rozmaitością zajęć. Z czwartego rozdziału księgi Rodzaju [Pierwszej Mojżeszowej] można wnioskować o istnieniu już w tamtych zamierzchłych czasach zawodu budowniczego, ponieważ wspomniano tam o zbudowaniu miasta; znajdujemy w nim również wzmianki o hodowaniu zwierząt domowych, uprawie ziemi, o ludziach zajmujących się muzyką oraz innych, wyrabiających przedmioty z metalu. W czym więc tkwi sedno sprawy? Dlaczego tyle ludzi doznaje uczucia niezadowolenia nawet wtedy, gdy odnoszą sukcesy w obranej przez siebie karierze?
4. Dlaczego tak często ludzie, którzy według mierników światowych odnieśli sukcesy, nie są naprawdę szczęśliwi?
4 Współczesne społeczeństwo zapatruje się na wszystko z materialistycznego punktu widzenia. W wielu środowiskach uważa się, że temu, kto nie ma pięknego domu z nowoczesnymi udogodnieniami czy najnowszego modelu samochodu, najwidoczniej się nie powiodło. W mniemaniu sporej liczby ludzi właśnie dostatek jest równoznaczny z powodzeniem w życiu. Mimo to słynny w ubiegłym stuleciu bogacz, Andrew Carnegie, powiedział: „Chętnie oddałbym wszystko, żeby móc rozpocząć życie od nowa”. Niektórzy pamiętają też zapewne powiedzenie: „Niczego nie zabierzesz ze sobą do grobu”. Czują się zawiedzeni, bo ich sukcesy i przyjemności w życiu są tak krótkotrwałe. Na pewno szczęścia nie da się mierzyć ani bogactwem, ani osiągniętymi szczeblami drabiny społecznej.
5. (a) Jaka dobra rada zawarta jest w Liście 1 Jana 2:15-17? (b) Jakie pytania dobrze będzie rozważyć?
5 Dążenia ludzi do osiągnięcia trwałego szczęścia spełzają na niczym, zwłaszcza że coraz bardziej rezygnują oni ze stosowania w swoim życiu Słowa Bożego (Jer. 10:23). Całkiem też słusznie sędziwy apostoł Jan napisał: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia [okazałe uwydatnianie swych środków do życia, NW] nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki” (1 Jana 2:15-17). Dobrze jest zadać sobie samemu pytanie: Jaką rolę grają w moim życiu te rzeczy — pragnienie ciała, pragnienie oczu i pysznienie się swymi środkami do życia? — Czy dużo znaczy dla ciebie odbiornik telewizyjny, wygodny dom, nowoczesny samochód, pogoń za tym, co przyjemne dla ciała? Czy poświęcasz swe życie tym sprawom? Czy raczej interesujesz się więcej pełnieniem woli Bożej?
ROZSĄDNY CEL W ŻYCIU
6. Co miał do powiedzenia mądry król Salomon na temat dążeń ludzkich?
6 Jedynie spełnianie woli Bożej może dodać życiu wartości, może je uczynić bogatszym; może sprawić, że u jego schyłku nie poczujemy się zmuszeni wyznać: „Wszystko to marność i pogoń za wiatrem!”. Co prawda wielu uważa, że najlepiej można służyć Bogu przez należyte rozwijanie swych wrodzonych zdolności i zamiłowań, czy to w zakresie sztuk pięknych, pedagogiki czy też medycyny, niemniej jednak w Piśmie świętym trudno by było znaleźć wskazówkę, że tą drogą osiąga się życie wieczne. Nawet ciężki trud nazwany jest „darem Bożym” i może przynieść radość człowiekowi, który się go podejmuje. Salomon wszakże wyznał, iż znienawidził wszelki swój dorobek, gdy pomyślał, że pozostawi go po śmierci człowiekowi, który przyjdzie po nim. O ileż lepiej jest więc poświęcić swe wysiłki głównie temu, co ma przed sobą przyszłość, zajęciu, które prowadzi do życia wiecznotrwałego. Taka praca nie jest marnością. Wprawdzie ten, kto postępuje dobrze, może się znaleźć w trudnej sytuacji tak samo jak niegodziwiec, ale mimo to jego życie ma cel, ma sens, a przy tym ma zapewnione kierownictwo i błogosławieństwo Jehowy. — Ekl. [Kazn.] 2:10, 11, 18; 3:13; 8:14.
7. (a) Jaka nauka chrześcijaństwa, dotycząca służenia Bogu, jest niezgodna z Biblią? (b) Co Pismo święte podaje na temat „powołania w górę”?
7 W nominalnym chrześcijaństwie wymyślono naukę, że służba Boża nie jest dla każdego, że człowiek musi dopiero odczuć specjalne powołanie do niej. Co prawda w Biblii jest mowa o „powołaniu”, nie oznacza ono jednak zaproszenia do służenia Bogu, ponieważ nikomu nie zamknięto dostępu do wychwalania swego Stwórcy i oddawania Jemu czci; z faktu tego dobrze zdawali sobie sprawę pierwsi chrześcijanie. Chodzi tu raczej o powołanie na członków „małego stadka”, o których mówił Jezus, że mają przyłączyć się do niego w sprawowaniu urzędu królów i kapłanów w niebiańskim Królestwie. Powołanie to oznacza więc przynależność do wybranej grupy wiernych, namaszczonych duchem Bożym ludzi tworzących zastęp 144 000 „wykupionych z ziemi” (Łuk. 12:32, NW; Apok. [Obj.] 14:1-3). Apostoł Paweł wspomina o tym w Liście do Filipian 3:14, opisując „nagrodę powołania w górę, której Bóg udziela za pośrednictwem Chrystusa Jezusa” (NW). Werset z Listu do Rzymian 8:30 wskazuje, że tacy ludzie bywają przez Boga ogłoszeni za sprawiedliwych i wyniesieni do chwały. Do nich to Piotr napisał: „Tym więcej dołóżcie starań, aby powołanie swoje i wybranie umocnić (...). W ten bowiem sposób będziecie mieli szeroko otwarte wejście do wiekuistego królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”. — 2 Piotra 1:10, 11, NP.
8. Wymień niektóre powody, dla których tak mało ludzi interesuje się służbą kapłańską.
8 Tymczasem do podjęcia służby Bożej wcale nie potrzeba specjalnego powołania. Bóg nie szepcze do ucha jednym: „To dla ciebie”, pomijając przy tym drugich. Nie odmawia też nikomu powołania dlatego, że sytuacja materialna uniemożliwia mu zdobycie wykształcenia w seminarium teologicznym. Kościoły rzekomego chrześcijaństwa są zaniepokojone, ponieważ wielu ich parafian ociąga się z wstąpieniem do stanu duchownego, nawet będąc do tego zachęcani przez swe organizacje religijne. Niejeden się tłumaczy, że odstręczają go stosunkowo niskie wpływy. Innych wytrącają z równowagi przemiany, jakie obserwują. Są może przeciwni celibatowi kapłanów albo zakłopotani zmianami zachodzącymi w ich kościele, usuwaniem „świętych” z kalendarza religijnego, wprowadzaniem współczesnego języka do celebrowania mszy, nabożeństwami jazzowymi; może nie wiedzą, co sądzić o obecności kapłanów i kaznodziejów w pikietach strajkowych, o problemach związanych z regulacją urodzeń, wtrącaniu się religii do zagadnień społecznych i do polityki, a wreszcie o rezygnowaniu z zasad biblijnych na rzecz tak zwanej „współczesnej moralności”. Tego typu sprawy skłoniły już niejednego do odwrócenia się od kościołów, ponieważ narzucają wniosek, że te instytucje przestały spełniać jakiekolwiek istotne zadanie. Ludzie ci nie odczuwają w sobie powołania Bożego. W gruncie rzeczy niektórzy mniemają, że Bóg jest martwy.
9. Jaką tendencję zaobserwowano wśród studentów i duchowieństwa?
9 Dziekan Uniwersytetu Emory, William Cannon, oświadczył: „Coraz mniej studentów w naszych uczelniach wykazuje zainteresowanie stanem duchownym”. W czasopiśmie U.S. News and World Report można było przeczytać: „Duchowni tysiącami całkowicie opuszczają kościół (...). Ze statystyk opublikowanych we wrześniu przez National Association for Pastoral Renewal [Ogólnonarodowe Stowarzyszenie dla Odnowy Pracy Duszpasterskiej] wynika, że liczba kapłanów, którzy w tym roku wycofali się z czynnej służby, jest ponad trzydzieści jeden procent wyższa niż w roku 1967 (...). Podobnie tysiące zakonnic odwołuje swoje śluby — w roku 1966 było takich około 3600”. W sprawozdaniu tym podano dalej, że Zjednoczony Kościół Metodystów próbował zebrać specjalne fundusze na kształcenie nowych kaznodziejów, jako że ma on tylko 33 000 duchownych na 42 000 swoich gmin wyznaniowych. Skoro w wielu kościołach panuje tego rodzaju tendencja, to nie można się dziwić informacji z gazety New York Times z 8 marca 1969 roku, iż w takich Stanach Zjednoczonych działa specjalna organizacja dysponująca czternastoma biurami w większych miastach, a stawiająca sobie za zadanie dopomaganie w znalezieniu pracy świeckiej kapłanom i zakonnicom, którzy się wycofują z działalności religijnej.
10. Czy sytuacja z okresu wczesnochrześcijańskiego daje podstawę do podziału na duchownych i laików?
10 Dalszą przyczyną, dla której wielu uważa, że nie ma dla nich miejsca w służbie Bożej, jest nadal utrzymujący się w kościołach podział na duchowieństwo i laików. Podział taki nie występował jednak w pierwotnym chrystianizmie ani nie ma go wśród prawdziwych chrześcijan doby obecnej. W myśl Pisma świętego każdy — bez względu na to, czy ma nadzieję niebiańską, czy też spodziewa się żyć wiecznie na rajskiej ziemi, gdy już całkowicie zapanuje tu wola Boża — ponosi przed Bogiem odpowiedzialność za pełnienie służby Bożej. Wyodrębnienie kasty kapłańskiej sięga czasów organizowania pogańskiego kultu w Babilonie. W służbie publicznej Jezusa i jego uczniów nie ma na to żadnego przykładu. Dzieło M’Clintocka i Stronga pt. Cyclopaedia podaje: „Doniosłe polecenie, zapisane w Mateusza XXVIII, 19, 20, nie było dane tylko jedenastu apostołom, ale całemu ogółowi uczniów (...). Toteż wydaje się, że w dniu Pięćdziesiątnicy całe zgromadzenie wiernych zostało natchnione do kazania”. Autorzy wprawdzie wspominają o „formalnej różnicy między duchowieństwem a laikami”, niemniej jednak dalej czytamy, że ona „w Nowym Testamencie prawie wcale się nie zaznacza; widzimy członków kościoła, przełożonych i osoby prywatne, mężczyzn i kobiety, swobodnie korzystających z prawa rozgłaszania wszędzie wiadomości o Jezusie”.
DRZWI DO SŁUŻBY STOJĄ OTWOREM
11. Czy Jezus lub pierwsi chrześcijanie byli zwolennikami podziału na duchownych i laików?
11 Słuszne będzie w tym miejscu przytoczenie słów pewnego pisarza, autora historii wczesnego kościoła: „Celsus, który pierwszy pisemnie występował przeciw chrystianizmowi, drwi sobie z faktu, że wyrobnicy, szewcy, rolnicy, najbardziej zacofani i śmieszni ludzie, mają być gorliwymi głosicielami Ewangelii”. Nie liczyło się jednak ich wykształcenie (czyż pierwsi uczniowie nie byli skromnymi rybakami?), ale wiara i gotowość służenia Bogu. Daleki od wprowadzania „formalnej różnicy między duchowieństwem a laikami”, Jezus wręcz potępił te właśnie praktyki, stosowane przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy (Mat. 23:1-33). Wytknął im obłudę, wykonywanie pewnych czynności tylko w tym celu, żeby to ludzie widzieli; mówił także o wyróżniających szatach religijnych, o domaganiu się poczesnej pozycji w społeczeństwie i nadawaniu sobie tytułów. Do swych naśladowców powiedział z naciskiem: „Wy wszyscy jesteście braćmi” — tak, braćmi zarówno w wierze, jak i w służbie Bożej, do której między innymi należy głoszenie Jego Słowa. Fakt, że niektórzy pełnili funkcje pasterzy, nauczycieli i sług pomocniczych, nie wynosił ich ponad resztę trzody, lecz obarczał dodatkowymi obowiązkami, poza zadaniem spoczywającym na każdym z chrześcijan: „Czyńcie uczniami wszystkie narody”. — Mat. 23:8; 28:19, NP; Filip. 2:3, 4.
12. Jaki obowiązek chętnie wzięli na siebie świadkowie Jehowy, w przeciwieństwie do większości ludzi w dzisiejszym chrześcijaństwie?
12 Świadkowie Jehowy, starzy i młodzi, mężczyźni i niewiasty, z radością podejmują się tego zadania i czynnie udzielają się w chrześcijańskiej służbie kaznodziejskiej. Nie wymawiają się, jak zwolennicy nominalnego chrześcijaństwa: „Tym niech się zajmuje ksiądz, albo mój kaznodzieja; po to przecież się uczył i ma odpowiednie kwalifikacje”. Wiedzą oni, że kwalifikacje do służby kaznodziejskiej pochodzą od Jehowy, który ich udziela mocą swego ducha. Toteż nie zgadzają się ze stanowiskiem pewnego pisarza kościelnego, który twierdził: „Wprawdzie niektóre formy głoszenia Ewangelii i w ogóle podjęcie się głoszenia jako szczególnego zadania jest powszechną powinnością wszystkich wiernych, ale jako jedyny, czyli wyłączny obowiązek spoczywa ono tylko na tych, którzy z poparciem niewątpliwych oznak wewnętrznych i zewnętrznych zostali powołani na ten urząd przez Boga i oficjalnie zatwierdzeni na nim przez Kościół”. Świadkowie Jehowy uważają, że właśnie takie nauki w dużym stopniu przyczyniły się do tego, iż ludzie szczerzy odwracają się od stanu duchownego. Ilu parafian w nominalnym chrześcijaństwie uznaje, że specjalne zajmowanie się głoszeniem Ewangelii jest powszechnym obowiązkiem? Ilu rzeczywiście bierze udział w opowiadaniu dobrej nowiny? Czy zamiast tego ludzie nie mówią raczej, że wolą nie rozmawiać o religii? Czyż większość nie pozostawia całej służby Bożej swym kapłanom i kaznodziejom?
13. Dlaczego tak doniosłe znaczenie ma ‚wzywanie imienia Jehowy’? W jaki sposób można to czynić?
13 Tymczasem taki punkt widzenia jest całkowicie sprzeczny z kierownictwem ducha Bożego, który w dniu Pięćdziesiątnicy został wylany „na wszelkie ciało”. Apostoł Piotr wskazał, że przytoczone proroctwo, spisane przez Joela, miało znaleźć zastosowanie „w ostatnich dniach”, kiedy to „będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy sny. (...) Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego [Jehowy, NW], będzie zbawiony” (Dzieje 2:17-21). Dlatego też widzimy, że w ramach spełnienia się tego proroctwa słudzy Jehowy na całym świecie dzielą się słowem proroczym z innymi ludźmi oraz wzywają imienia Jehowy w modlitwie i w wystąpieniach publicznych, rozgłaszając to imię tak samo, jak w swoim czasie Jezus. Są szczęśliwi, że mogą uczestniczyć w ‚wyznawaniu ustami ku zbawieniu’ i tym sposobem być zaliczeni do „zwiastujących dobre rzeczy”, do czego apostoł Paweł gorąco zachęcał wszystkich wierzących (Rzym. 10:8-15, NW). Pobudzani duchem Bożym nie tylko studiują Jego Słowo, ale stosują je w swym życiu i publicznie ‚wyznają to słowo w ustach swoich’, że ‚Jezus jest Panem’. W roku ubiegłym głosiły dobrą nowinę, włącznie ze świadkami Jehowy, aż 1 590 793 osoby.
14. Jakie wezwanie jest skierowane do wszystkich? Uzasadnij tę odpowiedź.
14 Ludzie ci zdali sobie sprawę z potrzeby obracania w czyn tego, co poznali ze Słowa Bożego. Jezus w przypowieści o talentach pochwalił tych, którzy dobrze spożytkowali powierzoną im wiedzę o Królestwie, natomiast tego, który ukrył swój talent w ziemi, potępił jako niewolnika złego i gnuśnego (Mat. 25:14-27). Apostoł Jan opisał w księdze Apokalipsy [Objawienia] „anioła lecącego środkiem nieba”, który miał wiecznotrwałą dobrą nowinę, aby ją oznajmić „wszelkiemu narodowi i plemieniu, i językowi i ludowi”. Donośnym głosem anioł ów wzywał: „Bójcie się Boga i dajcie mu chwałę, ponieważ nadeszła godzina jego sądu, a tak wielbijcie Tego, który uczynił niebo i ziemię, i morze, i źródła wód” (Apok. 14:6, 7, NW). Spotyka się to doprawdy z niezwykłym oddźwiękiem. Na zaproszenie odpowiada „wielka rzesza (...) ze wszystkich narodów i plemion, i ludów, i języków”; nie w miejscu odosobnionym, poza zasięgiem wzroku ogółu, lecz otwarcie bierze ona udział w wielbieniu Jehowy. Jak donosi tekst Apokalipsy 7:9, 10, „wciąż wołają donośnym głosem, mówiąc: ‚Zbawienie zawdzięczamy naszemu Bogu, który zasiada na tronie, oraz Barankowi’” (NW). Czy należysz do tej „wielkiej rzeszy”, czy wypowiadasz się publicznie o swej wierze?
SKĄD KWALIFIKACJE?
15. Jak pierwsi chrześcijanie nabyli kwalifikacji do głoszenia dobrej nowiny?
15 Skąd ci wszyscy nabywają kwalifikacji do tej służby? A jakie kwalifikacje posiadali dawni rybacy, apostołowie Jezusa? Albo Łukasz, który w okresie poznawania prawdy Słowa Bożego był wprawdzie lekarzem, ale nie kaznodzieją? Jak to się stało, że Paweł mógł napisać do Tymoteusza: „Zostałem ustanowiony głosicielem i apostołem — mówię prawdę, nie kłamię — nauczycielem pogan w wierze i prawdzie” (1 Tym. 2:7). Przez kogo został ustanowiony, jeśli nie przez Boga? Z całą pewnością nie Piotr wyznaczył Pawła do służby Bożej, jak może niektórzy byliby skłonni sądzić. Paweł sam wyjaśnił: „Nasze odpowiednie wykwalifikowanie pochodzi od Boga” (2 Kor. 3:5, NW). Ludzie, którzy byli rybakami, tacy jak Jakub i Jan, musieli uznać, że swe odpowiednie wykwalifikowanie zawdzięczają Bogu. Mieli jednak pewne zadatki do pełnienia tej służby. Wywodzili się z narodu żydowskiego, w którym już rodzice uczyli dzieci Prawa i Proroków. Mieli Słowo Boże za ‚pochodnię dla stóp swoich i światło na swej ścieżce’ życiowej. Modlili się zapewne: „Okaż mi, Panie [Jehowo, NW], drogę swoich ustaw” (Ps. 119:105, 33). Potem dostąpili przywileju współdziałania z kimś, kto był bezsprzecznie wybitnym nauczycielem prawdy (Jana 13:13). Kiedy jasno zrozumieli, jak wersety Pisma świętego spełniają się w życiu Jezusa, byli gotowi dzielić się zdobytymi wiadomościami z innymi (Mat. 4:18-22). Dobre zrozumienie Słowa Bożego oraz kierownictwo ducha Jehowy, który ich wspierał w służbie kaznodziejskiej, umożliwiły apostołom i dalszym uczniom przemawianie z autorytetem, tak iż nawet dostojnicy żydowscy zauważyli, „że byli z Jezusem” (Dzieje 4:13, NP). Sam Jehowa dopilnował, żeby byli odpowiednio wykwalifikowani do służby.
16. W jaki sposób Jehowa pomaga dziś prawdziwym wielbicielom w wykwalifikowaniu się do służby kaznodziejskiej?
16 Podobnie dzisiaj Jehowa pozostawia otwarte drzwi do służby chrześcijańskiej ludziom ze wszystkich warstw społecznych i o różnym poziomie wykształcenia, jeśli tylko mają gorliwość dla Pana (4 [2] Król. 10:15; Jana 4:34). Mogą, jak pierwsi chrześcijanie, być wyuczeni różnych zawodów. Uznają jednak potrzebę nabywania dokładnej wiedzy o Słowie Bożym. Nie obarczają ich całe lata bezowocnego kształcenia się w zakresie filozofii czy wyższej krytyki Pisma, ale otrzymują takie pouczenia i taką zaprawę do służby, żeby mieć mocną wiarę i być dobrze wyposażeni do dzielenia się prawdą z innymi. Zgadzają się z zapytaniem apostoła Pawła, kryjącym w sobie nutę przygany: „Drugiego pouczasz, a siebie samego nie pouczasz?” (Rzym. 2:21, Kow). Dlatego oprócz osobistego studiowania Biblii w domu, regularnie uczestniczą w pięciu zebraniach (jednym z nich jest Teokratyczna Szkoła Służby Kaznodziejskiej) przeprowadzanych co tydzień w 27 154 zborach świadków Jehowy na całym świecie, aby się dobrze przygotować do władania „mieczem ducha”, to jest Słowem Bożym. — Kol. 2:8; 2 Tym. 2:15.
17. (a) Czy Jakub usiłował odradzać innym zostanie nauczycielami prawdy? Co świadczy przeciw takiemu zapatrywaniu? (b) Jaki więc był sens jego uwagi: „Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami”?
17 Skoro celem chrześcijanina jest spełnianie nakazu Jezusa: „Czyńcie uczniami wszystkie narody (...), ucząc je przestrzegać wszystkiego, com wam przykazał” (NP), to powstaje pytanie, dlaczego w Liście Jakuba, rozdziale 3, a wierszu 1, czytamy: „Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok” (NP). Czy słowa te nie są sprzeczne z poleceniem samego Jezusa? Jakub na pewno nie opowiadał się za tym, żeby rodzice nie nauczali swoich dzieci, ani nie był przeciwny rozwojowi dzieła pozyskiwania uczniów. Nie namawiał nikogo do powstrzymywania się od użycia powierzonych mu talentów Królestwa w jak najpełniejszym służeniu swemu Stwórcy, kiedy tylko przed daną osobą otwierała się taka możliwość. Sam również daleki był od tego; był przecież nadzorcą i nauczycielem w zborze chrześcijańskim. Zresztą dopiero co uzasadnił w poprzednich wywodach, że wiara bez uczynków jest martwa. Natomiast w tym wersecie poruszył sprawę mądrego używania języka i potrzebę upewnienia się tych, którzy sprawują obowiązki nauczycieli w zborze chrześcijańskim, że naprawdę przekazują dokładną wiedzę. Zgadzał się z tym, że — jak wyłożono w Liście do Efezjan 4:11 — Bóg „ustanowił jednych jako apostołów, innych jako proroków, innych jako ewangelistów, innych jako pasterzy i nauczycieli”. W społeczności chrześcijańskiej było do wykonania wiele różnych usług. Miało być tylko dwunastu apostołów Baranka, ale inni mogli służyć w charakterze proroków lub ewangelistów. W zborach wczesnochrześcijańskich niektórzy udzielali pouczeń jako nauczyciele i pasterze trzody, podobnie jak w czasach królestwa Izraela, gdy istniały szkoły prorockie. Służba publiczna Jezusa też obejmowała przygotowanie i szkolenie apostołów do kontynuowania dzieła po jego śmierci. Apostołowie zaś naśladowali Jezusa w dawaniu wskazówek młodszym (2 Tym. 2:2). Dzisiaj w zborach ludu Jehowy są słudzy przewodzący w udzielaniu pouczeń braciom. Inni pełnią służbę nauczycieli w stosunku do tych, którzy w Szkole Gilead przygotowują się do pracy misjonarzy, lub uczą działalności zborowej w Szkole Służby Królestwa. Są bracia ponoszący odpowiedzialność za przygotowanie materiału, z którego zbory korzystają w swoim programie szkolenia. Ale celem tego wszystkiego jest — jak czytamy w Liście do Efezjan 4:12 — „przystosowanie świętych do dzieła usługiwania” (NW). Chociaż więc niektórzy pracują jako bardziej wyspecjalizowani nauczyciele, absolutnie nie przeszkadza to temu, aby inni zgodnie z poleceniem Jezusa służyli jako kaznodzieje i nauczyciele dobrej nowiny wśród narodów. — Hebr. 5:12.
‚SZUKANIE NAPRZÓD KRÓLESTWA’
18. (a) Co polecał Jezus jako cel życia? (b) Dlaczego jest to mądry cel w życiu?
18 Nie ma wspanialszego zajęcia, na które by dzisiaj człowiek mógł przeznaczyć swe życie. Służenie Jehowie przez cały czas jest cudownym przywilejem. Takie życie ma zapewnione uznanie Jehowy i dopomaga innym na drodze do życia wiecznego, a także przynosi wiele osobistego zadowolenia. Celem nie jest tu zdobycie zysków materialnych, lecz gromadzenie skarbów w niebie. Prawdziwy sługa ewangelii będzie jak apostoł Paweł poczytywał sobie wszystko inne „za stratę ze względu na najwyższą cenę znajomości Chrystusa Jezusa”. Dążenia jego nie są „przyziemne”, gdyż za przykładem Jezusa ‚szuka naprzód Królestwa Bożego i sprawiedliwości Bożej’. — Mat. 6:33, Kow; Filip. 3:8, 19.
19. Wymień niektóre z wymagań stawianych podejmującym służbę Bożą.
19 Czy i ty możesz się na to zdobyć? Dla tych, którzy szczerze miłują Jehowę i uznają słuszność Jego sposobu postępowania, powyższe wymagania na pewno nie są trudne. Musisz w każdym razie przejawiać ochotne usposobienie (Ps. 110:3, Gd). Musisz tak jak Jezus dać się ochrzcić na znak tego, że się zdecydowałeś spełniać wolę Jehowy, wyłuszczoną w Piśmie świętym. Musisz żyć zgodnie ze słusznymi zasadami Jehowy. Kto podejmuje się służenia Jehowie, ten musi następnie służyć Jemu pełnoczasowo, spędzając każdy dzień swego życia według Jego Słowa. Głoszenie z całą pewnością nie wyczerpuje jeszcze całokształtu służby Bożej, ale jest jej wybitną częścią składową. Ci, którzy ‚zrozumieli’ Słowo Boże, nie zatrzymują go dla siebie; w myśl zachęty Jezusa wydają dobry owoc Królestwa: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny lub nawet stokrotny (Mat. 13:23). A ty, czy wydajesz taki owoc? Czy mógłbyś to czynić w jeszcze większej mierze? Rozlega się wołanie o większą liczbę pracowników zatrudnionych przy obwieszczaniu Królestwa. Jest to zadanie nie cierpiące zwłoki. Jeżeli odpowiesz na wezwanie z całego serca, Jehowa pobłogosławi cię obficie, ponieważ bez względu na to, czy obecnie możesz spędzić na głoszeniu wiele, czy niewiele godzin — udowodnisz, że jesteś pełnoczasowym sługą prawdziwego Boga. — 1 Kor. 15:58.